Skocz do zawartości

Green Fox

Members
  • Postów

    235
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Green Fox

  1. Jeżeli krócej, to aromaty faktycznie są intensywniejsze, ale za to też szybciej się ulatniają - z tego co kojarzę to tak to mniej więcej działa. Jednym słowem, jeżeli wiesz, że "obrobisz warkę w miesiąc po którym pozostanie tylko jej wspomnienie - to późne chmielenie ma sens W innym wypadku trochę dłużej nie zaszkodzi (krótko trzymany chmiel ma też zdaje się skłonności do trawiastych aromatów) Mi osobiście podoba się efekt osiągany przy wrzucaniu chmielu na 4 dni przed końcem cichej - ot taki kompromis.
  2. Proszę o info jak już będą działać wymiany, mogę dostarczyć Whisky Ale'a dla chętnych (WiHuRa miał być dla Ciebie jeden zarezerwowany) i mam też kilka mocniejszych na wymianę (klimaty belgijskie generalnie), a także barleya, ale on jeszcze poczeka jakiś czas zanim zostanie wstawiony. nms007 - dzięki za recenzję
  3. Myślę, że będzie to z pożytkiem dla goryczki, która stanie się bardziej ugładzona, a raczej taką chcesz osiągnąć patrząc po planowanym IBU i sposobie zacierania (z tego co widać piwo ma być zacierane bardziej na słodko, zgaduję że w tym wypadku większa pełnia ma skompensować duży poziom goryczki). Współpraca citry i amarillo na cichej wychodzi bardzo dobrze, początkowo citra przesłania drugi chmiel, jego nuty wychodzą po jakimś czasie od rozlewu. Jedna rzecz tylko, to jeżeli aromat ma być intensywny, to jednak ilość chmieli powinna być większa, tutaj balans będzie przesunięty w stronę słodów - po pierwsze dałbym trochę więcej na cichą, po drugie może coś jeszcze na 0 min oprócz Cascade (Amarillo właśnie chociażby). Kwestia tylko czy masz możliwość dokupienia bezproblemowo chmielu, jeśli nie to np. daj to co masz na koniec gotowania, a na cichą i tak zdążysz dokupić. Chmielenie na 0 min nie daje może tak intensywnych efektów jak chmielenie na cichej, z drugiej jednak strony dłużej się utrzymuje.
  4. Przed inwestycją w nowy sprzęt warzyłem warki ok. 20 litrowe w garnku 23l. Łatwo obliczyć, że po zlaniu znad chmielin praktycznie zawsze wychodziło mi ok. 16l "czystego piwa", która następnie rozcieńczałem do zadanej ilości. Chmielenie zawsze było liczone na docelową ilość, więc zapewne IBU miewałem nieco mniejsze od planowanego (w gęstej brzeczce alfakwasy są uwalniane wolniej dla takiej samej ilości chmielu), niemniej jednak piwa wychodziły całkiem przyzwoite - moim zdaniem takie domowe HGB jest jak najbardziej dopuszczalne.
  5. Warto też od razu wrzucić coś na aromat pod koniec gotowania - aromaty z chmielenia na cichej dość szybko znikają - inna sprawa, że to "dość szybko" to ok. 3 miesiące, po których dziwnym trafem i tak po warce już nie ma śladu
  6. Może część będzie SH Cascade, a do części dodasz polskich chmieli na cichą, żeby wypróbować ich możliwości (są stosunkowo tanie, więc bez problemu można dokupić).
  7. EKG jest bardzo przyjemny, mniej ziemisty, bardziej owocowy od Fuggles - przy innych stylach można by się zastanowić, ale do Pale Ale nadaje się świetnie.
