Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 627
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Drodzy Państwo, oto narodził nam się nowy piwny styl! Polski styl! No…może prawie polski. Imperialny Porter Bałtycki (w skrócie: Importer Bałtycki). W dobie rewolucji, warzenie porządnych piw to za mało. Rynek, choć młody i chłonny, rozwija się błyskawicznie, więc swoje wymagania ma, zatem trzeba robić więcej, mocniej i bardziej, cały czas zaskakując klientów i przesuwając […] Wyświetl pełny artykuł
  2. Imperator to Zło W zasadzie to miałem zupełnie inne plany na wieczór oraz na wpis na blogu. Jeżeli stwierdzam, że jednak mogę przełożyć trening o jeden dzień, to powód musi być poważny. I tak też jest w tym przypadku. Sławek dał mi cynk o pojawieniu się Imperatora bałtyckiego w Czarodziejce Gorzałce. Dwa rzuty cegły od mojego miejsca bytowania, jak mógłbym nie wpaść. Powiedzmy, że z tym treningiem też nie było szczególnego poświęcenia. Na Imperatora bałtyckiego akurat byłem całkiem konkretnie napalony od początku. A potem sypnięto mi piachu w mentalne tryby informacją o chmieleniu amerykańskimi odmianami. Ale jak to, kto zawinił? Co z Polish IPA, jak to porter bałtycki (i to imperialny!) na amerykańskim chmielu? Amarillo, Ahnatum, El Dorado, Mosaic – czy to w ogóle polskie nazwy? Plan na dzisiejszy wpis miałem zdecydowanie nudniejszy. W ciągu dnia Pinta jednak raczyła była wrzucić na swoim fanpejdżu wpis dotyczący właśnie ich najnowszego piwa. Wpis będący istotą, nie da się tego ukryć nawet Katarzyną W., kwestii na których zależy mi w piwnej kulturze. Elegancko i fachowo punktujący poszczególne cechy piwa. Aczkolwiek w przypadku parowania z jedzeniem zdecydowanie zbyt powściągliwie. Sianowni koledzy, to piwo pasuje do znacznie, znacznie większej ilości potraw Powoli wypadałoby zagęszczać ruchy i przejść do degustacji piwa. Nieczęsto zwracam uwagę na opakowanie, ale w tym przypadku warto. Mam nadzieję, że zalecane temperatury serwowania, infografika ze szkłem oraz parowanie z jedzeniem staną się standardem w branży polskich piw rzemieślniczych. Właśnie na tym również polega ich rzemieślniczość. Imperator bałtycki Piana: Wybitnie bujna, beżowa, bardzo trwała. I przez bardzo rozumiem niesamowicie. Pięknie oblepia szkło. Barwa: Czarna, ale przebija na bardzo ciemny palisander/ciemną wiśnię. Zapach: Jest totalnie aromatyczne. Czuć je z pół metra. Cytrusy i delikatne żywice z amerykańskiego chmielu, ciemne owoce, likier wiśniowy, ciemne słody, wanilia, lekkie estry owocowe. Bardzo zbalansowany i harmonijny bukiet. Nie ma żadnej cechy wybujałej, psującej cały efekt i kompozycję. Smak: Słodki Jezu, jakie to jest pijalne. Pełnia jest niesamowita, wysycenie na odpowiednim poziomie – sprawia, że piwo jest przyjemnie aksamitne. Pełnia i słodowość grają pierwsze skrzypce przez cały czas wybrzmiewania smaku. Następnie pojawia się akompaniament gorzkiej czekolady, lekkich aromatów palonych, cytrusów, żywic, czerwonych i żółtych owoców. Finisz palony, wyraźnie goryczkowy i o niespodziewanie skrytobójczo ukrytym alkoholu. Jak tu opisać Imperatora bałtyckiego nie stosując słów powszechnie uznawanych za nieeleganckie. Aczkolwiek „zajebiście” już ponoć nie jest przekleństwem. Może tak – o ile w przypadku Grand Championa decyzja o laniu go 0,5l butelki była błędna, tak Imperator spokojnie mógłby być lany w duże butelki. Zdecydowanie zbyt szybko się kończy. Co zresztą jest kunsztowną pułapką, w bukiecie nie czuć jego mocy, dopiero po chwili procenty docierają do krwioobiegu. Lecieć do sklepu niczym mgła na kocich łapkach i kupować. Jedno z najlepszych piw jakie piłem w tym roku. I mówię o aspekcie globalnym, nie tylko polskich. Przy okazji – to piwo ma tak solidny ciężar gatunkowy, że zabiło mi pokal od Duvla. Morderca. Wyświetl pełny artykuł
