-
Postów
364 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Odpowiedzi opublikowane przez Slonx
-
-
Jak to jest, że na brewkity najbardziej i najgłośniej narzekają "zacierający neofici"?
Właśnie cały czas słyszę o tym, że brewkity to beznadzieja, dno, dwa metry mułu... Chyba nie może być z nimi tak źle?
Sam zacząłem od razu od zacierania, więc nigdy nie próbowałem brewkita. Przez te wszystkie komentarze chyba kupię jakąś puchę, żeby wiedzieć, jak to smakuje, bo też chciałbym ponarzekać (lub bronić) na brewkity, skoro to takie zło.
-
I teraz pytanie - jak to wygląda u Was? Jak zaradzić tego typu sytuacjom?
Kupić taboret gazowy i butle. Koszty nie są jakieś strasznie duże, a taboret pasuje jak ulał.
-
Odpowiem może z perspektywy początkującego piwowara.
Dobre piwo dla mnie to takie, które pije się ze smakiem, ma się ochotę na następne, po każdym następnym łyku chce się pić dalej. I dlatego akurat ja zacząłem warzyć piwa, bo ze sklepowych bardzo wiele mi nie podchodziło, a te, którymi się delektowałem, kosztowały fortunę (i bynajmniej nie mam na myśli miłosławskiego browaru). Stwierdziłem - tak wiele rzeczy robię samemu i nawet jak robię to pierwszy raz, wychodzi mi co najmniej znośnie, dlaczego z piwem miałoby być inaczej? Zacząłem czytać, obliczyć koszty i stwierdziłem: To się opłaca.
Tak więc, chciałem najpierw uderzenia goryczki, uwarzyłem bittera. Potem chciałem stouta, potem hefe-weizena i powiem ci, że lepszych piw nie piłem.
W tym piwie, w swoim domowym piwie, wyczuwam nie tylko płyn, który powstał najpierw przez zacieranie prawdziwego ziarna, potem przez filtrację, chmielenie i cierpliwą fermentację, ale również wyczuwam w nim prawdziwą satysfakcję, masę zabawy podczas procesu warzenia, świadomość procesów chemicznych, które zachodziły od początku do końca, no i włożony w to wysiłek. Tego nie da ci żadne piwo sklepowe i nie oceni tego żaden sędzia i jestem przekonany, że się ze mną zgodzisz.
Sam napisałeś poza tym, że twoje piwo nie odstało swojego. Jak więc chcesz oceniać jego smak? To dla mnie nie ma sensu. Kiedy uwarzyłem stouta i otworzyłem po tygodniu, to chociaż był już nagazowany, a drożdże opadły na dno, to czułem, że to nie jest to. Otwieram go teraz i to jest poezja smaku. To wszystko musi się uleżeć, nie wolno natury popędzać. Jeżeli chcesz mojej rady, to zacznij oceniać swoje piwa, jak przeleżą minimum miesiąc w butelkach. Wtedy będzie to miało sens.
Co do oceny stylu itp. to mnie specjalnie na tym nie zależy, ale wiadomo, różne ludzie mają potrzeby. Ja warzę po to, by napić się piwa, które będzie mi smakować, a nie po to, by mieściło się w określonym stylu. Oczywiście staram się, żeby było zbliżone do pewnych norm, ale nie panikuję, jak odstaje, byle smakowało mi, rodzinie i mojej dziewczynie.
-
lubisz smak brzeczki po chmieleniu a przed zadaniem drożdży?
Ja lubię, ale przed dodaniem chmielu
-
Według mnie, to Tettnager i Saaz.
Saaz podchodzi mi bardzo, ale to bardzo. East Kent Goldings też nie jest taki najgorszy, przynajmniej jak dla mnie. Czy neutralny - trudno mnie to ocenić akurat, aczkolwiek gdy nim chmieliłem, to żadnych tam rewelacji nie wyczuwałem.
-
FAH przelany na cichą. Trochę długo ta burzliwa trwała, ale nie mogłem wygospodarować czasu na zlanie na cichą. Nic się raczej piwku nie stanie, gdy otworzyłem pokrywę widziałem tylko resztki drożdży, unoszących się na powierzchni, za to poczułem wspaniały, chmielowy aromat. Test odfermentowania również do tego czasu się nie zepsuł, stał w słoiczku, w jasnym miejscu. Skunksa brak, zatem zakładam, że brzeczka była dosyć stabilna.
Ponieważ zamiarowałem zrobić swoje pierwsze chmielenie na zimno, wygotowałem woreczek muślinowy, w nim umieściłem 20g chmielu Cascade (to chyba będzie moja ulubiona odmiana chmielu ), wsadziłem na dno zdezynfekowanego fermentora i na ten woreczek zlałem piwko.
