Powoli widać koniec tematu, nad którym ślęczę od kilku tygodni, to może coś się w końcu zawarzy.
Ostatnio z ramach rozrywki myję butelki w browarze (za karę chyba), a dziś, w miedzy czasie pilnowania grilla, przygotowałem syrop z tego przepisu, do planowanego świątecznego. Zakładana wersja 137°C.
Faktycznie nie przysparza to problemów, ale jednak śmierdzi, pomimo tego, że użyłem czystego, spożywczego, fosforanu diamonu - dobrze, że akcja rozegrała się na zewnątrz. Do 100° poszło błyskawicznie, ale potem tempo trochę spadło i dopiero po 120° ostro ruszyło ponownie. Przy 137° ściągnąłem z palnika i dolałem wody - chyba błąd trzeba było dolewać wody porcjami i pozostawić na palniku, a tak mi mocno zgęstniało i kolejne 10' męczyłem się z uzyskaniem jednorodnego roztworu.
Niestety przesadziłem chyba albo z czasem, albo z intensywnością grzania (ewentualnie przy dnie garnka była temperatura znacznie wyższa niż zakładane 137°C). Kolor suszonej śliwki, aromat rewelacyjny - karmel i jeszcze coś, ogólnie bardzo świąteczne zapachy, ale smak to niestety porażka. Podwójne expresso jest przy tym słodkie jak miód. Do tego smakuje czymś ostrym, bardzo wyrazistym, jakby alkoholowym, szczypiącym. Gdyby nie ta gorycz powiedziałbym, że jest nieźle.
Ogólnie próbę oceniam jako bardzo pouczającą. Podczas przygotowywania syropu dało się zaobserwować bardzo wyraźnie przechodzenie do kolejnych etapów - od bardzo jasnego, słomkowego, do mojego czyli koloru czarnej kawy.