Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 691
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. i słów kilka o moim rodzinnym mieście Oborniki Śląskie. Pomyślałem sobie, że skoro degustowałem piwo w Łebie, to wypadałoby zrobić jakąś degustację plenerową w Obornikach Śląskich, czyli mojej rodzinnej miejscowości. Wybrałem się w tym celu na Górę Holteia (często błędnie … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  2. kultowe piwo na urodziny. Przez wiele lat św. Graal dla mnie i dla wielu piwoszy na świecie. Głównie za sprawą ograniczonej dystrybucji. W ostatnich 2 latach, kiedy Trapiści z opactwa św. Sykstusa rzucili na rynek większą ilość piwa, nieco zmalał … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  3. Po zamieszaniu i zmianie miejsca warzenia piwo Krakowiak wraca na polski rynek. Obecnie jest warzone w Browarze Grybów. Krakowiak jest zatem tak samo związany z Krakowem, jak z Rzeszowem czy Zakopanym. Jeśli piwo okaże się świetne, to może wybaczę producentowi ten niuans. Zainteresowanych przepychankami, na fali których powstały dwa bliźniaki: Krakowiak i Krakauer, zapraszam do lektury wpisu, w którym przetestowałem piwa spod znaku tej drugiej marki -> Krakauery trzy Długo się zabierałem do tej serii, bo jakoś nie przepadam za słodyczami, a 2 z 3 testowanych dzisiaj trunków ma zadatki na deser. Jak widać już na tytułowym zdjęciu Krakowiaki testowałem w plenerze, używając do tego ordynarnego, ale jakże praktycznego kufla. Pewnie nie wszystko wyłapałem jak należy, ale nie sądzę, by piwa z tego segmentu oferowały jakieś niesamowite odczucia. No to jedziemy. Krakowiak Pils Wygląd: Już na pierwszy rzut oka widać, że Krakowiak pilsem jest tylko z nazwy. Ciemnozłoty kolor kłóci się ze słowami z kontry mówiącymi, że Krakowiak, to „klasyka gatunku”. Piana bialutka, niska, mydlana, znika w mig. Smuteczek. Aromat: Słodowy, podbity dodatkowo landrynkową słodyczą. Mdły. Wysycenie: wysokie – na tyle, że piwo opuściło butelkę po otwarciu. Przegazowane. Smak: słodowy, słodki, landrynkowy i do tego mocno metaliczny. Test skórny potwierdza – piwo jest wyraźnie zażelazione. Intensywność goryczki jest poniżej średniej. Mogła by być wyższa, by zrównoważyć słodkości. Odczucie w ustach: Piwo jest treściwe, słodkie. Wysycenie tak wysokie, że nieprzyjemnie szczypie i rozdyma żołądek. W sumie nic przyjemnego. Ocena ogólna: Nie wiem skąd takie zamiłowanie wśród polskich browarów do używania słowa Pils. Pils jest jeden – niemiecki. Wytrawny, gorzki, o słomkowym kolorze. I tylko tak mi się kojarzy. Krakowiak pilsem zdecydowanie nie jest, co go oczywiście nie dyskwalifikuje. Jest się niestety do czego doczepić także poza nazwą. Piwo smakuje jak metaliczna landrynka. Mi najzwyczajniej nie smakuje. Może i ciut lepsze od koncerniaka, ale co to zmienia? Ocena: 3.5/10 Krakowiak Miodowy Wygląd: Mętne, ciemnozłote – kanon piwa miodowego. Piana minimalnie trwalsza niż w pilsie, ale szału nie ma. Aromat: Dominuje aromat miodu – całkiem przyjemny, sprawiający wrażenie naturalnego. Pod nim przebija się słodowa baza. Wysycenie: w normie. Przynajmniej nie jest przegazowany jak pils. Smak: słodki, miodowy, lekko słodowy. Metaliczność próbuje ukryć się pod słodyczą, ale nadal daje o sobie znać. Goryczka, cóż, symboliczna. Odczucie w ustach: Pełne, słodkie, lekko kleiste, choć nie jest jakoś strasznie przesłodzone. Ze względu na słodycz pijalność raczej słaba, ale jedno dałem radę wypić bez większego problemu. Ocena ogólna: Przyzwoity, choć metaliczny, przedstawiciel piw miodowych. Plusem jest fakt, że nie jest mocno przesłodzony, a aromat jest całkiem przyjemny, naturalny. Gdyby nie żelastwo, to uplasowało by się pewnie w górnej części stawki. A tak, hm, do poprawki. Ocena: 4/10 Krakowiak Miód-Malina Wygląd: Kolor bursztynowy z różową nakładką. Piana najlepsza z trójcy, ale nie ma się co nad nią rozwodzić, bo szaleństwa