Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 641
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Mr Wańczyk we własnej osobie Pierwsza część cyklu o łączeniu polskich serów zagrodowych z piwami właśnie dobiega końca. Nie oznacza to, że temat zostanie porzucony – to się nie wydarzy. Właśnie kompletuję drugie zamówienie, zapowiada się smakowicie i ambitnie. Dobranie odpowiedniego piwa do koziego sera ze skórką obłożoną wytłoczynami z nalewek będzie wyzwaniem. Tym razem będzie ser o nietypowej nazwie – Mr Wańczyk. Ser z surowego, niepasteryzowanego mleka krowiego, dojrzewający około 6 miesięcy. Cieszmy się surowym mlekiem, póki jeszcze nie jest zabronione. Wygląd: Jest dosyć sprężysty, mimo tego co pokazuje zdjęcie był jaśniejszy od Cheddara i przy tym dosyć tłusto-wilgotny. Myśląc ser żółty właśnie coś takiego bym sobie wyobrażał. Na pewno nie trącające plastikiem równe cegiełki, które można normalnie kupić w sklepach. Aromat: Dosyć standardowy wygląd nie zapowiada nam aromatów, które możemy wyczuć. A jest ciekawie – orzechy, siano, świeża trawa, bardzo delikatna obora. Ser zagrodowy pełną gębą, a raczej nosem. Smak: Bardzo sycący, dosyć słony. Świetna konsystencja sprawia, że rozpływa się w ustach. Kapitalny smak orzechów i śmietany. Lekko piekący. Kawałki sera do przegryzienia przy piwie? Idealny. Już nie mówiąc o innych zastosowaniach kulinarnych w których potrzebny jest „ser żółty”. Można powiedzieć, że ser pierwszej potrzeby – zawsze znajdzie się dla niego zastosowanie. Natomiast które piwa będą doskonale współgrać? Gueuze – podobnie jak w przypadku Łomnickiego ten styl będzie bardzo fajnie pracował na języku wespół z serem. Średnio kwaśne piwo fermentacji spontanicznej, z całą plejadą aromatów kojarzących się z oborą, stajnią, zagrodami. Przy czym te aromaty nie są nieprzyjemne. Dodatkowo są zbalansowane nutami cytrusów, rabarbaru czy miodu. W zasadzie jest to idealne zestawienie. Przykłady: Boon Oude Geuze, Lindemans Geuze. Ciemna pszenica – oczywiście w wydaniu niemieckim. Przyjemny aromat pieprznych fenoli wraz z owocowymi estrami (tak charakterystycznym dla piw pszenicznych octanem izoamylu o zapachu banana) wzbogacony jest tutaj o nuty ciemnych i karmelowych słodów. Do tego oczywiście aksamitna pszeniczna podbudowa i mamy przepis na kolejną świetną kompozycję. Przykłady: Maisel’s Dunkel, Erdinger Dunkel, Paulaner Dunkel, Franziskaner Dunkel. Niemiecki koźlak – dzisiaj same piwa na zachód od Odry. Koźlak jaki jest każdy widzi – od jasnej miedzi, przez piękny głęboki rubin aż do brązów. Zacne aromaty słodowe, często wzbogacone o melanoidyny i pełny smak w zestawieniu z Mr Wańczykiem dadzą nam już coś na kształt sutego posiłku. Wszystko oczywiście zależy od ilości, szczególnie kalorie Przykłady: Amber Koźlak, Engel Bock, Mauritius Bock Dunkel. To by było na tyle, jeżeli chodzi o tom pierwszy. Łączenie piwa z potrawami to w tym momencie w Polsce praktycznie niezagospodarowane pustkowie. Jestem ciekaw czy takie tematy Wam podchodzą. Wyświetl pełny artykuł
  2. Chmielenie w przepływie mu pomogło czy zaszkodziło? Niestety ostatnie piwo z Szałpiw, czyli Szczun nagrało się bez dźwięku (być może zrobimy wersję „w starym kinie”, czyli film niemy), a tymczasem King of Hop, które było pite jako kolejne. Trzeba sobie … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  3. Dubbel czy raczej Flamandzkie Czerwone Ale? Przyznam od razu, że to piwo nie było złe, ale jednak podwyższona kwaśność w dubblu nie jest stylowa. Co innego, gdyby to piwo oceniać jako Flanders Red Ale. Pytałem Wojtka Szałę, jak myśli skąd … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  4. czyli recenzji Bździągwy zaskakujący ciąg dalszy. Jak zapowiedziałem we wpisie o Bździągwie, będzie o butelkach. O tajemniczych kropkach, niemniej zagadkowych napisach i tajnych znakach przy denku. Dowiecie się skąd się bierze szew na butelce i kropki w miejscu gdzie szyjka … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  5. WTF is bździągwa? Dalszy ciąg symultanicznych degustacji (pierwszy był Hey Now) z Docentem, czyli Michałem