Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 641
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Jeszcze niedawno, każdy Warszawki miłośnik piwa wiedział, że aby napić się czegoś dobrego musi zrobić sobie wycieczkę do innego miasta.Po starcie najpierw Kufli i Kapsli (przez bywalców nazwanych „Kupsle i Kafle”) i Chmielarni zwrot „piwo w Warszawie” nabrał nowego znaczenia. Dlatego fajną [...] Wyświetl pełny artykuł
  2. czyli IPA ze świeżego chmielu (angielskiego i niemieckiego) uwarzone przez włoski browar w Anglii. Revelation Cat to dość intrygujący browar. Sami siebie określają jako browar włoski, bo Włochem jest piwowar i chyba właściciel, tej inicjatywy czyli Alex Liberati pochodzący z … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  3. czyli IPA z małego browaru w łapach koncernu. Goose Island to wyspa w sercu Chicago, nieopodal założono w ’88 r. ubiegłego wieku brewpub pod nazwą Goose Island Beer Co. W 2011 r. w całości został przejęty przez największy koncern piwowarski … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  4. Czyli co to jest return tray. Ta historia zaczęła się w Bristolu. Na sam koniec, przy nagrywaniu filmu z ostatnim piwem zacząłem narzekać na obsługę, która wg mnie marnowała mnóstwo piwa za wszelką cenę usiłując nalać je do samej krawędzi. … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  5. Zona Cesarini – Pacific India Pale Ale Ekstrakt nieznany, alkohol 6.6% Temperatura serwowania: 8-10C Przeciętnemu piwoszowi Włochy nie kojarzą się z krainą piwem płynącą. Błąd! Okazuje się, że Włochy mają piwnym smakoszom do zaoferowania dużo więcej niż można by się spodziewać. Piwna rewolucja dotarła i tam. Do tego dużo wcześniej niż do nas. Włosi warzą odważnie i mają tendencję do eksperymentowania. Dodatkowym ich atutem jest wino, a raczej beczki po nim, do których mają łatwy dostęp. Rośnie nam zatem mała (mała?) Belgia z piwami dzikimi, kwaśnymi, niesztampowymi. Jest ciekawie. Dzisiaj nie będzie jednak trunku z dębowej beczki. Mam jednak nadzieję, że równie ciekawie i trochę zaskakująco. Zona Cesarini z browaru Toccalmatto to pacyficzna IPA, czyli India Pale Ale nachmielone odmianami chmielu z rejonu Pacyfiku (podobnie jak Pacific Pale Ale czy Oto Mata IPA). W tym przypadku z Japonii (odmiana Sorachi Ace) i Nowej Zelandii (odmiana Pacific Jam). Oczekuję zatem piwa nieco łagodniejszego od niektórych amerykańskich IPA, ale czy gorszego? Przekonajmy się. Z informacji technicznych dodam jeszcze, że piwo jest żywe, czyli refermentowane w butelce. Butla (jakże piękna) jest szampanowa, co jest akurat żadnym zaskoczeniem w przypadku włoskich browarów. No to otwieram: Wygląd: atrakcyjny bursztynowy kolor. Duża, choć nie idealna klarowność. Piana stosunkowo obfita w kolorze złamanej bieli. Utrzymuje się bardzo ładnie do końca. Idealna! Aromat: żywica i dość słodkie tropikalne owoce – mango, ananas. Aromat przyjemny i wyraźny, ale nie agresywny. Niestety wdało się też delikatne utlenienie (mokry karton). Wysycenie: umiarkowane, odpowiednie. Smak: trochę karmelowej słodyczy i odrobina orzeźwiającej kwaskowości. Dalej do głosu dochodzi lekko żywiczny posmak chmielu. Goryczka średnia do średnio-wysokiej. Niby nie robi wrażenia, ale moim zdaniem jest bardzo dobrze dobrana do ciała. Jest delikatnie pozostająca, dając do zrozumienia z jakim stylem mamy do czynienia. Odczucie w ustach: średnio treściwe, lekko musujące, delikatnie rozgrzewające. Dobry balans pomiędzy ciałem i goryczką. Pomimo sporej zawartości alkoholu baaaardzo pijalne. Wrażenie ogólne: bardzo dobre IPA, cechujące się ciekawym i złożonym aromatem, przy jednoczesnym zachowaniu równowagi