Skocz do zawartości

INFEKCJE


frc

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 23.12.2021 o 19:43, modemik napisał:

Też obstawiałem wlasnie na nagromadzenie drożdży. Zapach z fermentora był bardzo fajny. Spróbować nie miałem okazji bo nie mierzyłem BLG. Mierze zawsze przed rozlewem. 

 

Dzięki za upewnienie że to pewnie nic groźnego :). Dam znać przy butelkowaniu jak będzie z poziomem cukru. Natomiast do tej pory warzyłem z brew-kitow. Z tego co widzę po pierwszym z ekstraktów - niebo a ziemia. Obstawiam że to piwo będzie na dużo wyższym poziomie smaku i zapachu :)

 

Na moje oko /ostatnie zdjęcie/,to zaczątki infekcji (takiej neutralnej). Mi czasami zdarzały się takie i w sumie piwa są dobre. Należy jednak nie wlewać tego osadu na wierzchu do butelek i należy uważać przy mieszaniu przy dosłodzeniu. Najlepiej przelać do innego zdezynfekowanego fermentora i górę wylać. Takie infekcje u mnie miały miejsce w piwach górnej fermentacji, gdy za długo stały w pokojowej temperaturze i powinny być wcześniej rozlane do butelek (około dwa tygodnie za długo)

Edytowane przez grzesiuu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, grzesiuu napisał:

Takie infekcje u mnie miały miejsce w piwach górnej fermentacji, gdy za długo stały w pokojowej temperaturze i powinny być wcześniej rozlane do butelek (około dwa tygodnie za długo)

 

Infekcja to infekcja, ni ema czegoś takiego jak neutralna infekcja. Infekcja może, ale nie musi znacząco wpłynąć na smak piwa. Zdania na temat za długiego "leżakowania" nie rozumiem. Można trzymać w fermentorze piwo długi okres czasu i jeżeli nie było wcześniej infekcji to się ona po prostu nie rozwinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Łachim napisał:

Moim zdaniem przelewanie bez "osadu" na górze nic nie da. Jeśli jest zakażone, to w całej objętości. Po wyglądzie też nie ocenisz, czy infekcja jest neutralna (?) czy nie.

Lałem wszystko, te piwa na końcu co wlał się górny "osad" były jakościowo bardzo marne od tych z dolnej partii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Nazwa użytkownika napisał:

 

Infekcja to infekcja, ni ema czegoś takiego jak neutralna infekcja. Infekcja może, ale nie musi znacząco wpłynąć na smak piwa. Zdania na temat za długiego "leżakowania" nie rozumiem. Można trzymać w fermentorze piwo długi okres czasu i jeżeli nie było wcześniej infekcji to się ona po prostu nie rozwinie.

Niektóre infekcje podobno mogą być wskazane na polepszenie piwa. Rzadko się zdarza ale podobno tak. Tak na marginesie, pewnie warka na drożdżach S04
"Dodatkowym może być zakażenie bakteryjne drożdży lub surowców użytych do produkcji piwa. W niektórych piwach aromat fenolowy jest wysoce pożądany"
https://wiki.piwo.org/Fenole

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie ja tak zrobiłem że do czystego fermentora wlałem syrop cukrowy a następnie wężykiem zlalem to piwo znad tego osadu na gorze.

 

Chyba nikt nie ma wątpliwości że przy takim osadzie to była jakaś infekcja. Ale fakt faktem po zabutelkowaniu okazało się że smakowo i aromatowo w moim odczuciu piwo absolutnie nie straciło. Na ten moment prawie już go nie ma bo tak mi smakuje. Jedyny problem to pienienie się z części butelek. Ale to też może być związane z tym że:

1. Butelki były już przeze mnie używane do piwa i do tej pory plukalem je dokładnie po wylaniu piwa i szły na suszarkę

2. Przed nowym dezynfekcja i płukanie oxi ale zawsze ręcznie i intensywnie

 

Przy ostatnim piwku zaopatrzyłem się w pompkę i dezynfekowalem pompka gdzie strumień tego płynu dezyfekujacego jest jednak inny. Może to spowodowało że część butelek nie była dokładnie zdezynfekowana.

 

Chyba wrócę do ręcznej dezyfkecji gdzie mam pewność że płyn w butelce przez te 5 sekund był intensywnie rozprowadzony w każde miejsce. 

