Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 642
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Piwa wędzone zyskują coraz większą popularność zarówno wśród piwowarów domowych jak i rzemieślniczych. Nasuwa się zatem pytanie skąd w piwie „to coś” co odbierane jest jako wędzony boczek, kiełbasa, świąteczna szynka, czy też wędzona śliwka? „To coś” co jedni kochają, a inni nienawidzą? Przecież nawet najbardziej szaleni piwowarzy rzadko wrzucają […] Wyświetl pełny artykuł
  2. 6 grudnia już tradycyjnie piwny światek spotkał się na premierze Grand Championa. Po raz pierwszy główna nagroda w Konkursie Piw Domowych żywieckiego Festiwalu Birofilia powędrowała do ubiegłorocznego laureata czyli Czesława Dziełaka. Zwycięskim piwem okazał się Dubbel, styl którego właściwie nie ma w ofercie krajowych browarów. W tym roku na miejsce premiery wybrany został nowy lokal, a mianowicie Sketch w Teatrze Wielkim. Myślałem, że będzie tu bardziej pretensjonalnie ale wystrój lokalu kojarzył się bardziej z nowoczesną stołówką niż „aspirującym, relewantnym i wypozycjonowanym” wielokranem. Ważne że miejsca było dużo, a to dość istotne bo na premierze zjawiła się całkiem spora grupa miłośników piwa. Specjalnie nie próbowałem przed premierą wersji butelkowej bo ta wersja zawsze jest gorsza od beczkowej. Dlaczego beczka lepsza? Bo piwo jest niefiltrowane, niepasteryzowane i rozlewane bezpośrednio w cieszyńskim browarze. Butelka natomiast napełniana jest w browarze w Żywcu. Jak zatem wypadł cieszyński Dubbel? Patrząc na parametry, spodziewałem się dość mocnej alkoholowości wynikającej ze względnie wysokiego odfermentowana. No i faktycznie, alkoholowy kop mógłby być trochę delikatniejszy. To idzie w parze z lekkim deficytem treściwości i pełni smaku. Na plus zaliczam przyjemny, kompleksowy słodowy aromat z rodzynkową i goździkowo-bananową nutą. Prawdę mówiąc i tak jest dobrze biorąc pod uwagę dokonania GŻ. Wielce jestem ciekaw autorskiej wersji tego piwa. Czesław obiecał, że wróci w przyszłym roku do Warszawy z uwarzonym na zwycięskiej recepturze Dubblem. Tymczasem warto zakupić wersję butelkową i na co najmniej rok wrzucić ją do piwnicy czy szafy. Niech jeszcze poleżakuje… Po premierze udaliśmy się do Jednej Trzeciej i fajnie, że rodzi się nowa świecka tradycja afterów w tym miejscu. A zakończyliśmy z Agatą, Ziemkiem i Kopyrem w Kaflach przy tatarze i Pincie. Dzięki i do zobaczenia na kolejnej imprezie! A że Czesław lubi mówić, to jeszcze i video Wyświetl pełny artykuł
  3. Dzisiaj piwo, które budzi zawsze spore emocje. Trochę dlatego, że warzone jest tylko raz, a trochę z tego powodu, że jego premiera jest ściśle zaplanowana i odbywa się zawsze w Mikołajki o godzinie 18:00. Mowa oczywiście o Grand Championie, czyli piwie warzonym w oparciu o recepturę piwowara domowego, zwycięzcę Konkursu Piw Domowych w Żywcu. W […] Post Cieszyński Dubbel, lecz nie sam pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  4. Kolejny, już szósty Grand Champion. Drugi, po Brackim I [...] Wyświetl pełny artykuł
  5. Pilotowy odcinek nowej serii na vlogu. Na czym będzie ona polegała? Jak smakuje Duke of Flanders? Jak smakuje druga warka Chateau? Czy ikona stylu zblednie przy dziełach polskiego piwowarstwa? Które z tej trójki jest najlepszym piwem w stylu Flanders Red Ale? Już za chwilę wszystko będzie jasne! The post Starcie z legendą – Level 1 – Flanders Red Ale appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  6. Kolejny gościnny wpis Piotra Pokory. Po wizytach w Bad [...] Wyświetl pełny artykuł
