Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 642
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Pod koniec grudnia spotkałem się z Darkiem Doroszkiewiczem z Browaru Artezan, aby podsumować ten wyjątkowy dla krajowego piwowarstwa rzemieślniczego rok. Jakie są ulubione piwa z Artezana według Darka, kiedy możemy spodziewać się Artezana w butelkach i uruchomienia nowego browaru oraz wiele innych ciekawostek – wszystko to w rozmowie przeprowadzonej w głośnym, warszawskim Hopsters PS. Podziękowania dla ekipy Hopsters za nagranie i montaż! Wyświetl pełny artykuł
  2. W najbliższym tygodniu, a w zasadzie do Trzech Króli bl [...] Wyświetl pełny artykuł
  3. Nie tak dawno zastanawiałem się, jakim wpisem zakończę na blogu ten jakże ekscytujący rok. Odpowiedź przyszła niemalże od razu. Kończący się 2014 rok zasługuje na coś wyjątkowego. A jeżeli ma to być coś wyjątkowego, to dzisiejszy wpis musi być dedykowany wyłącznie niemieckiemu piwowarstwu. Czemuż to? Powodów mojej bezgranicznej miłości do germańskiego piwowarstwa jest wiele. Jednym z nich jest poszanowanie piwowarskiej tradycji oraz chłodny entuzjazm do piwnych nowinek. Jednak to nie wszystko. Tamtejsi mistrzowie tworzą piwa nad wyraz harmonijne, gdzie wszystkie, nawet najdrobniejsze detale są uwypuklone a przy tym są nieskomplikowane w odbiorze. I co z tego, że nie epatują nowomodnymi fajerwerkami i perfumami, tak modnymi w ostatnim okresie czasu. Świat i tym się za jakiś czas przeje i powróci do tego co pierwotne a jednocześnie nieskomplikowane. Taki jest właśnie ten browar, o którym dziś chciałbym pokrótce opowiedzieć. Oechsner Brauerei powstał w 1863 roku na skraju uroczego, dolno-frankońskiego miasteczka Ochsenfurt. Jednak nie przepiękna sceneria starego miasta, a zachwycająca bryła, zabytkowego browaru urzekła mnie do tego stopnia , że w ostatnim okresie czasu porównuję go do każdego innego niemieckiego browaru. Teoretycznie nie ma w nim nic szczególnego. Ot klasyczne zabudowania z przełomu XIX i XX wieku. We wnętrzach kryje się warzelnia z połowy XX wieku, obliczona na roczną produkcję oscylującą w okolicach 45 tysięcy hektolitrów, zamknięta fermentacja pochodząca z lat 90-tych XX wieku oraz zbiorniki leżakowe pochodzące z podobnego okresu co dział fermentacyjny. Jednym słowem standard, jaki odnajdziemy w wielu browarach na tych ziemiach. Podobnie jest z ich ofertą piwną. Pils (4,9% alk.), Schwarzbier (5,0% alk.), Hell (5,2% alk.), heferweizen hell (5,2% alk.), Hefeweizen dunkel (5,2% alk.), Kristallweizen (5,2% alk.) oraz Ur-bock (7,0% alk.). Jednym słowem tradycyjny schemat. I właśnie ten schemat urzekł mnie dogłębnie. Nie dość, że oferta pozbawiona została eksperymentów, to na dodatek wszystkie ich piwa, bez wyjątku reprezentowały genialny poziom. Co bym dał, aby nasze krajowe średniaki taki poziom reprezentowały. Zamiast eksperymentowania nad nowymi pozycjami, wolałbym aby skupiły się nad udoskonaleniem swojej aktualnej oferty. Eh, tak wiem, za dużo bym chciał. Prostota, jaką lubię i cenię. . Magazyn gotowych produktów . . . . Wyświetl pełny artykuł
