Pierre Celis
Members-
Postów
4 652 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Pierre Celis
-
[Lepsze piwo]POLSKI PIWOSZ JAKO WZORCOWY PATRIOTA GOSPODARCZY
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
W ostatnich czasach pojęcie patriotyzmu gospodarczego staje się coraz modniejsze. Dyskutuje się o tym ogólnie w obliczu kryzysu, ale i konkretnie analizując postawę różnych firm. U nas na przykład Fiat zasłynął stwierdzeniem, że zamyka fabrykę w Tychach ze względów patriotycznych czyli by kontynuować produkcję we Włoszech. Niektórzy są wielkimi zwolennikami patriotyzmu gospodarczego i kupują dobre po polskie, inni wietrzą w nim protekcjonizm albo wręcz szowinizm, jeszcze inni w ciemno wybierają obco brzmiące produkty równie w ciemno twierdząc, że te z polską nazwą muszą być gorsze. http://2.bp.blogspot.com/-IGGnYzMz3P4/USALTFhQvfI/AAAAAAAABxo/EQoLNsp1vIY/s640/Produkcja+piwa+w+Polsce.jpg Nazwa Analizując polski rynek piwowarski bardzo łatwo i szybko można stwierdzić, że wszystkie jego podmioty, a w szczególności producenci i konsumenci są wzorcowymi patriotami gospodarczymi. Polski piwosz wypija niemal 100% polskiego piwa, bo eksport jest znikomy. Import również jest znikomy, gdyż polskie piwo całkowicie zaspokaja potrzeby polskich piwoszy. Polakom nie przeszkadza nawet ogólne przekonanie, że piwa czeskie czy niemieckie są lepsze. Mimo powszechnej dostępności niektórych zagranicznych marek, notują one niewielką sprzedaż. Nie ma co ukrywać, jak Polak idzie do sklepu szuka przede wszystkim, by nie powiedzieć wyłącznie rodzimych marek piwa. Producenci zresztą również nie udają, że piwo mogłoby być obce, bo obco brzmi, jak to ma miejsce w innych branżach np. odzieżowej. Polskie piwa brzmią na wskroś swojsko, tu nie może być wątpliwości, że to polska produkcja. Harnaś, Łomża, Bosman, Książ, Ciechan, Gniewosz, Noteckie, Tyskie, Żubr, Mazowieckie, Rześkie, Zdrój, Wojak, Lwówek, Trzy Korony, Kozackie, Kasztelan, Perła, Bartnik, Twierdzowe, Maćkowe, Trybunał, Piernik Toruński, Warka, Leżajsk, Żywiec, Marzanna, Jaworowe, Żywe, Sarmackie, Baca, Staromiejskie, Toruńskie - to tylko niektóre z ogólnopolskich lub regionalnych marek. Owszem na ogromnym rynku nie brakuje też polskich piw o obco brzmiących nazwach, czasami tak obco, że aż śmiesznie: Cortes Mojito, BOA, WOW!, Frumalt, Golden Deer, Fazzy, Birella, Maxi King i in, ale chyba mało kto je zna. Reklama Trudno powiedzieć, czy browary taką patriotyczną postawę kreują czy wykorzystują. Faktem jednak jest, że reklamy też często odwołują się do rdzennie polskich elementów. Chyba najbardziej zaryzykowała, ale też odniosła najbardziej spektakularny sukces Kompania Piwowarska promując markę Tyskie. Seria spotów reklamowych z różnych części świata pokazywała tubylców pijących Tyskie. Jednym z najlepszych był ten z praskiej piwiarni, gdzie przy drewnianym stole siedzi kilkunastu Czechów. Jeden z nich dostaje kufel piwa, patrzy, bierze łyk i w patriotycznym uniesieniu z dumą mówi: "Ta piana, ten kolor. Najlepsze czeskie piwo". Kiedy kelner to słyszy chce mu wyrwać z rąk kufel. Podczas szarpaniny okazuje się, że piwem tym jest Tyskie. Czech lekko zaskoczony, szybko odzyskuje rezon i mówi: "Moja babiczka pohazi z Chrzanowa". Czy Polacy wtedy myśleli, że to potwarz dla czeskiego piwa? Nie, byli dumni że mają tak doskonałe piwo. Dumę tę Tyskie ponownie wykorzystało rozdając podczas mistrzostw świata i Europy w piłce nożnej tysiące flag z polskimi barwami i napisem Tyskie. To był doskonały chwyt, bo kibice wywieszając polską flagę reklamowali piwo. Mając tanią możliwość zamanifestowania swojego piłkarskiego patriotyzmu krzewili przy okazji patriotyzm piwny. Niektóre z tych flag wiszą niemal już czarne do dziś. Regionalizm i tradycja Na tego typu reklamę małe, lokalne browary nie mogą sobie pozwolić. Jest ona zarezerwowana dla największych tuzów polskiego piwowarstwa. Ale i te małe browary mają swoją patriotyczną broń, którą coraz lepiej wykorzystują. Jest nią moda na regionalizm, na lokalne, regionalne, polskie produkty. Już po nazwach widać, że dominują dwa typy: nazwy geograficzne miast, regionów czy ich części oraz nazwy postaci, wśród których na czoło wysuwają się te kojarzące się historycznie. Piwny regionalizm nie jest nowy. Kiedyś wszystkie piwa były regionalne. Innego nie było. Nie było stylów, gatunków, odmian, piw smakowych, a nawet swoistych nazw czy marek. Piwa miały swoją ojczyznę, swój niepowtarzalny smak i tożsamość związaną z miejscem, gdzie powstały. Piwa odzwierciedlały wówczas czysty i niepowtarzalny smak regionu, czyli lokalnego mikroklimatu, ziemi, zbóż, chmielu, wody, ale również kultury pracy ludzi i sposobu warzenia. Nie używano wówczas obcej pszenicy czy jęczmienia, nie uzdatniano wody, nie propagowano drożdży w laboratoriach, nie dzielono chmielu na goryczkowy i aromatyczny, nawet nie stosowano termometrów czy innych wskaźników, bez których współczesne browarnictwo nie może się obejść. Wiedza o tym jak uwarzyć dobre piwo przekazywana była w ramach rodziny z pokolenia w pokolenie lub w systemie czeladniczym. To że niektóre piwa były pyszne i niepowtarzalne było więc wyłącznie zasługą doświadczonych piwowarów i lokalnych surowców. Już kilkaset lat temu nie brakowało dumy z polskiego piwa. A najwspanialszym przykładem jest wiersz Jakuba Trembeckiego z XVII wieku "Na tabakę wiersz od Polaka Polakom tylko ofiarowany": (...) w państwie naszym znajdziesz piwa rożne; Klarowne i wystałe. Najdziesz tu Leszczyńskie, Łagodne, z gęstą pianą obaczysz Brzezińskie, Albo Łowieckie, co więc chłopom gęby krzywi, Albo Wareckie, którym Warszawa się żywi. Ujskie i to przyjemne, gdy nieprzypalone, Wielickie nie mniej sławne, które garła słone Swą wdzięczną treścią chłodzi. Nie gań Żółkiewskiego. We Lwowie będąc, miej się do Jezuickiego, Zielone Biłgorajskie, jak lipiec się pije, a w głowie jak wino wianeczkiem się wije. Na Międzyrzeckie każdy podróżny się kasze. Popiwszy nim, jeszcze go weźmie do flasze. Kolne też, iż graniczy tuż obok z Prusami, O lepszą swoim piwem z ich idzie birami I wdzięczną łuną krasi pijących jagody, A równą miarą daje ciepła i ochłody. Kiedyć się też Prusami zdarzy kiedy jechać, Świętych Siekierek piwa niesłuszna poniechać. A kiedy zaś do Gdańska popłyniesz z szkutami, Zażyjże dubelbiru z pany gdańszczanami. Tylżyńskie i łagodne, i wraz mocne piwo, Za specyjał go bierze do Żmudzi co żywo. Litwa w Kownie, w Poswolu piwa wychwalają, A z Bauska zasię birów tęgich zasięgają. Ciż, kiedy towarami w Rydze więc handlują, To ich kupcy u siebie Mummą utraktują. Obecnie małe, regionalne browary coraz lepiej wykorzystują siłę swojego regionalizmu. Kormoran, Fortuna, Amber, Ciechan, Lwówek czy Czarnków to przykłady ważnych symboli lokalnej gospodarki i kultury piwnej. Z jednej strony browar nawiązuje do lokalnych tradycji, wykorzystuje je marketingowo, a czasami korzysta z pewnych przywilejów. Z drugiej strony również lokalne władze wskazują na taki browar i wykorzystują go jako przykład solidnej lokalnej firmy o silnych regionalnych korzeniach i doskonałym produkcie. Browar taki jest chlubą regionu i promuje go na zewnątrz. I nie bez znaczenia jest fakt, że daje pracę ludziom i generuje zyski, które w postaci podatków zasilają lokalną kasę. http://3.bp.blogspot.com/-mxvdmsfITbs/USHWuiLSENI/AAAAAAAAByM/NPHAHBiRELs/s320/gruit-kopernikowski.jpgBrowar Kormoran - wzorcowy przykład symbiozy kultury i historii regionu z tradycjami browarniczymi Mody na regionalizm świadome są również największe koncernowe browary. Doskonałym przykładem było Brackie Mastne z Grupy Żywiec warzone w nawiązaniu do historycznych wzorców na obchody 1200 lecia Cieszyna trzy lata temu. Koncerny regionalizm wykorzystują jednak głównie w swoim nazewnictwie. Nierzadko jest to tylko i wyłącznie mamienie ludzi regionalną nazwą, bo piwo z danym regionem nie ma już nic wspólnego. Jeżeli Tyskie Gronie warzone jest w Tychach to wszystko w porządku, gorzej że również w Białymstoku i Poznaniu. Piast Wrocławski z Wrocławiem ma już tylko nazwę wspólną, bo po zamknięciu browaru w stolicy Dolnego Śląska warzone jest w Okocimiu i Szczecinie. Ten sam los spotkał Królewskie kiedyś warzone w Warszawie, obecnie w Warce. Leżajsk warzone jest raz w Leżajsku, raz w Warce, raz w Żywcu. Na dobrą sprawę kupując piwo z największych koncernów nie wiemy dokładnie gdzie było warzone. Ale i to nie przeszkadza polskim piwoszom, którzy nie wnikają za bardzo w szczegóły i kupują te piwa masowo, szczególnie w promocji. Nie brakuje ludzi mocno związanych z Piastem czy Leżajskim Fullem. Z jednej strony można powiedzieć, że to tylko żerowanie na polskim patriotyzmie lokalnym i wypaczanie jego zasad i idei. Z drugiej strony zawsze to jednak pielęgnowanie lokalnych symboli, które jak na przykład dla kibiców sportowych są czasami ważniejsze niż sam smak piwa. W latach 90-tych ubiegłego wieku, kiedy na polski rynek wchodziły największe piwne koncerny świata zamkniętych zostało wiele małych browarów. Dobrze, że koncerny te zachowały ich marki. Szkoda jednak, że traktują je mocno przedmiotowo i eksploatacyjnie. Polski patriotyzm piwny ma jak widać bardzo silne korzenie zarówno po stronie konsumentów jak i producentów. Jedni wspierają drugich. Mimo, że jedni i drudzy swoje na sumieniu mają, to razem tworzą jedną z najpotężniejszych branż polskiej gospodarki. Branżę, która nawet w czasach kryzysu prężnie się rozwija i która jest tak kreatywna, że o jej przyszłość możemy być spokojni.View the full article -
[Lepsze piwo] POLSKI PIWOSZ JAKO WZORCOWY PATRIOTA GOSPODARCZY
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
