-
Postów
740 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
15
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez darinho
-
Ostatnio oglądałem jakiś stary odcinek Galileo (poniżej setnego odcinka) i był na koniec konkurs chyba sms. Pytanie brzmiało: Co jest głównym składnikiem piwa? A- mleko B- chmiel C - owies. Niestety nie zrobiłem zdjęcia itp. Jak próbowałem szukać w necie to natrafiłem tylko na wątek o tym samym konkursie na browar.biz z 2008 roku ;-0 . Z wyniku ankiety wynikło, że poziom wiedzy dekadę temu nie był zbyt wysoki, bo wygrało mleko :-) Może ktoś kojarzy który to odcinek?
-
1. W zimnym piwie łatwiej rozpuszcza się gaz. Może m.in. stąd przegazowanie. 2. Możesz odgazować tą, którą robisz wyszynk. Zakładasz głowicę, wajcha w górze. Zakręcasz butlę Co2, odkręcasz śrubunek od wlotu gazu. Dajesz delikatnie wajchę w dół i gaz sobie wylatuje przez głowicę. Może też wylecieć parę kropel piwa, warto mieć przy sobie ręcznik papierowy. Gaz szybciej wyłazi z ciepłego piwa, więc ewentualnie można je ogrzać. Ja nie ogrzewałem podczas odgazowywania. Upuszczasz gaz, mieszasz kegiem, który po chwili pęcznieje i znowu spuszczasz gaz i tak do skutku (czyli nie wiem do kiedy ;-), na oko robiłem zawsze. 4. Chyba nie. Np. Kopyr jak robił film o KegPet to tam do kega nalewał piwo ktoś z browaru i mówił, że zawsze się troszkę rozleje przy ściąganiu głowicy. Myślę, że gdyby mógł to miałby na to jakiś patent skoro siedzi w tym temacie.
-
Warka 79 07,01,2019r. Polski Pils 46l 12,2blg 30IBU -pilzneński 9,5kg + Marynka 60g + Puławski 100g * gęstwa FM 30 z warki 76. Cała gęstwa z jednego wiadra tamtej warki podzielona dziś na 2 wiadra. Zacieranie - 25l wody 68°C wsypałem słód 63°C/ 1h 20' 72°C/ 20' 78°C/ 5' i filtracja. Filtracja - bardzo sprawnie, młóto osuszone. Ok 1l/1 min leciało. Przy 36 litrze leciało 4,5blg. Na koniec leciało 1,5blg. W kotle 45l - 13blg. Gotowanie - 60' dość intensywnie. + Marynka 60g w 15' + Puławski 30g w 50' + Puławski 70g w 58' Chłodzenie do 14°C, potem dałem wodę z bryłami lodu z 4 półtora litrowych butelek. Zeszło do 10°C. Whirpool standard + zlewanie końcówki przez sitko z pończochą. Fermentacja - Po schłodzeniu brzeczka miała 13blg, więc do każdego wiadra dałem jeszcze po 1,5 litrowej butelce wody. Jest 24 i 22l. Napowietrzyłem, zadałem po ok 200ml gęstwy na wiadro. Wiadra stoją na ganku w 6°C. Z wyliczeń wynika, że blg brzeczki nastawnej to nieco ponad 12blg. 09-10,01,2019r. przeniosłem (bo musiałem) do piwnicy do 14°C, oby nie za ciepło. 20,02 Zlałem na cichą. Wiadra stoją na ganku na którym jest ok 8°C. 02,03 ROZLEW wiadro z 24l piwa - dałem 140g cukru rozpuszczone w 1,14l wody. wiadro z 21l piwa - dałem 123g rozpuszczone w 1l wody. Cel to 2,5 vol. Poszło w przeliczeniu ok 2,9g cukru na butelkę 0,5l. Zeszło aż do 1,5blg, czuli fest odfermentowanie i piwo ma ok 5,5% alko. Refermentacja w 18-20°C. Zapowiada się nieźle. 16,03 Wyniosłem do piwnicy. 07,06,2019r. Wygląd jak na zdjęciach. Aromat - słodowo- zbożowy, ziemisty, lekko słodkawy. Czysty, przyjemny nic się tam nie pałęta. Piwo dobrze schłodzone w lodówce. Smak - lekka słodycz na początku przechodzi w średnią, krótką goryczkę. Ogólnie smakuje zbożowo, słodowo chmielu jakoś nie czuję ani w zapachu, ani smaku. Wysycenie średnio niskie. Goryczka ma delikatnie nieprzyjemny jak to nazywam zbożowy charakter, choć to nie jest dobre określenie. Gdyby przy tym była zalegająca to piwo byłoby słabo pijalne. Tu jest ten posmak tylko trochę a goryczka jest krótka, więc nie jest źle. Ogólnie - Bardzo dobre piwo. Dla mnie chyba nawet 8/10
-
