Skocz do zawartości

Bogi

Members
  • Postów

    2 172
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Treść opublikowana przez Bogi

  1. Bogi

    Granaty

    Miarka do cukru prawdę Ci powie. Po przelaniu piwa do butelek i po zakończonej fermentacji, dajesz odpowiednią ilość za pomocą miarki do butelki, jeśli piwo się spieni, zacznie uciekać, mimo odpowiedniej dawki, to znak, że może być przegazowane-bo nie odfermentowało należycie itd itd, więc wówczas do kolejnych butelek dajesz dawkę niższą, czyli na butelkę 0,5 dajesz tyle ile byś dał na 0,33. Może i jest to bardziej czasochłonne, ale masz gołym okiem czy coś się dzieje w butelce, jeśli dajesz cukru tyle ile trzeba i w piwie nic się nie dzieje, masz pewność, że po miesiącu dwóch nagazuje się odpowiednio i będzie ok. Jeśli już zdarzyła się sytuacja, że piwo będzie przegazowane, zawsze taką butelkę należy solidnie schłodzić, żeby przy otwieraniu syknęła, a nie było gejzeru. Zostawianie miejsca w szyjce też ma swoje plusy. Jeśli masz wątpliwości, tak jak zostało już napisane, sprawdzaj butelki otwierając co jakiś czas, można też po prostu upuścić trochę gazu i zamknąć ponownie. Jak ma pęknąć, to pęknie tam gdzie najsłabsze szkło. Miałem dwa razy taką sytuację, raz butelka pękła i urwała dno, ale cała góra została z kapslem, a raz butelka pękła na pół, w obu przypadkach popełniłem błąd z dawkowaniem cukru i nawet w butelkach było widać, że jest za dużo osadu na dnie, aczkolwiek były to przypadku jednostkowe, a nie cała warka, na szczęście. Dlatego wracam do początku, czyli do umiejętnego dawkowania cukru, więc miarki i kontroli każdej butelki.
  2. Kup większy, idealny będzie 30 litrów +, pszeniczne zrób już z ekstraktów, będziesz bardziej zadowolony i będziesz miał więcej kontroli nad samym piwem-przyprawy, chmielenie, itd. Np. wg takiego schematu: 1700 pszenicznego 1700 jasnego 660 miodu 15/15 chmiel/kolendra, na 30 minut, chmiel Hallertauer najlepiej któryś S-33 Jak zrobisz 15 litrów, będzie pełniejsze 14,5blg, a jak normalnie to akurat z 11,5blg, S-33 są idealne do pszenicznych.
  3. Bogi

    ilość drożdży

    A może zjadło "m" i pytanie dotyczyło 500ml czyli ile na jedną butelkę? Takie naprawdę mikro-warzenie?
  4. Pedigree i Hobgoblina znam, więc nie oceniam, ostatnie z Classic Ales to Lancaster Bomber Masa rozbieżności z tym piwem, na stronie, że to nawet ESB, na etykiecie, że amber ale, kolor bardziej w kierunku red ale. Marka powstała dopiero w 2003 roku, na upamiętnienie nocnego bombowca z okresu II-giej wojny światowej. Czyli też taki Spitfire, ale inny browar i inny samolot. Piwo chmielone Fuggles, Goldings, Challenger i Styrian, którymś na zimno. Udało mi się znaleźć, że kole 11 blg może więcej i z 50 IBU. Oczekiwania rosną. Aromat tosty z masłem, ogólnie śniadanie oracza. Tłusto. Nuty rodzynkowe, przypraw korzennych. Bogato. Nuta dolna Goldings i Fuggles, czyli obstawiam na goryczkę Challenger, a na zimno Styrian. W smaku pełne piwo, czekoladowo-kakaowa goryczka, lekka, przyjemna, dużo się dzieje w smaku, bo brioszka i marmolada pomarańczowa. Bardzo dobry przykład ESB. Z całej serii już zrecenzowanych Classic Ales, niewątpliwy faworyt
