
Pierre Celis
Members-
Postów
4 710 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
8
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Pierre Celis
-
26 marca 2015 nastąpił kolejny krok milowy w historii pioniera polskiego craftu czyli PINTY. Otóż po raz pierwszy w dziejach PINTY piwo w kooperacji z zagranicznymi piwowarami uwarzone zostało w Polsce. Palma pierwszeństwa w tym zakresie należy do AleBrowaru i piwa Deep Love uwarzonego w Gościszewie z norweskim Nøgne Ø. PINTA także weszła w kooperację z podmiotem z górnej półki rzemieślniczego piwowarstwa, a mianowicie duńskim To Øl. To podobnie jak PINTA inicjatywa kontraktowa, a warzenie odbywa się w belgijskim De Proefbrouwerij. Do Zawiercia zawitał Tobias Emil Jensen czyli połowa tandemu To Øl. Jaki styl został wybrany na kooperację? Ziemek pierwotnie myślał o wędzonym sahti ale ostatecznie stanęło na żytnim kwaśnym ale i osobiście jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy. W końcu to już najwyższy czas na sour ejle! A do czego sprowadził się udział To Øl przy warzeniu tego piwa? Po pierwsze do dostarczenia know-how, bo zrobienie dobrego soura i nie zakażenie przy okazji całego browaru to jest jakaś umiejętność. Po drugie, do dostarczenia z samej Danii sprawdzonych bakterii Lactobacillus. Śmieliśmy się, że gdyby kurier nie dotarł na czas, to trzeba byłoby skoczyć do sklepu obok po kefir, w końcu to bakterie kwasu mlekowego. Roztwór z Lacto został dodany do pierwszej warki piwa, która w ogóle nie była chmielona aby nie zabić bakterii. Do fermentora powędrują następnie kolejne trzy warki, a piąta warka zostanie nachmielona nowozelandzkim Green Bullet oraz przefermentowana drożdżami US-05. W końcu cztery zakwaszone warki zostaną skupażowane z nachmieloną i odfermentowaną warką nr 5. Warzenie stało się okazją do zaproszenia grona przyjaciół wśród których była część ekipy Setki, Jarek z Omerty i Viva la PINTY, Roch i Cedrik ze SmakPiwa.pl, a dodatkowo całkiem pokaźne blogerskie grono. W programie nie zabrakło oczywiście tego, co tygrysy lubią najbardziej czyli degustacji piw nalanych wprost z tanka leżakowego. Jak odmiennie smakuje Atak Chmielu możecie przekonać się oglądając . W przypadku pozostałych próbowanych piw – Oto Mata IPA, Oki Doki oraz Viva la PINTA!, ich cechą charakterystyczną była względnie mocna goryczka. Widocznie aż tak mocno trzeba chmielić te piwa, by po rozlewie utrzymać chmielowy charakter. Prócz stosunkowo mocnej goryczki, piwa charakteryzowały się intensywnym aromatem oraz drobną pianą. Takie rzeczy tylko w browarze! Po warzeniu teleportowaliśmy się do Krakowa, gdzie w Viva la PINTA zorganizowano urodzinową imprezkę PINTY. To już 4 lata od kiedy PINTA zmieniła rynek piwa w Polsce! Główną atrakcją w Viva la PINTA, prócz suto zastawionego stołu, była degustacja piw To Øl dostarczonych przez Rocha i Cedrika. Oj, było na bogato tym bardziej że postanowiłem złamać konwencję i próbować od największego woltażu w dół Udało się jednak zdążyć na styk na powrotny autobus o 1:30 w nocy więc imprezę uważam za wielce udaną. Wielkie dzięki dla wszystkich uczestników spotkania w Zawierciu i Krakowie i oczywiście wszystkiego dobrego dla PINTY! W bonusie wideodegustacja niefiltrowanej wersji Ataku Chmielu! Wyświetl pełny artykuł
-
[Piwo i Cydr] Recenzja: Breton Cider, Kerisac, Marks&Spencer
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
“Des pommes et du talent”, czyli jabłka i talent – to motto bretońskiej cydrowni Kerisac. Jakość surowca oraz umiejętności cydrownika, to wartości na których oparł filozofię firmy założyciel, Edmunt Guillet. Tym też kieruje się jego rodzina, nadal zarządzającą spółką Guillet Frères. Czy da się to poczuć w cydrze, który robią dla Marksa&Spencera? Niewielka miejscowość Guenrouët, […] Wyświetl pełny artykuł -
[Smaki Piwa] Łamiąca wiadomość: Kompania Piwowarska w końcu z dobrym piwem!
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
To nie żart. Kompania Piwowarska widać dostrzegła swoje błędy i postanowiła się poprawić. Zamiast serwować nam ciągle swoje średnio smaczne wypusty – postanowiła sprzedawać w końcu w miarę dobre piwo. A ponieważ chyba nie bardzo wie jak je zrobić… postanowiła... Continue Reading → Wyświetl pełny artykuł -
Degustacja porównawcza dwóch porterów bałtyckich warzonych w Browarze Zamkowym Cieszyn. Czy nowy Porter Cieszyński to zupełnie nowe piwo, czy też może po prostu Żywiec Porter w nowym opakowaniu? Tropiciel klonów postanowił zbadać tę sprawę. The post Tropiciel klonów #4 – Czy Porter Cieszyński to rzeczywiście nowy porter na rynku? appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
-
Trzeci cydr z Carrefoura. Tym razem z serii Reflet de France, która ma prezentować najciekawsze produkty z każdego regionu Francji. Wytwarzane zgodnie z tradycją w niedużych manufakturach, a często nawet ręcznie (jak zapewnia Carrefour na swych stronach). Produktów jest więc całe mnóstwo, bo w specjałach kuchni francuzi są mocni. Są więc sery z alpejskiego mleka, […] Wyświetl pełny artykuł
-
Degustacja porównawcza dwóch jasnych lagerów z Cieszyna. Jeden to znane już od dawna Brackie, a drugi to jedno z trzech najnowszych piw z nowej serii, które dopiero wejdą do sprzedaży. Czy Lager Cieszyński to jest dokładnie to samo piwo, co Brackie, a włodarze browaru wciskają nam ciemnotę? Czy może jednak postarali się i zrobili coś... Read More The post Tropiciel klonów #3 – Czy Lager Cieszyński to to samo piwo, co Brackie appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
-
[Małe Piwko Blog] Cieszyńskie Double IPA z Browaru Zamkowego