Zestaw startowy - prośba o opinię
darinho odpowiedział(a) na tasiorro temat w Piaskownica piwowarska
Wejdź w dział piaskownica piwowarska. 3 tematy pod Twoim jest podobny wątek. Czyniąc długą historię krótką kompletuj zestaw samodzielnie, bo gotowce są słabe zazwyczaj. -
Jak masz piwo w wiadrze bez kranika to żeby zlać musisz je otworzyć. Jak masz z kranikiem to można się zapomnieć i zacząć zlewać piwo z zamkniętą pokrywą a wtedy zassie Ci to co masz w rurce. Jest gdzieś na forum taki żartobliwy temat o naszych najgłupszych błędach piwowarskich i tam ktoś opisał, że tak sobie właśnie zassał do piwa zawartość rurki fermentacyjnej, a w niej były muszki ☺️ ,,Dopiero po tygodniu raz mierzę ekstrakt, potem za parę dni przed cichą i po cichej. " Czyli o 2 pomiary za dużo :-) .
-
Żeby potem z próbówki spróbować tego łyczka jak się piwko zapowiada :-) No i jak piwo (lager) w wiadrze ma 10* to wynik będzie nieco zaburzony, a w menzurce to się zaraz ogrzeje do tych ok 20°C. Nie mam refraktometru. Pobieram 2 razy rurką i menzurka napełniona. (choć bardzo rzadko korzystam z tego sposobu) Mam taki szklany ballingomierz z biowinu, tam wystarczy bardzo mało piwa aby zrobić pomiar. Ja już refraktometru chyba nie kupię, bo rzadziej niż wcześniej mierzę w ogól blg, ale myślę, że jak masz szóstą warkę to warto. Jest droższy, ale stłukłem 3 ballingomierze to bym nieco dołożył i miał refraktometr :-). Przede wszystkim nie musisz chłodzić próbki do 20°C np podczas wysładzania, i masz większą kontrolę nad procesem wysładzania. Nie wiem. Ta siateczka ze zdjęcia to sitko, jakieś takie jakby plastikowe od torebki od herbaty :-) kiedyś taką miałem, składała się ona właśnie z dwóch takich kwadratów, które łatwo było od siebie oddzielić. Pończocha będzie ok. Ale tak jak pisałem to tylko do oddzielenia małych ilości chmielin itp, już wcześniej odfiltrowanych w inny sposób. A tak profesjonalniej to masz np TU hopstopper ze śrubunkiem 3/4 czyli pasującym do kranika w wiadrze. Ktoś kiedyś chyba na forum coś takiego robił i sprzedawał, ale nie pamiętam kto. Tak jak pisał też gregroc. Ryzyko infekcji nie jest dużo większe przy zastosowaniu odpowiedniej higieny w browarze. Jest z tym tylko trochę więcej roboty. Zauważyłem np, że po wysładzaniu przy uszczelce kranika zostaje czasem nieco słodu/ łusek. Samo płukanie w oxi tego nie doczyści i trzeba rozkręcać kran. Zlewając kranikiem masz też większe ryzyko, że zaciągnie Ci drożdże po burzliwej, lub po cichej gdy drożdży jest mało zostanie na dnie trochę piwa. Jak zlewasz wężykiem to sam decydujesz na jakiej głębokości go ustawisz. To kwestia przyzwyczajenia pewnie. Gdyby tak bać się tylko infekcji to nikt nie zaciągałby piwa ustami tylko wszyscy używaliby pompki. Minusy wiader z kranikiem to wg mnie bardziej: większy koszt, gorsze przechowywanie większej ilości wiader, trudniejsze mycie i konieczność ich rozkręcania chociaż raz na jakiś czas. Odnoszę wrażenie, że niepotrzebnie chcesz robić zbyt często pomiary blg i dlatego tak cię korcą te wiadra. Keep calm i nie zaglądaj do wiadra przez min 2 tygodnie, niech sobie fermentuje. To trudne na początku. A jeśli będziesz używał wiader z kranikiem to pamiętaj o rozszczelnieniu wieka wiadra przed zlewaniem piwa. Jak zaciągnie Ci dwu tygodniową wodę lub co innego z 10-20 muszkami to będzie lipa :-) Latem lecą do rurki nawet jak w środku rurki jest wódka lub oxi. Powodzenia przy kolejnych życzę. To nie była złośliwość z mojej strony jakby co. Ja np (choć nikt tego nie poleca) jako trzecią warkę robiłem lagera, a jako dziewiątą Porter Bałtycki. Bo kto biednemu zabroni bogato żyć?
