
Pierre Celis
Members-
Postów
4 710 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
8
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Pierre Celis
-
[Smaki Piwa] Nakládaný hermelín czyli piwna przekąska po czesku. Część I
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Hermelín to czeska wariacja na temat oryginalnego francuskiego sera camembert. Podobnie jak oryginał jest serem białym i powstaje z mleka krowiego. Pokryty jest charakterystyczną białą pleśnią.W Czechach ser camembert zyskał popularność na początku XX wieku, ale ze względu na zastrzeżenie nazwy [...] Wyświetl pełny artykuł -
z uprzednim knajposzwędzaniem Tak się ciekawie złożyło, że w ostatnią sobotę AleBrowar (konkretnie to Michał Saks i Bartek Napieraj) odwiedził po raz kolejny moje piękne miasto. Ile to się zmieniło w branży od czasu premiery we Wla(z)ł Kotku te kilka lat temu. My chyba rzeczywiście chcemy nadrobić te 30 lat rozwoju rynku piwa rzemieślniczego w USA w zdecydowanie krótszym czasie i idziemy na rekord. Nie ma się co za bardzo rozpisywać, warto puścić sobie wywiad, który miałem okazję przeprowadzić z chłopakami w Chmielarni. Oglądać może niekoniecznie trzeba, bo po raz kolejny zostały odpalone Prawa Murphy’ego. Ledową lampę oddałem na gwarancji do naprawy, strasznie siała po osiągnięciu maksymalnej mocy. Ale co z tego skoro po nagraniu wyszło, że lampa nad stolikiem robiła dokładnie to samo. Dzięki czemu obraz jest jaki jest, ot złośliwość rzeczy martwych. Przy okazji – wywiad wylądował na YT już wczoraj. Warto więc kliknąć subskrypcję, materiałów będzie tylko więcej A w tak zwanym międzyczasie trochę zdjęć jako podkładka do rozmowy. Meat Love nadal trzyma poziom. Jedno z pierwszych miejsc gdzie był AleBrowar w butelce. Jameson infuzowany skórką pomarańczową i bekonem. Klasa. Tutaj z kolei pulled pork burger i drink na bazie chmielu i ekstraktu chmielowego. Zostanę blogerem kulinarnym. Mihu z Czasnabrowar.pl Przed nakręceniem materiału trzeba się pokrzepić. „Trzymać w suchym i chłodnym miejscu” Kolejne wywiady. Z lożą szyderców za plecami. Adela i Rafał vel Browarzyciel. Knują. Szanuję taki tort. W zeszłym roku ponad 500 premier. W tym pewnie ze dwa razy więcej. Ciekawe jak Docent to przeżyje. „Powtarzam jeszcze raz, kibel jest jednoosobowy. I co zrobisz, nic nie zrobisz” PS. Dotarły do mnie informacje, że te „skrzydełka” po bokach (starszy/nowszy wpis) w niektórych konfiguracjach wchodzą na kolumnę z treścią. Coś wykombinuję. Wyświetl pełny artykuł
-
[Małe Piwko Blog] Przygody bohaterów Chmielogrodu – konkurs!
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Z okazji mojej współpracy z Browarem Piwna i Degustatornią przy tworzeniu receptury kolejnego chmielogrodowego piwa – Trzypalczastego Goblina, postanowiłem powrócić do idei konkursu na najciekawszą legendę Chmielogrodu. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do pierwszego konkursu, wiemy już znacznie więcej o samym Chmielogrodzie, jak i o postaciach w nim mieszkających. Dlatego też Waszym zadaniem w drugim konkursie... Read More The post Przygody bohaterów Chmielogrodu – konkurs! appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł -
Tym razem czwarta edycja Piwnych Opowieści w Jedna Trzecia nie była spotkaniem z blogerem lecz z piwowarem. Zapewne dlatego frekwencja była jak do tej pory najwyższa Rafał Łopusiński, właściciel i piwowar Browaru Bednary opowiedział swoją drogę od piwowarstwa domowego do zawodowego, sposób na wybudowanie browaru oraz opisał codzienną harówkę piwnego rzemieślnika. Spotkaniu towarzyszył powrót najlepszego jak dla mnie dotychczas uwarzonego piwa Bednar czyli Osteroidy – ostrygowego stouta! To była świetna okazja by przeprowadzić ślepy test Osteroidy oraz drugiego polskiego piwa w tym stylu czyli Oyster Kiss z Piwnego Podziemia. Wideo z tej degustacji już wkrótce! I oczywiście w bonusie materiał zrealizowany wraz z HoppyNews.com! Wyświetl pełny artykuł