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Degustacja nowego, ale dziwnie znajomego piwa z Cieszyna, jednego z reprezentantów najnowszej oferty browaru, który zamierza zawojować rynek piw rzemieślniczych. Czy Double IPA jest tym samym piwem, co Grand Champion 2013 wg receptury Czesława Dziełaka, czy tylko jest nim inspirowane? Postanowiłem to sprawdzić. The post Cieszyńskie Double IPA z Browaru Zamkowego appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł -
Drugi odcinek „Lekko pod wpływem” (pierwszy, pilotażowy zaginął w akcji), pierwszego blogerskiego show piwnego na żywo i na wesoło. Ten odcinek poświęcony był świętu Świętego Patryka, w związku z czym degustowaliśmy następujące piwa: Pilsweizer Aloes & Curacao, PINTA Dobry Wieczór, PINTA Call Me Simon, Jurajskie Stout Czekoladowy, Jabłonowo Belfast, O’Hara’s Leann Folain i bonusowo Jabłonowo... Read More The post Lekko pod wpływem #2 – Święto Patryka [Livestream 17.03.2015r.] appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
-
[Piwo i Cydr] Recenzja: Cidre bouché de Bretagne Brut, Carrefour
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Drugi francuz z Bretanii, z równie brzydką etykietą co poprzedni. Tym razem wersja: Brut, czyli bardziej brutalna. Nie będzie tu słodko! Historia cydrownictwa we Francji jest długa i sięga Galów i Rzymian. Niektórzy badacze dowodzą, że owoce niegdyś uprawiano głównie w celach konsumpcji nie bezpośredniej, ale w postaci sfermentowanych płynów. Przypadek francuskiego jabłeczniku zdaje się […] Wyświetl pełny artykuł -
pierwsza lokalu, druga już bardziej standardowo Poprzedni tydzień był wyjątkowo intensywny. Najpierw Intel Extreme Masters w Katowicach, następnie 17 marca i dzień św. Patryka, dzień kawowy w Samych Kraftach i na sam koniec wspomniane w tytule premiery. Co też takiego się wydarzyło? Piątkowa premiera trochę bardziej pro forma, w końcu knajpa działała już od poniedziałku. Ale to akurat nie dziwi, nikt nie wiedział kiedy w końcu dojdzie do wykucia ostatniego podpisu na granitowej płycie z koncesją. Skoro udało się wcześniej (aczkolwiek i tak później niż pierwotnie zakładano) to tym lepiej. Opisywaną knajpą jest oczywiście, druga już, warszawska Chmielarnia. Co z kolei jest też ciekawym zrządzeniem losu, w końcu niedawno otworzono drugą linię metra dzięki czemu na Twardą jedzie się już całkiem sympatycznie i ze stacji Rondo ONZ są raptem trzy rzuty kamieniem. Ale Chmielarnię 1 już kiedyś opisywałem. Teraz pora na drugi lokal. I różnice są, napisać że znaczne to nie napisać nic. O ile „Jedynka” przypomina klimatem lokale do których chodziłem za czasów późnego liceum i na studiach, tak „Dwójka” jest już zdecydowanie bardziej otwarta dla przypadkowych gości. Przestrzeni jest od groma – z tego co zapamiętałem około 200 metrów kwadratowych, podzielonych zresztą na kilka pomieszczeń. Duże okna będą dawać sporo światła i zachęcać przechodzących Marszałkowską do zainteresowania się lokalem. Świetny jest długi bar, cieszy również powtórzenie patentu z podświetleniem chłodni i zainstalowaniem w nim okna. Oczywiście nie mogło zabraknąć tradycyjnej już dla Chmielarni kuchni tajsko-nepalskiej, co przy sporej ilości miejsc siedzących dobrze rokuje na przyszłość. Kranów w tym przypadku mamy dwanaście, zrezygnowano również z najmniejszej pojemności 0,25 zostawiając standardowe „małe” i „duże” piwo. Czy to źle czy dobrze – czas pokaże. Nie ukrywam, że uważam patent z serwowaniem piwa w pojemności 0,25 za dobry, zwłaszcza w przypadku ekstraktywniejszych i ekstremalniejszych przypadków. Na otwarciu pojawiła się praktycznie cała warszawska branża, część wróciła chyba tylko na chwilę do domu w celu zregenerowania sił by pojawić się następnego dnia na premierze Imperial Citra z Browaru Birbant. Nadmiar wrażeń? Na pewno nie dla Jarka i Krzyśka, after party odbyło się w Piwnej Sprawie. Jest to już kolejny after, który odbywa się w tym, nie ukrywajmy, dość daleko położonym od względnej cywilizacji miejscu. I kolejny oficjalny. Cieszy mnie taka współpraca między poszczególnymi lokalami i browarami, pokazuje że można zrobić coś razem a piwny rynek i branża nie są jako postaw czerwonego sukna za który ciągnie kto żyw Z kolei samo premierowe piwo bardzo przyjemne, jak normalnie dość wrogo podchodzę do idei single hopów, tak w przypadku Citry chłopakom udało się elegancko zbalansować piwo. Nie trując dłużej – galeria z dwóch dni. PS. Złośliwość rzeczy martwych. Akurat bez wyraźnej przyczyny wywaliła się wtyczka od galerii. Być może namyśli się i zacznie działać, jak nie to zajmę się tym po powrocie z warzenia nowego piwa Wyświetl pełny artykuł
-
Czy to już jakiś niepisany zwyczaj, że jak ekipa Piwnego Podziemia przyjeżdża z nowym piwem do Warszawy to pojawia się też inna piwowarska załoga? Tak było w styczniu, kiedy Piwne Podziemie zawitało do Chmielarni, a w Jednej Trzeciej odbywało się kranoprzejęcie Pinty, tak było i w ubiegłą sobotę. Tym razem Darek i Ewelina gościli w Kuflach i Kapslach, natomiast nową Chmielarnię na Marszałkowskiej nawiedzili Krzysiek i Jarek z kontraktowego Birbanta. Piwne Podziemie przygotowało mocne uderzenie – aż trzy nowe piwa w stylu IPA! A więc po kolei: Citrus IPA „It’s a Rainy Day Sunshine Baby” – przepuszczone przez zest z różnych cytrusów (pomarańcze, cytryny, grejpfruty) przed samym rozlewem. Charakteryzuje się wyrazistym aromatem, w którym wybija się motyw mandarynek. Goryczka początkowo wyrazista, w typie ziołowym, wraz z ogrzewaniem piwa bardziej zauważalna staje się słodowa podbudowa. Całkiem fajna IPA, w którym główny akcent położony jest na aromat. Kolejne piwo to Lactose (Milk) IPA „Underground Cow” – z dodatkiem laktozy. W życiu jeszcze nie piłem jasnego piwa z laktozą, która zazwyczaj stosowana jest do milk stoutów. Okazało się że nie jest ona tak wyrazista jak mogłoby się wydawać. Piwo bardzo stonowane, mi średnio przypadło do gustu. W końcu Smoked Black Rye IPA „Smoke and Mirrors”. Ciemne IPA z dodatkiem słódów wędzonego