  5. Ringwood, Razorback W ramach pudełka Classic Ales z Lidl'a: Tak naprawdę to jest ich best bitter, jaki warzą od 1978 roku, a pod nazwą Razorback od roku 2015. Sama nazwa pochodząca z roku 1849 odnosi się do tzw. półdzikiej świni, która charakteryzuje się szczupłością, wąskim grzbietem i długimi nogami. Miedziane jak Brakspear, ale grawitujące ku złotu. Piana mała i dziurawa. W zapachu świeży, żytni chleb, jabłka z szarlotki, charakter korzenny. W nucie dolnej owoce z sadu. Rustykalnie, ale nie ruderalnie. Smak mocno zalegająca goryczka, tym razem na podniebieniu, taka typowa piołunowa, ostra i nie dająca się zdrapać z języka, ale piwo nie wodniste, z czasem dochodzi do głosu ciasto biszkoptowe. Niezłe, naprawdę niezłe. Piraat, najnowsza warka Najnowsza warka, cena bz. 02/04/21 W zapachu kandyzowana skórka pomarańczy, belgia aż miło. Goździki, kolendra, cytwar, korzennie i słodko. Nuta dolna dzięgiel i kolendra. Goryczka już w połowie smaku, ale nadal słodziaśne jak żelki Haribo, nawet owocaśne. Krótkie trochę, ale bardzo, ale to bardzo lekkie. Ewidentny blond, chmiel jak jeden, to ledwo co wyczuwalny, a co dopiero 3 czy więcej. Można leżakować, bo to rasowa belgia, a chmiel nie ma jak się cofać, bo go nie ma. Jennings, Cumberland na etykiecie Deep Golden Ale, na stronie browaru, że bitter, w składzie słody jasne, słód czekoladowy, 3 chmiele: Goldings, Fuggles, Challenger i cukier. Dla biegaczy po wysiłku, są przedstawieni na etykiecie, natomiast dość żałosne jest pisanie pod 4,0% cask strength, aczkolwiek dla browaru piwo o mocy 5,1% aż to dark strong ale gdzie piszą, że once you've tried it you won't want to stop, BUT BEWARE AT 5,1% ABV W zapachu strasznie lekkie, wodniste, chmielu ciężko się doszukać. Nuta dolna przyprawowa. W smaku lekka goryczka, stonowana, jakaś taka podpiekana, ziemniaki z ogniska, ani to golden ani to bitter. Jak na razie najgorsze z serii Classic Ales. Warto nadmienić, że mało 'classic', bo dziwny posmak zostawia.
  6. Brakspear Bitter z pudełka Classic Ales: w logo pszczoła, choć wygląda jak trzmiel, ale z mitry papieskiej, jako że tym papieżem był Adrian IV, właściwie Nicholas Brakspeare-jedyny Anglik na Tronie Piotrowym, jeden z przodków rodziny, która założyła browar. Co więcej, jest to również jeden z niewielu angielskich browarów, który stosuje metodę fermentacji double-drop, gdzie po pierwszych 16 godzinach, do baniaka na dole jest zlewana brzeczka, zostawiając osady, martwe drożdże itd, i w dolnym ta fermentacja trwa kolejne 48 godzin aż do momentu, kiedy browarnik uzna, że piwo należy schłodzić, żeby ją przerwać. Tyle historii, teraz praktyka: Miedziana barwa, krótka piana, lekko dziurawa. Aromat leśno-owocowy. Jagody, zioła, wyraźny tymianek. Nie za gorzko, nie za słodko, a nie karmi. Nuta dolna również stonowana, troszkę miodowa. Fajerwerków nie ma. W smaku goryczka lekko metaliczna, ale z czasem bardzo ziemista jak w goryczce żółtej, długa, zalegająca, ajpy srajpy przy takim chmieleniu to słodkie ulepki. Troszkę za wysoka i przez to traci pijalność. Niezłe, ale to chyba cień dawnej świetności. GD warka 2019, ważna do 24/03/2021 W składzie m.in. karmel (!), plus trzy obrazki z przodu i napisy high fermentation secondary fermentation i contains 3 x more malt than a lager. Kapsel biały, smok złoty. Kolor jakiś ciemniejszy, bardziej czerwonawy i trochę opalescencji. W zapachu mirabelki, renkloda, ale też jabłka, rodzynki maczane w rumie i nuta spirytusowa dość wyczuwalna, w ogóle pachnie alkoholowo. W nucie dolnej trochę ziemistości, ale płasko. W smaku nieprzyjemne z początku, ostre, ale nie pikantne, płaskie, nie ma nic z głębi znanej z GD, wyczuwalny ten karmel w postaci już przerobionego cukru. Gryzące, jabłkowe, duży charakter cydrów normandzkich, choć bez zapachu obornika. Albo jest zdecydowanie za młode, właściwie to niemowlak, albo marka się spier...psuła. Cena wzrosła do 6zł, więc za taką jakość jak teraz to troszkę nie bardzo
  7. Również powrót GD i Piraat'a. Można kupować na sztuki, nie trzeba 4-pakami. GD fatalny (w dodatku podany w składzie karmel), Piraat na jutro. Z anglików ruszyłem Brakspear-rozczarowanie może nie, ale bez fajerwerków.