  8. Powiem tak - warzę ze znajomym w garnku 70l na taborecie gazowym, który ma jednak jeden problem - w momencie kiedy się przegrzewa, np. po dwóch godzinach ciągłego gotowania (to był Barleywine ) potrafi zacząć trochę świrować (gaz się cofa, zamiast wylatywać, trochę to niebezpieczne). Pewnego razu, kiedy problem ten nam się pojawił byliśmy zmuszeni dokończyć ostatnie 10 minut gotowania na kuchence (zwykłej gazowej, ruszt typowy emaliowany). Szczerze mówiąc to nie myśleliśmy wtedy o wytrzymałości, tylko o tym, żeby dokończyć proces jak należy (BW z 26 BLG startowego wymagał trochę zachodu, więc szkoda by było poświęconej pracy). Kuchenka nie sprawiała wrażenia szczególnie dociążonej, ale w sumie dobrze, że zwrócił ktoś uwagę na ten temat - w przyszłości dwa razy się zastanowię zanim coś takiego zrobię
  9. W największym stopniu zadecyduje o charakterze goryczki, ale na smak będą też miały istotny wpływ chmiele dodawane później - smak w dużej mierze wiąże się w odczuciu degustatora z aromatem - trochę tak działają nasze zmysły. Przy zacieraniu na wytrawnie uważałbym z tymi 80 IBU, ja osobiście preferuję trochę większą pełnię w IPA.
  10. Moim zdaniem, bawiąc się większą ilością chmielu można wykorzystać ciekawe sposoby chmielenia, które potrafią zapewnić naprawdę szlachetną goryczkę. Możesz spróbować chmielenia zacieru (np. 50g), możesz spróbować nie wrzucać chmielu stricte na goryczkę, tylko całość chmielenia skupić w ostatnich 15 - 20 minutach gotowania - ta sama wartość IBU zostanie wprawdzie osiągnięta przy większych stratach chmielu, jednak jednocześnie będą to ilości mocno oddziałujące na aromat, a gopryczka powinna być łagodniejsza i lepiej ułożona. Taka ilość chmielu jest bardzo odpowiednia dla mocno chmielonych piw, jak AIPA, polecam jednak zastanowić się nad właściwym doborem gatunków i rozpatrzyć efekt na jakim nam najbardziej zależy (np. Citra jest chmielem bardzo intensywnym, który daje dość ostrą cytrusową goryczkę a jego aromat może przykryć inne, nawet przy mniejszych ilościach).
  11. Robiłem SH na tym chmielu i wg mnie jest mocno kwiatowy, lekko ziemisty, słodkawy - bardzo delikatny i przyjemny w odbiorze. Komercyjnym, łatwo dostępnym przykładem jego stosowania jest London's Pride od Fullersa. Moim zdaniem do chmielenia na zimno piw w stylu brytyjskim nadaje się bardzo fajnie, dobra odskocznia od amerykańców, a pod względem intensywności wcale jakoś istotnie im nie ustępuje.
  12. Tutaj muszę się w zupełności zgodzić - dotychczas miałem tylko jedną przygodę z granatami i to właśnie na tych przedziwnych drożdżach. Fermentacja zatrzymała się z początkowych 15 BLG na 5,5 i za nic nie chciała ruszyć, pomimo pozostawienia fermentora w spokoju przez dłuższy okres czasu i zabiegom "wspomagającym" (nie chciałem za bardzo napowietrzać prawie gotowego, już w większej części przefermentowanego piwa więc pozwalałem sobie tylko na delikatne mieszanie). Początkowo wszystko było ok, ale po dwóch miesiącach granat i okazało się, że wszystkie butelki przegazowane - trzeba było upuszczać ciśnienie. Najwyraźniej drożdże przypomniały sobie o pracy dłuuugo po zabutelkowaniu, generalnie uznaję Windsory za dziwny szczep, który może sprawiać niespodzianki tego typu i trzeba przy nim szczególnie uważać na dobre obchodzenie się z drożdżami (właściwa temperatura zadania, uwodnienie drożdży przed zadaniem, temperatura fermentacji, zacieranie raczej na wytrawnie).