i tak nie ma. Aromat: Na pierwszym planie oczywiście maliny i miód. O ile aromat miodu jest całkiem naturalny, to maliny przypominają nieco syrop dodawany do piwa w kiepskich knajpach. Wysycenie: średnio-wysokie, klasyka. Smak: słodki od miodu, ale fajnie złamany kwaskowatością soku malinowego. Samego piwa tutaj niewiele. Goryczka symboliczna, ale jest. Odczucie w ustach: Pełne, słodkie, lecz mniej niż miodowe. Przez to bardziej pijalne. Ocena ogólna: Wbrew pozorom najlepsze piwo z całej trójcy. Nie tak słodkie jak miodowe, z dość przyjemnym aromatem, który skutecznie ukrywa metaliczność (choć fachowiec i tak ją wychwyci). Aromat malin wydaje mi się nieco sztuczny – jakże to typowe dla polskich piw „owocowych”. Na co dzień nie pijam piw aromatyzowanych w ten sposób, ale jak ktoś nie lubi piwa w piwie, to może śmiało sięgnąć po Miód-Malinę. Ocena: 4.5/10 Podsumowanie Pierwsze starcie Krakauera z Krakowiakiem wygrywa zdecydowanie ten pierwszy. Choć Krakauery niczego nie urywają, to przynajmniej nie mają wad. Ot przyzwoite piwo, choć trochę bez charakteru. Krakowiak zostaje w tyle. Metaliczność jest na poziomie hard. Do tego piwa nie są zbyt dobrze skomponowane, a Pils jest przegazowany. Post Krakowiak w nowej odsłonie pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  4. czyli żółć bydlęca w polskim Sejmie i nowy konkurs Golden Beer Poland. Temat żółci w Sejmie i interpelacji którą złożył poseł Jaworski z Prawa i Sprawiedliwości zaczął żyć własnym życiem. Jednak jako pierwsi napisali o tym chyba w Tygodniku Lisickiego Do … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  5. Recenzja specjalna na IPA Day. Niestety jest to powtórna recenzja AIPA z Kormorana, bo wcześniejsza miała miejsce w przepięknych okolicznościach przyrody i tego… i niepowtarzalnej, na falochronie portu w Łebie, lecz niestety przez moją nieuwagę nagrała się bez dźwięku. Nie … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  6. czyli nieważne skąd, nieważne jak, ważne że goryczka niszczy, a chmiel wychodzi uszami. Po rozczarowującym Hop Ottin’ IPA z Anderson Valley, postanowiłem zmienić scenografię i spełnić pomysł o degustacji w odmętach Bałtyku. Padło na piwo z browaru kontraktowego Revelation Cat, w którym … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  7. marketingowa akcja, ale o IPA można pogadać W tym roku o tyle ciekawie się złożyło, że IPA Day wypada w 69 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Ten drugi fakt uważam za ważniejszy, więc siłą rzeczy wypadało mi o nim wspomnieć. Gdyby zdarzyło wam się dzisiaj wychylić szklaneczkę jakiegoś IPA, to wiecie za czyją pamięć pić. Z kolei z okazji IPA Day przypomnę moje teksty dotyczące tego stylu i wszystkiego co z nim związane. Część z was może ich nie znać, a więc nie zaszkodzi zagregować je w jednym miejscu z małym komentarzem. Co do samej idei takich „świąt”, niewątpliwie jest to akcja ostro marketingowa, zresztą tak samo jak w przypadku International Stout Day. Czy to źle? Nie, pozwala knajpom piwnym na zorganizowanie ciekawych eventów czy aktywności, a przez to dotrzeć do nowych piwoszy. Win-win. Dobra, to zaczynamy odmieniać IPA przez przypadki. Najpierw przypomnę co to w ogóle jest za styl, a już w szczególności europejski hit sprzedażowy jakim jest AIPA – Piwny Glosariusz Branżowy. Warto też zastanowić się nad tym czym IPA powinno się cechować. Dla niektórych wielkim szokiem był bardzo krótki czas leżakowania zwycięskiego AIPA Czesława Dziełaka – ile (A)IPA powinno w takim razie leżakować? Jak również czy w tym stylu dopuszczalna jest obecność diacetylu – Diacetyl a IPA. I w ten oto sposób dochodzimy do recenzji piw: Hardcore IPA z Brew Dog’a – jak zachwyca skoro nie zachwyca? Atak Chmielu vs Rowing Jack – czy można uznać, że któreś z tych piw jest lepsze? Flying Dog, Brew Dog, Anderson Valley, Widawa&Kopyra – zagraniczni zawodnicy kontra