Skocz do zawartości

ThoriN

Members
  • Postów

    1 594
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ThoriN

  1. Nie wiem po co komu cicha przy ekstraktach i pszeniczkach (a tu mamy i jedno i drugie ). Słuchaj tak, jak Ci bardziej doświadczeni koledzy podpowiadają - potrzymaj z 14 dni w jednym fermentorze, zmierz trzy kolejne dni Blg i jak będzie stać w miejscu to butelkuj. Nic lepszego tu nie wymyślisz
  2. Choćbyście nie wiem ile się naczytali, to i tak będziecie popełniać podstawowe błędy tak samo jak popełniam je ja i jak popełniali je inni koledzy, kiedy zaczynali - tak to po prostu działa Aczkolwiek nie da się ukryć, że wiedza teoretyczna pozwala na uniknięcie chociaż części z nich. Natomiast praktyka to praktyka.
  3. Dziwi mnie, że już któraś osoba mówi o uciętych szyjkach - jak wy to kapslujecie? Przerobiłem swoją Gretą już ok. 300 butelek i ani jedna nie pękła, ani jedna nie była nieszczelna czy coś w tym rodzaju. Może to problem ze starymi/cienkimi butelkami, a nie samą kapslownicą? Nie opłaca się moim zdaniem na początek kupować kapslownicy stołowej, bo jest droga. Greta jest rozsądnym wyborem - osobiście pewnie jeszcze kilka warek nią zakapsluję, zanim wymienię na stołową - po pierwszych inwestycjach w sprzęt przychodzi czas, że trzeba się "odkuć" na piwkach
  4. No tak - nie pisałeś wcześniej, że chodzi o suchy ekstrakt, który ma sporo wyższą zawartość cukrów niż płynny. Mnie chodziło oczywiście o płynny - ekstrakt suchy to rozwiązanie raczej drogie - za te same pieniądze wolałbym dać 1,7kg płynnego niż mieszać suchy i glukozę. Zawsze można dać trochę mniejszy ekstrakt płynny i do tego trochę glukozy (żeby piwo nie wyszło zbyt słodowe). No i tu jest cały problem Lagery to piwa na drożdżach dolnej fermentacji, które fermentują w dużo niższych temperaturach, niż drożdże górnej fermentacji. Generalnie tak czy siak, niezależnie od nazwy puszki, zrobisz Ale'a Rozumiem, że chcesz uzyskać efekt zbliżony do lagera/pilsa. Warto więc pomyśleć o drożdżach górnej fermentacji, dających czysty profil - z suchych jest co najmniej kilka opcji (Safale S-04, US-05, Danstar Nottingham). Natomiast nie wiem na ile to wszystko ma jakiś większy sens. Kupisz suche drożdże (10zł), kupisz ekstrakt 1,7kg (30zl), do tego masz nietanią puszkę, a fajnie by było to wszystko jeszcze dochmielić... Może to być gra niewarta świeczki - to żadna sztuka zrobić przeciętne piwo za 70-80zł/20l, wręcz taki fakt może potem zniechęcać. Dlatego, jeżeli nie chcesz jej "odkładać na później", być może po prostu zrób sobie tą puszkę "jak leci" (czyli na zestawowych drożdżach, z dodatkiem ekstraktu płynnego lub mieszanki glukoza/ekstrakt) - staraj się fermentować w dolnych zakresach temperatur (pomieszczenie ~17C dobrze się nada) i zobaczysz jaki będziesz miał efekt. Potem, z wykorzystaniem ekstraktów niechmielonych czy zacierania, może być już tylko lepiej, a pierwszą warkę i tak spijesz (nie polecam się spieszyć - nawet "puchy" na glukozie potrafią być z upływem czasu dużo lepsze)
  5. skoro lubi lagery i portery to po co piszesz o AIPie? swiat nie konczy sie tym stylu i to, ze komus nie zasmakuje AIPA nie znaczy ze nie powinien warzyc piwa w domu. A skąd wiesz, że nie zasmakuje? To, że kolega nie próbował nie znaczy, że mu nie zasmakuje Tak poza tym to poleciłbyś komuś, kto robi pierwsze piwo, aby zaczął od jakiegoś lagera albo portera (domyślam się, że chodzi o bałtyckiego, bo takie są u nas najlepiej dostępne w sprzedaży)? Niezły hardkor
