Skocz do zawartości

Oskaliber

Members
  • Postów

    3 000
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    59

Treść opublikowana przez Oskaliber

  1. Zależy. Jak było tylko trochę diacetylu i pochodzi on z fermentacji to pewnie drożdże go po jakimś czasie sprzątną w normalnej temperaturze refermentacji. Jak było go dużo to już może zostać. Jeżeli nie pochodzi z fermentacji tylko z infekcji, to zostanie raczej na pewno. Na Twoim miejscu zostawiłbym na razie w takiej temperaturze jak przeprowadzasz refermentacje i zobaczył za jakiś czas co się z tym piwem dzieje. Swoją drogą jak 15Blg trzymasz na burzliwej tylko 11 dni to nic dziwnego, że masz potem wady.
  2. Może być od utleniania, gdy w piwie jest dalej sporo alfa-acetylomleczanu i pod wpływem dostarczenia tlenu przy rozlewie zaczyna się on w butelkach zamieniać w diacetyl. Rzadki przypadek, ale może się zdarzyć. Ewentualnie infekcja rozwijająca się w butelce. Poczytaj: http://www.beerfreak.pl/diacetyl-czyli-maslo-piwie/
  3. Tylko, że większość Lindemansów jest słodzona i z prawdziwym lambikiem nie ma wiele wspólnego. Wyjątkiem jest ten przytoczony i jeszcze może parę, ale ten jest najlepiej dostępny i dosyć tani. Nie jest to oczywiście najlepszy lambik na świecie, ale moim zdaniem sensownie pokazuje o co mniej więcej chodzi w tym stylu.
  4. Potrafię sobie wyobrazić, że ktoś mógłby mieć takie skojarzenie. Kup sobie jakiegoś Lindemansa Cuvee Rene. Drogie to specjalnie nie jest a w miarę dobrze przedstawia o co chodzi. To mówisz po prostu o nutach skórzanych. Je też produkują dzikusy i często są na uzupełniających poziomach w lambikach i podobnych piwach, ale to jest jednak coś innego niż końska derka.
  5. Nie mówię, że jest przegięcie z octem. Ocet jest w sam raz ale właśnie jak na flandersa. W lambiku najlepiej jak nie ma w ogóle. Flanders smakuje jak wino bo z reguły jest bardziej taninowy i ma zupełnie inny zasyp. No i octowość. Mikroby robiące całą robotę są z grubsza te same.
  6. Próbowałeś już go? Ostatnio się zastanawiałem jakby wyszedł Lambic na 3763, bo blend jest świetny, ale z tego co zaobserwowałem te bretty co tam siedzą produkują sporo octu (w sensie sporo jak na taką ilośc powietrza co w piwowarstwie domowym się chcąc nie chcąc dostanie). Przy flandersie jest to nawet pozytywne, ale niekoniecznie przy lambiku.
  7. Bretty wykorzystują substancje powstałe przy autolizie saccharomycesów i problem ten nie grozi przy takich blendach. Podstawowa wiedza o dzikusach tak naprawdę. Patrząc po składzie tego blendu, który przytoczył Undeath, to moim zdaniem 2-3 miesiące to grubo za mało. W tyle można zrobić piwo na saccharomycesach + brettach, jak w grę zaczyna wchodzić jeszcze pedio to moim zdaniem jest minimum pół roku fermentacji, a często ponad rok.
  8. Nie da się rozpoznać konkretnego mikroba po biofilmie. Można zgadywać lepiej lub gorzej, ale bez mikroskopu pewności nigdy nie ma. Już właśnie smak będzie lepszym tropem. Czego się tu bać? Piw kwaśnych albo dzikich nie pijasz? One podobnie wyglądały.
  9. Nie próbowałem jeszcze tego piwa od dodania brettów. Nie ma sensu tam za często zaglądać, żeby nie wpuszczać tlenu. Spróbuję go gdzieś za miesiąc, to będą 4 miesiące od dodania dzikusów. Jeśli intensywność pochodzących od nich aromatów będzie mnie zadowalać, to dorzucę czereśnie na 1-2 miesiące i butelkuję. Jak nie to jeszcze będę trzymał. Piwo ma dużo alkoholu, więc bretty mogą się ociągać.
