Pytałem z ciekawości, bo cała akcja wg. mnie ma wiele słabych punktów, ale skoro wszystko przewidziałeś i postanowiłeś pośredniczyć to nie wtrącałem się za bardzo.
Zatem może dobrze, że na tym się skończyło, bo przynajmniej nikt nie stracił.
A teraz wyjaśnię dlaczego...
Nie znam takiej formuły, aby firma kurierska (jako przewoźnik) przygotowywała dokumenty celne. Oni sami uczestniczą w odprawie celnej, ale dokumenty przygotowuje eksporter na wniosek importera a po stronie UE to importer jest za to odpowiedzialny.
Towar przekracza wartość 300 € i jest w ilości handlowej, więc powinien wjechać przez przejście towarowe z dokumentem T1 (tranzyt) - tak będzie prościej dla przewoźnika. Na granicy w agencji celnej powinien być sporządzony ów dokument oraz należy złożyć zabezpieczenie finansowe w tranzycie. I tu zaczynają się schody, bo taki towar podlega systemowi oceny zgodności i jako urządzenie elektryczne niespełniającej warunków dopuszczenia do obrotu w UE może zostać zawrócone z granicy do eksportera. Nie wiem czy ów sprzęt posiada znak CE i spełnia te wymagania, ale częstą praktyką jest, że to importer bez wydanej już kasy buja się dalej z eksporterem, by spełnić te wymagania. Firma nie wygląda na taką co często współpracuje z kontrahentami z UE, więc nie musi mieć przygotowanych procedur. W praktyce odzyskanie tych pieniędzy potem jest mocno problematyczne.
Sam parę lat temu chciałem coś sprowadzić i przebadałem temat więcej niż pobieżnie. Co osoba, co urząd to inna opinia, ale napisałem jak winno być. A jak będzie to tak jak ze sprowadzaniem smarftonów z Chin... nie wszyscy mają różowo.