 

Z tego co czytalem na innych stronach zdarzają się infekcje w piwowarstwie domowym (rzadko) że zwyczajnie piwo mimo wszystko jest pijalne. Może miałem to szczęście. Grzesiu zresztą opisał idealnie mój przypadek. Piwo (pszeniczne) na cichej (to chyba wgl był błąd przy pszeniczniaku) stało 2-3 tygodnie za długo. Trzymam w sypialni gdzie temp to 18-19 stopni.

 

Swoją droga przed samym butelkowaniem zauważyłem że fermentor był w jednym miejscu niedocisniety co mogło spowodować delikatny dostęp tlenu.

 

Nikt się nie zatruł piwo prawie wypite i to z wielkim smakiem. Niedługo nastawie kolejne z ekstraktów to zobaczymy co wyjdzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, modemik napisał:

Piwo (pszeniczne) na cichej (to chyba wgl był błąd przy pszeniczniaku) stało 2-3 tygodnie za długo. Trzymam w sypialni gdzie temp to 18-19 stopni.

 

Moje grodziskie leżało o 2 tygodnie za długo w fermentorze i co? wszystko jest ok. Złapałeś zakażenie i tyle. Jak wytłumaczysz leżakowanego portera w szklanym balonie przez 6 miesięcy? Nie jest zakażony :) Złapałeś infekcję na którymś z etapów produkcji i tyle. Obstawiam sprzęt do przelewania i fermentowania.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Nazwa użytkownika napisał:

 

Moje grodziskie leżało o 2 tygodnie za długo w fermentorze i co? wszystko jest ok. Złapałeś zakażenie i tyle. Jak wytłumaczysz leżakowanego portera w szklanym balonie przez 6 miesięcy? Nie jest zakażony :) Złapałeś infekcję na którymś z etapów produkcji i tyle. Obstawiam sprzęt do przelewania i fermentowania.

 

 

 

Zwróciłem uwagę, że w dolniakach taki osad jak ostatni zdjęciu nigdy nie występuje ..

 

10 godzin temu, modemik napisał:

No właśnie ja tak zrobiłem że do czystego fermentora wlałem syrop cukrowy a następnie wężykiem zlalem to piwo znad tego osadu na gorze.

 

Chyba nikt nie ma wątpliwości że przy takim osadzie to była jakaś infekcja. Ale fakt faktem po zabutelkowaniu okazało się że smakowo i aromatowo w moim odczuciu piwo absolutnie nie straciło. Na ten moment prawie już go nie ma bo tak mi smakuje. Jedyny problem to pienienie się z części butelek. Ale to też może być związane z tym że:

1. Butelki były już przeze mnie używane do piwa i do tej pory plukalem je dokładnie po wylaniu piwa i szły na suszarkę

2. Przed nowym dezynfekcja i płukanie oxi ale zawsze ręcznie i intensywnie

 

Przy ostatnim piwku zaopatrzyłem się w pompkę i dezynfekowalem pompka gdzie strumień tego płynu dezyfekujacego jest jednak inny. Może to spowodowało że część butelek nie była dokładnie zdezynfekowana.

 

Chyba wrócę do ręcznej dezyfkecji gdzie mam pewność że płyn w butelce przez te 5 sekund był intensywnie rozprowadzony w każde miejsce. 

 

Z tego co czytalem na innych stronach zdarzają się infekcje w piwowarstwie domowym (rzadko) że zwyczajnie piwo mimo wszystko jest pijalne. Może miałem to szczęście. Grzesiu zresztą opisał idealnie mój przypadek. Piwo (pszeniczne) na cichej (to chyba wgl był błąd przy pszeniczniaku) stało 2-3 tygodnie za długo. Trzymam w sypialni gdzie temp to 18-19 stopni.

 

Swoją droga przed samym butelkowaniem zauważyłem że fermentor był w jednym miejscu niedocisniety co mogło spowodować delikatny dostęp tlenu.

