Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 627
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. nowy trend w naszym pięknym kraju? Daj Boże. Piwo zdecydowanie wpisane jest w słowiańską tradycję i kulturę. Dlaczego więc istnieje taki opór materii przy uznaniu tego konkretnego trunku, wraz z całym ceremoniałem, za dobro tejże kultury? Whisky, koniak, wina – jasne, spoko. Szlachetne trunki. A piwo to niby co, psu spod ogona wypadło? Od długiego czasu powtarzam, że jest to cokolwiek dziwne podejście. Dlatego cholernie cieszą mnie premiery piwne z wygarem. Oczywiście, nie każde taką premierę mieć musi. Zresztą przy nowym piwie praktycznie co tydzień byłby to niezły przesyt. Co za dużo to i świnia nie zje. Natomiast wybranie tych kilku piw wokół których można zbudować zajebistą otoczkę i imprezę nie jest nieosiągalne. Na premierę Brown Foot w Gdańsku nie dotarłem, natomiast oprawa Golden Monk w Kufle i Kapsle była kapitalna. Światło i dźwięk. Brakowało tylko motocykli i wybuchów. Poważnie, chylę czoła. Tak to powinno wyglądać. Piwo jest napojem radosnym, towarzyskim, do zabawy w gronie przyjaciół i znajomych. W aktualnej sytuacji na rodzimym rynku w zasadzie każde dobre piwo i tak sprzeda się na pniu. Nie trzeba robić niczego poza wrzuceniem na stan i na tabliczkę informacyjną. Dlatego tym bardziej cieszy, że niektórym „się chce”. Siedząc w branży wygląda to trochę inaczej (wszyscy się znają), natomiast dla szeregowego konsumenta piw rzemieślniczych świetną opcją jest możliwość spotkania się z ludźmi odpowiedzialnymi za ulubione piwa. W końcu to już praktycznie celebryci W zasadzie to tylko wstęp do dyskusji na temat miejsca piwa w popkulturze. Jestem ciekaw jak dalej się to potoczy. Wyświetl pełny artykuł
  2. Ostatnio głośno lansowanym trendem w kulturze piwnej jest tzw. “food pairing”, czyli łączenie piwa z jedzeniem, czyli dobieranie do określonego stylu piwa, odpowiedniej potrawy, która będzie się z tym piwem komponować. Właściwie każdy szanujący się bloger piwny zahaczył lub powinien zahaczyć o ten temat, bo to jest takie trendy i jazzy i w ogóle wow. […] Wyświetl pełny artykuł
  3. Zaproszenie na kursy sensoryczne, degustacyjne i inne D [...] Wyświetl pełny artykuł
  4. Czyli jak to RISy statkiem do Rosji pływały. Drugie, po [...] Wyświetl pełny artykuł
  5. Będąc w RPA nie sposób oprzeć się wrażeniu, że każdy tamtejszy zajazd, bar czy restauracja jest wspaniale utrzymana. Podobnie ma się rzecz z browarami oferującymi na miejscu piwo. Istnieje jednak mały wyjątek od tej reguły… Za każdy razem, gdy odwiedzaliśmy prowincjonalne brewpuby działające w południowej Afryce, naszym oczom ukazywały się pięknie zadbane budynki, które nie dość, ze znajdowały się w przepięknych zakątkach, to na dodatek piwo i strawa okazywała się tam nad wyraz zachwycająca. Zapraszam was do Sinksabrug, niewielkiej rolniczej wsi specjalizującej się w hodowli trzody chlewnej. Właśnie tam, w 2009 roku, na kompletnym pustkowiu, w jednej z farm umiejscowił się browar o wymownej nazwie Misty Meadows Craft Brewery. Liczyliśmy, że zastaniemy tam niewielki browar, który będzie w cichej scenerii leniwie warzył swoje piwa a w powietrzu będzie czuć przyrządzaną w tym momencie smakowitą strawę. Nic bardziej mylnego. Zamiast cudownych krajobrazów zastaliśmy zapomnianą przez cały boży świat okolicę. Nie