  4. Lubię te ceglane sklepienia we wrocławskich lokalach, lecz to co zobaczyłem w Marynce przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Google milczy na ten temat lecz dla mnie nie ulega wątpliwości, że musiała tu być dawniej ewangelicka kaplica. Już to wystarczy, by odwiedzić to miejsce. Jednak prócz wrażeń wizualnych mamy też wrażenia smakowe, zapewniane przez lane z ośmiu kranów rzemieślnicze piwa. Co istotne, głównie polskie. Zgodnie z przydomkiem „Aperitivo” zawartym w nazwie, od 18:30 do 21:00 można liczyć na gratisową przekąskę do piwa. Gdy dodam, że Marynka leży na trasie pomiędzy pozostałymi wrocławskimi wielokranami, to nie sposób ominąć tego miejsca. Marynka, Wrocław, Kazimierza Wielkiego 39 Facebook Wyświetl pełny artykuł
  5. Swego czasu Wrocław był liderem jeśli chodzi o liczbę knajp z ciekawym piwem. Jednak wraz z postępem piwnej rewolucji zaczęły go doganiać, a nawet przeganiać Kraków i Warszawa. Jeszcze na początku roku 2014 udałem się w trasę po nowych miejscach. Minął prawie rok i Wrocław powitał mnie właściwie tylko jednym nowym lokalem – Marynką. Chociaż nie, jeszcze jest Browar Stu Mostów, który obok produkcji piwa prowadzi wyszynk na miejscu. Zatem te dwie lokalizacje opiszę niedługo w osobnych postach, a póki co zobaczcie jak udało się nasze kranoszwędanie (ang. pub crawl) po Wrocławiu! „Kranoszwędanie” copyright by Michał Wardaszka. Ponownie Wyświetl pełny artykuł
  6. Po przeszło dwóch latach ponownie odwiedziłem Browar Widawa w Chrząstawie Małej k. Wrocławia. Po raz pierwszy byłem tu, gdy wykuwały się zręby polskiego craftu w postaci Kruka – pierwszego piwa „kolaborantów”. Ten tandem to Tomek ‚kopyr’ Kopyra oraz Wojtek Frączyk, właściciel i piwowar Widawy. Przez te dwa lata nastąpił niebywały progres w świecie piwa rzemieślniczego. Kopyr bryluje na vlogu, natomiast Wojtek ustalił wysoką poprzeczkę w poziomie swoich piw. Właśnie premiera uwarzonego przez Wojtka pierwszego polskiego wędzonego portera bałtyckiego była bezpośrednim impulsem, aby pojawić się na specjalnej imprezie organizowanej w browarze czyli Piwowarskiej Gwiazdce. Choć nie, tak naprawdę jak zwykle chodzi o wyborne towarzystwo, które pojawiło się w Chrząstawie. Nawet nie będę wymieniał wszystkich tuzów, wystarczy popatrzeć na zdjęcia. Sam koncept imprezy jest dość nowatorski, zrozumiałem go jako połączenie piwnej pasji ludzi z craftowego światka z ich bardziej prywatnym życiem. Pojawiły się zatem i żony/towarzyszki jak i całkiem liczna dziatwa. Były kolędy i pastorałki wykonywane przez dzielnie dzierżących szklankę piwa w ręku filharmoników wrocławskich, były także autorskie interpretacje przebojów krajowej sceny DP Dobrym pomysłem był motyw krótkich wywiadów przeprowadzanych przez Wojtka z niektórymi gośćmi Piwowarskiej Gwiazdki. Ja zostałem przedstawiony jako „najbardziej mroczny piwny bloger”. Serio? Sam Porter Bałtycki Wędzony to piwowarski majstersztyk. Rewelacyjna piana, intensywnie wędzony aromat, pełen treści smak z dobrze zaznaczoną wędzonką, gorzką czekoladą i zaskakująco wyrazistą goryczką. A to wszystko tak ekstremalnie pijalne, że po czterech porterach pytałem z wyrzutem Wojtka, gdzie tu do cholery jest ten alkohol? Wyborne piwo. Tym bardziej cieszy, że pewna jego partia będzie leżakowana w drewnianych beczkach! A rozmowę z Wojtkiem Frączykiem i degustację Portera możecie obejrzeć w materiale video nakręconym w leżakowni Browaru Widawa I wspomniany materiał video Wyświetl pełny artykuł
  7. W tym roku postanowiłem zaprosić do składania życzeń lu [...] Wyświetl pełny artykuł