niesławny Sęp Southern Tier razy 3 – między dwoma imperialnymi stoutami zawieruszyło się imperialne IPA Imperium Atakuje vs Torpedo IPA – polska ikona stylu kontra jankeska ikona stylu Imperialne IPA razy dwa – Anderson Valley jak zawsze nie zawodzi Machete i piwo w puszce? - dla mnie etykieta miesiąca Może trochę klasyki? – brytyjskość od Artezanów Tutaj też trochę tego – w dodatku porównania wariantów Rowing Jack w paru wariantach – trochę piwnej archeologii Trochę linków i tekstu do przeczytania, prawda? W sumie to sam się zdziwiłem ile razy ten styl pojawił się na Piwnym Garażu. A u was jak często pojawia się w kuflu w knajpie albo w lodówce? Wyświetl pełny artykuł
  8. czyli zaczynamy IPA day z wysokiego C. Hop Ottin’ IPA z Anderson Valley wielkim India Pale Ale jest. 97 punktów na Ratebeerze. Pytanie czy zachwyca? To moje kolejne podejście do tego piwa i do piwa z Anderson Valley. I niestety … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  9. IPA żyje, a nawet świętuje już 3. międzynarodowy IPAday. Już jutro IPAday, który przypada w pierwszy czwartek sierpnia. W tym roku tak się złożyło, że jest to 1. sierpnia. Co mnie niezmiernie cieszy, bo to dzień moich urodzin. Dlaczego więc, ten … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  10. i kolejny test szklanki typu shaker. Piwo Hollyrood ze Stewart Brewing, postanowiłem wypić w przywiezionej z Edynburga szklance. Rozum podpowiadał szkło Samuela Adamsa, a serce firmową szklankę Stewart Brewing. W końcu postanowiłem po raz kolejny porównać wrażenia z degustacji tego … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  11. i są nim warszawskie Kufle i Kapsle Tekst miał się pojawić w zeszłym tygodniu, ale kto nie pracuje ten nie ma za co zatankować motocykla. Poza tym w pośpiechu o wielokranach pisać niepodobna. Czy Kufle spełniają oczekiwania? Warto wybrać się ze znajomymi na jedno, dwa, ewentualnie pięć piw? Każdy wielokran jest w czymś wyjątkowy. Czym w takim razie cechuje się ta konkretna piwiarnia? Mają dwie pompy do piwa. Co do samych pomp zdania są podzielone. Część jest zachwycona, część z kolei uważa, że w przypadku korzystania z kegów jest to całkowicie bez sensu. I jedna i druga strona mają rację. Pompy oraz cały proces nalewania piwa jest widowiskowy, co dla gościa lokalu jest ciekawym piwnym przeżyciem. Dla piwiarni jest to o tyle ważne, że może decydować o wyborze konkretnego miejsca przez piwosza. Samo piwo będzie zresztą się różniło od normalnie serwowanego z typowego kranu. Tylko, że może się różnić zarówno na korzyść jak i wprost przeciwnie. Belhaven Black lany z pompy był idealny. Ale już piw z Artezana nigdy z pompy nie spróbujemy i myślę, że chłopaki mają w tej materii rację. Czy warto się przejść spróbować i wyrobić swoje własne zdanie – zdecydowanie tak. Za barem można spotkać prezesa Mazowieckiego Oddziału Terenowego PSPD Pawła Leszczyńskiego. Paweł jest społecznikiem, udzielającym się w wielu różnych inicjatywach, nie tylko piwnych. I oczywiście zna się na piwie. Można więc mieć gwarancję, że doskonale doradzi w kwestii wyboru konkretnego trunku. Klimat przedwojennej kamienicy. W zasadzie tyle powinno wystarczyć, jeżeli chodzi o ten punkt. Cegły swoje przeżyły. Przechodząc do swobodnego strumienia świadomości. Cieszy mnie niezmiernie, że warszawska scena knajpiana rośnie jak na, nomen omen, drożdżach. Żeby założyć wielokran trzeba jednak w pewnym stopniu być piwnym pasjonatem, jest to wręcz punkt wymagany w CV. Co już samo w sobie jest gwarancją, że będzie ciekawie. Nie miałem okazji poznać wszystkich współwłaścicieli, ale za to Ela i Piotr są kapitalnymi ludźmi, ostro zarażonymi piwnym bakcylem. To właśnie dzięki Eli w KiK można napić się St Bernardus Abt 12. Nie wiecie co to za piwo? A kojarzycie Westvleteren XII? To zamiast wydawać co najmniej stówkę na butelkę możecie napić się właśnie St Bernardusa za znacznie