  3. Imperial IPA z borówką amerykańską (?). Piwo uwarzone w [...] Wyświetl pełny artykuł
  4. Imperial IPA z dodatkiem czerwonej borówki (brusznicy) [...] Wyświetl pełny artykuł
  5. Wydanie drugie poprawione? Bardzo rzadko pojawiają się [...] Wyświetl pełny artykuł
  6. Czyli bójka cydrów, bo wojna to za duże słowo. O tym, c [...] Wyświetl pełny artykuł
  7. Teoria, historia i uwarunkowania prawne. Cydry to nie j [...] Wyświetl pełny artykuł
  8. Bahl Hornin’* w grudniu Po Anderson Valley Brewing Company widać, że jest to browar zarządzany przez pozytywnie zakręconych spaprańców. Już sam fakt podania jako oficjalny nietoksyczny system kontroli szkodników kota imieniem Crystal nastraja optymistycznie. A piwo jest trunkiem, który lubi dobre emocje. Dzisiaj kolejne z serii piw świątecznych, co prawda nazwa dotyczy przesilenia zimowego, ale spokojnie można pod taką okazję je podciągnąć. Tym razem pod szyldem rogatego niedźwiedzia z doliny Anderson. Ostatnio próbowany stout był genialny, jak będzie tym razem? Anderson Valley Winter Solstice Seasonal Ale Piana: Lekko przybrudzona, drobno pęcherzykowata, stosunkowo trwała, oblepia szkło. Barwa: Ciemny bursztyn, zmętnione. Aromat: Delikatny cynamon, rzeczywiście (jak głoszą na kontretykiecie) czarna porzeczka, estry owocowe i kwiatowe, cytrusy, miód, mocna herbata, dodatkowo ewidentna jest także charakterystyka Anderson Valley. Niestety znalazło się także lekkie papierowe utlenienie, aczkolwiek nie przeszkadza aż tak bardzo. Smak: Nisko wysycone o średniej pełni. Słodkie, wręcz landrynkowate. Pierwszy akord to słodowość i wspomniana słodycz. Następnie pojawiają się karmel, biszkopt, przyprawy, czarna porzeczka i herbata. Na finiszu lekkie cytrusy, stonowana goryczka i połączenie cierpkości z lekką kwaskowatością. Alkohol zamaskowany. Nie czuć tych prawie 7% zawartości alkoholu. O ile w przypadku piw dyniowych Jankesi lubią zaszaleć, tak temat świąteczny traktują już delikatniej. Ciekawe piwo do raczej bezrefleksyjnego sączenia w knajpie w zimę. Jak w przypadku Anchora również nie polecam leżakować. *w dialekcie z doliny Anderson oznacza to dobre picie Wyświetl pełny artykuł
  9. czyli podwójny koźlak dymiony. Koźlaki nie są częstymi [...] Wyświetl pełny artykuł
  10. czyli ESB chmielone amerykańskim chmielem. Co wyjdzie j [...] Wyświetl pełny artykuł
  11. Wpisem tym, nie jako udowadniam samemu sobie, że tęskno mi za pewnym, piwnym kierunkiem. Jaki to kierunek? Rzecz jasna, Niemcy! W szczególności, z wielkim upodobaniem coraz częściej obieram kurs na Bawarię, gdzie oprócz zapierających dech w piersi krajobrazów, mogę poobcować wraz z doskonałą kuchnią z piwowarskimi wspaniałościami. Jednym z takich miejsc, gdzie piwosz może w pełni się zrelaksować jest niewielkie miasteczko Haag in Oberbayern, leżące u podnóża pasma górskiego Alp Bawarskich. Nie dość, że środowisko naturalne w tym miejscu jest nieskalane niszczycielką działalnością człowieka, to dodatkowym atrybutem tego miasteczka są materialne wspaniałości powstałe przed wiekami. Pocztówkowy widok w postaci średniowiecznej miejskiej zabudowy, pięknie komponuje się z doskonale zachowanym zamkiem powstałym w XII wieku. Urzekające miejsce, ale gdy do tego zestawu dodamy funkcjonujący od początku lat dwudziestych XX wieku browar, miejsce to, w mojej ocenie urośnie do rangi mistycznego miasta. Mimo, że sylwetka browaru „Unertl Weißbier” położonego na obrzeżach miasta nie nawiązuje do najlepszych przykładów browarniczej architektury, ma w sobie to „coś” co może przykuwać uwagę turystę – piwosza. Piszę