Marandą z Polskich Minibrowarów. Wybraliśmy się na stoisko browaru kontraktowego Szałpiw, na którym spotkaliśmy Wojtka i Janka Szałów. Zaczęliśmy zgodnie z zasadami sztuki degustacji, czyli … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  6. Jak pewnie wiecie miniony weekend spędziłem we Wrocławiu. Festiwal Dobrego Piwa na stałe zagościł już w moim kalendarzu na stałe i nie ma opcji bym drugiego weekendu maja nie spędzał w stolicy Dolnego Śląska. O tym kogo i co tam spotkałem dzisiaj słów kilka. Piątunio Piątek, dzień rozruchowy. Udało nam się dotrzeć na teren festiwalu o godzinie 15. Po tym, co zastaliśmy po drodze, jesteśmy wdzięczni losowi za brak deszczu. Witamy się z Krzyśkiem Lechowskim (prezes PSPD) oraz ekipą Pinty i niezwłocznie siadamy do pierwszego piwa. Na początek coś lekkiego, a jednocześnie chyba jedno z bardziej charakterystycznych piw festiwalu – czysty młody lambik. Piwo dzikie, bardzo rzadko spotykane poza swą belgijską ojczyzną. Podobno lambik w wersji czystej jest niepijalny, podchodzimy z dystansem, ale już pierwszy łyk rozwiewa wszelkie wątpliwości. To jest genialne – lekkie, kwaśne (ale nie przesadnie), bardzo nisko wysycone, w zasadzie bez piany. Świetnie gasi pragnienie i zachwyca swym charakterem. Jest winne, okraszone aromatem końskiej derki. Tylko dla zaawansowanych kwasopijców Zaraz dosiada się Volker Quante, który właśnie zakończył sędziowanie piw domowych w kategorii stout. Tak się złożyło, że zdobył jedno z konkursowych piw, zatem nie bronimy się przed kolejną degustacją. Stout doprawiony chilli jest smaczny, ale poziom ostrości przewyższa nasze wyobrażenia. Bez chilli to byłoby nadal super piwo, a tak jest po prostu pikantne. Po tym specyfiku nie pozostaje nam nic innego jak przeczyścić kubki smakowe jakimś pożywieniem. Sprawa nie jest prosta, bo festiwal nie rozpoczął się jeszcze oficjalnie i czynnego grilla długo trzeba szukać. Po wrzuceniu czegoś na ruszt, a jednocześnie czegoś z rusztu, znajdujemy się w zagłębiu „rzemieślników” – AleBrowaru i Browaru Szałpiw. Ci drudzy dopiero podłączają beczki, zatem sprawdzamy formę holenderskiego browaru De Molen. Single Hop Citra okazuje się bombą chmielową, a jednocześnie piwem jednokierunkowym. Aromat chmielu przepiękny. Amarillo – tu już więcej sensu, a jednocześnie po bardzo aromatycznej Citrze wydawało się jakieś takie grzeczne. Chwila przerwy i lecimy z Szałem Piw. Bździągwa fajna i intrygująca, mój klimat, choć zmysły ciągle zawalone amerykańskimi chmielami i ciężko coś sensownie ocenić. Rojber ma w sobie coś dziwnego, ale fajny z niego dubel. Szczun słusznie okrzyknięty hitem – aromatyczne i jakże pijalne piwo! W ciemno nigdy bym nie zgadł, że ma aż 19 Blg. Kolejne kroki, to powitanie z ekipą AleBrowaru. Za kranem Łukasz znany z bloga Piwomani. Oko przykuwają Randalle – instalacje do przepuszczania nalewanego piwa przez świeży chmiel. Tak serwowany jest Rowing Jack oraz nowe piwo – King Of Hop (american ale). Uczucia mam mieszane. Aromat rzeczywiście ciekawy – przypominający zapach wydobywający się ze świeżo otwartej paczki z chmielem (tutaj odmiany Cascade). Jest tak intensywny, że w zasadzie przykrywa piwo bazowe. Może się podobać lub nie, choć oceny są głównie pozytywne – od pochwał umiarkowanych do głośnych zachwytów. Największy problem w tym, że nie sposób ocenić piwa bazowego. O ile Rowing Jack jest mi dobrze znany, to King Of Hop ma właśnie swoją premierę, a nie można skosztować go w wersji niedochmielanej. Szkoda. Warto jeszcze wspomnieć o urodzinowym piwie Pinty, AleBrowaru i Piwoteki Narodowej. B-day, czyli Weizen (A)IPA. Pierwsze zaskoczenie to wygląd, piwo jest piękne – rubinowe z obfitą jasną pianą i … idealnie klarowne. W odczuciu bardziej IPA niż Weizen, ale sprawia bardzo dobre wrażenie. Niestety nie było tak aromatyczne jak inne specjały degustowane w tym czasie, także nie przebiło się. Muszę sprawdzić je na spokojnie w domowym zaciszu. Tego wieczoru największe wrażenie zrobił na mnie Mikkeller 10. Aromat tak mocny, że mimo atakowanych z każdej strony zmysłów, potrafił zachwycić. Do tego idealny wręcz balans – to co w piwie kocham najbardziej. Jest ogrom aromatu, jest odpowiednia słodowa baza skontrowana goryczką na odpowiednim poziomie – harmonia do kwadratu. Świetne piwo! Zestawione obok niego premierowe Artezan IPA także zrobiło na mnie duże wrażenie – bardzo aromatyczne i niewiele odstające od konkurenta (choć oczywiście w nieco innym stylu). Z piątku warto na pewno jeszcze wspomnieć o piwie o chyba najlepszym stosunku ceny do jakości (bodajże 7zł za 0,5L). Mowa o trzymającej poziom Red AIPA z zielonogórskiego Hausta. Niestety niczego dobrego nie mogę powiedzieć o pitym pierwszy raz American Lagerze z tego samego browaru. Ot bardzo przeciętne i niezbyt dobrze uwarzone piwo. Na koniec jeszcze jedno pozytywne zaskoczenie – Browar Bracki. Fajnie, że dołączył do festiwalu. Jeszcze ciekawiej, że można było spróbować wszystkich specjałów, łącznie z Rauchbockiem z beczki (pewnie jedna z ostatnich okazji) oraz niefiltrowanym Porterem niemalże prosto z tanku (jedyne piwo festiwalu, którego wziąłem dolewkę). Nie wiem, co mnie skusiło, ale na wynos wziąłem Kopernika z Browaru Amber. Piwo okazało się najgorszym piwem festiwalu w mojej ocenie. Klasyczny warzywniak. Można by szkolenia sensoryczne na nim opierać. Dodam, że w zeszłym roku miano to zdobyło inne piwo z browaru Amber – wyjątkowo wtedy nieudany Pszeniczniak. Szkoda, bo z browaru, na którym dawniej kształtowałem swój piwny gust, dobry poziom trzyma jeszcze tylko Grand Imperial Porter. Przykrość Sobota Sobotni poranek upłynął nam pod znakiem wykładów w ramach Wrocławskich Warsztatów Piwowarskich. Na pierwszym pt. „Czy enzymy naprawdę istnieją?” nadrobiłem lata zaniedbań chemii. Najważniejsza wiedza wyniesiona, to znaczenie poszczególnych enzymów i uzasadnienie pokusy używania obcych enzymów przez browary przemysłowe. W drugim wykładzie Marcin Chmielarz opowiadał o tajnikach poprawnej fermentacji. Niby wszystko znane, ale wiedza odświeżona, usystematyzowana i uzupełniona. Po godzinach nauki przyszedł czas na spotkanie piwowarów w lochach. Spotkanie ze starymi znajomymi, a także nawiązywanie nowych piwnych przyjaźni. Mnóstwo znakomitego piwa, którego poziom z roku na rok sukcesywnie rośnie. No i brak Browaru Szałpiw, który przeniósł się z kazamatów do świata żywych. Do tego świetna reprezentacja PSPD, z niemal całym zarządem na czele. Po jakimś czasie do piwowarów dołączyła publiczność, która żywo zainteresowana piwowarstwem domowym i jego efektami, z ciekawością degustowała kolejne specjały. Piwa było tyle, że nie zabrakło go do końca, pomimo przeciągającego się spotkania. Z piw, które szczególnie utkwiły mi w pamięci, należy wymienić świetne Wee Heavy od Marcina Chmielarza, Columbus bez chmielenia goryczkowego od Staśka (bardzo specyficzna goryczka), winne i cierpkie Piwo Dereniowe od ekipy PiwoHejt oraz chmielony miód, ale nie pamiętam już od kogo. Sobotni wieczór, to czas ogłoszenia wyników konkursów. Dyplomy odebrali laureaci plebiscytu Piwo Roku 2012 zorganizowanego przez portal Browar.biz. Po tym nagrody wręczono piwowarom domowym konkurującym w dwóch stylach – pils niemiecki oraz stout (dowolny). Na koniec ogłoszono zwycięzców konkursu piwnych etykiet. Ten ostatni przyniósł mi osobiście wiele radości, bo II miejsce zajęła Ania z Browaru Stargardzkiego, a III mój kolega z pracy Dominik Grochowicki (Demon Brew). Ostatnie sobotnie degustacje, to delikatne rozczarowanie debiutem Pracowni Piwa (obiecali szybką poprawę , a także niezły Mikkeller 19. Najlepsze wrażenie tego dnia sprawił Thornbridge Halcyon. Nie wiem czy to zimno czy zmęczenie, ale smakował mi tak lekko, jak by to był american pale ale. Lektura rzeczywistych parametrów wprawiła mnie w niezłe zaskoczenie. Wspomnieć muszę jeszcze piwa z Browaru Widawa. Kangur niczego nie urywa, za to Miś co najmniej ciekawy. Fajny aromat, choć nie taki cytrusowy, jak go niektórzy opisują. Dobre wykonanie i zbalansowanie. Tak tak, to chyba pierwsze harmonijne piwo duetu Kopyra/Frączyk Niedziela Niedziela to dzień powrotu do domu. Zanim jednak wyruszyliśmy w drogę, odwiedziliśmy leśnicki zamek po raz ostatni celem zakupu