To ciekawe, że w moim przypadku jeszcze nic mi nie wybuchło, ani nikomu kto takie piwo dostał pocztą. Nie wiem w czym przeszkadza miarka do cukru, ale to też widocznie jakaś herezja, o której nie wiem. Niektóre piwa kończą fermentację nawet po 3 dniach, a niektóre potrzebują 30, nie musimy się trzymać żelaznych 7 dni, może się zdarzyć tak, że kolega odczeka 2 dni, złapie infekcję, coś się stanie złego, a piwo nie ruszy ani o pół blg w dół-jak byłem taki "AZ" książkowy to też traciłem dwa dni, zamiast przelać piwo na cichą i mieć tydzień-dwa spokój.
W każdej produkcji każdego trunku o jego początku i końcu decyduje ja, bo to odróżnia artystów od zwykłych rzemieślników.
Drożdże winne stosuję, bo dają bardzo dobre efekty, stosowałem też drożdże z suszu jabłek, etc, trzeba się rozwijać, a nie zamykać sobie horyzont i klapki na oczach A-Z, nie wiedząc, że jest Ź.
Nie czytałem wiki, ale czytałem całą masę książek wydanych w różnych latach, napisanych w różnych językach przez ludzi, którzy przeszli szlak piwowarstwa dla nas, żeby nam było łatwiej, bo nie pisali tego, co wiedzą z teorii czy powtarzanych kwestii, podań, legend, ale to, co sami zrobili i doświadczyli w praktyce.
Ciekawe, że to piwowar nie robi piwa, muszę sobie zapisać, cóż za "głęboka" myśl. Samo się wsypuje, samo się śrutuje, samo się podbija, drożdże same wychodzą z torebki, chmiel prosto z krzaka puka do drzwi i szeleszcząc woła-"wrzuć mnie do piwa, dam Ci goryczkę, jestem Marynka". Pewnie butelkuje też się samo? Macie w domu kapsle samokapslujące? Pod nasze strzechy tak wysmakowana technologia jeszcze nie dotarła.