Skocz do zawartości

Bogi

Members
  • Postów

    2 172
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Treść opublikowana przez Bogi

  1. Niestety, odfermentowania nie dało się zatrzymać i przy okazji ten alkohol się uwidacznia przy dłuższym piciu (stąd wniosek-należy pić szybko, hehe). Leżakowanie z pewnością pomoże, jeszcze paręnaście butelek zostało. Chmiel był, tylko dla podbicia pomelo, ale dobrze, że nie zanikł.
  2. To teraz czekamy na efekty. Będzie możliwość buteleczkę przygarnę, bo sam jestem ciekaw jak Ci wyszło wg tego właśnie schematu.
  3. Piwo się warzy na dniach, więc na razie informacji większych nie ma jak podać, bo niewiele wiadomo. Nazwa na 100% Biały Kruk, i po tym można się domyślać . Typowo angielskie, historyczne, nie warzone od końca XIX wieku najprawdopodobniej. Prawdziwe wyzwanie, stąd i nazwa i klimat.
  4. Bogi

    3 nowe Żywce

    Skład jest tylko sugestią, jak wyszło naprawdę wie Autor.
  5. Czyta się jak opracowanie socjologiczne, czyli... (a z socjologami studiowałem, to wiem).
  6. Bogi

    lol :)