  13. I niestety poskutkowały tym, że właściciel nie chce przyjmować piw do depozytu, bo boi się o zdrowie pracowników zostały one zdeponowane w piwniczce i mają czekać na niższe temperatury. Pewnie komuś znajomemu by wymienił, ale tak to mi głupio było prosić, żeby latał chłop w tę i z powrotem, szczególnie, że klientów sporo chciałem zostawić w depozycie jeden albo dwa whisky ale'e, troszkę mocniejsze ekstraktowo od tych z Browaru Czarny Ryś - jeśli ktoś by chciał uskutecznić wymianę to proszę o kontakt, mieszkam w pobliżu sklepu Piwa Regionalne.
  14. Przeniesienie do chłodnego miejsca przede wszystkim pozwoli się piwu ładnie sklarować i opaść drożdżom na dno, wpływa też pozytywnie na ułożenie się w piwie smaków i aromatów. Teoretycznie, jeżeli fermentacja została przeprowadzona do końca i nie została dodana zbyt duża ilość cukru do refermentacji, to ryzyko granatów,l nawet w temperaturze pokojowej, nie jest zbyt wysokie, ale z powodów podanych powyżej i tak warto pomyśleć nad jakimś chłodniejszym miejscem do leżakowania piwa - choćby i na przyszłość.
  15. Kiedy można spodziewać się ogłoszenia wyników?
  16. Bogi podał w tym poście ścieżkę piwowarstwa historyczno-archeologicznego Co nie znaczy, że nie daje ona dobrych efektów. Ogólnie chyba najlepiej przeczytać wszystkie z komentarzy i wyciągnąć dla siebie własne wnioski, które najbardziej będą odpowiadać preferencjom osobistym. Jeden chce warzyć głównie dla siebie, inny dla znajomych, jeszcze inny na konkursy, ktoś tam woli więcej się wzorować na innych, a trafią się też i tacy którzy od początku wystartują z eksperymentami - to właśnie jest najciekawsze w piwowarstwie domowym, że tyle jest różnych możliwości podejścia do tego tematu, a co najważniejsze, praktycznie każda z nich ma swoje zalety i doprowadzi do stworzenia pysznych piwek, co jest chyba najważniejsze
  17. Belgian Pale Ale - 23 l Barleywine - 40 l RAZEM: 16 364,5
  18. Dla piw o niższych planowanych wartościach IBU, szczególnie tych o niższym ekstrakcie, czasami nie warto stosować chmieli goryczkowych, tylko właśnie stosować odmiany aromatyczne na goryczkę - dla niektórych gatunków jest ona wtedy bardziej delikatna. No chyba, że faktycznie goryczka od Pacifica jest aż tak nieprzystępna, to raczej nie ma co psuć piwka w imię "true SH"
  19. Ja z kolei uważam, że skoro single hop - to nie tylko single aroma hop, ale całościowo jeden chmiel - nie chodzi przecież w SH, żeby poznać tylko i wyłącznie jego wpływ na aromat i smak, ale również jakie są jego możliwości w zakresie tworzenia goryczki? Osobiście kupiłbym jedno opakowanie 100g i jedno 50g i spróbował późnego chmielenia, np. od 30 min i większej ilości na cichej. Zawsze można też przetestować temat chmielenia zacieru To jest zresztą to o czym mniej więcej piszą w artykule podlinkowanym przez mata. Goryczka w takim wypadku będzie łagodniejsza, a ilość aromatów i smaków znacznie większa i bardziej wyrazista - oczywiście wszystko też zależy od tego jakie fundusze chcemy przeznaczyć na daną warkę...