pamiątek. Nie będę się może o nich rozpisywać. Śledźcie mojego bloga, na pewno większość pojawi się na jego łamach. Beerstock będę wspominać jeszcze długo. Mimo kapryśnej pogody, była to bardzo udana impreza. A dlaczego w ogóle Beerstock? Za komentarz niech posłuży poniższe zdjęcie: Post Beerstock, czyli wspomnienie z Wrocławia pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  7. czyli kooperacja blogerów. Aby jakoś urozmaicić degustacje na Festiwalu Dobrego Piwa zdecydowałem się zaprosić do wspólnego, symultanicznego, degustowania Michała Marandę, szerzej znanego jako Docent, autora blogu Polskie Minibrowary. Pierwszym piwem wspólnie zdegustowanym był krakowski Hey Now (a już jutro Bździągwa, … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  8. czyli B-Day Lądowanie w Bawarii i wywiad z Grzegorzem Zwierzyną. Festiwal Dobrego Piwa we Wrocławiu przeszedł do historii i ze względu na aurę i wielkie błoto zapisze się w naszej pamięci na bardzo długo. Zacząłem wcześnie rano w sobotę, jeszcze … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  9. odcinek siódmy. Kto nie może się wybrać na Festiwal Dobrego Piwa, niech żałuje, bo za sprawą deszczu szykuje się epicka impreza. Taka, którą przy piwie będzie się wspominać latami. Co prawda pod kątem frekwencji będzie pewnie dużo gorzej, niż byłoby … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  10. czyli Pacific Pale Ale z Włoch. Kolejne po Skizoidzie piwo z włoskiego browaru Toccalmatto. Tym razem chmielone nowozelandzkim chmielem odmiany Pacific Gem oraz japońską odmianą Sorachi Ace. Ta druga odmiana poddała też pomysł na powiązanie tego piwa z Japonią, czyli … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  11. dwa (kolejne) dowody na to jak nasz rynek się rozwija Dzisiaj dwa piwa, które od razu wzbudziły spore emocje. Gruit kopernikowski z Browaru Kormoran – no, takiego zwierzęcia to jeszcze na wybiegu nie było. Piwo bezchmielowe z ziołami z browaru regionalnego? Książęce Jasne Ryżowe – aj waj, das ist ein Skandal, podszywają się pod Pintę i Oto Mata IPA. Gruit z założenia to mieszanka ziół wykorzystywana w czasach „przed chmielowych”. Pewnie kiedyś napiszę o tym coś więcej. W każdym razie kwestia była taka, że poza ziołami które wzbogacały smak dosypywane były także te, które miały działanie psychoaktywne czy wręcz toksyczne. Dodatkowym minusem był fakt, że był spowinowacony z najpowszechniejszym alergenem dla ludzi – podatkami. Sprzedaż gruita można traktować jako formę opodatkowania piwa i piwowarów, ponieważ gruit TRZEBA było kupić. Z kolei ryż w piwie? Ta no, jakieś tam azjatyckie lagery i amerykańskie masowe piwa light o barwie żółtej plakatówki na wykończeniu. Pinta pokazała, że niekoniecznie. O Książęcym ryżowym pogłoski krążyły już od paru miesięcy, więc nie dla wszystkich był to grom z jasnego nieba i zaskoczenie. Jako, że tekst piszę na szybko przed zamontowaniem kufra na Smoku i wyruszeniu na Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa przejdźmy do piwa. Gruit Kopernikowski Lawenda, jałowiec i piołun – ciekawe zestawienie. Szczególnie ta lawenda, czy będzie to piwo na mole? Piana: Piękna, drobnopęcherzykowata, śnieżnobiała, dosyć bujna, oblepia szkło, wolno opada. Barwa: Brzoskwiniowe, mocno mętne. Zapach: Cytrusy, lawenda, jałowiec, pszenica, drożdże. Mniej lawendowe a bardziej cytrusowe niż wersja beczkowa. Aromat lekko oranżadowy. Ogólne wrażenie zielnika. Smak: Też oranżadowe. Bardzo pełny smak, średnie wysycenie. Na początku słodowa pszeniczność, przechodzi w ziołowe, lawendowe posmaki i aromaty. Czuć lawendę, jest mocno wyraźna. Finisz jałowcowo-piołunowy. Lekko cytrusowy. Wersja beczkowa była podobna do Końca Świata z Pinty. Butelkowa jest już inna. Czy to źle? Obie wersje są bardzo ciekawe. Nie byłem co prawda skłonny wypić więcej niż dwa kufle, ale pijalność jest znacznie lepsza niż można by się spodziewać. Warto spróbować, szczególnie, że jest sprzedawane w fajnym dwupaku z ładnym pokalikiem. Książęce Jasne Ryżowe Fajne zestawienie ekstrakt/alkohol. 