
Pierre Celis
Members-
Postów
4 691 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Pierre Celis
-
[Piwny turysta] Stary Browar Kościerzyna z Kościerzyny
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Długo czekałem na chwilę, kiedy to będę mógł w sercu Kaszub napić się dobrego piwa pochodzącego z browaru działającego na tych pięknych ziemiach. Czy się doczekałem? O tym poniżej… Trzy lata temu piwny światek obiegła plotka, że w Kościerzynie, w miejscu gdzie znajdują się pozostałości po dawnej słodowni, powstanie browar! Z początku wiadomość tą traktowałem z lekkim przymrużeniem oka. Z czasem jednak, gdy docierały do mnie kolejne wiadomości dotyczące tej inwestycji, z coraz większą uwagą przyglądałem się tej inwestycji. Już sama zapowiedź, że browar ma powstać w miejscu, które w przeszłości było silnie związane z miejscowym przemysłem piwowarskim, wzbudzało we mnie niekłamaną euforię. Gdy w połowie 2011 roku, niemiecki producent sprzętu browarniczego Kaspar Schulz ogłosił, iż będzie dostawcą całej instalacji do nowo powstającego browaru w Kościerzynie, całość nabrała dla mnie rumieńców. Co prawda z początku kręciłem głową, gdy inwestor równał z ziemią zabytkowe zabudowania zachowując jedynie basztę słodowni. Jednak z czasem, gdy obserwowałem, jak inwestor z pietyzmem rekonstruuje budynek przekonałem się, że może z tej bryły powstać coś intrygującego. I nie myliłem się! W chwili obecnej, w mojej ocenie, budynek ten pięknie się wyróżnia na tle kościerskiej tkanki miejskiej. Wnętrza restauracji, zostały utrzymane w klimacie XIX-wiecznego industrializmu. Żeliwne filary podtrzymujące stalowe belki stropowe wraz z ceglanymi ścianami, z powodzeniem próbują nas przenieść w miniony wiek. Niezaprzeczalnym, dodatkowym atutem są z pewnością wiszące na ścianach reprodukcje fotografii przedstawiające kościerski browar z czasów gdy tętnił życiem. Niewielką skazą na tym idyllicznym obrazu są dziwaczne fotele i kanapy znajdujące się we wnętrzach lokalu, które ni jak pasują do tego pięknego otocznia. Jednak najważniejszym dla mnie detalem, jest to, co możemy odnaleźć w głębi restauracji. Tym detalem, ale jakże istotnym, jest warzelnia o wybiciu dziesięciu hektolitrów. Naczynia warzelne pokryte kołnierzem miedzianym przepięknie komponują się z całym otoczeniem. Inteligentne umiejscowienie kotłów warzelnych pozwoliło na podziwianie ich z dwóch poziomów restauracji. Z poziomu parteru, gdzie znajduje się restauracja oraz z poziomu piwnic, gdzie będzie znajdować się piwiarnia. Z dużym zadowoleniem przyjąłem fakt, że właściciel nie zapomniał o miłośnikach piwowarstwa i udostępnił dodatkowo na widok publiczny pomieszczenie, w którym to, znajdują się zbiorniki fermentacyjno-leżakowe. Kolejnym pozytywnym sygnałem płynącym z tego miejsca jest samo pomieszczenie, w którym to obecnie znajdują się dwa 10 hektolitrowe unitanki, pięć 20 hektolitrowych unitanków oraz trzy zbiorniki wyszynkowe, liczące każde po 10 hektolitrów. Co w nim jest takie nadzwyczajnego? Otóż, ze względu na obszerność tego miejsca, planowane są w tym miejscu kolejne inwestycyjne zakupy a to dobry prognostyk na przyszłość. W chwili obecnej browar w swojej ofercie posiada trzy gatunki piw. Kartę piw otwiera dolnofermentacyjny, niefiltrowany jasny lager o parametrach 12,4 blg i 5,8% alk. oraz dolnofermentacyjny, niefiltrowany ciemny lager o parametrach 10,0 blg i 3,9% alk. a zamyka górnofermentacyjny, jasny hefeweizen o parametrze 5,8% alk. Szczególnie przypadły mi do gustu dwa z trzech piw. Jasny lager, zbliżony charakterem do północno-niemieckich pilsów. Nadzwyczaj wysoka goryczka przepięknie wspierała zbożowe akcenty tego piwa. Piło się je nad wyraz przyjemnie. Drugim piwem, które mnie zachwyciło był hefeweizen. Rodem ściągnięty z Górnej Bawarii. Charakteryzował się zniewalającym aromatem złożonym z owoców cytrusowych i korzennych przypraw. W smaku dominowała wyraźna nuta drożdżowo-zbożowa. Genialne piwo na każdą porę roku! Trzymam mocno kciuki za nowo otwarty browar na kaszubskiej ziemi, licząc jednocześnie że stanie się on jedną z jaśniejszych gwiazd na polskiej scenie piwowarskiej. Powodzenia panowie! . . . . “Keller” . . “Pszeniczne” . Wnętrze piwiarni . Wnętrze restauracji Wyświetl pełny artykuł -
by Simon Martin from Real Ale Craft Beer Jak wspominałe [...] Wyświetl pełny artykuł
-