pomiędzy treściwością a goryczką. Dzięki temu pije się ze smakiem i można przy tym nim spędzić długi czas, bez jakiegokolwiek zmęczenia. Widać tu zamysł i kunszt piwowara. Brawo! Często padają tezy, że pacyficzne odmiany chmielu spoza USA (Nowa Zelandia, Australia, Japonia) nie dorównują tym amerykańskim. To piwo pokazuje, że jednak tak. Jest to zdecydowanie najlepsze „pacyficzne” piwo jakie miałem okazję degustować. Ocena: 7/10 Choć na koniec przyznam, że mój egzemplarz jest już nadgryziony zębem czasu. Pojawiło się lekkie utlenienie, aromat pewnie też już nie ten. Pite kilka miesięcy temu „na świeżo” robiło na mnie jeszcze większe wrażenie. Przykład ten pokazuje, że piw szczodrze chmielonych nie warto przechowywać. Ta butelka ma termin jeszcze do stycznia 2014. Strach pomyśleć jak by smakowała w okolicy nowego roku Post Zona Cesarini – włoskie IPA w stylu pacyficznym pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  6. Samotny czarny żagiel? Czarna Dziura z Pinty premierę miała ponad 2 lata temu wraz z dwoma innymi piwami zaprezentowanymi przez Pintę w maju 2011 r. (i właśnie dlatego na filmie nie mogłem sobie przypomnieć 4. piwa ). Teoretycznie, 2 lata … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  7. Ostatni weekend minął mi pod znakiem Festiwalu Birofilia. W kilku słowach postaram się wam streścić jak mi minął ten czas i zdradzić kilka piwnych plotek. Święto piwa Festiwal Birofilia, to święto piwa w pełnym tego słowa znaczeniu. W ciągu dwóch dni w Żywcu spotykają się piwosze, piwowarzy domowi i rzemieślniczy, a także kolekcjonerzy piwnych różności. Ponad 500 piw z całego świata, w tym kilkadziesiąt lanych. Do tego piwa z browarów restauracyjnych i rzemieślniczych oraz piwa domowe serwowane przez najbardziej utytułowanych piwowarów. Ogrom, przesyt i trudność wyboru. Tak można to podsumować w kilku słowach. Nawet nie starałem się próbować wszystkich dostępnych trunków. Moja ścieżka degustacji przebiegała raczej przypadkowo i chaotycznie. W ogóle się nie przygotowałem merytorycznie. Piwa, które najbardziej zapadły mi w pamięci, to na pewno dwie premiery Pracowni Piwa. Dwa Smoki (na cześć bliźniaków, które urodziły się piwowarowi PP), to w założeniu Wit IPA, czyli z jednej strony przyprawy (curacao, kolendra, rumianek), a z drugiej amerykańskie chmiele (w tym chmielenie na zimno). Efekt? Bardziej amerykański niż wit, ale jakże aromatyczny. No i co najważniejsze – wybitnie sesyjny i orzeźwiający. Druga premiera, nieco nudniejsza, ale tylko w teorii – to brown ale o nazwie Plan.T. O wiele bardziej aromatyczne i złożone od znanych mi do tej pory piw w tym stylu. Do tego lekkie i bardzo pijalne. Znakomite. Inna premiera rzemieślnicza, to Ortodox Stout z AleBrowaru. Rasowy stout z nutą „amerykańską”. Aktualnie mój numer jeden, jeśli chodzi o piwa ciemne w Polsce. Gorzej wypadł debiut Browaru Piwoteka. Miedziana Dziewica (extra special bitter) trochę nijak. Ani special ani bitter. No, może goryczki to jej akurat nie brakuje. Toast za zdrowie piwowara Browaru Emelisse, który obchodził w tym dniu urodziny. Z zagranicznych nie popróbowałem wiele. W pamięci pozostały mi piwa z holenderskiego Emelisse – Espresso Stout oraz Black IPA. Całkiem dobre wrażenie robił też kwaśny belgijski oud bruin Bacchus. Było niestety kilka rozczarowań, ale nie robiłem notatek, a tym bardziej szkoda było mi głowy na ich pamiętanie. Piwowarstwo domowe To co zawsze robi na mnie duże wrażenie, to piwa domowe. W tym roku było też kilka bardzo pozytywnych niespodzianek. Najciekawsze z nich to znakomite piwa kwaśne. Słynne już flandryjskie red/brown ale od Wojtka Szały (Browar Szałpiw) i wcale mu nie