bardziej rozsądne pieniądze. Przy czym sami Belgowie twierdzą, że jest to nawet lepsze piwo. Tylko nie został nakręcony taki hype jak na W XII. 12 kranów to bardzo zacna liczba. Z czego jak już wspomniałem dwa w postaci pomp. Na razie jeszcze nie trafiłem na sytuację w której nie byłoby piwa, które albo chciałbym spróbować albo lubię i z przyjemnością zrobię dawkę utrwalającą. Dodatkowo mamy jeszcze deskę piw, czyli 4 próbki. To powinien być obowiązek we wszystkich knajpach z dużą ilością kranów. Można co prawda przyczepić się, że desek jest za mało i zdarza się, że chwilę trzeba poczekać, ale obsługa stara się je sprawnie zorganizować. Jestem w stanie się założyć, że liczba desek się zwiększy skoro jest na nie takie zapotrzebowanie. Skoro o zapotrzebowaniu mowa. Doszły mnie pojękiwania niektórych na temat obsługi w KiK. Serio? Ja rozumiem, że niektórzy oczekują od piwiarni czerwonego dywanu i obsługi poza oficjalną kolejką. Ale to może na takie okazje warto wdziać szarfę Zasłużonego Dla Ruchu Spółdzielczego? Ani razu nie zauważyłem, by obsługa była słaba, powolna czy niechętna do współpracy na linii barman-gość. Być może dla niektórych kilka minut stania w kolejce bez alkoholowego strzału w tętnicę jest problemem, ale dla większości ludzi jednak nie. Przy takiej ilości ludzi i przelanego piwa uważam, że system działa bardzo sprawnie i płynnie. Czy brak zaplecza gastronomicznego jest problemem? Jakieś przekąski i tarty są, ponoć dobre. Nie próbowałem, więc na ten temat ciężko mi się wypowiedzieć. Natomiast lokalizacja sprawia, że w odległości trzech rzutów średnią cegłą mamy całkiem szeroki wybór lokali gastronomicznych: od popularnych sieciówek, po nowe podejście do tradycyjnych zapiekanek i burgerów. A już szczególnie Barn Burger na Złotej, do którego ostatnio należy moje serce. Będę musiał w końcu coś o nich napisać, to tak przy okazji. Warto odnotować jeszcze jeden fakt – w Kuflach zlikwidowano rezerwacje. O obłożenie i tak nie muszą się martwić, a przy aktualnej aurze ogródek letni jest dobrym wyborem. W każdym razie – 5 gwiazdek, dwa kciuki w górę, przyjaciołom polecam. Jedna z moim ulubionych warszawskich piwiarni. A jak spotkacie mnie w Kuflach to zawsze można pogadać o piwie. PS. Dla czepliwych – piwo z ikony nie jest niedolane. Zresztą w KiK nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby piwo nie było wręcz przelane ponad cechę na szkle. Wyświetl pełny artykuł
  12. o piwnej rewolucji, piwach kasztanowych, polskim smaku piwa i lądowaniu Jankesów w Sztokholmie. Wywiad z Garrettem Oliverem – głównym piwowarem Brooklyn Brewery przeprowadziłem podczas 3. Europejskiej Konferencji Blogerów Piwnych w Edynburgu. Garrett był głównym mówcą konferencji. Zgodnie z Waszymi sugestiami … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  13. Czy rzeczywiście Mocno Chmielony? Z Kormoranem Jasnym Mocno Chmielonym wiązałem spore nadzieje kiedy się pojawił. Miał to być pierwszy, uczciwy, polski pils, z wyraźną goryczką, z aromatem chmielu. Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle. W rzeczywistości dostaliśmy piwo, w którym aromat … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  14. czyli jak warzono piwo w Szkocji 2 wieki temu. Powiem szczerze, że sam browar nie jest szczególnie imponujący. Fakt, że jest używany jedynie kilka razy w roku też nie powala. Zwłaszcza w kontekście nie pokazania nam współczesnego browaru. Jednak możliwość … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  15. Czy oprócz piw AleBrowaru potrafią tam warzyć piwo? Kiedy pierwszy raz usłyszałem, że AleBrowar zamierza warzyć swoje piwo w Gościszewie, złapałem się za głowę. Browar ten miał bowiem u mnie bardzo kiepskie notowania. Jeden z pierwszych prywatnych browarów powstałych po … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  16. na św. Tomasza Apostoła. Kolejna degustacja w pięknych okolicznościach