  7. Kolejne piwo z Chmielogrodu, tym razem jest to Rubaszny [...] Wyświetl pełny artykuł
  8. Ten materiał rodził się w wielkich bólach. Nagrany niemal dwa miesiące temu nie miał szczęścia. Awaria dysku, utrata części materiału i montażu, w końcu spore problemy z dźwiękiem oraz utrata prawie gotowych napisów. W końcu jednak jest. W oczekiwaniu na otwarcie browaru zapraszam do wywiadu z Michałem Grossmanem – piwowarem browaru, Wolfgangiem Trautnerem – profesjonalnym […] Post Nowy Browar Szczecin – wywiad i pierwsze warzenie pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  9. Zapewne przedostatnie Piwne Newsy w tym roku, ale dziej [...] Wyświetl pełny artykuł
  10. Pale Ale Single Hop Cascade z japońskiego browaru Minoh [...] Wyświetl pełny artykuł
  11. Ekipę z nowego rzemieślniczego browaru spod Chełma czyli Darka Piecucha, jego żonę Ewelinę i pomagającego im Artura poznałem na Beer Geek Madness. Lubię takie sytuacje – „Cześć docent, stawiamy własny browar, może napiszesz coś o nas, może przyjedziesz?”. Jasne, ale dopiero jak będziecie mieć już uwarzone piwo! Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Tydzień przed oficjalną premierą udałem się do Chełma, skąd odebrała mnie Ewelina. Te kilka kilometrów do Rożdżałowa przejechaliśmy wśród przypruszonego śniegiem i szronem, właściwie zimowego krajobrazu. Od razu widać, że to wschód. Budynek w którym mieści się browar jest całkiem okazały, poprzednio była tu wytwórnia makaronu. Po wejściu zaskoczyło mnie przyjemne ciepło. W tym kontekście stwierdzenie Darka: „Wiesz, ostatnio zdarza mi się tu nocować” bynajmniej nie zostało poddane w wątpliwość, jak zdarzyło się to w przypadku pewnego kontraktowca. Wszystkie prace bowiem wykonywali tu sami lub z pomocą znajomych. Do tego dochodziło testowanie warek, po którym opcja powrotu samochodem do Chełma odpadała zdecydowanie. Darek i Ewelina po 10 latach pobytu w Stanach, a dokładniej w Atlancie, postanowili wrócić do kraju. Jako że Darek współzakładał lokalne stowarzyszenie piwowarów domowych Brew Tang Clan i miał dobre rozeznanie w tamtejszej scenie craft, postanowił spróbować swych sił na naszym, dynamicznie rozwijającym się rynku. Trudno nie przyznać racji, w końcu czas na start jest ciągle dobry. Początkowo inicjatywa miała nosić nazwę „Browar Wąsacz” ale wskutek reaktywacji Wąsosza, Darek i Ewelina postanowili zmienić nazwę. I dobrze, „Piwne Podziemie” brzmi zdecydowanie lepiej. Opierając się na doświadczeniach z USA zaplanowane zostały tu niespotykane w krajowym piwowarstwie rozwiązania. Po pierwsze nietypowa, czteronaczyniowa warzelnia (5 hl wybicia) umożliwiająca jednoczesne przygotowywanie dwóch niezależnych od siebie warek. Kadzie ogrzewane są gazowymi palnikami, co jest rzeczą dość widowiskową. Stamtąd piwo trafia na hopback (złoże chmielowe), a potem do trzech zbiorników fermentacyjnych o pojemności 10 hl każdy. Ciekawostką jest sposób ich chłodzenia za pośrednictwem izolowanych gumą, miedzianych zwojów. Po fermentacji piwo przetaczane jest do sześciu 10 hektolitrowych bezciśnieniowych leżaków. Tutaj mamy kolejne novum czyli dodatkowy, tzw. „brite tank” gdzie