ustępujące piwo w podobnym stylu od Jacka Materskiego (Artezan). Swoją drogą fajnie, że panowie nie odcinają się od piwowarstwa domowego i znajdują czas na eksperymenty. Mam nadzieję, że zaowocują one równie dobrymi piwami komercyjnymi. Inna fajna niespodzianka, to piwa miętowe z Browaru Arkowego. Naturalny aromat mięty nie zdominował piwa, dając ciekawy orzeźwiający efekt. Miętówki z Browaru Arkowego Najbardziej szalony pomysł, to kupaż powstały w wyniku zmieszania piw typu Schwarzbier nadesłanych na Śląski Konkurs Piw Domowych, który odbył się tydzień wcześniej. Poziom konkursu musiał być całkiem niezły, bo kupaż okazał się całkiem smacznym i stylowym piwem. Program merytoryczny Festiwal Birofilia 2013 miał swój główny namiot, a w nim scenę. Scenę, na której cały czas coś się działo. I pomimo tego, że szkoda było mi czasu, by siedzieć i słuchać, chciałbym wam przekazać, że działo się. Od samego rana wykłady merytoryczne – Tomek Kopyra obalał piwne mity, a Michał Kopik (piwnygaraz.pl) przybliżył kategorie Konkursu Piw Domowych. Andrzej Sadownik opowiadał szczegółowo o chmielu, a Marcin Chmielarz (portery.pl) o drożdżach i tajnikach fermentacji. Był też pokaz poprawnego serwowania piwa, pokaz warzenia (Jacek i Beata Michna) oraz chyba po raz pierwszy – gotowanie z piwem. To ostatnie w wykonaniu znakomitego kucharza – Wojtka Frączyka z Browaru Widawa, który przygotował trzy dania z użyciem piwa – stek z polędwicy, piwną polewkę i sorbet z chmielem. Dania wyglądały smakowicie. Jeśli chcecie przetestować przepisy w domu, to znajdziecie je na fanpage Browaru Widawa. Pokaz gotowania z piwem w wykonaniu Wojtka Frączyka Wieczorami, do późnych godzin, trwały koncerty mało znanych (celowo, by nie przyciągać tłumów), aczkolwiek fajnie grających zespołów muzycznych. Rzemieślnicza ofensywa Warto odnotować ewolucję jaka dzieje się w piwowarstwie restauracyjnym. Coraz więcej browarów odchodzi od nudnego zestawu jasne-ciemne-pszeniczne. Tym samym zyskują u mnie prawo do nazywania się rzemieślniczymi. Bo przecież warzyć średnie piwa wg przepisów dostarczonych razem ze sprzętem może każdy. Tworzenie własnych, często całkiem oryginalnych receptur, to już prawdziwe rzemiosło. Stoisko żywieckiego Browaru Krajcar Trochę w tym zasługi Konkursu Piw Rzemieślniczych, w którym w tym roku pojawiły się takie kategorie jak extra special bitter czy maibock. Całkiem niezłe wyzwanie. Było zatem dostępnych kilka piw w tych stylach, w tym całkiem niezły Magic autorstwa Wojtka Frączyka z Widawy, który zajął 2 miejsce w konkursie piw rzemieślniczych. Było też kilka własnych inicjatyw. Jan Olbracht z Torunia, Browar Miejski z Bielska Białej czy też żywiecki Krajcar, śmiało dołączają do piwnej rewolucji, warząc piwa niesztampowe i oryginalne. Mam nadzieję, że za tym przykładem pójdą także inni. Konkursy Żywiec to także największy i najbardziej uznany konkurs piw domowych, ale także piw rzemieślniczych oraz etykiet piw domowych. Warto też wspomnieć o inicjatywie Grupy Żywiec, która organizuje osobny konkurs piw domowych pracowników tejże firmy. Brawo! Jak pewnie wiecie, wyłaniany jest także Gran Champion, czyli najlepsze piwo domowe. Jego autor w nagrodę może uwarzyć swoje piwo w skali komercyjnej w Browarze Zamkowym w Cieszynie. W imieniu zwycięzcy nagrodę odebrał prezes PSPD Krzysztof Lechowski W tym roku konkurs był dla mnie wyjątkowo szokujący. Po pierwsze ze względu na rekordową ilość zgłoszonych piw – 432 czyli ponad 50 na każdą z ośmiu kategorii! Po drugie, bo po raz pierwszy udało mi się stanąć na podium konkursu. I to największego konkursu piw domowych w kraju! Po trzecie, jeśli wierzyć plotkom, to byłem bardzo