  8. Kraków, Pracownia Piwa i Tap House Jak to tam było z tymi premierami? Już nie tylko co tydzień jest premiera nowego piwa, ale wręcz często kilku naraz. Jednak nie wszystkie są takie same. Co więc spowodowało, że 400km w jedną stroną było kuszącą wizją? Kwestia pierwsza – Kraków. Będąc starym gadżeciarzem stwierdziłem, że nadszedł odpowiedni moment by wymienić zasłużonego Olympusa PL-1 na trochę bardziej zaawansowany i nowszy sprzęt. Było nie było nasza dawna stolica jest wyjątkowo urodziwa, o czym przekonuję się za każdym razem kiedy przywieje mnie w tamte rejony. Dodając do tego grudzień, świąteczny klimat i atmosferę? Nie mogłem sobie odmówić. W związku z tym dzisiaj i trochę treści i trochę zdjęć Szkoda, że nie ma śniegu, ale lekki deszcz też robi odpowiedni klimat. „(…)i nagle patrzcie: tak jak było w telegramie: przed samymi, uważacie, Sukiennicami: ZACZAROWANA DOROŻKA ZACZAROWANY DOROŻKARZ ZACZAROWANY KOŃ.(…)” Polsat się przysłużył i oświetlając kościół św. Anny reflektorami przeciwlotniczymi ładnie siał po Plantach. A więc to tak. Podobno wiatry przestały hulać na Wawelu po zainstalowaniu takich oto smoków. W końcu smok władcą wiatru. Kraków przygotowany na następną edycję serii Assasin’s Creed. Kwestia druga – cztery nowe piwa z Pracowni Piwa. Co oznacza możliwość powtórnego zawitania do Tap House, który zresztą po raz kolejny potwierdził swoją klasę. Jakież to piwa sprawiły, że pomyślne wiatry historii przywiały mnie aż na ciepłe Południe? Smoked Cracow na owocowych, świątecznych sterydach, Dori II uwarzone we współpracy z Dorotą Chrapek, 3 w kooperacji z SzałPiw oraz na końcu, ale nie ostatnie nowe Hoppy New Year. Nie zwykłem zapisywać recenzji po knajpach, dla mnie mija się to z celem. Lokal jest miejscem do celebracji, zabawy, socjalizacji. I w związku z tym opisu wersji lanych tutaj nie ujrzycie. Za to na samym końcu wpisu znajdują się opisy wersji butelkowych. Warto doczekać tego momentu Tylko czy piwa są aż tak ważne by tyle jechać? Jakoś tak dla mnie ważniejsza jest możliwość spotkania się w kapitalnym gronie, wymiany opinii na tematy piwne (i nie tylko zresztą) oraz zwykłego, porządnego relaksu. I w tym momencie pozdrawiam wszystkich moich szanownych Czytelników z którymi miałem okazję pogadać Napięcie czuć w powietrzu. Pewnie dlatego, że tablica ma wolne miejsca. Wolny kran w knajpie zawsze niepokoi. Wierchuszka również jak na szpilkach. I wreszcie – pojawia się pierwsze piwo. Smoked Cracow Ho Ho Ho. Jeszcze ze dwa lata temu mój stosunek do Grodziskiego był mocno ambiwalentny. Kto by chciał to pić i po co? Ale w tym szaleństwie jest metoda, jak również bardzo prosta logika. Grodzisz jest wyśmienitym piwem do uzupełnienia płynów w trakcie piwnej eskapady. Polecam. Ordery za zasługi na polu walki o piwo rzemieślnicze. Snajperzy czają się wszędzie. Pojawia się i Dori II. Oraz oryginalna Dori Jakieś zmiany? Parę złotych a ile radości! Tutaj umościła się Hadra. Pierwszy punkt instrukcji obsługi serpentyny w spreju – nie kierować w stronę ludzi. Aha. Pewnie dlatego, że się lepi. Coś rogate dusze w tej Pracowni Piwa. Ein Bier bitte. Jeden z głównych winowajców całej akcji również urabia ręce. Gdy drugi siedzi w strefie chilloutu. Czyżby Chmielny Nowy Rok? Szeptu szeptu. Pani