olo333

Mokre butelki w piekarniku, w temperaturze 200°C na 40 minut - takiej kuracji nic żywego nie przeżyło, to skuteczniejsza metoda niż chemia. Przygotowanie butelek bym raczej wykluczył, chyba, że coś się dostało do nich pomiędzy wygrzewaniem a rozlewem. Ciekawe jest za to: Jaki zapach? Po czym były te butelki? To może tłumaczyć ten delikatny kapuściany aromat, o którym piszesz - zapach może pochodzić nie z infekcji a z samej butelki, która za młodu czymś nasiąkła. Kilka razy miałem coś podobnego w piwie, jak to na zdjęciu (może było tego trochę mniej) i nigdy nie byłem pewien czy to wina infekcji czy też drożdże podczas refermentacji się tam osadziły, ale piwo zawsze było ok (bez wyczuwalnego dla mnie wpływu infekcji na smak). Tak więc - nie wylewać

Pozwolę sobie przetłumaczyć: Miska z niewielką ilością wody...reszta wiadomo

Czy zna ktoś może farbę, z atestem PZH (ewentualnie innym), w którym piszą o bezpośrednim kontakcie z piwem? Taki atest miał kiedyś FAMOKSYD III, ale w nowo wydanym ateście ten zapis został usunięty.

Dolna fermentacja na pierwsze piwo i to dla żony? To musi być coś szybszego. Edycja: żeby nie było, że tylko krytykuję - a może być ciemny sikacz? Jak tak, to może mild.

Po kilku użyciach jodyny też nie ma wątpliwości kiedy pozytywna a kiedy nie.

Jeżeli wiesz, że coś ewidentnie jest "nie halo" w Twoim piwie, to nie musisz ich wysyłać na konkurs, tylko możesz skorzystać z tej opcji: http://www.piwo.org/topic/5032-birofilia-2011-profesjonalna-ocena-piw-domowych-dla-kazdego/ Oszczędzisz w ten sposób trochę pieniędzy, a i sędziowie będą mieli mniej roboty. Możesz też dać do oceny piwa w takich kategoriach, których na konkursie nie ma.

Na przyszłość, a także do żytniego, możesz dodać łuskę gryki do filtracji. Jak masz śrutownik to możesz też zaopatrzyć się w zwykły owies (zamiast płatków owsianych) i go ześrutować razem z łuską.

To on jest trenerem, on ustala taktykę, to jego praca - my go ocenimy na podtawie wyników, a na to jeszcze za wcześnie. Byłeś na tych zgupowaniach, wiesz co tam się dokładnie działo, skoro uważasz jego decyzje za błędne?

Dlaczego uważasz, że Smuda ma przepraszać za pierwszy mecz, który w dodatku zakończył się remisem? Ma tym samym powiedziec drużynie i kibicom, że już wszystko skończone? Przeprosić to on może, jak już z grupy nie wyjdą, na razie wierzy że będzie dobrze i to chyba on powinien ostatni stracić nadzieję.

Nie wiedziałem, że tylu wspaniałych ekspertów od piłki nożnej mamy na forum. Nie bądź śmieszny!

Na Twoim miejscu spróbowałbym trzech rzeczy: ClO2, wysładzanie na raty, obniżenie ph wody do wysładzania.

Przeniosłeś do ciplejszego to rozpuszczony gaz w piwie zaczął się ulatniać - normalna rzecz, nie świadczy to o wznowieniu pracy przez drożdże.

W przypadku WB-06 chyba bym zaryzykował podział jednej szaszetki na dwie warki.

Ale robione w Polsce, przez polskich pracowników, może i z polskiego jęczmienia. Nie wystarczy?

To gronia już nie robią? Wyróżniał się czymś od innych tyskaczy?

Po cichej jest mało drożdży. Weź poprostu w dniu warzenia jeden z tych litrowych słoików, otwórz, powąchaj, nalej sobie trochę tej wody (kieliszek ) i spróbuj, jak wszystko ok to w trakcie wysładzania zlej całą tą wodę, nalej trochę wystudzonych wysłodzin, żeby je troche rozruszać i zadaj do brzeczki, jak już będzie gotowa. Możesz też ewentualnie pominąć wcześniejsze dodawanie brzeczki - zlać wodę znad drożdży i do fermentatora.

Gwarancji nikt Ci nie da, ale nie powinno się nic stać, zazwyczaj nic się nie dzieje . Jeżeli nie masz czasu, to możesz poczekać, jak masz czas to nie ma na co czekać.

1) Podejrzewam, że fermentacja już się kończy 2) Zaleca się aby różnica nie przekraczała 5°C 4) Może dla drożdży jako żywych organizmów to dobre rozwiązanie, ale na smak piwa nie wpłynie pozytywnie. Lepiej zadać drożdże w temperaturze zbliżonej do temperatury fermentacji. Pierwszą warkę lepiej zrobić z niższym balingiem, a potem zadawać odpowiednią ilość gęstwy. 5) Napowietrzam po zadaniu drożdży.

Warka 33 - Witbier VI Piwo warzone w nocy 2 czerwca. Skład: Pilzneński - 1,7 kg Pszeniczny - 0,5 kg Monachijski - 0,1 kg Płatki pszenne - 1,2 kg Płatki owsiane - 0,5 kg Owies (jeszcze raz dziękuję pershi) - 300 g Łuska gryki - 200 g Owies miał być ześrutowany, ale okazało się, że nie jest to takie proste, mając do dyspozycji jedynie młynek do maku. Po ześrutowaniu około 50 g dodałem resztę bez śrutowania (nie miałem już czasu) i dodatkowo odmierzyłem 200 g łuski gryki. Kleikowanie w lodówce przez około 3 godziny w 12,5 l wody, zacieranie od 69°C do 63°C przez 120 minut - po tym czasie próba wciąż pozytywna. Tuż przed filtracją dodałem łuskę gryki - błąd, potrzebuje czasu żeby namoknąć, na początku pływa na wierzchu. Filtracja o wiele sprawniej niż ostatnio, ale również nie bez problemów - około 90 minut, bez worlaufu. Chmielenie: 25 g Saaz 3,5 AA (szyszka) - 70 minut 5 g zmielonej kolendry indyjskiej + 15 g cienko obranych skórek z pomarańczy - 20 min 15 g cienko obranych skórek z pomarańczy - 10 min Wynik końcowy: 19 litrów brzeczki 12,5°Blg. Gęstwa Zymoferm Wit zadana w około 30°C.

Na około 10 minut przed końcem zacierania, jak kolego napisał po negatywnej próbie jodowej (o ile ją wykonujesz).

Może po prostu APA?

Czasmi bardzo brakuje minusów...

OK, chyba moja wina, bo w celu zminimalizowania jej wpływu na smak wita dodałem ją przed samą filtracją. Ona potrzebuje czasu, żeba namoknąć i opaść na dno.

Właśnie filtruję wita z dodatkiem łuski gryki. Ta łuska pływa po wierzchu i kompletnie nic nie daje oprócz zapachu kaszy gryczanej. Chyba znów mnie czeka długa noc...