-
Piwo Alpha Pale Ale z australijskiego browaru Matilda B [...] Wyświetl pełny artykuł
-
[Blog Kopyra] Minister California Common z browaru SzałPiw
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Powiem szczerze, że mocno mnie zaskoczył pomysł, żeby u [...] Wyświetl pełny artykuł -
Nie są to wszystkie piwa bezglutenowe dostępne na rynku [...] Wyświetl pełny artykuł
-
Kilka dni temu Kalifornijski browar Modern Times wypuścił na lokalny rynek nowe piwo – City of the Dead, czyli w wolnym tłumaczeniu Miasto Umarłych. Z pozoru piwo nie wyróżnia się niczym specjalnym, ot kolejny burbonowy stout z kawą. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, w przeciwieństwie do [...] Wyświetl pełny artykuł
-
Także za Oceanem. Wszyscy ekscytują się reklamą Budweis [...] Wyświetl pełny artykuł
-
aj waj gewałt rejwach 100% Cóż za dzień uroczy a wspaniały. Miałem się zająć relacją z wizyty AleBrowaru w Warszawie i podsumowaniem roku, ale cały feed branżowy mam zawalony niebywałym skandalem w branży piwnej. W USA. I to reklamą telewizyjną podczas przerwy Super Bowl. Od razu widać, że kaliber jest niebywale potężny i mogący powodować zbiorowe okopywanie się na pozycjach i podawanie amunicji. Od razu zastrzegam – ten wpis nie ma zajmować się przejmowaniem kolejnych browarów rzemieślniczych przez koncern AB-InBev. Wiem, że to temat rozgrzewający do czerwoności. Ja tam z kolei jak tylko będę miał okazję ponownie kupić Bourbon County Stout z Goose Island – zrobię to bez zastanowienia, jest to po prostu najlepszy RIS jakiego kiedykolwiek miałem okazję próbować. Ot i wsio. Wracając do samej reklamy. Oto ona w całej swej nikczemnej i niecnej krasie, wykuta w ogniach Mordoru z Nilfgaardzkiej stali, hartowana w foczych łzach i utopijnych wizjach nastoletniego socjalisty. Cała minuta tego. 0:00 – jest amerykańsko. Drzewa są zielone, flaga powiewa (to akurat u Jankesów bardzo cenię i uważam, że nad każdym polskim browarem rzemieślniczym powinna dumnie powiewać nasza), kolor budynku też taki amerykański. 0:02 – przesypujemy jęczmień, trzeba to podkreślić nazwą własną marki. Po raz 3 w ciągu 2 sekund, jest dobrze. 0:03 – jest i chmiel, obowiązkowo w szyszkach. Nawet rozcierany w palcach, by podkreślić świeżość, rześkość itp. 0:04 – „PROUDLY A MACRO BEER” i jebitna instalacja w nierdzewce. Chciałbym mieć taką. Dumnym można być absolutnie ze wszystkiego w dzisiejszych czasach, więc spoko. 0:06 – gość biegnie z kartonem piwa niczym koń rasy Claysdale w galopie. Widzę co żeście tutaj zrobili. 0:07 – podawana taca barmańska z otwartymi butelkami jest jak tętent wielkich kopyt. Jest w tym pewien mistycyzm. 0:08 – 0:11 – „IT’S NOT BREWED TO BE FUSSED OVER” warzelnia/lodówka/hipster ze snifterem i ironicznymi wąsami. Ewidentnie nie, bo i czego się tam można doszukać. 0:12 – 0:16 – „IT’S BREWED FOR A CRISP SMOOTH FINISH” tokarka(?)/kadź warzelna/butelki na lodzie/nalewak. Znowu – ewidentnie jest. I takie piwa na rynku też są potrzebne. Szkoda, że tej rześkości nie podkreślili ryżem dodawanym do zasypu. 