Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 626
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Kończy się rok, zatem czas na krótkie podsumowanie. Postaram się zbyt długo nie przynudzać, żebyście zdążyli zakupić dobre piwo celem celebracji imienin Sylwestra. Wydarzenia roku: Piwne premiery – to był rok wyjątkowo dużej ilości premier. Wśród nich kilka prawdziwych perełek. Nowe style na naszym rynku – sweet stout, american stout, amber ale, sahti, dubel i tripel, extra special bitter, brown ale, coffee stout, russian imperial stout, india pale ale. Piwne festiwale. Prym wiodą Festiwal Birofilia w Żywcu i wrocławski Festiwal Dobrego Piwa. Jest też kilka nowych inicjatyw, które z pewnością będą kontynuowane i mam nadzieję zdobędą taką renomę jak wyżej wymienione. Grand Champion. Duży sukces dymionego koźlaka, który rozszedł się jak świeże bułeczki. Na pohybel tym, którzy wieszczyli mu komercyjną porażkę. Nowe Browary. AleBrowar wszedł na rynek z hukiem i znakomitym piwem. Artezan otworzył się bez pompy, ale nadrabia jakością. Tomek Kopyra testuje w Widawie swoje odważne receptury, a Krzysztof Kula opracował znakomite Red AIPA dla zielonogórskiego Hausta. Blogerzy. Pierwsze spotkanie “branży”, które odbyło się pod koniec września, dało nam pozytywnego kopa. Wspólna akcja z okazji Dnia Stoutu i ciągła praca nad jakością naszych działań pozwala radośnie spoglądać w przyszłość. 10 lat Ciechana. Aż się nie chce wierzyć, że to tak szybko zleciało. Szacunek dla Marka Jakubiaka za zaangażowanie w ratowanie pięknych browarów (Lwówek Śląski, Bojanowo), za nowe piwa i za jakość, która nie schodzi poniżej dobrego poziomu. Multitapy. Dociera do nas powoli moda na knajpy z kilkoma kranami, z których rotacyjnie leją się znakomite piwa, czasem nawet takie zza oceanu. Na razie tylko kilka miast może się pochwalić takimi przybytkami, ale wydaje mi się, że jest miejsce dla kolejnych tego typu lokali. Medale dla Portera Warmińskiego i Orkiszowego z miodem. Brawo dla browaru Kormoran za międzynarodowy sukces i przede wszystkim za znakomite piwa (przynajmniej te dwa Piwowarzy domowi. Jest nas coraz więcej, ale co najważniejsze – profesjonalizujemy się. Jedni budują/organizują własne browary (Artezan, Pinta, Alebrowar) inni współpracują lub pracują w browarach (Brovaria Gdańsk, Browarmia, Haust, Widawa, Jabłonowo/Manufaktura). Rodzą nam się piwni celebryci, że wspomnę tylko takie nazwiska jak Kopyra, Saks czy Chmielarz. Browar Rzemieślniczy – Artezan. Nowa jakość na polskim rynku. Trzech piwowarów dokonało rzeczy niemożliwej – samodzielnie od podstaw zbudowali i przepchnęli przez toporną maszynę urzędniczą nowy browar. Warzą z pasją i odwagą, stawiając przede wszystkim na jakość. Do tego chętnie nauczają innych jak otworzyć browar. Wtopy roku: Marazm. Wiele browarów “regionalnych” jedzie na swojej “renomie”. Jeśli wypuszczają coś nowego, to jest to zwykle słodkie, aromatyzowane, chemiczne. Nie tak wyobrażam sobie piwną rewolucję. Pozytywnie odznaczył się jednak Kormoran (medale, Weizenbock, Orkiszowe z czosnkiem), Manufaktura Piwna (Pils, Bury Kocur, Jeden Chmiel) i Fortuna (przyzwoite Miłosławy, nowe Komesy z pięknym kielichem). Antidotum – kukułcze jajo wśród browarów kontraktowych. Opakowania piękne, piwa nudne, wykonanie fatalne. Rekord. Zanotowaliśmy w kraju rekordowe spożycie piwa. Dlaczego zatem wtopa? Bo znakomitą większość spożycia stanowi piwo z dolnej półki. Spryciarze – Łebskie i Łomża/Żabka. Pierwsi sami sobie przyznają medale, drudzy udają mały browar i kopiują jego etykiety. Ceny. Rozumiem, że dobre niszowe piwo musi kosztować i czasem jestem w stanie wysupłać sporo na zakup znakomitego trunku. Nie zgadzam się jednak z przesadnym pozycjonowaniem cenowym niektórych marek. Butelki zwrotne. Utrzymuje się tendencja do pakowania piwa w opakowania jednorazowe. Szkoda, bo odbija się to na jego cenie. Raz, że konsument musi dopłacić za opakowanie. Dwa, że koszt utylizacji też spada na konsumenta/podatnika, choć nie jest to koszt oczywisty i bezpośredni. Sumarycznie spotkało nas pod piwnym względem więcej dobrego niż złego. To był naprawdę udany rok. Przyszły będzie z pewnością jeszcze ciekawszy! Na koniec życzę wam udanego sylwestrowego szaleństwa i samych dobrych piw w 2013 roku. A już za dni kilka postaram się przedstawić zapowiedź tego, co czeka nas w nadchodzącym roku. Bądźcie czujni! Wyświetl pełny artykuł
  2. najbardziej goryczkowe piwo w Polsce? Czas na ostatnią naszą premierę w 2012 roku, czyli Sępa. Dlaczego Sęp, pewnie już wiecie. Jak powstawał możecie zobaczyć tutaj. Jeśli idzie o goryczkowość tego piwa, to choć nie mieliśmy do końca danych o zawartości … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  3. czyli Alt i Porter Bałtycki z Gdańska. Wpis miał pójść wczoraj, ale z racji, że wyszła sprawa pozwu Ambera, więc z opóźnieniem dziś dwa piwa z browaru restauracyjnego Browar Piwna w Gdańsku. Jest to jeden z browarów, które rozpoczęły warzenie … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  4. Jutro sylwester. Tych, którzy spędzają go w domowych pieleszach zapraszam do zrobienia prostej i pysznej przekąski do piwa – sajgonek. Czytaj całość na blogu autora
  5. wg artykułu na portalu wyborcza.biz, bo pozwu jeszcze nie dostałem. Miało być dzisiaj o alcie i porterze uwarzonych w Browarze Piwna w Gdańsku, ale zelektryzował mnie tekst z portalu wyborcza.biz. na temat Newserii. Okazuje się, że nie tylko ja mam … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  6. A jak AleBrowar. By wywrócić piwowarską scenę do góry nogami wystarczy wynająć instalację do warzenia piwa w browarze, uwarzyć kilka przebojowych piw i zrobić świetną oprawę. I już nic nie będzie takie jak było. A jak Artezan. Trzech piwowarów domowych, trochę zapału i silnej woli w użeraniu się z machiną administracyjną, trochę kasy i jest: pierwszy w Polsce rzemieślniczy browar z prawdziwego zdarzenia. Lodołamacz toruje drogę innym. B jak blog. Niby nic nowego, ale zrobił w tym roku oszałamiającą karierę. A dużo w tym zasługi pierwszego w Polsce piwnego Blog Day. Blogerzy rosną w siłę. C jak Ciechan. Browar Ciechan obchodził w 2012 roku jubileusz 10 lat istnienia pod wodzą Marka Jakubiaka. Piwna husaria Ciechana należy do najbardziej utytułowanych piw w plebiscycie portalu Browar.biz. D jak dyskont. Wiele browarów odkryło dla swoich piw doskonały kanał dystrybucji. Szkoda tylko, że nie działa tu zasada: im tańsze tym lepsze. Będzie problem, kiedy dyskonty odkryją dobre piwa, tak jak to zrobiły z winami. Czekam. E jak etykieta. Nigdy nie