wiem, czy jesteście sobie wyobrazić, jakie było nasze zdziwienie, gdy naszym oczom ukazała się rozpadającą obora, w której to ponoć miał funkcjonować browar. Cały kompleks budynków wyglądał na opuszczony przez ludzi już od dłuższego czasu. Obdrapane ściany, wszędzie panujący nieład oraz dość nieprzyjemny zapach, który wydobywał się z okolicznych farm. To nie mogła być prawda. To musiała być pomyłka! Niestety, prawda okazała się bolesna. Gdy żona w nieco wisielczym humorze podziwiała widoki otaczające ją, ja oddałem się wędrówce po wnętrzach zabudowy browaru. Już pierwszy krok w głąb budynku, zaprowadził mnie do warzelni browaru. Naczynia warzelne o wybiciu pięciu hektolitrów, mimo, że w tym czasie nie pracowały, wyglądały na dość często wykorzystywane. W kolejnym pomieszczeniu natknąłem się na zbiornik służący otwartej fermentacji i tej chwili pomyślałem, jednak może nie będzie tak tu strasznie. Kolejne etapy już nie były tak ekscytujące. Chłodnia przeznaczona dla dwóch zbiorników leżakowych oraz bar, w którym to oferowano za niewielką opłatą piwo. Okazało się, że browar wyłącznie warzy jeden gatunek piwa, a jest nim Amber Ale (4,0% alk.). Piwo o bursztynowej barwie i zbożowym aromacie uwodził nasze nozdrza. Niestety w smaku było nieco gorzej. Lekkie, orzeźwiające nuty chmielowe wraz z owocowymi akcentami tworzyły całkiem zgrany duet, gdyby nie jeden uporczywy element tego piwa. Był nim delikatny kwasek pochodzący raczej ze złej technologii warzenia niż ze starości. Reasumując, nie polecam nikomu wizyty u nich, chyba, że ktoś miałby ochotę na wspominki o stary, poczciwym Edim sprzed lat dziesięciu. . . . . . Wyświetl pełny artykuł
  6. A degustowaliśmy Porter Warmiński z Kormorana. Pamiętac [...] Wyświetl pełny artykuł
  7. Piwna rewolucja nierozerwalnie związana jest z jednym stylem – American India Pale Ale. Wywraca on stary piwny ład do góry nogami. Oferuje więcej wszystkiego – smaku, aromatu, goryczki. Do tego zapachy jakże inne od tego co znaliśmy do tej pory … Czytaj dalej → Post Rewolucja nie musi być gorzka pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  8. Czesław znowu Ci się udało Jeżeli śledzicie mój fanpejdż/Instagram pewnie wiecie, że Browary Regionalne Jakubiak wyprzedziły moje zamiary i Aneta podrzuciła mi nowości zanim zdążyłem przejść się po nie do sklepu. Długo nie musiały czekać na sprawdzenia co w butelkach siedzi. Ciechan Grand Prix Piana: Śnieżnobiała, drobno pęcherzykowata, średnio bujna, ale za to bardzo trwała. Koronka postrzępiona. Znaczy szkło. Barwa: Piękne złoto, przy czym warto nalać bez osadu. Zawiesina dosyć mocno zmętnia. Zapach: Kapitalny aromat. W żadnym względzie nie ustępuje tuzom i wyznacznikom stylu obecnym na rynku. Cytrusy, owoce tropikalne, owocowe estry, żywice, sosna – wszystko czego możemy spodziewać się po amerykańskich IPA jest tutaj obecne. Dodatkowo elegancko podszyte jest zacną słodową nutą. Smak: Średnie wysycenie. Pełnia adekwatna do stylu. Początkowa słodowość szybko przechodzi w nuty cytrusowe, owocowe i żywiczne. Znowu – wszystko czego potrzeba w takim piwie i w takim stylu. Finisz goryczkowy, głównie żywiczny, lekko zalegający. Alkoholowy dopiero po chwili. Bardzo pijalne. Sporo owoców tropikalnych. Świetne piwo. Przeniesienie receptury domowej do browaru większej skali nigdy nie jest łatwe. Tutaj się udało