przyrody. Zwróćcie uwagę na mistrza drugiego planu. Wybrałem najmocniejsze piwo jakie miałem czyli Double IPA, innymi słowy Imperial IPA. A wybrałem to piwo, żeby uczcić święto mojego patrona czyli św. Tomasza … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  17. czyli najdroższe piwo jakie piłem, choć za darmo. Miałem już ze dwa czy trzy razy spróbować Sink the Bismarck z BrewDoga, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że 30 zł za naparstek, to jest jednak bez sensu. Byłem bowiem przekonany, że … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  18. no może nie teraz, ale już niedługo Jak poinformował na początku lipca swoich czytelników albioński The Telegraph naukowcy dostali grant na kombinowanie przy genomie naszych poczciwych drożdży piwowarskich w celu stworzenia nowych szczepów. Wszyscy doskonale pamiętamy z filmów 28 dni później oraz 28 tygodni później co się dzieje, kiedy naukowcy (a już w szczególności naukowcy z Wysp) grzebią przy tym przy czym nie powinni. Streszczając artykuł – jak dobrze pokombinujemy to istnieje szansa, że uda nam się stworzyć tani szczep, który będzie mógł fermentować tanie i mocne piwa. Zaprawdę powiadam wam, idea szczytna tak bardzo, że od razu powinno się ją zgłosić do pokojowej nagrody Nobla. Myślę, że ta bańka funtów to za mało, powinno się zatrudnić człowieka szuflującego kasą w stronę dzielnych naukowców. Zanim przejdę do mądrzejszych konkretów trochę jeszcze się życzliwie powyzłośliwiam. The scientists then aim to redesign parts of the yeast genome so that it can perform functions that are not possible naturally. Znaczy co, śpiewać i stepować? To akurat byłoby całkiem zacne. Fermentujesz niemieckiego Hefe-Weizena, a drożdże wesoło jodłują. No dobra, może nie najlepszy pomysł. To co aktualnie potrafią w zupełności wystarcza. Professor Paul Freemont, from the centre for synthetic biology and innovation at Imperial College London who is helping to lead the British part of the project, said they could help make yeast more efficient so they required less energy and could tolerate more alcohol before dying, allowing beer to be made stronger. Baldrick: I have… a plan, sir. Blackadder: Really, Baldrick? A cunning and subtle one? Baldrick: Yes, sir. Blackadder: As cunning as a fox who’s just been appointed Professor of Cunning at Oxford University? Baldrick: Yes, sir. Drożdże spokojnie mogą odfermentować do 16% alkoholu. Co i tak jest już mocno wyśrubowaną wartością dla przyjemności spożywania piwa. Jestem niebywale spokojny o to, że nie chodzi im o fermentowanie Imperialnych Stoutów, Porterów czy Quadrupli. He said: „The brewing industry is very interested in this project for any new opportunities it may present as they use yeast to manufacture beer. Trochę strach. A Amerykańska armia nie jest zainteresowana? „One of the aims of the project is to develop this yeast strain as a vehicle that you can put in new chemical pathways and directly manipulate it in a way that is not possible at the moment. O np. drożdże dające czysty diacetyl. Kto by się nie ucieszył? „Clearly there are strains of yeast that are highly resistant to alcohol, but they all die off as the alcohol gets higher, so making more alcohol resistant strains will be very useful for that industry in terms of cost value. Piniundzie Panie, piniundze. „Strains that are metabolically more optimal and don’t require as much energy will also be useful.” No OK, to może być ciekawe przyznaję. Ale znowu – a jak zostanie wykorzystane do czynienia zua? The synthetic yeast project, also known as Sc2.0, will draw together expertise from around the world. Już niedługo iSc od Apple. David Willetts, the UKs science minister, is to announce plans to develop a new £10 million centre of innovation and knowledge to find new applications for these synthetic organisms. Typowe, sypniemy kasą raz na opracowanie