było tyle dyskusji nad etykietami jak w tym roku, nigdy też nie były one tak kreatywne, nietypowe i kontrowersyjne. AleBrowar, Widawa, Artezan i inne - było o czym dyskutować i na co patrzyć. F jak I Festiwal Piwa w Poznaniu. Kameralny jest on na razie, ale jak się rozhula to będzie pięknie. G jak Grand Champion. Czwarta to już edycja GCh Festiwalu Birofilia. Tym razem jest nim Rauchbock. Co prawda wszyscy na niego z utęsknieniem czekali, ale to już nie te czasy, gdy na półkach nic nie było. Dziś i GCh musi walczyć o przychylność konsumentów. H jak humulus lupulus americanos. Czyli chmiel amerykański lub bardziej fachowo bukietotwórczy, bo nie wszystkie są z hAmeryki. Ależ te chmiele robią karierę! A dzięki nim historia piwowarstwa pisze nowy rozdział. Aromaty cytrusów, kwiatów, ziół, korzeni są niekiedy powalające. I jak IBU. International Biathlon Union? International Boxing Union? Nie, to International Bittering Units czyli pytanie ile goryczy ma mieć piwo, by nie było słodkie. Kogo to wcześniej interesowało? A dziś wszyscy liczą i liczą. J jak jeżyk. Jeżyk to czy słonik? Pasuje do rzemieślniczego browaru czy nie? Te i podobne pytania dzieliły piwoszy w dywagacjach nad logo artezańskiego browaru. K jak kolaboracja. Czyli donoszenie piwowarskiej wiedzy przez piwowarów domowych browarom już istniejącym. L jak Lubię to! Jedni lajkują, inni liczą lajknięcia. Niektórzy szybciej klikają niż przeczytają. A facebook górą! Ł jak Łebski Browar. Trzeba mieć łeb, by wymyślić coś takiego: ustanowić nagrodę i przyznać ją samemu sobie. To tańsze niż Laur Konsumenta - za niego trzeba było zapłacić. M jak Manufaktura Piwa. Czy ktoś wcześniej pomyślał by, że Browar Jabłonowo postawi na niszowe piwa i kolaborację z piwowarem domowym? Wszystko się zmienia. I dobrze. M jak multitap. Brzmi to nowocześniej niż na przykład: wielokran. Czyli idziesz do knajpy i do wyboru masz kilka, kilkanaście piw z beczki. Piękne, byle nie kwaśne. M jak Miłosław Koźlak. Miał to być królewski karp na świąteczny stół czyli najlepsze piwo Chmielaków Krasnostawskich. Miał być, ale ryby psują się od głowy. N jak nowe browary w Polsce. W 2012 r. powstały Artezan, Cieszyński Browar Mieszczański (restauracyjny), Jan Olbracht (Toruń, restauracyjny), Krajcar ( Żywiec, restauracyjny), Piwna (Gdańsk, restauracyjny), Słociak (Sławice k. Opola, restauracyjny), Widawa (Chrząstawa Mała k. Wrocławia, restauracyjny). I jeszcze dwa inne, ale nie wiem, czy już zaczęły warzyć. O jak Omerta Pub & more… Krakowska piwiarnia z 28 nalewakami i tytułem Gospoda Roku przyznanego przez Bractwo Piwne. Jak ktoś nie wie gdzie leży podaję adres: Kupa 3 P jak Pilsner Urquell. 170-letni staruszek, a trzyma się mocno. P jak premiera piwa. Rzecz do tej pory niesłychana piwiarnia zaprasza pana. Na nowe piwo. Nowo wprowadzane na rynek piwa mają swoją oficjalną premierę w pubie, knajpie czy piwiarni. Oczywiście z odpowiednią oprawą. Może w przyszłym roku będą też zamknięte premiery prasowe i prapremiery? R jak Rekord. Spożycia piwa, bo w tym roku wypiliśmy historycznie dużo piwa. I rekord alkoholu w piwie. Czy 57% w koźlaku lodowym z browaru Schorschbräu ktoś przebije? Może znowu BrewDog? S jak Stout. A przede wszystkim hucznie obchodzony Międzynarodowy Dzień Stoutu. Chyba zagości już u nas na stałe. Warto. T jak Tyskie. Wiele się w Polsce zmienia, ale "Tyskie pozostaje ulubionym piwem Polaków". U jak u. Czyli wnerwiająca niektórych poprawna końcówka odmiany takich słów jak porter czy stout. To co, napijemy się dziś wieczór porteru? A? W jak Warmiński Porter. Porterów ci u nas dostatek. A co jeden to lepszy. Ale primus inter pares to Porter z Browaru Kormoran. Złoty medal podczas European Beer - chapeau bas! Z jak Zwierzyniec. Może w końcu jakieś zwierze opuści ten browar po przejęciu go przez Perłę? Byle nie był to kotek, z drugiej części gry w kotka i myszkę. Czytaj całość na blogu autora
  7. w każdym razie w Williams Bros. Brewing CO. Tekst o tematyce motocyklowej sezonuje się na jutro, dzisiaj więc przerywnik w postaci recenzji dwóch z pięciu piw z serii Historic Ales from Scotland. Ot, piwa na tyle ciekawe, że uznałem iż warto się im przyjrzeć. Szczególnie, że powinny być w miarę dostępne w sklepach specjalistycznych. W serii mamy takie ciekawostki jak: Fraoch Heather Ale (z wrzosem) Alba Scots Pine Ale (z sosną zwyczajną) Kelpie Seaweed Ale (z wodorostami) Ebulum Elderberry Black Ale (z czarnym bzem i woskownicą zwyczajną) Grozet Gooseberry Ale (z agrestem) Miałem możliwość spróbować Alby i Ebulum. Oba są dziwne, ale jak to wygląda w praktyce? Ebulum Elderberry Black Ale Świetna etykieta, uwielbiam motywy celtyckie. Czarny bez i woskownica zwyczajna były składnikiem gruitu, specjalnej mieszanki ziół używanej pierwotnie zamiast chmielu. Sądzę, że nie chcieli pójść po bandzie i wrzucić w cholerę do kotła wszystko co się da. Takie eksperymenty nie kończą się dobrze, szczególnie jeżeli chcemy mieć efekt w stałej sprzedaży. No i OK, co też kot nam przyniósł? Piana: Bujna, brązowa, drobnopęcherzykowata, piękna. Barwa: Absolutnie nieprzejrzysta, stoutowata. Zapach: Kapitalny zapach. Czarny bez, kawa, palone słody, lekko ziołowy zapach, być może tej woskownicy zwyczajnej. Lekkie estry kwiatowe. Podrasowany stout o pogańskich korzeniach. Smak: Zdecydowanie stout. Do tego smak czarnego bzu oraz specyficzna gorycz chmielowo-ziołowa. Alkohol jest wyczuwalny, ale bardzo delikatnie i jest wkomponowany w cały profil piwa. Bardzo mi odpowiada. Coś czuję, że jeszcze nie raz zagości u mnie w kuflu. Jak widać można zrobić fajne piwo bez dodatku chmieli jankeskich czy innych wynalazków. Zdecydowanie warto spróbować. Alba Scots Pine Ale Drugi wynalazek. Niby znam wynalazek nalewki na młodych pędach sosny, ale jednak jest pewna rezerwa. Piana: Drobnopęcherzykowata, lekko przybrudzona, bujna i trwała. Barwa: Piękny bursztyn, klarowne. Zapach: Co ciekawe pachnie landrynkami, takimi twardymi karmelkami. Rozpuszczalnikowy octan etylu. Jest też lekki zapach żywiczny, może i z sosny. Smak: Cholernie słodkie i to rzeczywiście w stylu landrynek. Bardzo pełne. Jest lekki żywiczny posmak. Piwo ma 7,5% alkoholu, ale sądzę, że ekstraktu zostało jeszcze sporo. Karmelowe. Bardzo niskie wysycenie. Black Ale było znacznie lepsze. To jest słodki ulepek, do zaliczenia i nie zamierzam wracać z powrotem. Aczkolwiek ta słodycz jest jednak w jakiś tam sposób złożona, sosnowo-karmelkowa. Pomysł był, wykonali jak wykonali, jeżeli ktoś lubi słodkie to będzie zachwycony. Inni mogą pominąć na liście zakupów. Wyświetl pełny artykuł
