Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 691
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. czyli wysyp nowych browarów i… zapowiedź załamania rynku. W dzisiejszych piwnych newsach przede wszystkim nowe browary (chyba 4 czy 5), przejęcie Konstancina przez Gontyniec oraz zapowiedź załamania rynku, bankructw i zamykania na masową skalę browarów regionalnych. Jak to możliwe, że … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  2. brewed in Boston. W poniedziałek miałem okazję poznać Dana Kenary’ego – współzałożyciela Harpoon Brewery i jego obecnego szefa. Z grupą 20 pracowników Harpoon Brewery zwiedzają nasz kraj ze szczególnym uwzględnieniem browarów. W ramach podarunku otrzymałem od nich 3 piwa, do … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  3. ciekawe podejście do niby standardowego sera Dzisiejszy wpis poświęcony jest kolejnemu z niesamowitych serów wyszukanych przez Giena Mientkiewicza i oferowanych przez SeryPolskie.pl. Tym razem na deskę trafiła gouda. Ale nie byle jaka, tylko przemkowska. Jak wiele to zmienia? Wygląd: Żółty, ewidentnie dojrzewający. Bardzo przyjemna, sprężysta miąższość i błysk przekrojonego sera. Aromat: Czuć intrygujący aromat orzechów laskowych, liściastego runa leśnego, gotowanego bobu oraz zwierząt gospodarczych. Aromat z jednej strony lekko dziki, ale z drugiej kojarzący się ze spokojnym domkiem na wsi. Już na tym etapie kiełkują wstępne pomysły na połączenie tego wybornego sera z konkretnymi piwami. Smak: Pierwszy akord to delikatna, wręcz kremowa „goudowość”. Która to subtelnie, ale nieuchronnie przechodzi w lekko szczypiącą, charakterną pikantność. Gouda przemkowska niby, jak to gouda, jest łagodna. Ale w tej łagodności umie pokazać swój zadziorny charakter, słodko-słony dualizm. Wymaga to dobrania piw, które będą idealnie korelowały, grały na zasadach konsonansów. Już najmniejszy dysonans smakowy może zaburzyć tą idealną harmonię smaków i aromatów. Natomiast piwa również mogą być złudnie delikatne, by po rozwinięciu swojego bukietu na podniebieniu pokazać swój pazur. Moc musi być porównywalna. Piwa, które tworzą idealny duet to: Irish Cream Ale – delikatne kremowo-orzechowe nuty wraz ze słodowym bukietem i lekko goryczkowym finiszem, jak również fakt nasycenia piwa nie dwutlenkiem węgla lecz azotem sprawiają, że jest to najlepszy możliwy styl piwny do tego konkretnego sera. Dodatkowo głęboko miedziana barwa z charakterystyczną iskrą, czyni ten duet nie tylko wybitnie apetycznym, ale również wizualnie kuszącym. Przykład: Wexford Irish Cream Ale Grodziskie – Polacy nie gęsi i swoje style piwne mają. Grodziskie jest razem z Porterem bałtyckim jednym z najbardziej znanych polskich stylów na świecie. Bardzo lekkie piwo pszeniczne, o ekstrakcie 8% i nikłej zawartości alkoholu może przytłoczyć goudę tylko swoją renomą. Natomiast wysokie wysycenie idealnie przemywa kubeczki smakowe, sprawiając, że są gotowe na kolejny kęs sera. Gdzie tkwi pazur? Grodziskie jest piwem pszenicznym i owszem. Ale nie jest standardowym Weissbierem. Powstaje ze specjalnego, wędzonego słodu. I ta specyficzna wędzoność wzmacnia wszystkie cechy przemkowskiej goudy. Przykład: Jopen Gratzer, Pinta A’la Grodziskie Słodkie stouty: Milk Stout i Oatmeal Stout – coś Szmaragdowa Wyspa wyjątkowo pasuje do tej goudy. Irlandzkie czarne złoto, w słodszych od wersji wytrawnej odmianach, poszerza nam horyzont smakowy o ciemniejsze nuty: słody karmelowe, palone ziarno jęczmienia. Ale także o jaśniejsze jak mleczne i słodkie nuty laktozy w Milk Stout czy oleiste i lekko mączne nuty owsa w Oatmeal