Żeby odczuć szkodliwość, należy przekroczyć umiar i w jednym i w drugim.
Czyli nie można porównywać 1 kufla piwa z jedną pięćdziesiątką wódki standardowej, bo zarówno w tym, jak i w tym substancje szkodliwe i niepożądane są, ale w bardzo małej ilości. Dodatkowo zawartość tych substancji (czy to alkoholi wyższych, czy po prostu produktów ubocznych destylacji/fermentacji) waha się w zależności od rodzaju alkoholu i np. octanu etylu czy butanolu będzie więcej w destylatach owocowych-bo taka zawartość jest tam dopuszczona, a mniej w innych-gdzie uznano by, że zawartość owa została przekroczona; mimo że porównując kieliszek jednego i drugiego, otrzymamy taką samą zawartość alkoholu i de facto takie same stężenie tej substancji w organizmie.
Druga kwestia, istnieje coś takiego jak tolerancja osobnicza i cechuje każdą z osób. Dlatego błędnym jest stwierdzenie, że ze względu na to, że destylaty winogronowe, owocowe, wina czerwone i piwa ciemne zawierają więcej substancji ubocznych, należy je zakwalifikować jako bardziej kacotwórcze. Owszem, znajdą się osoby, które właśnie po tych trunkach, będą cierpiały na kaca, ale znajdzie się gros osób, które takiego kaca nigdy nie miały, i dla nich to jakaś bajka.
Stąd też, to że komuś bardziej będzie szkodziło piwo niż wódka, nie jest związane z zawartością substancji ubocznych, ale z tolerancją osobniczą, której przykład już dziś ktoś podał, ze po 0.5l wódki czuje się podobnie jak po 5 piwach (podczas gdy weźmiemy kwestie naukowe, powinien się tak czuć po 10 piwach, bo to jest równowartość flaszki, przy założeniu, że maksymalne stężenie alkoholu w organizmie wyniesie między 2,1 do 2,5 promila).