0:17 – 0:21 – „THIS IS THE ONLY BEER BEECHWOOD AGED SINCE 1876” – wbicie butelki w lód niczym noża w serce/końcowa faza nalewania/duże ilości naraz buczyny/rzemieślnicze cięcie pniaka retro siekierą, która niejedno morderstwo widziała/data/wrzut wiórów. Patrzcie ile można zmieścić w ciągu 4 sekund. Tak się robi dynamiczny montaż. Nienawistnicy oczywiście od razu podnieśli larum, że może i tak z tym drewnem, ale to „5 wiórów na krzyż na zbiornik plus raptem 19-21 dni leżakowania”. 0:22 – 0:28 – „THERE’S ONLY ONE BUDWEISER. IT’S BREWED FOR DRINKING NOT FOR DISSECTING” – nalewanie piwa do szkła (strasznie jasne to piwo, chyba trochę przesadzili)/taca na imprezie w knajpie (temat – impreza, fajni ludzie, zabawa)/znowu knajpa, ślizg butelki przez bar i salut/tutaj jest hit: trzech hipsterów dyskutujących przy próbniku. Mówcie co chcecie, ale to jest kawał fachury i przypuszczam, że właśnie ten fragment jest zapalnikiem. Poza tym chyba jeszcze nikt nie zauważył, że kręcąc zastąpili piwo vel płyn w butelce wodą by lepiej się nalewało i zagrali kolorami tła. Nie wyszło. Zatrzymamy się tutaj na dłużej. Ten wspaniały i przepiękny dualizm, dwie strony medalu. Zestawienie imprezy w generycznym klubie/pubie z hipsterami przeprowadzającymi piwu sekcję. Ile czasu poświęcono na poszczególne fragmenty. Migawka z jednej miejscówki – niesione piwo, mnóstwo ludzi, zabawa. Migawka z drugiej – podawane piwo, gość pewnie zna się z barmanem, salut w podziękowaniu. W dodatku piwo w butelce. I nagle jeb, z grubej rury – generic hipster craft beer bar. Agencja odpowiedzialna za scenariusz i storyboard nawet nie musiała się starać, wystarczyło pewnie obejrzeć galerię zdjęciową na FB z pierwszej lepszej knajpy tego sortu. Co my tutaj mamy, a mamy dobra wiele? Zacznijmy od tła – typowe, wykorzystywane już do bólu tablice na kredę. Powieszone na czerwonej cegle. Mamy nawet do wyboru „fried brussels sprouts” czy „chicken liver mousse”. Aż dziw, że nie ma kiełków sushi. Na drewnianym stole obowiązkowo próbnik na trzy piwa, do tego kolejne trzy czy cztery w rękach naszych bohaterów. Jeden ma nawet irlandzkie kajdanki, tak bardzo nie wie które jest lepsze/gorsze. Do tego notatnik. Czy myślicie, że wybór aktorów do sceny jest przypadkowy? Nie mam zielonego pojęcia jak wygląda kardigan, ale jestem pewien, że któryś z tych kolesi go ma na sobie. 2/3 ma okulary i hipsterskie fryzury (z czego jedna będąca skrzyżowaniem Spocka z niemieckim Stahlhelm). Gość bez okularów jest rudy i ma zarost na Wolverine’a, więc widocznie uznali, że wystarczy. Dziwi mnie, że nikt nie ma podwiniętego rękawu by pokazać tatuaże. Ale za to akcja dzieje się w kącie knajpy, podkreśla to dramatyzm hipsterskiego getta ławkowego. Jest stal, moc i pogarda. 0:28 – 0:38 – „THE PEOPLE WHO DRINK OUR BEER ARE PEOPLE WHO LIKE TO DRINK BEER BREWED THE HARD WAY” migawki z imprez dla fajnych ludzi/dokręcanie śruby na kotle warzelnym/rękawice spawalnicze/odlewnia stali lub migawka ze sceny końcowej Terminatora 2(?). Tutaj przyznam, że się pogubiłem. Co konkretnie znaczy „the hard way” w tym konkretnym przypadku? Nie buduje się takiego browaru z taką instalacją, żeby warzyć „the hard way”. Ma być szybko, czysto i przyjemnie. 0:38 – 0:42 – „LET THEM SIP THEIR PUMPKIN PEACH ALE” próbnik kolesi ze sceny z gettem ławkowym, 5 różnych piw w 3 różnych szkłach/12 nalewaków, każdy z inną rączką (bo mieć wybór to takie zło lol xD)/salut buttplugowym szkłem do ale. Oczywiście, że niech piją. Przecież mamy w portfolio grupy browar Elysian ze swoim Gourdgia on my Mind, głupio by było gdyby nagle przestali. Nie po to ten cholerny browar kupowaliśmy, nie Bob? Swoją drogą ciekawe czy ktoś ogarnie jakie to nalewaki są w tej migawce. Mnie się nie chce. 0:43 – 0:46 – „WE’LL BE BREWING US SOME GOLDEN SUDS” rzut puszką/mizianie butelkami/reklama Coca Coli/kolejny nalewak. Żech powiedzioł to tym miastowym Jebediah! 