Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 627
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Odpowiedzi do odcinka 16. Nie zaplanowałem niczego spec [...] Wyświetl pełny artykuł
  2. Korzystając z faktu, że dziś po raz ostatni w tym roku warzę piwo, postanowiłem, w trakcie przedłużającego się wysładzania, nagrać krótką wideo-instrukcję, mówiącą o tym w jaki sposób należy podchodzić do warzenia piwa i jakie kroki po kolei wykonywać. Takie warzenie w pigułce. Zapraszam. Tym razem nagrywałem tosterem. Filed under: Piwowarstwo domowe, Przy piwku, Wszystkie […] Wyświetl pełny artykuł
  3. Początek grudnia mieliśmy naprawdę ciekawy. Sporo piwnych premier, a wśród nich dwie wyjątkowe i to z co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze są to dwa komercyjnie uwarzone piwa wg receptury piwowara domowego. Po drugie – jednego piwowara – Czesława … Czytaj dalej → Post Grand Prix kontra Brackie Imperial IPA pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  4. doskonałe połączenie? A konkretnie to leżakowanie w beczkach po bourbonie Wild Turkey. Amerykańska ruda na myszach jest charakterystyczna, stout tak samo. Tutaj skuszono się na połączenie z lżejszą odmianą w miejsce Russian Imperial Stout. Czy będzie się to wiązało z większą pijalnością? Przy okazji ciekawostka z historii producenta Wild Turkey – w 2000 roku wydarzyło się nieszczęście. A konkretnie, jeżeli trzymać się nomenklatury drobiowej, czerwony kur. W wyniku pożaru ucierpiał magazyn z beczkami whiskey, która to w konsekwencji wylała się do rzeki Kentucky. Wybiło ryby na odcinku 66 mil. Do tej pory nie oczekiwałem od bourbona, że będzie zagrożeniem dla fauny wodnej, ale jest to dobry wyznacznik zacności rudego odrdzewiacza. Anderson Valley Brewing Company Bourbon Barrel Stout Piana: Bujna, drobno pęcherzykowata, trwała, brązowa, oblepia szkło. Barwa: Taka jaką stout mieć powinien. Zapach: Od razu czuć jankeski bourbon. Poza tym całe bogactwo połączonych aromatów – wanilia, czekolada, kawa, nuty palone, lekkie estry owocowe i palone, beczka, drewno i słodowość. Nut chmielowych praktycznie nie ma. Zapach bardzo zbalansowany, wszystko daje się spokojnie wyczuć i żadna ze składowych aromatu nie przytłacza. Zachęca do spróbowania. Smak: Niesamowicie aksamitne. Niskie wysycenie, pełnia średnia, ale nadrabia to właśnie tą aksamitnością. Pierwsze nuty to kapitalna słodowość, po chwili pojawiają się posmaki karmelowe, waniliowe, czekolady, bourbonu, na finiszu beczka, charakterystyczna kwaskowatość jankeskiej łychy, niesamowite aromaty bourbonu i delikatna goryczka. Całość niesamowicie zbalansowana, wybitnie pijalna i przy tej mocy wyobrażam sobie możliwość wypicia 3 szklanek jednego wieczoru. Zdecydowanie polecam, jeżeli traficie w którymś ze sklepów to można brać w ciemno. Sam na pewno jeszcze zamówię co najmniej jeden egzemplarz. Wyświetl pełny artykuł
  5. czyli autor epicki. W cyklu trochu kultury zwykle będą [...] Wyświetl pełny artykuł
  6. o tym jak powstał Grand Champion i czy mamy do czynieni [...] Wyświetl pełny artykuł
  7. po co lepszy tytuł, przynajmniej wiadomo o co chodzi Temat na który ciężko nie napisać, w związku z tym będzie się przewijał w piwnych internetach przez następne parę dni. W końcu rzadkie to zjawisko przyrody, by jeden piwowar domowy nie dość, że wygrał główną nagrodę w dwóch różnych konkursach piwnych i mógł uwarzyć swoje piwa na większą skalę, to dodatkowo wygrał podobnymi recepturami. Oczywiście z pewnymi modyfikacjami. Dla mnie jest to sytuacja dodatkowo ciekawa, miałem przyjemność sędziować zarówno konkurencję Imperial IPA w Żywcu jak i American IPA w Warszawie. Plus wybierać Grand Prix w Warszawskim Konkursie Piw Domowych. Pamięć mam dobrą, szczególnie do smaków i aromatów, więc mogłem odnieść się do konkursowych doświadczeń. Nie sposób