  8. Czyli głównie chmielenie. Czas na kolejny po zacieraniu etap procesu powstawania piwa. Ponieważ głównie sprowadza się on do chmielenia, a nie chciałem się powtarzać, więc tym, którzy nie widzieli, polecam odcinek z serii surowce piwowarskie dotyczący chmielu. W poniższym filmie … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  9. Postanowiłem dorocznie przyznawać nagrodę najlepszym piwnym marketingowcom. Nagroda nazywać się będzie “Złoty Stetoskop Piwologa” i będzie przyznawana jednemu browarowi – bez względu na to czy jest duży czy mały, przemysłowy czy kontaktowy, partyjny czy bezpartyjny. Ważne, żeby marketing był odważny, bezkompromisowy i agresywny. W tym roku, rzutem na taśmę, nagrodę otrymuje … [fanfary] … [tadaaa] … Łebskie Coś [co zleca produkcję Witnicy] Tak tak, zleca produkcję, bo raczej nie stoją za tym ludzie i pomysł. Akcja pod tytułem stwórzmy nagrodę i przyznajmy ją sobie sami tak mnie urzekła, że werdykt nie mógłby być inny. Wiem, ze z zazdrością w tym momencie spoglądają takie potęgi jak Kampania Piwowarska czy Grupa Żywiec, ale w tym roku muszą obejść się ze smakiem. Ich marketingowcy nie byli tak “łebscy” by zdobyć tą lukratywną nagrodę. Zatem Łebski Browar przez cały przyszły rok nieodpłatnie i całkiem obiektywnie będzie się mógł posługiwać znakiem Złotego Stetoskopu o ile sam sobie ten znak narysuje i wykupi prawa do używania tego znaku za jedyne, promocyjne 10 złotych talarów. Gratuluję! A dla tych, którzy wątpią w obiektywność jednoosobowego jury, kilka zrzutów ekranu: Wyświetl pełny artykuł
  10. piwne działa ciężkiego kalibru Porter bałtycki jest idealnie zimowym trunkiem. Oczywiście są zawodnicy, którym w konsumpcji nie przeszkadza lato i wyższe temperatury. Co kto lubi. A RIS? Cóż, aż tak odmienny w odbiorze nie jest. Natomiast pod względem praktyczno-rynkowym, uwarzenie takiego piwa przez Artezanów jest fajną nowością na naszym rynku. Postanowiłem połączyć oceny porterów Łódzkiego i BrowArmijnego oraz Dziadka Mroza. Już przy premierze pojawiały się porównania obu gatunków, więc zawsze to jakiś eksperyment. Dziadek Mróz Na premierę Dziadka Mroza specjalnie przejechałem się do łódzkiej Piwoteki. Mimo solidnego ekstraktu piwo było niesamowicie pijalne i zwodniczo kamuflowało zawartość alkoholu. Kupiłem po sąsiedzku parę butelek (bez etykiet) do dalszych prób. I przyjemności. Piana: Drobnopęcherzykowata, beżowa, trwała, bujna. Barwa: Ewidentnie jest to stout. Zapach: Przede wszystkim gorzka, szlachetna czekolada. W tle palone słody, wanilia i owocowe estry. Bardzo zbalansowany i przyjemny profil. Smak: Zdecydowanie czuć ciężar gatunkowy. Są pracujące na języku cukry resztkowe, a alkohol jest przebiegle ukryty. Bardzo delikatna paloność, karmelkowata ulepkowatość, wysycenie w sam raz. Po raz kolejny jestem pod wrażeniem piwa z Browaru Artezan. Chłopaki wiedzą co robią i nie zawodzą. Piwo cholernie pijalne, bardzo dobrze zbalansowane, alkohol wyczuwalny jest jedynie w postaci ciepła w żołądku. Nie jestem przekonany, że potrzebny jest mniej estrowy profil, ale na pewno też będzie ciekawie. Porter Łódzki Piłem ostatni raz, kiedy jeszcze pakowany był w paskudną fioletową puszkę. Zobaczmy jak się zmienił po latach. Szata graficzna zdecydowanie się zmieniła. Mamy teraz równie paskudną, ale czarną. W stylu dobrobytu lat 90-tych. Idealnie pasuje do meblościanki. A i dodatkowo rozczuliło mnie „original recipe by Browary Łódzkie”. Gdzieś już podobne opcje językowe widziałem. Co ciekawe po otwarciu nie zostałem zaszczycony syknięciem. Piana: Beżowa, początkowo bardzo bujna o zróżnicowanej strukturze. Opada do dywanika. Barwa: Na pograniczu stoutowatej. Przebija na piękny palisander. Zapach: Landrynkowo-karmelowata ulepkowatość, w zasadzie pachnie trochę jak dosładzany kwas chlebowy. Na dalszym planie aromaty z ciemnego słodu i palone. Wyczuwalny alkohol, ale w tle. Smak: Mimo braku doznań dźwiękowych okazało się dosyć wysycone. Lekka kwaskowatość wynikająca z ciemnych słodów. W zasadzie to samo co w zapachu tylko bardziej. W smaku dodatkowo wychodzi retronosowo miodowy aromat – czyżby lekkie utlenienie? Pamięć bywa złudna. Ale w tym przypadku raczej nie jest. Łódzki Porter pamiętam jako piwo solidne i zacne, podobnie jest w tym przypadku. Nie wiem tylko skąd to utlenienie. No i szata graficzna to najbardziej dolna półka w supermarkecie. BrowArmia Porter Miodowy Piwo będące skutkiem współpracy z Marcinem Chmielarzem, tym razem w skali mikrobrowarowej. Czy się udało? Czy piwo mogłoby pójść w świat z wielką pompą i zostać premierą? Czy mogłoby być dostępne wszędzie tylko nie w miejscu uwarzenia? Sprawdziliśmy to z partyzanta po spacerze Traktem Królewskim. Piana: Dosyć niska, ale długo się utrzymuje. Barwa: Prawie stoutowata, dosłownie brakuje jednego tonu więcej. Zapach: Zapach w zasadzie również ma sporo wspólnego ze stoutem i porterem angielskim. Zdecydowanie czuć miód gryczany, owocowe estry i ciemne słody. Całkiem przyjemny aromat, zachęcający do konsumpcji. Smak: Jest fajnie, mamy posmaki wynikające z ciemnych słodów, użytego miodu, jak również kojarzące się bardziej z piwem korzennym. Fajne, pijalne piwo. Co ciekawe jest bardzo delikatne i zwodniczo lekko pijalne. Do piw miodowych mam stosunek ambiwalentny, ale tutaj wszystko gra i jest zbalansowane. Warto spróbować. Wyświetl pełny artykuł
  11. Na przykładzie Porteru Warmińskiego. Kontynuując serię opisów piwnych stylów, czas na styl, z którego możemy być dumni. Co prawda portery bałtyckie warzone są też w innych krajach, ale to polskie należą do najlepszych na świecie. Czego potwierdzeniem jest złoty medal … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  12. Dobre piwo jest dobre, kiedy w odróżnieniu od złego piwa, nie chcemy go wylać do kibla po pierwszym łyku. Picie piwa to powinna być zawsze przyjemność, bez względu na to czy pijemy je do kotleta czy też celebrując jakąś specjalną okazję. Istnieje piwo na każdą okazje – od zwykłego stołowego, poprzez gęste, degustacyjne, po winne, musujące, szampańskie. Tylko jak nie dać się wrobić w czasach, gdy wszystkie piwa są regionalne/niepasteryzowane/niefiltrowane/tradycyjne/długo warzone i tak dalej? Co począć w czasach, gdy moloch udaje browar regionalny, a browar średniej wielkości rzemieślniczego malucha? Po pierwsze – blogerzy Skoro jakoś tutaj trafiliście, to wiecie, że w jest kilka fajnych polskojęzycznych blogów z recenzjami piwa. No, pewnie więcej niż kilka. Zawierają one mniej lub bardziej subiektywne oceny piw, głównie nowości, ale nie tylko. Niektóre są prawdziwymi skarbnicami