 

Nikt się nie zatruł piwo prawie wypite i to z wielkim smakiem. Niedługo nastawie kolejne z ekstraktów to zobaczymy co wyjdzie

Była tu mowa gdzieś o infekcjach , że powstaje kwas mlekowy... Z zainfekowanych piw niemożna się zatruć (bez pleśni), tylko występują niekorzystne "wyniki smakowe".  Odnośnie dezynfekcji butelek, to lejkiem wlewam trochę wrzątku do każdej i po chwili wylewam. W garnuszku gorącej wody (nie wrzątek i letnia /wtedy tworzą się pęcherzyki gazu/) 0,5l  rozpuszczam nadwęglan sodu 3g (taniej wychodzi niż oxy) i wlewam do jednej butelki połowę garnuszka (na jeden transporter). Przelewam potem nadwęglan z jednej do drugiej butelki do ostatniej 20 butelki i wylewam. Potem jeszcze raz troszkę wody z gotującego się czajnika po troszku do każdej i wylewam /wypłukać nadwęglan/. Z praktyki taki sposób wymycia butelki nawet z małym osadem syfu pomaga. Stosuję zawsze rękawiczki kuchenne gumowe lub nitrylowe covidowe, bo ten płyn trochę żrący jest. W Razie zabrudzenia butelek zatykam w pierwszej fazie z wrzątkiem palcem i potrząsam. Dobrą opcją jest też wzięcie pod światło butelek/transportera, czy nie pozostał tam na dnie jakiś badziew. Ogólnie nie miałem po zastosowaniu tej procedury nigdy złej butelki z piwem. Tak na marginesie po płukaniu nadwęglanem czekam kilka mintu-5-10 .

 

 

Edytowane przez grzesiuu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, grzesiuu napisał:

Zwróciłem uwagę, że w dolniakach taki osad jak ostatni zdjęciu nigdy nie występuje ..

 

Była tu mowa gdzieś o infekcjach , że powstaje kwas mlekowy... Z zainfekowanych piw niemożna się zatruć (bez pleśni), tylko występują niekorzystne "wyniki smakowe".  Odnośnie dezynfekcji butelek, to lejkiem wlewam trochę wrzątku do każdej i po chwili wylewam. W garnuszku gorącej wody (nie wrzątek i letnia /wtedy tworzą się pęcherzyki gazu/) 0,5l  rozpuszczam nadwęglan sodu 3g (taniej wychodzi niż oxy) i wlewam do jednej butelki połowę garnuszka (na jeden transporter). Przelewam potem nadwęglan z jednej do drugiej butelki do ostatniej 20 butelki i wylewam. Potem jeszcze raz troszkę wody z gotującego się czajnika po troszku do każdej i wylewam /wypłukać nadwęglan/. Z praktyki taki sposób wymycia butelki nawet z małym osadem syfu pomaga. Stosuję zawsze rękawiczki kuchenne gumowe lub nitrylowe covidowe, bo ten płyn trochę żrący jest. W Razie zabrudzenia butelek zatykam w pierwszej fazie z wrzątkiem palcem i potrząsam. Dobrą opcją jest też wzięcie pod światło butelek/transportera, czy nie pozostał tam na dnie jakiś badziew. Ogólnie nie miałem po zastosowaniu tej procedury nigdy złej butelki z piwem. Tak na marginesie po płukaniu nadwęglanem czekam kilka mintu-5-10 .

 

 

 

Jak leżakowałem na drożdżach RISa to jak to było?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie butelek to ja po wypiciu zawsze przeplukuje std. I suszę odwrócone. W momencie butelkowania sprawdzam pod światło zawsze dno i robię płukanie. Zostawiam drobna ilość wody. Tak przygotowane butelki wkładam do piekarnika na 110-120stopni z termobiegiem na ok. 15-20min. Butelki są dezynfekowane przez temperaturę i powstająca w butelce parę. Nigdy mi nie pękły. Wyciągam je w rękawiczkach tych do gorących ciast I kładę np na szklanej płycie kuchni aby ostygły. W piekarniku jednorazowo mieszczę 20 butelek na 4 piętrach więc nie ma z tym aż takiego problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Glabro napisał:

Odnośnie butelek to ja po wypiciu zawsze przeplukuje std. I suszę odwrócone. W momencie butelkowania sprawdzam pod światło zawsze dno i robię płukanie. Zostawiam drobna ilość wody. Tak przygotowane butelki wkładam do piekarnika na 110-120stopni z termobiegiem na ok. 15-20min. Butelki są dezynfekowane przez temperaturę i powstająca w butelce parę. Nigdy mi nie pękły. Wyciągam je w rękawiczkach tych do gorących ciast I kładę np na szklanej płycie kuchni aby ostygły. W piekarniku jednorazowo mieszczę 20 butelek na 4 piętrach więc nie ma z tym aż takiego problemu.