-
Ja przed rozlewem, zlewam wężem do wiadra z kranikiem, ale bez nalanego roztworu cukrowego. Po zlaniu z kranika nalewam sobie próbkę smakowo - pomiarowo blg i dopiero potem wlewam roztwór cukrowy i mieszam delikatnie zaworkiem grawitacyjnym, który i tak mam zdezynfekowany. Ogólnie to zaworek grawitacyjny mam rozkręcony i używam tylko samej rurki. Czasem tej rurki używam jak pipety dla pobrania próbki, wystarczy zatkać kciukiem i pobrać próbkę. Większość poleca do fermentacji wiadra bez kranika. Zoptymalizuj proces przelewania, a wiadro z kranikiem stosuj do rozlewu i zacierania. Tak bym radził, ale pewnie niejeden z powodzeniem stosuje same wiadra z kranikiem. Wg mnie zlewanie bez kranika nie jest trudniejsze od zlewania przez kranik. Wiadra z kranikiem: zwiększają ryzyko infekcji, nie można ich wkładać jedno w drugie przy przechowywaniu bez odkręcania kranika, trudniej się je czyści. Podobno filtrator sprężynowy z Piwoszarni jest dobrum hopstopperem, tak gdzieś czytałem. Czasem stosowałem po taniości takie coś jak na zdjęciu. Sitko od cherbaty, pończocha itp nakręcone na gwint kranika. Jak chmieliłem na cichą to robiłem jakby 3 etapy: 1 - wstawienie wiadra w chłodne pomieszczenie, aby chmiel opadł. 2- zlanie przez wężyk z pończochą na końcu, 3- filtr ze zdjęć. Szybko się zapycha i służy tylko do końcowej filtracji niewielkich ciał stałych. Dobrym sposobem też jest nie warzyć jako piątej (sądząc po info pod nickiem) warki double orange smoothie chmielonej na zimno ;-)
-
Ja robiłem tylko jeden eksperyment ze śliwkami w imperialnym porterze bałtyckim. (TU wersja 3) ), więc doświadczenia niewielkie. Moim zdaniem: jeśli maceracja w rumie ma na celu dezynfekcję to uważam, że jest to zbędne, bo dajesz te dodatki do mocnego piwa w którym już jest sporo alkoholu jednak. Ja dałem 100g śliwek suszonych prosto z paczki na 5l (podzieliłem 20l warkę na 4 różne wersje) Śliwka wyszła dominująca mocno, co było dla mnie ok. W podlinkowanych zapiskach jest recka. Po zlaniu na cichą i dodaniu dodatków trzymałem to przez ok miesiąc. Pamiętaj, że śliwki mają cukier i muszą mieć czas na przefermentowanie, więc 3-5 dni to raczej za mało. U mnie wyszło to tak, że do 3 wersji dawałem płatki dębowe a do 1 wersji śliwki i płatki. I tylko wersja ze śliwkami mi się nagazowała, a surowiec do refermentacji dawałem oczywiście do każdej. Więc wnioskuję, że nawet przez ten miesiąc mogła się nie skończyć całkowicie fermentacja śliwek. No chyba, że był inny powód tego, że tylko ta wersja się nagazowała. Robienie 4 wersji po 5l jest trochę kłopotliwe, ale jeśli masz rum, śliwki i wanilię to na Twoim miejscu chyba zrobiłbym dwie wersje po 10l. Np tu masz 10l wiaderka. I jedna ważna rada, takie piwa na prawdę potrzebują kilka miesięcy leżakowania w butelkach. Robiłem kilka mocnych ciemnych piw (od 16blg w górę) zawsze na początku trochę spijałem, sprawdzałem jak się układa, jak się nagazowuje, trochę rozdawałem, a po kilku miesiącach jak piwo się na prawdę ułożyło to miałem go już niewiele i był żal ☺️
-
Ile litrów piwa wypiliśmy w 2017 roku
darinho odpowiedział(a) na 314wo.pl temat w Wsparcie piwowarskie