0:47 – 0:55 „THIS IS THE FAMOUS BUDWEISER BEER” stara reklama kręcona granitowym monolitem/historic labels clusterfuck/wyścigi w otwieraniu butelek/test pojemności bagażnika typowego auta na przedmieścia/barmanka z tacą. Tak oto przeszłość łączy się z teraźniejszością. Kiedyś koń, dzisiaj Chevy Suburban. Możesz zrobić imprezę w domu, a możesz jednak uderzyć do tej nadobnej brunetki. 0:56 – 1:00 „THIS BUD’S FOR YOU” scena końcowa, napisy. A dziękuję, nie mam akurat pod ręką. Ścieżka dźwiękowa: seks robotów. I coś takiego wywołało zbiorową agresję nawet tak daleko od epicentrum jak na naszym pięknym, starym kontynencie. Teraz będzie mniej więcej tydzień wrzut na to kto jest bardziej rzemieślniczy i dlaczego AB-InBev to moralny spadkobierca IG Farben. Zastanówmy się – jest granie na stereotypach, wrzuta na konkurencję, polaryzacja przekazu wizualnego. Hmm. Brzmi jak każda pieprzona reklama w historii dziejów świata. Duży koncern zrobił reklamę jaką robią duże koncerny, po mojemu zrobiona jest całkiem dobrze. Piwa rzemieślnicze i tak będą się sprzedawać. Wydaje mi się, że mamy ciekawsze problemy i to bliżej niż to co zrobił duży browar za wielką wodą. To ekwiwalent ciśnieniowania się tym, że koncern samochodowy przedstawił jazdę rodzinnym hatchbackiem z silnikiem TDI 1.0 jako orgazmiczne wręcz przeżycie graniczące z Rajdem Dakar. Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie zrobić samemu zajebistą reklamę piwa rzemieślniczego i się odszczekać swoim prześladowcom z pańskiego dworu Jeszcze na sam koniec inne podejście do tematu na YT. Czasami trochę humoru nie zabije Wyświetl pełny artykuł
-
Z okazji sukcesów polskiego piwowarstwa i zwycięstwa Ci [...] Wyświetl pełny artykuł
-
To już kolejne po Pracowni Piwa oraz Pincie kranoprzejęcie w Jednej Trzeciej, tym razem z udziałem chłopaków z AleBrowaru. Było wszystko, co na takich imprezach być powinno czyli niezły wybór piwa, konkursy z nagrodami, prezent-niespodzianka no i najważniejsza sprawa czyli obecność osób tworzących browar. Michał Saks i Bartek Napieraj tym razem przyjechali bez Arka Wenty, mam nadzieję że przy kolejnej wizycie w marcu stawią się już w komplecie. A co do piwa to cały wieczór spędziłem przy dwóch piwach: wyraziście torfowym, treściwym Smoky Joe oraz (niestety podłączonym dopiero w połowie wieczoru) świetnie pijalnym Black Hope. To ostatnie ma zmienioną recepturę, ze zmniejszoną goryczką. Przypomniało mi to trochę sytuację z podobnie świetnie pijalnym Hopus Pokus z Pinty. A no właśnie, jednak ważnej rzeczy zabrakło na tej imprezie – nowego piwa A zatem do marca! I jeszcze współpracowy materiał od HoppyNews.com czyli rozmowa z Michałem i Bartkiem! Wyświetl pełny artykuł
-
We współpracy z browarem Jan Olbracht z Piotrkowa Trybu [...] Wyświetl pełny artykuł
-
Z publikacją musiałem czekać na oficjalne ogłoszenie wy [...] Wyświetl pełny artykuł
-
Pracownia Piwa to nie tylko nowofalowe, ale też i tradycyjne style. Najnowszymi propozycjami są niemiecki Alt oraz szkocki Wee Heavy uwarzone z udziałem domowych piwowarów. Jak smakują i czy są w stanie porwać miłośników nowofalowego piwowarstwa? Oglądajcie degustację przeprowadzoną wraz z Masonem! Wyświetl pełny artykuł
-
Wreszcie znalazłem chwilę, żeby zmierzyć się z jaśniejs [...] Wyświetl pełny artykuł
-
Ostatnie już piwo z Sainte Cru. Tym razem ma to być bar [...] Wyświetl pełny artykuł
-