  10. Ekspert by musiał wrzucić pod mikroskop. Tak to sobie można strzelać.
  11. No cóż, wszystkich tych eksperymentów nie czytałem Ale o ile jestem skłonny uwierzyć, że Carapils nic nie daje albo, albo że hot-side aeration nie ma znaczenia (na to akurat bym postawił pieniądze jeszcze przed przeczytaniem tego eksperymentu), tak za nic nie kupuję, że nie ma różnicy między fermentacją w 10C a 19C.
  12. Na W34/70 mnóstwo ludzi warzyło piwa. Ja używałem jedynie ich płynne odpowiedniki i w odpowiednich temperaturach, ale piłem kilka piw, gdzie autorzy fermentowali na nich cieplej. Zawsze były one nieprzyjemnie estrowe. Nawet przy fermentacji w 14~C. Cenię autora Brulosophy za czas, jaki wkłada w te eksperymenty, ale szczerze mówiąc nie przypominam sobie artykułu, gdzie wyszłoby, że któryś czynnik miałby znaczenie. Zawsze jak czytam to wychodzi tam, że można robić co się chce a i tak będzie to samo
  13. To po co zlewałeś na cichą? Sam mówisz, że pomiar jest niedokładny, więc o czym tu dyskutować.
  14. #34 PORTER BAŁTYCKI (OG: 23.0, EBC: 67, IBU: 35) Zasyp: Słód monachijski – 3.5kg (43%) Słód wiedeński – 2.0kg (25%) Słód pilzneński – 1.5kg (19%) Słód Carahell – 0.2kg (2%) Słód Caramunich – 0.2kg (2%) Słód Caraaroma – 0.2kg (2%) Słód Special B – 0.2kg (2%) Słód Carafa II Special – 0.15kg (2%) Słód pszeniczny czekoladowy Castlemalting 900EBC – 0.12kg (1%) Zacieranie: 66-68°C – 60' mash out do 74C Gotowanie/Chmielenie (90min): 60' – 25g Zeus (15,7% ak) 10' – 4g Mech irlandzki + 3g Wyeast Nutrient Blend Schłodzone do 10-11°C. Drożdże: Fermentum Mobile FM30 Bohemska Rapsodia (cały yeast-cake po warce #33) Fermentacja: Burzliwa (50 dni): 1 dzień – temp otoczenia 7°C 14 dni – temp otoczenia 8°C 5 dni – temp otoczenia 12°C 30 dni – temp otoczenia 14°C Cicha – brak Rozlew: Odfermentowane do 7.0°Blg (przewidywana zawartość alkoholu: 8.8%) Rozlew (20l) ze 100g glukozy (przewidywane nagazowanie: 2.1v/v) Komentarz: Planowany ekstrakt przestrzelony o stopień w górę. Pierwszy raz zrobiłem to, co zwykle wszystkim odradzam, czyli przelanie na yeast-cake po poprzednim piwie. Gęstwy było wizualne mało i raczej nie zebrałbym tyle ile potrzebuję, poza tym leżała 50 dni pod poprzednim piwem. O overpitching się nie obawiam, ale sporo trupów tam na pewno było. Zobaczymy jak to się przełoży na smak.
  15. Na sourbeerblogu właśnie dokładnie takie podejście lansują, tylko czytasz chyba jedynie starszą część artykuły o zakwaszaniu. Autor jakiś czas potem napisał kolejny wyciągając dodatkowe wnioski i jedna z głównych rzeczy, na które zwraca w nim uwagę to właśnie zagotowanie przed zakwaszaniem: http://sourbeerblog.com/lactobacillus-2-0-advanced-techniques-for-fast-souring-beer/
  16. Pozostało mi tylko potwierdzić wypowiedzi kolegów wyżej. Jak ani nie zbijasz pH ani nie przegotujesz to już jest balansowanie na krawędzi. Obie metody hamują rozwój drobnoustrojów i dobrze zrobić chociaż jedną. Ja nie widzę jednak powodów, żeby nie robić dwóch. Bezpieczeństwo jeszcze większe a negatywów nie zaobserwowałem. Po zakwaszaniu to już gotujesz żeby nie przenieść sobie lacto do fermentorów, ewentualnie żeby nachmielić, wytrącić osady itd. Choć też istnieje podobno całkiem skuteczna metoda no boil. Co kto lubi.