blisko zdobycia głównego tytułu. Podobno było w trójce nominowanych. Sędzia Krzysztof Teliżyn przy pracy Do konkursu wystawiłem 5 piw w kategoriach: alt, robust porter, koźlak, (belgijski) blond i imperial IPA. Z testów przed Żywcem zadowolony byłem tak naprawdę z dwóch – blonda i koźlaka. Sędziowie mieli jednak nieco inne zdanie. Zgodzili się wprawdzie co do blonda przyznając mu zaszczytne 3 miejsce, natomiast koźlak nie dostał się nawet do finału. Doceniono za to mój porter. Jego recepturę ułożyłem kiedyś na potrzeby warsztatów piwowarskich. Miało być ciemne piwo, z dodatkiem świeżo mielonej kawy. Wyszło lepiej niż dobrze, podczas degustacji piwo było dosłownie rozchwytywane. Zatem naturalne było powtórzenie receptury w domu, już pod kątem konkursu. Okazuje się, że kawa w piwie ma swoje miejsce. Dokładniej 1 miejsce! Grand Champion został przyznany imperialnemu IPA Czesława Dziełaka. Jestem pod wrażeniem wyboru, bo to styl niegrzeczny i nie dla każdego. Do tego pojawia się dodatkowe wyzwanie logistyczne przy kontraktowaniu chmielu. Moment jest kiepski, bo chmiel amerykański jest towarem deficytowym. Zeszłoroczne zapasy są zapewne na wyczerpaniu, a na nowe będzie trzeba poczekać co najmniej do września (nie licząc czasu transportu do Polski). Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i w Mikołajki napijemy się rewelacyjnie nachmielonego Brackiego Imperialnego IPA. Plotki W dużym skrócie: Browar Zarzecze jest w kryzysie. Miał być start w lipcu, lecz pewnie nie będzie. Oczekiwania ludzi uczestniczących w projekcie rozjechały się. Budynek stoi, sprzęt jest i … nie wiadomo co dalej. Szkoda. Ursa Maior. W Bieszczadach wszystko już na finiszu, brakuje tylko (i aż) odbiorów. Jak szczęście dopisze, to może w lipcu zostanie uwarzone pierwsze piwo. Piwowarka Aga (Agnieszka Łopata) snuje plany warzenia piwa „dla wszystkich”, które ma być swoistym produktem regionalnym. Z jednej strony popieram, z drugiej szkoda. Choć kocham Bieszczady, to mam tam strasznie nie po drodze. No, może będzie motywacja, by pojechać, obejrzeć, spróbować. Piwowarka Aga, czyli Agnieszka Łopata z Ursa Maior Szałpiw. Wstyd przyznać, że poza domowymi wyrobami Wojtka i Jana nie spróbowałem tym razem niczego z ich browaru. Wojtek zdradził za to fotograficzną tajemnicę, na której widniały beczki po winie. Będzie ciekawie. Na zakończenie Genialny festiwal. Okoliczności przyrody, ale przede wszystkim atmosfera i ludzie sprawiają, że czuję się tam jak ryba w wodzie. Tak po prawdzie jedyne czego mi brakowało, to czasu. Te kilka/kilkanaście godzin spędzonych na dziedzińcu Piwiarni Żywieckiej to zdecydowanie za mało. Za mało, by posmakować wszystkich ciekawych piw, za mało by porozmawiać ze wszystkimi ciekawymi ludźmi, za mało by rozeznać się w ofercie sklepu Piw Świata i zrobić sensowne zakupy. No cóż, pozostaje oczekiwanie na Birofilia 2014. Mam nadzieję, że was też tam spotkam. Mocna ekipa ze Szczecina (fot. Iwona Miler) Post Raport z Żywca – Birofilia 2013 pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  8. w Annopolu – zaproszenie. Jeszcze nie opadał kurz, po Festiwalu Birofilia, a tymczasem wielkimi krokami zbliża się premierowa edycja Festiwalu Piw Rzemieślniczych w Annopolu, która odbędzie się w ostatni weekend czerwca, konkretnie 29-30.06 (sobota – niedziela). Annopole to wieś nieopodal … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  9. kierujmy się do Żywca, tam musi być piwo Birofilia są festiwalem położonym w przypuszczalnie najurokliwszych okolicznościach przyrody. Szczególnie, jeżeli jedzie się jednośladem – pomiędzy Bielsko-Białą a Międzybrodziem Bialskim jest kapitalna trasa z pięknymi