W ostatnich czasach pojęcie patriotyzmu gospodarczego staje się coraz modniejsze. Dyskutuje się o tym ogólnie w obliczu kryzysu, ale i konkretnie analizując postawę różnych firm. U nas na przykład Fiat zasłynął stwierdzeniem, że zamyka fabrykę w Tychach ze względów patriotycznych czyli by kontynuować produkcję we Włoszech. Niektórzy są wielkimi zwolennikami patriotyzmu gospodarczego i kupują dobre po polskie, inni wietrzą w nim protekcjonizm albo wręcz szowinizm, jeszcze inni w ciemno wybierają obco brzmiące produkty równie w ciemno twierdząc, że te z polską nazwą muszą być gorsze. Nazwa Analizując polski rynek piwowarski bardzo łatwo i szybko można stwierdzić, że wszystkie jego podmioty, a w szczególności producenci i konsumenci są wzorcowymi patriotami gospodarczymi. Polski piwosz wypija niemal 100% polskiego piwa, bo eksport jest znikomy. Import również jest znikomy, gdyż polskie piwo całkowicie zaspokaja potrzeby polskich piwoszy. Polakom nie przeszkadza nawet ogólne przekonanie, że piwa czeskie czy niemieckie są lepsze. Mimo powszechnej dostępności niektórych zagranicznych marek, notują one niewielką sprzedaż. Nie ma co ukrywać, jak Polak idzie do sklepu szuka przede wszystkim, by nie powiedzieć wyłącznie rodzimych marek piwa. Producenci zresztą również nie udają, że piwo mogłoby być obce, bo obco brzmi, jak to ma miejsce w innych branżach np. odzieżowej. Polskie piwa brzmią na wskroś swojsko, tu nie może być wątpliwości, że to polska produkcja. Harnaś, Łomża, Bosman, Książ, Ciechan, Gniewosz, Noteckie, Tyskie, Żubr, Mazowieckie, Rześkie, Zdrój, Wojak, Lwówek, Trzy Korony, Kozackie, Kasztelan, Perła, Bartnik, Twierdzowe, Maćkowe, Trybunał, Piernik Toruński, Warka, Leżajsk, Żywiec, Marzanna, Jaworowe, Żywe, Sarmackie, Baca, Staromiejskie, Toruńskie - to tylko niektóre z ogólnopolskich lub regionalnych marek. Owszem na ogromnym rynku nie brakuje też polskich piw o obco brzmiących nazwach, czasami tak obco, że aż śmiesznie: Cortes Mojito, BOA, WOW!, Frumalt, Golden Deer, Fazzy, Birella, Maxi King i in, ale chyba mało kto je zna. Reklama Trudno powiedzieć, czy browary taką patriotyczną postawę kreują czy wykorzystują. Faktem jednak jest, że reklamy też często odwołują się do rdzennie polskich elementów. Chyba najbardziej zaryzykowała, ale też odniosła najbardziej spektakularny sukces Kompania Piwowarska promując markę Tyskie. Seria spotów reklamowych z różnych części świata pokazywała tubylców pijących Tyskie. Jednym z najlepszych był ten z praskiej piwiarni, gdzie przy drewnianym stole siedzi kilkunastu Czechów. Jeden z nich dostaje kufel piwa, patrzy, bierze łyk i w patriotycznym uniesieniu z dumą mówi: "Ta piana, ten kolor. Najlepsze czeskie piwo". Kiedy kelner to słyszy chce mu wyrwać z rąk kufel. Podczas szarpaniny okazuje się, że piwem tym jest Tyskie. Czech lekko zaskoczony, szybko odzyskuje rezon i mówi: "Moja babiczka pohazi z Chrzanowa". Czy Polacy wtedy myśleli, że to potwarz dla czeskiego piwa? Nie, byli dumni że mają tak doskonałe piwo. Dumę tę Tyskie ponownie wykorzystało rozdając podczas mistrzostw świata i Europy w piłce nożnej tysiące flag z polskimi barwami i napisem Tyskie. To był doskonały chwyt, bo kibice wywieszając polską flagę reklamowali piwo. Mając tanią możliwość zamanifestowania swojego piłkarskiego patriotyzmu krzewili przy okazji patriotyzm piwny. Niektóre z tych flag wiszą niemal już czarne do dziś. Regionalizm i tradycja Na tego typu reklamę małe, lokalne browary nie mogą sobie pozwolić. Jest ona zarezerwowana dla największych tuzów polskiego piwowarstwa. Ale i te małe browary mają swoją patriotyczną broń, którą coraz lepiej wykorzystują. Jest nią moda na regionalizm, na lokalne, regionalne, polskie produkty. Już po nazwach widać, że dominują dwa typy: nazwy geograficzne miast, regionów czy ich części oraz nazwy postaci, wśród których na czoło wysuwają się te kojarzące się historycznie. Piwny regionalizm nie jest nowy. Kiedyś wszystkie piwa były regionalne. Innego nie było. Nie było stylów, gatunków, odmian, piw smakowych, a nawet swoistych nazw czy marek. Piwa miały swoją ojczyznę, swój niepowtarzalny smak i tożsamość związaną z miejscem, gdzie powstały. Piwa odzwierciedlały wówczas czysty i niepowtarzalny smak regionu, czyli lokalnego mikroklimatu, ziemi, zbóż, chmielu, wody, ale również kultury pracy ludzi i sposobu warzenia. Nie używano wówczas obcej pszenicy czy jęczmienia, nie uzdatniano wody, nie propagowano drożdży w laboratoriach, nie dzielono chmielu na goryczkowy i aromatyczny, nawet nie stosowano termometrów czy innych wskaźników, bez których współczesne browarnictwo nie może się obejść. Wiedza o tym jak uwarzyć dobre piwo przekazywana była w ramach rodziny z pokolenia w pokolenie lub w systemie czeladniczym. To że niektóre piwa były pyszne i niepowtarzalne było więc wyłącznie zasługą doświadczonych piwowarów i lokalnych surowców. Już kilkaset lat temu nie brakowało dumy z polskiego piwa. A najwspanialszym przykładem jest wiersz Jakuba Trembeckiego z XVII wieku "Na tabakę wiersz od Polaka Polakom tylko ofiarowany": (...) w państwie naszym znajdziesz piwa rożne; Klarowne i wystałe. Najdziesz tu Leszczyńskie, Łagodne, z gęstą pianą obaczysz Brzezińskie, Albo Łowieckie, co więc chłopom gęby krzywi, Albo Wareckie, którym Warszawa się żywi. Ujskie i to przyjemne, gdy nieprzypalone, Wielickie nie mniej sławne, które garła słone Swą wdzięczną treścią chłodzi. Nie gań Żółkiewskiego. We Lwowie będąc, miej się do Jezuickiego, Zielone Biłgorajskie, jak lipiec się pije, a w głowie jak wino wianeczkiem się wije. Na Międzyrzeckie każdy podróżny się kasze. Popiwszy nim, jeszcze go weźmie do flasze. Kolne też, iż graniczy tuż obok z Prusami, O lepszą swoim piwem z ich idzie birami I wdzięczną łuną krasi pijących jagody, A równą miarą daje ciepła i ochłody. Kiedyć się też Prusami zdarzy kiedy jechać, Świętych Siekierek piwa niesłuszna poniechać. A kiedy zaś do Gdańska popłyniesz z szkutami, Zażyjże dubelbiru z pany gdańszczanami. Tylżyńskie i łagodne, i wraz mocne piwo, Za specyjał go bierze do Żmudzi co żywo. Litwa w Kownie, w Poswolu piwa wychwalają, A z Bauska zasię birów tęgich zasięgają. Ciż, kiedy towarami w Rydze więc handlują, To ich kupcy u siebie Mummą utraktują. Obecnie małe, regionalne browary coraz lepiej wykorzystują siłę swojego regionalizmu. Kormoran, Fortuna, Amber, Ciechan, Lwówek czy Czarnków to przykłady ważnych symboli lokalnej gospodarki i kultury piwnej. Z jednej strony browar nawiązuje do lokalnych tradycji, wykorzystuje je marketingowo, a czasami korzysta z pewnych przywilejów. Z drugiej strony również lokalne władze wskazują na taki browar i wykorzystują go jako przykład solidnej lokalnej firmy o silnych regionalnych korzeniach i doskonałym produkcie. Browar taki jest chlubą regionu i promuje go na zewnątrz. I nie bez znaczenia jest fakt, że daje pracę ludziom i generuje zyski, które w postaci podatków zasilają lokalną kasę. Browar Kormoran - wzorcowy przykład symbiozy kultury i historii regionu z tradycjami browarniczymi Mody na regionalizm świadome są również największe koncernowe browary. Doskonałym przykładem było Brackie Mastne z Grupy Żywiec warzone w nawiązaniu do historycznych wzorców na obchody 1200 lecia Cieszyna trzy lata temu. Koncerny regionalizm wykorzystują jednak głównie w swoim nazewnictwie. Nierzadko jest to tylko i wyłącznie mamienie ludzi regionalną nazwą, bo piwo z danym regionem nie ma już nic wspólnego. Jeżeli Tyskie Gronie warzone jest w Tychach to wszystko w porządku, gorzej że również w Białymstoku i Poznaniu. Piast Wrocławski z Wrocławiem ma już tylko nazwę wspólną, bo po zamknięciu browaru w stolicy Dolnego Śląska warzone jest w Okocimiu i Szczecinie. Ten sam los spotkał Królewskie kiedyś warzone w Warszawie, obecnie w Warce. Leżajsk warzone jest raz w Leżajsku, raz w Warce, raz w Żywcu. Na dobrą sprawę kupując piwo z największych koncernów nie wiemy dokładnie gdzie było warzone. Ale i to nie przeszkadza polskim piwoszom, którzy nie wnikają za bardzo w szczegóły i kupują te piwa masowo, szczególnie w promocji. Nie brakuje ludzi mocno związanych z Piastem czy Leżajskim Fullem. Z jednej strony można powiedzieć, że to tylko żerowanie na polskim patriotyzmie lokalnym i wypaczanie jego zasad i idei. Z drugiej strony zawsze to jednak pielęgnowanie lokalnych symboli, które jak na przykład dla kibiców sportowych są czasami ważniejsze niż sam smak piwa. W latach 90-tych ubiegłego wieku, kiedy na polski rynek wchodziły największe piwne koncerny świata zamkniętych zostało wiele małych browarów. Dobrze, że koncerny te zachowały ich marki. Szkoda jednak, że traktują je mocno przedmiotowo i eksploatacyjnie. Polski patriotyzm piwny ma jak widać bardzo silne korzenie zarówno po stronie konsumentów jak i producentów. Jedni wspierają drugich. Mimo, że jedni i drudzy swoje na sumieniu mają, to razem tworzą jedną z najpotężniejszych branż polskiej gospodarki. Branżę, która nawet w czasach kryzysu prężnie się rozwija i która jest tak kreatywna, że o jej przyszłość możemy być spokojni. Czytaj całość na blogu autora -
czyli o wyższości Single Hop. Nazwa tego AIPA z Mikkellera pochodzi od liczby użytych do jego nachmielenia odmian amerykańskiego chmielu. Chłopaki chcieli się popisać, ale my ich w Sępie przebiliśmy. Tak serio, to u nas wynikało to z konieczności, a … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
-
Coraz łatwiej jest dostać w Polsce piwa belgijskie. We wrocławskim supermarkecie E. Leclerk zauważyłem cały drewniany regał tylko z belgijskimi piwami. W sumie kilkadziesiąt sztuk. Piwa te nie są tanie. Wszystkie znajdują się w butelkach o objętości 0,33 l lub 0,75 l. Za jedną małą trzeba zapłacić co najmniej 7 zł. Trzy piwa jakie nabyłem łączyła wspólna nazwa Brune. To bardzo mało znany styl w Polsce, a ja szybko przekonałem się, że nie jednoznaczny. W zasadzie myślałem, że kupuję piwa warzone we flamandzkim stylu Oud Bruine lub nieco jaśniejszym, ale mocniej kwaskowym Flanders Red Ale. Ale z tych trzech tylko jedno Queue de Charrue Pfloegsteert było w tym stylu. Dwa pozostałe to piwa na granicy dwóch stylów belgijskiego ale i belgijskiego ciemnego mocnego ale. http://1.bp.blogspot.com/-JSoE1R94ppA/UR_tMnioMSI/AAAAAAAABw8/dWnpIbvyNo8/s320/Brune+1.jpg W barwie ciemno rubinowy, a nawet czerwono-brązowy Queue de Charrue Pfloegsteert z 5,4% alkoholu dopiero na etykiecie zdradza prawdziwy charakter piwa. "Typical flemish red brown beer... 18 month in oak-casks". Owocowy aromat, lekko kwaskowy, bardzo przypomina musujące wina. W smaku jest już wyraźnie kwaskowe. Słodko-kwaśne. Nie tak bardzo jak lambiki, ale jednak wyraźnie. Ale jest dobrze ułożone. Mocno nasycone. Dość lekkie w ustach. Niesamowita jest ta kwaskowatość. Krótka w posmaku, szybko przemija, ale wyraźna. To ona zastępuje goryczkę w klasycznych lagerach. Przypomina bardzo dojrzałe czerwone owoce zaczynające fermentować. Ktoś nie wprawiony w takim smaku mógłby pomyśleć, że to piwo jest zepsute. Ale nie, od razu czuć, że tak ma być, bo to szlachetna kwaskowatość. Szczerze powiem, że nie bardzo wiem jaka jest różnica między Oud Bruin, a Flanders Red Ale, tym bardziej, że na konkursach piw style te często wchodzą w jedną kategorię. Być może tak jest, że coraz bardziej się one zbliżają do siebie. Faktem jednak jest, że oba style