Idea pomyslu jest taka, że CO2 jako cięższy od powietrza będzie zajmował miejsce "od dołu", wypychając powietrze. To trochę tak jak z nalewaniem nagazowanego piwa z kega do butelek - najpierw, od dołu, napełnia się butelkę CO2 który wypycha powietrze a później dopiero wlewa piwo.
Tak czy owak, w fermentorze może zajść mieszanie się gazów, np dlatego że go podniesiemy, przesuniemy etc. By do tego nie doszło, trzeba by wypchnąć całe powietrze i zastąpić je CO2 zanim w ogóle dotkniemy fermentora po przelaniu na cichą i zamknięciu go rurką fermentacyjną.
Zrobiłem troszkę obliczeń by sprawdzić kiedy - o ile metoda w ogóle ma szanse powodzenia - można wytworzyć szczelny płaszcz CO2.
Standardowy fermentor ma ok. 35L pojemności. Jeśli mamy 20L brzeczki, to musimy wytworzyć minimum 15L CO2. Fermentacja przebiega wg. takiego równania reakcji: C6H12O6 ? 2C2H5OH + 2CO2
W warunkach normalnych możemy przyjąć, że jeden mol gazu zajmuje 22.4 dm3. Masa molowa glukozy to 180g/mol.
Z prostych wyliczeń wychodzi, że do wytworzenia 15dm3 CO2 potrzeba w przybliżeniu 60.5g glukozy (lub innego fermentowalnego cukru). Jeżeli założymy wydajność procesu 50%, to wychodzi nam na to, że potrzeba 121g fermentowalnych cukrów by NA PEWNO wypchnąć całe powietrze z fermentora i zastąpić je CO2.
Przejedzenie przez drożdże 121g cukru w 20L niedofermentowanego piwa to spadek o ok. 0.6 BLG.
Tak to powinno w teorii wyglądać.