winklami. Aczkolwiek trzeba od razu zaznaczyć, że festiwale „pod chmurką” sprawdzają się w przypadku dobrej pogody. Czego przykładem jest Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa. Przy okazji, trawa już odrosła? Wracając do meritum – tegoroczna edycja była trzecią w której miałem przyjemność uczestniczyć. Obserwowanie zmian, które zachodzą z roku na rok jest cokolwiek fascynujące i tylko świadczy o tym jaki jeszcze niewykorzystany potencjał drzemie w tego typu imprezach. Warszawie przydałby się w końcu piwny festiwal. Szczęśliwie są już inicjatywy festiwalozastępcze w postaci Warszawskiego Szlaku Piwnego. Nie chce mi się skupiać na wynikach konkursów, czy poszczególnych miejscach. Wszystkie te informacje można znaleźć na stronie Festiwalu czy PSPD. Machnę natomiast luźny strumień świadomości, ponieważ tak. Kolekcjonerzy – strefa coraz bardziej marginalizowana. Sam ze względu na ograniczone możliwości bagażowe przyszedłem tylko na moment przy okazji wizyty przy piwnym korycie. Festiwal coraz bardziej idzie w kierunku piwnej kultury i piwowarstwa rzemieślniczego i amatorskiego – czy to dobrze czy źle, nie podejmuję się oceny. Sklep Piwa Świata – coś okropnego. Wydałem tam tyle pieniędzy, że przez najbliższy miesiąc będę się żywił patykami i trawą. Co więcej jednym z moich „genialnych” pomysłów było transportowanie ponad 30 butelek piwa motocyklem. Jazda po winklach w dwie osoby z pełnym bagażem – skill rośnie. Przy okazji dzięki dla Grześka i Piotra, następnym razem zabieram przyczepkę Aleja Piw Świata – cieszy obecność piw z polskich browarów w tej części Festiwalu. Prawda jest taka, że nie mamy się czego wstydzić. Co więcej często piwa naszych rodaków są lepsze od uznanych marek zagranicznych. Z ciekawostek – Sour in the Rye jest wybitnie zajebistym piwem. Mam nadzieję, że Pastrami on Rye, które nabyłem drogą kupna również takie będzie. Po Voodoo Maple Bacon co może pójść nie tak z piwem do którego użyto przypraw do pastrami? Konkurs Piw Domowych – Nie jest źle. Sędziowałem dwie kategorie: Smoked Porter/Stout i Imperial India Pale Ale. W pierwszej w większości piw brakowało mi większej wędzoności. Ale to świadczy o tym, że piwowarowie nie cechują się hurraoptymizmem w dozowaniu składników. A to bardzo dobrze, do porządnych piw dochodzi się metodą drobnych kroków i zmian. Z kolei IIPA – Czesiek, Twoje piwo było zaiste zacne, gratulacje. Jak kiedyś wybierzesz się na Kawie w stronę Warszawy to daj znać. Konkurs Piw Rzemieślniczych – sędziowałem w najmniej obsadzonej kategorii Maibock. Może nie powinienem się do tego przyznawać, bo jeszcze piwowar z Kaszebsko Koruna przyśle mi szprota owiniętego w gazetę. Wykłady – z tego co udało mi się zaobserwować gromadziły całkiem sporą widownię. Nawet te znacznie bardziej technologiczne jak wykład Andrzeja Sadownika o chmielu czy Marcina Chmielarza o drożdżach. Fajnie było też zobaczyć, że nawet niestandardowe style smakowały osobom na widowni podczas mojej gadaniny. Spotkania towarzyskie – festiwale to doskonała okoliczność na socjalizację. Jeszcze raz dzięki za wszystkie rozmowy. A te jak wiadomo w kuluarach są najciekawsze PSPD – nowa władza już okrzepła, Krzysiek radził sobie jak najlepiej się dało. Jest potencjał i trzeba to zdecydowanie wykorzystać. Szczególnie, że aktualne kadry rzemieślnicze tworzą w większości piwowarowie wywodzący się ze środowiska piwowarstwa domowego. I na sam koniec – piwa. Gwiazdą Festiwalu są dla mnie Dwa Smoki z Pracowni Piwa. Kapitalne piwo, jeżeli traficie beczkowe to zdecydowanie warto spróbować. Generalnie to by było na tyle. Zapewne o czymś zapomniałem, ale to najwyżej w komentarzach wyjdzie. PS. Oczywiście, zapomniałem wspomnieć o piwach domowych inaczej niż w ramach konkursu. Vettis jak zwykle pokazał klasę, Jacer z kolei poczęstował bardzo fajnym porterem. Alejka piwowarów domowych doskonale pokazuje dlaczego jest to przyszła kuźnia kadr. Wyświetl pełny artykuł