  17. No i jeszcze możesz zagotować 15min przed modyfikacją pH i zaszczepieniem bakterii. Ja osobiście polecam to robić, ale co kto lubi.
  18. Dobrze jest to zrobić, ale bez też da radę. Tylko bez tego już na pewno przegotuj brzeczkę z 15min przed zadaniem bakterii.
  19. A nie chodzi Ci przypadkiem o to, że się robi stęchły?
  20. Twoje piwo, Twój wybór. Nikt Cię do próbowania przecież zmuszać nie będzie. Ale nie ma co siać paniki w innych tematach takich jak ten
  21. Bzdury wyedytowałem, bo źle przeczytałem pierwsze zdanie. Wydawało mi się, że twierdzisz, że piwa z dzikimi drożdżami nie można próbować na początku, ale potem zauważyłem, że piwo dzikie zdefiniowałeś jako fermentowane spontanicznie co nabrało innego znaczenia. A czym jest lambik jak nie piwem odpowiednio zakażonym? Chyba nie dotarł do Ciebie do końca sens mojej wypowiedzi. Twierdzisz, że lepiej to wylać niż ryzykować, powołując się na argument, że lambików na początku lepiej nie próbować, a ja mówię, że picie tego jest bezpieczne, bo proces jest tu zupełnie inny niż w przypadku lambików.
  22. Myślisz, że jak Ci się gęstwa zatrzyma na 8Blg to potem sobie wrzucisz uwodnione suchary i Ci dojedzą do 2? Niestety w ten sposób to nie działa. Dobry szczep belgijskich drożdzy do trappistów, przy prawidłowym schemacie zacierania, użyty w prawidłowej ilości zje Ci piwo do tylu ilu trzeba żeby smakowało tak jak trzeba. Nie ma tu się nad czym rozwodzić. Słody karmelowe to zmora wszystkich tripli/BGSA. Wywal wszystkie z zasypu. Opcjonalnie możesz dać 0.5kg monacha żeby zrobić lekką kontrę dla maksymalnej wytrawności a reszta to pilzneński i cukier i nic więcej w tym stylu nie potrzeba.
  23. Może być jak mówi kolega wyżej, ale znając życie fermentowałeś w 20C+ i piwo będzie fuzlowe.
  24. Na zdjęciu nie ma żadnej pleśni. W tradycyjnie produkowanym lambiku, czyli podczas łapania całej flory bakteryjnej z powietrza, a nie tylko drożdży, jest to niezalecane, bo drożdży jest mało i w początkowym etapie produkcji środowisko dominują enterobakterie, które mogą być szkodliwe dla człowieka (do tej grupy należy np. E. coli). W momencie kiedy drożdże namnożą się na tyle, żeby wyprodukować jakąkolwiek sensowną ilość alkoholu i obniżyć trochę pH, to bakterie te bardzo szybko giną, bo są bardzo wrażliwe na takie warunki i piwo nadaje się do picia. W przypadku robienia piwa w domu, gdzie od razu dodajemy dużą ilość drożdży, które natychmiast dominują środowisko taka infekcja jest niemożliwa (poza skrajnymi sytuacjami, gdzie drożdże nie ruszają przez kilka dni). Przy stężeniu alkoholu i pH jakie panuje w przefermentowanym piwie nie rozwijają się żadne chorobotwórcze bakterie, także przy dylematach takich jak ten sprawa jest prosta - jak Ci smakuje to butelkuj i pij, jak nie to wylewaj do kibla. Żadnego zagrożenia dla zdrowia tutaj nie ma. Osobnym tematem są pleśnie, ale one po pierwsze są obligatoryjnymi tlenowcami i ciężko o ich powstanie gdy mamy czapę CO2 nad piwem, a po drugie w większości przypadków bardzo prosto je odróżnić od biofilmu bakteryjnego na podstawie oceny wizualnej (pleśnie są włochate, przyjmują barwy inne niż biała, nie tworzą się na nich raczej pęcherzyki CO2, itd).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.