W poprzedniej recenzji cydru z brytyjskiej sieciówki wspominałem, że warto zwrócić uwagę, co tam stoi w niej na półkach (zwłaszcza w dziale z alkoholem). Czego najlepszym przykładem jest Oak Matured Vintage Cider. To jeden z najciekawszych, a z pewnością najbardziej bezkompromisowy w smaku cydr dostępny na polskim rynku. Zdecydowanie elegancka etykieta powinna zwrócić uwagę miłośnika dobrego cydru. Zwłaszcza 3 poniższe informacje: 1. Somerset – region pochodzenia został wymieniony w nazwie cydru nieprzypadkowo. To marka sama w sobie, jednoznacznie kojarząca się z najbardziej znanym cydrowym regionem Zjednoczonego Królestwa. Coś jak Burgundia czy Tokaj w świecie wina. 2. Oak Matured – dojrzewane w beczce dębowej. Cydry leżakowane w beczkach to osobna kategoria, gdyż cydr najczęściej sprzedawany jest świeży, czyli z tegorocznych lub zeszłorocznych zbiorów jabłek. Ten cydr, obecnie dostępny w sklepach, ma datę 2013, pochodzi więc sprzed 2 sezonów. Drewniana beczka to nie tylko pojemnik na cydr, podczas leżakowania do alkoholu przechodzą specyficzne nuty dębowe: wanilii, tytoniu, drewna. Na polskiej etykiecie ciekawostka: „archiwalny cider (wino jabłkowe)”. Tłumacz był chyba zaspany. 3. From Sheppys cider farm Three Bridges, Taunton – farma rodziny Sheppy to cydrownia znana z jakości swoich produktów (pisałem o niej tutaj). Jeśli podjęła się produkcji dla Marksa – warto sprawdzić efekt. Co zatem kryje się pod kapslem malowanym w Union Jack? 7,4% alkoholu, półsłodki/półwytrawny, butelka 500 ml, Anglia, Somerset, Sheppy`s Barwa głęboko złota, cydr świetlisty, lśniący, klarowny. Intensywny aromat można poczuć już przy otwarciu i przelewaniu do szklanki. Mocne nuty czerwonych, dojrzałych jabłek, soku jabłkowego, nieco gruszek wyczuwalne są w pierwszym planie. Pojawiają się kwiatowe aromaty różane i dzikiego bzu. Ale spośród nich wybija się zdecydowany, ostry, wręcz gorzki aromat korzenny, pieprzowy, pestkowy, piwniczny i ziemisty. Wpadający wręcz w nuty stajenne, zwierzęce. Przywodzi na myśl piwa flandryjskie, w których aromaty te określane są jako dzikie („funky”). Tu jednak jest daleko bardziej intensywny. Niezwykła mieszanka zapachów. Na etykiecie cydr określony jest jako półwytrawny, jednak w smaku wyczuwalna jest wyraźna słodycz, zaliczyłbym go zatem raczej do cydrów półsłodkich. Jednak balans przechylony jest zdecydowanie w stronę taninowości. Jest ona tak zdecydowana i na tak wysokim poziomie, że zdaje się wysuszać język. W smaku jabłkowa owocowość uzupełniana jest lekką kwaśnością. Wyraźne są smaki pochodzące od dojrzewania w beczce: wanilia, tytoń, skóra, drewno. Ostre taniny w połączeniu z nutami beczkowymi dają odczucie gorzkości. Smaki piwniczne, ziemiste i korzenne są na wysokim poziomie. Cydr jest zdecydowanie pełny i leciutko gazowany. Alkohol niewyczuwalny. Podsumowanie: Cydr o zdecydowanym charakterze. Taniny są na poziomie ekstremalnym, a bogactwo aromatów i smaków, dzikich, ziemistych i korzennych zaskakuje. To nie jest cydr dla osób poszukujących lekkiego, orzeźwiającego napoju. To hardcorowy jabłecznik, zarówno pod względem smaku jak i poziomu alkoholu. Najlepiej sprawdzi się przy stole, w towarzystwie ostrych i intensywnych serów, pikantnych dań, czerwonych, pieczonych i mocno przyprawionych mięs. Tu pojawia się minus: cydr nie jest wytrawny, lecz słodkawy, co nieco ogranicza możliwości łączenia z posiłkami. Nie najlepsze zbalansowanie podstawowych trzech cech cydru (słodyczy/kwasowości/taninowości), totalnie przegięte w stronę tanin dla części osób może być wadą, bądź ciekawostką – dla lubiących mocne wrażenia. Podobnie jak Imperialne IPA w piwnym świecie. Warto poznać. Skład (tłumaczony z angielskiego): sok jabłkowy, woda, cukier, dwutlenek węgla, kwas jabłkowy, konserwant: E223 pirosiarczyn (disiarczyn) sodu, drożdże Przemek Iwanek Wyświetl pełny artykuł
