Postanowiłem napisac co mi się przytrafiło, żeby być może oszczędzić stresu innym.
W sobotę w nocy zatarłem warkę, zadałem świeżą gęstwą drożdży London ESB (dzięki Coder! ) i z niecierpliwością czekałem aż ruszą.
Gęstwą z tego samego słoika zadał również kilkanaście godzin później Infam inną brzeczkę.
W niedzielę - brak oznak fermentacji. Ot... delikatna pianka na powierzchni, wydawało mi się, że może jeszcze nie opadła dobrze z wymieszania i napowietrzania.
W poniedziałek po powrocie z pracy zaglądam - dalej delikatna pianka. Zacząłem się niepokoić, dlaczego drożdże jeszcze nie ruszyły??
We wtorek byłem u Infama i jak zobaczyłem pianę na kilka cm w jego piwie, to jeszcze bardziej się zacząłem niepokoić. Zebrałem więc trochę tych drożdży do słoika i zabrałem do domu.
Sprawdziłem w domu jeszcze raz - dalej nie ma piany, więc dodałem te drożdże które zebrałem u Infama.
Ale zanim dodałem to zlałem trochę piwa żeby zmierzyć blg.
No i... szkoda, że nie zmierzyłem blg zanim dodałem te drożdże.
Bo okazało się, że blg przez te trzy dni spadł z ok. 9,7°Blg do 4,2°Blg. Wiec drożdże jednak ruszyły! Prawdopodobnie burzliwa fermentacja była w niedzielę w nocy,a w poniedziałek wieczorem gdy sprawdzałem było już po burzliwej.
Wniosek:
Lekkie piwo + dobrze rozruszane drożdże + temperatura ok. 20°C = prawdopodobna fermentacja burzliwa w ciągu paru godzin.
Nie stresować się więc i w razie niepewności zmierzyć blg, bo oczekując na start fermentacji może się okazać, że jest ona już zakończona.
Zwracać też uwagę na osady chmielowe na ściance fermentora. Ja nie zwróciłem, a wyraźnie oznacza to, że piana była i już opadła. Poniżej zdjęcie z wczoraj. Ale tak samo (mniej więcej) wyglądała piana przez cały ten czas. Z dokładnością zapewne do tej obrączki z żywic chmielowych...