  10. na spokojnie. Oto Mata IPA piłem podczas premiery z beczki we wrocławskim Zakładzie Usług Piwnych. Teraz przyszedł czas na wersję butelkową, którą przyznam szczerze kupiłem z myślą o moim drugim blogu BeerGuide.PL, w którym zamierzam prezentować najciekawsze polskie piwa w … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  11. czyli bezalkoholowe chmielowe. Jednym z piw, które za wszelką cenę chciałem spróbować było Nanny State z BrewDoga. Jest to piwo bezalkoholwe, ale jednocześnie chmielone, tak jak American Pale Ale lub amerykańskie IPA. Piłem bardzo wiele różnych piw bezalkoholowych, od Żywca … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  12. Festiwal Birofilia – najważniejsze i największe polskie święto birofilów, piwowarów i miłośników wszelkich gatunków piwa. Tegoroczna edycja jak zwykle odbywała się na terenie Piwiarni Żywieckiej. Trzeba przyznać, że impreza miała imponujące rozmiary, w Alei piw świata znaleźć można było grubo [...] Wyświetl pełny artykuł
  13. czyli wrażenia na gorąco. Przed wyjazdem do Żywca nagrałem moje oczekiwania i zachęcałem do przyjazdu do Żywca. Teraz wypadałoby całość na gorąco podsumować. A zatem kilka moich przemyśleń i wrażeń z minionego Festiwalu Birofilia. Będzie o Grand Championie, o KPD … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  14. czyli, co można wycisnąć z ESB? Prawdopodobnie dzisiaj (o ile wordpress, coś nie namiesza) poznamy zwycięzcę Konkursu Piw Rzemieślniczych w kategorii ESB. Nie wiem, czy Pinta zgłosi Angielskie Śniadanie do konkursu. Wydaje się prawie pewne, że w szranki staną Widawa … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  15. świeży, nieleżakowany i do tego w konserwie. To już druga recenzja Porteru Łódzkiego na blogu. Różnica polega na tym, że poprzednio degustowałem piwo przeterminowane o 5 czy 6 lat, przeleżakowane w mojej piwniczce i było ono zapakowane w kultową butelkę … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  16. przydałoby się dodatkowe kilka godzin w ciągu doby Dzisiaj miał pojawić się kolejny tekst z cyklu piwo i sery. Ale oczywiście nie ma tak łatwo. 4 wyjazdy w zeszłym tygodniu, Festiwal Birofilia w tym (właśnie jednocześnie piszę tekst i się pakuję), pierwszy Street Food Festival autorstwa Tomka Jakubiaka – i ustalone plany nie tyle się rozłażą co lądują na geostacjonarnej. Jest natomiast okazja, by zastanowić się nad konkursami piw domowych. Jeszcze parę lat wstecz było to zwykłe ukoronowanie hobby, pewnie z boku mogło to wyglądać dla postronnej osoby jako pewnego rodzaju ekscentryzm. Jedni hodują gołębie inni „pędzą piwo”. W tym momencie na czele najbardziej znanych browarów kontraktowych i rzemieślniczych stoją utytułowani piwowarowie domowi. Kolejni budują swoje browary. Sam pamiętam jak zaczynałem zapoznawać się z tematyką piwa od ekstraktów z puszki, by po nie tak długim czasie warzyć piwo na większą skalę w browarze regionalnym. Jest ciekawie, ale będzie jeszcze ciekawiej. Świetna sytuacja dla konsumentów – wielki wybór i wszyscy powinni się starać. Teoretycznie więc konkursy piw domowych powinny być próbą ognia dla piwowarów. To tak na szybko, zdecydowanie jeszcze wrócę do tego tematu w przyszłym tygodniu. Natomiast, jeżeli macie niedosyt mojej gadaniny – Przemek Chmielewski ze SmakiPiwa.pl przeprowadził ze mną wywiad. Serdecznie zapraszam do lektury – el linkełłe. PS. W piątek o 17 prowadzę na Festiwalu Birofilia wykład o piwnych stylach tegorocznego KPD, zapraszam do posłuchania moich wynurzeń. A jak ktoś mnie dorwie w tłumie na terenie Festiwalu to zawsze z przyjemnością towarzysko napiję się dobrego piwa Wyświetl pełny artykuł