to może dlatego, że mam świadomość co kryje się we wnętrzach tego domu. Właśnie w tym niepozornym budynku kryje się 90 hektolitrowa warzelnia, zmodernizowana pod koniec lat 90-tych XX wieku oraz wanny służące otwartej fermentacji. Serce się raduje, gdy w dłoni trzyma się szklanicę wypełnioną doskonałym weissbierem i jednocześnie obserwuje się pracujące drożdże w otwartych kadziach fermentacyjnych. Pobyt w takim miejscu i w takich okolicznościach z pewnością zastąpi nie jedną kuracje sanatoryjną. W chwili obecnej wielkość produkcyjna browaru oscyluje na poziomie 20 tysięcy hektolitrów rocznie. Jak przystało na browar funkcjonujący na bawarskiej ziemi, produkuje przede wszystkim piwa pszeniczne w trzech odmianach: Jasna pszenica (4,9% alk.), ciemna pszenica (5,8% alk.) oraz koźlakową pszenica (6,7% alk.). Dodatkowym piwem, który nie jako wzbogaca ich portfolio, jest niefiltrowany lager (4,9% alk.). Mimo, że wszystkie piwa reprezentowały wysoki kunszt piwowarski, z pewną dozą nieśmiałości wskazałbym na dwa piwa, które nad wyraz przypadły mi do gustu. Był to lager, o pełnej słodowej sylwetce i wybitnie goryczkowej duszy. Drugim piwem był jasna pszenica. Klasyczne walory tego gatunki, były mocno tutaj uwypuklone. Piwo te chciało się i pić i pić! Kadź zacierna . Kadź warzelna . . Wyświetl pełny artykuł
  12. konkretniej to roczników 2011 i 2013 Wypadałoby ogarnąć temat świątecznych. Jeżeli teraz ich nie wypiję to będą leżały do następnego roku, a nie w każdym przypadku takie dojrzewanie będzie dobrym pomysłem. O czym też dzisiaj będzie. Tak się zdarzyło, że w nieposkromionym odmęcie mojej piwnej spiżarki, w której część piw skazana jest na wieczną banicję i wzgardę, zagaciła się butelka Anchor Christmas Ale z 2011 roku. Skoro ostatnio drogą kupna wszedłem w posiadanie aktualnego rocznika wykiełkował pomysł porównania obu piw. W końcu ciemne piwo, więc może będzie sensowne kupić jeszcze parę butelek i zapomnieć o nich? Anchor Christmas Ale 2011 Piana: Brązowawa, wysoka, ładna, drobno pęcherzykowata, trwała. Barwa: Ciemny brąz, mętne. W sumie barwa ciemnej bejcy do drewna. Zapach: Charakterystyczna dla ciemnych piw z Anchor lukrecja, brzoskwinie, kandyzowane wiśnie, biszkopt, likier wiśniowy, miodowe utlenienie, wyczuwalna w tle jest także nuta alkoholowa. Plus aromat orzechów. Smak: Niskie wysycenie, dosyć kwaskowate. Ciekawy, rozwinięty profil. Pierwszy akord to słodowość, biszkopt i lekka ziarnistość. Drugi – brzoskwinie, wiśnie, karmel, palony cukier. Finisz kwaskowaty, wyraźnie alkoholowy (ale bez szaleństwa) i niska goryczka. Z opisu może nie wynika, ale nie jest do końca git. Niby bogaty aromat, niby ciekawy profil. Ale jednak niskie wysycenie i podwyższona kwasowość piwa nie do końca tutaj współgrają. Jeżeli jeszcze macie je gdzieś zachomikowane to warto szybko wypić. Anchor Christmas Ale 2013 Piana: Barwa podobna do poprzedniej edycji, ale dwukrotnie bujniejsza. Barwa: Ciemny palisander, klarowne. Przebija na ciemną wiśnię. Bardziej elegancka i szykowna. Zapach: Mniej słodki niż 2011, pewnie kwestia utlenienia, a dokładniej jego braku. Tutaj głównie przewijają się ciekawe aromaty przyprawowo-fenolowe, cynamon, goździki. Do tego znowu typowa lukrecja, ciemne, karmelowe słody, orzechy. Brak nuty alkoholowej. Smak: Równie nisko wysycone, zdecydowanie mniej kwaskowate. Znacznie bardziej gładkie, zrównoważone i pijalne. Słodowość podszyta jest delikatnymi nutami biszkoptowymi, następnie wchodzi orzech, karmel, lekkie nuty palone. Finisz zbalansowany, rozgrzewa alkoholowo dopiero w żołądku. Słowem, nie warto leżakować tego piwa. Pić dany rocznik i nie kombinować. Aktualną edycję warto kupić, nawet jeżeli nie lubi się lukrecji. Ja nienawidzę, a i tak z przyjemnością wypiłbym parę szklanek tego piwa w piwiarni. Postaram się w tym tygodniu powrzucać trochę piw świątecznych. Może nawet i codziennie się uda. Wyświetl pełny artykuł