recenzji. Taki ElDesmadre’s chwali się, że zaliczył już na blogu ponad 650 piw. Ktoś może powiedzieć, że blogerom nie można ufać, bo są skorumpowani przez koncerny. Wierzcie mi lub nie, a naszej branży to tak nie działa. Ja jestem pewnie złym przykładem, bo strasznie łagodnie potraktowałem ostatnio pewnego kudłatego zwierza, ale jak zapytacie wujka googla, to przekonacie się, że inni nie byli już tak łaskawi. Moja rada jest taka: czytajcie blogi i wyciągajcie wnioski. Znajdźcie sobie kilka ulubionych, których autor ma odpowiadający wam styl i gust. Dzięki temu nie musicie próbować każdego piwa ze sklepowej półki – blogerzy zrobią to za was (i dla was), poświęcając się często ponad miarę Po drugie – serwisy z ocenami piwa Istnieją w internetach portale, które powstały po to, by oceniać piwo. Największe z nich to anglojęzyczne RateBeer i BeerAdvocate. W nich znajdziecie pełną gamę informacji i ocen piw zagranicznych, nieco gorzej jest jeśli chodzi o piwa krajowe, ale i one coraz częściej tam goszczą. Jak w każdej dziedzinie, tak i w tej powstają polskie klony. Najwięcej ocen, ale też i najbardziej chaotycznie ułożonych znajdziecie w portalu Browar.biz. Warto też zapoznać się z wynikami organizowanego corocznie plebiscytu Piwo Roku. Jest on o tyle miarodajny, że głosują wyłącznie aktywni użytkownicy forum browar.biz, czyli ludzie którzy znają się na piwie mniej lub więcej, ale najprawdopodobniej więcej niż mniej. Na potrzeby tekstu zaprzęgłem googla, by znaleźć inne krajowe serwisy tego typu. Znalazłem ocen-piwo.pl z bardzo podejrzanym rankingiem najlepszych piw, piwopedia.pl zawierająca w rankingu wyłącznie piwa z jednego światowego koncernu oraz bardzo amatorski serwis Piwa Świata. Czyli poza browar.biz w polskich internetach nie ma zbytnio czego szukać. Po trzecie – sklepy i/lub knajpy specjalistyczne Jeśli mieszkasz w dużym mieście, to jest duża szansa, że znajdziesz w pobliżu dobrze zaopatrzoną knajpę lub sklep specjalistyczny. Nie łudź się, że barman/sprzedawca doradzi ci szczerze i z jego pomocą znajdziesz wiele smakołyków. Kultura piwna w Polsce mocno kuleje i naprawdę ciężko spotkać kompetentnych ludzi. Mam jednak dla ciebie dobrą radę. Jeśli już znajdziesz odpowiednio zaopatrzone miejsce, to po pierwsze zrób wrażenie człowieka, który cokolwiek się zna. Rzuć kilkoma mądrymi słowami na wstępie, np. Pinta, AleBrowar, Artezan. Od razu dasz do zrozumienia, że nie można ci wciskać kitu. Po drugie bywaj często i spróbuj się zaprzyjaźnić z obsługą. W ten sposób zawsze dostaniesz świeże piwo i dokładniejsze wskazówki. To naprawdę się opłaca. Po czwarte – Własne dochodzenie Jeśli czujesz się mocno, odważnie i … masz gruby portfel, to możesz wyruszyć na polowanie. Studiuj, czytaj i szukaj okazji. Kupuj dużo i testuj. Z czasem będziesz dokonywać coraz trafniejszych wyborów, choć oczywiście nie da się uniknąć wpadek. Po piąte – własny browar Niekoniecznie od razu rzemieślniczy. Możesz zacząć od browaru domowego. To naprawdę fajne hobby, choć zajmujące też sporo czasu. Sam wybierz, czy wolisz marnować czas siedząc na fejsie czy ugotować 20L brzeczki i zaprzęgnąć do pracy drożdże. W domu zrobisz piwo jakie lubisz, a także wykreujesz nowe smaki. Możliwości są nieograniczone. Możesz poznać wszystkie style piwne, bez konieczności sprowadzania drogich piw z zagranicy. Oczywiście twój pierwszy pilzner będzie gorszy od Urquella, a i kwas się może jakiś przydarzyć czasem, ale uwierz mi, naprawdę fajnie jest mieć piwnicę pełną różnego rodzaju własnych piw. Bycie piwowarem domowym to także pewne ryzyko. Jeśli zaczniesz dążyć do doskonałości, a przecież każdy chciałby uwarzyć piwo doskonałe, to zaczniesz baczniej zwracać uwagę na wszelkiego rodzaju wady piwa. Z czasem zaczniesz je znajdować także w piwach komercyjnych. Świat piwa może już nigdy nie być taki sam Jeśli jesteś zainteresowany(na) tematem, to odsyłam do najlepszego polskiego serwisu dla piwowarów. Zacznij od Wiki, a jeśli będziesz mieć jakieś wątpliwości, to przeszukaj też forum lub samodzielnie zapytaj innych piwowarów. Pamiętaj! Życie jest zbyt krótkie, by codziennie pić to samo piwo! Wyświetl pełny artykuł
  13. Od czasu do czasu z Zielonej Góry przejeżdżają do Wrocławia piwa z browaru restauracyjnego Haust. Tym razem są to Pszeniczne Hefe-Weizen, Jasne Pils i Ciemne Bock. Niewiele browarów restauracyjnych "eksportuje" swoje piwa do innych miast, tym bardziej jest to świetna okazja by ich skosztować. Jasne Pils jest dobrym, przyjemnym piwem. Nos zdominowany jest przez aromat słodowy, chlebowy, zbożowy. Zielone nuty chmielu są schowane, nikłe, niemal niewyczuwalne. W smaku dominuje jednak szlachetna goryczka. Czuć dobrą budowę słodową, ale goryczka gra pierwsze skrzypce. Zostaje też do posmaku, który jest wytrawny i średnio długi. Sama końcówka jest trochę piołunowa, tępa. Z degustowanej trójki piw to wydało mi się najlepsze. Ciemne Bock to piwo łagodne, chwytliwe, smakowo i aromatycznie poprawne, niezobowiązujące. W barwie jest brązowe. Piana ładna, obfita, trwała. Aromat cechują nikłe nuty bananowe, karmelowe, lekko prażone. W smaku występują lagerowe nuty palone, chmiel nie jest intensywny, posmak i goryczka krótka półwytrawna. Alkohol jest wbrew pozorom dobrze schowany, przyjemnie rozgrzewający. W przypadku piwa Ciemne Bock wystarczyło zostawić ciemne, gdyż zadeklarowane 14% ekstraktu to minimum 2% za mało, by piwo mogło uchodzić za koźlaka. Dla wielu koźlak to po prostu synonim mocnego piwa - to błąd, bo Bocki mają swoiste cechy gatunkowe, których piwu z Hausta niestety brakuje. Ciemnemu z Hausta brakuje nut melanoidynowych i wyraźnej słodowej budowy. 7,8% alkoholu przy takiej gęstości brzeczki świadczy o ogromnym wręcz odfermentowaniu, ale piwo w smaku nie zdradza tak pospolitych cech. Nawet można wątpić w podane parametry. Ogólnie jest to dobre piwo ciemne mocne, jednak ani czarne, ani koźlak. Najlepszą cechą Hefe-Weizena jest jego aromat. Za świeży, rześki zapach, przyjemne wrażenie słodkości i wanilii odpowiada bardzo wyraźna woń bananowa. Druga charakterystyczna dla piw pszenicznych nuta czyli goździki jest trochę w głębi, w tle. Wizualnie piwo jednak nie zachwyca. Piana utworzyła się bardzo wątła, grubopęcherzykowa i szybko zanikła. Barwa piwa jest pomarańczowa, ale niezbyt ładna. Jest dość "brudna" w skojarzeniu. Występuje silna, nieprzejrzysta, brudna mętność. Smak nie jest już tak wyraźny jak aromat. Dominuje niezidentyfikowana mieszanka słodu z dość silną kwaśnością - prawdopodobnie oznaki zepsucia się piwa. Na etykiecie brak jest daty przydatności do spożycia, jest tylko informacja o 14 dniach. Nie wiadomo jednak od kiedy owe czternaście dni mają być liczone. Retronosowo ponownie wyczuwalne są banany - to jest główna siła tego piwa. Ale do psucia przyjemnego smaku bananowego dokładają się jeszcze drożdże. Są one zbyt silne, zbyt wyraźne. Być może nastąpiła autoliza czyli obumieranie drożdży, może miały one słabą kondycję. Efektem jest w każdym razie tępa i piołunowa goryczka. Czytaj całość na blogu autora