Menadżer chyba zadowolona. Bloger w nowym środowisku korzysta ze sprawdzonych zachowań. Obserwowany z oddali osobnik właśnie wykonuje tak zwane selfie. Jeżeli udało się Wam dobrnąć aż do tego miejsca to jest już sukces. Z kolei ja w drodze powrotnej do Warszawy zawitałem jeszcze do Pracowni Piwa. Nowa instalacja zawsze kusi. Poza tym możliwość posiedzenia i pogadania na spokojne zawsze jest wartościowa. Chyba kojarzę autora tej radosnej twórczości. Nowa instalacja jeszcze „się robi”, ale już bliżej niż dalej. Trochę jakby skok jakościowy. Co jednak z piwem? Czy znowu się udało? Przy okazji można się przekonać jak bardzo różni się kolor piwa w zależności od szkła oraz oświetlenia. Coś muszę z tym zrobić (poza zmianą szkła, bo nie ma takiej opcji. Za dobre jest.). Smoked Cracow Ho Ho Ho Piana: Bujna, o drobnych pęcherzykach, śnieżnobiała, ładnie znaczy szkło. Barwa: Jasne złoto, zmętnione. Zapach: Dodatki czuć zdecydowanie bardziej niż w wersji lanej. Oprócz typowych dla Grodzisza nut wędzonki, pszenicy, ziarnistości i słodowość zaznaczają swoją obecność morele, jabłka, delikatnie śliwki. Bardzo przyjemny, zbalansowany i zachęcający. Smak: Dość wysokie wysycenie. Pełnia zaskakuje – jak na Grodzisza jest całkiem wysoka. Pierwszy akord słodowy, pszeniczny, delikatnie wędzony. W drugim wychodzą suszone owoce, lekkie estry, kontynuowany jest wątek wędzony. Finisz stosunkowo wytrawny, o bardzo przyjemnej goryczce. Świetne piwo, niesamowicie pijalne. Jeden z lepszych przykładów piwa Grodziskiego. Dość powiedzieć, że mój główny wybór podczas premiery. Dori II Piana: Średnio bujna, dość trwała, beżowa. Opadając znaczy szkło. Barwa: Głęboki bursztyn, mocno opalizujące. Zapach: Solidna słodowość, lekki karmel i cukrowość, sporo owocowych estrów, podszyte delikatnymi pieprznymi, fenolowymi nutami. Smak: Świetny balans. Średnie wysycenie, wysoka pełnia. Pierwszy akord brzmi słodem, konkretną pełnią. W drugim pojawia się słodycz, karmel, jeszcze więcej owocowych estrów (jest nawet delikatny banan), pieprzność. Finisz lekko cierpki, o dość wysokiej goryczce, ale nadal słodki. Solidne, mocne piwo. W trakcie wieczoru trwały spory frakcji Dori/Szałpiw, które piwo lepsze. Hoppy New Year Piana: Średnio bujna, o drobnej konstrukji, biała, dość trwała. Znaczy szkło. Barwa: Jasny mahoń, opalizujące. Zapach: Przyjemna słodowość, lekkie nuty karmelowe, sporo estrów owocowych. Dodatkowo wyczuwalne żywice i bardzo nikłe cytrusy. Aromat dość delikatny, ale jednak wszystkie składowe siedzą na swoim miejscu przez co są bardzo dobrze zbalansowane. Smak: Dość niskie wysycenie, średnia pełnia. Pierwsza gra zdecydowanie słodowość. Zaraz po niej wchodzą estry owocowe, lekki karmel, spora dawka żywic. Zresztą wspomiane żywice są motywem przewodnim tego piwa. Co jest również odczuwalne na finiszu, który jest dość szorstki, z wyczuwalnym rozgrzewającym alkoholem. Piwo dość wytrawne, przyjemnie zbalansowane. Zdecydowanie pijalne. Aromat jak i smak ukierukowane zdecydowanie na żywiczną stronę mocy, więc jest to ciekawa odmiana od cytrusów. Pracownia Piwa & SzałPiw „3” Piana: Początkowo średnio bujna, bardzo drobna, beżowa. Po pewnym czasie opada do drobnego dywanika, znacząc szkło. Barwa: Piękny, głęboki ciemny rubin. Lekko opalizujące. Zapach: Słodowa pełnia, karmelowe i palone nuty, morele, brzoskwinie, bardzo delikatna chmielowość. Smak: Dość niskie wysycenie i średnia pełnia. Słodowość i karmel uzupełniane są przez lekką cierpkość i wuchtę owocowych estrów. Finisz lekko pieprzny, szorstki, przyjemnie kontrastuje z karmelowością. Dość goryczkowe. Piwo zdecydowanie bardziej do sączenia niż radosnego tankowania pod korek w knajpie. I to by było na tyle Wyświetl pełny artykuł