  8. Bogi

    Piwo i burgery

    Z ciekawości sprawdziłem ceny. W Hoppiness burger przeważnie 30zł (ale z frytkami), piwo naście. Drugie Dno burger bez frytek powyżej 30zł, piwo bliżej 20zł. Krafty i meaty, burger z frytkami (trzeba je doliczyć) 30zł plus, piwo niewiadomo po ile, ale we wtorek do burgera jest za 1zł. Wół na stół 20 plus burger, frytki 6-8zł, piwo o dziwo 12zł. KEN54, piwo naście, burger 15., ale frytek nie ma jak dodać. Panuje tam też dziwna polityka wódczana, albo pół basa, albo 80ml z zagrychą; przypominają się "Alternatywy 4": woda, raz, co do tego? No, szklankę. Na szklanki nie podajemy, może być pięćdziesiątka albo pół litra.
  9. Craft czy Kraft (choć to drugie, to bardziej siła z niemieckiego, ale się przyjęło częściej) to nic innego tylko sugestia, że produkt nie jest autorstwa wielkiego przedsiębiorstwa na wielką skalę i dużo gorszej jakości, tylko dosłownie wyprodukowany ręcznie albo przez małą kooperatywę (choć takie coś udaje się głównie wśród winiarzy i dotyczy prosecco) albo nawet jednoosobowego producenta z zachowaniem zasad odnośnie jakości, tradycji i rzemieślniczego wykonania (przykłady rzemieślników: rzeźnik, bednarz, garbarz, kowal, etc). W myśl tego prawdziwym kraftem niekoniecznie jest ktoś, kto ma takie czy śmakie wybicie, ale stosunkowo mniejsze niż grupa Żywiec, ale ktoś, kto ma ten jeden-dwa garnki, robi ileś tych tam warek, z zachowaniem trzech zasad: jakość, tradycyjna i ręczne wykonanie. Ponieważ określenie angielskie craftsmanship jest troszkę rozbudowane, na określenie takiego producenta lepiej używać francuskiego artisanale, gdzie jednak kryje się "artiste" czyli, że ktoś to wykonał naprawdę dobrze-jest tego mało, jest to droższe, nie przynosi dochodów oczekiwanych, ale sprawia radość. W takich duchu mamy producentów różnych towarów, które czasem mają jeszcze informację, że "bio", że bez czegoś tam itd, więc ta granica się zaciera. Typowym kraftem mogłyby być piwa trapistów, ale w świetle faktu, że ich dostępność i otoczka zostały przekute w marketing (casus Westvleteren), już nie będą. Trend się tak rozwinął, że mamy takie kwiatki jak kraftowe alkohole, w tym najzabawniejsza filtrowana wódka, sery zagrodowe, które przetarły szlak produktów regionalnych i tradycyjnych, ale przecież które z nich rzeczywiście powstają w zagrodach??? Mamy przyznawanie różnych AOC, IGP czy DOCG, gdzie produkt mający wyższe oznaczenie jest zawsze droższy, ale częstokroć wcale nie lepszy itd itd.