też nie napisać, iż oba piwa są autorstwa Czesława Dziełaka. Który jest świetnym gościem, równie dobrym piwowarem i mam nadzieję, że prędzej niż później będzie miał okazję wykazać się we własnym przybytku piwnej rozkoszy. Brackie Imperial IPA Piana: Ładna, drobno pęcherzykowata, lekko przybrudzona. Stosunkowo szybko opada, znacząc szkło. Barwa: Opalizujący bursztyn. W butelce było trochę osadu. Zapach: Najbardziej intensywny aromat chmielowy roztaczało chwilę po otwarciu butelki. Po przelaniu do szkła nie jest już tak super. W zasadzie aromat jest wręcz nikły. Majaczą co prawda nuty chmielowe tak kojarzone z amerykańskimi odmianami, ale są one bardziej w tle. Na pierwszym planie słodowość, karmel, lekkie estry owocowe, dominujący alkohol i, co ciekawe, lekki papier. Smak: Średnie wysycenie. Tak jak można się spodziewać piwo jest solidnie słodowe i pełne. Ale! Nie oznacza to od razu, że jest zbalansowane. Początkowa pełnia szybko przechodzi w lekkie nuty karmelowe, charakterystyczną bracką metaliczność (aczkolwiek na poziomie „ujdzie”), by bardzo szybko zakończyć mocnym alkoholowym kopem. Goryczka chmielowa przewija się na finiszu, ale bardzo szybko ginie pod naporem etanolu. Jest tak dominujący, że czuć charakterystyczne palenie w przełyku dobre kilkanaście sekund po przełknięciu. Ja rozumiem, że to Imperial. Rozumiem, że charakteryzuje się solidnym ekstraktem i alkoholem. Ale ten konkretny przypadek jest totalnie niezbalansowany. Alkohol praktycznie całkowicie wykasował to czego najbardziej szukamy i oczekujemy – chmiel. Od Imperial IPA nie oczekuję podobnych doznań co od shota whisky, serio. I pewien paradoks – najlepiej wypić je szybko. Im dalej tym niestety wychodzi coraz więcej alkoholu oraz wyjątkowo silny rozpuszczalnikowy octan etylu. Który również był zmorą pierwszego Grand Championa, czyli Koźlaka Dubeltowego. Szkoda, że zostało tak mocno odfermentowane i po drodze zgubiły się chmielowe aromaty i goryczka. Pierwowzór był zdecydowanie inny. Dla porównania specjalnie otworzyłem Grand Prix z Ciechana. Tak wiem, jest to inna kategoria wagowa. Ale mam to w poważaniu, piwowar jest ten sam a receptura nieznacznie zmieniona aby łapała się w niższy ekstrakt. Więc porównanie jest jak najbardziej na miejscu, szczególnie, że oba piwa są aktualnie dostępne. Jeżeli chcecie pełen opis to polecam zajrzenie do poprzedniego wpisu o nowych piwach z Browarów Regionalnych Jakubiak. Natomiast samo porównanie zdecydowanie wygrywa Ciechan. Aromat chmielowy jest kapitalny, cała reszta składowych musi przebijać się przez bogactwo amerykańskiego chmielu. Sam smak jest zbalansowany, piwo jest mega pijalne i ma się ochotę na następne. Dodatkowo otworzyłem Hop Ottin’ IPA z Anderson Valley Brewing Company, aby zrobić pewne porównanie. Cóż, wszystko co napisałem wyżej pozostaje w mocy. Oczywiście zarówno Grand Prix jak i Grand Championa testowałem także w wersji lanej. O ile Grand Prix można pić szklankami, tak Grand Championa wystarczyła mi jedna miara i miałem dosyć. Alkohol niweczy tutaj niestety całe dzieło. Już pewna dyskusja wywiązała się na fanpejdżu, ale jestem ciekaw czy mieliście okazję porównać wersje lane z butelkowymi o oba piwa ze sobą. Wyświetl pełny artykuł
  8. O Brackim Imperial IPA, polskiej scenie kraft i planach [...] Wyświetl pełny artykuł