  14. Jeśli chodzi o świąteczne wypieki, to jestem tradycjonalistką. Do degustacji z piwem wybrałam trzy różniące się od siebie ciasta – sernik, makowiec i sękacz. Piwa do nich też wybrałam różne. Czytaj całość na blogu autora
  15. jakoś nie chce się przyjąć Dzisiaj tekst krótki, miły i przyjemny. Święta są, nie chce mi się rozwodzić i dywagować. Zastanawiałem się wczoraj nad rolą piwa, jako trunku celebracyjnego, świątecznego. W zasadzie chyba wszędzie standardowo taką rolę przyjmuje wino. Nie jestem szczególnym miłośnikiem win, natomiast mój kumpel owszem. I dzięki rozmaitym wynalazkom widzę znaczną różnicę między „standardem” a winami z charakterem i ambicjami. Tak samo przecież jest z piwami. Nie wiem skąd przeświadczenie, że jak piwo to oczywiście będzie to jasny, mocny lager. I jedyne świętowanie jakie jest możliwe z piwem to Oktoberfest. Weźmy na przykład Sylwester: nie jestem w stanie ścierpieć szampanów. Może gdybym spróbował Dom Perignon zmieniłbym zdanie, ale do tego czasu jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie. Co w takim razie może posłużyć jako wypełnienie sylwestrowej działobitni? Lambik, Geuze, Faro. Idealnie nadają się do świętowania, a przy okazji są smaczne i wzbudzają zainteresowanie reszty towarzystwa. Wczoraj późnym wieczorem/wczesną nocą zrelaksowaliśmy się z Adelą przy Duvelu (niekoszernie nalanego do wrażych gatunkowo szklanek), potem Anchor Christmas Ale. Nic natomiast nie stało na przeszkodzie, żeby to był jakiś porter/stout/pszenica/cokolwiek. Niby na wszystko jest czas i miejsce, piwa tak samo jak wina możemy dobierać do odpowiednich potraw czy okazji. Tak jak napisałem odnośnie temperatur: możemy się bawić konwencją. Bo też dlaczego by nie? Piwo może uzupełniać, może kontrastować, być dodatkiem czy też dominować. Co tylko nam bardziej odpowiada. Zresztą, patrząc od strony bardziej religijnej. Ileż to piw jest warzonych przez klasztory? Po mojemu jest to, wraz z udokumentowaną historią i tradycją, wystarczający powód by stwierdzić, że nie ma takiej okazji do której ten szlachetny trunek nie pasuje. Wyświetl pełny artykuł
  16. czyli świąteczne życzenia z piwem w tle. Dej Bůh Štěstí to po polsku po prostu Szczęść Boże. Tylko, że w Czechach jest to też pozdrowienie, zawołanie piwowarów. Widziałem je wypisane w browarach małych i wielkich. Co jest o tyle dziwne, … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  17. Na przykładzie Schneider Weisse Tap 7 Unser Original. W serii opisów piwnych stylów, dziś jasne pszeniczne w stylu bawarskim, czyli bardziej skrótowo Hefeweizen, często określany mianem weizena. Łagodne piwo o charakterystycznym bukiecie bananowo-goździkowym lawinowo zyskuje popularność wśród Polaków, którzy nie … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  18. Jednym z mało znanych regionalnych browarów jest Browar Namysłów, który w ostatnich kilkunastu miesiącach przeszedł wielkie choć częściowe zmiany. Zmiana nastąpiła przede wszystkim w pozycjonowaniu browaru jako browaru regionalnego, warzącego regionalne piwa. Obecne etykiety należą do najładniejszych na polskich piwach. Ich wizualizacja jest dopracowana. Przede wszystkich zadbano o to, by konsument miał od razu wrażenie, że obcuje z produktem regionalnym. Napisy Prosto z leżakowni, Z zamku w Namysłowie, Fermentowane w otwartych kadziach zdobią stylową etykietę, krawatkę i kontretykietę. Piwa z serii Namysłów nalewane są do unikalnych w kształcie butelek. Zobaczyć można również datę 1321. Z tego roku pochodzi pierwsza wzmianka dotycząca prawa warzenia piwa w Namysłowie. Sam browar jest z późniejszego okresu. Powstał w XIX wieku lub wcześniej, choć wiadomo, że pierwszy browar na zamku w Namysłowie ufundowany został w 1536 roku. Zmiany jakie nastąpiły w 2012 roku wsparte zostały akcją reklamową w województwie opolskim i dolnośląskim. Nie wiem czy w innych województwach piwa namysłowskie są do dostania, ale we Wrocławiu są w każdym supermarkecie i nie tylko. 10 lat temu browar wspierał koszykarską drużynę Śląska Wrocław, w swoim ex-portfolio ma takie piwa jak Prezydent Mocny, Two Axes, Jako Polskie Mocne Excluzive, Chojrak Mocne, Wrocek czy Baca. To tylko niektóre bardziej komiczne nazwy. Obecnie browar w swojej ofercie ma 15 marek w tym trzy piwa smakowe: śliwka, malina, imbir. Warzy również dla innych firm. Wydawać by się mogło, że w sumie 12 piw pod markami: Zamkowe, Namysłów, Denar, Kozackie, Basztowe to ogromne wręcz urozmaicenie jak na średniej wielkości browar. Ale smakowa konfrontacja z nimi nie pozostawia złudzeń. Są to jedynie drobne modyfikacje w recepturze, surowcach czy metodzie warzenia. W gruncie rzeczy cały czas mamy do czynienia z odmianami jasnego lagera o bardziej lub mniej słodkim, bardziej lub mniej chmielowym i bardziej lub mniej alkoholowym profilu. Piwa są generalnie płaskie, nudne, wodniste, bardziej słodowe z niemal niewyczuwalnym chmielem. Posmak jest goryczkowy, co prawda z reguły łagodny, ale tępy, metaliczny. Zawsze dość silne nasycenie. Częściowo są w zielonych butelkach, częściowo w brązowych. Alkohol to 5,6 - 7%. Tylko na jednym piwie podana była gęstość brzeczki. I to jakieś kuriozum bo jest to 6% alkoholu dużo za głęboko odfermentowane z 12 stopni Ballinga brzeczki! Jeżeli taką informację warto było według browaru podać, to aż się boję myśleć jakie odfermentowanie jest w innych piwach. Podsumowując: Browar świetnie pojął istotę marketingu regionalnego, postawił na tradycyjny, i dopracowany wizualnie wygląd opakowań. Cały czas jednak miota się z warzeniem piwa. Robi 12 zwykłych jasnych piw w kilku odmianach. Moja rada: postawić na prawdziwą różnorodność. Uwarzyć ciemne piwo średnio-mocne, mocne piwo ciemne czyli solidny porter bałtycki, zacząć warzyć piwa gatunkowe jak koźlak, marcowe, pszeniczne, może coś z kręgu angloamerykańskiego. Pomysłów i receptur nie brakuje, a i coś innowacyjnego warto wprowadzić. No i jeszcze mocniej wykorzystać tradycję i historię browarów, która jest przecież na wyciągnięcie ręki. Czytaj całość na blogu autora