  10. Kolendra, anyż, koper, kardamon, dłużej zachowują aromat, a zwłaszcza olejek eteryczny jeśli są w całości. W momencie rozłupania, zgniecenia, zmielenia-co odradzałem koledze tomitomi13, utrata olejku eterycznego może wynieść nawet 30%, co potem przekłada się na aromat. Praktycznie, aby zachować 100% dobroci danego nasiona, należałoby je zgniatać w momencie dodawania do czegokolwiek, a to raczej mało wykonalne. Po zgnieceniu czy zmieleniu i pozostawieniu takiego materiału następuje dalsza degradacja olejku, co tłumaczy, że jeśli używamy jakiegoś składnika w całości, a chcemy mieć taki sam efekt ze składnikiem mielonym, tego ostatniego musimy wziąć minimum dwa razy więcej. Identyczna sytuacja jest z ziołami-świeże ziele w małej ilości, suszone w dużo większej.
  11. Wg tej książki: https://books.google.pl/books?id=2CwqAgAAQBAJ&pg=PA57&dq=la+chouffe+blonde&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwiK5f-829nhAhXR26QKHT-3A_YQ6AEIPDAD#v=onepage&q=la chouffe blonde&f=false ten kminek i kmin mogą tam być. Początkowo dawałem 8g, potem w tych piwach, gdzie kolendra była wskazana, szedłem zawsze w 10g, obawiałbym się dawać więcej, żeby nie stracić rześkości albo wprowadzić niepożądanych nut mydlanych, więc 7,5g powinno być ok. Niemniej jednak w małej ilości dodanie kminku czy kminu nie powinno zaszkodzić.
  12. A widziałeś może to: https://labirradimenny.blogspot.com/2013/11/la-chouffe-clone.html Nie miel, daj całą, 8-10g wystarczy, 10-15 minut i gra muzyka.
  13. Piwo na dzień dzisiejszy jest już nagazowane, niesamowicie pijalne, choć bardziej chmielone niż poprzednie wersje.
  14. Dziś odpaliłem Brexit. Chmiel zachowany, miód widoczny, piana piękna, gaz już jest, ale nie ma przegazowania, piwo jak najbardziej pijalne. Do kolejnego Burton'a zakupiłem drożdże turbo fruit, które podobno mają zwracać na uwagę na rodzaj cukru, czyli skupiać się na sacharozie, a nie bardzo ruszać glukozę, maltozę czy fruktozę; zresztą przeznaczone są do win półsłodkich-zobaczymy.
  15. A skąd wiesz jak go nie piłeś, ani tym bardziej nie warzyłeś? Nie przypominam sobie, żeby mi się obcy kręcił po kuchni...
  16. Właśnie od cukru było bardziej gęste, a alkoholu niewiele wyszło, raptem jakieś 4%. Największą rolę odegrał jednak ksylitol.
  17. U mnie to się nazywało Kinder porter, normalnie jak na najprostszy stout, do gotowania chmielu na 30 IBU albo mniej-wówczas nie liczyłem goryczki, 500g cukru trzcinowego na 15 litrów, tak na 9,5blg, ewentualnie korekta trzciną, fermentacja najsłabszymi drożdżami, żeby choć zjechały do 2, na każde 500ml piwa łyżeczka ksylitolu, i słodkie, i bezalkoholowe i dla Żony:) Trzy w jednym.
  18. Czyli Juniorek chce warzyć bałtycki porter, a taki wymaga fermentacji dolnej, ale zasypem nie powinien się różnić od stout porterów fermentacji górnej. Dużo kategorii wymyślili ludzie nie biorący pod uwagę wykładni historycznej, którą łatwo przedstawić, porter-stout porters-porter bałtycki. Zwykła kolej rzeczy; piwo, które przyjęło się na danym obszarze, bierze z tego obszaru cechy charakterystyczne dla innych piw, więc następuje zmiana na drożdże fermentacji dolnej. My już nic tu więcej nie wymyślimy. Bo też i takie mają być, i ciemne-no raczej i z odpowiednim dodatkiem paloności (tożsamość między palonym jęczmieniem w bałtykach, a czarnym słodem w porterach angielskich).
  19. Czyli warzenie dotyczy porteru bałtyckiego jednak? Daleki byłbym od kategoryczności w mówieniu, że porter to nie stout czy ris, zwłaszcza że ten ostatni tak naprawdę nazywał się Imperial Stout Porter, (przypominam, że gwarancja carska DOPIERO pod koniec XIX-go wieku dodała do imperial stout porterów browaru Barclay and Perkins przedrostek "Russian") który po dodaniu drożdży fermentacji dolnej, stał się właśnie porterem bałtyckim i jako takie jest trawestacją mocnych angielskich porterów (tzw. stout porters).