oraz żytniego. No właśnie takie hybrydy stylowe uwielbiam! Każdy łyk tego piwa zapewnia fascynujące bogactwo doznań. Mamy wędzonkę, mamy żytnią przyprawowość, jest goryczka, jest rześki cytrus. Wszystkie składniki idealnie są zbalansowane, nie ma wrażenie przeładowania czy przekombinowania. Fascynujące piwo! Po spróbowaniu nowości z Piwnego Podziemia przenieśliśmy się do Chmielarni, gdzie mieliśmy odczucie małego déjà vu. Czyżby połowa z tych osób, które tam były, nie wyszła jeszcze z inaguracyjnej imprezy która odbyła się dnia poprzedniego? Zadziwiające. Chłopaki z Birbanta przywieźli swoje najnowsze Imperial Citra IPA i cóż, tego wieczoru byłem pod wrażeniem „Smoke and Mirrors”. Zapamiętałem je jako nieźle zbalansowane, bez zbytniej słodkości często obecnej w tego typu piwach. Niedługo ukaże się wideo z degustacji i rozmowy z chłopakami więc szczegółowe wrażenia na pewno będą właśnie w tym materiale. Po wypiciu kilku piw w Chmielarni wróciliśmy do Kafli na „Smoke and Mirrors”. Okazało się, że w przyszłym tygodniu czeka nas premiera kolejnych trzech piw IPA od Piwnego Podziemia. Mam nadzieję, że będzie wśród nich co najmniej jedna taka petarda jak „Smoke and Mirrors”! Materiał wideo z premiery: Wyświetl pełny artykuł
-
[Docent] Chmielarnia Marszałkowska czyli wyjście z piwnego podziemia
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
No i bach! Mamy w Wawie kolejny wielokran. Tym razem rozpączkowała się Chmielarnia, idąc trendem zapoczątkowanym przez Kufle i Kapsle, które w październiku ubiegłego roku otworzyły swój przyczółek na Żoliborzu. Jednak Chmielarnia wykonała ruch nie od, ale w stronę ścisłego centrum, bo na pewno nie można powiedzieć, że jej macierzysta lokalizacja znajdowała na uczęszczanym szlaku komunikacyjnym. Mamy zatem oddział „Chmielarnia Marszałkowska”. Po pierwsze na jednej z bardziej ruchliwych ulic, między Placem Zbawiciela a Placem Unii Lubelskiej. Po drugie, Chmielarnia wyszła z podziemia. Są przestronne okna, widać świat. Szok! Po trzecie w końcu, jest sporo miejsca. Nawet więcej jak sporo, bo w porównaniu do „starej” Chmielarni jest ona około trzy razy większa! No dobra, wszystko brzmi nieźle ale niestety nie jest tak różowo. Skupmy się na piwie – mamy tu 12 kranów. Czy nie miało być 16 jak na Twardej? Najgorsze jednak, że zrezygnowano z degustacyjnej pojemności 250 ml. Mamy więc klasyczne 500 oraz 300 ml. Do tego oczywiście mocny zestaw dań kuchni tajsko-nepalskiej serwowanych w pełnym indyjskich motywów anturażu (wcześniej był tu lokal z kuchnią indyjską) i co by nie mówić, jedna z najładniejszych toalet Całość sprawia wrażenie, że lokal celuje w ludzi średnio zorientowanych w piwie, którzy przechodząc zajrzą z zaciekawieniem przez szybę i skuszą się na nieznane im piwo lub zamówią takie do obiadowego dania. Nie mówię że to źle. Wręcz przeciwnie – ta lokalizacja właśnie po to jest, by przyciągać taką właśnie klientelę. A dla piwnych maniaków chyba lepszym wyborem będzie podziemna miejscówka na Twardej. Kilka słów o samym uroczystym otwarciu. Słuchajcie, te tłumy to raz ale już dawno nie widziałem zgromadzonej w jednym miejscu tak licznej śmietanki warszawskiego (i nie tylko) piwnego półświatka. Artezan, Piwne Podziemie, Beer Geek Madness, Zakład Usług Piwnych, oczywiście masa blogerów, hejterów i piwnych menedżerów W opisie pierwszej edycji WFP był taki tekst, że gdyby zawaliła się tam hala to zginęła by cała polska piwa rewolucja. Tutaj byłoby podobnie, przynajmniej w skali Warszawy… Chmielarnia Marszałkowska, Warszawa, Marszałkowska 10/16 Facebook Wyświetl pełny artykuł -
Dosłownie kilka godzin dzieli mnie od kolejnego wyjazdu . Tym razem za swój cel obrałem browary działające w Szwarcwaldzie oraz na pograniczu francusko – szwajcarskim. Według znawców tematu, ziemie te nie tylko obfitują w małe, rzemieślnicze browary, ale również oferują one nad wyraz smaczne piwa. Czy tak się okaże, czas pokaże. Byłym w pełni usatysfakcjonowany, gdyby na mojej podróżniczej drodze, napotykałbym wyłącznie takie browary, jak ten, o którym dziś wspomnę. Zapraszam was do Frankonii Środkowej, gdzie wśród gęstych lasów i żyznych pól, znajduje się mała wieś o nazwie Jochsberg. Trudno odnaleźć w niej coś fascynującego oprócz zachwycających pejzaży otaczających tą wioskę oraz rzecz jasna browaru, który cieszy swoją obecnością mieszkańców już od 1663 roku. Znajduje się on, jak przystało na ważny obiekt użyteczności publicznej, w samym sercu malowniczej wioski. Browar ten swoją XIX wieczną architekturą, pięknie się uzupełnia z dominującą w tych okolicach wiejską zabudową. Znakomicie odrestaurowany browar, nie tylko wygląda zjawiskowo, ale również produkuje wyjątkowo smaczne piwa. Co prawda można ubolewać nad faktem, że w 1992 roku browar zaniechał stosowania otwartej fermentacji i przeszedł na zamkniętą. Z pewnością trudno także mi pogodzić się z pozbyciem starej warzelni, która została zastąpiona naczyniami warzelnymi z kwasoodpornej stali. Jednak mimo tych modyfikacji technologicznych, browar warzy nadal doskonałe piwa. Z pewnością wielu powie, że ich oferta wieje nudą. Jednak dla mnie to coś więcej niż tylko nudna klasyka, to przede wszystkim esencja tych ziem. Po dziś dzień doskonale pamiętam jak zachwycająco smakował mi Pils (11,6 blg) oraz pięknie zbalansowany Landbier (12,7 blg). Nie sposób nie zapamiętać ich Hefe-Weizenem (12,7 blg), który oczarowywał oraz wyraźnie słodowym Dunkelem (13,6 blg). Nic tylko próbować, próbować…. . . . . . Wyświetl pełny artykuł
-
[Docent] Kranoszwędanie po Stołecznym Królewskim Mieście Kraków