  19. Tak, tak. Piwo robi się głównie z jęczmienia, ale nie tylko. Oprócz surowców niesłodowanych (cukier, syrop glukozowy, itp) tak namiętnie stosowanych przez duże koncerny, do specyficznych gatunków piwa dodaje się zboża różniste, celem osiągnięcia konkretnego efektu. Dzisiaj przedstawię wam piwo żytnie. Nazwa tego specjału wzięła się od nazwiska słynnego niemieckiego rodu Thurn und Taxis. Piwo spod tego znaku jest uważane za klasyka gatunku, zatem warto mu się dobrze przyjrzeć i zapamiętać cechy szczególne. Piwo żytnie ma rodowód bawarski. Powstało jako wariacja na temat ciemnego piwa pszenicznego, z tym, że zamiast (lub obok) słodowanej pszenicy, używa się słodowanego żyta. Piwo ma szereg cech wspólnych z pszenicznymi, ale też kilka charakterystycznych: gładkość, żytni posmak i nutę przyprawową. Zobaczmy zatem jak to wygląda w praktyce. Thurn und Taxis Roggen – żytnie / roggenbier Ekstrakt nieznany, alk 5.3% Wygląd: kolor ciemnobrązowy, pod światło rubinowy. Tylko lekko opalizuje, pomimo wymieszania całego osadu z dna. Było go na tyle mało, ze nie zmacił piwa. Piana kremowa, bardzo nietrwała, znika całkowicie pomimo wysokiego wysycenia. Aromat: słodkie estry i fenole, które łącząc się przypominają swojską krajową oranżadę. Do tego sporo bananów. Występuje też ciekawa, ostra, choć nienachalna nuta przyprawowa i leciutki rozpuszczalnik. Wysycenie: wysokie, jak należy. Smak: kwaskowaty, owocowy z delikatnym karmelem i nutą paloną. Goryczka niska, ale zauważalna. Niestety niezbyt przyjemna, tępa. Odczucie w ustach: niewielka pełnia i wysokie wysycenie, a do tego pewna gładkość od żyta. Przyjemne uczucie, choć zepsute nieco przez niezbyt udaną goryczkę i sporą dawkę ostrych fenoli. Wrażenie ogólne: jak zachwyca, jak nie zachwyca, a może po prostu czegoś innego się spodziewałem. Generalnie ma jakiś charakter. Podobają mi się te przyprawowe fenole, ale już rozpuszczalnik do mnie nie przemawia i raczej nie był zamierzony. Do tego piana, której nie ma. Wprawdzie żytniak zyskuje w miarę ogrzewania, ale do pełni szczęścia mimo wszystko nieco brakuje. Ocena: 6 / 10 P.S. Jeśli chcecie spróbować piwa żytniego, to polecam poszukać Konstancin Żytnie. To chyba jedyne szerzej dostępne piwo żytnie na naszym rynku. Wyświetl pełny artykuł
  20. z Pinty, czyli Sahti po polsku. W takim dniu mogła się pojawić recenzja tylko jednego piwa. A zatem jak wypadło pierwsze polskie Sahti, czyli Koniec Świata z Pinty? Piwo, które nie było gotowane, czyli de facto nie było warzone. Piwo … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  21. The Brewers of Europe opublikował kilka tygodni temu broszurę Beer Statistics 2012 Edition, w której przedstawia najważniejsze dane dotyczące produkcji i konsumpcji piwa w Europie. Co prawda dane dotyczące Polski mamy nawet bardziej dokładniejsze dzięki GUS-owi, ale porównanie poszczególnych państw to ciekawa lektura. Pod względem produkcji piwa zdecydowanie przodują Niemcy, które produkują ponad dwa razy więcej niż druga Wielka Brytania. Trzecie miejsce zajmuje Polska. Jeżeli chodzi o spożycie piwa na głowę mieszkańca to zajmujemy już dalszą pozycję. W tej "konkurencji" zdecydowanie wygrywają Czesi, z których każdy obywatel wypija 145 litrów. Na drugą pozycję niespodziewanie wysuwa się Austria, a dopiero na trzecim miejscu są Niemcy. Polskę minimalnie wyprzedza jeszcze Litwa. Zaskakująca jest względnie niska pozycja Wielkiej Brytanii i jej wynik dwa razy niższy niż u Czechów. Poniżej jeszcze jedna tabela ukazująca wysokość podatku akcyzowego na piwo w poszczególnych państwach w Euro za hektolitr. Różnica pomiędzy największą akcyzą w Norwegii, a najmniejszą w Rumunii wynosi aż 262,7 euro/hl. Czytaj całość na blogu autora
  22. Nie potrafią, nie chcą czy nie mogą warzyć porządnego piwa? Chciałem zrobić zestawienie pod tytułem 7 grzechów głównych koncernów piwowarskich, ale wszystko w ten czy inny sposób zmierzało do chciwości. Pomyślałem więc, że nie będę się bawił w jakieś durne, … Continue reading → Wyświetl pełny artykuł
  23. Do napisania kilku słów zainspirowały mnie dwie piwne premiery – Brackiego Rauchbocka i ciechanowskiego Portera Grudniowego, a także dwa artykuły traktujące o cenach piwa – Pochwała wysokich cen piwa i Pochwała niskich cen piwa. Będzie zatem o cenach, ale w nieco innym kontekście niż w wymienionych tekstach. Zacznijmy od Brackiego Rauchbocka. W jego promocji brali udział piwowarzy domowi skupieni wokół PSPD. Kilku z nich podzieliło się swoimi spostrzeżeniami odnośnie konfrontacji z tzw. “przeciętnym klientem”. Ciekawa i dość szokująca była dla mnie krytyka ceny piwa. Ceny, która w Almie ustalona była na 4,59zł. Każdy kto wie z czym ma do czynienia, akceptuje tą cenę bez zająknięcia. Piwo niszowe, ilość limitowana, no i kosztuje mniej niż niż krajowe (Pinta) czy importowane piwa w tym samym stylu. Z drugiej strony w tej cenie można pewnie kupić dwie konserwy Leżajska z Biedry. Moim zdaniem cena Brackiego Rauchbocka została ustalona na bardzo atrakcyjnym poziomie. Widziałem kalkulację Żywca. Koszt produkcji, oprawy, marketingu, dystrybucji, itd. , zamknął się bodajże w okolicach 3,20zł za butelkę. Jeśli doliczmy marżę detalisty, to dla samego browaru zostają ochłapy. Co by złego o koncernach nie mówić, to w tym przypadku Grupie Żywiec należą się brawa. Wprowadzili na rynek ryzykowny niszowy styl piwa licząc niemal wyłącznie na efekt wizerunkowy. Jest to cegiełka dołożona do szerzenia kultury piwnej i szacuneczek za to się należy. Przykład drugi – Porter Grudniowy. W zeszłym roku pojawił się pierwszy wypust tego leżakowanego 3 lata zacnego trunku. Cena była ustalona na 10-13zł za butelkę (lub 40zł w wersji lux 1L). Niby dużo, ale za limitowane piwo można tyle zapłacić. Problem polega na tym, że było ono co najwyżej przeciętne (jak na krajowy porter bałtycki). Mi smakowało, ale niczego nie urwało. Żeby było obiektywnie dodam, że w plebiscycie Piwo Roku 2012 organizowanym przez portal browar.biz Porter Grudniowy zajął zaledwie 7 miejsce na 17, czyli w okolicach połowy stawki. W tej cenie można zatem kupić lepszy porter. Czy możliwość spróbowania trunku limitowanego była warta dopłaty kilku złotych? Dla mnie tak, ale ja jestem niepoprawny “politycznie” i gdy tylko widzę na półce nowe piwo, to kasa sama z portfela wychodzi. Tegoroczny Grudniowy kosztuje 45zł za litrową butelkę. To cena bezpośrednio u Ciechana, więc trzeba dopłacić za przesyłkę. W detalu widziałem za 50zł. Biorąc pod uwagę, że nie wypuszczono wersji półlitrowej, można założyć, że piwo podrożało dwukrotnie od zeszłego roku. Fakt, że jest pięknie opakowane i pewnie sama butelka kosztowała ładnych