  9. Na Piwowarskiej Gwiazdce swoją premierę miał Porter Bał [...] Wyświetl pełny artykuł
  10. „Beer Wars” to dokument z 2009 roku o walce na rynku piwa w USA. Obrazuje on zmagania rzemieślniczych browarów z koncernami i demaskuje nieczyste zagrywki, jakich te drugie się imają, by utrudnić rozwój konkurencji. Nasz rynek piwny jest łudząco podobny do tego, który istniał w USA jakieś 30 lat temu. Tam, jak i tu, rynek […] Post Beer Wars po polsku pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  11. Rano mieliście okazję posłuchać, co sądzę o wpływie ŻAP [...] Wyświetl pełny artykuł
  12. W ostatnim okresie czasu przedstawiłem wam kostarykańskie browary działające po obu stronach tamtejszego wybrzeża. Dziś przyszedł czas na browar funkcjonujący w centralnej części tego kraju. Zapraszam was w okolice miasta Tilaran, gdzie przyszło działać browarowi Lake Arenal Brewery. Został założony w 2009 roku, na terenie hotelu o tej samej nazwie. Przepięknie położony hotel, z którego roztacza się zachwycający widok na tamtejsze jezioro oraz na otaczającą zewsząd dżunglę, w pełni rekompensuje trudy w dotarciu do tego miejsca. Z pewnością dodatkowym atrybutem tego miejsca jest tamtejsze piwo, wytwarzane tutaj w dwóch odmianach. Mimo, że piwa te nie reprezentowały światowego poziomu, genialnie umilały nam czas. Po dziś dzień pamiętam jak siedząc na wygodnych fotelach, trzymając jednocześnie w dłoniach zmrożone kufle wypełnione piwem, rozkoszowaliśmy się wspaniałym widokiem na dżunglę i jezioro, a jednocześnie wsłuchiwaliśmy się w cichy pomruk pracującej warzelni. W tym czasie nic lepszego nie mogłem sobie wymarzyć! Mimo, że browar ten został założony jako browar restauracyjny, ze względu na niewielką ilość gości zaglądających do tego hotelu, browar jest zmuszony dystrybuować swoje wyroby do stolicy kraju. W przeciwnym razie los browaru byłby przesądzony. Zasmucające jest to, ponieważ browar, który posiada warzelnię liczącą raptem 330 litrów oraz dwa tanki fermentacyjne i dwa zbiorniki leżakowe, które każde liczy sobie 6 hektolitrów, aby przetrwać na rynku musi wysyłać swoje piwo do miasta oddalonego o 200 kilometrów. Po cichu jednak liczę, że odwróci się od nich ta koniunktura i browar będzie mógł dedykować swoje moce produkcyjne wyłącznie dla ich firmowej restauracji. Zanim jednak nie zastąpi odbicie od dna, browar postanowił produkować wyłącznie dwa typy piw. Są nimi Pale Ale (5,0% alk.) oraz dolno-fermentacyjny dunkel (5,0% alk.). Na uznanie zasługuje fakt, że jako jedyni w tym kraju serwują swoje wyroby z tanków pośredniczących. Żaden inny browar z tego kraju do tej pory nie zdecydował się na taki ruch, co może dziwić, wszak nie od dziś wiadomo, że piwo z tanka zdecydowanie lepiej smakuje niż piwo z beczki. Reasumując. Idealne miejsce na wakacyjny wypoczynek dla osób ceniących ciszę i dobre piwo. . Tanki fermentacyjne . Tanki leżakowe . Tanki pośredniczące . Dunkel . Pale Ale oraz Dunkel . W środku dżungli wymowny kierunkowskaz. . Słońce, piwo, woda… Istny raj! Wyświetl pełny artykuł