11%/4,5% alk. Jeszcze trochę i się doczekam wreszcie masowo dostępnej 10tki z 3-3,5% alkoholu. Piana: Śnieżnobiała, początkowo drobnopęcherzykowata i bujna. Po jakimś czasie pęcherzyki zaczynają się łączyć w większe i piana zaczyna się zapadać. Oblepia szkło. Jest nieźle. Barwa: Bardzo jasna słomka, klarowne z iskrą. Zapach: Jest naprawdę dobrze. Pachnie jak delikatniejsza wersja Tuchera Nurnberger Pils. Aromaty słodów oraz wyraźne aromaty żywiczno-ziołowego chmielu. Jestem ciekaw jaka odmiana została wykorzystana do chmielenia na aromat. Lekka nuta cytrusowa. Smak: Bardzo delikatne, jest zaznaczona słodowa podbudowa oraz lekko goryczkowy finisz. Średnio wysycone. Fajny posmak chmielowy. Bardzo zbalansowane, świetne na lato. Orzeźwiające. W finiszu jest obecna nuta cytrusowo-pieprzna. Jestem cholernie ciekaw jakie chmiele zostały użyte. Szczególnie, że słyszałem już różne wersje. Jeżeli dystrybucja będzie szeroka (a wątpię, żeby było inaczej) będzie to świetny wybór na plenerowego grilla czy ognisko w piękny, ciepły wiosenny i letni wieczór. Wyświetl pełny artykuł
  12. czyli piwne mity odc. 5. Myślałem, że seria filmów o piwnych mitach nie będzie się w najbliższym czasie powiększać, ale jednak duch w narodzie nie ginie. Powstają, nowe, świeżutkie, choć jak się okazuje importowane, mity na temat piwa. Najnowszy mówi … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  13. czyli amerykańskie IPA z Anglii. Kolejne piwo, po Kipling, Wild Raven i St. Petersburg z angielskiego browaru Thornbridge. Jaipur to ich okręt flagowy, piwo które wielokrotnie zdobywało nagrody. W ciągu pierwszych 5 lat istnienia na rynku, piwo to zdobyło ich … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  14. Wreszcie pojawiła się dłuuugo wyczekiwana polska wersja India Pale Ale. Polska, nie dlatego, że zrobiona w Polsce, bo takich już było kilka, lecz dlatego, że użyto do niej tylko i wyłącznie polskich składników, a co najważniejsze – polskiej odmiany chmielu. Pierwsza polska IPA, dźwięcznie nazwana PIPĄ przybrała postać kolejnego zwierza, tym razem słomianego. Piwo: Miś […] Wyświetl pełny artykuł
  15. Oto Mata IPA – rice IPA Ekstrakt 14%, alkohol 5,2% Pierwszym piwem Pinty, które w sposób kontrolowany wypłynęło poza granice kraju, był Koniec Świata. Podczas tournee po Finlandii, ojczyzny sahti (w tym stylu jest Koniec Świata), zrobiło niemałą furorę. Zostało dobrze ocenione przez Finów i zapewne będzie tam teraz gościć częściej. Panowie z Pinty, zachęceni tym sukcesem, postanowili tym razem namieszać na japońskiej ziemi. Czym można zrobić to lepiej niż piwem ryżowym? I to nie byle jakim, bo uwarzonym z użyciem chmielu z różnych stron świata – Pacifica (NZ), Simcoe, Mosaic (USA), Galaxy (AUS). Można by je nazwać pacyficzną IPĄ, ale o ile wdzięczniej brzmi Oto Mata IPA. Zamysł był taki by piwo wyglądem imitowało jasnego lagera (jasne, klarowne) i jednocześnie zaskakiwało wnętrzem – goryczką i cytrusowym aromatem. Ja miałem okazję próbować jednego z prototypów na walnym zebraniu Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych i powiem szczerze, że zakochałem się w nim od pierwszego warzenia, tfu, wejrzenia. „Piwo Walne” było nachmielone wyłącznie chmielem Mosaic, a i zasyp był nieco inny, zatem nie można mówić o tym samym trunku. Mam nadzieję, że finalna wersja Oto Mata IPA zwali mnie z nóg. Atomatem, nie alkoholem Wygląd: jak koncernowy lager – jasnozłote, idealnie klarowne. Tylko piana, w przeciwieństwie do koncerniaków, jest obfita i trwała – biała, drobna, do tego pięknie zdobi szkło. Aromat: hm, subtelny. Na pierwszym planie tropikalne owoce (mango), a nieco głębiej żywica i zioła. Oszczędnie jak na IPA, ale ciągle aromatycznie i dość nietypowo. Wysycenie: umiarkowane, przyjemne. Smak: sporo słodyczy, ale też sporo nowych aromatów. Pojawia się fajna pikantna nuta – nie jestem w stanie stwierdzić czy to fenole czy też wpływ chmielu. W każdym razie wspólnie z goryczką dobrze łamie początkową słodycz. Dla porządku dodam jeszcze, że goryczka jest powyżej średniej, lecz daleko jej do typowych przedstawicieli amerykańskich IPA. Odczucie w ustach: pełne, nawet bardzo, nieco zaklejające. Lekko