  13. a w nich m.in. Mega Premiera w Browarze Widawa. Wielka [...] Wyświetl pełny artykuł
  14. Mycie butelek to chyba najbardziej znienawidzona czynność w domowym browarze. Jeden z kolegów piwowarów „sprzedał mi patent” dzięki któremu stało się to dla mnie dużo mniej uciążliwe. Od tej chwili robię to tak: 1. Namaczam butelki w gorącej wodzie. Butelki wkładam do fermentora i zalewam gorącą wodą z kranu. Po około 30 minutach wszystkie etykiety ładnie odchodzą. Odmacza się też ewentualna pleśń wewnątrz butelki. 2. Wylewam wodę z butelek. Wsypuję pół łyżeczki nadwęglanu sodu (przy mocno zabrudzonych butelkach całą łyżeczkę) do każdej butelki. 3. Wlewam gorącą wodę z kranu 4. Pozostawiam na około 30-40 minut 5. Wylewam roztwór, płuczę. Sprawdzam czy butelki są czyste. W 99% są, jeśli nie jestem pewna to czynność powtarzam, szoruję ewentualnie szczotką do butelek lub po prostu butelkę wyrzucam. 6. Jeśli rozlewam piwo w tym samym dniu nic więcej z butelkami nie robię, po prostu wlewam w nie piwo. Jeśli trwa to trochę dłużej przed rozlewem jeszcze dezynfekuję butelki nadwęglanem sodu lub pirosiarczynem sodu ale tym razem w stężeniach podanych w instrukcjach. Mnie to ułatwiło życie, mam nadzieję że i Wam ułatwi Jakie Wy macie „patenty” na mycie butelek? Wyświetl pełny artykuł
  15. Dziś kontynuacja opowieści o najprostszym sposobie warzenia piwa. Pierwszą część znajdziecie pod tym linkiem. Piwo fermentowało ponad dwa tygodnie. Jeśli dopiero zaczynasz warzyć piwo, nie posiadasz cukromierza do kontroli stopnia odfermentowania lub po prostu nie chcesz „grzebać” w piwie w obawie o zakażenie, to lepiej potrzymaj piwo w fermentorze dłużej niż podaje większość instrukcji, czyli około dwóch tygodni, bez zaglądania do niego. Piwo przez to nie będzie wcale gorsze, a unikniesz wznowienia fermentacji w butelce, przegazowania i w efekcie fontanny piwa wydobywającej się z butelek. 1. Na minimum godzinę przed rozlewem postaw fermentor z piwem na podwyższeniu, czyli np. na stole, w miejscu gdzie wygodnie będziesz mógł/mogła przeprowadzić rozlew. 2. Przygotuj umyte i zdezynfekowane butelki oraz kapslownicę. 3. Do każdej butelki 0,5l wrzuć jeden drops fermentacyjny. 4. Zdezynfekuj kranik w fermentorze najlepiej spryskując go spirytusem. Odlej około 100ml i popróbuj 5. Nalewaj piwo do butelek, prawie do pełna. 6. Na szyjce połóż kapsel i zaciśnij go przy pomocy kapslownicy 7. Butelki z piwem pozostaw na około tydzień w temperaturze pokojowej, aby piwo się nagazowało, po tym czasie jeśli masz taką możliwość przenieś piwo do chłodniejszego pomieszczenia. Za 3-4 tygodnie piwo jest zdatne do picia. Można je przechowywać kilka miesięcy. Na zdrowie!!! Wyświetl pełny artykuł
  16. Ciemny tripel z austriackiego browaru Trapistów Przyzna [...] Wyświetl pełny artykuł
  17. czyli skrzyżowanie CDA i American Stout. Na czym to skr [...] Wyświetl pełny artykuł
  18. Piwo świąteczne. Dla jednych piwo ze świątecznymi przyprawami, dla drugich piwo ze świąteczną etykietą, dla trzecich piwo, które pojawia się w okresie świątecznym, dla czwartych każde piwo warte wypicia właśnie w tym czasie, a dla piątych jeszcze coś innego. Nie przepadam za tym terminem, bo uważam, że jeśli już chce się coś szufladkować, to powinno […] Wyświetl pełny artykuł
  19. czyli piwne style – koźlak pszeniczny. Weizenbock [...] Wyświetl pełny artykuł
  20. czyli IPA udające Xmas Ale. IPA Single Hop Simcoe jako [...] Wyświetl pełny artykuł