następuje nasycanie piwa dwutlenkiem węgla. Teraz może już nastąpić rozlew. Na początku piwo będzie rozlewane wyłącznie do PETainerów. Browar ma możliwość ciśnieniowego napełniania butelek ale instalacja ta jest dość mała i na razie służyć ma do napełniana wyłącznie testowych partii piwa. Czas zatem napisać o samym piwie. Miałem okazję spróbować czterech rodzajów: Mustache Ryeder (Rye Pale Ale) w wersji zwykłej oraz ze skórką pomarańczy, Hops, Death & Taxes leżakowane z drewnem cedreli wonnej (Spanish Cedar Aged Black IPA) oraz Oyster Kiss (Oyster Stout). Największe wrażenie wywarły na mnie Mustache Ryeder (wersja orange) oraz Oyster Kiss. Ten pierwszy charakteryzował się świetnym aromatem pomarańczy oraz dobrym balansem pomiędzy rześką cytrusowością a zauważalną goryczką. W przypadku Oystera mieliśmy natomiast okazję porównać wersję uwarzoną w warunkach domowych z młodym piwem, które dzień wcześniej zakończyło fermentację. To nie do uwierzenia, ale obydwie wersje miały ten sam aromat! Czekoladowo-kawowy z wyrazistym akcentem słonej wody i owoców morza. Oyster Kiss rokuje zatem świetnie. Co do normalnej wersji Mustache Ryeder brakowało mi wyraźniejszego nasycenia, ale odpowiednio długi pobyt w brite tanku powinien załatwić sprawę. Najciekawsza sytuacja miała miejsce z Hops, Death & Taxes. Piwo zostało zlane do kegów i małej liczby butelek butelek poprzedniej nocy, próbowaliśmy je więc ze butli. Czekaliśmy dłuższą chwilę aby się ogrzało. Pierwsze wrażenie to klasyczny dla stylu, kompleksowy aromat gorzkiej czekolady, sosny, żywicy i palności. W smaku zaskakiwała dość wyraźna kwaskowość, która była motywem przewodnim, dominując nad średnio intensywną goryczką oraz trochę za mało wyrazistą czekoladą. Darek aż zmierzył pH i pomiar (widoczny na zdjęciu) nie wykazał odchylenia od normy. Kluczem okazała się tu temperatura, piwo pite tego samego dnia U Fotografa oraz kilka dni później już w domu miało wszystko na swoim miejscu. Darek twierdzi, że to piwo będzie zmieniać się właściwie każdego dnia, ciekaw zatem jestem jak smakować będzie na premierze A premiera Piwnego Podziemia będzie miała miejsce 6 grudnia w lubelskim U Fotografa i cieszę się, że Lublin doczekał się swojego „regionalnego”, otwartego na innowacje browaru rzemieślniczego! Piwne Podziemie, Rożdżałów 244 Facebook PS. Podziękowania dla Eweliny, Darka i Artura za gościnę! Wyświetl pełny artykuł
  12. Postanowiłem sprawdzić jak to jest z wydajnością Braume [...] Wyświetl pełny artykuł
  13. Kolejny, dobitny dowód na to, że #wPolsceSięDymi. Kolej [...] Wyświetl pełny artykuł
  14. Piwo z Irlandii, wypite w trybie pilnym, bo IPA. Na szc [...] Wyświetl pełny artykuł
  15. Do niedawna wielkim utrapieniem dla wielu piwoszy, była niemożność kupna wartościowego piwa na południe od Kalifornii. Na całe szczęście ten nieznośny stan rzeczy uległ znacznej poprawie z początkiem tego roku. Tak się stało między innymi za sprawą kostarykańskiego browaru Volcano Brewing Company, założonego w miejscowości Tamarindo. Miejscowość ta uchodzi w Ameryce Środkowej za mekkę surferów. I nie ma co się temu dziwić, jeżeli przez cały rok panuje tutaj idealny klimat do uprawienia surfingu. Genialnie ciepła woda oraz wysokie fale, które rozbryzgują się o tamtejsze złociste, długie plaże są z pewnością głównymi bodźcami do przyjazdu w ten rejon Ameryki. Na