idealnie. Przemyślana receptura i proces dały w konsekwencji wybitnie pijalne, aromatyczne piwo. Zdecydowanie warto kupić. A Ciechan powinien dogadać się z Czesławem i wprowadzić je do stałej oferty. Bojan Black IPA Piana: Dosyć niska, beżowa, drobno pęcherzykowata, trwała. Znaczy szkło. Barwa: W drugiej wersji już zdecydowanie jest black. Zapach: Karmel, palone słody, lekka sosnowa nuta.W tle bardzo delikatne estry owocowe. Bardziej Schwarzbier niż Black IPA. Smak: Nisko nasycone. Dosyć aksamitne, smakuje bardziej jak połączenie Milk Stouta ze Schwarzbierem. Słodowość przepleciona lekką słodyczą, następnie posmaki karmelowe i palone, lekkie estry owocowe. Finisz palony, aksamitny, Lekko acz wyczuwalnie kwaskowate. Zdecydowanie lepiej niż przy pierwszym podejściu. Aczkolwiek nadal nie jest to jeszcze Black IPA. Warto wrzucić zdecydowanie więcej chmielu. Bojan Toporek Piana: Piękna, bujna, drobno pęcherzykowata i śnieżnobiała. Bardzo trwała, znaczy szkło. Barwa: Jasne złoto/bursztyn. Opalizujące. Zapach: Nuty typowo lagerowe wzbogacone o cytrusowe nuty chmielu. Wraz z ogrzewaniem piwa nuty cytrusowe wychodzą na pierwszy plan. Bardzo ciekawy pomysł i fajnie to gra. Smak: Średnie wysycenie. W smaku wychodzi lekki diacetyl, ale jest na rozsądnym czeskim poziomie. Skupione jest na tym na czym powinno – słodowości i chmielu. Początkowe nuty słodowe grają razem z lekkim jasnym karmelem i zbożem. Finisz wyczuwalnie goryczkowy, dobrze zbalansowany. Ciekawy pomysł, fajnie całość gra. Mimo, że jestem wyczulony na diacetyl to w tym konkretnym piwie nawet nie przeszkadzał. W zasadzie Toporek przypomina czeskie eksperymenty z jankeskim chmielem, a jak powszechnie wiadomo są one strasznym przedmiotem pożądania. Dobrze więc, że i u nas coś się ruszyło. Wszystkie piwa testowałem w jednej turze i coś czuję, że zrobiłem tym krzywdę Toporkowi i Black IPA. Po prostu Grand Prix jest fenomenalnym piwem. Co zresztą potwierdziło w sobotę z beczki w Kufle i Kapsle. Jeżeli pojawi się w sklepie – bierzcie w ciemno. Tak powinno smakować AIPA. Wyświetl pełny artykuł
  9. A w nich najważniejszy jest taki, że dziś (30.11.13) o [...] Wyświetl pełny artykuł
  10. Chocolate Chipotle Stout Piwo przywiezione z Edynburga [...] Wyświetl pełny artykuł
  11. Kolejne piwo domowego piwowara uwarzone w browarze Jan [...] Wyświetl pełny artykuł
  12. Długo czekałem na chwilę, kiedy to będę mógł w sercu Kaszub napić się dobrego piwa pochodzącego z browaru działającego na tych pięknych ziemiach. Czy się doczekałem? O tym poniżej… Trzy lata temu piwny światek obiegła plotka, że w Kościerzynie, w miejscu gdzie znajdują się pozostałości po dawnej słodowni, powstanie browar! Z początku wiadomość tą traktowałem z lekkim przymrużeniem oka. Z czasem jednak, gdy docierały do mnie kolejne wiadomości dotyczące tej inwestycji, z coraz większą uwagą przyglądałem się tej inwestycji. Już sama zapowiedź, że browar ma powstać w miejscu, które w przeszłości było silnie związane z miejscowym przemysłem piwowarskim, wzbudzało we mnie niekłamaną euforię. Gdy w połowie 2011 roku, niemiecki producent sprzętu browarniczego Kaspar Schulz ogłosił, iż będzie dostawcą całej instalacji do nowo powstającego browaru w Kościerzynie, całość nabrała dla mnie rumieńców. Co prawda z początku kręciłem głową, gdy inwestor równał z ziemią zabytkowe zabudowania