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Po Warszawie oraz Wrocławiu nadszedł czas na kranoszwędanie po Krakowie, a dokładniej po tej jego części, która w ostatnim czasie jest świadkiem najbardziej dynamicznego przyrostu lokali z dobrym piwem. Chodzi oczywiście o Stare Miasto i znajdujące się w jego obrębie Tap House, Viva la Pinta oraz Multi Qlti Tap Bar. Piwne tournee uskuteczniłem wraz z Beatą z Piwnego Lublina w sobotni wieczór po drugim dniu festiwalu Craft Beerweek. Tap House Zaczynamy od Tap House – Pracownia Piwa i Przyjaciele, gdzie odbył się nieoficjalny pofestiwalowy after. Mimo że lokal usytuowany jest w turystycznej części miasta, nie jest jakoś specjalnie oznaczony i łatwo go przeoczyć. Znaczy, że to miejsce dla tych co wiedzą czego szukają. Wystrój na parterze dość sterylny, od razu widać, że najważniejsze jest tu piwo. Sytuacja zmienia się po wejściu do przestronnych piwnic, gdzie z Tomkiem i Patrycją z Pracowni Piwa i ekipą HoppyNews.com nagraliśmy wideodegustację dwóch wersji Mr. Hard Rock’s. Tutaj jest już mocno klimatycznie, wkrótce piwnice zostaną udostępnione gościom Tap House! Lokal wystartował w sierpniu 2014 i piwo serwuje się tu z dwudziestu kranów w dwóch pojemnościach 400 oraz 200 ml – co istotne w proporcjonalnych cenach! Prócz tego plusem jest ogarnięta ekipa za barem, która obstawiała również stoisko Pracowni Piwa na różnych krajowych festiwalach. Mam nadzieję, że takie referencyjne lokale Pracowni Piwa powstaną i w kolejnych dużych miastach Polski. św. Jana 30 Facebook Viva la PINTA Kolejne kroki skierowaliśmy do działającego od czerwca 2014 lokalu Viva la PINTA. Jak sama nazwa wskazuje, patronem tego wielokranu jest PINTA i z 14 kranów leją się głównie piwa prekursora polskiego craftu. Niestety pojemności, a właściwie ich ceny nie są przyjazne degustacji. Piwo 300 ml jest tylko złotówkę tańsze od 500 ml. Bez sensu. Dla mniej obeznanych w temacie piwa rzemieślniczego jest „Pintownik” czyli degustacyjna deska ośmiu piw w pojemności 150 ml. Na plus za to całkiem spory ogródek, świetne miejsce na nasiadówkę podczas ciepłych miesięcy. Istotne info dla jedzących – mają ciepłe dania Floriańska 13 Facebook Multi Qlti Tap Bar Kranoszwędanie zakończyliśmy w otwartym w sierpniu 2014 roku Multi Qlti Tap Bar. Usytuowany jest dość nietypowo, bo nie na poziomie ulicy (lub pod nią) ale na piętrze zabytkowej kamienicy. Właściwie lokal urządzono w mieszkaniu. Miejsca jednak jest całkiem dużo, a poszczególne pokoje/sale różnią się wystrojem. W odróżnieniu od dwóch poprzednich nie jest to lokal „patronacki” więc na dwudziestu kranach znajdziemy całkiem szeroki przegląd z rzemieślniczych i regionalnych browarów. Piwa podawane są w pojemnościach 150, 300 oraz 500 ml. Wydaje się, że miejsce to przeznaczone jest dla szerszej klienteli ale tym samym dopełnia obraz różnorodnych lokali na krakowskim Starym Mieście. Specjalne podziękowania dla współwłaściciela Rafała za świetne ugoszczenie! Szewska 21 Facebook Wyświetl pełny artykuł -
Co się składa na finalną cenę piwa na sklepowej półce? Dlaczego piwa rzemieślnicze czy restauracyjne tyle kosztują? Wiele osób zastanawia się, czy cena jest zasadna. Sporządziłem poniższe opracowanie, które daje odpowiedź na te pytania. Bazowałem na moich doświadczeniach z pracy w browarze restauracyjnym. Oczywiście: w każdym browarze wygląda to nieco inaczej, a moje wyliczenia mają charakter bardzo subiektywny. Niemniej jednak myślę, że dają obraz tego ile co w piwie kosztuje. A więc zacznijmy od podstaw. Piwo to woda, słód, chmiel i drożdże. Dlatego zaczniemy od tych składników. Liczyć będziemy dla piwa o ekstrakcie 15 Plato. Woda – niektóre browary korzystają z własnych ujęć, niektóre z sieci miejskich. Browar zużywa dużo wody, na 1000 litrów piwa wykorzystuje od 4000 do 12000 l. Licząc po warszawskich cenach, przy skrajnie dużym zużyciu, otrzymamy zawrotną kwotę 0,06 zł. Słód – rozstrzał cen jest spory, bo od 1800 zł do 2600 zł za tonę słodu bazowego. Czy to dużo? Tu koszt zależy od stylu piwa, jakości surowców, kosztów transportu słodu. Bezpieczną, dość wysoką granicą będzie jeśli założymy, że w naszej butelce stanowi on 0,35 zł Chmiel – temat rzeka. Amerykańskie chmiele po 125 zł/kg, polskie po 30 zł/kg, angielskie 50 zł/kg. Ilość użytego chmielu w browarze – w zależności od stylu. Zakładając że nasze piwo to APA, liczmy, że na 10hl użyliśmy go 4-5 kg. Przy założeniu że korzystamy tylko z amerykańskich odmian, wyjdzie nam coś około 0,31 zł Drożdże – to jeszcze większe pole do popisu. Są tacy, którzy kupują drożdże po 3 zł/kg od dużych browarów. Rzemieślnicy korzystają jednak na ogół ze sprawdzonych źródeł. Znane piwowarom domowym S04 na 10 hl kosztują nieco ponad 100 zł. Rozsądnie będzie jeśli napiszę że koszt drożdży w piwie to 0,1 zł. SUROWCE RAZEM – 0,82 zł W czymś to wszystko trzeba uwarzyć, a więc koszty technologiczne. Technologia to zarówno urządzenia, jak i koszt ich obsługi, czyli praca piwowara. Postaram się jednak te tematy oddzielić. Jest to przede wszystkim energia potrzebna do działania urządzeń. Nie chodzi tu tylko o warzelnie, która może mieć różne źródła zasilania, ale także o wytwornice wody lodowej, agregaty chłodnicze, pompy, bojlery itd. z których duża część jest uruchomiona na browarze zawsze. W przypadku browaru restauracyjnego na którego sprzęcie mam okazję pracować, koszt energii wynosi około 0,60 zł na litr piwa. Można tu także umieścić koszty serwisowe, koszt zakupu części zamiennych który może stanowić nawet 0,10 zł na litr piwa. Dorzucę tu jeszcze koszty chemii do mycia i CO2. TECHNOLOGIA – 0,42 zł Ktoś to wszystko musi ogarniać, i to raczej nie za darmo. Liczmy że piwowar otrzymuje około 50 gr za butelkę piwa. Skąd się ta kwota wzięła? Załóżmy że nasz browar produkuje 1000 hl rocznie. Miesięcznie daje to nam 83 hl. Przy rzemieślniczym wybiciu 10hl trzeba więc robić 8 warek miesięcznie. 8 dni pracy to w sumie nie dużo, ale do tego dochodzi rozlew, mycie, śrutowanie, kwestie logistyczne i wiele innych. 