  9. Miał być wpis o Dubblach, ale tytułem wstępu postanowiłam w kilku słowach przybliżyć Wam piwa Trapistów i ich historię. Piwo było warzone przez zakonników już we wczesnym średniowieczu. Zaspokajało ono potrzeby własne jak i pątników odwiedzających browary. Nie inaczej było w klasztorach Cystersów, a później po rozłamie także w klasztorach Trapistów trzymających się reguł określonych przez św. Bendykta, według nich mnisi powinni produkować wszystko czego potrzebują do życia, a więc i piwo. Zwykle w browarach produkowane były trzy rodzaje piwa: - “PRIMA melior” – dla wyższych rangą braci i ich gości - “Cervisia” – dla mnichów - “Tertia” – dla pielgrzymów Nazwa „Trappist” pochodzi od browaru La Trappe w Normandii, to tam doszło do rozłamu w Zakonie Cystersów i w 1664 roku powstał zakon Cystersów Ściślejszej Obserwacji zwany Zakonem Trapistów. W czasie rewolucji francuskiej Trapiści musieli opuścić klasztor. Uciekli do Belgii skąd chcieli statkiem dostać się do Kanady, nigdy się to jednak nie udało. Biskup Antwerpii zaoferował im za to ziemię 20km od miasta gdzie powstało opactwo Westmalle. Wkrótce w Europie powstało więcej klasztorów Trapistów. Obecnie w ośmiu z nich warzone jest piwo, są to: - Saint Benedictusabdij de Acheles Kluis – Achel - Abbaye Notre-Dame de Scourmont – Chimay - Abbaye Notre-Dame de Saint-Rémy- Rochefort - Abbey de Notre-Dame d’Orval – Orval - Abdij der Trappisten van Westamalle – Westamalle - De Sint-Sixtusabdij van Westvleteren – Westvleteren - Abdij Koningshoeven – La Trappe - Engelszell Abbey – Gregorius Sześć pierwszych klasztorów zlokalizowanych jest w Belgii, Koningshoeven znajduje się w Holandii, a najmłodszy z nich Engelszell w Austrii. Tylko te wyżej wymienione browary uprawnione są do używania znaku „Authentic Trappist Product”. Aby browar mógł używać tego znaku musi spełniać następujące warunki: 1. Piwo musi być warzone w murach klasztoru Trapistów 2. Browar odgrywa w opactwie rolę drugorzędną – nie może być tak, że jest to opactwo w browarze, ale browar w opactwie 3. Piwo musi być warzone przez zakonników lub pod ich nadzorem 4. Dochód ze sprzedaży piwa jest przeznaczony na pokrycie kosztów życia mnichów, utrzymania budynków i przyległych terenów, a reszta przekazywana jest na cele charytatywne. Wszystkie piwa warzone poza murami klasztoru, a według klasztornych receptur nazywane są zazwyczaj „Abbey”. Piwa warzone w browarach trapistów mają kilka cech wspólnych – wszystkie są piwami górnej fermentacji, wszystkie są refermentowane w butelce, wszystkie mają raczej niską goryczkę, bogaty aromat owocowy oraz gęstą, obfitą, oblepiająca szkło pianę. Dla tych którzy chcieliby zgłębić temat piw trapistów polecam książkę Stana Hieronymus „Brew like a monk” oraz stronę internetową Trappist Beers and Monks W następnych wpisach przeczytacie między innymi o tym czym powinien charakteryzować się porządny dubbel oraz o tym jak go uwarzyć, aby dorównać zakonnikom Wyświetl pełny artykuł
  10. oraz jego żona Agnieszka, która swój udział w tym sukce [...] Wyświetl pełny artykuł
  11. O Brackim Imperial IPA Pierwszym moim rozmówcą była Kat [...] Wyświetl pełny artykuł
  12. Cuda na kiju, Warszawa, 6.12.13 Dzięki współpracy z Gru [...] Wyświetl pełny artykuł
  13. Czyli kolejne India Pale Ale wg Czesława Dziełaka. W za [...] Wyświetl pełny artykuł
  14. Ja na premierze, a dla Was recenzja. Mam nadzieję, że ś [...] Wyświetl pełny artykuł
  15. Wczoraj pozwoliłem sobie na mały żarcik (kto ma dystans do siebie i do życia, ten się lekko uśmiechnął i będzie żył długo, a kto nie, ten nie), dzisiaj natomiast już bez żadnych cyrków serwuję wam krótką recenzję (tak, recenzję!) Brackiego Imperialnego IPA. Voila! Co to jest za piwo, kto i dlaczego je uwarzył, chyba każdy, […] Wyświetl pełny artykuł
  16. Dlaczego jest to trudne piwo? Z serii piw, które zamier [...] Wyświetl pełny artykuł
  17. Wady i zalety. Film z warzenia Russian Imperial Stoutu [...] Wyświetl pełny artykuł
  18. Nie, żebym miał coś przeciwko prohibicji. To przecież samo zdrowie. Serio. Podziwiam i szanuję ludzi, którzy potrafią się obejść bez alkoholu. Nie ma co się oszukiwać, piwo zdrowia nie dodaje, a niewłaściwie stosowane potrafi mu zaszkodzić. Dzisiaj jednak nie o … Czytaj dalej → Post Internetowa prohibicja pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  19. Wędzone słody, słód whisky, aromat whisky i… Piwo [...] Wyświetl pełny artykuł
