Ja słód pale traktuję tak, jak inne "drugorzędne słody podstawowe" (monachijskie, pszeniczny, wiedeński) - mam go zawsze trochę i w razie jakby zabrakło, to uzupełniam co tam się nawinie pod rękę. Bo jednak w naszej kulturze piwowarskiej głównym słodem jest słód pilzneński, wszystkie piwa w okolicy robi się głównie z pilzneńskiego, czy to w Niemczech, czy to w Czechach. Jakbym musiał, to bym wymieszał 3/4 pilzneńskiego z 1/4 monachijskiego i też by było dobrze, choć pewnie uznałbym że nie muszę i zamówił gdzieś te 5kg pale. W książce "Doskonałe piwa, sprawdzone receptury" (która powstała wtedy, gdy słód pale był w Polsce rzadkością) często pojawia się mieszanie pilzneńskiego z monachijskim, tak że to już zostało spraktykowane.
DMS-em to proszę nas nie straszyć. Przez 30 warek zużyłem ok. 50kg słodu pilzneńskiego i ani razu nie miałem warzyw w piwie, choć gotuję na jednym palniku domowej kuchenki gazowej. Opowieści o szalejącym DMS są znacznie przesadzone.
A doświadczenia ze słodem biscuit pokazują, że wpływa on głównie na kolor, natomiast ciasteczkowe i opiekane aromaty raczej nie przechodzą do piwa...