zachowując jedynie basztę słodowni. Jednak z czasem, gdy obserwowałem, jak inwestor z pietyzmem rekonstruuje budynek przekonałem się, że może z tej bryły powstać coś intrygującego. I nie myliłem się! W chwili obecnej, w mojej ocenie, budynek ten pięknie się wyróżnia na tle kościerskiej tkanki miejskiej. Wnętrza restauracji, zostały utrzymane w klimacie XIX-wiecznego industrializmu. Żeliwne filary podtrzymujące stalowe belki stropowe wraz z ceglanymi ścianami, z powodzeniem próbują nas przenieść w miniony wiek. Niezaprzeczalnym, dodatkowym atutem są z pewnością wiszące na ścianach reprodukcje fotografii przedstawiające kościerski browar z czasów gdy tętnił życiem. Niewielką skazą na tym idyllicznym obrazu są dziwaczne fotele i kanapy znajdujące się we wnętrzach lokalu, które ni jak pasują do tego pięknego otocznia. Jednak najważniejszym dla mnie detalem, jest to, co możemy odnaleźć w głębi restauracji. Tym detalem, ale jakże istotnym, jest warzelnia o wybiciu dziesięciu hektolitrów. Naczynia warzelne pokryte kołnierzem miedzianym przepięknie komponują się z całym otoczeniem. Inteligentne umiejscowienie kotłów warzelnych pozwoliło na podziwianie ich z dwóch poziomów restauracji. Z poziomu parteru, gdzie znajduje się restauracja oraz z poziomu piwnic, gdzie będzie znajdować się piwiarnia. Z dużym zadowoleniem przyjąłem fakt, że właściciel nie zapomniał o miłośnikach piwowarstwa i udostępnił dodatkowo na widok publiczny pomieszczenie, w którym to, znajdują się zbiorniki fermentacyjno-leżakowe. Kolejnym pozytywnym sygnałem płynącym z tego miejsca jest samo pomieszczenie, w którym to obecnie znajdują się dwa 10 hektolitrowe unitanki, pięć 20 hektolitrowych unitanków oraz trzy zbiorniki wyszynkowe, liczące każde po 10 hektolitrów. Co w nim jest takie nadzwyczajnego? Otóż, ze względu na obszerność tego miejsca, planowane są w tym miejscu kolejne inwestycyjne zakupy a to dobry prognostyk na przyszłość. W chwili obecnej browar w swojej ofercie posiada trzy gatunki piw. Kartę piw otwiera dolnofermentacyjny, niefiltrowany jasny lager o parametrach 12,4 blg i 5,8% alk. oraz dolnofermentacyjny, niefiltrowany ciemny lager o parametrach 10,0 blg i 3,9% alk. a zamyka górnofermentacyjny, jasny hefeweizen o parametrze 5,8% alk. Szczególnie przypadły mi do gustu dwa z trzech piw. Jasny lager, zbliżony charakterem do północno-niemieckich pilsów. Nadzwyczaj wysoka goryczka przepięknie wspierała zbożowe akcenty tego piwa. Piło się je nad wyraz przyjemnie. Drugim piwem, które mnie zachwyciło był hefeweizen. Rodem ściągnięty z Górnej Bawarii. Charakteryzował się zniewalającym aromatem złożonym z owoców cytrusowych i korzennych przypraw. W smaku dominowała wyraźna nuta drożdżowo-zbożowa. Genialne piwo na każdą porę roku! Trzymam mocno kciuki za nowo otwarty browar na kaszubskiej ziemi, licząc jednocześnie że stanie się on jedną z jaśniejszych gwiazd na polskiej scenie piwowarskiej. Powodzenia panowie! . . . . “Keller” . . “Pszeniczne” . Wnętrze piwiarni . Wnętrze restauracji Wyświetl pełny artykuł
  13. by Simon Martin from Real Ale Craft Beer Jak wspominałe [...] Wyświetl pełny artykuł
