Zamieszczam opis piwa zrobionego na tych drożdżach, które podesłał mi @Daniel() i poprosił o ocenę.
Wygląd: Słomkowe, opalizujące. Piana biała, mało obfita, mało gęsta, mało trwała.
Aromat: Średnio wysokie estry, głównie jabłkowe, zarówno w stronę specyficznych kwaśnych jabłek jak i ewidentnego heksanianu etylu (dojrzałe, czerwone jabłko, które tutaj wchodzi aż w anyż, co jest typowe dla wysokich stężeń heksanianu), jest też szczypta banana. Średnia specyficzna słodowość, taka zbożowo-ziarnista. Na początku poczułem też niski aldehyd octowy i siarkowodór, ale w miarę picia oba gdzieś umknęły.
Smak: Wysokie estry w klimacie kwaśnego, obitego jabłka i anyżu. Zdecydowanie podniesiona kwaśność. Średnio niska, zbożowa, ziarnista słodowość. W smaku już ani aldehydu ani siarki nie czuję. Goryczka niska, krótka. Balans kwaskowato-wytrawny.
Odczucie w ustach: Treściwość średnio niska. Wysycenie średnie. Trochę szorstkie.
Ogólnie rzecz biorąc profil ciągle przypomina mi piwo Absztyfikanta, które próbowałem na BGM. Jest ta sama specyficzna zbożowość, podniesiona kwaśność i estry w stronę kwaśnego jabłka. Tam nie przypominam sobie tylko tak mocnego heksanianu, który ewidentnie wchodzi już w anyż. Nie wiem czy osoby wypowiadające się tutaj właśnie tego nie mylą z kwiatowością.
Siarka, o której tyle mówił Daniel tylko mignęła w pierwszych kilku niuchach, potem zupełnie uleciała albo nos się przyzwyczaił. Mi zupełnie nie przeszkadzała.
A jeśli chodzi o same drożdże, to podtrzymuję opinię. Wychodzą na nich piwa, które da się wypić, ale jest to takie picie dla picia, bez żadnych uniesień. Jedno wypiłbym bez krzywienia się, ale drugiego bym już nie chciał.