  20. Wczoraj wywiązała się taka dyskusja, a ponieważ temat jednak żywy, może warto w tym wątku dzielić się alternatywnymi rozwiązaniami, czyli używaniu innych drożdży niż piwowarskich, zwłaszcza że są efekty, co więcej wśród wielu znamienitych browarów (angielskich, belgijskich czy nawet i amerykańskich) jest to przyjęta praktyka? Myślę, że najlepiej po prostu napisać jakie drożdże, gdzie użyte i czy rekomendujemy je jednak czy nie. Ja już od dłuższego czasu promuję ten trend. Pierwsze drożdże, jakie z czystym sumieniem chciałbym polecić, to na pewno Fermivin PDM. PDM odnosi się do Prise de Mousse, a drożdżami są dobrze znane bayanus'y. Przeważnie PDM stosowałem do miodów i wyniki były dość dobre, tzn. fermentacja nie jechała na łeb na szyję, miód wychodził o odpowiedniej słodyczy i mocy (PDM mają tolerancję do 16%). Byłem też taki złośliwy kiedyś, że jeden miód i to dwójniak puściłem najpierw na piwowarskich, a potem dodałem właśnie PDM. W przypadku cięższych miodów, PDM to naprawdę dobry wybór, natomiast w przypadku np. czwórniaka fermentacja może trwać nawet raptem 7 dni, a że wymagany jest miód wytrawny, to końcowa gęstość jest równa 0. Przez analogię ile blg na starcie ma czwórniak, pomyślałem, żeby użyć tych drożdży do piwa. Żeby zachować podobieństwo do czwórniaka były to gruit'y, ale wynik więcej niż dobry, 2 tygodnie fermentacji, 1blg na koniec, o żadnych granatach, jakichś absmakach nie wspomnę, bo ich nie było. Kolejne drożdże, jakie też dały efekt ENARTIS Ferm EzFerm, mieszanka normalnych i bajanusów, z troszeczkę większą tolerancją na alkohol (aktualnie do 17,5vol), eksponujące nuty owoców. Te wykorzystałem do pierwszego Zakonnego, start z 19, finał na 3, wszystko na medal. Później wracałem do Fermivin (np. Zmiotki, Biały Kruk), bo był to już szlak przetarty, więc można było zakładać jak przebiegnie fermentacja. Do drugiego Burton'a użyliśmy jednakże Enovini WS, ze względu na dwie kwestie, pierwsza tolerancja do 13vol, czyli spokojnie może pociągnąć ciutek dalej, druga brak zakażeń i sprawna fermentacja, ponieważ to był Burton, więc zeszło 2 tygodnie i potrzebował dodatku pożywki, ale te drożdże do piw gęstych, słodkich można polecać jak najbardziej, biorąc pod uwagę też tę tolerancję alkoholową. Idąc tym tropem, wykorzystałem je jeszcze do fermentacji deserowego (48blg) wina wiśniowego Po jakimś czasie, dokładnie 2 lata temu, w "Castoramie" natrafiłem na zestawy (drożdże plus pożywka plus bentonit), pomijając cenę, zacząłem je testować, oczywiście najpierw na miodach, początkowo brałem uniwersalne (czyli zwykłe szampańskie) i miody powychodziły jak marzenie. Potem znalazłem, że w ofercie TERDENSa jest jeszcze zestaw do miodów-tego nie polecam, odfermentowuje za daleko (z 31 do 4) i nieciekawy efekt końcowy-miód trafił do kupażu z innym nieudanym, które po zmieszaniu, zabeczkowaniu i uzupełnieniu jeżynowym sokiem zaczęło być podobne do ludzi, zestaw do win tokajskich i do burgunda. Ponieważ były dobre efekty z Korsarskim fermentującym w zimie, stwierdziłem, że przecież i tokaje też fermentują w w niższych temperaturach, zwłaszcza że często w piwnicach wykutych w skale. W styczniu nastawiłem więc korsarskie, fermentacja w temp. maks. 14 stopni, długa, ale z dobrym efektem, z 26blg przerobiły na 5,5blg. Mając to na