Skocz do zawartości

Bogi

Members
  • Postów

    2 172
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Treść opublikowana przez Bogi

  1. To jest bardzo dobry kierunek, by do do warunków dostosować trunek. Przepraszam za wiersz, ale trunki azjatyckie to jednak nie leżą w spektrum Europejczyków i należy je upgrade'ować.
  2. To jest morela japońska (Prunus mume), śliwa to jest Prunus salicina. Do tego trunku używa się pierwszego rodzaju właśnie. Czasem barwi się to pachnotką zwyczajną, czasem daje się mleczko pszczele. Na litr gotowego trunku idzie aż kilogram cukru (i tyle samo powinno być owoców). Alternatywa dla tych, którzy nie przepadają za sake czy shochu.
  3. No to zacnie. Serdecznie zapraszamy na forum: http://wino.org.pl/forum/ ostatnio w nalewkach jest zastój, może się przysłuży?
  4. Poznałbyś Baczewskiego czy czarnego Smirnoff'a albo Istynną, byś zmienił zdanie. Skoro macie swojego człowieka, my się nie naprzykrzamy. W jakich Pan Tadeusz się specjalizuje?
  5. To akurat jest bardzo prosto. Żytnia jest słodka, bardzo chlebowa z nutami wanilii, a ziemniaczana (jako spirytus) jest bardzo ostra, ściągająca, natomiast jako wódka jest przełagodna, lekko pieprzowa, największą zagadką jest z owsa, która bardzo przypomina tequilę.
  6. Bo widocznie nie poznałeś prawdziwej. Naleweczki to inna bajka-jakie Cię interesują?
  7. http://spoleczenstwo...107218,1,1.html Nie do końca tak było. Podział był prosty-najpopularniejsze i najtańsze było piwo, pewną część społeczeństwa miała możliwość picia wina, a najmniejsza część mogła sobie pozwolić na miód. Wódka pojawiała się stopniowo-najpierw na polowaniach, od XVI wieku na bieżąco i wyparła miody i wina (jako tańsza), które zostały ostatecznie zniszczone przez PRL (na zdjęciu mamy te łachudry "za rodinu i Stalinu") i do dziś miód jest najbardziej poszkodowanym trunkiem, a brednie o genach można między bajki wsadzić, bo jesteśmy narodem, w którym właśnie większą popularność zdobyły trunki dużo mocniejsze niż piwo*, i wcale nie z żyta, a z pszenicy (stąd też Ukraińcy od nas nauczyli się pędzić wódkę z pszenicy), a w świetle badań piwa i tak pijemy bardzo mało, więc nie wiem skąd taki zachwyt, że rzekomo wróciliśmy do piwa, które piliśmy od zawsze-de facto najpierw piliśmy piwo-jako napój orzeźwiająco chłodzący (rano wyparty przez pojawienie się kawy), potem wino, póżniej wchodził w grę alkohol i tak się toczyły uczty; podczas sejmików dochodziło to tego, że dwa ostatnie trunki mieszano razem-z ekonomiczności W gronie znajomym robimy podobnie tzn. najpierw pijemy piwo dla ochłody, potem przechodzimy do win i miodów, a później zajmujemy się likierami, destylatami, wódkami. Niestety PRL również zabił ten styl biesiadowania i gros społeczeństwa potrafi albo żłopać piwo bez opamiętania albo chlać wódę bez smakowania, bo PRL zabił w nas element degustacji i smakowania trunków, choć niektóre przetrwały i całkowicie zabił w nas smak miodu, którego jeśli się dobrze rozejrzeć, poza domowymi miodosytniami, nie ma. *warto przypomnieć asortyment destylarni Baczewskiego czy Kantorowicza i że czasem zdobywaliśmy wszystkie możliwe medale (vide Londyn 1925), a asortyment mógł zawierać nawet do 60 pozycji. Twierdzenie, że wódka nie służy do smakowania świadczy tylko o tym, że ktoś wypowiadający te słowa nie zna się w ogóle na wódce i nie rozumie jej fenomenu oraz tego, że narodziła się właśnie tutaj i będąc smaczniejsza od piwa (którego asortyment w tamtym okresie był dość ograniczony) musiała zdominować rynek. Niestety popularność wódki zniszczyła popularność miodu, ale to była historyczna kolej rzeczy i zmiana gustów (podobna zaszła w piwie).
  8. Natomiast dziś na te niemiłosierne upały chłodzi się ponad roczne (!) Alpejskie Jasne-sprawdzimy i obalimy mit, że piwo bez chmielu zaraz się zepsuje.
  9. W Czechach bez nie jest tak popularny jak na Węgrzech-aktualnie najdroższa i najrzadsza palinka jest właśnie bzu. Dla mnie osobiście bez służy li tylko do pogłębiania barwy. Zwykły Pardal-taki z pumą i bezalkoholowy (3,8% deklarowane) natomiast bardzo fajny.
  10. Na Węgrzech raczyliśmy się Fekete Demon, Borsodi Bivali, i Dreher/Borsodi normalny. Te dwa pierwsze naprawdę zacne, tamte bez rewelacji (pij, bo upał). Dziś dostałem w dobrej cenie Schnitzer Bräu German-Hirse-Premium-mam spore oczekiwania.
  11. Bogi