szczypiące wysycenie i nieco pozostająca goryczka kontrują nieco, ale nie do końca. Sumarycznie piwo delikatnie traci na pijalności. Wrażenie ogólne: Trzecie moje podejście do tego piwa i ciągle zmieniam zdanie. W dniu premiery byłem zawiedziony, mając w pamięci znakomity prototyp. Dobrze schłodzone pite w warszawskim PDSL smakowało naprawdę nieźle, ale nie zachwycało. Dzisiaj, nieco cieplejsze, zmęczyło mnie troszeczkę. Pomysł dobry, wykonanie do lekkiej poprawki. Mam nadzieję, że kolejna warka będzie wytrawniejsza i urwie mi cztery litery. Ocena: 7/10 Post Japończycy – oto mata IPA pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  16. w całości poświęcone Festiwalowi Dobrego Piwa we Wrocławiu Już jutro zaczyna się jedna z dwóch największych imprez piwnych w Polsce – III Festiwal Dobrego Piwa. Wywodzący się od Wrocławskich Warsztatów Piwowarskich, już dawno przerósł swojego starszego brata. Parę przydatnych informacji … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  17. czyli bardzo ciekawy RIS, polecony przez… W zasadzie to pewien paradoks, bo recenzja, która zachęciła mnie do zakupu tego piwa była zdecydowanie negatywna. Jednak pomimo negatywnej oceny, jeśli czyta się między wierszami, to można wyłowić następujące treści. Michał Kopik na … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  18. Ogłaszam wszem i wobec, iż oto mamy nowego króla mowy polskiej i piwnego nazewnictwa! Kto to taki? Pinta? AleBrowar? Skądże! Przy prawdziwym królu ich nazwy są nudne jak walki Burneiki ze striptizerami! Browar Łomża to jest to! Pod koniec ubiegłego roku pojawiło się piwo “Podkapslowe”. Intrygująca nazwa spędzała sen z powiek piwoszy zastanawiających się, co takiego […] Wyświetl pełny artykuł
  19. Wiżajn ziołowy z Podlasia Lubię produkty tradycyjne. Z zastrzeżeniem, że rzeczywiście są tradycyjne i mogą się poszczycić udokumentowaną historią. Dzisiaj będzie właśnie taki autentyczny ser, wyrabiany w rejonie gmin Wiżajny i Rutka Tartak od ponad wieku. Dodatkowym plusem jest rekomendacja ruchu Slow Food. Wygląd: Ser o sprężystej strukturze i gładkiej kremowej konsystencji. Odbiór wizualny wzbogacają dodane zioła. Aromat: Bardzo delikatny, śmietanowo-serwatkowy. Wzbogacony o świeży aromat ziół. Smak: Aromat nas nie zwodzi, ser i w smaku jest bardzo zharmonizowany i delikatny, wręcz efemeryczny. Początkowo ujmuje nas kremowością, delikatną świeżą kwaskowatością, by finiszować całą paletą aromatów ziołowych i trawiastych. Igrając z kubeczkami smakowymi delikatnie szczypie w język. Wiżajn ziołowy jest jak Wiżajn tylko „bardziej”. Idealny ser do przegryzienia po ostrych mięsach, np. chorizo. Wspaniale wygasza pikantność, koi kubeczki smakowe i pozwala na nieskrępowaną radość z aromatów i smaków. Potrzebuje dwóch rodzajów piw. Pierwsze – delikatniejsze z którym będzie mógł doskonale współpracować w kooperacji smakowej. Drugie – bardziej agresywne smakowo, które będzie mógł „gasić”. Hefe-weizen – niemieckie, nieklarowane piwa pszeniczne zarówno w wersji jasnej jak i ciemnej będą doskonale współpracować z bukietem Wiżajnu ziołowego. Tak kojarzone z niemieckimi piwami pszenicznymi nuty banana wynikające z produkowanego przez drożdże octanu izoamylu zgrają się z kremowością sera. Natomiast goździkowy eugenol odnajdzie towarzystwo w dodanych do sera ziołach. Piękna bawarska pszenica w wysokim szkle i deska tego sera będą stanowiły doskonałą przekąskę. Przykłady komercyjne: Paulaner, Franziskaner, Erdinger. Bitter/Pale Ale – w tradycyjnym wyspiarskim stylu. Piwa o szlachetnej goryczce, tradycyjnie mieszącej się w spektrum aromatów ziemisto-ziołowo-kwiatowych. Która to goryczka często jest skontrowana posmakami wynikającymi z zastosowanych słodów, czasami wręcz lekko karmelowymi. Z kolei użyte do fermentacji odpowiednie szczepy drożdży wzbogacają bukiet piwny o kwiatowe i owocowe estry. Całość sprawia, że Wiżajn ziołowy doskonale odnajdzie się w towarzystwie piw z tego gatunku. Przykłady komercyjne: Young’s Bitter. American India Pale Ale/Pacific Pale Ale – gatunki stosunkowo świeże. W Ameryce wszystko jest