wywodzą się z Flandrii i stanowią dla tego regionu ważny regionalny produkt, z którym identyfikują się mieszkańcy. Dwa pozostałe były już inne, ale zaskoczyły mnie świetnym stosunkiem dobrej pijalności do niepowtarzalnego charakteru. http://3.bp.blogspot.com/-emipm3c2g-k/UR_tUMcIlyI/AAAAAAAABxE/UbjPUPUuYVs/s320/Brune+2.jpg Leffe, 6,5% alk. Aromat czekoladowy i bombonierki, bardzo mocno nagazowane i przez to rześkie. Łagodne, półwytrawne z krótką końcówką również półwytrawną o wyraźnym smaku czekolady. W ustach pozostaje nie tyle goryczka, co właśnie smak gorzkiej czekolady. Ciekawe doświadczenie. Piwo jest na prawdę smakowite. Im dłużej się pije, tym więcej tej czekolady się wyczuwa. Tongerlo 6,7% alk. Jak w poprzednich piwach bardzo wysoka, choć tym razem nieco bardziej dziurawa piana. Aromat palonych słodów, czekolady. Kolor ciemnobrązowy. Ponownie bardzo mocno nagazowane. Dwutlenek węgla wręcz szczypie w język, ale przydaje dużego orzeźwienia. Końcówka półwytrawna. W smaku palony karmel, słodowe, delikatnie palone, czekoladowe. Generalnie półwytrawne, łagodne i bardzo pijalne. Te dwa ostatnie piwa to belgijski ciemny ale - bardzo elegancki styl. Co prawda ma sporo alkoholu, ale jest przyjemny. Jest to wyraźny styl, a jego cechą charakterystyczną jest delikatnie palony słód i smaki czekoladowe. Wszystkie trzy piwa miały na etykiecie napis Brune. Aby więc dokładnie wiedzieć co się kupuje i pije trzeba czytać kontretykiety. Jeżeli będzie wyraźna adnotacja o kwaskowym smaku, to będzie to Oud Bruin. W przeciwnym razie to cimene belgijskie ale, najprawdopodobniej dość mocne, ale bardzo pijalne. View the full article
-
Coraz łatwiej jest dostać w Polsce piwa belgijskie. We wrocławskim supermarkecie E. Leclerk zauważyłem cały drewniany regał tylko z belgijskimi piwami. W sumie kilkadziesiąt sztuk. Piwa te nie są tanie. Wszystkie znajdują się w butelkach o objętości 0,33 l lub 0,75 l. Za jedną małą trzeba zapłacić co najmniej 7 zł. Trzy piwa jakie nabyłem łączyła wspólna nazwa Brune. To bardzo mało znany styl w Polsce, a ja szybko przekonałem się, że nie jednoznaczny. W zasadzie myślałem, że kupuję piwa warzone we flamandzkim stylu Oud Bruine lub nieco jaśniejszym, ale mocniej kwaskowym Flanders Red Ale. Ale z tych trzech tylko jedno Queue de Charrue Pfloegsteert było w tym stylu. Dwa pozostałe to piwa na granicy dwóch stylów belgijskiego ale i belgijskiego ciemnego mocnego ale. W barwie ciemno rubinowy, a nawet czerwono-brązowy Queue de Charrue Pfloegsteert z 5,4% alkoholu dopiero na etykiecie zdradza prawdziwy charakter piwa. "Typical flemish red brown beer... 18 month in oak-casks". Owocowy aromat, lekko kwaskowy, bardzo przypomina musujące wina. W smaku jest już wyraźnie kwaskowe. Słodko-kwaśne. Nie tak bardzo jak lambiki, ale jednak wyraźnie. Ale jest dobrze ułożone. Mocno nasycone. Dość lekkie w ustach. Niesamowita jest ta kwaskowatość. Krótka w posmaku, szybko przemija, ale wyraźna. To ona zastępuje goryczkę w klasycznych lagerach. Przypomina bardzo dojrzałe czerwone owoce zaczynające fermentować. Ktoś nie wprawiony w takim smaku mógłby pomyśleć, że to piwo jest zepsute. Ale nie, od razu czuć, że tak ma być, bo to szlachetna kwaskowatość. Szczerze powiem, że nie bardzo wiem jaka jest różnica między Oud Bruin, a Flanders Red Ale, tym bardziej, że na konkursach piw style te często wchodzą w jedną kategorię. Być może tak jest, że coraz bardziej się one zbliżają do siebie. Faktem jednak jest, że oba style wywodzą się z Flamandii i stanowią dla tego regionu ważny regionalny produkt, z którym identyfikują się mieszkańcy. Dwa pozostałe były już inne, ale zaskoczyły mnie świetnym stosunkiem dobrej pijalności do niepowtarzalnego charakteru. Leffe, 6,5% alk. Aromat czekoladowy i bombonierki, bardzo mocno nagazowane i przez to rześkie. Łagodne, półwytrawne z krótką końcówką również półwytrawną o wyraźnym smaku czekolady. W ustach pozostaje nie tyle goryczka, co właśnie smak gorzkiej czekolady. Ciekawe doświadczenie. Piwo jest na prawdę smakowite. Im dłużej się pije, tym więcej tej czekolady się wyczuwa. Tongerlo 6,7% alk. Jak w poprzednich piwach bardzo wysoka, choć tym razem nieco bardziej dziurawa piana. Aromat palonych słodów, czekolady. Kolor ciemnobrązowy. Ponownie bardzo mocno nagazowane. Dwutlenek węgla wręcz szczypie w język, ale przydaje dużego orzeźwienia. Końcówka półwytrawna. W smaku palony karmel, słodowe, delikatnie palone, czekoladowe. Generalnie półwytrawne, łagodne i bardzo pijalne. Te dwa ostatnie piwa to belgijski ciemny ale - bardzo elegancki styl. Co prawda ma sporo alkoholu, ale jest przyjemny. Jest to wyraźny styl, a jego cechą charakterystyczną jest delikatnie palony słód i smaki czekoladowe. Wszystkie trzy piwa miały na etykiecie napis Brune. Aby więc dokładnie wiedzieć co się kupuje i pije trzeba czytać kontretykiety. Jeżeli będzie wyraźna adnotacja o kwaskowym smaku, to będzie to Oud Bruin. W przeciwnym razie to cimene belgijskie ale, najprawdopodobniej dość mocne, ale bardzo pijalne. Czytaj całość na blogu autora
-
czyli piwne mity odcinek 2. Czy piwo z wielkich koncernów to już tylko koncentrat, spirytus, bydlęca żółć i woda? Czy browary dodają do piwa spirytus, a może odkażony płyn do spryskiwaczy? Jeśli nie, to skąd niby w piwie ordynarny posmak … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
-
Piwo dzisiejsze jest o tyle ciekawe, że pochodzi z USA, ale uwarzone zostało w stylu typowo brytyjskim. I to nie na przekór, jak zwykli to robić amerykanie, ale grzecznie, zgodnie z wytycznymi gatunku. Sawtooth Ale, bo o nim mowa, to trunek w stylu extra special bitter, czyli mocniejsza i pełniejsza wersja typowego brytyjskiego ejla. Piwo pochodzi z Left Hand Brewing Company położonego w Colorado. To jeden z większych i prężniejszych browarów nurtu rzemieślniczego w USA. Ciekawostką jest geneza nazwy browaru. Początkowo nadano mu nazwę Indian Peaks Brewing Company – od nazwy rezerwatu Indian Peaks. Szybko się jednak okazało, że w USA istnieje już inny browar o tej samej nazwie. By pozostać w tematyce indian, zmieniono nazwę na Left Hand, czyli imię legendarnego wodza indian Arapaho. Trzeba przyznać, że zabieg ten wyszedł browarowi na dobre. Zyskał dzięki temu świetny logotyp, który przyciąga wzrok i jest znakomicie rozpoznawalny. Sawtooth Ale – extra special bitter Ekstrakt nieznany, alkohol 5,3% Wygląd: lekko opalizujące, koloru miedzianego z jasnobeżową średnio obfitą pianą, która stosunkowo szybko redukuje się do subtelnej kołderki. Aromat: pierwsze skrzypce gra chmiel, który aromatem przypomina nieco ściółkę leśną. Dalej odnajduję odrobinę karmelu oraz rześką owocową nutę, kojarzącą się z melonem. Aromat jest orzeźwiający, przyjemny. Wysycenie: niskie, może lekko w kierunku średniego. Dobrze dobrane. Smak: chmielowy z minimalnie kwaskowatą owocową nutą. W tle czuć niezbyt silną słodową (chlebową) bazę. Goryczka średnia, nawet w kierunku niskiej, szlachetna, krótka, znika zaraz po przełknięciu. Odczucie w ustach: lekkie, wytrawne, aksamitne, ale też przyjemnie musujące. Wysoce pijalne piwo. Wrażenie ogólne: Kolejne piwo, po Brekle’s Brown, w którym zachwyca mnie harmonijność kompozycji. Tego chyba najbardziej brakuje na raczkującej polskiej scenie rzemieślniczej. Chmielowa bomba, a raczej bombka. Mimo, że chmiel dominuje w tym piwie, to jest on raczej w grzecznej postaci (ziemisty, trawiasty, niezbyt nachalny). Goryczka także spokojna, odpowiednia dla stosunkowo niskiej treściwości. Jedynie cena wydaje się niewłaściwa jak na piwo “stołowe” Ocena: 6.5/10 Już tak poza oceną chciałbym docenić oprawę graficzną tego piwa. Świetny logotyp, piękna, przykuwająca oko etykieta. Polskie browary mogą się w tej kwestii dużo nauczyć od Left Hand Brewing CO. Wyświetl pełny artykuł
-
czyli czekoladowe z Anglii i miodowe ze Szkocji. Wczoraj mieliśmy Walentynki i temat piw kobiecych, z którymi nieodłącznie kojarzą się piwa „smakowe”. O tym, że po polsku sprowadza się to zwykle, choć nie zawsze, do dodania do piwa syntetycznego aromatu … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
-
w końcu piwo to plebejski napitek Walentynki, święto tak samo skomercjalizowane jak wiele innych. W zasadzie można populację podzielić na hejterów oraz osoby o podejściu cokolwiek ambiwalentnym. Przy okazji może minuta ciszy za braci, którzy uwierzyli w „ja to w sumie nie obchodzę Walentynek”. Ale jak w tym wszystkim odnajduje się piwo? Jakoś tak się przyjęło, że akompaniamentem udanej, romantycznej kolacji może być tylko i wyłącznie wino. Bo tak jest elegancko, wykwintnie i w ogóle. A piwo? Piwo to przecież jest dobre do wypicia w knajpie, przy meczu do czipsów, a w ogóle to idźcie w cholerę z takim pomysłem. Wiem o czym mówię, bo sam to przerabiałem przy okazji mojego własnego ślubu. Przypuszczam, że opór materii byłby jeszcze większy gdybym nie fakt, że działam od dawna w branży. Prawda jest taka, że na piwie tak jak i na winie mało kto się zna. Serio, kto potrafi wymienić chociażby ulubione szczepy winorośli, nie mówiąc o producentach? Ja za winem nie przepadałem do momentu aż kumpel, który z kolei doskonale na winach się zna, nie podrzucił mi parę, które były zacne. I tak samo jest z piwem. Mamy prawie 100 różnych gatunków piwa, z których możemy wybierać. Wiadomo, że nie wszystkie będą nadawały się do konkretnej sytuacji. Na taki dzień jak dziś co możemy wybrać? Na przykład piwo, którym wczoraj zajawiłem ten tekst na swoim fanpejdżu. Jeżeli nasza ładniejsza połowa nie jest miłośniczką piw jako takich możemy właśnie zastosować taką partyzantkę. Jest wiele piw, które będą idealne na „romantyczne” okazje. Co prawda romantyzmu we mnie jest tyle co w głazie narzutowym, ale fachura to fachura. Sam np. zastąpiłem tradycyjnego szampana na weselu pięknie musującym Cuvee des Trolls. Jestem święcie przekonany, że część gości nawet nie zorientowała się w tej podmiance. Jakoś już tak wyszło, że Belgowie natrzepali najwięcej piw z których można wybierać w takiej sytuacji. W szczególności zaś wszelkiej maści lambiki: wiśniowe, porzeczkowe, malinowe i tak dalej. Świetne piwa toastowe, idealne jako kulinarny towarzysz deseru. Czy może jednak wyspiarsko i do kawałka ciasta czekoladowego jakiegoś słodkiego milk stouta? Jest z czego wybierać. Ten tekst nie jest poradnikiem kulinarno-praktycznym. Nie wiem na ile słów musiałbym napisać tekst, który dotyczyłby właśnie romantycznego aspektu piwa. Ma służyć bardziej jako luźne „food for thought”, impuls do wyrwania się ze schematu romantyzm=wino. Przy wciąż rosnącej ofercie sklepów specjalistycznych, powstających sklepach internetowych, czy wreszcie dzięki inicjatywom rodzimych browarów piwa do wyboru już jest po cycki. A będzie jeszcze więcej. Jest więc z czego wybierać. Ale w tak krótkim tekście nie powiem Wam co należy wybrać. Ba, w tekście 10 razy dłuższym też tego nie mógłbym zrobić. Na to pytanie należy odpowiedzieć sobie samemu. Do czego to piwo ma pasować? A przede wszystkim do kogo? Jestem ciekaw jakie macie doświadczenia z piwem na bardziej „eleganckich” okazjach. Niewątpliwie ten temat jeszcze w przyszłości rozwinę. A teraz idę na piwo. Wyświetl pełny artykuł