  13. Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia preze [...] Wyświetl pełny artykuł
  14. Licznik łapek zbliża się do 1500, a więc norma wyrobion [...] Wyświetl pełny artykuł
  15. Kranowzięcie czyli anglojęzyczne Tap Takover, Pracownia Piwa przeprowadziła ponownie w czwartkowy wieczór 18 grudnia w warszawskiej Piwnej Sprawie. Los chciał, że tego samego dnia odbyło się otwarcie nowego wielokranu Same Krafty na Starym Mieście, więc opcja na spokojną degustację czterech nowych piw Pracowni była iluzoryczna. I faktycznie, tłum ludzi który kłębił się na otwarciu Samych Kraftów, sprawnie teleportował się za kontuar Piwnej Sprawy. Z rozmów ze współwłaścicielem Tomkiem, wnioskować można że sytuacja jest rozwojowa. Czechów za 6 złoty nikt pić nie chce, za to już amerykany po 11 zł za 0,25 i krajowi rzemieślnicy schodzą bardzo dobrze. I tego się trzymajmy, życząc powodzenia krzewieniu piwnej kultury w północnej Warszawie A bonusowo degustacja świątecznego Saint No More Hoppy Dark Ale z AleBorwaru, którą przeprowadziłem z Tomkiem z Piwnej Sprawy! „Kranowzięcie” copyright by Michał Wardaszka Wyświetl pełny artykuł
  16. Ponieważ SNM13 było już przez mnie degustowane w zeszły [...] Wyświetl pełny artykuł
  17. Warszawska Starówka to miejsce dziwne. Przed wojną zamieszkałe przez stołeczną biedotę, w czasie Powstania było terenem najcięższych walk, które obróciły ten teren w kompletną ruinę. Po wojnie dziwnym zrządzeniem podjęta została decyzja o odbudowie Starego Miasta w historycznym kształcie, co dokonało się w 1953 roku. Od tamtego czasu dzielnica ta jest swego rodzaju skansenem, miejscem odwiedzanym przez turystów, gdzie zabiera się dalszą rodzinę i znajomych którzy przyjechali zobaczyć Warszawę. Drożyzna i niewiele ciekawych miejsc gdzie można spędzić wolny czas powodowały, że na Stare Miasto zapuszczałem niezwykle rzadko. Teraz może się to zmienić dzięki nowej inicjatywie wlaściciela herbaciarni i kawiarni „Same Fusy”. Obserwując trend na piwnym rynku podjął decyzję o zagospodarowaniu tego dziewiczego właściwie terenu i uruchomieniu wielokranu. Pod piwnym względem pomaga mu znany wśród stołecznych piwnych freaków, autor fanpejdża Okonapiwo, Marcin Kwil. Co tu więcej pisać – jest chłodnia, jest dziesięć kranów, są proporcjonalne cenowo pojemności, jest w końcu mityczny pils za 3 złote. W knajpie! W dodatku pizza i burgery. Cóż zrobić, trzeba odwiedzać Same Krafty, Warszawa, Nowomiejska 10 www.samekrafty.pl A w bonusie krótki wywiad z Darkiem z kontraktowego Spirifera dokonany przy okazji premiery ich nowego piwa Haka – Rye IPA, mającej miejsce właśnie na otwarciu SamychKraftów Hasło „Rewitalizacja Starówki” w piwnym kontekście pochodzi o Jacka ‚hasintusa’ Materskiego. Pozdrawiam! Wyświetl pełny artykuł
  18. Coś nie mają szczęścia w tym Chmielogrodzie do zgodnośc [...] Wyświetl pełny artykuł
  19. Przed rokiem Pinta zachwyciła piwny światek wypuszczając genialnego Imperatora Bałtyckiego, którzy rzutem na taśmę wtargnął do czołówki piw 2013. Czy w tym roku powtórzy swój wyczyn za sprawą Special Double IPA – Quatro? The post Pinta Quatro appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  20. Nawiązałem, jak się zapowiada, dość szeroką współpracę [...] Wyświetl pełny artykuł
