Zastanawiałem się czy odzywać w tym wątku, bo nt tytułowego "nieprzyjemnego posmaku" nie mam pomysłu, ale wydaje mi się, że bez spróbowania to i tak tylko zgadywanie.
Pojawiło się natomiast tu kilka wypowiedzi co do których mam inne doświadczenia i do nich się odniosę - a co tam.
Od początku (ponad 2 lata) "jadę" w domu praktycznie na jednym fementorze (i to z kranikiem, ale o tym niżej) i jednym wężyku. Fermentor przed użyciem traktuję chlorem (roztwór ace) kilkanaście/dziesiąt minut oraz wyparzam kilkukrotnie wrzątkiem. Po użyciu fermentor dokładnie myję i również traktuję chlorem i wrzątkiem. Wężyk również od czasu do czasu przemywam chlorem a przed samym użyciem wygotowuje kilkanaście minut. Cichą przeprowadzam w balonie. Rozlew oczywiście z powrotem do fermentora z kranikiem.
Przed rozlewem do każdej butelki wlewam ok 100-200ml wrzątku. Nie stosowałem nigdy żadnych pirosiarczynów czy też wyprażania.
Jeśli butelka jest bardzo brudna (pleśń, osad z drożdży), to traktuję ją wcześniej chlorem (jeśli bardzo brudna to najpierw jeszcze szczotą).
Nie miałem nigdy (ok dopiszę chyba, bo mogę nie pamiętać) problemów z zakażeniem w butelce.
Mam w domu jeden fermentor z kranikiem (reszta u Infama - tam więcej warzymy) oraz baniak szklany 26l. Kranik standardowo traktuję chlorem i wrzątkiem. Kranik cieknie niestety dość mocno przynajmniej przez kilka godzin od wlania brzeczki (potem się chyba zasklepia) - tym bardziej się więc bałem zakażenia, ale nic takiego się na szczęście nie dzieje.
Oczywiście to może być przypadek, że mimo, że fermentuję w starym fermentorze z kranikiem, przelewam starym wężykiem, a butelki tylko wyparzam wrzątkiem jeszcze nie było u mnie żadnej poważnej infekcji i zaraz pewnie pojawią się głosy, że sam się proszę o problemy, ale chciałem zwrócić uwagę, że mimo dość wysokiego prawdopodobieństwa infekcji nie zawsze musi ona wystąpić.