8 warek miesięcznie to jednak sporo pracy jak na jedną osobę. Zakładając że na litrze piwa piwowar ma zarobić 1 zł, wyjdzie z tego zawrotna kwota 100 000 zł rocznie co miesięcznie będzie dawać nam 8 300zł. Dużo? Jeśli całość trafia do kieszeni piwowara wydaje się być dobrą kasą. Ale tak różowo nie jest nigdy. Na marginesie dodam, że wydaje mi się, że przy takiej produkcji trzeba by też opłacić pomocnika. Ile czasu kosztuje ręczny rozlew 1000 litrów piwa do butelek nie chce mi się nawet myśleć. PIWOWAR – 0,50 zł Browar musi zapłacić także akcyzę, która dla naszego przykładowego piwa o ekstrakcie 15 Plato wyniesie 0,43 zł. W chwili obecnej obowiązującą stawką jest 7,79 zł mnożone przez ilość i ekstrakt piwa. Browar może też skorzystać z ulgi i taki który produkuje do 20 000 hl rocznie zapłaci 30 zł/100 l piwa mniej. AKCYZA – 0,43 zł Marketing – coś o czym nie mam pojęcia ile może kosztować, niemniej jednak coś trzeba na tą butelkę nakleić, ktoś to musi zaprojektować. Liczmy 0,40 zł MARKETING – 0,40 zł Kupujemy piwo w butelce, więc ciekawe ile browar za butelkę zapłacił. A zapłacił coś koło 50 gr. Zapłacił też za kapsle i kartony w których te butelki będzie wysyłał. OPAKOWANIE – 0,60 zł Na chwilę obecną mamy więc SUMĘ 2,87 zł. Niby niewiele, ale liczmy że koszt logistyki sprzedaży wyniesie coś koło 0,30 i już mamy 3,17 zł. Pora też żeby zarobił coś właściciel browaru, który ma na głowie koszty kredytu, leasingu, wynajmu lokalu i takich tam drobiazgów jak choćby amortyzacja, więc dorzuca do ceny 1,20 zł i sprzedaje piwo do hurtownika po 4,37 zł. Hurtownik dorzuci sobie 10-15% na butelce i sprzedaje po 5,02 zł do sklepu, który w zależności od miejsca doda od siebie 30-40% i wychodzi w ten sposób 7,03 zł. Może wydawać się że sklep robi na tym najlepszy deal, ale pamiętać trzeba że sprzedawca również ponosi spore koszty związane z lokalem, pracą, czy pozwoleniem na sprzedaż piwa. Oraz ryzyka, że piwo może się przeterminować – a to się zdarza. Gdy dodamy jeszcze VAT wychodzi nam 8,64 zł. Nie wiedzieć kiedy wyszła nam przeciętna cena sklepowa. Trzeba pamiętać że samych podatków w takim piwie (akcyza, vat, pozwolenie na sprzedaż hurtowa browaru i detaliczna sklepu) zapłacimy naszemu państwu ponad 2 zł. Myślę że każdy piwosz może śmiało się nazwać patriotą. Podsumowując Z powyższych wyliczeń może wynikać że bardziej opłaca się piwo sprzedawać niż produkować. Nie jest to nic odkrywczego bo tak sprawa wygląda w całym przemyśle spożywczym, co może potwierdzić drugi autor tej strony. Nasuwa mi się także pytanie: czy mityczny dobry pils za 3 zł jest możliwy do wyprodukowania w małym browarze? Patrząc na udział poszczególnych kosztów finalnej ceny – ja w to nie wierzę. Jeśli komuś moje wyliczenia wydają się dalekie od prawdy będę wdzięczny za każdą uwagę. Kuba Piesio Wyświetl pełny artykuł
-
[Piwo i Cydr] Recenzja: Cidre bouché de Bretagne Doux, Carrefour
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Gdybym miał wybierać cydr po etykiecie, to ten byłby moim ostatnim zakupem. Paskudna etykieta z wielkim Carrefour i koślawym dopiskiem Doux kojarzy się z produktem o kiepskiej jakości. Jednak stare przysłowie pszczół powiada: nie sądź jabłecznika po etykiecie. Jakże czasem można się pomylić! Widzę tu pewną analogię z polskimi cydrami o pięknych etykietach.Tylko jakby w drugą stronę. Francja wreszcie zawitała na strony Piwa i Cydru. W rezultacie wyprawy do supermarketu „C” udało mi się nabyć trzy francuskie cydry w butelkach 0,75 l. Dwa z Bretanii z paskudną etykietą, doux i brut, oraz jeden z Normandii (również brut). Te właśnie dwa regiony na północy Francji słyną z produkcji cydru, który jak wieść niesie, bywał nie mniej popularny i doceniany niż wino. Cydry znad Sekwany zazwyczaj zamykane są w grubych, szampańskich butelkach, które radośnie strzelają korkiem podczas otwierania. Oznaczenie brut – oznacza, że cydr jest wytrawny, doux – słodki, demi-sec mieści się pomiędzy jednym, a drugim. Dodatkowo, na jabłecznikach zakupionych w Carrefourze znajduje się europejski znak jakości: Indication géographique protégée, czyli chronione oznaczenie geograficzne. Europejskie znaki jakości jakoś nie zdobyły popularności w Polsce, pewnie trochę szkoda. Sam musiałem sprawdzić, co chronione oznaczenie oznacza: „Produkt ten posiada szczególną specyficzną jakość, reputację, cieszy się uznaniem lub też posiada inne cechy przypisywane temu pochodzeniu geograficznemu„. Pora zatem sprawdzić tę reputację. 2,5% alkoholu, słodki, korkowana butelka 750 ml, Francja, Bretania, producent: nieznany (wyprodukowane dla Carrefour) Barwa jasnożółta wpadająca w jasnozłotą, pełna. Cydr jest klarowny i lśniący. Zapach jest wyraźnie jabłkowy, kwaskowaty, kojarzący się z cytrusami, nawet nieco mandarynkowy. Obecne również aromaty gruszek oraz delikatne kwiatowe nuty dzikiego bzu. W smaku cydr jest dość słodki, co za chwilę kontrowane jest średnio-niską kwaskowatością. Podobnie jak w aromacie, w smaku także pojawiają się skojarzenia cytrusowe, pomarańczowe oraz miodowe w tle. Obecne są posmaki kojarzące się ze skórką jabłka, pestkami, nutami pieprzowymi, leśnej ściółki – wszystkie na niskim poziomie. Trzeci element cydrowej układanki – taniny równoważą słodko-kwaśne smaki. Ich obecność wywołuje wrażenie lekkiego ściągania w ustach, podkreślanego przez dość wysokie nagazowanie. Ciało niskie. Podsumowanie: Leciutki (2,5% alkoholu), przyjemny i całkiem dobrze zbudowany cydr. Niezbyt treściwy, a jednak nie wodnisty i oferujący całkiem przyjemne, choć subtelne doznania. Cydr jest słodki, ale nie przesłodzony, zbalansowany kwaśnością i taninami. Przypadł mi do gustu, jakby w zaprzeczeniu do naprawdę kiepskiej etykiety. Co prawda w smaku nie znalazłem pieczonych jabłek, jak sugerowała mi etykieta, ale i tak byłem usatysfakcjonowany. I ten wystrzał z armaty na początek! W sam raz do świętowania. Szkoda, że nie znam producenta, chętnie spróbowałbym także innych cydrów z jego wytwórni. Douxa z Carrefoura – polecam. Skład (dodatkowa etykieta z tłumaczeniem): sok z jabłek cydrowych z Bretanii, częściowo na bazie fermentowanego koncentratu, dwutlenek węgla, zawiera siarczyny. Przemek Iwanek Wyświetl pełny artykuł -