Pierwsza odsłona długo obiecywanego i przez wielu wyczekiwanego poradnika piwowara domowego. Cykl rozpocząłem pod koniec września notką wstępną “6 powodów dlaczego warto warzyć piwo w domu”, która szybko stała się jednym z najpopularniejszych tekstów w historii tego bloga. Część merytoryczną poradnika, postanowiłem zacząć od omówienia podstawowego sprzętu piwowara domowego. Co jest niezbędne, a bez czego można się […] Wyświetl pełny artykuł
-
czy będzie przelot komet? Czy powinienem na wszelki wypadek przytroczyć sobie do pasa mojego wiernego KaBara? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Większość piwoszy pamięta jeszcze burzę w szklance wody jaka rozpętała się po opublikowaniu pierwotnej wersji etykiety Golden Monk AleBrowaru. Rozmaite samozwańcze autorytety moralne grzmiały nad upadkiem i zdziczeniem obyczajów/satanizmem/masowym wymieraniem krylu. W tym ci od bojkotowania ogórków konserwowych. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby bojkotować zajebiste ogórki konserwowe? Nieważne, w końcu każdy powód do zrobienia szumu jest dobry, szczególnie w Internecie. Zróżnicowanie piwnych etykiet na całym świecie jest jednym z uroków tej branży. Część jest totalnie odjechana, z kolei na widok innych osoby bojkotujące AleBrowar padłyby na apopleksję tocząc pianę. Może wystawiam się na strzał, ale cóż. Czasami trzeba Dlatego zaproponowałem chłopakom z AleBrowaru, że przy okazji warszawskiej premiery Golden Monk w Kufle i Kapsle z chęcią zrobię krótką prelekcję na temat dziwacznych piwnych etykiet. Jeżeli jeszcze nie wiecie co ze sobą zrobić w sobotę wieczorem, zapraszam na Nowogrodzką 25. Jakoś chwilę po 19 będzie można zobaczyć jak wkładam kij w mrowisko. Płonący. A ognisko jest podlane benzyną i mrówki wybudowały je na pojemniku z termitem. Wyświetl pełny artykuł
-
[Blog Kopyra] Ile jest reklamy w piwie, albo raczej ile za to płacisz?
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Jakiś czas temu w cyklu 1000 IBU zastanawiałem się ile [...] Wyświetl pełny artykuł -
recenzenckie leczo Aczkolwiek nie testowane przy jednym podejściu. Czemu leczo? Tak jak blendy whisky zwykłem nazywać leczo, tak i wrzucenie do jednego wora trzech różnych piw można w ten sposób określić. Jak tu się znalazły? W zasadzie to przeglądałem miliard folderów roboczych i te trzy piwa rzuciły mi się najbardziej w oczy. Szkoda nie opublikować, szczególnie ze względu na Harpoon. Na pierwszy rzut idzie piwo otrzymane przy okazji spotkania sensorycznego od Jacka z Artezana, dzięki raz jeszcze! Harpoon 100 Barrel Series Kettle Cup 2013 Hoppy Belgian Style Blonde Piana: Wysoka, drobno pęcherzykowata, śnieżnobiała. Stosunkowo szybko łączy się w większe pęcherze i zaczyna opadać. Znaczy szkło, ale nie najpiękniej. Barwa: Złota, opalizujące. Zapach: Cytrusy, pieprzne fenole, owocowe estry, sosna. Rześki, orzeźwiający i zachęcający. Bardzo zbalansowany zapach, pięknie „pracuje” w nosie. Ciekawe połączenie belgijskości z amerykańskimi chmielami. Smak: Wyższe wysycenie. Pierwsza nuta to piękna, okrągła i gładka słodowość. Przechodzi w kapitalne fenole, przyprawkowe nuty, cytrusy i żywiczne aromaty z amerykańskiego chmielu. Finisz cytrusowy z wyraźnie zaznaczoną goryczką, która jednak idealnie komponuje się w całości bukietu. Świetne piwo, wybitnie pijalne, nie przesadzone i przekombinowane. Wszystko idealnie wpasowane w swoje miejsce. Widać, że napracowano się nad nim i dopieszczono do granic możliwości. Pora na Sierra Nevada. Browar, który traktuję podobnie do Brew Doga – uchodzi za ikonę całego ruchu piwowarstwa rzemieślniczego, ale piwa robią średnie. Sierra Nevada Celebration Piana: Bujna, piękna, drobno pęcherzykowata, lekko przybrudzona. Trwała, wolno opada i znaczy szkło. Barwa: Bursztynowa, opalizujące. Zapach: Chmiel, cytrusy, lekkie żywice, mocna zielona herbata, słód, lekki alkohol. Dodatkowo estry owocowe. Dosyć rześki aromat. Przy czym należy wziąć poprawkę na to, że mimo opisu aromat nie jest szczególnie intensywny. Smak: Stosunkowo mocno wysycone i kwaskowate. Nie jest to kwas zepsutego piwa, po prostu ta cecha nie została niczym skontrowana co daje efekt niezbalansowanego piwa. Pierwszy akord to słodowość i średnia pełnia. Następnie wchodzą posmaki karmelu i biszkopta. Finisz ze średnią, ale zaznaczoną goryczką i lekką nutą alkoholową. Jak to już w przypadku Sierra Nevada