Skocz do zawartości

Bogi

Members
  • Postów

    2 172
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Treść opublikowana przez Bogi

  1. Chmieliłem Burton Ale i ESB, chmieliłbym na zimno tam, gdzie nuta chmielu ma być bogata i wyrazista. Korsarskie (choć de facto a'la Kaper i a'la dolna) też chmieliłem na zimno.
  2. http://facet.interia.pl/obyczaje/historia/news-piwo-na-czesc-kopernika-uwarzone-jak-smakuje,nId,935100?ft=dp już uwarzone. Pierwsze recenzje mało zachęcające.
  3. Korsarskie zjechało sobie na 10 blg, powoli się klaruje, czyste, chmielowe, bardzo ułożone w smaku. Pewnie jeszcze z tydzień pohula jak nic.
  4. Bogi

    Leżakowanie

    Na dobrą nalewkę trzeba czekać minimum pół roku od dnia zlania, przez analogię z bigosem. Piwo leżakuje czyli odpoczywa, wszystko się w nim układa, najczęściej jest już w butelkach. Dojrzewanie odbywa się w czymś pośrednim-służy do dodania, wzmocnienia, wygładzenia, naprawienia kwestii, które mogłyby przeszkadzać; piwo dojrzałe całkiem (to zależy już od piwowara czy dojrzewanie jest paromiesięczne czy paroletnie, bo o tzw. Anniversary Ales jak na razie możemy zapomnieć) potem już tylko będzie leżakować i te zmiany, które wprowadziliśmy poprzez dojrzewanie, będą się delikatnie i wolno pogłębiać. Z napojami higienicznymi jak właśnie piwo, wino, miód, wspaniałe jest to, że choć zabutelkowane, nadal w jakimś stopniu się uszlachetniają z biegiem dni, miesięcy, lat, wieków.
  5. Bogi

    Raport IJHARS

    Tych, którze de facto nic nie zrobili, to podali, a prawdziwych winowajców jak nie było, tak nie ma. A toczenie batalii o 0.2% (co jest niewykrywalne dla ludzkiego języka) to już jakaś żenada.
  6. Nie powinno, nie mroziłem nigdy nic poza chmielem i chlebem, więc nie nie mogę przewidzieć jak to może wpłynąć. Wszystkie skórki, zioła, przyprawy, trzymam w szafce. Na próbę włóż, sprawdź za jakiś czas i porównaj z przechowywaną nie w lodówce.
  7. Po wysuszeniu wystarczy, że schowasz do szafki, nie musisz w lodówce. Jak skórka cytrusowa jest dobrze przechowywana to i po 2-3 latach nie traci właściwości.
  8. Naturalne suszenie daje najlepsze efekty, bo nie poganiasz, sztucznie przyspieszasz, etc, samo się robi. Z pewnością utrata części olejków, wpływ tego, co było wcześniej w suszarce, nie są to może tragiczne w skutkach wydarzenia, ale mogą mieć miejsce, a jak położysz na papierze, zdala od słońca, to i ładnie wyschnie i jeszcze ładniej będzie pachnieć.
  9. Rozłóż na papierze i pozwól im wyschnąć samemu, potem albo do woreczka, albo do torebki, albo do słoika. Aromat zależy od tego jak długo skórkę będziesz przechowywał. Proporcje bym odwrócił, tzn. używać więcej suszonej, a mniej świeżej-świeża będzie bardzo aromatyczna i może zdominować. Weź np 10g suszonej i 5g świeżej.
  10. Fermentacja burzliwa 8 dni, potem było na cichej, ale tam zmian niewiele. Potem tydzień stało w cieple w domu, i dopiero wtedy trafiło do piwnicy (temperatura 15 stopni około). No zobaczymy co z nim będzie dalej, ważne że tylko jedna butelka była kwaśna, a pozostałe już fajne.
  11. Już w innym wątku zerkałem, jestem bardzo ciekaw, choć do gruit'a to jeszcze za daleko (jeden składnik, i w dodatku nie z podstawowych). Z innych kwestii Korsarskie bardzo ładnie sobie fermentuje, wszystko ok, porter beczkowy powoli się nagazowywuje, ale smak fenomenalny, ekstremalnie pijalny, natomiast mam problem z ostatnim Alpejskim-wyklarowało się owszem, osad jest, ale gazu nie ma na razie-kładę to na karb, że jednak trzeba dać czas, niestety jest kwaśne, czy mam się obawiać, że to będzie Alpejskie sour ale czy jeszcze zmiany-bardziej korzystne-zajdą? Następny raz planuję skosztować 5go marca-po miesiącu w piwnicy powinny już jakieś efekty zaistnieć, nie? Edit: skosztowaliśmy kontrolnie inną butelkę i tak gaz leciutki, feeria owoców w aromacie-głównie świeże jabłka, lekko szczypie od bąbelków, mało kwaśne, mocno kierunek szampana/cydru, zioła wycofane, lekka goryczka na finiszu. Wychodzi na to, że może jak się da czas będzie jednak nie zepsuty i ciekawy napój? W każdym razie, jeśli macie jakieś pomysły, etc, jesteśmy otwarci.
  12. U mnie piwo czy do fermentacji czy do leżakowania, przebywa w towarzystwie alkoholu (do 80.2%), tak więc na pewno się chłopaki dogadują.
  13. Piwo spauperyzowane przez okres Sturm und Drang socjalistów wszelkiej maści wieki temu było napojem wcale nie plebejskim, i , można znaleźć przykłady, że napój ów równy doskonałym winom, etc, toteż reasumując, każdy napój może być romantique, pod warunkiem, że poda go osoba kompetentna i on że sam będzie podany w taki sposób.
  14. Jeden składnik nie świadczy, że to gruit będzie, poza tym lawenda jest bardzo kapryśnym zielem. Jak będzie, niemniej jednak, zechcę skosztować.
  15. I tak zrobiłem, bo watę wywalił, a rurkę roz....ł , teraz sobie bulgocze w butelce z wodą. Dzięki za rady.
  16. Bogi