  14. Pierwsza odsłona długo obiecywanego i przez wielu wyczekiwanego poradnika piwowara domowego. Cykl rozpocząłem pod koniec września notką wstępną “6 powodów dlaczego warto warzyć piwo w domu”, która szybko stała się jednym z najpopularniejszych tekstów w historii tego bloga. Część merytoryczną poradnika, postanowiłem zacząć od omówienia podstawowego sprzętu piwowara domowego. Co jest niezbędne, a bez czego można się […] Wyświetl pełny artykuł
  15. czy będzie przelot komet? Czy powinienem na wszelki wypadek przytroczyć sobie do pasa mojego wiernego KaBara? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Większość piwoszy pamięta jeszcze burzę w szklance wody jaka rozpętała się po opublikowaniu pierwotnej wersji etykiety Golden Monk AleBrowaru. Rozmaite samozwańcze autorytety moralne grzmiały nad upadkiem i zdziczeniem obyczajów/satanizmem/masowym wymieraniem krylu. W tym ci od bojkotowania ogórków konserwowych. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby bojkotować zajebiste ogórki konserwowe? Nieważne, w końcu każdy powód do zrobienia szumu jest dobry, szczególnie w Internecie. Zróżnicowanie piwnych etykiet na całym świecie jest jednym z uroków tej branży. Część jest totalnie odjechana, z kolei na widok innych osoby bojkotujące AleBrowar padłyby na apopleksję tocząc pianę. Może wystawiam się na strzał, ale cóż. Czasami trzeba Dlatego zaproponowałem chłopakom z AleBrowaru, że przy okazji warszawskiej premiery Golden Monk w Kufle i Kapsle z chęcią zrobię krótką prelekcję na temat dziwacznych piwnych etykiet. Jeżeli jeszcze nie wiecie co ze sobą zrobić w sobotę wieczorem, zapraszam na Nowogrodzką 25. Jakoś chwilę po 19 będzie można zobaczyć jak wkładam kij w mrowisko. Płonący. A ognisko jest podlane benzyną i mrówki wybudowały je na pojemniku z termitem. Wyświetl pełny artykuł
  16. Jakiś czas temu w cyklu 1000 IBU zastanawiałem się ile [...] Wyświetl pełny artykuł
  17. recenzenckie leczo Aczkolwiek nie testowane przy jednym podejściu. Czemu leczo? Tak jak blendy whisky zwykłem nazywać leczo, tak i wrzucenie do jednego wora trzech różnych piw można w ten sposób określić. Jak tu się znalazły? W zasadzie to przeglądałem miliard folderów roboczych i te trzy piwa rzuciły mi się najbardziej w oczy. Szkoda nie opublikować, szczególnie ze względu na Harpoon. Na pierwszy rzut idzie piwo otrzymane przy okazji spotkania sensorycznego od Jacka z Artezana, dzięki raz jeszcze! Harpoon 100 Barrel Series Kettle Cup 2013 Hoppy Belgian Style Blonde Piana: Wysoka, drobno pęcherzykowata, śnieżnobiała. Stosunkowo szybko łączy się w większe pęcherze i zaczyna opadać. Znaczy szkło, ale nie najpiękniej. Barwa: Złota, opalizujące. Zapach: Cytrusy, pieprzne fenole, owocowe estry, sosna. Rześki, orzeźwiający i zachęcający. Bardzo zbalansowany zapach, pięknie „pracuje” w nosie. Ciekawe połączenie belgijskości z amerykańskimi chmielami. Smak: Wyższe wysycenie. Pierwsza nuta to piękna, okrągła i gładka słodowość. Przechodzi w kapitalne fenole, przyprawkowe nuty, cytrusy i żywiczne aromaty z amerykańskiego chmielu. Finisz cytrusowy z wyraźnie zaznaczoną goryczką, która jednak idealnie komponuje się w całości bukietu. Świetne piwo, wybitnie pijalne, nie przesadzone i przekombinowane. Wszystko idealnie wpasowane w swoje miejsce. Widać, że napracowano się nad nim i dopieszczono do granic możliwości. Pora na Sierra Nevada. Browar, który traktuję podobnie do Brew Doga – uchodzi za ikonę całego ruchu piwowarstwa rzemieślniczego, ale piwa robią średnie. Sierra Nevada Celebration Piana: Bujna, piękna, drobno