bywa – ujdzie, ale nic specjalnego. I ostatni z trójki. Mikkeler George Piana: Bujna, drobno pęcherzykowata, piękna, ciemnobrązowa. Wolno opada do 1,5cm warstwy. Barwa: Mazut i otchłań Piekieł. Zapach: Przebogaty. Mamy tutaj całą gamę ciemnych aromatów z czekoladą i kawą na czele. Dodatkowo wychodzi porto, drewno, lekkie estry owocowe. Całość podszyta jest słodowością, lekkim karmelem, amaretto i wanilią. Jest pięknie. Smak: Totalna gęstość i pełnia, odniesienie do mazutu nie jest bezpodstawne. Pełnia, słodowość i słodycz atakują kubeczki smakowe od samego początku. Następnie pojawiają się akcenty czekoladowe, kawowe, amaretto, lekki karmel, porto i ciekawa cierpkość jak od beczki. Finisz mimo iż cierpko-wytrawny jest aksamitny, elegancko podszyty alkoholowym ciosem. Pełne i mocne, a mimo tego wyjątkowo pijalne. Alkohol jest, ciężko żeby nie było przy takiej zawartości butelki, ale jest idealnie zakamuflowany. Bardzo pijalne. Na aktualną aurę w sam raz. Wyświetl pełny artykuł
-
Punkowcy grają muzykę klasyczną. BrewDog pojawia się cz [...] Wyświetl pełny artykuł
-
Sam już nie wiem co widzę nadzwyczajnego w browarze, o którym spróbuję wam opowiedzieć? Wszak browar ten nie należy ani do urodziwych, ani tradycyjnych a tym bardziej do innowacyjnych. Mowa o Landshuter Brauhaus znajdujący się w bawarskim mieście Landshut. Mimo, że browar wpisał się złotymi głoskami do historii miasta, większość mieszkańców tego uroczego miasta nie utożsamia się zbytnio z tym browarem. Wolą pić piwa z innego, zdecydowanie większego browaru, z browaru Wittmann. Cóż ich prawo, ale pojąć tego postępowania nie mogę. Nie dlatego, że piwo pochodzi od mniejszego przedsiębiorstwa, ale dlatego, że smak bije konkurencje o dwie długości. Ale zostawmy już to, powróćmy do samego browaru. Browar mimo, że powstał w 1493 roku nie uchodzi za urokliwy. Gruntowna przebudowa w 1923 roku a następnie w latach 70-tych XX wieku uczyniła z tej firmy małe szkaradztwo. Podobnie ma się rzecz z parkiem maszyn browaru. Warzelnia o mocy 70 tysięcy hektolitrów rocznie, mimo że wizualnie pięknie się prezentuje pochodzi z lat 80-tych ubiegłego wieku. Jeszcze gorzej jest w dziale fermentacyjnym i leżakowym. Całość pochodzi z ostatniej dziesięciolatki. Unitanki z kwasoodpornej stali nigdy mnie jakoś nie przekonywały. Szkoda, że browar pozbył się starych wanien fermentacyjnych, bo widok z pewnością byłby zniewalający. Trudno się mówi. Co do samego asortymentu. No cóż, oferta w postaci piwa ciemnego (5,4% alk.), Hell-a (4,8% alk.) oraz jasnej (5,3% alk.) i ciemnej (5,2% alk.) pszenicy, może nie urywa przysłowiowej „dupy”, ale jakościowo jest grzechu warte. Szczególnie Hell i Hefe-Weisse zasługują na szczególną uwagę. Hell, charakteryzował się wyważoną goryczką i urzekającym chlebowym smaku. Takie zestawienie, na długi czas zapadnie mi w pamięć. Natomiast Hefe-Weisse, no cóż, klasyka przez duże K. Cytrusy, chlebowość, wysokie wysycenie, trwała piana …. Musicie koniecznie spróbować ich wyrobów! . . Wyświetl pełny artykuł
-
[Małe Piwko Blog] Kościerzyna daje radę! – relacja z wizyty w browarze.
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
“Jedziemy z Piwnym turystą w poniedziałek do Kościerzyny. Jedziesz z nami?” – Takimi słowami, poprzedzonymi głośnym dźwiękiem telefonu, Browarnik Tomek przerwał mój słodki niedzielny sen po sobotnich wojażach. “Yyyy, pewnie!” – odparłem półprzytomny, po chwili zadając sobie pytanie: “A właściwie to po co? Co może mnie zaskoczyć w kolejnym browarze restauracyjnym, co do którego nie […] Wyświetl pełny artykuł -
w końcu powinni wiedzieć lepiej? Ten rok to istne El Dorado w kontekście dostępności ciekawych piw z Jankeslandu. A będzie już tylko lepiej. W zeszłym z kolei poza piwowarami domowymi mało kto wiedział, czego konkretnie można się spodziewać po piwach dyniowych. Upolować amerykańskie piwo tego sortu miało okazję jedynie nieliczne grono szczęśliwców. Kto w końcu lepiej od Jankesów wie co należy zrobić z tym surowcem w piwie? Dynia była jednym z podstawowych źródeł skrobi na początku osadnictwa. Warto przyjrzeć się dwóm piwom, z dwóch browarów – jednego z moich ulubionych Flying Dog oraz już nie aż tak cenionego Hoppin’ Frog. Flying Dog The Fear Imperial Pumpkin Ale Piana: Początkowo średnio bujna, o idealnej strukturze, beżowa. Opada do 1cm dywanika znacząc szkło. Barwa: Piękny, głęboki palisander z iskrą. Świetnie wygląda pod światło. Zapach: Bardzo słodki aromat. Dynia, lukrecja, słód karmelowy, wanilia, estry owocowe, lekkie pieprzne fenole, czerwona porzeczka. Co ciekawe nie daje jakoś szczególnie przyprawami. Po zapachu ciężko stwierdzić czy jest cynamon, jałowiec lub goździki. Może w smaku wyjdzie. Smak: Bardzo pełne, nisko nasycone. Potężna słodowość przechodzi w fajne i bardzo przyjemnie zbalansowane nuty przypraw: cynamonu, imbiru, goździków. Dodatkowo podszyte są dynią i karmelem. Finisz jest przyjemną poezją z lekkiej goryczki, nut palonych, przyprawowych i dyni. Świetnie zgrane. Alkoholowe i rozgrzewające dopiero po przełknięciu. Świetnie zbalansowane i przemyślane piwo. Warto kupić, nawet jeżeli już nie ma w sklepach to za rok. Zapisać na liście życzeń i polować. Hoppin Frog Barrel Aged Frog’s Hollow Double Pumpkin Piana: Słaba, trzeba ją pobudzić do wytworzenia i szybko opada nie znacząc szkła. Barwa: Bardzo ładny głęboki bursztyn. Również klarowne z iskrą. Uwaga – po dopełnieniu szkła po raz drugi okazało się, że cały osad ładnie osiadł na dnie butelki. Zapach: Zupa ogórkowa z dodatkiem dyni. Jestem w ciężkim szoku. Generalna kwaskowatość plus przyprawy dają taki, mocno charakterystyczny efekt. Nie jestem zachwycony. Lubię zupę ogórkową, ale niekoniecznie w ramach piwa. Smak: Strasznie dziwne. Niby double, a dosyć płytkie. Dodatkowo słabe wysycenie. W smaku wychodzi, że za efekt ogórkowej odpowiedzialna jest beczka oraz przyprawy. Jak widać różnymi drogami można dojść do jednego efektu. I jest to cholernie słaby efekt. Początek to niska pełnia, niskie wysycenie, lekka słodowość i od razu dominująca kwaskowatość. Drugi akord to dynia, znowu kwaskowatość z whisky i dodane przyprawy. Finisz kwaskowaty, prawie jak od półwytrawnego wina czerwonego. Prawie 9% alkoholu z 18,4P to nic dobrego. Dodatkowo 7,3IBU nie ratuje sytuacji. Słabe piwo, lepiej kupić 2x Fear niż ten wynalazek. Nie jestem w stanie przejść tego skojarzenia z zupą ogórkową. W Hoppin’ Frog chyba lubią czasami tak zakombinować, że niekoniecznie wiadomo o co im chodziło i co chcieli za efekt uzyskać. PS. Jeżeli nie widzieliście – wczoraj pojawiła się recenzja tegorocznych Naked Mummy i Dyniamitu. Wyświetl pełny artykuł
-
Odpowiedzi na 15. odcinek. Dzisiaj odpowiedzi na pytani [...] Wyświetl pełny artykuł
-
spotkanie po roku Niby w teorii mogłoby to być powtórzenie tekstu sprzed roku. Ale rok to od cholery czasu, w przypadku ekip z AleBrowaru i Pinty oznacza to również dużo czasu na przemyślenie receptur i wyciągnięcie wniosków z zeszłego roku. Bez zbędnego lania wody, bo i nie ma co. Pinta Dyniamit Piana: Bardzo ładna struktura, średnio bujna. Wolno opada do 1cm warstwy. Oblepia szkło. Barwa: Mahoń, zmętnione. Zapach: Pachnie jak ciasto dyniowe w stylu piernika. Goździki, imbir, cynamon, mnogość ciekawych nut pieprznych i fenolowych podszytych solidną słodowością. Jest znacznie lepiej niż w zeszłym roku. Przyjemnie zbalansowane, przemyślanie, niedociągnięcia zostały zniwelowane. Lekkie estry owocowe, w szczególności banany. Fajnie to gra. Smak: Bardzo zbalansowane i po prostu przyjemne. Potwierdza odczucia z premiery podczas Halloween. Pełne, stosunkowo mocno wysycone. Początkowa pełnia i słodowość przechodzi szybko w posmaki piernika zrobionego z dynią, obecne są wszystkie posmaki przyprawkowe oraz owocowe. Finisz gładki, aksamitny, lekko pieprzny. Alkohol mocno ukryty, rozgrzewa w żołądku dopiero po pewnym czasie. Świetne piwo, bardzo zblanasowane i przemyślane. Warto kupić i wypić. Wersja butelkowa jak i beczkowa są znacznie lepsze niż w zeszłym roku. AleBrowar Naked Mummy Piana: Bardzo bujna, drobno pęcherzykowata, bardzo trwała, znaczy szkło. Barwa: Trochę jaśniejszy mahoń niż w przypadku Dyniamitu, ale za to bardziej klarowne. Zapach: Pierwsza myśl – pachnie pieczonym schabem. Ziele angielskie i gałka muszkatołowa to jednak nie jest aż tak dobry pomysł. Z jakiegoś powodu obecne są wędzone fenole. Bardzo słabo czuć wanilię i cynamon. Raczej nie kojarzy się piwem dyniowym, ale właśnie pieczenią. Smak: Znacznie lepsze niż wersja lana. Kojarzy mi się z połączeniem piwa dyniowego z rauchbierem. Słowem daje wędzonką. Mocno słodowe, średnio wysycone. Słodowość i pełnia przechodzi we wspomnianą lekką wędzonkę, dynię, susz świąteczny, lekki karmel. Finisz wytrawny, ziołowo-przyprawowy. Nie pasuje mi ta gałka i ziele angielskie. No i mam zgryz. W pojedynku wersji lanych wygrał Dyniamit. W przypadku piw butelkowych dysproporcja jest już mniejsza, ale nadal nie pasuje mi dodatek tych dwóch konkretnych przypraw. Jednak piwo dyniowe powinno być fajnie słodkie, kojarzyć się z piernikiem z masą dyniową. W każdym razie warto spróbować i jednego i drugiego. Jestem natomiast ciekaw czy mieliście okazję pić oba piwa w zeszłym roku i jak oceniacie aktualne. Wyświetl pełny artykuł
