Wojtek był tak miły, że był zajechał do mnie i nastąpiła szybka wymiana. Za co serdecznie dziękuję i na przyszłość się polecam.
Na pierwszy ogień poszedł Weizenbock, warka nr 8:
Pierwsza sprawa to utrzymująca się do nieskończoności piana, piwo dość klarowne, zapach zaś pszeniczny. W temacie zapachu jest on rześki, ale też troszkę czekoladowy. W smaku duża doza cytrusów i znów czekolady. Na finiszu przyjemna goryczka oraz nuta ciepła od alkoholu.
Jak na koźlaka, dość lekkie i przyjazne, a pszeniczne nutki dość stonowane. Ładna równowaga między czekoladą a cytrusami. Jak na razie dla mnie najlepsze. Warto zaznaczyć, że bardzo smakowało mojemu Tacie.
Żeby nam w gardle nie zaschło od razu przeszliśmy do Scottish Strong Ale, warka nr 9:
Bardzo ciemne, ale klarowne, lekka pianka. W zapachu nuty palone i wędzone, ale nie rozbuchane. Pojawia się nuta typowa dla Wee Heavy; dość słodkie i gęste. W smaku ciekawa, ale krótka goryczka-lekko żywiczna. Piwo lekkie, pozbawione alkoholu, ale gęste i dość słodkawe.
Mnie osobiście pasuje bardziej niż Smoky Joe, i dużo, dużo lepsze od Smokey George, ale Tata wyczuł nuty bagienne (przy SG wyczuł coś dużo bardziej gorszego ). Piwa dla fanatyków tematu, i koneserów. Nuta torfowa, nie tak intensywna jak w Talisker, ale w temacie whiskopodobności nie mój temat.
I na finisz poleciała warka nr 14, czyli ESB:
Kolor i piana i wszystko w normie. W zapachu nuty słodowe, herbatnikowe, trochę korzenne. W smaku zbyt rozbudowana goryczka a'la amerykańskie, jednakowoż profil pozostaje brytyjski, choć alkohol ewidentnie w temacie Ordinary Bitter. Tacie smakowało bardziej od Weizenbock'a, dla mnie trwa w tym piwie walka między UK, a USA i wygląda na to, że jest to bardziej taka hybryda między ESB/APA
Reszta piw niedługo.
Nie wiem czy będzie w temacie ale dostałem również dwa napoje alkoholowe od Wojtka, których nie omieszkałem pokosztować i mam pierwsze wrażenia:
Żubrówka-kolor żółtawy, mało zielony, ale klarowny. Aromat waniliowo-żubrówkowy, mało słodki, ale przyjemny. W smaku lekki alkohol, trochę żubrówki, ale drażni gorzka, trawiasta nuta, lekko palona, na finiszu. Albo zbyt długa maceracja trawy albo nieoczyszczony do końca spirytus, chyba że za mały voltaź przy maceracji. Temat z pewnością rozwojowy.
Cytrynówka z miodem- kolor jasny słomkowy, również klarowny. Aromat przede wszystkim miód, bardzo zacny, chyba wielokwiat albo gryka. W smaku cytryny i troszkę niezbalansowana nuta spirytusowa, lekko fuzlowate albo nieprzegryzione, osad stwierdza, ze nalewka już trochę świata widziała, więc moze spirytus tutaj zaważa.
CDN