-
Kolejne piwo z Japonii, tym razem z browaru Oh! La! Ho! [...] Wyświetl pełny artykuł
-
[Docent] „Krótka Historia Polskiego Craftu” w Jedna Trzecia Craft Beer Bar
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
27 stycznia 2015 odbyło się trzecie spotkanie z cyklu „Piwne Opowieści”. Tym razem to ja nawiedziłem gościnne progi Jednej Trzeciej i zaprezentowałem „Krótką Historię Polskiego Craftu”, która jak się okazało wcale krótka nie była Tego typu imprezy to cenna inicjatywa pozwalająca na bezpośrednie spotkanie z ludźmi zaangażowanymi w rzemieślniczą scenę, no i oczywiście łyknięcia nie tylko kilku piw ale i kawałka wiedzy! Jedna Trzecia – tak trzymać! Wyświetl pełny artykuł -
[Małe Piwko Blog] Takie Życie Light – odchudzony roggenbier z Browaru Brodacz
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
W ramach współpracy z Browarem Brodacz otrzymałem do przedpremierowej degustacji butelkę piwa Takie Życie Light, które już jutro zadebiutuje na kranach w całej Polsce. Jak zatem smakuje odchudzona wersja klasycznego piwa żytniego? Czy bardzo różni się od wersji z tanka? Oficjalna premiera piwa z udziałem ekipy browaru odbędzie się w sopockim pubie Czarna Wołga, jutro,... Read More The post Takie Życie Light – odchudzony roggenbier z Browaru Brodacz appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł -
[Blog Kopyra] Bezalkoholowe piwa aromatyzowane z Iranu
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Dzięki jednemu z widzów miałem okazję zdegustować bezal [...] Wyświetl pełny artykuł -
W kolejnym [1000 IBU] zastanawiam się, czy piwo może pr [...] Wyświetl pełny artykuł
-
Kiedyś piwo to było jednym z moich ulubionych. Jakieś dwa lata temu zmieniło swój smak. Na pewno był to wynik zmian w składzie piwa, który być może wpłynął również na sposób warzenia. Oczywiście każdy browar może wrzucać do swojego piwa co mu się żywnie podoba, ale na kompletną obłudę, zakłamanie i po prostu upadek obyczajów w Czechach zakrawa fakt, że piwo to reklamowane jest jako tradycyjne, bez pasteryzacji, specjalne i na dodatek jako Piwo Roku Czeskiej Republiki! http://2.bp.blogspot.com/-jZ2IrmgL8xo/VMQi4cIgLuI/AAAAAAAACAA/1iapSYsNKGw/s1600/DSC_0575.JPGhttp://2.bp.blogspot.com/-aRyi_g79x4A/VMQjHq-f3vI/AAAAAAAACAI/M_jCP8ifYJQ/s1600/DSC_0578.JPG Pewnie jeszcze nic niepokojącego nie zauważyliście. Ja też długo nie mogłem zrozumieć, czemu to piwo tak kiepsko smakuje, garbnikowa, gryząca goryczka, żadnego zniuansowania smakowego, które kiedyś tak lubiłem, płaski i bez charakteru smak. Okulary noszę, więc trochę trwało nim odkryłem prawdę. Małymi, prawie niewidocznymi literkami napisane jest chmelovy isoextrakt czyli zizomeryzowany ekstrakt chmielowy. Substancje te, podobnie jak wymieniony na etykiecie cukier, nie są w Niemczech ze względu na obowiązujące prawo Reinheitsgebot dozwolone. Niektóre browary lubią jednak taki zizomeryzowany, zagęszczony ekstrakt. http://2.bp.blogspot.com/-195Gy0jGjt8/VMQjuiluoEI/AAAAAAAACAQ/rf008fibsmE/s1600/DSC_0576a.jpg Ponieważ ekstrakty te już po 10 min gotowania w pełni oddają piwu swoją goryczkę, podczas gdy naturalny chmiel lub granulat dopiero po 70 minutach. Ponieważ izoekstrakty nie wymagają w ogóle gotowania, można je dodać po prostu przed filtracją. Nie traci się cennej energii na długie warzenie piwa czyli pozwala obniżyć koszty. Jak wiadomo humulony czyli alfa-kwasy są prawie nierozpuszczalne w wodzie. Dopiero ich gotowanie pozwala zamienić je na zizomeryzowane humulony, które już rozpuszczają się w wodzie. Ale i tak