Zamknąłem pokrywę, rozlew po tygodniu.
Korzystając z okazji, zdecydowałem, że zrobię coś miłego dla mej lubej, więc postanowiłem zrobić malinowe piwko.
Warka nr 5: Malinka
Przy zlewaniu na cichą zostawiłem w fermentorze z burzliwej 5 litrów FAH, wraz z całym tym mułem, dolałem do piwka niespełna litr syropu o smaku malinowym firmy Herbapol, do tego 5 litrów wody źródlanej, niegazowanej, no 100 gramów rozpuszczonego we wrzątku ksylitolu.
Nie robiłem herbatki chmielowej, ponieważ uznałem, że i tak piwo jest dosyć mocno chmielone. Mnie taka goryczka odpowiada, mojej lepszej połowie, niekoniecznie. Dlatego też dodałem ksylitol, by to piwko dosłodzić. Nie chciałem się bawić w słodziki, wolałem użyć czegoś bardziej naturalnego (chociaż mój portfel płakał, gdy kupowałem to cholerstwo). Wyczytałem na forum, że niektórzy dają przed rozlewem. Ja postanowiłem dodać teraz, ponieważ i tak ksylitol nie jest fermentowalny przez drożdże, a jak będzie on obecny w procesie fermentacji, to powinien się fajnie przegryźć z piwkiem.
Nie mierzyłem BLG, nie potrzebna mi akurat ta wiedza w tym konkretnym przypadku. Zmierzę, gdy będę chciał wiedzieć, czy fermentacja się zakończyła.
-
Przecież są piwa które mają około 50% surowców niesłodowanych a ponoć są pyszne, najlepsze w smaku
Jakie konkretnie piwa masz na myśli?
Np. Żywiec. Może nie jest to aż 50% ale oficjalnie się przyznają do tego, że stosują jęczmień niesłodowany.
Ok, ale mowa przecież była o piwach "pysznych, najlepszych w smaku". Nie pamiętam, by Żywiec się do tego zaliczał.
-
Piękne dzięki za wszystkie odpowiedzi, ale mi nie do końca chodziło o samo pozbycie się osadu drożdżowego, tylko o wiedzę na temat niektórych procesów produkcji. Wiem, że można coś takiego robić przy produkcji wina musującego i po prostu zastanawia mnie, czy da się to zastosować w piwie bez negatywnego wpływu na trwałość i smak gotowego piwa.
Załóżmy poza tym taką sytuację, że chciałbym zrobić piwo do bardzo długiego, nawet kilkuletniego leżakowania (np. barley wine o zawartości alkoholu powyżej 11%, czy też russian imperial stout). Wiem, że przedłużony kontakt piwa z drożdżami niekoniecznie musi dobrze wpływać na trunek, z kolei otwieranie nagazowanego piwa i wygrzebywanie z niego drożdży też mu nie posłuży. Pytam więc o możliwości i o sens takiego przedsięwzięcia, gdy np. mam półtoralitrowe butelki z zamknięciem patentowym i tutaj nie musiałbym dwukrotnie kapslować.
Jak to jednak bywa z takimi zagadnieniami, jeżeli konkretnych odpowiedzi na wątpliwości brak, należy się przekonać osobiście, zatem na pewno to przetestuję Jednakże prędko tego nie zweryfikuję, gdyż barley wine i RIS mam w planach dopiero na jesień.
Dam jednak znać, co z tego wyszło i być może wrzucę zdjęcia
-
Przeglądając forum winiarzy natknąłem się na ciekawy temat:
http://wino.org.pl/f...d.php?tid=14776
Zastanawiam się, czy dałoby się zrobić coś takiego w domowym piwie (chodzi o degorżowanie, pozbycie się drożdży w nagazowanym trunku) . Oczywiście wiem, że sens bawienia się w to jest dyskusyjny, korzyści niewielkie, niemniej jednak zakładam temat z czystej ciekawości.
Widzę tutaj oczywiście minusy, jak ubytek płynu, znacznie więcej pracy, niekoniecznie potrzebnej...
Ale jak mam np. kilka półtoralitrowych butelek po piwie Grolsch to już pracy jest znacznie mniej, a korzyścią wydaje się być pozbycie osadu drożdżowego.
Co o tym myślicie? Tak rzuciłem, jako luźny temat do przemyśleń.
-
Spodziewajcie się gradobicia pytań o uszkodzone bulkadełko.