parę złociszy, ale jeśli ktoś nie jest kolekcjonerem, to niewielkie ma to dla niego znaczenie. Czy zawartość jest warta swojej ceny? Nie chcę zgadywać, ale nie będę też ryzykować zakupu. Po prostu wolę wydać swoje talary na coś ciekawszego, a porter mogę sobie leżakować samodzielnie, bo mam jeszcze trochę miejsca w garażu. Oczywiście są takie piwa, za które jestem w stanie zapłacić 50zł i więcej, ale to musi być naprawdę coś wyjątkowego. Patrząc po przykładzie zeszłorocznej edycji Porter Grudniowy nie zachwyca i nie wydaje mi się wart podyktowanej ceny. Jeśli Mikołaj nie przyniesie, to pewnie go nawet nie spróbuję. Jeśli się jednak okaże, że tegoroczna edycja była super-hiper-coś-tam-urywająca, to pewnie w przyszłym roku będę pierwszym, który stanie w kolejce. Tymczasem idę się rozejrzeć za innymi smakołykami. Na koniec podkreślę, że wyrażam tylko własne zdanie. Nie jest moim celem zniechęcanie kogokolwiek do zakupu wyżej wymienionych piw, bo są to trunki co najmniej ponadprzeciętne, zatem znacznie lepsze od tego co znajdziemy na półkach przeciętnego sklepu. Także kierujcie się własnym instynktem i kupujcie to na co macie ochotę (i na co was stać). Wyświetl pełny artykuł
  24. Kiedy w ostatni weekend jechałem pociągiem do Tychów, by po raz pierwszy zwiedzić Tyskie Browary Książęce zastanawiałem się, co zobaczę. TBK to przecież browar-gigant mający wybicie na poziomie 7,5 mln hektolitrów rocznie. Pod względem mocy produkcyjnych jest to największy browar w Polsce. Jest to zarazem okręt flagowy Kompanii Piwowarskiej - firmy, która oprócz Tychów posiada równie wielki browar w Poznaniu i trzeci, mniejszy w Białymstoku. Możliwości produkcyjne tych trzech browarów mogą zaspokoić niemal połowę rocznej konsumpcji piwa przez Polaków. I rzeczywiście zaspokajają. Z niemal 45 procentowym udziałem Kompania Piwowarska daleko w tyle zostawia pozostałe koncerny Grupę Żywiec i Carlsberga. KP to spółka akcyjna, która należy do międzynarodowej korporacji SABMiller. W Tychach warzone są piwa Tyskie Gronie, Tyskie Klasyczne, Żubr, Lech, Dębowe, Wojak, Książęce Złote Pszeniczne, Książęce Czerwony Lager, Książęce Ciemne Łagodne, Książęce Korzenne. Czy znając wszystkie te fakty można powiedzieć, że tyski browar to mały browar regionalny, a jego produkty to piwa regionalne o niepowtarzalnym smaku? Gdyby ktoś w ogóle nie znał TBK to na pewno miałby wątpliwości. Tym niemniej zwiedzanie browaru koncentrowało się na ukazaniu przeszłości, tradycji i kompetencji. Obecność Marka Brandysa - szefa Śląskiego Klubu Birofilów i precyzyjnie przemyślana trasa z przewodnikiem miała ukazać piękne tradycje niemal czterystu letniego browaru, który swoją świetność zawdzięcza księciu pszczyńskiemu Janowi Henrykowi XI Hochberg von Pless. W kwestiach technicznych mieliśmy do dyspozycji technologa produkcji, który opisywał etapy warzenia piwa. Przede wszystkim piwa Tyskie Klasyczne, którego pojawienie się również ma nawiązywać do tradycji i klasyki piwowarskiej. Nie byliśmy więc epatowani nowoczesnością, sterylnością, automatyką. Zobaczyliśmy to, co browar ma najlepsze. Klimat przeszłości i przede wszystkim jego serce: wybudowaną w latach 1915-17 w pełni sprawną warzelnię ogrzewaną parą. Jej wybicie to 360 hektolitrów i możliwość uwarzenia 6-8 warek na dobę. Cała piwnica warzelna jest klasyczna, dwukondygnacyjna i pięknie wyłożona stylowymi kaflami. Wyżej umieszczona jest kadź zacierana i filtracyjna, kilka stopni poniżej kociołek zacierny, kocioł warzelny i ekstraktor chmielu. Kotły i kadzie są miedziane, ale z nowoczesnym, nierdzewnym wkładem. Oprócz niej są jeszcze 4 inne warzelnie, niemal dwukrotnie większe. Browar ciągnie wodę z własnego ujęcia na Wzgórzu Mikołowskim, oddalonym o 7 km. Źródło to leży na głębokości 182 m, a jego nazwa Gronie znana jest ze sztandarowej odmiany piwa Tyskie. Z piwnicy warzelnej ugotowana i nachmielona brzeczka transportowana jest do pionowych tankofermentorów cylindryczno-konicznych. Po drodze jest napowietrzana i zaszczepiana drożdżami dolnej fermentacji. 106 tankofermentorów ma pojemność od 2500-5000 hl. Po fermentacji głównej i dwuacetylowej gotowe piwo, albo leżakuje w tankach, albo przesyłane jest do 54 tanków leżakowych. Cały proces fermentacji trwa w zależności od typu piwa 11-13 dni. Taka warzelnia i takie możliwości świadczą tylko o tym, że TBK posiada potencjał nie tylko ilościowy, ale i jakościowy. Zresztą jeszcze rok temu warzelnia ta warzyła Pilsnera Urquella z zastosowaniem trójwarowej dekokcji! W kotle zawieszone były miedziane łańcuchy, by zniwelować siarkowodór, stworzona nawet została instalacja do ogrzewania kotła otwartym ogniem. Można? Można. Da się? Da się. To dlaczego obecne piwa to synonim piw koncernowych, wielkoprzemysłowych i pospolitych. Browarowi niczego nie brakuje. Kiedy zapytałem o to, jak podejmowane są decyzje dotyczące receptury piwa, techniki warzenia, użytych surowców i wprowadzenia nowych piw, otrzymałem informację, że to tajemnica. Myślę raczej, że to koncernowy młyn powoduje, że mało kto tak naprawdę wie wszystko, wszystkim zarządza i wszystkiego dopilnuje. Wymyślona w jednym dziale receptura przechodzi przez wiele innych oddziałów. W każdym coś jest skreślone, coś dodane, coś zamienione. Efektem tego jest na przykład Książęce Pszeniczne, które warzone jest drożdżami dolnej fermentacji zamiast górnej. Efektem jest również Tyskie Klasyczne, które mogłoby być lekką wersją piw z gatunku monachijskie jasne, ale jest zbyt puste i nijakie by konkurować z najlepszymi piwami w tym stylu. A tak niewiele brakuje. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Kompetencje piwowarskie to nie tylko sprzęt, ale przede wszystkim wiedza, umiejętności i działania. I odważne decyzje. A to cechy ludzkie. Czytaj całość na blogu autora