większe, dlatego amerykańskie chmiele mają niespotykane na Starym Kontynencie aromaty: mango, ananas, grejpfrut, żywica sosnowa – to tylko parę, które możemy wyczuć. Dodatkowo mocniejsze wersje, są również bardzo często mocno chmielone. Ekstremalne chmielenie zostanie doskonale zneutralizowane przez Wiżajn, pozwoli nam na cieszenie się kolejnym łykiem piwa i kolejnym kęsem sera. Nawet w przypadku piw, które mają zbyt długi i pozostający finisz ser poradzi sobie śpiewająco. Przykłady komercyjne: AleBrowar Rowing Jack, Pinta Atak Chmielu, Artezan Pacific Pale Ale. Jeżeli nie zaglądacie na mój profil na FB to przegapiliście zdjęcie kilku kilogramów książek, które ostatnio przybyły karawaną z albiońskiego Amazon. Przypuszczam, że jak tylko przedrę się przez bardziej piwne i dobiorę do kulinarnych to na blogu pojawi się trochę wpisów na temat szamunku. W tym takiego, który ostrością może równie dobrze służyć do zdzierania farb olejnych czy trawienia stali. Inne sery zestawione w cyklu kulinarnym z piwami: Łomnicki Łomnicki z kozieradką Cheddar Gouda przemkowska Wyświetl pełny artykuł
  20. czyli Cascadian Dark Ale po angielsku. Kolejne CDA, tym razem z Wysp. Będę konsekwentnie lansował nazwę Cascadian Dark Ale w miejsce Black IPA, zobaczymy z jakim skutkiem. Choć trzeba uczciwie przyznać, że może to być walka z wiatrakami, bo BIPA … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  21. Źródło: http://festiwaldobregopiwa.pl Już w najbliższy piątek rozpoczyna się jedno z moich ulubionych piwnych świąt. Festiwal Dobrego Piwa i Wrocławskie Warsztaty Piwowarskie ponownie zagoszczą na zamku w Leśnicy. Ja oczywiście nie mogę odmówić sobie pojawienia się tam, a dla tych, którzy się jeszcze wahają, kilka słów dlaczego warto. Piwa polskie Wrocław to tradycyjne już miejsce premier polskich browarów nowofalowych. To tutaj dwa lata temu debiutowała Pinta, a rok temu AleBrowar (choć mniejsze premiery odbywały się jeszcze przed Festiwalem). W tym roku będą obchodzić swoje urodziny i serwować wspólnie uwarzone na tę okazję piwo – B-Day (Weizen IPA). Tegoroczny Festiwal będzie też miejscem debiutów nowych browarów, które wyrosły na barkach doświadczonych piwowarów domowych. Pracownia Piwa i Browar Szałpiw zaprezentują swoje premierowe piwa. Obok nich rozstawi się ciągle mało znany, a warzący znakomite trunki Browar Artezan, który w zeszłym roku nie zdążył zadebiutować, za to jeden z założycieli – Jacek Materski – wygłosił ciekawą prelekcję o budowie browaru sposobem „chałupniczym”. Artezan przywiezie swoje premierowe piwo w stylu American IPA. Oprócz piw nowofalowych będzie cała plejada polskich browarów regionalnych w tym takie, które nie mają szerokiej dystrybucji i ciężko spotkać ich piwa na co dzień. Jeszcze trudniej napić się ich w wersji beczkowej, a taka forma będzie z pewnością dominować podczas Festiwalu. Tu także będzie można spróbować wielu premierowych piw, by wspomnieć tylko Gruit Kopernikowski czy Witbier z Namysłowa. Piwa zagraniczne W tym roku oferta piw zagranicznych została znacznie rozbudowana. Szczególny przyrost widać wśród piw belgijskich. Sam poznański Kriek zaanonsował 18 różnych piw beczkowych. Oprócz tego: La Rulles, Lion à Plume, Lindemans, Saint Josef i pewnie inne. Tradycyjnie bardzo mocna jest oferta piw czeskich. Ponadto sporo browarów z górnej półki – włoski Thornbridge, holenderski De Molen, latający po świecie Mikkeller, czy słynny Brew Dog. Oprócz tego pewnie wiele innych piw nie wymienionych w anonsach. Wystarczy spojrzeć na poniższą grafikę, by nabawić się zawrotów głowy: Plan Terenu, źródło: festiwaldobregopiwa.pl Piwa domowe Jakby komuś było mało, dodatkowe atrakcje szykują piwowarzy domowi. W lochach zamku odbędzie się ich (nasze) spotkanie, połączone z degustacją piwa. Dostęp do tej atrakcji jest jednak ograniczony. Wpuszczani będą tylko piwowarzy, którzy się uprzednio zapisali. Publiczność, by wejść, musi zdobyć specjalny bilet (ilość oczywiście limitowana). Publiczne za to będą pokazy warzenia piwa – codziennie według innej metody. Będą szczególnie atrakcyjne dla tych, którzy chcieli by zacząć