Stout. Idealna synergia i balans smakowy w tych piwach sprawia, że również świetnie komponują się z goudą przemkowską. Natomiast zdecydowanie polecałbym zachować kolejność ser-piwo. Niech piwo ma szansę płynnie poszerzyć finisz goudy. Przykład: AleBrowar Sweet Cow, Anderson Valley Brewing Oatmeal Stout, Left Hand Brewing Milk Stout, Pinta Dobry Wieczór. Zdecydowanie nie polecam natomiast piw typu India Pale Ale, American Amber Ale czy American India Pale Ale. Generalnie piw mocno chmielonych, tak na aromat jak i na goryczkę. Chmiel przykryje nam wszystkie wspaniałe aromaty goudy przemkowskiej, natomiast goryczka sprawi, że nie będziemy w stanie docenić delikatnego balansu smaku. Jeszcze ważna informacja na koniec – w dniach 1-2 czerwca w Sandomierzu odbywać się będzie III Ogólnopolski Festiwal Nieskończonych Form Sera. Inaczej mówiąc Czas Dobrego Sera Coś czuję, że będzie mnie można tam spotkać. Z tego co wróbelki ćwierkały będą także atrakcje dla miłośników lanego piwa. Będzie więc można samemu pobawić się w parowanie serów z zacnymi piwami. Wyświetl pełny artykuł
  4. odcinek piąty Kolejna część odpowiedzi na Wasze pytania. Ponieważ końca nie widać, to trochę zmieniam zasady – możecie dalej zadawać pytania, a ja będę się starał raz na jakiś czas na nie odpowiadać. Na razie w zasadzie zakończyłem odpowiadanie na … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  5. czyli w tak pięknych okolicznościach przyrody… Pierwsza degustacja w plenerze, miała miejsce w ubiegłym tygodniu i był to pierwszy taki letni dzień. Wybrałem piwo z włoskiego browaru Toccalmatto. Próbując rozkminić nazwę doszedłem do tego, że tocca znaczy dotyk, a matto … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  6. czyli amerykański chmiel jednak jest fajny. Ekipa Artezana długo wzbraniała się przed modą na piwa chmielone amerykańskim chmielem. Można by wręcz rzec, że ich piwa były niejako w kontrze do tego co prezentowała Pinta, AleBrowar i my, czyli Kolaboranci. Okazuje … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  7. Spóźniona, bo miała być już w sobotę, recenzja piwa Torpedo Extra IPA. Piwo, które pojawiło się na rynku w 2009 r i z miejsca stało się legendą. Po pierwsze za sprawą urządzenia o nazwie Torpedo, po drugie za sprawą chmielu … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  8. innowacja – pasja – wiedza dają piwo bez wad Nic mądrzejszego nie jestem w stanie wykombinować jako tytuł i lead. Dawno nie zostałem aż tak pozytywnie zdziwiony piwem. Szczególnie, że Bracia kupiłem trochę na zasadzie eksperymentu. Było nie było, półlitrowa butelka kosztowała mnie 40pln co w przypadku tego akurat trunku skutkuje już nerwowym ściskaniem portfela i unikaniem wyciągu z konta. Co to za zwierz to Bracia? Thronbridge twierdzi, że „bracia” po Celtycku oznacza trunek warzony w Europie podczas epoki żelaza. Co z kolei jest udokumentowane romańskimi inskrypcjami w Haddon Hall w Derbyshire. Jest taka możliwość, podobne słowa pojawiały się w ówczesnej Europie na określenie trunków warzonych ze słodu z różnymi dodatkami oraz na sam słód również. W przeciwieństwie do przaśnych piw BrewDog’a tutaj butelka przynajmniej godnie się prezentuje. Szata graficzna w zasadzie przypomina bardziej te spotykane na winach niż piwach. Czysta, schludna, czytelna i zawierająca praktycznie wszystkie informacje jakie są potrzebne do szczęścia. I co z nich wynika? Chociażby surowce, mamy tutaj multum słodów: Maris Otter, Brown, Munich, Dark Crystal, Black, Chocolate, Peated oraz palony jęczmień. Chmiele użyte do Bracia to Target, Pioneer, Hallertau Northern Brewer