-
Czyli świętowanie kolejnego jubileuszu. Od końca wrześn [...] Wyświetl pełny artykuł
-
[Piwny turysta] Wild Clover Brewery z okolic Stellenbosch
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Czy przydrożne zajazdy mogą przyciągać uwagę piwnych turystów? Jak najbardziej! Co prawda jak na razie w Polsce nie znajdziemy takich miejsc, ale już u naszych zachodnich sąsiadów czy też w odległym RPA, jak najbardziej. Wild Clover Brewery, bo o nim dziś mowa, powstał we wrześniu 2012 roku na terenie przydrożnej gospody Wild Clover, położonej tuż przy szosie, skrytej wśród winnych wzgórz. Jej urok jest na tyle silny, że nie sposób jej ominąć podróżując po okolicach Stellenbosch. Z pozoru nierzucający się w oczy parterowy budynek, skryty wśród bujnej zieleni, wypada dość blado w porównaniu do siedzib okolicznych winnic. Na całe szczęście kuchnia, jaka jest tam oferowana wybija się ponad przeciętność. Mimo, że jest dość tradycyjna zadowoli najwybredniejszego smakosza lubującego się w miejscowej kuchni. Burgery, żeberka czy też steki z różnorodnych mięsiw, wzbudziły w nas niekłamany entuzjazm. Jednak największą atrakcją tego miejsca była instalacja warzelna, która została ulokowana tuż za szklaną ścianką znajdującą się za barem gospody. Browar swoją wielkością nie odbiega od innych browarów rzemieślniczych z tego regionu. Jednorazowy wypust warki, obliczony na 2,5 hektolitra nie powinien nikogo dziwić. Obecnie, w sezonie letnim, ze względu na wysoki popyt, gotowanie brzeczki odbywa się średnio cztery razy w tygodniu, co, jak sami właściciele przyznają, jest dla nich dużym aczkolwiek miłym zaskoczeniem. Na całe szczęście zwiększona produkcja nie odbiła się na jakości oferowanych przez nich piw. Oferta składająca się z czterech piw, mimo że jest ciekawa, wydaje się dość skostniała biorąc pod uwagę, że browar od samego początku działalności produkuje te same gatunki. Ofertę otwiera poczciwy Pils w stylu germańskim (5,5% alk.) i Witt (5,0% alk.), natomiast zamyka ją Brown Ale (4,0% alk.) oraz Irish Porter (5,5% alk.). Jak nietrudno się domyśleć, naszą uwagę skupiliśmy właśnie na tych dwóch ostatnich piwach. Na pierwszy ogień poszedł Brown Ale. Delikatny, a jednocześnie bogaty w smaku idealnie gasił nasze pragnienia. Wyważona słodowość wzbogacona o karmelowo-orzechowe nuty to pewnością były jego główne atrybuty. Majstersztyk! Jednak największą uciechą był dla nas wspomniany wcześniej Irish Porter. Aromat w postaci palonej kawy i zboża, wzbogacony o akcent wędzonej śliwki był według nas zniewalający. Gdy dodatkowo weźmiemy pod uwagę jego smak, który krył się pod postacią gorzkiej czekolady okaże się, że piliśmy nadzwyczaj wybitne piwo! Miejscówka obowiązkowo do odwiedzenia! . . . . . . Wyświetl pełny artykuł -
I zaproszenie na livestreaming z okazji 10 tysięcy subs [...] Wyświetl pełny artykuł
-
[Piwny Garaż] Piwo z pierwszej wytwórni Sake w Europie
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Nøgne Ø w trzech odsłonach. Strasznie nam się skurczył świat w ciągu ostatniego roku. Szczególnie, jeżeli chodzi o kwestię dostępności do piw z uznanych, światowych browarów. Co w wielu przypadkach oznacza, że można zweryfikować marketing szeptany i zderzyć się z rzeczywistością. Nie mogłem oczywiście nie kupić piw z tego konkretnego norweskiego browaru. Ileż to się nasłuchałem i naczytałem jakie to cymesy i delicje. Normalnie jak w przypadku Brew Doga ze 2 lata temu. Najlepsze piwa na świecie po prostu. Sprawdźmy zatem. Na pierwszy ogień idzie stout. Jakżeby inaczej. Nøgne Ø Havrestout Piana: Bardzo bujna, drobno pęcherzykowata, co ciekawe barwą sugeruje raczej Imperial Russian Stout niż owsianego o mocy 4,5%. Opada do cienkiego dywanika, ale nie oblepia szkła. Barwa: Stout. Zapach: Lekkie nuty czekoladowe, wanilia, estry owocowe, lekka lukrecja i słodowość. Po