swoją przygodę z warzeniem. Szczegółowe informacje na oficjalnej stronie festiwalu oraz stronie Wrocławskich Warsztatów Piwowarskich. Do zobaczenia we Wrocławiu! Post Wszyscy na Wrocław! Rozpoczyna się Festiwal Dobrego Piwa! pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  22. kurs sensoryczny odc. 7. Miałem spory problem, żeby wymyślić tytuł tego odcinka kursu sensorycznego. Nie chciałem go nazwać „wady piwa”, bo to źle ustawia perspektywę. Mimo, że to właśnie o wadach będę mówił najwięcej. W pierwszej części mini cyklu „cechy … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  23. Gruit Kopernikowski – gruit / piwo bezchmielowe Ekstrakt 12,5%, alkohol 4,5% Skład: woda, słód jęczmienny i pszeniczny, drożdże, lawenda, jałowiec, piołun. Browar Kormoran w ostatnich miesiącach regularnie zaskakuje nowościami. To chyba najbardziej płodny z tzw. „browarów regionalnych”. Po kontrowersyjnym piwie czosnkowym i bardzo dobrym weizenbocku przyszła kolej na piwo bez chmielu. W zasadzie trunki takie leżą w naszej tradycji z tym, że tradycja ta pochodzi ze średniowiecza lub nawet czasów bardziej zamierzchłych. Tym trudniej jest przywrócić do życia piwo, o którym tak naprawdę niewiele wiadomo. Pomysłodawcą Gruitu Kopernikowskiego jest Paweł Błażewicz z Pracowni Kopernikańskiej Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. Ustalił on, że piwo w czasach Mikołaja Kopernika było warzone na zasypie z jęczmienia i pszenicy w stosunku 6:4. Niektóre źródła mówią o brakach w dostawie chmielu i doprawianiu piwa lawendą. Tak zrodził się pomysł na gruit. Pomysł odważny i ryzykowny. Jak się udał eksperyment? Ja już wiem, bo degustowałem w dniu premiery, ale czas na spokojnie zweryfikować pierwsze odczucia. Wygląd: kolor żółty, coś pomiędzy słomkowym a złotym. Piwo jest równomiernie mętne. Piana średniej wielkości, o ziarnistej fakturze, dość szybko redukuje się do otoczki. Aromat: w pierwszym momencie atakuje lawenda i jakby odrobina kolendry, której jednak nie ma w składzie. Dalej czuć słodkości – miód i sporo dojrzałych owoców – brzoskwinię, morelę, banana. Całość sprawia wrażenie przyjemne, aczkolwiek bardzo słodkie. Wysycenie: wysokie, pozytywnie wpływa na pijalność. Smak: o, i tu jest ciekawie. Jest trochę słodko, ale bardziej kwaśno i gorzko. Retronosowo wyczuwam aromat jałowca. I jakże przyjemna, piołunowa goryczka – w piwie niespotykana, typowa bardziej dla nalewek ziołowych. Do tego na poziomie wyższym, niż bym się spodziewał. Odczucie w ustach: pełne, krągłe, nieco gładkie. Wyrazista goryczka ładnie kontruje słodkości, a spore wysycenie zwiększa pijalność. Wrażenie ogólne: Gruit Kopernikowski zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Jest naprawdę dobrze przemyślanym i skomponowanym trunkiem. Są piękne aromaty, jest i ciekawa goryczka. Jest też wyrazisty charakter. Rzekłbym, że jest to „piwo” z pazurem. I pomyli się ten kto pomyśli, że to perfumowany trunek dla płci pięknej. Nic z tych rzeczy. Piołunowa goryczka niektórym paniom będzie przeszkadzać, natomiast może przypaść do gustu miłośnikom piw szczodrze chmielonych. Szczególnie polecam poszukiwaczom nowych smaków, którzy lubią lawendę, jałowiec i piołun. Ocena: 8.5/10 Post Lawenda, jałowiec i piołun. Gruit Kopernikowski, czyli piwo bez chmielu. pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  24. czyli złoty Rauchbier. Złoty po pierwsze dlatego, że w odróżnieniu od Schlenkerla Rauchbier jest rzeczywiście złotej barwy. Po drugie piwo to zdobyło złoty medal na ubiegłorocznym konkursie European Beer Star. Czy rzeczywiście zasługuje na to wyróżnienie? Czy Rauchbier nie powinien … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  25. Wczoraj, z okazji zdobycia mistrzostwa Włoch przez mój ukochany od lat Juventus, postanowiłem wypić sobie jakieś ciekawe, pasujące do chwili piwo. Wybór był dość ograniczony, gdyż od razu założyłem sobie, iż musi to być piwo w barwach klubowych, a więc najlepiej jakiś stout z bielutką pianką. Gdy ze swojej piwniczki wyszperałem piwo w odpowiednim stylu […] Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.