oraz Sorachi Ace. Plus oczywiście włoski miód kasztanowy. To moje pierwsze spotkanie z miodem z kasztanowców, nawet w sklepach ekologicznych takowego nie widziałem. A jak powszechnie wiadomo można tam znaleźć różne dziwnostki. Piana: Najlepsza jaka do tej pory trafiła mi się w piwie. Idealna konsystencja, solidna barwa, bujna do tego stopnia, że praktycznie nie chce opaść. Barwa: Czarne jak noc, nieprzejrzyste. Zapach: Potęga. Ciemne i karmelowe słody, miód, lekkie wędzenie, słodycz, estry owocowe i kwiatowe, drewno, wędzone śliwki i ziołowy chmiel. Smak: Wyższe od średniego wysycenie. Pierwszy plan to potężna pełnia, jasne słody i dekstryny. Bardzo szybko przechodzą w aromaty kawy, gorzkiej czekolady, drewna i bardzo delikatny, ale jednak wyczuwalny aromat torfu i wędzenia. Finisz goryczkowy zarówno ze słodów ciemnych i palonych oraz chmielu. W tle również czuć lekko cierpki aromat miodu. Niesamowite piwo. Aksamitne, mimo potężnej pełni bardzo przyjemne i łatwe w odbiorze. Zdecydowanie jedno z najlepszych piw jakie miałem przyjemność pić. Pozycja obowiązkowa dla miłośników tego szlachetnego trunku. Zacząłem żałować, że kupiłem tylko jedną butelkę, powinienem co najmniej 3. Wyświetl pełny artykuł
  9. i wywiad z Bartkiem Napierajem o nowym piwie kooperacyjnym (Pinta-AleBrowar) Obiecałem degustację Torpedo ze Sierra Nevada, ale niestety przez komórkę nie zdołałem wrzucić wpisu. Za to udało mi się dotrzeć na premierę Oto Mata IPA we wrocławskim Zakładzie Usług Piwnych. … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  10. A w nich premiera Oto Mata IPA, nowe piwo w kooperacji Pinty i AleBrowaru, nagroda dla Koźlaka z Perły i kolejny browar w Gdańsku – browar Lubrow. Tutaj muszę przeprosić właściciela pana Tomasza Lubockiego za przekręcenie nazwiska. Jeszcze raz najmocniej … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  11. Amerykański, czy jednak angielski? Kolejne po Pale Ale piwo z Sierra Nevada Brewing. Tym razem Porter. Jest to porter górnej fermentacji, czyli protoplasta stoutu i porteru bałtyckiego. Wg zapowiedzi na etykiecie ma to być amerykańska interpretacja tego stylu. Czy zatem … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  12. Meantime Yakima Red – american amber ale Ekstrakt ??, alkohol 4,1% Dzisiejszy bohater pochodzi z Londynu ze znakomitego Meantime Brewing Company. Nazwa browaru pochodzi od jego umiejscowienia. Znajduje się on w dzielnicy Greenwich, przez którą przechodzi zerowy południk będący wyznacznikiem czasu uniwersalnego GMT (Greenwich Mean Time). Piwa z Meantime są dość trudno dostępne. Nawet w samym Londynie nie spotyka się ich powszechnie. Są natomiast bardzo łatwe do wypatrzenia, jeśli już gdzieś się pojawią. Wyjątkowej i pięknej, przywodzącej na myśl szampana, butelki nie sposób przegapić. Nazwa Yakima Red wzięła się z jednej strony od czerwonego (bursztynowego) koloru piwa, z drugiej od Yakima Valley – doliny w stanie Waszyngton. Słynie ona z ogromnych winnic, których jest tutaj najwięcej w całych Stanach. Was jednak zainteresuje pewnie inny fakt. W dolinie Yakima jest mianowicie ulokowane niemal 80% produkcji chmielu w USA. 5 odmian (nie wyszczególnionych dokładniej) trafiło do Yakima Red, nadając mu (miejmy nadzieje) niepowtarzalny aromat. Mamy do czynienia ze stylem american amber ale. Jest to piwo piwo nieco ciemniejsze od amerykańskiego pale ale i zbalansowane zwykle bardziej w kierunku słodowości i lekkiej karmelowości niż mocnego chmielu. Choć tak do końca nie jest to zasadą, bo pijałem osobniki chmielu niemal wyzbyte, jak i takie jak nasz Amber Boy, które mają