pęcherzykowata, lekko przybrudzona. Trwała, wolno opada i znaczy szkło. Barwa: Bursztynowa, opalizujące. Zapach: Chmiel, cytrusy, lekkie żywice, mocna zielona herbata, słód, lekki alkohol. Dodatkowo estry owocowe. Dosyć rześki aromat. Przy czym należy wziąć poprawkę na to, że mimo opisu aromat nie jest szczególnie intensywny. Smak: Stosunkowo mocno wysycone i kwaskowate. Nie jest to kwas zepsutego piwa, po prostu ta cecha nie została niczym skontrowana co daje efekt niezbalansowanego piwa. Pierwszy akord to słodowość i średnia pełnia. Następnie wchodzą posmaki karmelu i biszkopta. Finisz ze średnią, ale zaznaczoną goryczką i lekką nutą alkoholową. Jak to już w przypadku Sierra Nevada bywa – ujdzie, ale nic specjalnego. I ostatni z trójki. Mikkeler George Piana: Bujna, drobno pęcherzykowata, piękna, ciemnobrązowa. Wolno opada do 1,5cm warstwy. Barwa: Mazut i otchłań Piekieł. Zapach: Przebogaty. Mamy tutaj całą gamę ciemnych aromatów z czekoladą i kawą na czele. Dodatkowo wychodzi porto, drewno, lekkie estry owocowe. Całość podszyta jest słodowością, lekkim karmelem, amaretto i wanilią. Jest pięknie. Smak: Totalna gęstość i pełnia, odniesienie do mazutu nie jest bezpodstawne. Pełnia, słodowość i słodycz atakują kubeczki smakowe od samego początku. Następnie pojawiają się akcenty czekoladowe, kawowe, amaretto, lekki karmel, porto i ciekawa cierpkość jak od beczki. Finisz mimo iż cierpko-wytrawny jest aksamitny, elegancko podszyty alkoholowym ciosem. Pełne i mocne, a mimo tego wyjątkowo pijalne. Alkohol jest, ciężko żeby nie było przy takiej zawartości butelki, ale jest idealnie zakamuflowany. Bardzo pijalne. Na aktualną aurę w sam raz. Wyświetl pełny artykuł
  18. Punkowcy grają muzykę klasyczną. BrewDog pojawia się cz [...] Wyświetl pełny artykuł
  19. Najnowszy tekst na natemat.pl, a w nim z czego robi się [...] Wyświetl pełny artykuł
  20. Sam już nie wiem co widzę nadzwyczajnego w browarze, o którym spróbuję wam opowiedzieć? Wszak browar ten nie należy ani do urodziwych, ani tradycyjnych a tym bardziej do innowacyjnych. Mowa o Landshuter Brauhaus znajdujący się w bawarskim mieście Landshut. Mimo, że browar wpisał się złotymi głoskami do historii miasta, większość mieszkańców tego uroczego miasta nie utożsamia się zbytnio z tym browarem. Wolą pić piwa z innego, zdecydowanie większego browaru, z browaru Wittmann. Cóż ich prawo, ale pojąć tego postępowania nie mogę. Nie dlatego, że piwo pochodzi od mniejszego przedsiębiorstwa, ale dlatego, że smak bije konkurencje o dwie długości. Ale zostawmy już to, powróćmy do samego browaru. Browar mimo, że powstał w 1493 roku nie uchodzi za urokliwy. Gruntowna przebudowa w 1923 roku a następnie w latach 70-tych XX wieku uczyniła z tej firmy małe szkaradztwo. Podobnie ma się rzecz z parkiem maszyn browaru. Warzelnia o mocy 70 tysięcy hektolitrów rocznie, mimo że wizualnie pięknie się prezentuje pochodzi z lat 80-tych ubiegłego wieku. Jeszcze gorzej jest w dziale fermentacyjnym i leżakowym. Całość pochodzi z ostatniej dziesięciolatki. Unitanki z kwasoodpornej stali nigdy mnie jakoś nie przekonywały. Szkoda, że browar pozbył się starych wanien fermentacyjnych, bo widok z pewnością byłby zniewalający. Trudno się mówi. Co do samego asortymentu. No cóż, oferta w postaci piwa ciemnego (5,4% alk.), Hell-a (4,8% alk.) oraz jasnej (5,3% alk.) i ciemnej (5,2% alk.) pszenicy, może nie urywa przysłowiowej „dupy”, ale jakościowo jest grzechu warte. Szczególnie Hell i Hefe-Weisse zasługują na szczególną uwagę. Hell, charakteryzował się wyważoną goryczką i urzekającym chlebowym smaku. Takie zestawienie, na długi czas zapadnie mi w pamięć. Natomiast Hefe-Weisse, no cóż, klasyka przez duże K. Cytrusy, chlebowość, wysokie wysycenie, trwała piana …. Musicie koniecznie spróbować ich wyrobów! . . Wyświetl pełny artykuł