blisko połowa humulonów może nie zostać zizomeryzowana lub w inny sposób przez nas utracona (obniżenie pH pomiędzy brzeczką a piwem, praca drożdży, chmieliny, filtracja). Tak więc dodanie ekstraktów już po gotowaniu pozwala wykorzystać browarom do maksimum alfa-kwasy co przekłada się na obniżenie kosztów produkcji. Ponieważ jest tani, kosztuje ok. 60% ceny szyszek chmielowych lub granulatu, należy do tzw. produktów downstream. Ponieważ można warzyć stężoną brzeczkę (HGB), rozcieńczyć ją wodą i dodać ekstraktu. Im brzeczka ma wyższy ekstrakt tym trudniej wyekstrahować substancje goryczkowe z chmielu. Izoekstrakty pozwalają więc na ominięcie naturalnych strat alfa-kwasów. Ponieważ dzięki wcześniejszemu zizomeryzowaniu alfa kwasów browar jest w stanie wykorzystać 80-90% tych substancji, czyli straty na substancjach goryczkowych są znikome. Ze zwykłych szyszek jesteśmy w stanie podczas warzenia wyciągnąć 30%, z granulatu kilkanaście procent więcej, ale z ekstraktu 3x więcej!!! Ponieważ ze względu na stabilność izoekstraktów browar jest w stanie za każdym razem czyli przy każdej warce osiągnąć dokładnie taki sam stopień goryczy w gotowym piwie. Nie ma więc problemu związanego z chmielem pochodzącym z tego czy z innego regionu, z tego czy z innego roku, z lepszą czy gorszą jakością lub z chmielem nadającym piwu dodatkowych specyficznych właściwości, które tak bardzo lubię. Zizomeryzowany ekstrakt chmielowy jest zawsze taki sam. Zawsze! Ponieważ się nie psuje, nie starzeje, nie wietrzeje. Dodatkowo zapewnia piwu trwałość. Jak wiadomo naturalne produkty chmielowe ulegają fotosyntezie, która powoduje odczucie zepsutego piwa. Piwo chmielone szyszkami, po 12 miesiącach traci na jakości ok. 25%, chmielone granulatem ok. 8%, chmielone naturalnym ekstraktem ok. 5%, a chmielone ekstraktami zizomeryzowanymi 1-3%. Izoekstrakty zawierają wyłącznie zizomeryzowane alfa kwasy, nie ma więc się co psuć. Piwo jest dłużej stabilne. Ponieważ większa ilość ziozomeryzowanych alfa kwasów zawsze przyczynia się do zwiększenia piany i jej trwałości. Czasami browary celowo używają zredukowanych zizomeryzowanych ekstraktów chmielowych tzw. di-hydro-izo-alfa-kwasów, tetra- lub hexa-hydro-izo-alfa-kwasów by zwiększyć stabilność piany nie zwiększając założonej wcześniej goryczy piwa. Jednym słowem zalety ze stosowania izoekstraktów są ogromne. A to, że nie mają one w sobie w ogóle żadnych olejków chmielowych tak ważnych dla aromatu piwa to mało istotne. I może nie pastwił bym się tak bardzo nad tymi ekstraktami, w końcu świat i technika idą do przodu, a wszystko jest dla ludzi, ale używanie takich produktów do piwa, które reklamowane jest jako tradycyjne i jako piwo roku w Czechach to po prostu żenada. Nie mówiąc o smaku, który spadł poniżej pasa.View the full article
-
Kiedyś piwo to było jednym z moich ulubionych. Jakieś dwa lata temu zmieniło swój smak. Na pewno był to wynik zmian w składzie piwa, który być może wpłynął również na sposób warzenia. Oczywiście każdy browar może wrzucać do swojego piwa co mu się żywnie podoba, ale na kompletną obłudę, zakłamanie i po prostu upadek obyczajów w Czechach zakrawa fakt, że piwo to reklamowane jest jako tradycyjne, bez pasteryzacji, specjalne i na dodatek jako Piwo Roku Czeskiej Republiki! Pewnie jeszcze nic niepokojącego nie zauważyliście. Ja też długo nie mogłem zrozumieć, czemu to piwo tak kiepsko smakuje, garbnikowa, gryząca goryczka, żadnego zniuansowania smakowego, które kiedyś tak lubiłem, płaski i bez charakteru smak. Okulary noszę, więc trochę trwało nim odkryłem prawdę. Małymi, prawie niewidocznymi literkami