wybitnie chmielowy charakter. Spodziewam się zatem tropikalnego aromatu, umiarkowanej goryczki i odrobiny karmelu. To tyle teorii, przejdźmy do tego, co najważniejsze. Wygląd: kolor bursztynowy, zgodnie z nazwą ładnie wpadający w czerwień. Piwo jest klarowne, choć nie krystaliczne. Piana w kolorze złamanej bieli nie zachwyca – nie jest obfita, ma dość średniej wielkości pęcherzyki i szybko opada. Aromat: wyraźny aromat słodkich tropikalnych owoców (marakuja), ale także cytrusów oraz odrobina żywicy. Całość podszyta delikatnym karmelem. Bardzo przyjemna kompozycja. Wysycenie: umiarkowane, perliste, świetne. Smak: głównie chmielowy (cytrusy) i tylko delikatnie karmelowy. Sumarycznie bardzo orzeźwiający. Goryczka jest umiarkowana i ma charakter cytrusowy, grejpfrutowy. Jest nieco pozostająca, ale w sposób przyjemny, zwiększający pijalność. Odczucie w ustach: lekkie, a nawet nieco wodniste, choć przy takim poziomie alkoholu należało się tego spodziewać. Goryczka jest dobrze dobrana do niskiej pełni. Całość sprawia wrażenie wybitnie orzeźwiające. Wrażenie ogólne: bardzo aromatyczne, wybitnie sesyjne piwo o niskiej zawartości alkoholu. Dobrze skomponowane. Mamy tu piękne cytrusowe aromaty, fajną, nie wybijającą się zbyt mocno goryczkę i przyjemnie szczypiące wysycenie. Z każdym łykiem mam coraz większą ochotę na to piwo. Można by narzekać na niską treściwość, ale mam wrażenie, że piwowar właśnie takie piwo chciał stworzyć i udało mu się to znakomicie. Ocena: 8.5/10 Post Meantime Yakima Red pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  13. czyli kurs sensoryczny – odcinek 6. Kolejny odcinek kursu sensorycznego. Tym razem zajmiemy się kwestią oceny smaku. Kiedy kończy się aromat, a zaczyna smak? Co to są smaki podstawowe? Dlaczego wg PSPD goryczkę oceniamy osobno? Co to jest odczucie w … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  14. czyli jedna z ikon amerykańskiej rewolucji. Sierra Nevada to browar, który jest jednym z nestorów piwnej rewolucji w Stanach. Założony w 1980 r. przez piwowara domowego Kena Grossmana. A piwo Pale Ale, to ich pierwsze piwo i jedna z ikon … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  15. i przedpremierowa degustacja Misia. Wreszcie udało mi się przeprowadzić wywiad z Wojtkiem Frączykiem z browaru Widawa. Mimo, że spotykamy się dość często, to znalezienie odpowiednio długiej wolnej chwili graniczy z cudem. Głównie z tego powodu, że Wojtek jest niesamowicie zajętym … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  16. De Molen Bock – koźlak? Ekstrakt 14,5%, alkohol 6,2% Skład: woda, słody pale, czekoladowy, karmelowy i wędzony, chmiele premiant i saaz (dla goryczki), drożdże górnej fermentacji. Zalecana temp. serwowania 8°C. De Molen to słynny holenderski browar nurtu alternatywnego. Piwa spod znaku wiatraka są bezkompromisowe, odważne, często innowacyjne. Zwykle są też bardzo wysoko oceniane. Jak dotąd nie miałem okazji próbować piwa z De Molen, ale dzisiaj czas to zmienić. Butelka, którą upolowałem nie robi wielkiego wrażenia. Koźlak to nie jest styl, który może jakoś zaskoczyć. Tym bardziej tak cienki koźlak, raptem 14,5blg. Bardzo mi się podoba pełna informacja na etykiecie. Oprócz surowców, ektraktu i poziomu alkoholu, znajdziemy informacje o kolorze (60 EBC), goryczce (36 IBU) oraz zalecaną temperaturę serwowania (8C). Ciekawostką jest termin przydatności określany jako 2 lata od daty produkcji (25.08.2011). Oznaczenie nietypowe, ale jakże wygodne. W innych piwach data produkcji jest zwykle owiana tajemnicą i nie wiadomo czy piwo jest już odpowiednio wyleżakowane czy