-
Czy istnieje w ogóle coś takiego? Temat trochę na zamówienie. We wczorajszych komentarzach pojawiła się prośba/wyzwanie aby zaproponować piwo dla żony jednego z komentatorów. Generalnie nie lubię wyzwań ale skłoniło mnie to do zastanowienia, czy istnieje coś takiego jak piwo … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
-
Czy amerykański chmiel można sypać do każdego stylu piwa? Na tak postawione pytanie jest tylko jedna logiczna odpowiedź: widocznie można skoro się sypie. Czy przyniesie to dobre efekty? Tutaj odpowiedź też może być tylko jedna – to zależy. Cytrusowe nuty … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
-
Nie jest łatwo wskazać 100 najlepszych piw jeżeli wybierać musimy spośród ponad 1000. Nie ułatwia nam nawet fakt, że wiele z tych piw to tak na prawdę jedno i to samo piwo występujące jedynie pod wieloma markami. W ciągu roku nie sposób spróbować nie tylko wszystkich, nie tylko większości, ale nawet choćby 30 procent. Co prawda niektóre piwa warzone są już od lat i mają ugruntowaną pozycję na rynku, ale z drugiej strony tylko w poprzednim roku mieliśmy blisko 300 debiutanckich piw, z których wiele było wyśmienitych. http://4.bp.blogspot.com/-UgwkYQTIN_8/URq9xivI2lI/AAAAAAAABwc/tum4CO5HFYs/s320/ciechan+lagerowe.jpgźródło: ciechan.com.pl W sukurs przyjść nam może niedawno zakończony plebiscyt na Piwo Roku, który odbył się na portalu Browar.biz. Forumowicze stanęli przed wyborem najlepszych spośród absolutnie wszystkich piw dostępnych w poprzednim roku na półkach sklepowych. Tak dokładna lista piw powstała dzięki samym użytkownikom forum, którzy wypełniali Dziennik Piwny, oceniali piwa czy zamieszczali informacje w dedykowanych poszczególnym piwom tematach. Wyniki plebiscytu w podziale na poszczególne kategorie można znaleźć na portalu Browar.biz. Poniżej znajduje się lista najlepszych 100 piw. Jednak nie w podziale na kategorie, ale też i nie w ujęciu alfabetycznym. Kolejność odzwierciedla ilość zdobytych punktów w stosunku do wielkości konkurencji. Na pierwszym miejscu znalazło się Ciechan Lagerowe, które zdobyło nie tylko najwięcej punktów jednostkowo, ale też pokonało największą ilość konkurentów - 171 innych piw w swojej kategorii. Tym samym można przyjąć, że poniższa lista przedstawia nie tylko najlepsze, ale i najbardziej popularne piwa. Przynajmniej wśród świadomych konsumentów. 1. Ciechanów, Ciechan Lagerowe 2. Jabłonowo, (Manufaktura) Pils 3. Ciechanów, Miodowe 4. Jabłonowo, Piwo na miodzie gryczanym 5. Browar na Jurze, [Pinta] Czarna Dziura 6. Widawa, Premium Lager 7. Browar na Jurze, [Pinta] Odsiecz Wiedeńska 8. Kormoran, Jasne Mocno Chmielone 8. Ciechanów, Ciechan Wyborne Niepasteryzowane 10. Ciechanów, Marcowe 11. Ciechanów, Ciechan Pszeniczne 12. Lwówek, Lwówek Książęce 13. Ciechanów, Ciechan Mocne Niepasteryzowane 14. Browar na Jurze, [Pinta] Pierwsza Pomoc 14. Lwówek, Wrocławskie 16. Amber, Koźlak 17. Lwówek, Lwówek Wiedeński 18. Fortuna, Miłosław Pilzner 19. Lwówek, Lwówek Ratuszowy 20. Haust, American Lager 21. Amber, Pszeniczniak 22. Zamkowy, Brackie 23. Gościszewo, [AleBrowar] Black Hope 24. Ciechanów, Nasz Jubilat 25. Amber, Żywe 26. Lwówek, Koźlik 27. Gościszewo, [AleBrowar] Rowing Jack 28. Sulimar, Cornelius Grejpfrut 29. Kormoran, Cerevisia Marcialis 30. Gościszewo, [AleBrowar] Amber Boy 31. Widawa, Czarny Kur 32. Konstancin, Dawne Niepasteryzowane 33. Kormoran, Orkiszowe z Czosnkiem 34. Kormoran, Porter Warmiński 35. Lwówek, Malinowe 36. Gościszewo, [AleBrowar] Sweet Cow 37. Browar na Jurze, [Pinta] Koniec Świata 38. Kormoran, Miodne 39. Lwówek, Lwówek Belg 40. Browar na Jurze, [Pinta] Psze Koźlak 41. Browar na Jurze, [Pinta] Atak Chmielu 42. Kormoran, Warmiak 43. Browar na Jurze, [Pinta] Viva la Wita 44. Zamkowy, Żywiecki Porter 45. Południe, Stout [od 2011r.] 46. Browar na Jurze, [Pinta] Dobry Wieczór, Wesołych Świąt 47. Kormoran, Podróże Kormorana - Weizenbock 48. Ciechanów, Maciejowe 49. Kormoran, Irish Beer 50. Fortuna, Komes Porter 51. Amber, Grand Imperial Porter 52. Sulimar, Cornelius Pszeniczny 53. Browar na Jurze, [Pinta] Dyniamit 54. Łódzkie, Porter 55. Czarnków, Eire Noteckie 56. Widawa, Augustiańskie 57. Jabłonowo, Belfast 58. Gościszewo, Pszeniczne / Viva Hel 59. Fortuna, Miłosław Koźlak 60. Browar na Jurze, [Pinta] Imperium Atakuje 61. Jabłonowo, Altbier 62. Browar na Jurze, [Pinta] Ognie Szczęścia 63. Browar na Jurze, [Pinta] Stare Ale Jare 64. Browar na Jurze, [Pinta] Jak w dym 65. Browar na Jurze, [Pinta] Angielskie Śniadanie 66. Konstancin, Żytnie 67. Konstancin, Pszeniczne 68. Fortuna, Czerwony Smok 69. Ciechanów, Porter 22º 70. Browar na Jurze, [Pinta] Dymy Marcowe 71. Artezan, Dziadek Mróz 72. Artezan, Wit 73. Sulimar, Cornelius Weizen Bier 74. Widawa, Kruk 75. Browar na Jurze, Zawiercie Czekoladowe 76. Zamkowy, Bracki RauchBock (Grand Champion 2012) 77. Gościszewo, [AleBrowar] Lady Blanche 78. Gościszewo, [AleBrowar] Saint No More 79. Widawa, Borsuk 80. Browar na Jurze, Jurajskie Pszeniczne Ciemne 81. Kormoran, Orkiszowe 82. Tarczyn, (Manufaktura) Bury Kocur 83. Widawa, Shark 84. Widawa, Kawka 85. Gościszewo, [AleBrowar] Naked Mummy 86. Fortuna, Miłosław Pszeniczne 87. Sulimar, Cornelius Ciemny Pszeniczny 88. Jabłonowo, Trzy Zboża 89. Ciechanów, Porter 90. Ciechanów, Stout ciechanowski 91. Kormoran, Warnijskie 92. Browar na Jurze, [Pinta] a´la Grodziskie 93. Artezan, IPA 94. Browar na Jurze, Zawiercie Bursztynowe 95. Witnica (BOSS), Black Boss Porter 96. Widawa, Augustiańskie Ciemne 97. Zamkowy, Mastne Brackie 97. Zamkowy, Brackie Pale Ale Belgijskie 99. Widawa, Piwo Parowe 100. Haust, Red AIPA View the full article
-
Nie jest łatwo wskazać 100 najlepszych piw jeżeli wybierać musimy spośród ponad 1000. Nie ułatwia nam nawet fakt, że wiele z tych piw to tak na prawdę jedno i to samo piwo występujące jedynie pod wieloma markami. W ciągu roku nie sposób spróbować nie tylko wszystkich, nie tylko większości, ale nawet choćby 30 procent. Co prawda niektóre piwa warzone są już od lat i mają ugruntowaną pozycję na rynku, ale z drugiej strony tylko w poprzednim roku mieliśmy blisko 300 debiutanckich piw, z których wiele było wyśmienitych. źródło: ciechan.com.pl W sukurs przyjść nam może niedawno zakończony plebiscyt na Piwo Roku, który odbył się na portalu Browar.biz. Forumowicze stanęli przed wyborem najlepszych spośród absolutnie wszystkich piw dostępnych w poprzednim roku na półkach sklepowych. Tak dokładna lista piw powstała dzięki samym użytkownikom forum, którzy wypełniali Dziennik Piwny, oceniali piwa czy zamieszczali informacje w dedykowanych poszczególnym piwom tematach. Wyniki plebiscytu w podziale na poszczególne kategorie można znaleźć na portalu Browar.biz. Poniżej znajduje się lista najlepszych 100 piw. Jednak nie w podziale na kategorie, ale też i nie w ujęciu alfabetycznym. Kolejność odzwierciedla ilość zdobytych punktów w stosunku do wielkości konkurencji. Na pierwszym miejscu znalazło się Ciechan Lagerowe, które zdobyło nie tylko najwięcej punktów jednostkowo, ale też pokonało największą ilość konkurentów - 171 innych piw w swojej kategorii. Tym samym można przyjąć, że poniższa lista przedstawia nie tylko najlepsze, ale i najbardziej popularne piwa. Przynajmniej wśród świadomych konsumentów. 1. Ciechanów, Ciechan Lagerowe 2. Jabłonowo, (Manufaktura) Pils 3. Ciechanów, Miodowe 4. Jabłonowo, Piwo na miodzie gryczanym 5. Browar na Jurze, [Pinta] Czarna Dziura 6. Widawa, Premium Lager 7. Browar na Jurze, [Pinta] Odsiecz Wiedeńska 8. Kormoran, Jasne Mocno Chmielone 8. Ciechanów, Ciechan Wyborne Niepasteryzowane 10. Ciechanów, Marcowe 11. Ciechanów, Ciechan Pszeniczne 12. Lwówek, Lwówek Książęce 13. Ciechanów, Ciechan Mocne Niepasteryzowane 14. Browar na Jurze, [Pinta] Pierwsza Pomoc 14. Lwówek, Wrocławskie 16. Amber, Koźlak 17. Lwówek, Lwówek Wiedeński 18. Fortuna, Miłosław Pilzner 19. Lwówek, Lwówek Ratuszowy 20. Haust, American Lager 21. Amber, Pszeniczniak 22. Zamkowy, Brackie 23. Gościszewo, [AleBrowar] Black Hope 24. Ciechanów, Nasz Jubilat 25. Amber, Żywe 26. Lwówek, Koźlik 27. Gościszewo, [AleBrowar] Rowing Jack 28. Sulimar, Cornelius Grejpfrut 29. Kormoran, Cerevisia Marcialis 30. Gościszewo, [AleBrowar] Amber Boy 31. Widawa, Czarny Kur 32. Konstancin, Dawne Niepasteryzowane 33. Kormoran, Orkiszowe z Czosnkiem 34. Kormoran, Porter Warmiński 35. Lwówek, Malinowe 36. Gościszewo, [AleBrowar] Sweet Cow 37. Browar na Jurze, [Pinta] Koniec Świata 38. Kormoran, Miodne 39. Lwówek, Lwówek Belg 40. Browar na Jurze, [Pinta] Psze Koźlak 41. Browar na Jurze, [Pinta] Atak Chmielu 42. Kormoran, Warmiak 43. Browar na Jurze, [Pinta] Viva la Wita 44. Zamkowy, Żywiecki Porter 45. Południe, Stout [od 2011r.] 46. Browar na Jurze, [Pinta] Dobry Wieczór, Wesołych Świąt 47. Kormoran, Podróże Kormorana - Weizenbock 48. Ciechanów, Maciejowe 49. Kormoran, Irish Beer 50. Fortuna, Komes Porter 51. Amber, Grand Imperial Porter 52. Sulimar, Cornelius Pszeniczny 53. Browar na Jurze, [Pinta] Dyniamit 54. Łódzkie, Porter 55. Czarnków, Eire Noteckie 56. Widawa, Augustiańskie 57. Jabłonowo, Belfast 58. Gościszewo, Pszeniczne / Viva Hel 59. Fortuna, Miłosław Koźlak 60. Browar na Jurze, [Pinta] Imperium Atakuje 61. Jabłonowo, Altbier 62. Browar na Jurze, [Pinta] Ognie Szczęścia 63. Browar na Jurze, [Pinta] Stare Ale Jare 64. Browar na Jurze, [Pinta] Jak w dym 65. Browar na Jurze, [Pinta] Angielskie Śniadanie 66. Konstancin, Żytnie 67. Konstancin, Pszeniczne 68. Fortuna, Czerwony Smok 69. Ciechanów, Porter 22º 70. Browar na Jurze, [Pinta] Dymy Marcowe 71. Artezan, Dziadek Mróz 72. Artezan, Wit 73. Sulimar, Cornelius Weizen Bier 74. Widawa, Kruk 75. Browar na Jurze, Zawiercie Czekoladowe 76. Zamkowy, Bracki RauchBock (Grand Champion 2012) 77. Gościszewo, [AleBrowar] Lady Blanche 78. Gościszewo, [AleBrowar] Saint No More 79. Widawa, Borsuk 80. Browar na Jurze, Jurajskie Pszeniczne Ciemne 81. Kormoran, Orkiszowe 82. Tarczyn, (Manufaktura) Bury Kocur 83. Widawa, Shark 84. Widawa, Kawka 85. Gościszewo, [AleBrowar] Naked Mummy 86. Fortuna, Miłosław Pszeniczne 87. Sulimar, Cornelius Ciemny Pszeniczny 88. Jabłonowo, Trzy Zboża 89. Ciechanów, Porter 90. Ciechanów, Stout ciechanowski 91. Kormoran, Warnijskie 92. Browar na Jurze, [Pinta] a´la Grodziskie 93. Artezan, IPA 94. Browar na Jurze, Zawiercie Bursztynowe 95. Witnica (BOSS), Black Boss Porter 96. Widawa, Augustiańskie Ciemne 97. Zamkowy, Mastne Brackie 97. Zamkowy, Brackie Pale Ale Belgijskie 99. Widawa, Piwo Parowe 100. Haust, Red AIPA Czytaj całość na blogu autora