Skoro już przy tym jesteśmy, to nigdy nie przestanie mnie bawić ta sonda
No i jeszcze http://wino.org.pl/forum/viewthread.php?tid=22392#pid308540
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Odpowiadając kolegom przyznam, że to ja. Oczywiście, wiedza moja nie jest duża, ale nawet ja, kiedy przeczytałem bzdury z obrazka, stwierdziłem, że jestem w stanie bez problemu to sprostować
Oczywiście nie chciałem tam zgrywać żadnej alfy i omegi, po prostu to podstawowa wiedza, natomiast gdy czytałem bzdury w stylu "zesłoduj se pan ziarno i zmiel na maszynce do mięsa" (teoretycznie można, no ale to raczej robota dla kogoś, kto już od dawna w tym siedzi, a nie dla początkującego, który nie wie, jakich efektów ma oczekiwać i jak je osiągnąć), "brzeczkę trzeba przecedzić (!)" czy "po 2 dniach fermentacja burzliwa jest zakończona" to mi się włos na głowie jeżył. Szczerze powiem, że takie zajęcie jak piwowarstwo należy do niezwykle ciekawych i naprawdę krzewienie kultury produkcji i picia piwa leży mi na sercu, a jak już wspomniałem w tamtym temacie, jak ktoś zrobi w ten sposób, to może się zrazić.
Ani słowa o higienie, brak podstawowych wyjaśnień, dlaczego taka temperatura, jak nie inna itp. Miałem kiedyś praktyki w mediach i nic mnie bardziej nie denerwowało i nie denerwuje, jak nierzetelnie przekazane informacje (co zresztą bardzo denerwowało redaktora działu, w którym robiłem, bo zamiast wklejać informacje z PAPu, robiłem wszystko od nowa, co on uważał za stratę czasu).
Zresztą, poleciłem w komentarzu tę zacną stronę, co by się ludzie podowiadywali ciekawych rzeczy, jeżeli chce się ktoś wkręcić. Wszakże większość swej wiedzy zawdzięczam właśnie temu miejscu w internecie
- krzychu_72, wyvern, Fidel i 2 innych
- 5
-
Podepnę się pod temat.
Będę zlewał na cichą Full Aroma Hops i zamierzam dla dziewczyny zrobić z resztek malinowe. Zastanawia mnie tylko, czy powinienem zrobić herbatkę chmielową, żeby jakoś dochmielić to piwo (jest mocno chmielone) czy zostawić i nie ruszać. No i czy chmielić później na zimno, czy też olać sprawę.
Pozdrawiam.
-
a
Dla ludzi o mocnych nerwach, o poziomie polskiej edukacji w gimnazjach...
To wcale nie jest śmieszne...
A pytanie, która od Słońca jest Ziema?
I chłopak odpowiada Mars, nie jest śmieszne?
Z dwóch powodów nie.
Jeżeli faktycznie gimnazjaliści prezentują taki poziom, to nic tylko ręce załamać. Ci ludzie mają być przyszłością tego narodu, co nie wróży mu najlepiej.
Ja jednak uważam, że tego typu materiały powstają na zasadzie: "zadawać pytania gimnazjalistom, do materiału wybrać tych najgłupszych i wrzucić do sieci, dzięki czemu można mieć tanią sensację". I to też nie jest śmieszne.
-
-
Postanowiłem zostawić piwo na burzliwej fermentacji przez 2 tygodnie - Blg jeszcze spada, aktualnie jest 4. W przepisie na piwo mam informację, że burzliwa powinna trwać około tygodnia, a cicha 1-2 tygodnie. Czy w związku z przedłużeniem burzliwej powinienem skrócić czas cichej fermentacji, np. tylko do tygodnia?
Poczytaj sobie ten temat: http://www.piwo.org/topic/7832-fermentacja-cicha-koniecznosc-czy-dodatek/page__st__80__hl__cicha#entry193537
Generalnie rezygnacja z cichej nie oznacza, że skraca się cały proces fermentacji, tylko że trzymamy dłużej na burzliwej. Jeżeli w recepturze miałeś napisane, że piwo powinno stać tydzień na burzliwej i dwa na cichej, to przy rezygnacji z cichej, powinieneś potrzymać je na burzliwej minimum 3 tygodnie.
No i najważniejsze - NIE SPIESZ SIĘ. Wiem, że trudno się powstrzymać przy pierwszej warce, każdy to przerabiał, ale wśród domowych piwowarów czas jest również cennym składnikiem, natury wszakże nie wolno popędzać, tak jak to czynią koncerny.