całe szczęście są to nie jedyne atuty tego zakątka świata. Idealnym uzupełnieniem tego miejsca jest również miejscowy browar, założony w styczniu 2014 roku. Powstał , rzecz jasna, na terenie centrum surferskiego. Na niewielkiej powierzchni zostały zainstalowane naczynia warzelne, amerykańskiej produkcji o wybiciu trzech hektolitrów. Dodatkowym uzupełnieniem są dwa zbiorniki fermentacyjne, każdy o pojemności sześciu hektolitrów. Całość produkcji jest rozlewana do beczek 20 litrowych, które pełnią role leżaka jak i kega wyszynkowego. Obecnie, ze względu na niewielkie moce produkcyjne, browar warzy tylko dwa gatunki piwa. Są nimi Witch’s Rock Pale Ale (5,6% alk.) oraz Gato Malo Dark Ale (4,9% alk.). Całość produkcji trafia wyłącznie do dwóch miejscowych knajp, znajdujących się w najbliższym otoczeniu browaru. Niestety ze względu na dość wysokie ceny tychże piw, oscylujące w okolicach 7$ za 0,4l, piwa te nie cieszą się duża popularnością wśród gości tych lokali. Mimo, że jedyną alternatywą są bezsmakowe eurolagery krajowej produkcji. Szkoda, wszak ich Pale Ale wybornie smakuje na rozkosznie ciepłej plaży! Miejsce z pewnością godne odwiedzenia. Aha! Browar oferuje dość szeroki wachlarz swoich kolektybiliów przy browarnianym sklepiku dla surferów. Mnogość koszulek, czapek, bluz z logiem Volcano Brewing jest oszałamiająca. . . . . . . Wyświetl pełny artykuł
  16. Jak wygląda jedna z najlepszych piwnych imprez w Polsce? Co działo się w wielkim finale drugiego sezonu, w którym naprzeciw siebie stanęli Jacek Głuchowski i Grzegorz Janka, częstując swoimi piwami w stylu Russian Imperial Stout? Który z nich okazał się mistrzem PiwoWAR Battle w roku 2014? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w obszernej... Read More The post PiwoWAR Battle bez cenzury! appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  17. Weizenbock, czyli inaczej koźlak pszeniczny, to propozycja dla tych, którzy pragną odpocząć nieco od „piwnej rewolucji” i choć raz zachwycić się aromatami innymi niż chmielowe. Czy takie piwo musi być nudne? Czy tradycyjny piwny styl może zachwycić? O tym w dzisiejszym odcinku. Zapraszam. Post Piwo tygodnia: Weihenstephaner Vitus pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  18. Wielki Test Porterów Bałtyckich był zapowiedziany, Wiel [...] Wyświetl pełny artykuł
  19. Już jakiś czas temu zauważyć można było zjawisko rezygnacji przez niektóre lokale z piw koncernowych i wprowadzanie na ich miejsce ciekawszych pozycji. Tak stało się i w przypadku Cafe Bar Bla-Bla znajdującego się w samym centrum, naprzeciwko Novotelu. Mniej więcej od września tego roku zaczęli tu oferować piwa butelkowe od krajowych rzemieślników, a z początkiem listopada zainstalowanych zostało dziesięć kranów. Widocznie właściciele tego miejsca bacznie obserwowali sytuację w pobliskich lokalach. A sytuacja jest taka, że zarówno w Kuflach i Kapslach, jak i w PiwPaw są permanentne tłumy. Widząc coś takiego, każdy racjonalnie myślący właściciel zdecyduje się na zmianę oferty, no chyba że dostaje twardą walutę od koncernu za samą obecność w lokalu. Jednak tego typu gratyfikacje właściwie się skończyły i szynkarze stawiają na to, co się obecnie sprzedaje. No dobra, czyli już wiemy że piwo w tym lokalu to efekt biznesowej kalkulacji. Dlaczego więc warto odwiedzić to miejsce? No ze względu na miejsce właśnie, to znaczy miejsce siedzące. Jeśli w rzeczonych Kaflach i Pawiu mamy tłum, to zawsze można udać się tutaj i spocząć na wygodnej sofie lub usiąść przy barze. Dodatkowym plusem jest możliwość zakupu pojemności 200 ml w proporcjonalnej cenie. Uważam więc Bla-Bla za godny rozważenia „Plan B” Cafe Bar Bla-Bla, Warszawa, Nowogrodzka 22 Facebook Wyświetl pełny artykuł