    Kaper

    Fermentacja ruszyła wczoraj, czyli koło 22go sprawdzę.
  17. Ale taką plastikową? Włożyłem do damy 5 litrowej, to mi ją prawie rozerwało, taki gaz. Z wodą w sensie, że napełniona wodą i zamiast rurki?
  18. Bogi

    Kaper

    Wszystko się kręci doskonale, ponieważ nie znam tych realiów dolniaków/pseudodolniaków, jak długo może trwać fermentacja w niższej temperaturze-aktualnie waha się między 12-15 stopni, (pogoda pokaże na czym się wyklaruje)? Po tygodniu wystarczy sprawdzić blg czy później?
  19. Nottingham'y zadane przy 22 stopniach wywołały burzę. Brzeczka zaopatrzona w nowatorską blow-off tube wyniesiona do piwnicy. Temperatura 15-16 stopni na razie.
  20. Pływa się nieźle, blg 22 , Marynka ładnie przeszła, brzeczka się schładza na balkonie, potem niech działają Nottingham'y i temperatura w piwnicy. Fermentacja ruszyła pełną parą!
  21. Dziś Korsarskie, rurka blow-off-tube przygotowana, ekstrakt jasny i ekstrakt ciemny i Bruntal, a dobarwienie/dorumienie będzie dark muscovado jakby nie wskoczył na 20 blg. Trzymać proszę kciuki za godzinę ruszamy w rejs!
  22. Ranking pokazuje jaki jest naprawdę poziom nie wg tamtego hurrapropagandowego artykułu Hicksa (choć nie jego wina, tylko tamtych dwóch, których omówiłem), a że mam dyplomy obu Uniwersytetów nie zgadzam się z taką opinią, bo byłem w miarę zadowolony ze studiów, ale studia to na szczęście nie to samo co szkoły podstawowe, etc i moim zdaniem, z roku na rok, ten poziom się podwyższa, tylko że o tym już się nie mówi i potem w świadomości zachodu funkcjonujemy na takich lokatach, podczas gdy jest nasilona wielka kłamliwa propaganda odnośnie tego jak „wspaniała” jest edukacja w szkołach podstawowych i dalej. Jako absolwent i normalnej szkoły i normalnego liceum nigdy nie uważałem, że w tych szkołach było mi źle, ale wszystko szło normalnym, podkreślam, trybem, w wieku 6 lat-zerówka, potem konkretne 8 klas-gdzie rzeczywiście był podział na lekcje wdrażające i rozrywkowe, ale uczące nas podstaw, potem na prawdziwą naukę, ale było to rozłożone, dobrze zaplanowane i można było wziąć jako lekturę obowiązkową nieszczęsnego „Tego obcego” (bynajmniej na tym opierał się Ridley Scott), ale w lekturach uzupełniających był też „Władca Pierścieni” i też można było o nim porozmawiać, bo był czas. I fizykę, matematykę czy chemię też dało się przebrnąć. Ze względu na ten czas, po powrocie ze szkoły i odrobieniu lekcji-z chęci, można było wyjść na pole albo spotkać się np. na sesji i zagrać z kumplami w „Magię i Miecz”, „Obcego” czy „Wojnę o Pierścień”. Mózg był dotleniony, bo nie znaliśmy komputera, a rano w miarę wyspani znowu do szkoły. W liceum naturalnie doszło więcej materiału, ale nadal nauczyciele i uczniowie mieli dużo czasu, całe 4 lata, żeby to zrealizować, mając te przedmioty był czas, aby wyjść, aby zajmować się