ogrzaniu wychodzą delikatne nuty drewniane. Smak: W zasadzie to ze smutkiem muszę stwierdzić, że nic specjalnego. Wodniste, nie ma podbudowy owsianej. Brakuje też aksamitności, piwo jest kwaskowate, szczypiące. Pierwsze nuty to wspomniana wodnistość, ratowana lekką słodowością. Praktycznie od razu wchodzi kwaskowatość, bardzo delikatne nuty czekoladowe, waniliowe, w tle ledwo wyczuwalna kawa. Finisz kwaskowato-goryczkowy, niezbalansowany, lekko palony. Rozumiem, że to piwo ma 4,5%, ale bez przesady. Nie jest warte tych pieniędzy. Chcecie owsianego stouta, kupcie Dobry Wieczór z Pinty. Drugiego na liście piwa już raczej nie zrobią w tym roku. Niemcy mieli fatalny zbiór chmielu, szczególnie jeżeli chodzi o nowe odmiany. Nøgne Ø Mandarina IPA Piana: Praktycznie idealna, lekko przybrudzona. Wolno opada i w przeciwieństwie do stouta znaczy szkło. Barwa: Ciemny bursztyn. Mimo, że odstało kilka dni w lodówce jest mocno zmętnione. Zapach: Połączenie nut ziołowo-trawiastych z lekką żywicznością, cytrusami – głównie tytułowymi mandarynkami. Do tego lekka podbudowa słodowa. Niby opis nie jest zły, ale w praktyce jest dosyć mdłe. W sumie pachnie trochę jak Citrosept w rozpuszczony w mocnej herbacie. Smak: Pełnia i stosunkowo niskie wysycenie. Początkowa solidna słodowość przechodzi w ulotne posmaki cytrusowe, żywiczne i ziołowe. Finisz o dziwo dosyć aksamitny, okrągły, lekko pieprzny. Spodziewałem się solidnego uderzenia goryczki, a tutaj nic takiego nie nadchodzi. Powiem więcej, goryczka jest bardzo niska. Nie jest to złe. Goryczka zaskakuje tym, że prawie jej nie ma. Czy piwo jest jakoś szczególnie urywające dupę? Nie. Czy kupiłbym jeszcze raz? Nie. W ostatnim z opisywanych precjozów użyto 13 odmian chmielu z całego świata – Northern Brewer, East Kent Goldings, Saaz, Aurora, Moteueka, Mandarina, Nelson Sauvin, Citra, Cascade, Simcoe, Chinook, Stella, Pacific Gem. Nøgne Ø GPA – Global Pale Ale Piana: Początkowo bujna, ale bardzo szybko przechodzi w duże pęcherze. Wygląda cokolwiek niewyjściowo. Barwa: Ciemny bursztyn, mocno opalizujące. Zapach: O, zdecydowanie ton nadają amerykańskie chmiele. Dominują nad całą resztą. Są cytrusy, żywice, lekka ziołowość. W sumie bardzo fajny i przyjemny aromat. Wyszło typowe American IPA o zbalansowanym i zachęcającym aromacie. Smak: Chmiele dają o sobie znać już na samym początku. Piwo jest estosunkowo wytrawne, o średnim wysyceniu. Słodowości towarzyszą od początku nuty cytrusowe i żywiczne. Zaraz potem w drugim akordzie wchodzi jeszcze lekka trawiastość i nuty ziołowe. Finisz wytrawny, lekko alkoholowy i o średnim poziomie goryczki. Najfajniejsze i najbardziej pijalne z tych trzech piw. Przyjemne, sesyjne wręcz. Podobne do Rowing Jacka, aczkolwiek jest bardziej pełne. I to by było na tyle. Nie wątpię, że piwa, których nie próbowałem mogą być jak najbardziej OK. Ale z tych trzech mogę z czystym sercem polecić tylko GPA. Wyświetl pełny artykuł -
Czy jest się z czego cieszyć? Rusza browar w Zwierzyńcu [...] Wyświetl pełny artykuł
-
Bojanowo to malutkie miasteczko położone na południu Wielkopolski, gdzieś pomiędzy Lesznem a Rawiczem. Chlubą i największym pracodawcą miasta był niegdyś browar. Wybudowany pod koniec XIX wieku czas świetności przechodził w latach 70-tych i 80-tych XX wieku. Podobno miał niezłą renomę. … Czytaj dalej → Post Browar Bojanowo pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
-
[Blog Dori] Najprostszy sposób warzenia piwa – fotorelacja
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Wczoraj do moich rąk trafiły brewkity polskiego producenta Gozdawa. Nie byłabym sobą gdybym ich nie przetestowała, tym bardziej, że trzymam kciuki za tą ciekawą inicjatywę…, ale do rzeczy. Na przykładzie Gozdawy pokażę jak mając mało czasu i niewiele sprzętu można uwarzyć swoje własne, niepowtarzane, znakomite piwo w domu. Co musimy przygotować na początek? Ja skorzystałam z puszki Gozdawa PIWOSZ Christmas Ale 1,7kg oraz 1,5kg belgijskiego ciemnego cukru kandyzowanego. Co do sprzętu musimy przygotować: - garnek minimum 5l - plastikowe mieszadło lub metalowa chochla - fermentor z kranikiem i rurką fermentacyjną - kubek lub zlewka - środek do dezynfekcji np. nadwęglan sodu INSTRUKCJA 1. Fermentor umyj i zdezynfekuj. Zrób to zgodnie z instrukcją na opakowaniu środka do dezynfekcji. 2. Z puszki zdejmij wieko i wyjmij drożdże. Zedrzyj papierową obwolutę. 