  20. Pierwsza sprawa – okazuje się, że Orange Bud to o [...] Wyświetl pełny artykuł
  21. Pamiętacie koncepcję „w Polsce się dymi„? T [...] Wyświetl pełny artykuł
  22. Tak, jak co roku wiadomo, że Marsz Niepodległości zakończy się jedną wielką rozpierduchą Warszawy, tak co roku pewne jest, że ktoś gdzieś się wyłamie i zacznie sprzedawać Grand Championa przed datą oficjalnej premiery, co z kolei wywoła burzę w internetach i znów podzieli piwoszy na kilka obozów. W tym roku, obserwując wydarzenia nieco z dystansu,... Read More The post 5 typów reakcji na przedwczesną sprzedaż Grand Championa appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  23. Beer Camp #93 z Sierra Nevada, to sezonowe IPA, które n [...] Wyświetl pełny artykuł
  24. Z Lublinem łączą mnie specjalne więzy. Tu przez kilka dobrych lat przyjeżdżałem do dziewczyny i tyleż oczarowała mnie ona sama, co oczarował mnie cały wyjątkowy klimat tego miasta, jego architektura, fajne lokale, a przede wszystkim otwarci ludzie. Lubię raz na jakiś czas tu wrócić, by poczuć choć trochę magię dawnych czasów. Teraz miałem dosłownie 3 godziny między powrotem z wizytacji nowego browaru pod Chełmem o nazwie Piwne Podziemie, a dalszą drogą do Warszawy. Postanowiłem odwiedzić dwa miejsca – Perłową oraz U Fotografa. Dlaczego Perłową, zapytacie? Po pierwsze pamiętam to miejsce z czasów znajdującej się tu piwiarni Perły. To na przykładzie Perły zobaczyłem co naprawdę oznacza piwo regionalne, gdy na trasie od okolic Ryk widziałem wyłącznie parasole, kasetony i reklamy jednego piwa – Perły. Piwa w Warszawie właściwie wtedy niedostępnego. Na początku lat 2000 Perła urzekała zarówno swą wyrazistą goryczką, świeżością, jak i niebywale niską ceną oscylującą wokół 3,5 zł/0,5 w knajpie. Szczerze mówiąc, Perła na Bernardyńskiej nie była tak dobra jak chociażby u Pani Zosi w Barze pod Akacją, jednak zawsze zaczynałem imprezowy wieczór od zapiekanki i Perły na Bernardyńskiej właśnie. Perła dawno straciła swój smak a piwiarnia była zamknięta na cztery spusty. Jednak ostatnio postanowiono reaktywować to miejsce, w kompletnie innej, unikalnej odsłonie. Faktycznie, wystrój i koncepcja baru robią wrażenie. Jednak to, co mnie tu przywiodło to informacja o nowym piwie dostępnym jedynie tutaj, a mianowicie porterze bałtyckim 22°. Perłowa oprócz wystroju chce wyróżniać się swą piwną ofertą. Kranów z piwem mamy tu osiem, z czego dostępne mają też być piwa „testowe”, warzone na relatywnie niewielką skalę w należącym do Perły browarze w Zwierzyńcu. Takim przykładem jest piwo wędzone, które po obecności w Perłowej weszło do regularnej oferty Zwierzyńca. Porter jednak uwarzony został w browarze lubelskim ale o tym dowiedziałem się dopiero na miejscu. Zacznijmy jednak od początku. Wnętrze lokalu faktycznie jest unikalne. Pierwsza sprawa to nietypowy, owalny układ baru. Koncepcja zapewne była taka, by klient widział wszystko to, co robi obsługa. Z punktu widzenia popijającego piwo