Nie zakładam nowego tematu, bo on jakoś nie ,,żre" ☺️. Jakoś tak mi zostało to notowanie sobie w kalendarzu, więc się podzielę, odkopię temat, może kogoś to zmotywuje do własnych notatek. Jeśli się widzi ile tego jest to trochę to motywuje do lekkiego ograniczania spożycia. Styczeń - 30 piw Luty - 31 Marzec - 38 Kwiecień - 49 Maj - 53 Czerwiec - 68 Lipiec - 61 Sierpień - 59 Wrzesień - 55 Październik - 28 Listopad - 32 Grudzień - 30 Razem 534 (niespełna 1,5 dziennie), czyli o ponad 100 mniej niż przed rokiem :-). -
Ile litrów piwa uwarzyliśmy w 2018 roku
darinho odpowiedział(a) na Łukasz temat w Wsparcie piwowarskie
70) RIS 21,5l 26,5blg 77IBU 71) APA 23l 13blg 37IBU 5,2% alc. 72) AIPA 23l 15blg 72IBU 6,0% alko 6,0% alc. 73) Pils Niemiecki 49l 10,5blg 4,4% alc. 74) Czeska Desitka 23l 10blg 3,9% alc. 75) Pils Niemiecki 44l 12blg 33IBU 76) Czeski Lager 43l 11,5blg 32IBU 77) Porter Bałtycki 20l 22blg 34IBU 78) Rauchbock 23l 15,5blg 26IBU Razem 269,5 RAZEM 8816,5 -
Dziś trzecia rocznica nastawienia pierwszej warki w Browarze Szyszyna i czas na małe podsumowanie roku. (Pierwsza i Druga rocznica.) Uwarzyłem w ten rok 23 warki (od 56 do 78 warki) co dało ok 700 litrów. Z tej okazji degustacje starych piw z leżaka, które zamieszczę na końcu tego posta. Najlepsze piwa uwarzone przez ten rok wg mnie: 56) Polskie Jasne 3. 20l 11blg Pierwsze piwo kegowane, fajnie zagrała Sybilla. 60) Grodziskie z pąkami czarnych porzeczek 25l 7,8 blg Jak zwykle sztosik. 69) Milk stout 23l 14blg 24IBU 4,5% alc. Bardzo dobre, powtarzalne piwo. 71) APA 23l 13blg 37IBU 5,2% alc. Chyba najlepsze moje lekkie (do 12blg) piwo na amerykańskich chmielach. 72) AIPA 23l 15blg 72IBU 6,0% alko 6,0% alc. Jednym słowem Sztos. A uwarzone na chmielach za półdarmo z 2014 roku. Bardzo dobrze poszła fermentacja, zero wad, dużo chmielu. Tradycyjnie ciężko wskazać warki nieudane. Żadnej nie wylałem, wszystkie wypite. Z gorszych to: 61) Polski Ale (Chinook PL) 40l 13blg 29 IBU W butelkach słabawo, ale z kega już całkiem ok. 63) Polska Pszenica (pilish wheat) 40l 12blg 26 IBU Tu nie spodziewałem się szału i szału nie było. Było średnio, z kega całkiem nieźle. Zmiany w browarze przez ten rok: - Doskonalenie procesu warzenia warek ponad 40-sto litrowych. - Doskonalenie rozlewu do kegów, i wyszynku piwa z kegeratora. I w ogóle zorganizowanie kegeratora z lodówki. Zestaw do wyszynku miałem już wcześniej. - Wysłałem 6 piw do Tomka Migdałka z kanału Birofile - Vlog o piwie. Ciekawe doświadczenie zobaczyć reckę swojego piwa na YouTube. Plany na czwarty rok warzenia: - Zrobić mocne jasne piwo. Quintupel lub Barley Wine. Piłem ostatnio Komes Barley Wine (leżakowany rok) i Kord i przekonało mnie to do tego, że warto coś takiego zrobić. - coś ciekawego na warkę nr 100, o ile ona nastąpi w tym czwartym roku. Mam już pewien pomysł. - Udział w konkursie/ konkursach jeśli podpasuje mi styl. - wyjazd na WFDP 2019r. - trochę więcej różnorodności w moich warkach. Ten rok był trochę odtwórczy, pójście na ilość. Nie chodzi o wielkie zmiany. Ale chociaż kilka nowości może np: blonde, tripel, barley wine, saison, gose, znowu jakieś piwo z owocami. Ze 2-3 eksperymenty. Recki spożytych dziś starych piw. 1. Warka 16. Piwo ze słodu własnej roboty - ostatnia butelka. Piwo wyciągnięte prosto z piwnicy ok 5-6°C, wypite z okzji trzeciej rocznicy nastawienia pierwszej warki. Wygląd - Piękne, ciemne złoto/ jasny bursztyn, klarowne, pianka ładna na 1 palec, zostaje do końca. Zero oznak przegazowania czy gushingu. Aromat - pachnie jak jeden z lizaków sopelków choinkowych, które ostatnio jadłem. A odnośnie piwa to kojarzy mi się głównie z... Kordem, którego ostatnio miałem okazję pić. Utleniło się w suszone owoce. Pachnie suszonymi owocami, kompotem z suszu + karmelem. Zapach jest inny niż w jasnych piwach. Parę razy miałem wrażenie, że jest lekki kwas izowalerianowy. Smak - pełne, lekka słodycz, karmelowość, goryczka wyraźna, krótka fajna. Na końcu lekka kwaśność. W smaku jak Session Kord ;-). Taki rozwodniony do 14 blg. Bo to piwo smakuje jak właśnie taka czternastka. Smak i zapach trochę kojarzą się też z nieco ciemniejszym miodem. Ogólnie - chyba największa metamorfoza mojego piwa i największe pozytywne zaskoczenie. Jest to piwo utlenione na bank, ale poszło w suszone owoce mocno, i wyszło takie session barley wine. Super, szkoda, że to ostatnia butelka. 2. Warka 40 Grodziskie - przedostatnia butelka. Z okazji trzeciej rocznicy nastawienia pierwszej warki otwieram przedostatnią z zalakowanych butelek. Wygląd - jasne złoto, klarowne. Piana dość ładna na 1 palec. Brak oznak przegazowania czy gushingu. Aromat - mam wrażenie jakby to piwo było w połowie jakiejś przemiany. Przed tym piwem piłem ostatnią butelkę z warki 16 i tamto piwo było diametralnie różne niż na początku. To jest trochę jakby było w trakcie przemiany. W aromacie dominuje wędzonka + lekkie owoce. Aromat nie jest zbyt intensywny. Chociaż z tą przemianą to przesadziłem. Piwo jest w zasadzie normalne. Smak - bardzo dobre. Dość pełne, jest wędzonka na pierwszym planie, potem zaznaczona fajna krótka goryczka. Ogólnie - Ponad półtora roku od rozlewu, a piwo trzyma bardzo dobrą formę i nie zgadłbym, że jest ono takie stare. Dobrze mówią, że wędzonka ,,konserwuje". Muszę z tego sezonu coś zalakować i zostawić na leżaku. Mam dużo ciemnych mocnych, ale jakieś jasne lekkie też z ciekawości zostawię.
-
Tylko pamiętaj, że te wartości ciśnienia podane są orientacyjnie, tak aby pokazać pewne zależności jak to się mniej więcej zachowuje. Polecam obejrzeć filmy, poczytać też podlinkowane tematy i na podstawie dodatkowo Twoich doświadczeń znaleźć (jak mawiał Mateusz Borek w filmie) konsensus. Dzięki za radę. Czytałem o tym. Wydaje mi się, że jeśli i tak turlamy, bujamy kegiem to ma to na tyle małe znaczenie, że postanowiłem o tym nie pisać, aby nie wprowadzać zbyt wielu informacji początkującym. Sam na początku od takiego poradnika oczekiwałbym pokazania bardziej krok po kroku co z czym i dlaczego, a takie szczegóły to już można zostawić na potem, jak już ktoś przebrnie początki. Dostałem też jedną informację, że mycie petainera NaOH powoduje wydzielanie się rakotwórczego Benzenu. Oczywiście jest to cenna informacja, warto o tym wiedzieć i mieć to na uwadze, ale większość osób używa NaOH do czyszczenia kega, ja też. Jeśli nie jest to konieczne to w ogóle w moim browarze unikam NaOH, ale warto go mieć i czasem można użyć. Moim celem było to aby ktoś ,,zielony" miał poradnik jak kegować, jeśli będzie zainteresowany to wraz ze wzrostem wtajemniczenia będzie się doskonalił w tym temacie. Dołączam do listy linków nasz obszerny temat o myciu i dezynfekcji.