czegoś. A potem sypniemy 10 razy tyle żeby opracować do czego tak w zasadzie ten pomysł nam się przyda. Mr Willetts said: “Synthetic biology has huge potential for our economy and society in so many areas from life sciences to agriculture.” Z wielką mocą dostaje się w gratisie wielką odpowiedzialność. Tak tylko mówię przy okazji tego potencjału dla społeczeństwa. There are also fears that synthetic life forms could escape into the wild and spread uncontrollably. However, the scientists insist that they are able to design in fail-safes that will prevent anything from surviving in the wild and claim that strict guidelines govern their work. Taa… Powiedzcie to farmerom szarpanym pozwami przez Monsanto za to, że na ich pola przewiało opatentowane rośliny. Mam dziwne wrażenie, że ten pomysł nie ma szans na to by nie było mniejszego lub większego „backfire”. To jest dokładnie tam samo jak z GMO. Głównym problemem z GMO nie jest sam fakt zmodyfikowania genetycznie roślin. Problemem jest to PO CO zostały zmodyfikowane. A może to być np. wytrzymanie tak zabójczej dawki konkretnych (opatentowanych oczywiście) pestycydów, że prawie pali kamienie. Czy np. jałowość zbioru, w rozumieniu, że jasne zbierzemy sobie zboże z pola. Ale nie możemy części zachować, żeby posiać na wiosnę ponieważ i tak nic z tego nie wyrośnie. Trzeba kupić znowu od firmy. I tutaj widzę możliwe zagrożenia. Co za problem zaprojektować drożdże, które po konkretnej liczbie szarży przestaną pączkować? Browar nie będzie mógł ich propagować sam, będzie musiał kupić od konkretnej firmy. Że drożdże teoretycznie (teoria sobie – życie sobie) dobiera się ilościowo pod daną warkę? Panie, Pan sobie głowy nie zaprząta, Pan powiesz jakie wybicie, jaki ekstrakt – będzie się zgadzało co do komóreczki. Drożdże gorzelnicze potrafią zeżreć surowego ziemniaka, może uda się stworzyć takie piwowarskie przy których nie będzie trzeba mocno wspomagać się enzymami? Albo bardzo skrócić czas fermentacji, bo będą przerabiały prekursory diacetylu i alkohole wyższe jak oszalałe? Możliwości jest wiele. Nie chcę żeby wyszło, że odziany w przepaskę biodrową ze skóry tygrysa szablozębnego potrząsam groźnie pochodnią w stronę postępu. Tylko, że jakoś idea Nowego Wspaniałego Świata mnie nie przekonuje. Odnoszę wrażenie, że jeszcze nie znamy pełnego potencjału mnogości szczepów dostępnych aktualnie w naturze i na rynku. Yay or nay? Wyświetl pełny artykuł
  19. Nie, nie będzie dzisiaj o muzyce. I to nie dlatego, że nie jestem fanem tego gatunku. Po prostu wolę się skupić na piwie. Dlaczego zatem heavy metal beer? Opowiem wam o pewnej wadzie piwa, która mnie wyjątkowo boli, a o której rzadko się niestety mówi. Wielu piwoszy, nawet sensoryków, nie wyczuwa dobrze tego o czym dzisiaj mowa. Ja za to jestem mocno wyczulony, także komuś się z pewnością oberwie. Mowa o metalicznym posmaku i aromacie. Jest on niestety dość często spotykany w polskich (ale także czeskich) piwach regionalnych. Najgorsze wydaje się to, że browary zdają się nic z tej wady nie robić. Nawet przeciwnie – uznają, że metaliczny posmak doda ich piwu „regionalności”. Błąd! Jeśli nie wiecie o jakim posmaku mówię, to postaram się w kilku słowach wytłumaczyć. Wiecie jak smakuje krew? Nie? To nie biegnijcie od razu po nóż celem samookaleczenia. Powąchajcie sobie monety w portfelu. To podobny zapach. Tak pachnie żelazo. W piwie może wystąpić z dwojakiej przyczyny. Czasem zdarza się delikatny metaliczny aromat pochodzący od chmielu. Zwykle jest ledwo wyczuwalny i przyjemny. To jest jedyny dopuszczalny aromat metaliczny! Jest on bardzo rzadko spotykany. Jeśli jednak żelazem zalatuje jak ze złomowiska, to najczęściej wynika to z innego powodu. Rzadziej pochodzi ono od wody użytej do warzenia piwa, choć oczywiście w szczególnych przypadkach może się przydarzyć. Częściej przyczyną są skorodowane tanki leżakowe czy też inne części instalacji