  20. Że tak się wtrącę do dyskusji - a czy to nie jest tak, że całą ideą piwowarstwa rzemieślniczego jest właśnie to, że ma ono zasięg typowo lokalny (a nie "lokalny" jak większość polskich browarów regionalnych)? Przecież o to też między innymi chodzi, żeby podróżując w dane miejsce mieć możliwość skosztowania specjałów z nim związanych. Mnie również trochę smuci brak szerszej dostępności produktów Artezana, w związku z czym mogę tylko o nich poczytać, ale rozumiem i doceniam takie a nie inne podejście biznesowe tego browaru - jest on rzemieślniczy, a przy okazji założył też sobie, że lokalny - chyba na tym źle nie wychodzi, skoro tego nie zmienia? Bardzo podobne podejście ma Pracownia Piwa, ale mam to szczęście, że pracując częściowo w Krakowie mam lepszy dostęp do ich produktów - na które swoją drogą jeszcze nie zdarzyło mi się jakoś szczególnie narzekać, w odróżnieniu od niektórych wypustów naszych szerzej dostępnych kontraktowców, może więc te pozytywne recenzje Artezana to wcale nie jakaś przesada? A tak już na zakończenie tego wywodu - czy to czasem nie chodzi o to, że po prostu dostępne w naszym - skądinąd bardzo fajnym mieście - punkty dystrybucji produktów nieco bardziej "specjalistycznych" od przeciętnych eurolagerów są po prostu nieco nieogarnięte w temacie lepszego dostępu do niektórych producentów? Uważam, że nie było by wielkim problemem sprowadzić jeden czy dwa kegi od Artezana (z Pracowni raz na ruski rok się zdarzają), a i zapewne jak widać - chętni by się na nie znaleźli...
  21. Widzę, że przepis na zakonne rozchwytywany Ostatecznie jednak wyszło na to, że nie poszedł do warzenia, bo po BW zostały jeszcze nie do końca wysłodzone słody, to głupio było nie wykorzystać i robić osobno z ekstraktów, więc zamiast zadać gęstwę na tripla to poszła na Belgian Pale Ale, a tripel na razie czeka na swoją kolej. Swoją drogą to rajskie ziarna można gdzieś dostać w okolicach Rzeszowa?
  22. Ostatnio dane mi było zdegustować to piwko razem ze znajomym, z którym zresztą bardzo cenimy sobie szkockie wyroby destylowane, szczególnie te pochodzące z leżących na zachodzie wysepkach Na wstępie muszę stwierdzić, że troszkę mnie dziwią komentarze dotyczące tego piwka, o czym zresztą będzie dalej w recenzji, ale po kolei: Opakowanie: niestety tylko lakoniczny napis z podaną nazwą, ekstraktem początkowym i zawartością alkoholu - trochę mi smutno, że nie etykieta z drugiej strony - dedykowany kapsel - profeska Piana: średniopęcherzykowa i taka troszkę niemrawa, dość szybko opadła, za bardzo nie chciała osiadać na ściankach Kolor: słomkowożółty, piwo klarowne, przypomina jasnego lagera albo piwa na łusce ryżowej Aromat: tu niestety muszę powiedzieć, że spotkał mnie mały zawód jest torf wędzony, bardzo fajny (znacznie bardziej odpowiada mi ten rodzaj wędzoności, w stosunku np. do takiej typowo "szynkowej"), jednak oczekiwałem jakiegoś mocnego uderzenia, a aromat - hmmm... no był ale nie wykręcał nosa, muszę od razu powiedzieć, że porównuję tutaj do aromatu Laphroaiga albo Finlaggana, więc troszkę marudzę bo wiadomo, że destylat zawsze będzie bardziej skondensowany, ale czytając komentarze innych degustatorów naprawdę spodziewałem się "ekstremum" Smak: Bardzo fajna wędzoność torfowa, poza tym czuć lekką słodową podbudowę, piwko jednak wytrawne, co w połączeniu z niezbyt wysokim ekstraktem czyni je bardzo pijalnym - określiłbym je jako takiego fajnie torfowo podwędzonego pale ale'a, a przez klarowność i barwę nawet lagera Wysycenie: dość mocne, takie lagerowe, bardzo fajnie współgra z wytrawnością tego piwka i powoduje, że jest ono całkiem lekkie i przyjemne w odbiorze Podsumowując - odbieram to piwo jako całkiem przyjemne i