napisane jest chmelovy isoextrakt czyli zizomeryzowany ekstrakt chmielowy. Substancje te, podobnie jak wymieniony na etykiecie cukier, nie są w Niemczech ze względu na obowiązujące prawo Reinheitsgebot dozwolone. Niektóre browary lubią jednak taki zizomeryzowany, zagęszczony ekstrakt. Ponieważ ekstrakty te już po 10 min gotowania w pełni oddają piwu swoją goryczkę, podczas gdy naturalny chmiel lub granulat dopiero po 70 minutach. Ponieważ izoekstrakty nie wymagają w ogóle gotowania, można je dodać po prostu przed filtracją. Nie traci się cennej energii na długie warzenie piwa czyli pozwala obniżyć koszty. Jak wiadomo humulony czyli alfa-kwasy są prawie nierozpuszczalne w wodzie. Dopiero ich gotowanie pozwala zamienić je na zizomeryzowane humulony, które już rozpuszczają się w wodzie. Ale i tak blisko połowa humulonów może nie zostać zizomeryzowana lub w inny sposób przez nas utracona (obniżenie pH pomiędzy brzeczką a piwem, praca drożdży, chmieliny, filtracja). Tak więc dodanie ekstraktów już po gotowaniu pozwala wykorzystać browarom do maksimum alfa-kwasy co przekłada się na obniżenie kosztów produkcji. Ponieważ jest tani, kosztuje ok. 60% ceny szyszek chmielowych lub granulatu, należy do tzw. produktów downstream. Ponieważ można warzyć stężoną brzeczkę (HGB), rozcieńczyć ją wodą i dodać ekstraktu. Im brzeczka ma wyższy ekstrakt tym trudniej wyekstrahować substancje goryczkowe z chmielu. Izoekstrakty pozwalają więc na ominięcie naturalnych strat alfa-kwasów. Ponieważ dzięki wcześniejszemu zizomeryzowaniu alfa kwasów browar jest w stanie wykorzystać 80-90% tych substancji, czyli straty na substancjach goryczkowych są znikome. Ze zwykłych szyszek jesteśmy w stanie podczas warzenia wyciągnąć 30%, z granulatu kilkanaście procent więcej, ale z ekstraktu 3x więcej!!! Ponieważ ze względu na stabilność izoekstraktów browar jest w stanie za każdym razem czyli przy każdej warce osiągnąć dokładnie taki sam stopień goryczy w gotowym piwie. Nie ma więc problemu związanego z chmielem pochodzącym z tego czy z innego regionu, z tego czy z innego roku, z lepszą czy gorszą jakością lub z chmielem nadającym piwu dodatkowych specyficznych właściwości, które tak bardzo lubię. Zizomeryzowany ekstrakt chmielowy jest zawsze taki sam. Zawsze! Ponieważ się nie psuje, nie starzeje, nie wietrzeje. Dodatkowo zapewnia piwu trwałość. Jak wiadomo naturalne produkty chmielowe ulegają fotosyntezie, która powoduje odczucie zepsutego piwa. Piwo chmielone szyszkami, po 12 miesiącach traci na jakości ok. 25%, chmielone granulatem ok. 8%, chmielone naturalnym ekstraktem ok. 5%, a chmielone ekstraktami zizomeryzowanymi 1-3%. Izoekstrakty zawierają wyłącznie zizomeryzowane alfa kwasy, nie ma więc się co psuć. Piwo jest dłużej stabilne. Ponieważ większa ilość ziozomeryzowanych alfa kwasów zawsze przyczynia się do zwiększenia piany i jej trwałości. Czasami browary celowo używają zredukowanych zizomeryzowanych ekstraktów chmielowych tzw. di-hydro-izo-alfa-kwasów, tetra- lub hexa-hydro-izo-alfa-kwasów by zwiększyć stabilność piany nie zwiększając założonej wcześniej goryczy piwa. Jednym słowem zalety ze stosowania izoekstraktów są ogromne. A to, że nie mają one w sobie w ogóle żadnych olejków chmielowych tak ważnych dla aromatu piwa to mało istotne. I może nie pastwił bym się tak bardzo nad tymi ekstraktami, w końcu świat i technika idą do przodu, a wszystko jest dla ludzi, ale używanie takich produktów do piwa, które reklamowane jest jako tradycyjne i jako piwo roku w Czechach to po prostu żenada. Nie mówiąc o smaku, który spadł poniżej pasa. Czytaj całość na blogu autora