do produkcji piwa. Ta druga przyczyna, to nazwyklejsza NIEDBAŁOŚĆ! I nie można tutaj pobłażać, że mały browar, że nie ma kasy na inwestycje. Tak zwane piwo regionalne sprzedaje się coraz lepiej, co niestety nie idzie w parze z jakością. Mnie boli, bo po prostu nie lubię tej „blachy w piwie” i za każdym razem, gdy kupię piwo mocno zażelazione, czuję się oszukany. Jak by mi ktoś sprzedał przysłowiowego kota w worku. Browar Bojanowo przed remontem. Fot. Cerevisia.pl A jak w ogóle odróżnić aromat pożądany (chmielowy) od niepożądanego (korozja)? Jest na to jeden banalny patent. Zanurz palca w piwie i rozsmaruj próbkę na swojej skórze. Czujesz zapach monet? To jest właśnie metaliczność od korozji lub złej wody. Kto zatem grzeszy? Z wad tego typu znany jest Browar Zamkowy w Cieszynie. Zabytkowy, ale też niedoinwestowany, co trochę dziwi, bo należy przecież do bogatej Grupy Żywiec. Ostatnimi czasy chyba się poprawiło, choć mam wrażenie, że różne piwa prezentują różny poziom żelazistości. Czyżby skorodowana była tylko część tanków, a inne zostały w końcu wyremontowane? Słynne z metalicznego posmaku Brackie smakowało ostatnio całkiem sensownie, za to metaliczny posmak wyczuwalny był w porterze serwowanym podczas FDP we Wrocławiu. Dziwne, bo przecież porter ma większy potencjał do ukrywania wad. Brackiemu się poprawiło, pogorszyły się za to dość drastycznie piwa z Lwówka Śląskiego. Martwi mnie to tym bardziej, że mam sentyment do tego browaru. Mam nadzieję, że pan Jakubiak znajdzie czas i środki na remonty, jak tylko upora się z browarem w Bojanowie. Chciałbym się napić pysznego Wrocławskiego, bez efektu lizania monet. Swoją drogą Browar w Bojanowie też nie wyglądał najlepiej przed remontem, co widać na powyższym zdjęciu. Lada dzień otwarcie. Mam nadzieję, że zbiorniki błyszczą nie tylko na zewnątrz. Najbardziej metalicznymi z polskich piw są z pewnością produkty z Raciborza. Jeśli zatem chcesz się wyszkolić z wyczuwania tej wady, to biegusiem szukać Raciborskiego. Ostatnimi czasy głośno o wojnie Krakowiakowo-Krakauerowej. Dwie zbieżne marki, dwa regionalne browary, oba spoza Krakowa Pierwotna marka, czyli Krakowiak przegrywa jednak z nową konkurencją właśnie tym, że jego znakiem szczególnym jest metaliczność. Browar Grybów (miejsce warzenia Krakowiaka) zżrera najwidoczniej rdza. Browar jest w stanie upadłości, zatem nie ma pewnie żadnych środków na remonty. Wybaczam i mimo wszystko liczę, że odbije się od dna na fali wzrostu popularności piw „regionalnych”. Żeby nie było, że rdza to domena małych polskich browarów, przytoczę jeden przykład zagraniczny. Najbardziej charakterystycznym przedstawicielem z naszej okolicy jest czeski Opat. Poziomem heavy metalu dorównuje polskiemu Raciborzowi. Wypuszcza dużo wynalazków, w których metaliczność powinna się schować za dodanymi aromatami (pieprzowym, śliwkowym, brzoskwiniowym). Nic z tego! Jest naprawdę heavy, przez co Opat od dawna znajduje się na mojej czarnej liście. Nie dajcie sobie wmówić, że piwo regionalne musi być metaliczne i że to dodaje mu smaku. Fakt, smakuje inaczej, dla nie których może nawet intrygująco. Tylko to nie jest żadna zaleta, a wręcz przeciwnie. Wada, która dla mnie niektóre piwa dyskwalifikuje (Opat, Raciborskie), a innym odbiera ich urok (Lwówek, Brackie). Jeśli tobie smakują piwa zażelazione, to nie widzę w tym nic strasznego. Każdy pije to co lubi, każdy ma swój gust. Miej jednak świadomość tego, że ktoś ci wciska piwo wadliwe. Post Heavy Metal Beer pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  20. czyli mistrzowski Extra Special Bitter. Skrilla (WTF is skrill???) dostałem od Jarka Sosnowskiego – piwowara browaru restauracyjnego Haust, w Annopolu podczas I Festiwalu Piw Rzemieślniczych. Warto dodać, że piwo to zdobyło 1. miejsce w Żywcu w kategorii ESB podczas Konkursu … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  21. Wracają