Kolega-mało związany z piwowarstwem taką recenzję mi podesłał (warto przeczytać głos z "zewnątrz"):
Shark 4,9% browaru Kopyra & Widawa.
Piana krótka, szybko opadająca, w zasadzie prawie żadna, słabe nasycenie.
Barwa: herbata z miodem, nieklarowne, pod światło widoczne refleksy.
Zapach mocny, słodko specyficzny, agresywnie owocowy ale bez nut winnych, takie skojarzenia: malina, jeżyna, cała gama owoców leśnych, dominująca słodycz złamana nieco kwaskowatością agrestu czy czerwonej porzeczki, jakieś zioła nadające ten apteczny nieco ton - zapewne chmiel ale inny niż zwykle, mocniejszy, ostrzejszy.
Smak owocowy, cierpki zdecydowanie bardziej, niż słodki, w porównaniu do zapachu, słodycz ustępuje zdecydowanie goryczce, dość specyficznej, jak gorycz z grapefruita zmieszana z cierpkością niedojrzałego owocu a przykrywający to mocno chmiel smakuje chyba jak pokrzywa raczej...
Ogólnie nie moje klimaty, piwo lepiej pachnie niż smakuje, jest zbyt specyficzne by zyskać szerszą rzeszę wielbicieli, przy cenie 8 PLN za 0,33 L nie wróżę zbyt wielu amatorów, ot ciekawostka - można spróbować z ciekawości ale ja już wiem, że go niego nie wrócę. Woltaż niespełna pięcio procentowy a wykręca, jakby miało 12, przy czym alkoholu nie czuć
My Shark'a (a także Kuguara i Kruka) będziemy dziś degustować.