  21. “Jedziemy z Piwnym turystą w poniedziałek do Kościerzyny. Jedziesz z nami?” – Takimi słowami, poprzedzonymi głośnym dźwiękiem telefonu, Browarnik Tomek przerwał mój słodki niedzielny sen po sobotnich wojażach. “Yyyy, pewnie!” – odparłem półprzytomny, po chwili zadając sobie pytanie: “A właściwie to po co? Co może mnie zaskoczyć w kolejnym browarze restauracyjnym, co do którego nie […] Wyświetl pełny artykuł
  22. w końcu powinni wiedzieć lepiej? Ten rok to istne El Dorado w kontekście dostępności ciekawych piw z Jankeslandu. A będzie już tylko lepiej. W zeszłym z kolei poza piwowarami domowymi mało kto wiedział, czego konkretnie można się spodziewać po piwach dyniowych. Upolować amerykańskie piwo tego sortu miało okazję jedynie nieliczne grono szczęśliwców. Kto w końcu lepiej od Jankesów wie co należy zrobić z tym surowcem w piwie? Dynia była jednym z podstawowych źródeł skrobi na początku osadnictwa. Warto przyjrzeć się dwóm piwom, z dwóch browarów – jednego z moich ulubionych Flying Dog oraz już nie aż tak cenionego Hoppin’ Frog. Flying Dog The Fear Imperial Pumpkin Ale Piana: Początkowo średnio bujna, o idealnej strukturze, beżowa. Opada do 1cm dywanika znacząc szkło. Barwa: Piękny, głęboki palisander z iskrą. Świetnie wygląda pod światło. Zapach: Bardzo słodki aromat. Dynia, lukrecja, słód karmelowy, wanilia, estry owocowe, lekkie pieprzne fenole, czerwona porzeczka. Co ciekawe nie daje jakoś szczególnie przyprawami. Po zapachu ciężko stwierdzić czy jest cynamon, jałowiec lub goździki. Może w smaku wyjdzie. Smak: Bardzo pełne, nisko nasycone. Potężna słodowość przechodzi w fajne i bardzo przyjemnie zbalansowane nuty przypraw: cynamonu, imbiru, goździków. Dodatkowo podszyte są dynią i karmelem. Finisz jest przyjemną poezją z lekkiej goryczki, nut palonych, przyprawowych i dyni. Świetnie zgrane. Alkoholowe i rozgrzewające dopiero po przełknięciu. Świetnie zbalansowane i przemyślane piwo. Warto kupić, nawet jeżeli już nie ma w sklepach to za rok. Zapisać na liście życzeń i polować. Hoppin Frog Barrel Aged Frog’s Hollow Double Pumpkin Piana: Słaba, trzeba ją pobudzić do wytworzenia i szybko opada nie znacząc szkła. Barwa: Bardzo ładny głęboki bursztyn. Również klarowne z iskrą. Uwaga – po dopełnieniu szkła po raz drugi okazało się, że cały osad ładnie osiadł na dnie butelki. Zapach: Zupa ogórkowa z dodatkiem dyni. Jestem w ciężkim szoku. Generalna kwaskowatość plus przyprawy dają taki, mocno charakterystyczny efekt. Nie jestem zachwycony. Lubię zupę ogórkową, ale niekoniecznie w ramach piwa. Smak: Strasznie dziwne. Niby double, a dosyć płytkie. Dodatkowo słabe wysycenie. W smaku wychodzi, że za efekt ogórkowej odpowiedzialna jest beczka oraz przyprawy. Jak widać różnymi drogami można dojść do jednego efektu. I jest to cholernie słaby efekt. Początek to niska pełnia, niskie wysycenie, lekka słodowość i