piwne newsy po bardzo długiej przerwie. W dzisiejszym odcinku o nowych piwach z Artezana i Pracowni Piwa, nowym browarze w Zakopanem, kolejnym piwowarze domowym warzącym w browarze restauracyjnym, reaktywacji Bojanowa i powrocie 10,5. Oczywiście zapomniałem o 4 nowych piwach z … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  22. i degustacja piw Radical Road i Black IPA. Podczas Europejskiej Konferencji Blogerów Piwnych mieliśmy okazję zwiedzić browar Stewart Brewing, który znajduje się na przedmieściach Edynburga. Browar funkcjonuje od 2004 roku i właśnie stoi u progu dużej rozbudowy. 10hl warzelnia, którą zobaczycie … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  23. czyli inspirujące piwo z nie tak małego browaru. Ostatnie już piwo z browaru Harpoon, którego ekipę miałem okazję poznać podczas ich wycieczki do Polski. To piwo sprawia, że naprawdę w innym świetle widzę ten niemały przecież browar. Genialny pomysł na … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  24. Piwo o którym wam dzisiaj opowiem zrobiło na mnie ogromne wrażenie. W moim rankingu jest to zdecydowanie najlepsze piwo jakie w ostatnich miesiącach wypuszczono na polski rynek. Mowa o pierwszym trunku z nowej „ortodoksyjnej” serii AleBrowaru – Ortodox Stout. Po raz pierwszy miałem okazję próbować go w wersji lanej na Birofiliach w Żywcu. Po raz drugi spróbowałem go z butelki i muszę przyznać, że nie ustępuje wersji beczkowej. Seria Ortodox miała prezentować style czyste gatunkowo, trzymające się wytycznych dla stylu. Nie do końca tak jest, ale w tym przypadku pewne odstępstwa wpływają akurat korzystnie na efekt końcowy. Piwowarstwo to sztuka, a sztuka nie lubi trzymać się sztywnych ram. Co my zatem mamy w tej butelce? Czy to aby na pewno ortodoksyjny dry stout? Ortodox Stout – AleBrowar Ekstrakt nieznany, alkohol 5,6% Wygląd: Smoliście czarne – jak należy. Piana po prostu genialna. Beżowa, obfita, o drobnej fakturze, ale przede wszystkim ekstremalnie trwała. Do końca degustacji pozostaje jej z pół centymetra. Do tego wzorowo „brudzi” szkło, co nawet uwieczniłem na zdjęciu: Aromat: W pierwszym momencie nozdrza atakuje chmiel w postaci żywicznej. Chwilę później dochodzi do głosu wyraźna nuta kawowa. Nieco zaskakujące i bardzo udane połączenie. Wysycenie: niskie, idealne. Smak: Tu powraca żywiczny posmak od chmielu, a towarzyszy mu kawa i gorzka czekolada. Pyszności. Goryczka mocna pochodząca zarówno od chmielu, jak i od słodów palonych. To nie jest piwo dla dziewczynek Odczucie w ustach: lekkie, wytrawne, lekko aksamitne na języku. Baaaaardzo pijalne. Wrażenie ogólne: Pochwały napisałem już we wstępie. Ortodox to wyśmienity wytrawny stout z amerykańskim akcentem – bardzo aromatyczny i wybitnie pijalny. Sprytnie łączy ze sobą aromaty palone (kawa, czekolada) z żywicznym aromatem chmielu. Choć piwa ciemne jakoś wizualnie nie pasują do upałów, to Ortodox świetnie gasi pragnienie i pobudza do kolejnego łyku. Tego właśnie oczekuję od piwa w słoneczny dzień. Brawo! Ocena: 8.5/10 P.S. To piwo bardzo fajnie zmienia swój charakter w miarę ogrzewania. W dolnym zakresie zalecanej temperatury (8C) jest nieco agresywne i wytrawne. Wraz ze wzrostem temperatury łagodnieje i uwalnia więcej słodyczy. Jakby kawa ustępowała miejsca lekko posłodzonej czekoladzie. Warto pić niespiesznie i celebrować każdy łyk. Post Najlepszy polski stout pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  25. W ubiegłą sobotę, w gdańskiej restauracji Barbados po raz pierwszy można było się napić piwa produkowanego na miejscu, pod marką Browar Lubrow. Podczas długo wyczekiwanej, kilkukrotnie przekładanej premiery można było skosztować czterech piw ze stałej oferty. Były przekąski, konkursy, a nawet telewizja. Niestety zabrakło ludzi, klimatu i niestety… dobrego piwa. Impreza rozpoczęła się parę minut […] Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.