  21. Portugalski kraft – jakżeby inaczej w postaci IPA [...] Wyświetl pełny artykuł
  22. Karaiby, przepiękny zakątek świata, który nie tylko może poszczycić się zapierającymi w dech piersi pejzażami, ale również ma do zaoferowania fantastyczną kuchnię oraz, co dla wielu będzie zaskoczeniem, wspaniałe piwo. Zapewne wielu z nas słyszało a może nawet piło nagrodzone na wielu konkursach doskonałe stouty z Jamajki, Puerto Rico czy też z Belize. Dziś do tego grona nieśmiało dołącza Kostaryka ze swoimi ciemnymi piwami. Idealnie w ten trend wpasowuje się kostarykański browar Bri Bri Springs Brewery. Browar założony w 2012 roku, na skraju karaibskiego miasteczka Puerto Viejo de Talamanca, odgrywa obecnie znacząca rolę w popularyzowaniu piwowarstwa na terenie Kostaryki. Dla wielu zaskoczeniem a może nawet i szokiem będzie zobaczenie w jakich warunkach przyszło funkcjonować powyższemu browarowi. Na niewielkim skrawku ziemi, na klepisku, tuż za hostelem Kaya’s Place, w którym to sprzedaje się wyłącznie ich piwo, warzy oraz fermentuje się ich piwo. Warzelnia, to tak naprawdę przerobiona 100 litrowa lodówka turystyczna, która obecnie spełnia rolę naczyń warzelnych o wybiciu 50 litrów. Zbiorniki fermentacyjne, to nic innego jak klasyczne butle na wodę oraz beczki przystosowane do przechowywania żywności. Natomiast 20 litrowe kegi do napojów służą tutaj jako zbiorniki leżakowe. Całość robi piorunujące wrażenie. Niemniejsze wrażenie robi również wybór jak i jakość tychże piw. Brown Ale (6,5% alk.), Chocolate Porter (5,5% alk.), klasyczny Barley Wine (14,0% alk.) oraz trudny do zidentyfikowania napój na bazie Imbiru i Mango, mający bagatela 16% alkoholu. Nam szczególnie do gustu przypadł Chocolate Porter. Nie wiem, czy to była sprawka rewelacyjnej pogody, czy też może pięknej plaży, przy której znajduje się firmowy lokal browaru, ale piwo po prostu zniewalało swoim profilem. Wspaniały smak ciemnej czekolady oraz przypalanych orzechów, przepięknie przeplatał się z waniliowym aromatem tegoż że piwa. Rewelacja! Koniecznie musicie ich odwiedzić! Browar w całej okazałości . Warzelnia . Pomiary czyli pełna profeska . Zbiorniki fermentacyjne . Piwne menu . Brown Ale oraz Chocolate Porter . Ginger/Mango Basi oraz Barley Wine . Wnętrze firmowej knajpy Wyświetl pełny artykuł
  23. Czy wysycanie piwa azotem jest zarezerwowane jedynie dl [...] Wyświetl pełny artykuł
  24. Angielski Irlandzki Porter z samego końca Irlandii. Jak [...] Wyświetl pełny artykuł
  25. Nadejszła wiekopomna chwila by opublikować pierwszą wideodegustację dokonaną solo, bo te z Tomkiem Kopyrą może mieliście okazję oglądać. Pomysł był taki aby po pierwsze nie robić tego w domu, bo wiecie zapewne że jestem zadeklarowanym zwolennikiem picia piwa w lokalu. Po drugie zaś, chciałem by degustacja nie dotyczyła prostego opisu jakiegoś nowego piwa. Zagrałem va banque – nie dość, że zdecydowałem się na piwo będące hybrydą stylu Tripel oraz AIPA, to jeszcze urządziłem sobie „ślepy test”. Wszystko ku uciesze widzów W pierwszej części krótko o samych piwach oraz blind test, niedługo część druga ze zwykłą degustacją oraz skonfrontowanie wyników! Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.