[Piwo i Cydr] Podsumowanie Wielkiego Testu Porterów Bałtyckich
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Test zakończony, wyniki znane, tylko dyplomy czekają jeszcze na rozesłanie do browarów. Pora zatem na drobne podsumowanie Testu. Kto wygrał, a kto przegrał? I co przyniesie przyszłość? Zapraszam do zapoznania się z moją analizą. A po co to? Pierwszy test porterów za nami. No, prawie pierwszy, bo wcześniej test konsumencki zorganizowaliśmy w Siedlcach. A tym razem, w stolicy, było już całkiem poważnie. Do oceny wytypowaliśmy 13 najpopularniejszych porterów bałtyckich szeroko dostępnych na rynku. Pierwszego dnia w ślepym teście piwa oceniali sędziowie piwni certyfikowani przez PSPD, drugiego – konsumenci. Wczoraj 4 letni syn moich znajomych zadał mi ok. 1 mln pytań: Po co to? Pomyślałem, że również czytelnicy bloga mogą być ciekawi, po co ten test? Już wyjaśniam. Przy organizacji przyświecały nam trzy główne idee: 1. integracja środowiska sędziowskiego i możliwość szkolenia swoich umiejętności (dla sędziów – bardzo ważne) 2. docenienie portera bałtyckiego: naszego lokalnego stylu piwa, w którym jesteśmy mocni i z którego warto być dumnym 3. zorganizowanie spotkania, w którym konsumenci mogliby wyrazić swoje zdanie i pooceniać tak, jak sędziowie Sędziowie W sobotę 7 maja sędziowie stawili się w liczbie 14 – z tego co wiem, nigdy tylu sędziów naraz nie oceniało żadnych piw komercyjnych! Można więc mówić o dużej bezstronności i rzetelności wyników. Jeśli coś w piwie było dobrego, oni to docenili. Jeśli złego – z pewnością zostało to wypunktowane. Przy 14 niezależnych oceniających – raczej nie można mówić o błędach. Sprawę rozwiązuje statystyka. W tym miejscu muszę podziękować sędziom, którzy wzięli udział – brawo dla Was! Konsumenci Wczesnym popołudniem w Dzień Kobiet (8 marca) do Bloku Żab nadciągnęli konsumenci. Trzeba przyznać: twarde sztuki! Dostali niełatwe zadanie: ocenić 14 porterów tak, jak sędziowie. Bez przeszkolenia, pierwszy raz pracowali na finałowym arkuszu sędziowskim. Dodatkowo, oceniali w rygorze czasowym: 10 minut na jedno piwo. To naprawdę nie jest prosta sprawa, a moc portera (nie mniej niż 9%) nie ułatwiała zadania. Jestem pod wrażeniem tego, czego dokonali: arkusze wypełnione przez nich często wyglądały naprawdę profesjonalnie! Choć frekwencja nie była zbyt wysoka, myślę że także część konsumencką testu należy uznać za udaną. Bez stylu Sprawne oko, doświadczone w kontakcie ze stylami piwa, bez trudu wychwyci na powyższym zdjęciu jedną, drobiazg: 12C. Cóż to takiego? Otóż oznaczenie stylu BJCP. Portery bowiem oceniane były według opisu stworzonego przez amerykański Beer Judge Certification Program. Dlaczego polscy sędziowie, certyfikowani przez Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych, sędziują typowo polski styl na podstawie amerykańskich wytycznych? Sprawa jest bardzo prosta: NIE MA polskiego opisu stylu. Moim zdaniem: duże zaniedbanie. Myślę, że PSDP powinno niezwłocznie opracować własne wytyczne stylu. Żeby nie skończyło się na gadaniu – oficjalnie oświadczam, że sam rozpocznę starania o stworzenie opisu. Jeśli ktoś czuje się kompetentny do pomocy – zapraszam. Podsumowanie wyników Porównując wyniki dwóch części Testu, sędziowskiej i konsumenckiej, można odnieść wrażenie, że są nieporównywalne. A przecież testy były przeprowadzane na piwach z tej samej partii, w tych samych warunkach i na tych samych zasadach. Skąd więc taki rozjazd pomiędzy wynikami? Proponuję nieco uważniej przyjrzeć się wynikom. Jako pierwsze będę wymieniał wyniki z testu sędziowskiego, drugie konsumenckiego. Zacznę od pozycji, które są do siebie zbliżone. Porter Jurajski w obu testach zajął wysoką, drugą pozycję. To wielki sukces piwa, które pojawiło się niedawno i od razu namieszało na rynku. W ślepym teście zyskało uznanie zarówno sędziów, jak i konsumentów. Mocną, 5 i 4 pozycję utrzymał także Okocim Porter – moim zadaniem przez wielu niesłusznie niedoceniany. Środek stawki również był wyrównany. Cornelius uplasował się w połowie, zajmując 9 i 8 pozycję, co może być pewnym zaskoczeniem, patrząc jakie „pewniaki” znalazły się poniżej. Podobnie Grand Imperial Porter z Ambera: 8 i 6 miejsce i Perła Porter: 7 i 9 miejsce. Z kolei w obu testach dół tabeli, 12 i 13, okupował Porter Raciborski – zdecydowanie słabo mieszczący się w stylu. Tylko nieco wyżej uplasował się Żywiec Porter, zajmując 10 i 12 miejsce. Co się stało z tym piwem? Na Teście był zdecydowanie wodnisty, z mocną palonością, właściwie wyprany z jakichkolwiek innych aromatów i smaków (nawet z żelaza). Jak widać, 7 porterów z 13 miało dość zbliżone pozycje na obu testach. Pora przeanalizować rozbieżności. Stosunkowo wysoką pozycję 4 i 1, zresztą całkiem zasłużenie, otrzymał Porter Warmiński. Kormoran nie zawodzi. Co prawda sędziowie wyżej ocenili inne piwa, ale miejsce tuż poza podium świadczy o wysokiej klasie piwa. Większą niespodzianą, niestety negatywną, jest Komes Porter – 6 i 11 miejsce to żaden powód do radości. Zwłaszcza, że porter Fortuny jest uważany za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli gatunku, co zresztą potwierdzały zdobyte przez niego zagraniczne nagrody. Próbowałem go na Teście – rzeczywiście nie robił oszałamiającego wrażenia. Mocna paloność, trochę karmelu w aromacie; w smaku pustawy i nieco nijaki. Myślę, że właśnie ta głęboka wytrawność