od razu dominująca kwaskowatość. Drugi akord to dynia, znowu kwaskowatość z whisky i dodane przyprawy. Finisz kwaskowaty, prawie jak od półwytrawnego wina czerwonego. Prawie 9% alkoholu z 18,4P to nic dobrego. Dodatkowo 7,3IBU nie ratuje sytuacji. Słabe piwo, lepiej kupić 2x Fear niż ten wynalazek. Nie jestem w stanie przejść tego skojarzenia z zupą ogórkową. W Hoppin’ Frog chyba lubią czasami tak zakombinować, że niekoniecznie wiadomo o co im chodziło i co chcieli za efekt uzyskać. PS. Jeżeli nie widzieliście – wczoraj pojawiła się recenzja tegorocznych Naked Mummy i Dyniamitu. Wyświetl pełny artykuł
  23. Odpowiedzi na 15. odcinek. Dzisiaj odpowiedzi na pytani [...] Wyświetl pełny artykuł
  24. spotkanie po roku Niby w teorii mogłoby to być powtórzenie tekstu sprzed roku. Ale rok to od cholery czasu, w przypadku ekip z AleBrowaru i Pinty oznacza to również dużo czasu na przemyślenie receptur i wyciągnięcie wniosków z zeszłego roku. Bez zbędnego lania wody, bo i nie ma co. Pinta Dyniamit Piana: Bardzo ładna struktura, średnio bujna. Wolno opada do 1cm warstwy. Oblepia szkło. Barwa: Mahoń, zmętnione. Zapach: Pachnie jak ciasto dyniowe w stylu piernika. Goździki, imbir, cynamon, mnogość ciekawych nut pieprznych i fenolowych podszytych solidną słodowością. Jest znacznie lepiej niż w zeszłym roku. Przyjemnie zbalansowane, przemyślanie, niedociągnięcia zostały zniwelowane. Lekkie estry owocowe, w szczególności banany. Fajnie to gra. Smak: Bardzo zbalansowane i po prostu przyjemne. Potwierdza odczucia z premiery podczas Halloween. Pełne, stosunkowo mocno wysycone. Początkowa pełnia i słodowość przechodzi szybko w posmaki piernika zrobionego z dynią, obecne są wszystkie posmaki przyprawkowe oraz owocowe. Finisz gładki, aksamitny, lekko pieprzny. Alkohol mocno ukryty, rozgrzewa w żołądku dopiero po pewnym czasie. Świetne piwo, bardzo zblanasowane i przemyślane. Warto kupić i wypić. Wersja butelkowa jak i beczkowa są znacznie lepsze niż w zeszłym roku. AleBrowar Naked Mummy Piana: Bardzo bujna, drobno pęcherzykowata, bardzo trwała, znaczy szkło. Barwa: Trochę jaśniejszy mahoń niż w przypadku Dyniamitu, ale za to bardziej klarowne. Zapach: Pierwsza myśl – pachnie pieczonym schabem. Ziele angielskie i gałka muszkatołowa to jednak nie jest aż tak dobry pomysł. Z jakiegoś powodu obecne są wędzone fenole. Bardzo słabo czuć wanilię i cynamon. Raczej nie kojarzy się piwem dyniowym, ale właśnie pieczenią. Smak: Znacznie lepsze niż wersja lana. Kojarzy mi się z połączeniem piwa dyniowego z rauchbierem. Słowem daje wędzonką. Mocno słodowe, średnio wysycone. Słodowość i pełnia przechodzi we wspomnianą lekką wędzonkę, dynię, susz świąteczny, lekki karmel. Finisz wytrawny, ziołowo-przyprawowy. Nie pasuje mi ta gałka i ziele angielskie. No i mam zgryz. W pojedynku wersji lanych wygrał Dyniamit. W przypadku piw butelkowych dysproporcja jest już mniejsza, ale nadal nie pasuje mi dodatek tych dwóch konkretnych przypraw. Jednak piwo dyniowe powinno być fajnie słodkie, kojarzyć się z piernikiem z masą dyniową. W każdym razie warto spróbować i jednego i drugiego. Jestem natomiast ciekaw czy mieliście okazję pić oba piwa w zeszłym roku i jak oceniacie aktualne. Wyświetl pełny artykuł
  25. Czyli świętowanie kolejnego jubileuszu. Od końca wrześn [...] Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.