-
sypałem chmiel na oko
Trzeba uważać na podrażnienia spojówki! Zwłaszcza że nazwa "Czerwone OKO" dla browaru jest już zajęta :-)
To następnym razem sypnę na chybił, trafił
Od oka się odstosunkujcie
Przepraszam najmocniej, już nie będę
-
tak. jeżeli za kilka dni dalej będzie 3, to masz gotowe: cicha albo butle; a jak spadnie to znowu czekasz parę dni na kontrolę. To się musi ustabilizować.
Ale co to znaczy "cicha albo butle"? Z tego, co wyczytałem, to rezygnacja z cichej nie polega na tym, że szybciej butelkujemy, tylko że przedłużamy burzliwą fermentację w jednym fermentorze, bez przelewania.
Czyli 17 dni to według mnie trochę za mało, dałbym tej warce jeszcze minimum tydzień.
-
Panie quhcik, tutaj każdy jest wyrozumiały, więc proszę się nie obawiać.
Mnie, chociaż młody jestem, również uczono w szkole, że rozpoczynając list trzeba się przywitać, a kończąc pożegnać, jednakże, forum i wpisy na nim trudno traktować jako list. Nie ma sensu utrudniać sobie życia
Co do polskich znaków, to proponuję trzymając klawisz "shift" wcisnąć np. "a", a wtedy wyjdzie nam literka "ą". I tak powstają polskie znaki.
Mam nadzieję, że pomogłem. Pozdrawiam
Dżizas jak już chcesz kogoś uczyć to lepiej jak sam będziesz wiedział o czym mówisz!
Polskie znaki robi się przy użyciu PRAWEGO klawisza ALT
Shifty służą do wielkich liter!!!
Moje niedopatrzenie, macie rację
Sorry, poprawione, oczywiście chodziło o prawy alt
-
Panie quhcik, tutaj każdy jest wyrozumiały, więc proszę się nie obawiać.
Mnie, chociaż młody jestem, również uczono w szkole, że rozpoczynając list trzeba się przywitać, a kończąc pożegnać, jednakże, forum i wpisy na nim trudno traktować jako list. Nie ma sensu utrudniać sobie życia
Co do polskich znaków, to proponuję trzymając klawisz "alt" wcisnąć np. "a", a wtedy wyjdzie nam literka "ą". I tak powstają polskie znaki.
Mam nadzieję, że pomogłem. Pozdrawiam
-
Czyli Cascade w niewielkich ilościach na aromat "nie psuje" weizena i przy następnej (nie konkursowej) warce postaram się to przetestować.
Zdecydowanie nie psuje, a rzekłbym, że przynosi świetne rezultaty. Chmieliłem nim swoją pszenicę i jak dla mnie to jest rewelacja.
-
Szmat czasu, a ja tu dopiero od paru miesięcy, gówniarz jeden
Forum wciąga, sympatyczni ludzie, to jedno z najprzyjemniejszych miejsc w internecie, jakie znam. Pełna kultura, coraz mniej takich miejsc w sieci, ale oby te, co zostały, trzymały się jak najmocniej
-
To, że coś rada ministrów powiedziała i zapisała nie znaczy, że jest to prawda.
Oczywiście, że nie, ale u nas wszystko chce się wprowadzać dekretem urzędnika, nawet były pomysły, żeby płeć ustalać poprzez deklarację zainteresowanego...
-
Hm, jeszcze tak nie miałem, żeby mi się zaczęło intensywnie pienić w butelce.
Raz pojawiło mi się pęknięcie na szyjce butelki, ale wtedy po prostu ją schłodziłem i otworzyłem ostrożnie na zewnątrz. Nic na szczęście się nie stało. Stawiam na to, że butelka była trefna, wszystkie pozostałe wytrzymały bez problemu, różne poziomy nagazowania (w sensie - różne warki).
Ja robię tak, że robię syrop (rozpuszczam cukier w minimum litrze wody), wlewam na dno fermentora i dekantuję piwo w taki sposób, żeby zrobić wir. Dzięki temu wszystko miesza się idealnie, nie potrzebuję niczym majstrować.
-
sypałem chmiel na oko
Trzeba uważać na podrażnienia spojówki! Zwłaszcza że nazwa "Czerwone OKO" dla browaru jest już zajęta :-)
To następnym razem sypnę na chybił, trafił
Ściaganie wężykiem
w Piaskownica piwowarska
Opublikowano
Jak nie chcecie mieć osadów, to po co sobie życie komplikować? Fermentacja w fermentorze bez kranika, a potem dekantacja do fermentora z kranikiem przynosi najlepsze rezultaty, żaden reduktor osadów nie jest wtedy potrzebny. Osobiście nie rozumiem tej niechęci do przelewania.