-
czyli drugi odcinek kursu sensorycznego. Kolejny odcinek kursu degustacyjnego. W pierwszym odcinku zajmowałem się tym, gdzie degustować. Tym razem postaram się odpowiedzieć na pytanie – ile degustować. Pytanie jest podwójne, bo dotyczy zarówno liczby egzemplarzy czy inaczej pisząc próbek degustacyjnych, … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
-
Grätzer i Espresso Stout Dzisiaj w ramach przerywnika dwie recenzje. Szykuje mi się trochę publicystyki, ale nad nią akurat trzeba dłużej posiedzieć. Natomiast recenzje robi się w miarę szybko, miło i przyjemnie. Dlatego w ramach ciekawostki etnicznej będzie Grätzer z Jopen/Monarchy of Musselland oraz Emelisse Espresso Stout. Grodziskie to temat na czasie. Prędzej czy później nastąpi ten moment, w którym ten endemiczny gatunek zostanie reintrodukowany na szerszą skalę niż dzieje się to aktualnie. Prawda jest taka, że ani A’la Grodziskie z Browaru Grodzka ani A’la Grodziskie Pinty mi nie odpowiadają. Nie są to piwa łatwe do picia, co jest dosyć dziwne w przypadku stylu, który ma całe 8% ekstraktu. Zresztą byłem mocno zdziwiony faktem, że A’la Grodziskie Pinty jest oparte na recepturach Mateusza Pająka. Którego to Grodzisze miałem okazję pić i były bardzo fajne. Z ciekawością sięgnąłem więc po Grätzer z łączonej inicjatywy Jopen/Monarchy of Musselland. W końcu co mogą w Holandii wiedzieć o tym piwie? Przy okazji, etykieta jest tak przaśna jak tylko się da. Piękny przykład szczucia cycem, nie wiem tylko po co. Meblościankę jeszcze powinni jako tło dać. Piana: Na początku 1-2cm, bardzo szybko opadła do cienkiej warstwy. Barwa: Bananowo-brzoskwiniowa. Mocno nieklarowne. Zapach: Przyjemny, delikatne nuty wędzone, banan i pszenica. Wędzonka nie jest przytłaczająca, co więcej jest bardzo fajnie skontrowana właśnie słodszymi nutami octanu izoamylu i słodu pszenicznego. Rześki, zachęca do spróbowania. Co przy Grodziskim jest już sukcesem. Smak: Mój egzemplarz był mocno musujący, wysycenie szczypało w paszczę. Pierwszy akord to słodowość i pszenica, następnie zaczyna być czuć nuty wędzone oraz słodycz aromatu banana. Finisz całkiem sporą, ale zacną, goryczką z chmielu. Powiem szczerze, że to chyba najlepsze Grodziskie jakie piłem do tej pory. Jak się ma do oryginału nie mam zielonego pojęcia, ponieważ nie dane mi było spróbować. Natomiast, gdyby taka odmiana była dostępna szerzej i za normalne pieniądze na pewno byłoby stale obecne w mojej lodówce. I jestem w stanie zmienić moje zdanie, że Grodzisz nie sprzeda się na szerszą skalę. Drugie piwo jest już dla mocarzy, którym nie straszna kawa tak mocna, że prostuje zęby i włosy. Na klacie. Emelisse Espresso Stout Piana: Beżowa, drobnopęcherzykowata, piękna, oblepia szkło. O konsystencji ubitych białek. Barwa: Absolutny mrok i czerń. Zapach: Włoski likier kawowy, w tle aromat ciemnych i palonych słodów. Lekki aromat palonego jęczmienia. Smak: Jak dobre espresso zmieszane z likierem kawowym. Jest pyszne. W teksturze jest lekko pyliste, jak zakładam od kawy. Początek mocno kawowy, przechodzi w okrągłą słodowość i słodycz finiszując goryczką chmielową i kawową oraz lekką cierpkością. Goryczka jest mocna, średnio pozostająca, cóż przy takiej kawowości, powinna być dodawana szklaneczka z wodą jak do dobrego espresso. Mocne uderzenie kawy i wszystkich aromatów z nią związanych zbalansowane jest pełnią pochodzącą z jasnych słodów. Piwo zdecydowanie nie jest sesyjne. Natomiast jest idealnym akompaniamentem do słodkiego, czekoladowego tortu. Jeżeli ktoś nie lubi kawy, powinien omijać jak wąpierz czosnek. Dla takiego kawożłopa jak ja, zamawiającego w knajpach podwójne espresso, jest bardzo fajnym piwem na niedzielny wieczór. Jedynym mankamentem jest pylistość w odczuciu, natomiast bardzo zacnie, że kawa nie jest sztuczna. I jest sensownie wpleciona w pełnię i bukiet piwa. Natomiast, jeżeli to dla kogoś pierwsza styczność z coffee stoutem, to polecam zacząć jednak od Kujo Coffee Stout. Dobra, zostało mi jeszcze sporo wynalazków w spichlerzu. Także będę publikował takie przerywniki. Na rynku dostępnych jest coraz więcej ciekawych piw zza granicy, a przy ich cenach myślę, że warto wiedzieć co się kupuje. W końcu to ja tu jestem od tego, żeby w razie czego wtopić kasę. Wyświetl pełny artykuł
-
czyli barley wine po amerykańsku. Ostatnie już, po Steam Beer, Liberty Ale, Humming Ale i Brekle’s Brown, piwo z browaru Anchor Brewing w San Francisco. Najmocniejsze i najciekawsze z całej ocenionej piątki. Było to pierwsze spróbowane przez mnie wino jęczmienne … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
-
zaowocowała ciekawymi odkryciami Jak całe piwne internety wiedzą, wczoraj odbyła się premiera Pacific Pale Ale z browaru Artezan. Miałem szczęście spróbować PPA na dwa tygodnie przed premierą, także wiedziałem czego się spodziewać. I moje oczekiwania nie zostały zawiedzione, jak to już Artezan ma w zwyczaju. Przy okazji, marketing mieli całkiem zacny na fejsbuniu. Premiera była okazją, by wybrać się do Kraken Rum Bar na Poznańskiej. Pamiętam jak jeszcze z dekadę temu te rejony Śródmieścia były rodzajem Trójkąta Bermudzkiego. Może nie do końca się ginęło bez wieści, ale można było zmienić koloryt rejonów twarzowych. Zaś na samej Poznańskiej stacjonowały panie negocjowalnego afektu. A teraz proszę, w bezpośrednim otoczeniu Krakena mamy knajpy: izraelską, indyjską i meksykańską. Plus Beirut Hummus Bar, który to ze wspomnianym Krakenem jest połączony. Kulinarny misz-masz, kto by to przewidział. Może słowo o samym Krakenie, bo mimo miana Rum Baru wzbogacili się w tym tygodniu o 5 kranów. W nalewaku o fantazyjnym kształcie koła sterowego. Pasującym do ogólnego wystroju, który zresztą podobał mi się w opór, to jedna z bardziej przemyślanych pod tym względem knajp w jakich byłem ostatnimi czasy. Jeżeli ktoś lubi muzykę rockabilly, to mamy kolejny plus. Co więcej, była na odpowiednim poziomie głośności, samemu da się rozmawiać, ale jednocześnie nie słyszymy innych gości. No i mają bardzo uroczą i miłą barmankę. Jedynie problemem są rezerwacje. Nie chcą rezerwować miejsc, jeżeli nie ma grupy około 10 osób, ale jednocześnie może być tylko jedna rezerwacja na wieczór. Także jak już się uda uzbierać wymagają liczbę partycypantów może się okazać, że rezerwacja na konkretny wieczór już jest. I lipa. Dostępnych było 5 piw z kranu: Artezan Pacific Pale Ale, Belhaven Stout, Edelweiss, jakiś Namysłów (nie pamiętam jaki) i Kraken. Stout – fajnie, że jest. Jest to całkiem poprawne piwo, sesyjne no i jest stoutem. Edelweiss – panie brały, także wiadomo jaki target. Namysłów – śjakoś mnie ominęła przyjemność. Kraken – piwo robione dla lokalu. Ciemne z aromatem rumu. Biorąc pod uwagę motyw przewodni miejsca, ma to jakiś sens. Co nie zmienia faktu, że dobrze zrobiliśmy prosząc o próbkę. Piwo było ewidentnie skwaśniałe, siejąc octem w aromacie. I teraz knyf: w smaku już nie. Ten aromat rumowy dodany do piwa jest tak silny, że w smaku słodycz tej zaprawki przykryła ocet. Nieźle. No i gwóźdź programu – Pacific Pale Ale. Piwo o kapitalnym i delikatnym aromacie cytrusów i jasnych słodów. Tej samej cytrusowości uderzającej jako pierwszy akord bukietu, przechodzący w charakterną i zbalansowaną goryczkę. Wysycenie nie przeszkadza, piwo jest bardzo sesyjne. No i jeszcze piękna, drobnopęcherzykowata piana oblepiająca szkło. Szacun. Powiem szczerze, że brakuje mi nadal piw sesyjnych. Takich, które będą akompaniamentem do udanego wieczoru w zacnym gronie. Mam nadzieję, że rok 2013 będzie szedł w tą stronę, mam już dość piw, które gwałcą mi kubeczki smakowe. A i jeszcze jedna rzecz odnośnie Krakena. Fajnie, że zainwestowali w niebrandowane szkło (PDSL, taka niezobowiązująca wskazówka), ale jednak podanie PPA w szkle od pszenicy to był mocny dysonans poznawczy, nawet jak dla mnie. Jednak nie, to nie była ostatnia rzecz. Przypomniało mi się jeszcze jedno, aczkolwiek już mało związanego z piwem. Rum Kraken jest absolutnie genialny, boski i jest to coś co zapewne pito na Olimpie. Jak tylko znajdę w jakimś sklepie, a próby trwają, to od razu przytulę butelczynę. Serio, to jeszcze lepsze łakocie w płynie z procentami niż Jack Daniel’s Honey. Dzięki magii internetu sprawdziliśmy, że w okolicy jest Meat Love. Świadomych i lekko opitych mięsożerców nie trzeba długo przekonywać do idei gofrów z wieprzowiną i syropem klonowym. Pomysł odważny, lekko szalony, ale co może się nie udać? W zasadzie wystarczyło się teleportować za róg, na Hożą i już jesteśmy w małym, całkiem przytulnym lokalu. Zasadniczo średnio pasowaliśmy wizerunkowo. Jak to już z modnymi, ale jeszcze nie aż tak popularnymi lokalami bywa, główną klientelą są hipsterzy. Ale skoro przyszli jeść mięso to jak dla mnie w porządku, także luz. Gofry zamówione, do popicia Rowing Jack idealnie kontrujący słodycz. I powiem wam szczerze, kupuję gofrownicę. Pomysł ciasta na gofry z cynamonem, do tego idealnie wypieczona i delikatna wieprzowina i syrop klonowy? Poznaliśmy współwłaścicielkę lokalu, jak również autorkę tego szaleństwa. Propsy i szacun. Zawitam jeszcze nie raz, to pewne. Ostatnią rozrywką wieczoru była wizyta w Spiskowcach Rozkoszy (jak to dobrze, że to wszystko jest tak blisko siebie) i tutaj z kolei grane było IPA z Artezana. Jak zawsze zacna, aczkolwiek brakowało mi trochę aromatu chmielowego. PS Tak wiem, nie ma wielu zdjęć. Niestety Samsung w nędznych warunkach oświetleniowych nie daje rady, zresztą nie ma się co spodziewać w tym względzie cudów po smartfonie. A niekoniecznie chcę niewinnym ludziom błyskać fleszem. Z kolei do czasu aż nie kupię pancake’a do mojego Olympusa to nie sądzę, żeby na „delegacjach” sprawa się szczególnie zmieniła pod tym względem. Wyświetl pełny artykuł
-
[piwolog] Piwo Roku 2012 – triumf piwowarów domowych!