skazała go na niską pozycję wśród konsumentów. Podobnie z Lwówkiem – myślę, że to jego słodkawy smak pozwolił mu zająć wysoką, 5 pozycję wśród konsumentów, natomiast jego braki – skazały go na ostatnie, 13 miejsce w uznaniu sędziów. To oczywiście tylko moje przypuszczenia. Należy wziąć pod uwagę jeszcze inne czynniki: w przeciwieństwie do większości konsumentów, sędziowie dobrze znają wymogi stylu i to nim posługują się podczas oceny. Konsumenci – mimo, że opis leżał pod ich ręką, kierowali się raczej własnym odczuciem tego, co przyjemne. A jak wiadomo, słodycz jest odbierana zazwyczaj pozytywnie. Podobnie z wadami: niećwiczone zmysły mogą nie dostrzegać pewnych dyskwalifikujących piwo niuansów (jak przesławny diacetyl). Testy sensoryczne przeprowadzane przez szkolonych specjalistów zazwyczaj różnią się od testów preferencji konsumenckich. Zresztą, w analizie sensorycznej mają inne zadania. Ten przykład także to potwierdza. Ostatnia teoria, uknuta wspólnie przeze mnie i Kubę, wyjaśnia różne pozycje 2 piw: Portera Łódzkiego (3 i 10 miejsce) oraz Portera Witnickiego (11 i 3 miejsce). Teoria ta ma całkiem solidne podstawy, które wymagałyby dalszych studiów. Oba te piwa zajęły nadspodziewanie dobre miejsca: Łódzki w ocenach sędziowskich, a Witnicki – konsumenckich. Zauważyliśmy pewną prawidłowość: na tych testach piwa zostały podane jako pierwsze. Jest prawdopodobne, że to „efekt świeżości” pierwszej próbki spowodował wysoką punktację. Sprawa wymaga głębszego zbadania, jednak niewątpliwie – coś jest na rzeczy. Oczywiście niewykluczone, że swój udział miały też przyczyny wymienione wcześniej. Jak by nie patrzeć: znaczące różnice wystąpiły właściwie w 4 przypadkach na ocenianych 13 piw, w pozostałych wyniki sędziowskie były zbliżone z konsumenckimi. Przyszłość Testu Czy Test ma przyszłość przed sobą? Uważam, że tak. Powinniśmy promować swoje style, jak porter bałtycki, czy grodziskie. Testy piw dostępnych na rynku, do których można by włączyć także piwa zagraniczne, byłyby do tego świetną okazją. Oceny dokonywane z jednej strony przez specjalistów – sędziów, z drugie przez konsumentów, mogą być niezwykle przydatne także dla browarów. Zarówno wizerunkowo, jak i jako wyznacznik preferencji klientów. Być może warto zatem w jakiś sposób współpracować z browarami przy organizacji kolejnych spotkań. Tymczasem: do zwycięzców roześlę dyplomy wraz z listem gratulacyjnym i zbiorczymi metryczkami sędziowskimi z obu części Wielkiego Testu Porterów Bałtyckich. I – do zobaczenia za rok! tekst: Przemek Iwanek, zdjęcia: Tomasz Piszczelski Wyświetl pełny artykuł -
Czy Polski Craft premierami stoi? Po części na pewno tak. ElDesmadre w swoim tekście słusznie zauważył, że ilość nowych piw w miesiącu sięgnęła już takiego poziomu, że właściwie tylko ja jestem w stanie trzymać rękę na pulsie. I to też nie bez zadyszki. ElDesmadre twierdzi, że to właśnie pogoń za ciągłymi nowościami jest powodem słabej jakości krajowych piw rzemieślniczych. Czy aby na pewno? Aby się do tego odnieść należy poruszyć kilka kwestii: 1. Dlaczego nowości? Uważa się (a przynajmniej ja tak uważam), że najlepsi rzemieślnicy to ci, którzy warzą u siebie, to znaczy mają własny browar. Ranking Piw 2014 pokazuje, że najlepsze piwa w ubiegłym roku warzyła Pracownia Piwa oraz Artezan. A oni są na swoim. Specyfika tych browarów powoduje, że gros produkcji sprzedawane jest w beczkach do lokali. Wiadomo, zakup linii do butelkowania to większy wydatek. A czego oczekują właściciele lokali? Co przyciągnie ludzi do odwiedzenia wielokranu? Oczywiście piwna premiera i nowe piwo. Kultura piwna w naszym kraju kilka lat temu właściwie nie istniała, w szczególności jeśli chodzi o lokale z dobrym piwem. Wszystko to trzeba budować niemal od zera i tak to wyszło, że model wielokranu to model piwa rotacyjnego, ciągle zmienianego. A najłatwiej zakomunikować jakąś piwną nowość podczas hucznej premiery, najlepiej w obecności półnagich tancerek i darmowych próbek, no w ostateczności jakichś przekąsek i piwowarów, którzy nam o piwie opowiedzą. A skoro liderzy ostro atakują nowościami, to i reszta nie chce zostać w tyle. 2. Flagowe okręty na dnie? To zależy. Browary generalnie obrały strategie rzucenia się na nowości ale absolutnie nie zrezygnowały ze swoich flagowych piw. Pinta ma Atak Chmielu, AleBrowar Rowing Jacka, Artezan Pacifica, a Pracownia Piwa Dwa Smoki. Czy te piwa trzymają poziom? Według mnie tak. No dobra, Rowing nie trzyma. Ale do Dwóch Smoków czy Pacifica zawsze chętnie wracam w dalszej części wieczoru po spróbowaniu nowości. Także nie jest źle. Problem zaczyna się w momencie, jeśli browar nie zbudował sobie takiego flagowca. Wtedy rzeczywiście może usilnie szukać swojego Świętego Gralla próbując trafić w gust klienteli kolejnymi nowościami. W takiej sytuacji po prostu nie ma innego wyboru. 3. Czy nowe piwa to zło? Eldesmadre twierdzi, że poziom craftu jest niski. Naprawdę? To żyjemy w innej rzeczywistości. On żyje w rzeczywistości piwa butelkowego, ja w rzeczywistości piwa beczkowego. Czy naprawdę między tymi światami jest aż taka różnica? Bardzo możliwe. W takiej sytuacji jedyną nadzieją jest rozpoczęcie butelkowania i zbudowania szerszej dystrybucji przez „jakościowych liderów”. Naturalną koleją rzeczy wytną oni z rynku tych, którzy nie trzymają odpowiedniego poziomu. A co do nowych piw to uwielbiam ten motyw ciągłej niespodzianki, nowego smaku który mam możliwość spróbowania podczas wizyty w lokalu. A po degustacji mogę albo wrócić do piwa, które tego wieczoru najbardziej mi podpasowało albo do jednej z tych flagowych marek, które zazwyczaj są obecne na kranie. W świecie wielokranów jest dobrze, naprawdę 4. Bolączka wieku dziecięcego Nie to żebym uważał, że jest idealnie. Dlatego podejmuję polemikę z ElDesmadre, bo poruszył ważną kwestię dojrzałości naszego piwnego rynku. Po latach ostrej posuchy, można powiedzieć mamy piwny raj. To znaczy na tę chwilę raj mają mieszkańcy dużych miast, w których działają wielokrany. Reszta zdana jest na butelki, które jak się okazuje, nie trzymają formy. Ale spokojnie, ten zalew nowości to kwestia odreagowania na ten wieloletni piwny post. Faktem jest, że zaczyna to przybierać trochę groteskowe formy „piwnej biegunki”, której nikt nie będzie mógł zatamować. Dlatego mam nadzieję, że rynek wkrótce trochę okrzepnie, a tocząca się dyskusja na ten temat da do myślenia rzemieślnikom. Bowiem mają oni dbać zarówno o poszukiwaczy ciągłych nowości jak i umysły, które „lubią rzeczy, które już znają” Wyświetl pełny artykuł