też nie. Tutaj wszystko podane jest jak na tacy. Dużo ciekawiej zaczyna się robić, jeśli spojrzy się na skład. Słód wędzony, drożdże górnej fermentacji. Hm, ani to klasyczny koźlak, ani weizenbock, ani też rauchbock. Co zatem wymyślili piwowarzy z De Molen? Nie mam pojęcia, ale nie mogę się doczekać zawartości. Wygląd: kolor ciemnego bursztynu, nieco mętne. Piana bardzo obfita w wyniku gushingu, tj. piwo jest przegazowane i piana wychodzi przy otwarciu butelki. Piana jest koloru beżowo-żółtego, górzysta, o dużych pęcherzykach. Aromat: słód i owoce (jabłka, gruszki, nieco śliwki) w proporcji pół na pół. Jak na koźlaka, to dość mocno owocowy (estrowy). Jest też fajna nuta wędzona. Nienachalna, delikatna, fajnie uzupełnia całość Wysycenie: wysokie, na poziomie piwa pszenicznego – mocno przegazowane. Smak: cienki, nieco słodowy, ale bardziej owocowy (jabłkowy), kwaskowaty. Goryczka stosunkowo wysoka, nieprzyjemna, pozostająca, wybija się zdecydowanie ponad całość. Odczucie w ustach: niska pełnia i wysokie, szczypiące wysycenie. Do tego nieco męcząca goryczka. Gdyby nie ten ostatni element, to w odczuciu przypominałby weizenbocka. Wrażenie ogólne: Lepszy pomysł niż jego wykonanie. Sama idea pseudo-koźlaka dymionego jest na pewno ciekawa i godna pochwalenia. Piwo jest zaskakujące, bogate, aromatyczne. Brakuje mu jednak ostatniego szlifu. Nie ma w nim równowagi, a przegazowanie i niezbyt udana goryczka dodatkowo psują efekt. Pierwsze spotkanie z De Molen lekko mnie rozczarowało. Chętnie jednak wrócę do tego piwa, jeśli upoluję butelkę z innej warki (partii). Dzięki dacie produkcji rozpoznanie nie będzie trudne. Ocena: 6.5/10 Post De Molen Bock pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  17. w… Raciborzu czy w Cieszynie? Skąd ta konfuzja? Browary w Raciborzu i w Cieszynie nazywają się Zamkowymi. To prawda, ale przecież nazwa wyraźnie wskazuje z którego browaru pochodzi to piwo. Jest jednak jeszcze jeden wspólny element. Pewna cecha charakterystyczna, która … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  18. ser na ziołowych sterydach W zeszłym tygodniu opisywałem podstawową wersję Łomnickiego. Tym razem na deskę trafia zmodyfikowana receptura, do której zmyślny serowar dosypał niebywale pasującej przyprawy – „greckiego siana”. Czy lepsze jest wrogiem dobrego? Wygląd: Wizualnie przypomina „czystą” wersję, logiczne. Z drobną różnicą – miąższ sera upstrzony jest ziarenkami kozieradki. Aromat: Powinniśmy spodziewać się charakterystycznego, szlachetnego i zbalansowanego aromatu Łomnickiego wzbogaconego o lekko sianowate i orzechowe nuty kozieradki. I tak też jest w istocie. Jest to bardzo przemyślany ser, kozieradka idealnie komponuje się z kozimi aromatami. Smak: Niesłychanie przyjemny w konsumpcji, ziarna kozieradki są idealnie wyczuwalne w zwartej strukturze sera. Łomnicki z kozieradką zresztą się „odgryza”, przyjemnie szczypiąc w język. Będąc jednocześnie świeżym i delikatnym. Już zwykła wersja praktycznie od razu wstrzeliła się na moją listę ulubionych serów. Natomiast wersja z kozieradką jest zaprzeczeniem teorii, jakoby nie poprawiało się rzeczy idealnych. Jak widać natura zna takie przypadki. Ale w takim razie jakie piwa będą pasowały? Belgijski Witbier – co może być lepszym akompaniamentem dla tak zbalansowanego sera niż delikatne pszeniczne piwo białe? W zależności od pomysłu browaru bardziej słodkie lub też bardziej wytrawne, ale zawsze z orzeźwiającym aromatem oraz smakiem cytrusów i kolendry. Dodatkowo odpowiedni szczep drożdży sprawia, że bukiet piwa wzbogacony jest o korzenne i pieprzne nuty fenoli. Przykłady: Artezan Witbier, Hoegaarden Wit, Limburgse Witte, Blanche de Namur, Blanche des Bruxelles. Irish Cream Ale – piwo, które wyjątkowo lubi akompaniament serów. Kremowo-orzechowe nuty doskonale będą współgrać z kremową teksturą i smakiem sera oraz ziołowym aromatem kozieradki. Z kolei azotowe wysycenie piwa delikatnie przemywa język przygotowując kubeczki smakowe na kolejny kęs sera. Przykład: Wexford Irish Cream Ale Saison – na trzy gatunki piwa, aż dwa są proweniencji belgijskiej. Nie ma się co dziwić, specjalny ser potrzebuje specjalnego towarzystwa. Jest orzeźwiającym, lekko kwaskowatym piwem o solidnym aromacie owocowo-przyprawkowym oraz stosunkowo wysokim wysyceniu. Orzeźwiająca zadziorność kapitalnie podnosi rangę doznań płynących z konsumpcji Łomnickiego z kozieradką. Przykłady: St Feuillien Saison, Saison Dupont. Jeszcze w ramach ciekawostki. Tekst ten napisałem już jakiś czas temu. Natomiast w zeszłym tygodniu byłem w Belgii i trafiłem w jednym z browarów na bardzo ciekawy pomysł – Hopkaas. Ser z chmielem. Co prawda jest on tam w ilości homeopatycznej, ale za to jest obecna kozieradka. Także okazuje się, że dobór piw jest adekwatny w przypadku użycia „bożej trawki”. Wyświetl pełny artykuł
  19. A w nich zapowiedź rewolucyjnej zmiany na blogu. Będzie częściej, więcej i… Czy mocniej, to się jeszcze okaże. Tymczasem w dzisiejszych piwnych newsach – Książęce Jasne Ryżowe, czyli nowe piwo z Kompanii Piwowarskiej. Cztery nowe piwa pod marką Okocim – … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  20. Ostatnimi czasy w piwnej blogosferze dość dużo szumu na temat oznaczania miejsca produkcji piwa. Grzechem wielkich browarów jest, że produkują piwa marek „regionalnych” w innych miejscach niż to się konsumentowi może wydawać i ukrywają nieco ten fakt. I tak mamy Tyskie z Poznania, czy też Piasta Wrocławskiego ze Szczecina. Inna kwestia to browary kontraktowe. Są takie, które stawiają przede wszystkim na jakość i te zwykle nie starają się niczego ukrywać. Są jednak czarne owce, nastawione głównie na zysk i te, podobnie jak koncerny, działają w konspiracji. Mamy więc Łebskie, Międzyzdrojowe i Sopociaka z … Witnicy, która leży jakieś 180km od morza (w linii prostej). No i padł w końcu pomysł, by bojkotować piwa, które nie mają podanego na etykiecie miejsca produkcji. Tylko po co? Czy to nie jest czasem odwracanie kota ogonem? Ja zawsze stoję na stanowisku, że dobre piwo obroni się samo. Za to grzechy browarów są często dużo poważniejsze niż zatajanie miejsca produkcji piwa. I o tym chciałbym dzisiaj kilka słów napisać. Grzech główny – HGB Sprawa dotyczy największych browarów, które w pogoni za zyskiem stosują metodę HGB (High Gravity Brewing). Po polsku nazywamy to metodą stężonej brzeczki, a polega ona w skrócie na tym, że warzy się gęstą brzeczkę, a następnie dolewa się wody by ją rozcieńczyć do wymaganego stężenia cukru. Dzięki takiemu zabiegowi, można uzyskać więcej piwa z jednego warzenia, zatem osiąga się wyższą wydajność z jednoczesnym niższym zużyciem energii. Do tego można z jednej brzeczki wyprodukować kilka rodzajów piwa różniących się ekstraktem. Z punktu widzenia konsumenta jest to jednak oszustwo. Zamiast pełowartościowego produktu dostajemy piwo z wodą. To tak jakby zamiast soku 100% dostać syrop rozcieńczony wodą. Jest różnica? Surowce niesłodowane Tańsze zamienniki słodu (ryż, kukurydza, cukier, syrop glukozowo-fruktozowy) to także domena wielkich zakładów piwowarskich, ale nie tylko. O ile w niektórych stylach piwa dopuszczalne jest dodanie nawet 50% surowców niesłodowanych (np. witbier), to w