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Wczoraj ogłoszono wyniki prawdopodobnie najbardziej miarodajnego plebiscytu na Piwo Roku 2012 organizowanego przez portal Browar.biz. Plebiscyt jest wiarygodny, ponieważ obejmuje swoim zasięgiem wszystkie piwa warzone w Polsce, a oceniają ludzie, którzy na piwie znają się nieco lepiej niż przeciętny Kowalski. Mam na myśli aktywnych użytkowników forum browar.biz. Głosowałem i ja. Przyznam, że ostateczne wyniki nie zaskoczyły mnie szczególnie – co najmniej w połowie zgadzają się z moimi wyborami. Jedyne spore zaskoczenie, to wysoka pozycja piw z browarów restauracyjnych (w szczególności Browar Widawa). Dziwi to o tyle, że są to piwa wypuszczane w niewielkich ilościach i są trudno dostępne. Ciężko jednak nie przyznać racji konsumentom. Browary restauracyjne, które porzuciły sztywny kanon jasne-ciemne-pszeniczne, warzą naprawdę ciekawe i udane piwa. Chciałbym jednak szerzej skomentować inny fakt. Mianowicie za czołowymi polskimi piwami stoją piwowarzy domowi. Bodajże Tomek Kopyra ułożył sformułowanie, że piwowarzy domowi będą kuźnią kadr dla browarów rzemieślniczych. Chyba sam nie spodziewał się, że jego słowa spełnią się tak szybko. Spójrzmy tylko pobieżnie na listę: Browar Pinta – receptury Ziemka Fałata, ale też innych piwowarów domowych. AleBrowar – choć chłopaki się tym jakoś specjalnie nie chwalą, to jestem przekonany, że mają piwowara domowego na pokładzie. Artezan – trio piwowarów domowych – Materski/Doroszkiewicz/Wypych Browar Widawa – część nagrodzonych piw autorstwa Tomka Kopyry. Manufaktura Piwna (Jabłonowo) – Marcin Chmielarz jest autorem Alta, Burego Kocura i Pilsa. Browarnia Gdańsk – Michał Saks Żywiec/Bracki Browar Zamkowy – Rauchbock autorstwa Andrzeja Milera Haust – receptury Krzysztofa Kuli I to dopiero początek. W tym roku na pewno powstanie kilka nowych browarów, w których warzyć będą ludzie wywodzący się ze środowiska piwowarów domowych. Toruński Jan Olbracht już rozpoczął wspólne warzenie z piwowarami domowymi. Agnieszka Łopata buduje od podstaw mały browar w Bieszczadach. Tomek Rogaczewski kończy powoli procedury związane z otwarciem Pracowni Piwa. Browar Przystań w Chorzowie na stanowisku piwowara zatrudnił Adama Wróbla, utytułowanego piwowara domowego. Można by jeszcze wymieniać dłużej. Wynika z tego jedno. Zapowiada się fascynujący piwny 2013 rok! Wyświetl pełny artykuł -
bydlęca czy wieprzowa? Ponieważ, jak widać w komentarzach do filmu o tym jak czytać etykiety na piwie oraz w komentarzach do artykułu na Wirtualnej Polsce o tym, że co trzecia butelka jest trefna, mit o żółci w piwie trzyma się … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
-
Zakończył się najważniejszy i najdokładniejszy plebiscyt na Piwo Roku 2012 zorganizowany już po raz dziesiąty przez portal Browar.biz. Niekwestionowanym zwycięzcą zostało piwo ROWING JACK warzone za sprawą inicjatywy kontraktowej AleBrowaru w browarze Gościszewo. Nie tylko zostało Piwem Roku, pokonało rekordową ilość 1180 piw, ale również zwyciężyło w kategorii Debiut Roku. Rowing Jack w obu kategoriach zebrał ponad dwa razy więcej głosów niż piwo z miejsca drugiego. A potwierdzeniem niebywałego sukcesu AleBrowaru może być fakt, że w obu kategoriach drugie miejsce również trafiło do niego, tym razem za piwo BLACK HOPE. W historii plebiscytu bywało już tak, że najlepszy Debiut zdobywał również tytuł Piwo Roku, ale nigdy nie było takiej sytuacji, że jeden browar zdobył dwa pierwsze miejsca w tych dwóch kategoriach. http://1.bp.blogspot.com/-rWljzRzr0P4/URWOmIDspII/AAAAAAAABv0/8PK9bsaUBCE/s320/podsumowanie_piwo_roku_2012.jpgźródło: browar.biz O tym że w Polsce lubimy piwne nowości i że poziom piwowarstwa rośnie świadczyć może fakt, że aż 7 piw z listy 10 najlepszych debiutów znalazło się w pierwszej dziesiątce najlepszych piw roku. Oprócz wspomnianych ROWING JACK i BLACK HOPE jest to jeszcze jedno piwo AleBrowaru AMBER BOY. Konkurencja z Pinty (Browar na Jurze) co prawda nie wygrała, ale wprowadziła aż 5 swoich piw do dziesiątki najlepszych piw i 4 do najlepszych debiutów. Są to KONIEC ŚWIATA, IMPERIUM ATAKUJE, ANGIELSKIE ŚNIADANIE i VIVA LA WITA. ATAK CHMIELU z Pinty, który debiutował w roku poprzednim i był Piwem Roku 2011 w tym zajął bardzo dobre 4 miejsce. Listę piw, które są w obu kategoriach uzupełnia DZIADEK MRÓZ browaru Artezan. Doskonały wynik uzyskało również piwo CIECHAN LAGEROWE, które debiutowało rok temu. Wtedy zajęło drugie miejsce w kategorii najlepszych piw i najlepszych debiutów. W tym roku niemal powtórzyło swój wynik zajmując trzecie miejsce w kategorii Piwo Roku. Jednak w koronnej kategorii Piw jasnych dolnej fermentacji do 13 °Blg nie dało szans innym browarom i tak jak rok temu, w tym również zdeklasowało konkurencję. Amberowskie piwo ŻYWE, które od początku swojego debiutu nigdy nie zanotowało gorszego miejsca niż drugie, tym razem musiało zadowolić się szóstą lokatą. Z kolei piwo z Ciechanowa MOCNE NIEPASTERYZOWANE, które również zawsze trafiało na pudło i tym razem się na nim znalazło. Będąc na trzecim miejscu ustąpiło drugie MARCOWEMU również z Browaru Ciechan. Wśród mocniejszych wersji piw jasnych dolnej fermentacji wygrał PILS z ciekawej inicjatywy Manufaktura Piwa przeprowadzonej przez Browar Jabłonowo. Piwo to choć nie znalazło się w pierwszej 10 najlepszych piw roku to jednak zostało docenione jako dziesiąty debiut roku. Ciemne piwa dolnej fermentacji zarówno te mocniejsze jak i słabsze to królestwo Pinty. Podobnie jak rok temu i w tym roku pierwsze miejsce przypadło CZARNEJ DZIURZE. Etatowy medalista poprzednich lat czyli piwo CZERWONY SMOK z Fortuny zajęło tym razem tylko szóste miejsce. I w kolejnych latach go już chyba nie zobaczymy, bo Smoki odleciały do historii. W mocniejszych wersjach piw ciemnych w ostatnich 6 latach zawsze wygrywał KOŹLAK z Ambera. Po raz pierwszy w historii musiał zadowolić się miejscem drugim. Pierwsze natomiast zdobyła ODSIECZ WIEDEŃSKA z Pinty. W kategorii Portery nie mogło być chyba inaczej. Ten rok należy do PORTERU WARMIŃSKIEGO z Kormorana. Zwycięstwo w European Beer Star zrobiło wrażenie i dobrą publicyty. Co ciekawe piwo to w ostatnich dwóch latach zdobywało "tylko" trzecie miejsce. Na najwyższy stopień wspięło się dopiero w tym roku. Zwycięzca ostatnich czterech edycji plebiscytu czyli GRAND IMPERIAL PORTER z Browaru Amber w wyniku tegorocznych zawirowań smakowych znalazł się dopiero na czwartym miejscu. Drugie miejsce przypadło porterowi z Cieszyna via ŻYWIEC. Jest to zarazem jedyne tzw. koncernowe piwo, które odniosło w plebiscycie sukces. Nie po raz pierwszy zresztą. Trzecie miejsce przypadło KOMESOWI z Fortuny, która swój porter już raz wprowadziła na podium, na drugie miejsce. Było to w 2007 r. PORTER ŁÓDZKI, który zawsze cieszył się dużym uznaniem uczestników plebiscytu tym razem zajął piąte miejsce. Konkurencja wśród porterów jest duża, a jak widać Łódzkiemu nie wyszła na dobre rachityczna dostępność jedynie w puszkach i niepewność co do dalszych losów piwa i browaru. http://1.bp.blogspot.com/-NhwAgQ5bBJ8/URWQCoiYNaI/AAAAAAAABv8/eA4eptyXoTI/s400/butelka-rowing-jack-top.pngźródło: alebrowar.pl Piwa górnej fermentacji zarówno te jasne jak i ciemne to ewidentna domena AleBrowaru. SWEET COW (w kategorii piw ciemnych do 13 °Blg), BLACK HOPE (w kategorii piw ciemnych powyżej 13 °Blg), AMBER BOY (w kategorii piw jasnych do 13 °Blg) i ROWING JACK (w kategorii piw jasnych powyżej 13 °Blg) zdecydowanie najbardziej posmakowały piwoszom i zostawiły konkurencję daleko w tyle. Kategoria piw pszenicznych została rozbita w tym roku na trzy. Najlepsze piwo pszeniczne jasne do 13 °Blg to dobrze znane i uznane CIECHAN PSZENICZNE. Ubiegłoroczny zwycięzca PSZE KOŹLAK również w tym roku wygrał, tym razem jednak kategorię Piw Pszenicznych ciemnych mocnych. Wśród piw pszenicznych typu Witbier/Blanche triumfowało kolejne piwo Pinty VIVA LA WITA. Co ciekawe w liczbie zdobytych punktów piwo to okazało się zdecydowanie najlepsze. Pokonało nawet ROWING JACKA aż o 202 pkt. Browar Pinta okazał się również niekwestionowanym zwycięzcą wśród piw specjalnych. Kategorię piw wędzonych wygrało JAK W DYM przed DYMAMI MARCOWYMI. Tegoroczny Grand Champion BRACKI RAUCH BOCK zajął dopiero trzecie miejsce. Natomiast kategorię pozostałych piw specjalnych KONIEC ŚWIATA czyli piwo w fińskim stylu sahti przed DYNIAMITEM czyli piwem dyniowym. Ostatnią, ale niezwykle popularną kategorię piw aromatyzowanych wygrało po raz 7 z rzędu piwo MIODOWE z Browaru Ciechan, które podobnie jak rok temu wyprzedziło PIWO NA MIODZIE GRYCZANYM z Jabłonowa. Poprzedni rok pod względem piwnym był ze wszech miar rekordowy. Ilość piw, debiutów, nowych browarów i ciekawych inicjatyw powoduje, że trudno wszędzie być i wszystkiego spróbować. Ale nic nie wskazuje na to, by rok obecny miał być inny. Konkurencja między browarami rośnie, jakość piw jest coraz lepsza. My, jako konsumenci możemy się tylko cieszyć. View the full article
-