  25. cytując klasyka „what could possibly go wrong?” Pierwsza część 11 zapachów w piwie cieszyła się całkiem niezłym powodzeniem. O wszystkim można pisać albo w wersji „dyrektywa unijna” albo normalnej, jak cywilizowany człowiek. Temat jest całkiem wdzięczny i może każdemu kiedyś okazać się przydatny, więc nie ma się co spinać. A czemu znowu 11 a nie 10? 1. Chlorofenol Za co odpowiedzialny: aromaty czegoś, czego nie chcemy w piwie, a więc szpitala, antyseptyków, lizolu. Zwany też pieszczotliwie aptecznym. Czy jest to aromat popularny? W piwach komercyjnych: nie i całe szczęście. Ale warto wiedzieć skąd coś takiego się bierze, bo nie znamy dnia ani godziny. Jeszcze ktoś będzie chciał nam wcisnąć ciemnotę, że <generic statement gównianych browarów on> „tak powinno smakować piwo regionalne” <generic statement gównianych browarów off>. Jeżeli trafimy apteczny w kupnym czy trofiejnym piwie, od razu eleganckim i fachowym ruchem wylewamy je do zlewu, ewentualnie kibla. Szkoda zdrowia. Obecność oznacza bowiem, że piwo/zbiorniki/surowce zostały skażone środkami zawierającymi chlorofenole. Trafił mi się taki przypadek w jednym z agonalnych podrygów Browaru GAB, nie pamiętam już czy to był Dragon’s Blood czy inna cholera. W każdym razie kumpel, doskonały technolog, nie wierzył, że można aż tak bardzo dać dupy i stwierdził, że przesadzam. Do momentu aż sam nie spróbował. Następnego dnia zadzwonił do mnie i nie będę tutaj cytował wypowiedzi, bo staram się dozować przekleństwa na blogu. Jeszcze taki protip: w przypadku piw domowych unikajcie używania wybielaczy, serio serio. Fenole zawsze mogą się trafić w piwie, co w połączeniu z niedopłukaniem jonów chloru da nam piękną aptekę. Są znacznie lepsze środki na rynku i wcale nie są takie drogie. 2. Kwas izowalerianowy Za co odpowiedzialny: zapach przechodzonych skarpet, wyjątkowo cuchnącego sera, starego potu. Jak widać wyjątkowo „przyjemna” przypadłość. W piwie może znaleźć się przez użycie starego, utlenionego chmielu. Lambiki szczęśliwie są delikatnie chmielone takowym, więc nie jest to problematyczne. Natomiast jeżeli trafi się nam taki gagatek to tylko nadmienię, że kwas izowalerianowy jest metabolitem izoleucyny. Którą np. przerabiają bakterie znajdujące się na skórze. Stąd taki aromat. 3. Koci/czarna porzeczka Za co odpowiedzialny: tutaj w zależności od stężenia i naszych doświadczeń będziemy mieli czarną porzeczkę lub kocią sralnię, znaczy kuwetę. W zasadzie jest to oznaka utlenienia. Aczkolwiek w przypadku niektórych Ale, może występować w profilu danego piwa. Ostatnio świetnym przykładem tego aromatu jest Koniec Świata z Pinty i tutaj jest on zdecydowanie na miejscu. 4. Końska derka Za co odpowiedzialny: zapachy kojarzące się ze stajnią (końska derka/mokre siodło), dla mnie to zapach dżdżownicy na haczyku. Jedna z oznak utlenienia piwa, a także zainfekowania szczepami Brettanomyces. Fajne w przypadku specjalnych piw belgijskich, w każdym innym niekoniecznie. 5. Octowy Za co odpowiedzialny: smak i aromat kwasu octowego w piwie. Wyczuwalny po bokach języka. W wyższych stężeniach ślinianki dostają orgazmu i chcą eksplodować. I teraz mamy dwie szkoły: albo w danym piwie jest to jak najbardziej na miejscu i chcemy mieć taki charakter albo spieprzyliśmy sprawę i wyszło cokolwiek nie tak jak powinno. Pamiętacie co napisałem parę punktów wyżej? W Polsce jeszcze żaden browar nie robi Flanders Red Ale czy Oud Bruin także nie, nie jest to aromat charakterystyczny dla piw regionalnych. Jeżeli szynkarz stwierdzi, że takie ma być, bo regionalne – możecie wyszydzić bez litości. Jak trafi nam się w piwie a nie powinno to znaczy, że zalęgły się bakterie Lactobacillus, Pediococcus, Acetobacter albo niektóre szczepy dzikich drożdży. I właśnie, między innymi, dlatego piwo się pasteryzuje, o czym napisałem tutaj. W warunkach domowych jest parę knyfów, których warto się trzymać, by nie było takich szpasów. Jeżeli będzie potrzeba, mogę o tym kiedyś skrobnąć parę akapitów. 6. Popiół Za co odpowiedzialny: aromat popiołu z papierosów, generalnie uczucie jakby lizało się popielniczkę Do tej pory trafiłem tylko w Kawce i Reniferze, dlatego też zainteresowałem się tematem. Jeżeli uda nam się przegrzać piwo na grzałkach, szczególnie jeżeli będzie na etapie zacieru lub warzenia z pierdoletami wsypanymi do brzeczki to taki będzie tego efekt. Nie jestem w stanie zdzierżyć papierosów, więc dla mnie to wada dyskwalifikująca piwo. 7. Rozpuszczalnikowy Za co odpowiedzialny: aromat kleju modelarskiego, rozpuszczalnika do farby, acetonu. Octan etylu w wyższym stężeniu (powyżej 33ppm, mega szał). W zasadzie im więcej alkoholu w piwie tym większe prawdopodobieństwo. Plus jeszcze możemy zaszaleć i zakazić piwo dzikimi drożdżami, na bogato. 8. Świeżo ścięta trawa Za co odpowiedzialny: przyjemny aromat po koszeniu trawnika. Zależne od użytego chmielu, w niektórych piwach jak najbardziej pożądana część składowa bukietu. Do tej pory najpiękniejszy aromat trawiasty miał Tucher Nurnberger Pils. 9. Utleniony Za co odpowiedzialny: w zależności od piwa zapach papieru, mokrego kartonu, ale także miodu, sherry. Są trzy rzeczy, których piwa wybitnie nie lubią: czas, słońce i tlen. Wszystkie te czynniki wpływają na utlenianie piwa. I podobnie jak z winami, nie wszystkie piwa daje się sensownie leżakować. Jasne, lekkie piwa najlepsze są im do bliżej daty butelkowania. Natomiast piwa tęgie, o wysokim ekstrakcie i woltażu (w szczególności jeżeli są ciemne – ciemne słody posiadają właściwości przeciwutleniające) dają się całkiem sensownie leżakować. Co więcej, niektóre wręcz tego wymagają, jak Tomas Hardy’s Ale. Jeżeli utlenią nam się piwa lekkie i jasne, będziemy mieli papier, karton. Natomiast ciemne pójdą w stronę wina, sherry, koniaku, porto, miodu. Także znacznie sensowniej. I dlatego też do tej pory można trafić dawno nieprodukowane portery. Utlenienie jest bardzo fajnie wyczuwalne retronosowo. 10.Wędzony Za co odpowiedzialny: modny aromat wędzonki w piwie. Mamy dwie tradycje wędzenia: szkocką i niemiecką. Szkoci lubią wędzić torfem, trudno się dziwić. Mają tam tego pod dostatkiem. Piwa ze słodem do whisky będą miały bukiet typowy dla szkockiego bimbru na myszach, a więc przede wszystkim torf i całą resztę z tym powiązaną. Natomiast Niemcy uwielbiają buczynę, dzięki czemu będziemy mieli wrażenie, że piwo było pędzone z wędzonego boczku czy szynki. O ile większość ludzi nie będzie miało problemu z pierwszym rodzajem wędzenia, w końcu whisky zdobywa coraz większy segment polskiego rynku mocniejszych alkoholi, tak druga opcja to już zdecydowanie smak nabyty. Jak Marmite. 11. Ziarnisty Za co odpowiedzialny: aromat świeżego ziarna, jasnego słodu Znowu – w niektórych piwach fajnie, że jest. W innych niekoniecznie. Zacnym przykładem bardzo przyjemnie grającej w bukiecie nuty ziarna jest po raz kolejny Tucher Nurnberger Pils. Zresztą jest to ogólnie przyjemne piwo, które mogę polecić każdemu wielbicielowi Pilsa. Jednocześnie z ziarnistym wiąże się problem wypłukiwania garbników z łuski ziarna. Jeżeli mamy sam aromat ziarna, jest dobrze. Jeżeli jednak mamy pełen pakiet, ściągające garbniki będą wyczuwalne w smaku i jest bieda. Standardowo temat nie został wyczerpany. Ale przy sensownej granicy 1000 słów nic więcej nie da się napisać. Także do Komentmobilu! Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.