Planowana na dziś WARKA#10 właśnie się zaczęła warzyć. Z racji na napięty plan dzisiejszego dnia i nieobecność w weekend prace zostaną podzielone na dwa etapy. Teraz zatrę i przefiltruję, a po powrocie wieczorem będzie chmielenie i zadanie drożdży. Używające własnoręcznie ześrutowanego słodu, założyłem, na podstawie ostatniego warzenia, zwiększenie wydajności do ok. 85% - zobaczymy czy tym razem trafię.
Wczoraj spróbowałem WARKĘ#5. Nagazowało się już tak sobie, w smaku jakoś niespecjalne, ale to Stout, więc pewnie potrzeba mu jeszcze czasu. Otworzyłem bączka w wersji dosładzanej ksylitolem i muszę przyznać, że słodkość czuć i jest podobne do nieszczęsnego Karmi ( ku uciesze LP), ale smakuje bardziej karmelowo z palonością i jest zdecydowanie bardziej alkoholowe - była to warka zacierana jeszcze ze zwykłym termometrem, który zaniżył mi przerwę w 72°C o 8°, więc było to zdecydowanie zacieranie na wytrawność, a nie na planowaną treściwość. Miałem wrażenie jakbym napił się jakiejś naleweczki - w smaku nie czuć zupełnie alkoholu, ale bardzo miło rozgrzał.