  20. Czy pasmo wybrzeża wokół miasta Hermanus słynie jedynie ze skalistych urwisk i z miejsca, które służy jedynie obserwacji ssaków morskich, które tak chętnie odwiedzają ten zakątek świata? Nic bardziej mylnego! Miejsce to, to przede wszystkim raj dla miłośników dobrego jedzenia i picia. Niezliczone winnice położone wokół pasma górskiego Klein River, nie tylko uwodzą swoim pięknem, ale również oferują doskonałą strawę. O jednej z nich, która wyłamała się poza utarty schemat, postaram się dziś opowiedzieć. Zapraszam was do Stanford, niewielkiej mieściny położonej nieco na uboczu od utartych turystycznych szlaków. Właśnie tam, wśród winnych wzgórz Klein River ulokowała się w 1852 roku winnica o nazwie Birkenhead Estete. Nie było by nic w tym intrygującego, gdyby nie jeden, istotny szczegół z handlowej działalności tego miejsca. Jak zapewne już się domyślacie, tym szczegółem jest browar o nazwie Birkenhead Brewery, powstały w 1997 roku na terenie tej posiadłości. Gdy skonfrontuje się wrażenia z tym miejscem i z farmą, o której wam ostatnio opowiadałem, można doznać małego szoku. W przeciwieństwie do tamtego miejsca, wszystko tutaj zostało urządzone na wysoki połysk. Intrygująca bryła budynku, w której to znajduje się winnica, browar i restauracja, przywołuje jak najlepsze skojarzenia. Gdy tylko przekroczy się próg wspomnianego budynku, zobaczy się warzelnie obliczoną na 10 hektolitrowe warki. Zanim jednak wejdziemy do głównej restauracyjnej sali, goście muszą minąć kolejne pomieszczenie dedykowane browarowi. W owym pomieszczeniu znajdują się bowiem zbiorniki fermentacyjno-leżakowe. Muszę przyznać, że takie przowitanie lubię najbardziej. Bez zbędnych wędrówek, można zobaczyć cały browar. Mimo, że nasze pierwsze wrażenia z tego miejsca były nad wyraz pozytywne, nie spodziewaliśmy się, że natrafimy tutaj na nad wyraz ciekawy wybór piw. Jednak, jakie było nasze zdziwienie, gdy zaoferowano nam pięć gatunków piw i to nie byle jakich. Na początek było dość skromnie, jasny lager (5,0% alk, 11,5blg) i Pilsner (3,6% alk., 10,5blg). Następnie jednak już było o wiele ciekawiej. Zestawienie w postaci Bittera (4,5% alk., 11,0blg), Honey Blond Ale (6,0% alk., 12,5blg) oraz Chocolate Malt Stout (4,4% alk., 11,5blg), okazało się strzałem w dziesiątkę. Genialny zestaw, idealnie służący regeneracji sił przed dalszymi trudami podróży. Największe wrażenie zrobił na nas ichniejszy Stout. Piękny kawowy aromat uwodził nasze nozdrza. W smaku królowała mieszanka palonego ziarna, wzbogacona o nuty wanilii i owoców. Wyborne. Drugim piwem w naszym mniemaniu wartym spróbowania był Bitter. Słodowa podwalina idealnie komponowała się z ciasteczkowymi akcentami i niuansami przypalonego karmelu. Całość oprawiona była solidną dawką goryczki. Przyjemne. Koniecznie musicie spróbować piw z Stanfordu, chociażby tych butelkowych! Warto! Widok na budynek browaru od strony ogrodu. . . . Honey Blonde Ale i Bitter . Bitter i Chocolate Malt Stout . Główna brama wjazdowa do browaru Wyświetl pełny artykuł
  21. . . . . No, to teraz wracaj się ładnie pochwalić na facebooku, jak to frajersko dałeś mi się strollować, przy okazji koniecznie ostrzeż innych, że to fake i zepsuj mi całą resztę zabawy. Chyba, że wolisz pobawić się ze mną i potrollować swoich piwnych znajomych. A opisu Grand Championa wypatruj w tym miejscu w […] Wyświetl pełny artykuł
  22. Czyli belgijsko-amerykańsko-szkockie podejście. Mix Tap [...] Wyświetl pełny artykuł
  23. Siadając do tego wpisu zaczęło do mnie docierać, że z m […] Wyświetl pełny artykuł
  24. A w nich nowe odsłony Saint No More z AleBrowaru, brązo [...] Wyświetl pełny artykuł
  25. Pierwsi będą ostatnimi? Revelation Cat to kontraktowy b [...] Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.