Do tej pory warzyłem w piwniczce, mieszkałem sam i nie było raczej problemu żeby ktoś narzekał. Problemem jedynie była praca i brak czasu. Od miesiąca i dwóch warek przeprowadziłem się do LP i przeniosłem z piwniczki przystosowanej do warzenia na salony. Czyli dosłownie do aneksu kuchenno-salonowego. Nie narzekam na razie, bo wszystko mam pod ręką. To, że warzę w kuchni zmusiło mnie do zachowania trochę większego porządku (a nie, że pozmywam później bo teraz to mi się nie chce), musiałem jakoś poukładać sobie prowizorycznie warzelnie od nowa. No a do tego moje kochanie nie ingeruje za bardzo w "gotowanie" , przynajmniej jeszcze nie ingeruje. Za to od czasu do czasu w ramach wdzięczności upichcę coś dla niej dobrego lub uwarzę pszeniczkę, którą lubi. Czasu teraz mam pod dostatkiem ale niestety podczas przeprowadzki zabrakło w aucie miejsca na butelki i styknęło tylko na 2 warki.