  6. Mówisz, że Ci wyszedł wodnisty, a potem doradzasz koledze, żeby dodał TYLKO 1kg glukozy+ekstraktu... a myślałeś może o tym, że właśnie dlatego piwo wyszło Ci wodniste? Przecież brewkit + 1kg glukozy/ekstraktu przy 20L da może z 10Blg, to czego się spodziewałeś? Fakt, że jakiegoś super piwa na tej puszce nie ukręcisz, ale jak dodasz co najmniej z 1,7kg ekstraktu i przeprowadzisz fermentację w odpowiedniej temperaturze, to wyjdzie Ci na pewno coś pijalnego. A najlepiej jak dasz jakieś inne drożdże i dochmielisz - tyle, że wtedy to nie bardzo jest sens bawić się z taką puchą Coopersa, tylko lepiej pojechać na ekstraktach niechmielonych
  7. Moim zdaniem to nie do końca tak... piwo zacierane wcale nie musi przewyższać piwa z ekstraktów. Ba, przez kilka pierwszych warek na pewno tak nie jest (bynajmniej w moim wypadku - nadal najbardziej z moich piw smakuje mi #2 warka z ekstraktów niechmielonych). Nie zapominaj o jednej rzeczy - przecież ekstrakty skądś się biorą... zapewne z zacierania właśnie. Mało tego, zapewne z zacierania w optymalnych warunkach (aby wyciągnąć maks ze słodów). Czemu więc mają być gorsze od słodów zacieranych domowo? Różnica jest przede wszystkim w możliwościach - jeżeli robisz piwo od podstaw, to masz wpływ na niemalże każdą jego właściwość. No i, nie licząc amortyzacji sprzętu, takie rozwiązanie jest tańsze, choć zajmuje dużo więcej czasu i pracy. Kwestia wyboru i tego, co się chce osiągnąć... a tak na dobrą sprawę to "wcale nie o to chodzi, aby złapać króliczka, ale żeby go gonić"
  8. Bezpodstawne uprzedzenie. U nas kranówkę można bezpośrednio pić, a Ty mówisz, że butelek nie można płukać.. Zapewniam Cię, że o uzdatnianiu wody pitnej wodociągi trochę wiedzą... Ja używam piro, a potem płuczę kranówką (żeby mi potem siarą nie ciągnęło z butelki po otwarciu..) i jak na razie jest ok. Nie popadajmy w paranoję, dużo łatwiej złapać jakiegoś "syfka" choćby przy fermentacji, niż przy rozlewie.
  9. Bardzo fajnie, taki twórczy nieład Myślałeś może o przyciemnionym, transparentnym tle na zewnętrznej części koła, pod napisem "Punk Fish Quadrupel"? Dało by to +10 do czytelności etykiety
  10. A może po prostu pomiar Blg i dolanie wody do jakiegoś sensownego rozcieńczenia? Na pewno nie ma co wylewać - na pewno jakieś piwko się z tego ukręci!
  11. Spirytus, to jest dobry na nalewki - ja wolę wywalić rurkę, a jej zawartość, w tym wypadku, spożytkować inaczej Ale nie wracajmy do odwiecznego sporu o bulkadełko - każdy robi jak mu wygodniej, a na końcu i tak się liczy brak infekcji i dobre piwo
  12. No z tym zasysaniem z rurki przy podnoszeniu to był główny powód, dla którego zrezygnowałem w ogóle z rurki. Infekcji nie miałem, natomiast prędzej czy później coś by się pewnie zdarzyło przez tą wodę Inna sprawa że to kwestia pamiętania o tym, aby tę rurkę przed podnoszeniem fermentora wyciągać.. ale po co ona w ogóle tam?
  13. A widzioł! Był w zeszłym roku w Zakopanem - tłoczno tam u Was baco, a i łoscypki jakieś takie podrabiane mocno...
  14. Hmm a może spróbuj zabełtać tym fermentorem z burzliwej - ciekawe czy się ruszy. Pewnie tak, u mnie oporne MJ M20 ruszały po takiej terapii
  15. U mnie zwykle po bełtaniu właśnie wypycha wieko, a nie zasysa
  16. Jesteś tego pewien? Wydawało mi się, że przyjmuje się temperaturę w jakiej aktualnie znajduje się piwo... myślę, że nawet na cichej to CO2 jest nad piwem (inaczej nic by go nie zabezpieczało przed całym cholerstwem z powietrza) i jeżeli obniżysz temperaturę, to większa ilość gazu rozpuści się w piwie.
  17. Zrobisz jak uważasz, ale ja bym po tygodniu nie butelkował... cichej nie ma sensu robić w tym wypadku, ale daj mu postać na burzliwej dwa tygodnie - będziesz miał spokojniejszą głowę potem.