3. Włóż zamknięta puszkę do gorącej wody (zawartość będzie łatwiej wylać). 4. Do wyparzonego kubka wlej około 100ml przegotowanej, wystudzonej (poniżej 30stopni C) wody, wsyp drożdże, nie mieszaj, przykryj kubek folią aluminiową. 5. Do garnka nalej 2,5-3l wody (ja nalałam 3l i troszkę ciężko było mi się ostatecznie zmieścić w 5l garnku), podgrzej wodę i wsyp 1,5kg cukru kandyzowanego ciemnego (w ostateczności zwykłego białego cukru). 6. Podgrzej, dodaj zawartość puszki, zagotuj. Gotuj kilka minut. Pamiętaj aby ciągle mieszać! 7. Przelej zawartość garnka do zdezynfekowanego fermentora i uzupełnij zimną wodą do 21l. Ja użyłam zwykłej kranówki. Jeśli obawiasz się o jakość mikrobiologiczną swojej wody, to możesz ją przegotować i wystudzić. Możesz też użyć najtańszą wodę mineralną z marketu. Brzeczkę trzeba napowietrzyć, więc dobrze jest całość intensywnie mieszać. 8. Zamieszaj drożdże w kubku, zakręcając nim lekko. Sprawdź temperaturę przygotowanej brzeczki. W przypadku tego brewkita producent zaleca temperaturę zadawania drożdży 22-25 stopni C. Ja uzyskałam 27 stopni C i uznałam, że jest OK. Jeśli temperatura brzeczki jest wyższa niż zalecana wówczas brzeczkę trzeba schłodzić np. wystawiając fermentor do chłodnego pomieszczenia lub zimą na zewnątrz. Do pomiaru temperatury użyj termometru ciekłokrystalicznego naklejanego na fermentor lub elektronicznego bądź alkoholowego (oczywiście wcześniej zdezynfekowanego). 9. Wlej do fermentora drożdże z kubka. 10. Zamknij fermentor pokrywką z rurką fermentacyjną. Do rurki nalej wody. 11. Fermentor ustaw w miejscu o temperaturze pokojowej i zapomnij o nim na kilka dni Za dni kilka napiszę jak piwo rozlać do butelek. Wyświetl pełny artykuł -
Co jakiś czas w mediach powraca temat jak to producenci nas oszukują na żywności. Nagłówki tabloidów i tabloidowych serwisów internetowych krzyczą: “Uwaga na ketchup ze szczurów!”, “Burgery z kota w znanej sieci restauracji!”, “Kisiel chciał mnie zabić!” i tym podobne. Dziś znów temat powraca, tym razem pod postacią świńskich odbytów, ale oczywiście przy okazji rykoszetem […] Wyświetl pełny artykuł
-
piwo, z amebami na patyku. O, patrzcie! Niektóre z nich machają! Najzabawniejsza i najciekawsza informacja z tego tygodnia – wypuszczono na angielski rynek cztery piwa sygnowane Światem Dysku. Jeżeli czytaliście – właśnie rzuciliście się do kart kredytowych/paypala. Jeżeli nie – czemu marnujecie czas czytając blogi zamiast najlepsze książki na świecie? Piwa warzone są przez The Boathouse Brewery. Studenci Niewidocznego Uniwersytetu odkryli, że dekret Nadrektora zakazujący warzenia piwa na terenie NU nie dotyczy starej barki zacumowanej na Ankh. A jednocześnie będącej własnością Uniwersytetu. Dla nas kruczki prawne są szczególnie bliskie sercu, więc jak najbardziej rozumiem tok myślenia. Cóż to za precjoza zostały zapowiedziane? Modo’s Midden 4,5% – krasnoludzkie Golden Ale. Ponoć wyrastają od niego włosy na klacie. Każdej płci. Bledlow’s Silence 5,5% – India Pale Ale. Chmielone Chinookiem i Simcoe. Amerykańskie chmiele ze świata podróżującego przez Wszechświat na grzbiecie czterech słoni, będących z kolei na grzbiecie wielkiego żółwia? A raczej żółwicy? Bugadrup Blonde 4% – piwo kolaboracyjne uwarzone przy udziale nadrektora Billa Rincewinda. No worries mate. Hix’s Darkside 7% – oatmeal stout. Uwarzony przy absolutnie zerowym udziale nekromancji. Absolutnie. Może jestem frajerem, ale kupili mnie całą otoczką. Z przyjemnością wydam ciężko zarobione pieniądze, żeby sprawdzić co tam wykombinowano. Dla pragmatyków – realnym browarem warzącym piwa na licencji jest Brentwood Brewery z Essex. Nie zdarzyło mi się spróbować ich piw, ale w portfolio mieli takie cymesy jak AIPA, Black IPA, belgijski Saison z limetką i truskawkami czy czerwone żytnie z czarną porzeczką . Jak na standardy z Albionu – zajebiście odważnie. Tak przy okazji. Skoro już były piwa na licencji Gry o Tron, są teraz ze Świata Dysku. Kiedy doczekamy się piw z Wiedźmina? I czy uwarzy je browar polski czy zagraniczny? CD Projekt RED – gdybyście chcieli opracować kiedyś receptury na taką rozrywkę, możecie się do mnie śmiało uśmiechnąć Wyświetl pełny artykuł
-
I czym się rozgrzać w chłodne dni? W kolejnym odcinku 1 [...] Wyświetl pełny artykuł
-
[Blog Dori] Trochę słodyczy, czyli czy cukier to samo zło?