-
W środowisku piwnych maniaków zwykło się uważać Browary EDI i Koreb za swoiste „ugly twins” polskiego piwowarstwa. Na początku nic nie zapowiadało że tak będzie. EDI ze Wschowy to właściwie pierwszy browar rzemieślniczy powstały w roku 1993, Koreb z Łasku powstał 12 lat później. Obydwa browary jako jedne z pierwszych pojawiały się na jarmarkach i plenerowych imprezach w Warszawie, oferując spotykane wtedy jedynie w browarach restauracyjnych piwa niefiltrowane. Co ciekawe, były one jak najbardziej wypijalne. Z czasem obydwa browary poszły w przeróżne smakowe potworki bazujące na jasnym lagerze. Teraz w Korebie przyszedł czas na zmiany. Uwarzono pierwsze AIPA oraz zdecydowano się na wynajęcie mocy browarowi kontraktowemu Szpunt. Czy w Korebie da się uwarzyć dobre piwo? Obejrzyjcie wideo! Wyświetl pełny artykuł
-
Dla mnie, jako miłośnika tradycyjnego browarnictwa, nie ma nic bardziej przygnębiającego, jak bycie świadkiem powolnej agonii browaru. Pal sześć jeżeli to dotyczy browaru, który istnieje na rynku dziesięć lat, ale gdy chodzi browar z długimi tradycjami, łzy od razu cisną się mi do oczu. Taki obraz przygnębienia i zwątpienia natrafiliśmy w bawarskiej wsi Gnodstadt, położonej w pobliżu miasteczka Marktbreit. Cicha, spokojna wieś, silnie ukierunkowana na rolnictwo, a w niej kościół z XV wieku oraz…browar z XIX wieku. Założony został przez rodzinę Düll, która zamieszkiwała te ziemie już od XVI wieku. Z upływem lat, w XVIII wieku rodzina Düll założyła gospodę „Czarny Orzeł” a następnie w 1840 roku browar. I tak z pokolenia na pokolenie browar był zarządzany przez tą samą rodzinę. Browar ten nigdy nie miał aspiracji stać się prężnym browarem, którego wpływy daleko sięgają za granice powiatu. Zawsze ograniczali się do zapotrzebowania potrzeb wyłącznie mieszkańców zamieszkujących okoliczne ziemie. Nigdy też nie oferowali rozbudowanej oferty piwnej. Zawsze ograniczali się do produkcji Pilsa (4,8% alk.) oraz warzonego raz do roku Kozła (6,8% alk.). W ostatnim jednak okresie czasu browar produkcja piwa w browarze Düll znacząco spadła. Powodów takiej a nie innej sytuacji jest kilka. Lata nieinwestowania w browar, brak następcy oraz coraz silniejsza ekspansja większych browarów, spowodowała powolną agonię browaru Düll. Smutek oraz przygnębienie towarzyszyło mi, gdy wizytowałem ten browar. Przewodnikiem po browarze był w jednej osobie piwowar a jednocześnie właściciel browaru, który przepracował tutaj ponad 45 lat. Było widać z jakim przejęciem, oraz pasją opowiadał o swoim upadającym królestwie, pan Sebastian Rank. Rozpacz. Długo nie mogłem otrząsnąć się po wizycie w tym zakładzie piwowarskim. Budynek warzelni . . . . . Firmowa karczma browaru „Czarny Orzeł” Wyświetl pełny artykuł
-
[Małe Piwko Blog] O’Hara’s Lean Folain Barrel Aged na Dzień Świętego Patryka
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Wystrzałowa degustacja irlandzkiego stoutu z Carlow Brewing, leżakowanego w beczce po irlandzkiej whiskey, z okazji Dnia Świętego Patryka. Przeczytaj także: – Przygotuj się na Dzień Świętego Patryka – Trzy typy reakcji na Dzień Świętego Patryka A jeszcze dziś o 19:00 zapraszam na livestream z Łukaszem z Piwolucja.pl, na którym motywem przewodnim również będzie Dzień Świętego... Read More The post O’Hara’s Lean Folain Barrel Aged na Dzień Świętego Patryka appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł -
[Docent] Docent & Browarzyciel – dobry i zły policjant?
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Browarzyciel czyli Rafał Kowalczyk to jeden z czołowych sensoryków i piwnych sędziów w Polsce. Wiecie, jak mam podejście do konkursów piwnych i sędziowania. Dla przypomnienia, tutaj jest tekst na ten temat. Nie mogłem jednak odpuścić okazji byśmy wspólnie zdegustowali kilka piw i sprawdzili jak różnią się nasze odczucia i ocena piwa. A może wcale nie? Zapraszam do oglądania Jako pierwsze: Czarny Karzeł z Browaru Bednary Wyświetl pełny artykuł -
[Docent] Craft Beerweek – rozmowy, wywiady, degustacje
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Zaczynamy cykl materiałów wideo zrealizowanych wspólnie z HoppyNews.com podczas krakowskiego festiwalu Craft Beerweek. Na początek rozmowa z ekipą nowego browaru rzemieślniczego Dukla i degustacja ich pierwszych piw! Wyświetl pełny artykuł -
[Blog Dori] Piwa marcowe i lagery wiedeńskie – surowce
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
W prostocie siła… Jak przystało na piwa o niemiecko- austriackim rodowodzie receptury są dość powściągliwe, konserwatywne, próżno szukać w nich szaleństwa… ale w tym tkwi ich urok SŁÓD Podstawę zasypu stanowią zazwyczaj trzy słody: pilzneński, wiedeński i monachijski w różnych proporcjach. Ze względu na pożądaną dość jasną barwę piwa zazwyczaj […] Wyświetl pełny artykuł -
Nastąpił koniec pewnej epoki. Pierwszy warszawski wielokran czyli Po Drugiej Stronie Lustra się zamyka. Tu w 2013 r. nakręciłem jedno z pierwszych , teraz oddaję zasłużony hołd. I apeluję: warszawska Praga zasługuje na swój wielokran! Wyświetl pełny artykuł