  18. O wysładzaniu jest tu - http://www.wiki.piwo...a_i_wysładzanie To, co ja pisałem wyżej, to nie jest przepis - przy zacieraniu sytuacja jest różna. Generalnie nie ma jednego przepisu, który Ci powie ile czego i kiedy. To wyżej napisałem z głowy, głównie w oparciu o forum. Wartości czysto przykładowe - generalnie najlepiej opierać się cały czas na cukromierzu i wysładzać tyle, żeby było dobrze (czyli do 2-3 Blg max). Przyznam, że sam jeszcze nie robiłem dwóch warek na raz w ten sposób, natomiast często, kiedy kończyłem wysładzanie (szczególnie przy bardziej ekstraktywnych piwach), to w młócie było jeszcze trochę cukrów, natomiast zwykle kończyła mi się pojemność gara Korciło mnie nie raz, ale nigdy nie miałem akurat żadnego soku ani miodu pod ręką. Przy następnym bardziej ekstraktywnym piwku na pewno spróbuję, a wtedy Ci potwierdzę. Na ten moment najlepiej, jakby wypowiedział się ktoś bardziej doświadczony
  19. W Kielcach? Na pewno nie - termometr Cię oszukuje. Bądź, co bądź, Kielce są położone w górach... i to najstarszych w Europie Generalnie szacowałbym że mój dom położony jest na wys. ~300m n.p.m., więc woda powinna wrzeć w temp. ~98,8C. Być może termometr trochę oszukuje, być może niedokładny był pomiar (zapewne w tak dużym garze woda będzie wrzeć przy dnie, a wyżej już nie tak intensywnie). Sama obserwacja "wrzenia" jest niejednoznaczna - może wrzeć mocno i może wrzeć słabo - i kiedy woda ma jaką temperaturę?
  20. Hmm nie wiem czy wiesz, ale woda wcale nie zawsze wrze w 100C - może stąd ten "błąd"? Temperatura wrzenia zależy między innymi od ciśnienia atmosferycznego, które z kolei jest zależne od wysokości n.p.m. - im wyżej, tym mniejsze. W związku z tym na większej wysokości zagotujesz wodę w niższej temp. Np. u mnie w domu woda gotuje mi się w ok. 96-97C - nie mam na tyle dokładnego sprzętu, żeby to lepiej zmierzyć. Można jeszcze wyliczyć matematycznie Najciekawsze jest jednak to, że jakbyś gotował np. groch w górach, to zajmie Ci to więcej czasu, niż w niżej położonym miejscu, ponieważ woda będzie wrzeć w niższej temperaturze Ile w tym prawdy? - nie jestem pewien, tak mnie uczyli
  21. No fakt - zwykle z tym schodzi kilka godzin. Ostatnio zszedłem z całą robotą do 5,5h + chłodzenie, czyli w sumie z 7,5h. Tak czy siak nie wiem czy jest sens wystawiać to na balkon, bo i po co - chyba już lepiej zostawić na noc w tym garze w wannie, a rano zlać do fermentora napowietrzając i zadać drożdże. Wiadomo, im dłużej zimna brzeczka nastawna stoi bez drożdży, tym ryzyko infekcji większe - szczególnie ciepłą porą. Ale przecież spać trzeba, a i nie jest tak, że zawsze jak nie zadasz drożdży od razu po chłodzeniu, to złapiesz infekcję..
  22. Mnie zastanawia tylko jedno - jeżeli już chłodzisz w wannie "szybko do 70C", to czemu nie zostawić tego dłużej? Po jakichś 120' będziesz miał zapewne brzeczkę ~25C. Inaczej musisz kombinować, wystawiać gar z wanny, wycierać, łazienkę zachlapiesz, żona się zajeży itp. - nie ma co ryzykować
  23. U mnie podobnie wychodzi - na początku wydajność skacze. Raz mam 65%, a raz wychodzi 75-80%. Kwestia ustabilizowania się na odpowiednio wysokim poziomie
  24. Cierpliwości - miałem baaardzo podobnie, a potem, po kilku dniach ruszyło. Dziwne jest to, że towarzyszył temu spadek temperatury w pomieszczeniu o ok. 2-3C. Przypadek? Nie wiem, w każdym razie w końcu dofermentowało Zerknij sobie na mój LOG- może zauważysz podobieństwa. PS. Trochę mam zaległości - piwo już dawno jest w butelkach.
  25. Nigdy w życiu, jak można w ogóle tak myśleć? Musiałbym mieć elementarne braki w "przekminie" Po prostu sam tak ostatnio zrobiłem z pszeniczką i to był błąd - mogłem, zamiast zlewać na cichą, zostawić ją dłużej na burzliwej. Suma sumarum miałem problemy z dofermentowaniem jej do końca... stąd też moja rada - nie z d*py, lecz z najświeższego doświadczenia. Jak pobełta wiadrem efekt będzie zbliżony. Przerabiam to obecnie na Weizenbock'u, który jest robiony na gęstwie po pszeniczce na tych samych, dziwnych MJ M20.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.