innych jest to jawne oszustwo. Jeśli ktoś do pilsa sypie kukurydzę lub dodaje cukru czy syropu glukozowo-fruktozowego, to jest grzech ciężki. Trudno jest to niestety udowodnić. Można jedynie ostrożnie założyć, że ten kto nie podaje pełnego składu piwa, ma coś do ukrycia. Enzymy „obce” Enzymy pozwalają na rozłożenie skrobi do cukrów fermentowalnych. Występują naturalnie w słodzie, natomiast nie są aktywne w surowym ziarnie. Jeśli zatem browar, w pogoni za zyskiem, produkuje piwo z dużą ilością tańszych zamienników słodu, musi się posiłkować dodatkowymi „obcymi” enzymami. Nie wiem dokąd zmierzają koncerny, ale strasznym faktem jest, że już dziś, dzięki obcym (także sztucznym) enzymom, możliwe jest uwarzenie piwa bez słodu. Na szczęście, póki co, jest to nieopłacalne. I mam nadzieję, że za mojej kadencji się to nie zmieni. Skrócone leżakowanie Dawniej panowała zasada, że piwo dolnej fermentacji (a takie w Polsce dominuje) powinno leżakować tyle tygodni, ile ma stopni Plato (ekstraktu). Dla standardowego piwa jasnego o ekstrakcie 12% było to zatem 12 tygodni. Z moich piwowarskich doświadczeń wynika, że jest to jak najbardziej uzasadnione. Świat poszedł jednak do przodu. Technika także. Niestety rozwinęła się także pazerność i pogoń za pieniądzem. Dzisiaj piwo jasne typu eurolager wypychane jest z browaru już po 20 dniach. Fakt, że odpowiednia fermentacja, filtracja i techniki chłodnicze pozwalają na przyspieszenie procesu. Tylko czy to czasem nie odbija się na jakości produktu końcowego? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Na koniec krótka anegdota. Emerytowany pracownik browaru Ż. zapytany o jakość dzisiejszego piwa w porównaniu z tym z jego młodości, westchnął tylko ze zrezygnowaniem – „dawniej piwo leżakowało 3 miesiące, dzisiaj ledwie 21 dni”. Z ostatniej chwili – KP zdradza skład nowego Książęcego Książęce Jasne Ryżowe. Źródło: Browar Kopyra – https://www.facebook.com/browar.kopyra Post Jak nas (nie) oszukują na piwie pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  21. Imperial IPA na cześć… kota. Mongo to imię kota. Kota, który jak napisano na etykiecie bardzo szybko zużył swoje 9 żywotów. Ponieważ jednak zapisał się w pamięci ekipy z browaru Port Brewing, postanowiono uczcić go piwem. I to nie byle … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  22. odcinek czwarty. Przedostatni, jak sądzę, odcinek odpowiedzi na Wasze pytania. Udało mi się zakończyć odpowiadanie na te zadane na Facebooku. Zacząłem odpowiadać na te zadane na blogu pod pierwszym wpisem. Następny wpis z serii pojawi się najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu. … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  23. Störtebeker Atlantik-Ale – (atlantyckie) pale ale Ekstrakt 11,4%, alkohol 5,1% Skład: woda, słód jęczmienny (pilzeński, crystal i Destilled), chmiel (Magnum, Saphir, Cascade, Amarillo, Citra), drożdże. Serwować w temperaturze 10°C. Piwa spod znaku pirata przyzwyczaiły mnie już do dobrej jakości w przyzwoitej cenie. Straslundzki browar choć nie jest chyba kontraktowy, działa podobnie do naszej Pinty czy AleBrowaru, wypuszczając co rusz piwa w nowych stylach. Dość często są to wariacje stylów wywodzących się z Niemiec, ale nie tylko. Tym razem trafił mi się niezły kąsek – atlantyckie ale. Już sama nazwa na myśl przywodzi nasze Pacific Pale Ale z browaru Artezan. Cóż to w ogóle za styl? Ano nic innego jak nowoczesny ejl nachmielony nowymi odmianami chmielu pochodzącymi z nowego świata, ale nie tylko. W przypadku Atlantik-Ale mamy mieszankę chmielu z USA i z Niemiec, w tym nową niemiecką odmianę