ciekawe, do "codziennego" użytku i wyczuwam tu straszny dysonans w porównaniu do innych recenzji, a już w szczególności dziwią mnie trochę komentarze o tym, że cięzko jest wypić 0,2l - zastanawiam się, czy to ja mam coś nie tak ze swoim poczuciem smaku i moje kubeczki zostały przepalone przez torfowe whisky (których zresztą już bardzo dawno nie piłem), czy może dla innych ten smak jest tak zaskakujący :? Co do uwag, to bardzo chętnie spóbowałbym 100% peated w wersji mocniejszej - z większym ekstraktem startowym i troszkę płycej odfermentowanego, żeby faktycznie stał się troszkę mniej sesyjny (jak dla mnie jest bardzo sesyjny, więc jeśli to było zamiarem to powiódł się w 100%), a bardziej degustacyjny właśnie. P.S. Naprawdę nie piszę tej recenzji, żeby pokazać jaki nie jestem twardy codziennie rano wpieprzając torfowe tosty, ale komentarze zapowiadały coś prawdziwie ekstremalnego, a okazuje się, że produkt to wielce w odbiorze przyjemny i pijalny. Swoją drogą, może to właśnie w piwowarstwie jest najpiękniejsze - ta różnorodność wrażeń organoleptycznych i często bardzo skrajnego odbioru konkretnych wyrobów przez rzesze różnych konsumentów. No i to, że szczególnie w przypadku piw rzadszych - ciężko stworzyć produkt, który podpasowałby każdemu - jeden powie "więcej chmielu!", inny powie "gorzkie i brak balansu!", itp.
  23. Nie nie - piwo na pewno nie było octowate - tak jak pisałem, była to kwasowość właśnie taka lambikowa, piwko na pewno było wypijalne i w miarę nieźle pijalne Mam pytanie - jak ta kwasowość została osiągnięta, ponieważ jej poziom był naprawdę potężny, przy jednoczesnym braku zepsucia? Jakieś specjalne drożdże?
  24. Biały Kruk | Old Hock | White Porter 12° Plato | 4.6 % Alc Kolejne piwko od Bogiego tym razem nieco hmmm... może nie rozczarowało, ale na pewno zaskoczyło - o czym będzie opowiedziane dalej Piwo zostało nalane w bardzo elegancką buteleczkę - bardzo fajny kruk, taki wesoły aż się człowiek zastanawia dlaczego pomysł z malowaniem etykiet bezpośrednio na szkle świetny, piwko w butelce 0,33l mojego ulubionego rodzaju (vichy). Po otwarciu wyczuwalne nuty kwaskowe, gdzieś w głębi delikatna słodowość i lekka siarkowość? Pierwszy łyk piwa, gdzie dochodzimy do sedna: ... Zastanawiam się czy w buteleczkę, która mi się trafiła nie wdało się zakażenie, ponieważ kwaskowość, czy raczej kwaśność piwa była porównywalna jedynie z niedosładzanymi lambikami, np. gueuze z Lindemansa. Generalnie kwaśność piwa jest tym co wybija się na pierwszy plan i przesłania większość innych but, które pewnie mogłyby się pojawić, gdyby im dać dojść do głosu. Stwierdziłem jednak, że skoro można pić takie lambiki, to i Biały Kruk mi nie zaszkodzi, więc skonsumowałem do końca i nie powiem - z pewną dozą przyjemności, wynikającą chyba jednak troszkę bardziej z tego, że piwko ewidentnie nie było takie jakiego się spodziewałem, więc i degustacja była zaskakująca Tutaj pytanie - czy to piwo faktycznie miało szansę być zepsute, czy taki był zamiar, a ja się po prostu nie poznałem? Poza smakiem i aromatem, piwko miało bardzo przyzwoitą pianę, która utrzymywała się do końca w postaci kożuszka, było też średnio wysycone, co całkiem mu pasowało. Jak mówię - gdyby go oceniać w kategoriach lambika, było by ono całkiem przyzwoite i ciekawe na lato - orzeźwiające. Jeżeli takie piwko być nie miało, to chętnie spróbowałbym wersji "nielambikowej"
  25. Ha, oglądając czułem się trochę jak na egzaminie Dzięki za recenzję filmową. Swoją drogą widzę, że do kwestii wąchania masz podobne podejście do mnie - czasami mi się wydaje, że piwka można by było traktować jako podręczne odświeżacze powietrza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.