  21. Może wydać się to dziwne, ale gdy planowałem podróż po RPA, moim priorytetami w podróży były przede wszystkim wizyty browarach i próbowanie lokalnej kuchni a nie takie atrakcje, jak Góra Stołowa czy też Przylądek Dobrej Nadziej. Jednych z takich browarów, które musiałem zobaczyć, był browar Newlands Brewery z Cape Town. Czemuż to? Odpowiedź jest prosta. Browar ten uchodzi za najstarszy browar przemysłowy, działający po dziś dzień w południowej Afryce. To prawda, że dużym mankamentem tego browaru jest to, że w chwili obecnej jest jednym z największych browarów działających w tym kraju i na domiar złego należy do znanego i nam koncernu piwowarskiego, do koncernu South African Breweries. Jednak nie zmienia to faktu, że browar ten uchodzi za ikonę tamtejszego przemysłu piwowarskiego. Browar powstał w 1820 roku na przedmieściach Cape Town, z inicjatywy szwedzkiego osadnika Jakoba Letterstedta. W pierwszych latach działalności browar borykał się z licznymi przeciwnościami losu. Nieregularne dostawy surowca, pożary oraz konkurencja na lokalnym rynku nie przyczyniała się do rozwoju firmy. Dopiero przejęcie przedsiębiorstwa w połowie XIX wieku, przez innego szwedzkiego imigranta Andersa Ohlssona, wyprowadziło firmę na szerokie wody. Firma na tyle dobrze prosperowała, że stała się łakomym kąskiem dla potencjalnych inwestorów. W 1956 roku połączyła się z innym lokalnym browarem Castle Brewery należącym w tym czasie do koncernu SAB. Od tego momentu firma ciągle się rozwija. Browar, który w pierwotnym zamyśle miał być jedynie browarem średniej wielkości, stał się jednym z największych browarów w tym kraju. Ciągła modernizacja parku maszyn browaru uczyniła z tego przedsiębiorstwa jednego z najpotężniejszych graczy na tym rynku. Roczna produkcja wynosząca 2,1 miliona hektolitrów uplasowała go w pierwszej piątce największych browarów działających w RPA. W chwili obecnej browar produkuje trzy marki własne piwa oraz trzy licencyjne. Do pierwszej grupy należą takie marki, takie jak, Castle Lager (5,0% alk.), Carling Black Label (5,5% alk.) oraz Castle Milk Stout (6,0% alk.). Do drugiej grupy należą piwa Miller, Peroni i Grolsch. Osobną grupę tworzą napoje produkowane na bazie piwa. Do tej grupy należą piwa z pod znaku Redd’s, Flying Fish oraz Sarita. Mimo, że nie spodziewałem się po tych produktach jakichkolwiek uniesień zostałem w jednym przypadku mile zaskoczony. Tym wyjątkiem okazał się Castle Milk Stout. Wspaniałe piwo! Cudowny aromat kawy z mlekiem połączony w smaku z gorzką czekoladą stworzył bardzo udane piwo. Był to mój pierwszy przypadek, kiedy to kupowałem na zgrzewki piwo koncernowe. I do tego ta cena! Jeden złoty i dziesięć groszy z butelkę o pojemności 0,33l. Żałować jedynie można tego, że piwo to powstaje za pomocą dolnej fermentacji. Będę za nim tęsknić. Ps. Bardzo dziękuję południowemu afrykańskiemu oddziałowi koncernu SAB Miller, za umożliwienie mi wizyty w tymże browarze. Pierwsza linia warzelnicza . Druga linia warzelnicza . Na zdjęciu kilka unitanków z ponad z 115 znajdujących się w browarze. . Jedna z pięciu linii rozlewniczych znajdujących się w tym browarze. . . Pyszności! . Mimo, że jest to browar przemysłowy, można poobserwować naturę. . Budynek starego browaru . Stara, nieczynna już słodownia klepiskowa. . Wyświetl pełny artykuł
  22. czyli Xmas Ale po szkocku. Dziś dwa piwa świąteczne, ch [...] Wyświetl pełny artykuł
  23. Czy transfer z Ciechana wyszedł mu na dobre? Kilka dni [...] Wyświetl pełny artykuł
  24. Niefiltrowany lager chmielony Cascadem Po klasycznym Bo [...] Wyświetl pełny artykuł
  25. Festiwal Birofilia to najważniejsza polska impreza piwn […] Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.