  17. Jeszcze chyba się nie zdarzyło, żeby jeden bloger publikował u siebie wywiad z drugim blogerem. Ale Michał Kopik jest bardzo ciekawą osobą i postanowiłem pogadać z nim o tym, co się dzieje na rynku, trochę o sensoryce, trochę o browarach… taka po prostu luźna gadka. Piwnym hipsterom i purystom też [...] Wyświetl pełny artykuł
  18. a właściwie samo zacieranie i filtracja. Wreszcie nadszedł czas na warzenie z zacieraniem. Po raz kolejny mój wybór padł na zestaw surowców na dry stout. Po pierwsze dlatego, że bardzo lubię ten styl, a po drugie żeby łatwiej było te … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  19. Kiedy parę miesięcy temu usłyszałem o planach stworzenia piwa sygnowanego przez jedną z najsłynniejszych grup heavymetalowych na świecie, piwa, w którym palce maczał sam Bruce Dickinson, nie spodziewałem się, że będę miał możliwość upolowania choćby jednej butelki. Jak się potem okazało, nie było to wcale aż tak trudne, gdyż przy ogromnym hypie, którego producent najwyraźniej […] Wyświetl pełny artykuł
  20. a także eliminacje XI KPD i festiwalowe zakupy. W zasadzie to odcinek w stylu piwnych newsów, albo raczej kopyrowych newsów. Opowiem jak wyglądały z mojej perspektywy eliminacje do XI Konkursu Piw Domowych, jakie piwa kupiłem z oferty festiwalowej i kiedy … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  21. prezesem PSPD i szefem jury XI KPD w Żywcu. W zasadzie wywiad miał pójść jutro, a tutaj miał być film z moimi wrażeniami z eliminacji i prezentacją tego, co zakupiłem w Żywcu, ale niestety Youtube grzebie się z przetworzeniem filmu, … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  22. na temat Festiwalu Birofilia. Będąc w ubiegły weekend w Żywcu na eliminacjach XI Konkursu Piw Domowych nie mogłem zmarnować okazji, żeby nie przeprowadzić wywiadu z organizatorem Festiwalu Birofilia, czyli Grzegorzem Zwierzyną z Piwiarni Żywieckiej, na terenie której będzie się ta … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  23. Miało być zepsute i… było. Co z tego wynikło? O tym piwie wiedziałem wcześniej, że nie będzie dobre. Wielu blogerów, już dawno temu pisało, że jest skwaśniałe. Ponieważ jednak grzechem byłoby wyrzucenie go bez spróbowanie, więc stanąłem do tej nierównej … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  24. Rogue Ales w trzech odsłonach (zawiera bekon) Browar Rogue jest jednym z amerykańskich browarów, których miałem okazję po raz pierwszy pić piwa parę lat temu. I jak można się spodziewać – zrobiły na mnie wtedy piorunujące wrażenie. Zresztą do tej pory robią, już nie tylko samym piwem, ale i podejściem do piwowarstwa oraz świata. Historia Rogue sięga 1988 roku, wszystko jest elegancko i fachowo opisane na ich stronie – warto zajrzeć. Oprócz zacnych piw, robią także destylaty oraz (co jest absolutnie zajebiste) mają własną farmę. Browar z farmą – marzenie. Szczególnie, że oprócz zboża produkują chmiel i mają zwierzyniec. To ostatnie przypuszczam im się przydało do jednego z opisywanych dzisiaj piw. Zaczniemy jednak od standardu. Shakespear Oatmeal Stout Piana: Piękna, bujna, drobnopęcherzykowata, brązowa, o konsystencji ubitego białka. Po otwarciu butelki mocne syknięcie. Barwa: Piękna krucza czerń. Zapach: Likier kawowy, gorzka czekolada, lekka aksamitność owsa, łuska ciemnego ziarna i jakby lekka wędzoność. Smak: Mocno wysycone. Wybitnie słodowe, na pierwszym planie od razu