    Życzenia urodzinowe

    Dużo zdrowia, Robert!
  12. W jakimś celu ktoś jednak (Niemcy w szczególności) rozpowszechnia mit. Komu na tym zależy?
  13. Nadal nikt nie wypowiedział się na temat deficytu chmielu, a tu jest pies albo żółć pogrzebana; a na pewno informacje takie są posiadane. Z żółcią jest tak jak z halucynogennością piołunu, ale muszą być niezbite dowody, a nie bajania celebrytów tych czy owych.
  14. W NYT to jest ten fragment: "They convinced us that to be competitive, we had to brew under the German beer purity law," Mr. Funk said. "And they created marketing and advertising concepts for our products. Before unity we used to put cattle bile in our beer to give it the bitter flavor of hops, which we couldn't always get." The brewery now spends $533,333 annually on advertising, compared with $6,666 under Communism." Facet twierdzi, że dodawano żółć bo chmielu nie było. I może stąd się wzięło, a potem rozrosło. Niemniej jednak z każdym napojem jest związana jakaś nie do końca wyjaśniona historia. Na stronie browaru jednakże są informacje, że w latach przed zjednoczeniem Niemiec ich Pils i Export zdobywały medale (a to byłyby te piwa, które można podejrzewać o zawartość innych dodatków), co więcej w procesie warzenie jest opisane że od początku warzą zgodnie z Reinheitsgebot oraz ze goryczkę mają li tylko z chmielu. Warto byłoby sprawdzić czy rzeczywiście był taki okres, że chmiel był towarem deficytowym? Jak pamiętam, w latach 70tych przez pewien czas zastępowano trawę żubrową nostrzykiem i dzięglem w żubrówce, bo właśnie trawy nie było.
  15. Tak, Imperial Porter 28 blg 13.35% i Imperial Porter dry 13.9% i były tak smaczne, że się rozeszły.
  16. Bogi

    Hibiskus

    Wina słodkie i połsłodkie nie cierpią na gorycz, ale idąc w kierunku bardziej wytrawnym, a takie piwo jednak będzie, to bym uważał.
  17. Bogi

    Hibiskus

    Hibiskus służy głównie do barwienia. Z czasem robi się gorzki, więc należy dozować z umiarem. Jako przyprawa ma trwałość pół roku-wtedy jest przyjemnie kwiatowo-kwaskowaty, potem niestety brązowieje i daje niewyobrażalną ściągającą gorycz. Lepiej się łączy wespół z owocami-tarnina, dereń; chcąc uzyskać ładniejszy i trwalszy kolor (2-3 lata) lepiej zastosować mocny syrop z malin.
  18. Coś nas skusiło i skosztowaliśmy Kinderporter'a. Jak podejrzewałem, wyklarowany, nagazowany, lekko chmielony, przyjemnie kawowy, słodki mało (Żona sobie miodem dosładza-kto bogatemu zabroni ), ale smakowo bardzo już ułożony. Niech dojrzewa.
  19. Jakby cukier był takim diabłem jak go malują, to gros browarów angielskich i belgijskich nie odnosiłoby żadnych sukcesów. Wpływ jest naturalnie, ale zawsze ma jakiś cel. Z cukrów polecam dark muscovado-służy też do barwienia.
  20. Piłem parę razy domowe, gdzieś mam etykietę, miałem przywiezione też z poprzedniej Birofilii, piłem Grätzer'a, Grodziskiego z tego holenderskiego browaru nie udało się zdobyć, też od Bartosza Nowaka. Ja w ocenie trzymam się opisu historycznego, czyli piwo dla rekonwalescentów, zalecane przez lekarzy, zdrowe, pożywne, rześkie, i to właśnie znalazłem po części u Bartosza, a w dużej mierze u Artezana, pozostałe niestety były zbyt wędzone, żeby pić je z przyjemnością i jako orzeźwienie. W międzyczasie:
  21. Blond z Manufaktury piwnej-jaka manufaktura, takie piwo, Duchesse de Bourgogne-szaleństwo, Grodziskie Artezana-na razie ideał w temacie, Konstancin z dębowej beczki-dobry kierunek, warto rozwijać, Konstancin żytni-porażka niedogazowana, King of Hop-porażka przechmielona, chyba tylko Shark jest/był (oby) tak beznadziejny.
  22. Jak na razie najlepsze grodziskie jakie piłem, a z pewnością dużo lepsze od Grätzer'a.
  23. Konstancin z dębowej beczki nawet niezłe, ciekawy profil beczkowy, może za mało gęstości, ale warto skosztować, żytni jakiś bardziej pszeniczny, mało gazowany, choć ładny aromat.
  24. Kinderporter już zabutelkowy, wynik 4,29 bardzo adekwatny, dosładzane ksylitolem, bo troszkę za gorzkie wyszło i niedługo pójdzie do piwnicy i na nim kończymy ten sezon. Później w planach już pewnie powtórki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.