    Gdyby to jeszcze było piwo, a to ziołowo-korzenna lemoniada niestety.
  7. Bogi

    3 nowe Żywce

    Podpisuję się pod tym, ale jednak bym zmienił estetykę-nikła piana i wygląd świeżego moczu. I cały czas zastanawia mnie ten "aromat naturalny" podany w składnikach-czyżby kolendry nie umieli wydobyć i podrasowali olejkiem; bo de facto piwo jest mocno kolendrowe (zwłaszcza dolna nuta aromatu i smak). Marcowe to spirytus, rozpuszczalnik i metal, poszło do zlewu, zaś Koźlak jest lepszy od poprzedniego, ale to nadal nie jest to koźlak jaki chciałbym pić regularnie. Zobaczymy co wygra i co z tego wyniknie. Inicjatywy nie należy ganić, ale do sprostania wymaganiom jeszcze im daleko. Między Bogiem, a prawdą, z tych 3 nowych Żywców, najlepszy Żywiec Porter
  8. Nasz kolega się wstydził, że przyjechał, skoro nie dał znaku życia, że się wybierał? Przecież można było ogłosić...
  9. Czyli nadzieja nie całkiem umarła. Z tym piwem jest dużo roboty, i infekcja może wystąpić na każdym kroku, ale warto. Inspiracją bezpośrednią był Suffolk Vintage Ale, który piłem wieki temu i jest to dobry przykład, gdzie stare piwo beczkowe-i mocne 12%) miesza się z młodziutkim świeżo uwarzonym dark ale na 6%. Ja postawiłem na schemat, że warzę jedno piwo-najprostszy bitter (wolałem go trochę przechmielić, bo wiedziałem, że i tak chmiel się wycofa po beczce), i kiedy osiągnie odpowiednie blg, 2 części daję na cichą, a 1 do beczki, a później mieszam. Powodowany tym, co napisano w starych książkach zależało mi, żeby żadne z tych piw osobno nie smakowało, i tak się stało, ale po zmieszaniu wyszła ambrozja, czyli tak jak miało być. Piwo z beczki miało być kwaskowate, ściągające, cierpkie czyli te elementy zostały zachowane w profilu, ale nie są tak rozbuchane jakbyśmy zmieszali piwa 1:1. Potencjał ma prawdopodobnie bardzo długi, więc jeśli nie będzie za bardzo kusić, to pierwszą próbę za 5 lat można zrobić. Mam nadzieję, że inni też będą mieli ciekawe o nim zdanie.
  10. Cieszę się, że smakowało, choć tak całkowicie ani przechmielone, ani zgodne z duchem kraftu.
  11. Opinia to raz, bo była wyrażona czy w książkach czy w gazetach z tego okresu, ale ocena osób współczesnych, którym udało się takie piwa odnaleźć i wypić, to dwa. I tylko można skonfrontować co uważano o piwie wówczas i jakie zdanie o nim mają Ci, którzy je piją po tym wielkim okresie czasu, tu się udało. Faktem kolejnym jest, że odnajdywanie wiekowych win to nie problem, wiekowego alkoholu praktycznie żaden (chyba tylko finansowy), ale odnaleźć stare piwo to niestety zaczyna graniczyć z cudem. @fidoangel, mowa nie jest o Wyspach.
  12. To nie jest odważne stwierdzenie to jest fakt. Pisałem wyraźnie, ze wówczas tak były odbierane, ale że zaszła ewolucja smaku, to dziś potraktowano by je jako zepsute conajmniej. Co do wytrzymania, ja wolałbym mieć na półkach prawdziwe Burton Ale albo Windsor Ale zamiast tego badziewia, które się pojawia. Bądźmy szczerzy, na miarę piw doskonałych, niedościgłych, nikt na razie nie uwarzył czegoś podobnego, albo mamy piwa puste, albo przechmielone, albo przekombinowane.
  13. Czyli spieprzyli piwo dla potrzeb nauki? Gdzieś tam dostępne jakoby jest, ale skoro kwas, to z ceną coś nie bardzo.
  14. Ja bym wypił, mam inną palate mimo wszystko-zawsze się możesz przekonać, tylko dla Ciebie byłoby za mocne, w końcu KKK.. Gusta zmieniają się wśród ludu, a nie wśród koneserów, zważ na to, Jarku. Lata 30te to jeszcze nie tragedia.
  15. Taka degustacja ma znaczenie historyczne, bo takiego piwa nie powtórzysz-nie ma takiej wody, takiego klimatu, takiego chmielu, takich przypraw, takiego słodu, etc. Uwarzysz coś podobnego, ale kudy mu będzie do oryginału, wielu się nie pozna na tym, że to może być TO piwo. W przypadku ale piwo osiąga permanentną dojrzałość po 25 latach, takie piwo smakuje jak wino węgierskie; wówczas oceniane było dobrze, dziś pewnie przyleźliby pierdacze i wytknęli kwaśność, słodycz, brak gazu itd. W ogólnym rozrachunku stwierdziliby infekcję i zlew. Nie każdego można zadowolić...
  16. Piwa smakują w dany czas, trwa cały czas ewolucja smaku-od słodkich i mocniejszych od bardziej wytrawnych i słabszych (na tej fali wypłynął pilzner). Piwo uwarzone identycznie jak wieki temu, dziś znajdzie niewielu amatorów, niemniej jednak najwięcej informacji jest w starych przepisach, książkach, bo raz, były to piwa warzone na bieżąco i spotykane w knajpach, dwa, autor książki, w przeciwieństwie do dzisiejszych pseudo-guru, sam uwarzył każde z tych piw i z własnych błędów był w stanie wyciągnąć wnioski. Przemawia więc za tym doświadczenie i chęć eksperymentowania. Dlatego ja osobiście warzę wg London and Country Brewer, nawet jeśli dziś jest to niezgodne ze specyfikacjami nt. temperatur drożdży, czasu chmielenia, stosunku do dodatków, etc.
  17. Z opisów, parę piw z dawnych lat odnaleziono i skosztowano. Fakt, nie przypadłyby do gusto hophead'ów, ale był inny czas i były inne piwa; były raczej dobre. Sam bym chętnie zdegustował i nie omieszkał się podzielić.
  18. Ważne, żeby warzenie sprawiało przyjemność, a nie że ktoś powiedział tak, ktoś inny nie, albo że nie zgodne to z instrukcją taką, ową, BJCP itd. Wieki temu warzono piwa wspaniałe i nikt się nie oglądał, że ktoś, rzekomo bardziej doświadczony (chyba w upierdliwości) coś tam mamla pod nosem. Ja mam jedną radę, dużo czytać-lata 1720-1840 i milczeć, a swoje robić. Posty wydzielono z wątku "Przestań już kombinować, piwowarstwo jest proste!"
  19. Ja tylko elektronicznie. Potwierdzenie dostałem, ale o wynikach na razie cicho, nawet nie wiem gdzie szukać.
  20. Najpierw przechylasz szklankę do siebie i tam zanurzasz nos, tam gdzie są nuty lżejsze, kwiatowe, ulotne bardziej, później nie zmieniając nachylenia szklanki, przesuwasz nos na przeciwległą taflę trunku i tam szukasz nut cięższych, alkoholowych, ziemistych, bardziej głębokich. Najdokładniejszy do wąchania będzie snifter albo nie całkiem nalane szkło do belgów.
  21. Są jakieś konotacje z Chimay, ale nadal wyszło Ci, moim zdaniem, coś całkiem własnego.
  22. Które triple z PiPa zakupiłeś?
  23. Gentleman nie pije po dwunastej, tylko przed A na poważnie, dziś lżejszy dzień i za dwie godzinki dopiero będę nauczał
  24. Bardzo chciałem poznać to piwo, bo rozwijanie tripla to jedno z moich ukierunkowań. Skąd tak dokładne blg początkowe, że aż 2 miejsca po przecinku? Bardzo ładna, kolorowa etykieta. Zapach lekko piwniczny, mało słodki. Nuta górna: miodowo-lambikowo kwaskowata, nuta dolna: b. lambikowa. Pachnie po belgijsku, ale brakuje trzciny i alkoholu. W smaku piwo jest ostre, piana się zredukowała, widoczny miód, chmiel za mocno przebija, ale o dziwo, krótko zostaje na języku. Piwo pełne i ciężkie, ale mało belgijskie w ostatecznym rozrachunku-brakuje gazu i orzeźwienia, pikantności. Czasem mam wrażenie, że piję starego lambika albo coś z beczki. W ciemno nie powiedziałbym, że to może być tripel, bo nie ma jego cech, aczkolwiek jest to z pewnością piwo jakieś belgijskie, może strong pale ale, ciężko je zaklasyfikować. W stosunku do bardziej stonowanych tripl'ów brak pikantności, przypraw, w stosunku do triplów konkretnych La Trappe czy Kasteel, nie ma trzciny, ani alkoholu. Czyli albo Tripel na rozdrożu dróg, ale coś kompletnie nowego. Ze smakiem wypiłem, bo moje klimaty. Alkohol ukryty bardzo ładnie, choć przy dłuższej degustacji zaczyna wyłazić. Moja rada, przyprawy, trzcina, płyciej odfermentować, może tutaj zaistniały kwestie, które stworzyły to piwo tak, że jednak odbiega od kwestii zasadniczej?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.