Zakończył się najważniejszy i najdokładniejszy plebiscyt na Piwo Roku 2012 zorganizowany już po raz dziesiąty przez portal Browar.biz. Niekwestionowanym zwycięzcą zostało piwo ROWING JACK warzone za sprawą inicjatywy kontraktowej AleBrowaru w browarze Gościszewo. Nie tylko zostało Piwem Roku, pokonało rekordową ilość 1180 piw, ale również zwyciężyło w kategorii Debiut Roku. Rowing Jack w obu kategoriach zebrał ponad dwa razy więcej głosów niż piwo z miejsca drugiego. A potwierdzeniem niebywałego sukcesu AleBrowaru może być fakt, że w obu kategoriach drugie miejsce również trafiło do niego, tym razem za piwo BLACK HOPE. W historii plebiscytu bywało już tak, że najlepszy Debiut zdobywał również tytuł Piwo Roku, ale nigdy nie było takiej sytuacji, że jeden browar zdobył dwa pierwsze miejsca w tych dwóch kategoriach. O tym że w Polsce lubimy piwne nowości i że poziom piwowarstwa rośnie świadczyć może fakt, że aż 7 piw z listy 10 najlepszych debiutów znalazło się w pierwszej dziesiątce najlepszych piw roku. Oprócz wspomnianych ROWING JACK i BLACK HOPE jest to jeszcze jedno piwo AleBrowaru AMBER BOY. Konkurencja z Pinty (Browar na Jurze) co prawda nie wygrała, ale wprowadziła aż 5 swoich piw do dziesiątki najlepszych piw i 4 do najlepszych debiutów. Są to KONIEC ŚWIATA, IMPERIUM ATAKUJE, ANGIELSKIE ŚNIADANIE i VIVA LA WITA. ATAK CHMIELU z Pinty, który debiutował w roku poprzednim i był Piwem Roku 2011 w tym zajął bardzo dobre 4 miejsce. Listę piw, które są w obu kategoriach uzupełnia DZIADEK MRÓZ browaru Artezan. Doskonały wynik uzyskało również piwo CIECHAN LAGEROWE, które debiutowało rok temu. Wtedy zajęło drugie miejsce w kategorii najlepszych piw i najlepszych debiutów. W tym roku niemal powtórzyło swój wynik zajmując trzecie miejsce w kategorii Piwo Roku. Jednak w koronnej kategorii Piw jasnych dolnej fermentacji do 13 °Blg nie dało szans innym browarom i tak jak rok temu, w tym również zdeklasowało konkurencję. Amberowskie piwo ŻYWE, które od początku swojego debiutu nigdy nie zanotowało gorszego miejsca niż drugie, tym razem musiało zadowolić się szóstą lokatą. Z kolei piwo z Ciechanowa MOCNE NIEPASTERYZOWANE, które również zawsze trafiało na pudło i tym razem się na nim znalazło. Będąc na trzecim miejscu ustąpiło drugie MARCOWEMU również z Browaru Ciechan. Wśród mocniejszych wersji piw jasnych dolnej fermentacji wygrał PILS z ciekawej inicjatywy Manufaktura Piwa przeprowadzonej przez Browar Jabłonowo. Piwo to choć nie znalazło się w pierwszej 10 najlepszych piw roku to jednak zostało docenione jako dziesiąty debiut roku. Ciemne piwa dolnej fermentacji zarówno te mocniejsze jak i słabsze to królestwo Pinty. Podobnie jak rok temu i w tym roku pierwsze miejsce przypadło CZARNEJ DZIURZE. Etatowy medalista poprzednich lat czyli piwo CZERWONY SMOK z Fortuny zajęło tym razem tylko szóste miejsce. I w kolejnych latach go już chyba nie zobaczymy, bo Smoki odleciały do historii. W mocniejszych wersjach piw ciemnych w ostatnich 6 latach zawsze wygrywał KOŹLAK z Ambera. Po raz pierwszy w historii musiał zadowolić się miejscem drugim. Pierwsze natomiast zdobyła ODSIECZ WIEDEŃSKA z Pinty. W kategorii Portery nie mogło być chyba inaczej. Ten rok należy do PORTERU WARMIŃSKIEGO z Kormorana. Zwycięstwo w European Beer Star zrobiło wrażenie i dobrą publicyty. Co ciekawe piwo to w ostatnich dwóch latach zdobywało "tylko" trzecie miejsce. Na najwyższy stopień wspięło się dopiero w tym roku. Zwycięzca ostatnich czterech edycji plebiscytu czyli GRAND IMPERIAL PORTER z Browaru Amber w wyniku tegorocznych zawirowań smakowych znalazł się dopiero na czwartym miejscu. Drugie miejsce przypadło porterowi z Cieszyna via ŻYWIEC. Jest to zarazem jedyne tzw. koncernowe piwo, które odniosło w plebiscycie sukces. Nie po raz pierwszy zresztą. Trzecie miejsce przypadło KOMESOWI z Fortuny, która swój porter już raz wprowadziła na podium, na drugie miejsce. Było to w 2007 r. PORTER ŁÓDZKI, który zawsze cieszył się dużym uznaniem uczestników plebiscytu tym razem zajął piąte miejsce. Konkurencja wśród porterów jest duża, a jak widać Łódzkiemu nie wyszła na dobre rachityczna dostępność jedynie w puszkach i niepewność co do dalszych losów piwa i browaru. Piwa górnej fermentacji zarówno te jasne jak i ciemne to ewidentna domena AleBrowaru. SWEET COW (w kategorii piw ciemnych do 13 °Blg), BLACK HOPE (w kategorii piw ciemnych powyżej 13 °Blg), AMBER BOY (w kategorii piw jasnych do 13 °Blg) i ROWING JACK (w kategorii piw jasnych powyżej 13 °Blg) zdecydowanie najbardziej posmakowały piwoszom i zostawiły konkurencję daleko w tyle. Kategoria piw pszenicznych została rozbita w tym roku na trzy. Najlepsze piwo pszeniczne jasne do 13 °Blg to dobrze znane i uznane CIECHAN PSZENICZNE. Ubiegłoroczny zwycięzca PSZE KOŹLAK również w tym roku wygrał, tym razem jednak kategorię Piw Pszenicznych ciemnych mocnych. Wśród piw pszenicznych typu Witbier/Blanche triumfowało kolejne piwo Pinty VIVA LA WITA. Co ciekawe w liczbie zdobytych punktów piwo to okazało się zdecydowanie najlepsze. Pokonało nawet ROWING JACKA aż o 202 pkt. Browar Pinta okazał się również niekwestionowanym zwycięzcą wśród piw specjalnych. Kategorię piw wędzonych wygrało JAK W DYM przed DYMAMI MARCOWYMI. Tegoroczny Grand Champion BRACKI RAUCH BOCK zajął dopiero trzecie miejsce. Natomiast kategorię pozostałych piw specjalnych KONIEC ŚWIATA czyli piwo w fińskim stylu sahti przed DYNIAMITEM czyli piwem dyniowym. Ostatnią, ale niezwykle popularną kategorię piw aromatyzowanych wygrało po raz 7 z rzędu piwo MIODOWE z Browaru Ciechan, które podobnie jak rok temu wyprzedziło PIWO NA MIODZIE GRYCZANYM z Jabłonowa. Poprzedni rok pod względem piwnym był ze wszech miar rekordowy. Ilość piw, debiutów, nowych browarów i ciekawych inicjatyw powoduje, że trudno wszędzie być i wszystkiego spróbować. Ale nic nie wskazuje na to, by rok obecny miał być inny. Konkurencja między browarami rośnie, jakość piw jest coraz lepsza. My, jako konsumenci możemy się tylko cieszyć. Czytaj całość na blogu autora
-
Ostatnio w końcu wykorzystałem możliwość podróży służbowych do Francji. Na południu, w okolicach Lyon, zaopatrzyłem w kilka lokalnych piw. Okazuje się, iż w tamtym rejonie piwowarstwo rzemieślnicze ma się całkiem nieźle, a co za tym idzie – udało mi się nabyć kilka lokalnych piw (a kolejne są w [...] Wyświetl pełny artykuł
-
Co jest bzdurą, a co prawdą? Wczoraj Wirtualna Polska opublikowała tekst pod tytułem „Piwo, czyli złocisty trunek z kaszką kukurydzianą„. Na stronie głównej był promowany jeszcze bardziej alarmistycznym tytułem „Co trzecia butelka jest trefna. Nowy raport nt. piwa„. Jak zapowiada … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
-
Każdy, choćby z reklam TV, wie jak rośnie chmiel. Wysokie na kilka metrów stelaże z rozpiętymi sznurami po których pną się pędy tej pięknej rośliny. Cenne w niej są tak naprawdę tylko żeńskie kwiatostany, które ze względu na swój wygląd zwane są szyszkami. Te osobliwe kwiatki zawierają szereg związków organicznych, które wywierają zasadniczy wpływ na gotowe piwo. Zanim jednak szyszka trafi do piwa, a w swojej naturalnej postaci trafia do niego niezwykle rzadko, jest przetwarzana do użyteczniejszej postaci. W przemyśle stosuje się głównie granulat i ekstrakty chmielowe. Pierwszy ma postać sprasowanych pelet, drugi – żółto-zielonego płynu. Wydaje mi się, że mit o dodawaniu żółci bydlęcej do piwa mógł wziąć swój początek właśnie od wyglądu ekstraktu chmielowego. Żółtawa maź laikom kojarzy się najwidoczniej jednoznacznie. Błąd! Dlaczego przetwarzać chmiel? Co najmniej z kilku powodów. Najważniejszy to łatwość przechowywania i efektywność produkcji. Chmiel “skompresowany” zajmuje mniej miejsca, wolniej traci swoje cenne właściwości, a także generuje mniejsze straty w browarze (także domowym). Oczywiście najlepszą postacią chmielu jest świeżo zerwana szyszka, ale jest to postać bardzo ulotna, stąd bardzo rzadko stosowana. Miało być o goryczce, a trochę rozpisałem się w tematach pobocznych. Mam nadzieję, że was nie zanudziłem. Obiecuję, że to już koniec bajek. Już przechodzę do meritum dzisiejszego odcinka. Za goryczkę chmielową odpowiadają związki organiczne zwane alfa-kwasami. Nie rozpuszczają się one w zimnej wodzie, stąd potrzeba gotowania brzeczki z chmielem, czyli znane wszystkim warzenie (od: war, wrzątek). W wyniku działania temperatury alfa-kwasy ulegają izomeryzacji. Dzięki temu stają się rozpuszczalnymi w wodzie izo-alfa-kwasami. By uzyskać odpowiedni poziom goryczki, gotowanie z chmielem musi trwać odpowiednio długi czas (minimum 60 minut). W praktyce chmiel dla goryczki zadaje się na początku gotowania brzeczki i przetrzymuje aż do momentu jej chłodzenia. I ani chwili dłużej. Aby uzyskać założony poziom goryczki istotnym jest, by po wyznaczonym czasie schłodzić brzeczkę jak najszybciej. W ten sposób proces izomeryzacji chmielu zostaje gwałtownie zatrzymany i mamy pewność, że piwo będzie miało taką intensywność goryczki, jaka była pierwotnie założona. Co ciekawe, goryczka jest mierzalna. Jej poziom opisuje się w skali IBU od International Bitering Unit, czyli po naszemu międzynarodowa jednostka goryczki. 