Najważniejsze to właśnie wypłukanie po wypiciu. Ja płucze wlewając troszkę wody na dwa razy. Unika się wtedy pleśni na dnie. W każdym bądź razie ja czasami częstuję znajomych domowym piwem, więc niedobór butelek jest. Ktoś od czasu do czasu mi da butelki więc są w różnym stopniu zanieczyszczone. Odnośnie piekarnika to w moim odczuciu - przerost formy nad treścią. Jednakże jak ktoś chce sterylizować jak narzędzia chirurgiczne to czemu nie...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.02.2022 o 17:58, Nazwa użytkownika napisał:

 

Moje grodziskie leżało o 2 tygodnie za długo w fermentorze i co? wszystko jest ok. Złapałeś zakażenie i tyle. Jak wytłumaczysz leżakowanego portera w szklanym balonie przez 6 miesięcy? Nie jest zakażony :) Złapałeś infekcję na którymś z etapów produkcji i tyle. Obstawiam sprzęt do przelewania i fermentowania.

 

 

 

Pewnie masz rację. Generalnie zawsze staram się robić wszystko mega sterylnie. Ale najwidoczniej gdzieś coś poszło nie tak. Przed przelaniem na cicha było chyba ok. Do fermentacji używam pojemników bez kranika. Może wężyk ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim, 

Im dłużej się przyglądam tym bardziej się zastanawiam. 

West Coast Ipa po 2 tygodniach (dzisiaj chmielone na zimno - co prawda nie sprawdzałem dzień po dniu czy blg spada, ale dzisiaj pokazało ~3blg (butelkowanie za 3-4 dni). 

Czy wygląda w porządku według Was? 

 

Drugie pytanie: w smaku nie, ale w zapachu czuć trochę "spirytem". Wiem już, że temperatura była trochę za wysoko, ale zastanawiam się na ile można to zniwelować? 

 

 

IMG_20220211_184343.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Kluner napisał:

Cześć wszystkim, 

Im dłużej się przyglądam tym bardziej się zastanawiam. 

West Coast Ipa po 2 tygodniach (dzisiaj chmielone na zimno - co prawda nie sprawdzałem dzień po dniu czy blg spada, ale dzisiaj pokazało ~3blg (butelkowanie za 3-4 dni). 

Czy wygląda w porządku według Was? 

 

Drugie pytanie: w smaku nie, ale w zapachu czuć trochę "spirytem". Wiem już, że temperatura była trochę za wysoko, ale zastanawiam się na ile można to zniwelować? 

 

 

 

Wygląda wszystko ok, cięzko spiryt w aromacie będzie zniwelować, zazwyczaj aromaty fermentacyjne cięzko przykryc. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Glabro napisał:

Chmielenie na zimno trochę przykryje. Wszystko zależy jak mocny jest ten spiryt. Co to były za droższe i ile blg miałeś w brzeczce?

 

Blg początkowe ~13. Drożdże US - 05, niecałe 2 paczki. 

Zastanawiam się na ile to wina za wysokiej temperatury, a na ile zbyt ciepłej brzeczki na początku? Czy to w tej sprawie nie ma znaczenia? Bo temperatura farmentacji nie przekroczyła nigdy 21 stopki - taka była maksymalna na czasami kilka godzin w ciągu dnia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.02.2022 o 22:29, Glabro napisał:

21 stopni to nie jest dużo chyba, że 21 było w pomieszczeniu a drożdże podbiły temperaturę. Dziwne, zważywszy, że 13blg to nieszczególnie dużo, to bardziej taka APA. Może masz na myśli po prostu estry. 

Całkiem możliwe, ciężko mi stwierdzić, ale po zachmieleniu na zimno i wczorajszym rozlewaniu praktycznie nie czuć, dopiero w dalszych "warstwach" delikatnie.

 

Co prawda piwo zabutelkowane (130g cukru białego na 21L), ponieważ pachniało i smakowało świetnie to trochę wygląd po otwarciu fermentora mnie zmartwił. Na tyle ile poczytałem, pooglądałem przykłady dochodzę do wniosku, że to rzeczywiście tłuszcze po zachmieleniu na zimno i pozostały pyłek po wsypaniu chmielu, którego było sporo.

273726069_473761367673414_2200423438128779209_n.jpg

273916314_650636429254273_6305113043622963422_n.jpg

273978154_343523214175419_3167323838138932683_n.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • zasada zablokował(a) ten temat

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.