Skocz do zawartości

Oskaliber

Members
  • Postów

    3 014
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    61

Treść opublikowana przez Oskaliber

  1. Gdzie po Tobie pojechałem? Powiedziałem żebyś doczytał, bo obecnie dyskusja wygląda tak, jakbyś wszedł na forum dla matematyków i próbował podważyć twierdzenie Pitagorasa. I nie byłoby w tym jeszcze nic złego, gdyby nie to, że wszyscy Ci mówią, że mylisz dodawanie z mnożeniem, a Ty dalej idziesz w zaparte. Szczep fermentuje, bo jest heterofermentatywny, więc produkuje alkohol. Co nie zmienia faktu, że nie przefermentuje sam piwa. Jak od White Labsa dowiedziałeś się inaczej to przytocz cytat ich pracownika. Wiele osób i browarów chętnie się dowie, że ich dostawca sprzedaje bakterie nadkażone drożdżami i się do tego przyznaje.
  2. Estry w saisonie są normalne i porządane. Ogólnie się zgadza, choć lepiej zacząć niżej, właśnie w okolicach tych 18 i potem podnosić, a nie zaczynać w 23-25.
  3. Raczej nikt w domu nie stosuje filtrów wystarczających żeby cokolwiek wyjałowić.
  4. 1. Bakterie możesz kupić z apteki, ale akurat Trilac ma oprócz Lactobacillusów jeszcze Bifidobacterium. Pies wie co one naprodukują. Ja bym kupił coś innego. 2. Zależy jaki probiotyk. Jedne mają wystarczająco dużo bakterii do zadania bez startera, inne za mało. 3. Możesz, ale niekoniecznie jest to najlepszy sposób. 4. Zależy ile chcesz to trzymać. Jak to ma być lambik to wnioskuję, że długo. Ja bym wtedy zlał. I tak zawsze jakieś drożdże przejdą przy przelewaniu i to w zupełności wystarczy. A co do bakterii, to praktycznie wszystko masz tutaj (i w kolejnych 2 częściach): http://www.beerfreak.pl/warzenie-piw-kwasnych-lactobacillus/
  5. Wszystko już zostało powiedziane. Dzikusy skolonizowały brzeczkę nie zajętą przez inne drożdże, to zmienia smak/fermentuje. A gdzie widzisz jakikolwiek związek między piwem na samych dzikich drożdżach a piwem na samych bakteriach? Serio zorientuj się w podstawach, bo taka dyskusja nie ma sensu. Na dobry początek mogę polecić to: http://www.beerfreak.pl/mikroby-w-piwach-kwasnych/
  6. Jak zielone jabłko to aldehyd: http://www.beerfreak.pl/aldehyd-octowy-czyli-zielone-jablko/ Choć możesz tez mylić po prostu z jakimiś estrami przypominającymi jabłka.
  7. Jak ktoś Ci pisze, że bakterie są drożdżami to lepiej nie słuchaj co ma więcej do powiedzenia. To tak jakby powiedzieć, że człowiek też jest psem, bo ma 4 kończyny. Nie masz racji. Kiedyś były podejrzenia, że jest to możliwe, ale potem teoria została całkowicie obalona i obecnie każdy spadek powyżej 1Blg uważa się za infekcję drożdżami. Źródła badań znajdziesz na Milk The Funk. Określenie fermentacja mlekowa nie oznacza, że alkohol nie powstaje. Słyszałeś o heterofermentatywnych lactobacillusach? Była z tego jakaś mała aferka, ale nie tak łatwo zdetronizować jednego z dwóch największych producentów drożdży.
  8. Musisz dać komuś ogarniętemu sensorycznie spróbować, bo tutaj to możemy sobie gdybać. Przy 1 saszetce na 19 litrów dużo rzeczy mogło pójść nie tak.
  9. Przecież ten chmiel ma tylko na goryczkę pójść, nic Ci z tej cebuli nie zostanie.
  10. Dokładnie. Być może z druciakiem faktycznie jest dobrze, nie próbowałem. Ale te drobinki mogą być mikroskopijne i niewidoczne, a i tak wprowadzać trawiastość i szczypiącą goryczkę. Ja jeszcze chyba nie zrobiłem piwa chmielonego na zimno w domu, gdzie byłbym całkowicie w 100% zadowolony z odfiltrowania chmielin. Ale ja jestem na tę wadę strasznie przewrażliwiony i czuję ją na bardzo niskich poziomach.
  11. Z mojego doświadczenia też około 100g jest przeważnie zupełnie wystarczające. A co do trawiastości to kluczowe jest tutaj porządne odfiltrowanie chmielin, bo najwięcej trawiastości wprowadzają właśnie ich drobinki. Notoryczny problem w piwach domowych. Najpopularniejsza pończocha niestety sprawdza się tutaj średnio, trochę przez nią przechodzi.
  12. Tak. Równie ważne co dezynfekcja jest szybkie zdominowanie środowiska przez drożdże piwowarskie. W domowych warunkach nigdy idealnie wszystkiego nie wysterylizujesz, zawsze masz pewną ilość dzikich drożdży i bakterii w brzeczce. Tylko jak wrzucasz do tego dużą dawkę drożdży piwowarskich, to zaraz zabierają się one za konsumpcję cukrów i składników odżywczych i ta skromna ilość innych drobnoustrojów nie jest w stanie z nimi konkurować będąc w takiej mniejszości, nie namnaża się i nie wpływa w ogóle na piwo. Co innego jak żaden organizm nie zdominuje środowiska. Wtedy mają swobodny dostęp do pokarmu, powoli zaczynają się mnożyć i w końcu jest ich na tyle dużo, że lecą dalej samodzielnie z fermentacją wpływając przy tym negatywnie na smak.