1 IBU to 1 miligram izo-alfa-kwasów rozpuszczonych w jednym litrze wody. Żeby dać obraz jak IBU przekłada się na goryczkę podam kilka przykładów: klasyczny euro-lager typu Żywiec czy Tyskie ma około 18 IBU mocno chmielony Pilsner Urquell około 40 IBU jedno z najmocniej chmielonych piw dostępnych w polsce to Rowing Jack z Alebrowaru, który ma ok. 80 IBU Zatem jeśli spotkacie na etykiecie piwa poziom IBU (rzadko, ale czasem podają), to będziecie wiedzieli czego się w środku spodziewać. Poziom IBU zależy od tego jakiej ilości chmielu użyjemy, jaką procentową zawartość alfa-kwasów zawiera dany gatunek chmielu, a także od tego jak długo go gotujemy. IBU ma jednak pewną granicę, także nie da się wyprodukować piwa nieskończenie gorzkiego. Granica to około 120IBU. Wynika ona z nasycenia roztworu (brzeczki) izo-alfa-kwasami. Więcej się rozpuścić nie da, więc nie wierzcie w etykiety, na których jakiś szalony marketingowiec napisał 1000IBU. Inna sprawa to górna granica wyczuwania goryczki przez człowieka. Po jej przekroczeniu nasz język najzwyczajniej wariuje i przestaje odróżniać. Może się zatem zdarzyć, że piwo mające 80IBU wyda nam się tak samo gorzkie jak to, które posiada 120IBU. Inna sprawa, że odczuwanie goryczki nie zależy od samego IBU, ale także od ekstraktu piwa. Czym większa gęstość początkowa brzeczki i większa ilość cukrów resztkowych pozostałych po fermentacji, tym goryczka słabiej wyczuwalna. Zatem pilsner o ekstrakcie 12% i goryczce 40IBU będzie w odczuciu bardziej gorzki od koźlaka o ekstrakcie 16% i takim samym poziomie IBU. Odczuwanie goryczki może być u każdego inne, ale statystycznie rzecz ujmując bardziej wyczulone są na nią kobiety. Nie jest to jakieś straszne zaskoczenie. Każdy przecież widzi, że kobiety nie przepadają za smakiem gorzkim. Ciekawe jest natomiast to, skąd to się bierze. Jest to mianowicie wynik ewolucji. Jeszcze nie tak dawno przygotowywanie posiłków było domeną kobiet (staruszkowie wiedzą, o czym mówię , a jeśli spojrzeć jeszcze wstecz, to dowiemy się, że kobiety musiały decydować czy składniki, których używają w “kuchni” nie są aby trujące. Większość trucizn jest gorzka, stąd u kobiet takie wyczulenie na ten smak. Na koniec kilka słów o innych rodzajach goryczki. Warto wiedzieć, że to co w piwie jest gorzkie lub takie nam się wydaje, nie musi być wcale chmielową goryczką. W niektórych piwach ciemnych spotykamy goryczkę typu palonego, przypominającą nieco tą znaną z kawy. De facto ma ona zbliżone pochodzenie – i w kawie i w piwie bierze się od palonych ziaren. W niektórych gatunkach piwa, jak stout, jest ona pożądana i stanowi cechę charakterystyczną. W innych, jak monachijskie ciemne czy koźlak, będzie wadą i świadczy o błędzie w recepturze. Czasem w piwie spotykamy goryczkę cierpką, ściągającą. Jeśli nie wiesz o czym piszę, przypomnij sobie jaki posmak pozostawia mocna herbata, tudzież przegryziona pestka winogrona. Taki efekt pojawia się wskutek wypłukania tanin lub garbników. Są to związki występujące w roślinach, w tym w chmielu i ziarnie (słodzie). Złe obchodzenie się ze składnikami piwa, może skutkować wypłukaniem tanin/garbników i nieprzyjemną goryczką. O ile w piwach delikatnie chmielonych posmak ściągający jest zawsze wadą, to w niektórych ekstremalnie chmielowych się go dopuszcza. Czym większa ilość użytego chmielu i czym dłuższe gotowanie z chmielem, tym większe ryzyko powstania posmaku ściągającego. Czasami nie da się go po prostu uniknąć. Ostatni typ goryczki to efekt działania alkoholu. Jest to goryczka raczej nieprzyjemna, która zostaje przez dłuższą chwilę po przełknięciu piwa. W przeciwieństwie do goryczki chmielowej odkładającej się wyłącznie na języku, ta wypełnia całe usta. Jest to oczywista wada, występująca najczęściej w piwach mocnych z dolnej półki i piwach … niedoleżakowanych. Dawniej wyznawano zasadę, że na każdy stopień Plato przypada tydzień leżakowania. Czyli dla klasycznego jasnego lagera o 12% ekstraktu przypadało 12 tygodni leżakowania. Dzisiaj rachunek ekonomiczny jest nieubłagany i to samo piwo wypycha się do sklepów już po 20 dniach. Pal licho, gdy jest to piwo lekkie. Gorzej jeśli zbyt szybko na rynek wrzuca się koźlaka czy porter bałtycki. Niestety takie przypadki się w Polsce zdarzają zbyt często. Jeśli zatem jesteś miłośnikiem piw mocnych i nie są to tanie mózgotrzepy, to kup większy zapas i samodzielnie leżakuj w chłodnej piwnicy nie zważając na termin przydatności. Zasada ta ma szczególne zastosowanie w przypadku porterów o zawartości alkoholu > 9%. Te starzeją się naprawdę godnie i zadziwiają nawet kilka lat po upływie terminu przydatności. Wyświetl pełny artykuł
-
na trzy sposoby Stouty to moja ulubiona grupa gatunków piwa. Wytrawne, słodkie, owsiane, imperialne – nie ma wersji, która by mi nie smakowała z typowego założenia „bo nie”. Co najwyżej, jeżeli piwo jest ewidentnie zwalone to trzeba takiego podrzutka wywalić z gniazda, niech nie kala. Stout był jednym z pierwszych „świadomych” piw jakie wypiłem w swoim życiu. Jak również pierwszym piwem jakie samodzielnie uwarzyłem, jeszcze z ekstraktu. Drugie i trzecie zresztą też. Dlatego cholernie cieszy mnie fakt, że zaczęły być dostępne w Polsce stouty z Europy oraz zza Oceanu. Rynek jest w nie przebogaty, zresztą na często cytowanym RateBeer w pierwszej dziesiątce Top 50 większość piw to właśnie wariacje na temat irlandzkiego czarnego złota. Nic więc dziwnego, że nawet i u nas zaczął być świętowany International Stout Day. Skoro tak lubię stouty to pewnie jakieś muszę mieć cały czas w składziku? Ano mam. Left Hand Brewing Milk Stout Milk Stout to zacny gatunek deserowy. W zależności od tego jak wiele laktozy sypnie się piwowarowi będzie ona mniej lub bardziej odczuwalna. Pełny ogień wskazany jest tylko w waleniu na gumę czy powerslidach, ale jak ktoś chce uwarzyć dla siebie w domu to można pofolgować. Protip: Paniom powinno smakować. Piana: Beżowa, średnio bujna. Dosyć szybko opada do niskiego kożucha. Barwa: Jest lekko za jasne jak na stouta. Przebija przez całość na bardzo ciemną wiśnię. W każdym razie można przejrzeć na drugą stronę pokala, a jest przecież gruby. Zapach: Bardzo delikatne estry, słodycz laktozy, ciemne słody i bardzo ulotna słodowość jasnego ziarna. Smak: Dosyć niskie wysycenie. Piwo jest bardzo słodkie, sypnęli tej laktozy od serca, co jednak nie przeszkadza. Lekko syropowe w odbiorze. Finisz to gra ciemnych słodów. Bukiet składa się z trzech, płynnie przechodzących, akordów. W zasadzie jest skupione na początkowym uderzeniu mocnej słodyczy, przechodzącej w słodowość, by finiszować bardzo fajną palonością i lekką paloną goryczką. Bardzo przyjemne piwo deserowe czy na imprezę. Wybitnie pijalne, przy czym sądzę, że przy trzeciej butelce następuję ogólne przesłodzenie organizmu i sięgnięcie po gin z tonikiem. Flying Dog Pearl Necklace Oyster Stout Latający Pies jest jednym z moich ulubionych browarów. Na rynku można trafić stouty ostrygowe, które w zasadzie są stoutami wytrawnymi marketingowo przewidzianymi do smakowania z owocami morza. Tutaj mamy więcej ambicji, do kadzi warzelnej trafiły ostrygi. Dodatkowo piwo nazwali Pearl Necklace. Jeżeli ktoś nie wie co to znaczy w slangu, to jest delikatny i niewinny jak aniołek. Piana: Beżowa, ale bardzo nikła. Szybka opada i pozostaje w postaci pojedynczych kępek. Barwa: O, to już jest stout. Piknie. Zapach: Słody jasne i ciemne oraz zapach jakby morza. Lekko wapienny aromat, ciekawe czy dodają ostrygi ze skorupkami. Owoców morza unikam jak diabeł święconej wody, wg mnie jedyne mięso to takie co chodzi po ziemi i albo robi kwi, muu albo gdacze. Ewentualnie coś co biega po lesie. Więc ciężko mi się odnieść do faktu czy tak pachnie gotowana ostryga. Ale ewidentnie nuty marynistyczne tutaj można wyczuć. Smak: Znacznie mocniej wysycone niż poprzednie piwo. Na początku uderza cierpkość ciemnych słodów, następnie wchodzą słody jasne i słodowość. Finisz lekko goryczkowy. Tak jak napisałem, ostryg nie próbowałem, ale nie wyczuwam niczego dziwnego czy nowego w smaku. Piwo jest jednak bardziej kwaskowate. Generalnie dobry, przyzwoity stout. Spodziewałem się jakiegoś szału związanego z ostrygami, jest jedynie coś niepokojącego dla moich zmysłów kulinarnych w zapachu. Ale w smaku już jest to bardziej goryczkowy, wytrawny stout. Mogłoby być mniej wysycone. Emelisse Imperial Russian Stout Działo ciężkiego kalibru, ponad 25 stopni Plato ekstraktu. Piana: Zabawne, spodziewałem się, że piwo o takim woltażu może mieć cokolwiek słabą pianę. A tu piękna, drobnopęcherzykowata, brązowa, gruba na centymetr. Utrzymuje się. Barwa: Czarne jak noc i krucze skrzydła. Zapach: Intrygujący. Marmolada brzoskwiniowa, pory, słody ciemne i jasne, melasa. Lekkie sherry. Smak: Dosyć mocno wysycone, czuć ciężar gatunkowy. Piwo o wybitnie wysokiej pełni. Mocno słodkie, wręcz z lekkim posmakiem gumy balonowej. Cierpkość ciemnych słodów, ale też wybitnie wysoka słodowość oraz wręcz słodycz, jakby cukrowa, oblepiająca usta i paszczę dokumentnie. Jest niby cukier w składzie, ale wątpię, żeby nie został cały przefermentowany. W każdym razie wrażenie jakby było zmieszane z syropem cukrowym. Alkoholu praktycznie nie czuć, mimo że 9,8%. Co akurat jest dobre, prawdziwa sztuka to właśnie ukryć alkohol Adeli nie smakowało. Dla mnie natomiast bardzo fajne piwo przy którym można posiedzieć i podumać. Sesyjność jest zerowa, trzeba przygotować sobie godzinę/półtorej wolnego czasu, wygodne legowisko i można oddać się kontemplacji natury wszechrzeczy. Wyświetl pełny artykuł