faktycznie wygląda to ciekawie ale z drugiej strony barmani mogą czuć się jak w zoo, bacznie oglądani przez siedzącą wokół klientelę. Wrażenie to jest potęgowane przez specyficzną boazerię, przypominającą drewnianą klatkę. Dodatkowo znajduje się tu tylko jedna kolumna z kranami pośrodku, co skutkuje ciągłym kursowaniem barmanów z jednego końca baru do jego środka. A co jeszcze jest fajnego w wystroju? Przede wszystkim podwieszone nad barem lustra dające niesamowity optyczny efekt. No dobrze, ale przyszedłem tu dla piwa przecież. Jak wypadła degustacja bałtyckiego portera made by Perła? Już sam początek nie nastrajał optymistycznie. Zaserwowanie tego piwa w około ośmiu stopniach to zbrodnia na żywym organizmie. Instalacja niestety zaprojektowana została tak, że chłodziarka obsługuje całą kolumnę, podniesienie temperatury dotyczyło by więc wszystkich serwowanych tu piw. Pal licho temperaturę, już pierwsze wrażenie było wątpliwe, gdy całkiem obfita piana zniknęła z lekkim sykiem w przeciągu minuty. Karmelkowy aromat zdradził właściwie, że nie należy spodziewać się tu niczego ciekawego. Nie mając za wiele czasu zmuszony zostałem do przelania piwa do nowego szkła aby podnieść jego temperaturę. W końcu można było wziąć pierwszego łyka. Słodkawość, karmelek i wyczuwalny zarówno w aromacie jak i smaku alkohol – no nie, to piwo koło portera może stało, ale po prawdzie to jest najwyżej koźlak, w dodatku irytująco karmelowy. Słabo. Perła mogła zrehabilitować się jeszcze piwem wędzonym ale sorry, czas minął. Kolejne kroki skierowałem do U Fotografa. W ostatnich latach to miejsce stało się absolutnym punktem obowiązkowym odwiedzin każdego szanującego się miłośnika piwa. Wszystkie moje pobyty w Lublinie w ciągu ostatnich dwóch lat kończyły się właśnie tutaj. U Fotografa to nie tylko osiem kranów z przeważnie polskim craftowym piwem. To przede wszystkim ludzie. Kiedyś był nim Grzesiek Tomczyk, nota bene obecnie menedżer w Perłowej. Teraz za barem rządzi Michał Pater, znany w środowisku miłośnik piwa i domowy piwowar. Do tej pory z wizyt w Lublinie kojarzyłem domowy browar Czarna Ospa, którego etykietowy design i nazwy piw to pierwszorzędna sprawa. Same piwa również są świetne, jak chociażby ten Foreign Extra Stout czy też ten Foreign Extra Stout. Podczas obecnej wizyty Michał poczęstował mnie Żytnim AIPA 14,5° ze swojego browaru Goat Skull. Uwierzcie, ale miałem wrażenie jakbym pił kolejne doskonałe piwo znanej i lubianej Pracowni Piwa. Rewelacyjna rześkość, absolutnie powalająca w aromacie i smaku kompleksowość cytrusów i owoców tropikalnych, optymalna, nie przesadzona goryczka oraz wieńcząca całość wspaniała pełnia i treść smaku. Brawo! Jeśli piwa Michała będą dostępne do degustacji, to do U Fotografa trzeba będzie wpadać częściej, co też i Wam jak najbardziej polecam! Tym bardziej, że piwna społeczność Lublina jest bardzo prężna, co udowodniła wygrywając głosowanie na miasto, w którym ma odbyć się premiera świątecznego piwa z AleBrowaru. Impreza przewidziana jest na 12 grudnia w, a jakże, U Fotografa. Prawie tydzień wcześniej nastąpi natomiast debiut nowego browaru, o którym wspominałem na początku czyli Piwnego Podziemia. Lublin, tak trzymać! Wyświetl pełny artykuł
  25. Kolejne niemieckie piwo na, jak można sądzić, niemiecki [...] Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.