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Ile razy każdy z nas na początku piwowarskiej przygody słyszał, że cukier to samo zło? Czy, aby na pewno? Czy przestrzeganie niemieckiego prawa czystości Reinheitsgebot, to jedyna droga do uwarzenia wyśmienitego piwa? Czy belgijski dubbel lub tripel byłby lepszy gdyby nie dodano do niego cukru? Niekoniecznie… Zastanówmy się co daje nam użycie cukru? W wielu browarach przemysłowych cukier lub syropy cukrowe dodaje się przede wszystkim dla zwiększenia mocy piwa za stosunkowo niewielką cenę. Troszkę inaczej sprawa ma się w piwowarstwie domowym oraz w tradycyjnych browarach. Cukier ma spowodować większe odfermentowanie, jest to korzystne przy niektórych stylach piwnych np. belgian golden strong ale, saison, niektóre piwa angielskie. Dodaje piwu lekkości, sprawia, że piwo mimo swojej mocy nie jest słodkim ulepkiem. Cukier dodaje się oczywiście także w celu zwiększenia zawartości ekstraktu przy piwach bardzo mocnych np. russian imperial stout lub wee heavy, gdzie otrzymanie z samych słodów tak wysokiej zawartości ekstraktu brzeczki podstawowej jest bardzo trudne. Ciemne wersje cukru dodaje się także ze względu na ich walory organoleptyczne, wnoszony specyficzny smak i zapach – lekko rumowy, karmelowy. To może zastanówmy się co kryje się pod pojęciem „cukier”. Pierwsze skojarzenie to cukier stołowy, taki zwykły popularny do słodzenia herbaty. Czym jest z punktu widzenia chemicznego? – dwucukrem, sacharozą. Każda cząsteczka sacharozy składa się z cząsteczki fruktozy i cząsteczki glukozy . Fruktoza i glukoza są zatem cukrami prostymi. Jakie rodzaje cukru możemy spotkać w handlu: - cukier stołowy biały – zwykła sacharoza mniej lub bardziej zanieczyszczona. W tej części świata zwykle jest to cukier buraczany. Przy jego dużym udziale w zasypie mogą pojawiać się posmaki jabłkowe, cydrowe. - cukier trzcinowy – w handlu spotkałam się z dwoma odmianami: Demerara – jasnobrązowy, nierafinowany, lekko aromatyczny, do piwa wnosi bardzo lekkie posmaki i zapachy rumu, melasy Muscovado – ciemniejszy od poprzednika, bardzo aromatyczny. Do piwa wnosi zarówno ciemny kolor jak i zapach oraz posmak rumu, melasy - belgijski cukier kandyzowany biały i brązowy –o ile biały nie wnosi praktycznie żadnych ciekawych posmaków i służy głównie do podbicia mocy piw jasnych takich jak belgian golden strong ale lub triple, to zastosowanie ciemnego może dać sporo ciekawych zapachów – owocowych, karmelowych, rumowych, zależnie oczywiście od użytej ilości. - glukoza – sporo droższa od zwykłej sacharozy, ale jednak zdecydowanie „czystsza” o mniejszej ilości zanieczyszczeń. Drożdże konsumują ją bez dodatkowego zachodu jak to ma miejsce w przypadku sacharozy, którą najpierw muszą rozłożyć, a to już wymaga z ich strony wysiłku. Dlatego w moim browarze glukoza wygrywa z sacharozą. - syropy kandyzowane – ciemne, bardzo aromatyczne. Dobrze sprawdzają się w ciemnych piwach belgijskich np. w dubblu lub belgian dark strong ale. Wnoszą do piwa rozmaite aromaty kojarzące się z ciemnymi owocami, rumem, toffi i ciemnym karmelem. Źródłami cukrów fermentowanych mogą być też: miód, melasa, syropy cukrowe, soki. Cukrem który jest czasami używany w piwowarstwie, a który jest niefermentowany przez drożdże jest cukier mleczny – lakoza. Dodaje się jej do piw takich jak milk stout lub piw aromatyzowanych, specjalnych w celu nadania pewnej słodyczy piwu. Piwa możemy też dosładzać ksylitolem, czyli cukrem brzozowym, nie wnosi on poza słodyczą żadnych innych posmaków. Generalnie jest to temat rzeka, postaram się go rozwinąć w kolejnych wpisach. Już niebawem przeczytacie m.in. o praktycznym zastosowaniu cukrów w warzeniu belgijskiego dubbla. Jeśli macie ochotę podzielcie się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami dotyczącymi użycia cukrów w piwowarstwie. Wyświetl pełny artykuł -
[Małe Piwko Blog] Dlaczego browary nie chcą współpracować z blogerami piwnymi?
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Dzisiaj piwnym facebookiem wstrząsnął niezwykły materiał z Lublina, w którym dziennikarze lubelskiej Gazety Wyborczej testują piwo Zwierzyniec. Całe piwne środowisko przez pół dnia miało niezłą polewkę z czterech nieudolnych i nieprofesjonalnych nagrań dziennikarzy degustujących piwo. Ja oczywiście również nabijałem się razem z resztą, ale jak to zwykle bywa, na sam koniec naszła mnie pewna refleksja […] Wyświetl pełny artykuł