  13. Gorzej niż infekcja. Piwo z infekcją czasami jest pijalne. Pleśń to całkowita dyskwalifikacja. Piwo może stanowić zagrożenie dla zdrowia i nadaje się tylko do wylania. Dzikie drożdże z powietrza, które zadomowiły się w obfitej w pożywienie brzeczce. Bakterie lactobacillus są w stanie wytworzyć max z 0.3-0.5% alkoholu i przeferemntować nie więcej niż 1Blg. Każdy większy spadek przy bakteriach to infekcja drożdżami. Zupełnie źle się za to zabrałeś. Bakterie to odrobinę wyższa szkoła jazdy, niż klasyczne warzenie i warto wcześniej trochę poczytać.
  14. To nie są w ogóle drożdże! Drożdże powinieneś dodać już dawno. Rób to czym prędzej o ile te piwa już nie są zainfekowane, bo 20 dni bez aktywnej fermentacji to sukcesu nie wróżę.
  15. Od pewnej ilości wzrost aromatu jest coraz słabszy. Na pewno nie rośnie to liniowo tak, że 200g chmielu da 2x mocniejszy aromat niż 100g. Ale gdzie jest granica tego Ci nikt nie powie. Moim zdaniem 100g na 25l może dać zauważalnie lepszy efekt niż 50g, ale nie każdy musi się zgodzić. Popróbuj i dojdź do swojego sposobu. 1. Jeśli chodzi o chmielenie na zimno to raczej nie widzę przeciwwskazań. 2. 3x 16g.
  16. Wygląda na pleśń. Jak fermentujesz na samym WLP677? Same bakterie Ci nie przefermentują piwa. Nie ma fermentacji, więc nie ma poduszki z CO2, do tego jest zapas cukru w brzeczce to nie dziwne, że spleśniało.
  17. Jak już to dłużej. Bakterie konkurując z drożdżami nie zakwaszą Ci brzeczki tak szybko, jak mając do dyspozycji wszystko dla siebie. Poza tym jak to zabutelkujesz to przecież dalej będziesz miał żywe bakterie w butelkach i zakwaszanie może postępować. Ale tak ogólnie to ciężko zrobić za kwaśne piwo samymi lactobacillusami, a zwłaszcza przy jednoczesnym zadaniu z drożdżami. Zejdą do pewnego poziomu i się zatrzymają.
  18. Moje osobiste doświadczenia to setki niedofermentowanych, aldehydowych i diacetylowych piw, które musiałem próbować sędziując konkursy. Może 0, może 0.5, może 1, może 2, może więcej.
  19. Jak już to za grubo. Ja wolę śrutować drobniej, ale to co na Twoim zdjęciu jeszcze jest akceptowalne.
  20. Odpowiedź na to pytanie jest kilka postów wyżej na ten samej stronie. Miałem to samo i w skrócie z tego co wygooglowałem, jest to jakiś bug w brewtargecie i nic się nie da z tym zrobić jeśli nie porobiłeś sobie jakichś kopii bazy przed tym zdarzeniem.
  21. Dużo więcej. Objętość proszku o niczym nie świadczy.
  22. Zależy. Jeśli mówimy o jakichś ipach, które są potem utlenione po 2 miesiącach, to faktycznie racja. Jeśli natomiast chodzi o trzymanie właśnie jakichś mocarzy po 2-3 i więcej lat to procesy beztlenowe są równie ważne co tlenowe. No ale beztlenowych i tak nie unikniesz, więc w gruncie rzeczy masz racje. Z perspektywy piwowara pozostaje eliminować tlen. Szczerze mówiąc, to nie do końca rozumiem co rozumiesz przez metaliczność z utlenienia. Musiałbym spróbować jakiegoś przykładu, bo nigdy takiego skojarzenia nie miałem. A jeśli chodzi o zwykłą metaliczność to jeszcze nie spotkałem nikogo, kto by ją lubił No jak mówimy o infekcji to co innego. Ale nawet jakby miało buchnąć to raczej w losowym momencie, a nie akurat przy otwieraniu. Ja mam ze 2 skrzynki swoich piw, które mają 3-7 lat i żadnego granatu się nigdy nie dorobiłem.
  23. Jak dałeś 4 kapsułki to nie ma nic zaskakującego w tym, że mogło się nie zakwasić. Jeszcze pytanie co to za probiotyk, ale na najlepsze mają koło 10mld CFU więc dużo za mało, nie mówiąc już o tych, co mają mniej.
  24. Fajny artykuł, ale skupia się mocno na oksydacji, a trzeba jeszcze brać pod uwagę beztlenowe procesy starzenia. Ja raz miałem grodziskie, które po roku nie przejawiało najmniejszych oznak utlenienia, a raz witbiera, który po 2 latach był trochę utleniony, ale głównie wzrosła w nim słodycz, a poza tym był zupełnie do wypicia. Dla takich nietypowych przypadków właśnie staram się jakieś 1-2 butelki zawsze zostawiać, bo często może pojawić się niespodziewany aspekt edukacyjny, którego się nawet spodziewasz. A te utlenione to zawsze dobry, darmowy trening sensoryczny. Zwłaszcza przydatne dla sędziów, bo na flavoractivach sobie utlenienia za bardzo nie poćwiczysz. Miodek szlachetny?! Blech Osobiście z większą przyjemnością piję piwa utlenione na kartonowo, niż na miodowo. Jakby to pachniało naturalnym miodem to spoko, ale ten aromat jest tak sztuczny i nachalnie słodki, że dla mnie to jeden z najbardziej znienawidzonych aspektów utlenienia. Jak dobrze odfermentowujesz piwo, to nie ma najmniejszego ryzyka granatów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.