Saphir, która ma podobno dawać efekty podobne do chmielu zza oceanu. Czyli powinno być rześko, tropikalnie i aromatycznie. Spróbujmy rozbudzić wiosnę. Wygląd: kolor jasnozłoty, klarowne. Piana bujna, biała, niestety dziurawa jak szwajcarski ser. Utrzymuje się całkiem dzielnie. Aromat: pierwsze skrzypce gra chmiel – głównie trawiasty, ale też nieco cytrusowy. Pod nim czuć lekką słodową bazę. Wysycenie: umiarkowane, całkiem przyjemne. Smak: tu objawia się cała plejada tropikalnych owoców – głównie cytrusów (grejpfrut, pomelo), ale też delikatny ananas. Przyjemna grejpfrutowa goryczka jest na poziomie zaledwie średnim, ale wydaje się być idealnie dobrana do niskiej treściwości piwa. W smaku dość wytrawne, nieco kwaskowate. Odczucie w ustach: lekkie, nawet nieco wodniste, wytrawne. Nieco szorstkie, z wyrazistą goryczką – pobudza do kolejnego łyku. Wrażenie ogólne: Świetne, aromatyczne i stosunkowo delikatne piwo o cytrusowym charakterze. Bardzo podobne do naszego krajowego Pacific Pale Ale z Browaru Artezan. Do tego wybitnie sesyjne. Z przyjemnością wypiłbym jeszcze jedno, gdybym tylko je miał. Stortebeker po raz kolejny pokazuje, że można uwarzyć dobre piwo i nie musi ono wcale kosztować fortuny. Brawo. Ocena: 7.5/10 Post Störtebeker Atlantik-Ale pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  24. czyli lećcie do Bristolu! Nie, to nie tak, że było bardzo tanio. Nie było. Serce mnie trochę zakłuło jak obejrzałem historię operacji na koncie, ale jednak dożyliśmy takich czasów, że możemy sobie polecieć na Wyspy i napić się piwa. I … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  25. lokal w sam raz dla chiliheadów Uwielbiam ostre potrawy. I przez ostre nie rozumiem tutaj „ostre jak Tabasco” tylko „prawie zabronione przez Konwencję Genewską ostre”. Dlatego wizyta w Spoco Loco chodziła za mną od czasu, gdy jeszcze mieścili się w budzie na Bemowie. Jak to sami określają w dużo bardziej offowych okolicznościach przyrody. Natomiast nigdy jakoś nie było mi po drodze. Natomiast sytuacja zmieniła się całkowicie w momencie w którym przenieśli się do Wilanowa. Jasne jest schludniej, jaśniej i generalnie bardziej knajpiano. Ale komu to przeszkadza. Do pijalni piwa czy jadłodajni chodzę w konkretnym celu, a nie podziwiać wystrój wnętrza. W każdym razie wreszcie przy okazji kręcenia się i załatwiania spraw w różnych punktach miasta udało mi się wpaść do chłopaków na obiad. Jak widać już z zewnątrz dają jasno do zrozumienia, że mamy do czynienia z solidnym kalibrem. Wybór jest przezacny, jeżeli jest się miłośnikiem kuchni Tex-Mex. Dodatkowo do każdego dania jest sos z wybranym przez nas poziomem ostrości. Ja poszedłem drogą rozsądną i na rozpoznanie ogniem wybrałem 5. Adela z kolei jeszcze spokojniej, bo 3. Chrupiące taco są kapitalne, gotowce z marketów mogą się schować. Tak samo nachos, które wybrała Adela. Coś zupełnie odmiennego od nachos do których jesteśmy przyzwyczajeni. Zakładam, że w Meksyku właśnie tak wyglądają i smakują, w końcu tortille w Spoco Loco robione są przez rodowitą Meksykankę. Burrito trzyma poziom przystawek – solidne, sycące danie w którym wszystkich składników jest dokładnie tyle ile bym sobie życzył. Jeżeli chodzi o ostrość to poziom 5 okazał się dokładnie takim samym, który standardowo stosuję do mojego obiadu. Z kolei dla normalnych ludzi pewnie jest już to niezłe piekiełko. Na pewno jeszcze nie raz podjadę do Spoco Loco, chociażby na przekąskę w postaci dwóch taco. Nęcą mnie także kolejne poziomy ostrości. Jeżeli jesteście odważni – warto odwiedzić. Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.