uwadze, wykorzystywałem te drożdże nadal do miodów, z bardzo dobrymi wynikami, tzn. fermentacja kończy się na odpowiedniej gęstości, miód zachowuje swój charakter, potem do beczki i gra, ale stwierdziłem, że kolejny Burton, który przecież od miodu aż kipi będzie się idealnie nadawał do tokajskich i tak było w rzeczywistości. Drożdże burgundzkie, które były w kolejce wykorzystaliśmy do Burgundy Ale, gdzie poza świetnym wynikiem fermentacji, piwo nabrało charakteru wina burgundzkiego. Następny Burton niestety wymagał już wyższego kalibru, ze względu na użycia cukru nierafinowanego z Mauritiusa oraz schematu chmielenia dość owocowego (ze szczególnym uwzględnieniem Simcoe). Drożdże, które miały wspomóc ten charakter rumowy, były właśnie rumowe Alcotec. Co o tych drożdżach można powiedzieć, bardzo dużo, a nawet więcej dają jeśli chodzi o aromat, fermentacja przebiega pomyślnie, ale nie ma co liczyć na jej zatrzymanie, ten Burton stanął na 1, w beczce doszedł do 0, nie jest to wada, ale sprawdzi się tylko przy piwach bardzo gęstych i mimo odfermentowania do zera, mających nadal słodycz. Było więc jasne, że choć Korsarskie na tokajskich wychodzi świetne, ponowiłem próbę, fermentacja trwała jeszcze dłużej niż przedtem, temperatura była również niższa, maks. 13 stopni, czasem i 12, wynik przeszedł najśmielsze oczekiwania, bo piwo dostało sznyt stuprocentowej tokajskiej piwnicy, tak pachnie i tak smakuje, jakby nie piana, to można pomyśleć, że to szamorodni. Druga ważna kwestia, przy innych drożdżach nagazowanie czy to Burton'ów czy korsarskiego to było minimum pół roku jak nie więcej, w przypadku tokajskich jest to czas bardzo krótki, dzięki czemu piwo można otwierać wcześniej Kolejny Burton, czyli Obiadowe Lekkie był już na tokajskich, a tutaj jak spod sztancy, odpowiedni czas fermentacji, zakładany wynik, wszystko na medal; co więcej tokajskie są stworzone, żeby łączyć się z piwami, które zawierają miód-nie ginie on, ale przywodzi na myśl dobrze znane wina węgierskie. Aktualnie fermentuje Brexit Burton Ale, oczywiście na tokajskich.
  21. Podobnież tożsame z Fermivin PDM. Wiele piw na nich uwarzyłem. Z winiarskich teraz moim zdaniem najlepsze są tokajskie od TERDENSa.
  22. Powtórka z Burton#5 czyli Burton #6. Chmiel Perle, ale o różnej zawartości a-k. Miód z tej samej pasieki co ostatnio, reszta bez zmian. Będę edytował w trakcie w zależności jak się będzie układał. Wyszedł 22 blg czyli już nie obiadowy. Bardzo ładny profil chmielowy będzie skutecznie kontrował słodycz. Drożdże, pożywka i lecimy z tym koksem!
  23. Fuller’s London Pride clone (5 gallons/19 L, extract with grains) OG = 1.048 FG = 1.012 IBU = 33 SRM = 14 ABV = 4.7% Ingredients 6.6 lbs. (3.0 kg) Muntons Light liquid malt extract 14 oz. (0.40 kg) crystal malt (75 °L) 5.83 AAU Target hops (60 min) (0.53 oz./15 g of 11% alpha acids) 2.63 AAU Challenger hops (15 min) (0.35 oz./9.9 g of 7.5% alpha acids) 2.98 AAU Northdown hops (15 min) (0.35 oz./9.9 g of 8.5% alpha acids) To jest podstawowy przepis podany zresztą przez piwowara, konkretnie dyrektora Fullers'a.
  24. Dygresja dygresją, (tak mam?, ale nie grozi Wam podejście proust'owskie, jak o magdalenkach), ale na pytania też należy odpowiadać. Już się powoli gromadzą materiały.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.