gazetką szkolną, działać tu i tam, kręciło się. To nie są idealistyczne wizje, jakie przytaczam, ale fakty, bo tak właśnie wyglądała ta szkoła. Kiedy później w trakcie studiów byłem na praktyce w gimnazjum połączonym z podstawówką, to dziękowałem szczerze Bogu, że chodziłem do normalnych szkół i żałowałem tej biednej młodzieży, której zabrano część dzieciństwa, zastraszono i ucięto skrzydła wolności. Z biegiem lat eksperyment zaczął zbierać owoce i gimnazja stały się wylęgarniami odmóżdżonej, hedonistycznej młodzieży, która w technikum nie miała żadnych oporów podnieść ręki na nauczyciela (kolega miał klasę, gdzie każdy miał albo kuratora albo wyrok w zawieszeniu), co więcej w ramach zrównywania jakichś szans zaczęto młodzieży na wszystko pozwalać (efekt? Nauczyciel z koszem na głowie, który nie może gówniarzom przyp….ć, bo to jego wyrzucą, a nie nastoletnich bandytów). Zmieniły się też inne zasady, na studniówkę-takie wejście w dorosłość-wnoszono po cichu alkohol, a narkotyki to były przypadki jednostkowe i specyficzne. Teraz, z relacji znajomej, która była na studniówce syna alkohol był całkowicie legalnie, sam dyrektor nakazał, że każdy uczeń ma przynieść flaszkę. I teraz ta młodzież zostaje odarta z tego tabu, elementu tajemnicy i de facto dorosłości, bo ma to podane na tacy, więc jak to może stanowić jakiś głębszy sens? Co więcej, alkohol na studniówce piją przypadki jednostkowe i specyficzne, zaś narkotyki są na porządku dziennym, a właściwie nocnym. Chłopak też niestety nie idzie na studniówkę, żeby się bawić z dziewczyną, ale żeby po prostu zaliczyć. Wiadomo, że nie wszystkie studniówki są takie, ale właśnie gimnazjum wychowało taką młodzież i ten trend się poszerza. Wróćmy do czasów co my robiliśmy albo nasze koleżanki jak mieliśmy 12-13 lat, a co robią współczesne nastolatki? Nastąpiła pauperyzacja społeczeństwa i szkoła nie wychowuje, tylko wichruje psychikę i świadomość dzieci. Napisałem to rano, przegryzłem miodem i tylko wkleiłem, żeby ktoś nie myślał, że piszę jak kałasznikow
  23. A co jeszcze mają aktualnie w ofercie? Mnie mówiono, że jest 5 piw do wyboru-mam mieć jutro albo w następnym tygodniu.
  24. http://www.arwu.org/Country2010Main.jsp?param=Poland tu mamy jasność.
  25. O ścieżkach napisałem, bo sam miałem problem, że dwóch (aż dwóch na piętnaście) nie zrealizowałem, kosztem czego mogłem zrealizować więcej materiału maturalnego i jak na złość biurokracji moja klasa zdała maturę bardzo ładnie (pisemny-wszyscy, ustny-tylko dwóch padło). Niemniej jednak wypomniano mi to na egzaminie po zakończeniu stażu. Nauczyciel wolnej ręki nigdy nie ma, ale może się postarać, żeby zainteresować, zaciekawić i to, co naprawdę jest nudne i mało przewidywalne (vide gramatyka) przedstawić w sposób nowatorski i przyjazny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.