czekolada i delikatna, ale wyraźna aksamitność. Tutaj również są obecne nuty likieru kawowego. Potem wchodzi finisz goryczkowy i palony z ciemnych słodów. Delikatnie aksamitny i nie męczący. Pozostawia posmak gorzkiej czekolady. Bardzo pijalne, wyjątkowo smaczne. Delikatnie rozgrzewające i wręcz sesyjne. Jak tylko się pojawi ponownie w sklepach nie omieszkać znowu nabyć. Drugie piwo zaciekawiło mnie o tyle, że sam warzyłem piwo żytnie pracując w Konstancinie. Co też mogli Jankesi wykombinować w tym temacie? Chatoe Rogue First Growth Rougenbier Rye Ale Piana: Taka sama jak w przypadku poprzednim, tylko lekko przybrudzona. Barwa: Rubinowa, opalizujące. Powiem szczerze, że spodziewałbym się raczej złotej barwy po piwie żytnim a tu proszę. Zaskoczenie. Pozytywne w sumie, bo jest naprawdę ładnie. Zapach: Charakterystyczny zapach piwa żytniego, słodycz słodów karmelowych, delikatne chmiele. Zapach sugeruje raczej pełne piwo. Czerwone owoce, co ciekawe kojarzy mi się z oranżadą. Lekkie cytrusy. Smak: Solidna pełnia, wysycenie raczej średnie. Czuć posmaki słodu żytniego, ale nie są jakieś zniewalające. Są wyraźne, ale bez przesady. Następnie słody karmelowe, lekko cierpkie, finisz delikatnie goryczkowy. I to goryczkowy cytrusowo. Nawet fajne piwo, ale jakoś szczególnie dupy nie urywa. Eksperyment z punktu widzenia browaru udany, ale czy jest sens kupować u nas za spore pieniądze – raczej nie. I niezwykły koncept na sam koniec. Niestety nie widziałem nigdzie w Polsce, kumpel będąc w Stanach ściągnął mi je z przygodami do Polski. Bekon, syrop klonowy i piwo – co niby może się nie udać? Voodoo Doughnut Bacon Maple Ale Piana: Zaskoczenie, ponieważ nie tylko jest, ale i jest całkiem konkretna. Drobnopęcherzykowata, oblepia szkło. Barwa: Mahoniowe, nieklarowne. Kojarzy się z syropem klonowym. Zapach: Do tego piwa użyto 3 różnych słodów wędzonych, syropu klonowego i wędzonego boczku. Dzieje się i to dzieje się zacnie. Śliwki w boczku, syrop klonowy, wędzona śliwka, boczek, wędzona whisky. Aromat wędzenia jest dominujący, ale nie oznacza jednocześnie, że wszystko inne odstawione zostało na bok. Smak: Dosyć mocno wysycone, co zważywszy na skład i aromat uznaję za plus. Od razu wchodzą aromaty i posmaki słodów wędzonych, przechodzą one bardzo płynnie w syrop klonowy, wędzoną śliwkę, posmaki wędzonego boczku. Finisz delikatnie rozgrzewający, podobny do irlandzkich whiskey. Tak szczerze, większość ludzi po usłyszeniu „piwo warzone z bekonem” pewnie uciekłoby w popłochu gubiąc bamboszki. I pewnie w większości przypadków mieliby rację. Browarowi Rogue udała się natomiast cholernie trudna sztuka. Uwarzyli piwo, które w swoich aromatach jest potężne, wędzenie występuję chyba we wszystkich istniejących odmianach. A jednocześnie jest to piwo totalnie zbalansowane. W żadnym z aromatów nie ma przesady, każdy jest idealnie wkomponowany w całość, tworzy spójną, harmonijną całość. Łatwo byłoby takie piwo spieprzyć, stwierdzić „A zrobiliśmy sobie wędzone w opór piwo, dodaliśmy jeszcze bekonu i syropu klonowego. Jak ci nie smakuje to trudno, takie miało być.”. Tutaj absolutnie tego nie ma. Wiem, że sklepy i dystrybutorzy mnie czytają: Panie i Panowie, jak już ściągacie piwa Rogue do Polski – spójrzcie proszę łaskawszym okiem na to piwo w festyniarsko różowej butelce. OK? Wyświetl pełny artykuł
  25. Klasztorne piwo w protestancko-laickim kraju? Byłem przekonany, że w Szwecji żadnego funkcjonującego klasztoru nie znajdę, ale jednak okazuje się, że są tam wspólnoty zakonne. Może nieco różniące się od tego, co rozumiemy jako klasztor w Polsce, ale są. Z drugiej … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.