-
Witam. Gdzieś kiedyś napisałem, że jak sam ogarnę temat kegowania to napiszę na forum poradnik, bo brakowało mi wtedy (ponad rok temu) czegoś takiego. Jest trochę czasu, jest wena to piszę. Jak szukałem informacji to zauważyłem, że w ostatnim roku pojawiło się sporo polskich filmików na ten temat, mimo to zamieszczam ten poradnik i dołączę linki do filmów. Rozlałem dopiero 5-6 kegów piwa, więc ekspertem nie jestem, dlatego piszę ten temat w piaskownicy a nie we wsparciu piwowarskim ☺️ . Dotyczy on wyłącznie kegów petainer (i keg pet, bo to w zasadzie chyba to samo). Przede wszystkim chodzi mi tu o proste pokazanie pewnych rzeczy na zdjęciach, zebranie ciekawych linków z tego forum i linków do filmów na ten temat w jednym miejscu. Na wstępie chcę jasno zaznaczyć, że kegowanie jest dość proste. Jeśli to czytasz, to pewnie znaczy, że masz już kilka, kilkanaście warek za sobą. A ogarnięcie warzenia i rozlewu w butelki jest dużo bardziej skomplikowane niż ogarnięcie rozlewu do beczek. Jak się to czyta to wydaje się trudne, ale jak ma się już sprzęt w rękach i robi testy na wodzie to bardzo wiele się samo wyjaśnia. 1. Po co kegować piwo domowe? Komu to potrzebne? Na początku przygody z piwowarstwem kegowanie wydawało mi się fanaberią, wydatkiem pieniędzy i takim przesadnym profesjonalizowaniem piwowarstwa domowego. Lubiłem i w sumie dalej lubię butelkować. Lubię też mieć piwo w butelkach, bo można je komuś dać, lub gdzieś wziąć. Chyba większość piwowarów domowych z czasem przerzuca się na kegi, podejrzewam, że większość jednocześnie nie rezygnuje całkowicie z butelkowania. Jeśli to czytasz to znaczy, że prawdopodobnie też zaczniesz lać swoje piwo z kranu :-). U mnie obecnie wygląda to tak, że butelkuję większość piwa, a tylko część keguję. Do kega idą/pójdą tylko proste, pijalne piwka typu lagery, grodziskie, APA. Lubię mieć możliwość sięgnięcia po różnorodne piwa. Piwa z butelek są jakby na co dzień, a piwo z kija na grille itp. Generalnie na sezon letni bardziej. Różnie to bywa. Moim zdaniem kegowanie domowego piwa ma tylko dwie domniemane wady. Pierwszą wadą jest to, że trzeba trochę zainwestować w sprzęt. To może trochę odstraszać, zwłaszcza jeśli ktoś na początku czyta o kegach Cornelius. Przy petainerach koszty są mniejsze. Trzeba jednak mieć na uwadze, że sprzęty które kupimy w zasadzie nie tracą wiele na wartości i zawsze można je potem odsprzedać w razie gdy to nam nie wypali. Zwłaszcza jeśli kupujemy sprzęt używany, co oczywiście polecam. Drugą wadą (wg mnie pozorną), która jest czasem przytaczana to brak miejsca na zestaw do wyszynku/ kegerator, kegi itp. Wg mnie sporo miejsca zajmują sprzęty do warzenia piwa. Jeśli, ktoś już warzy piwo tak czy siak nawet w niewielkim mieszkaniu, to niewielki kegerator zrobiony z lodówki zajmie mniej miejsca (albo porównywalną ilość) niż skrzynki z piwem, puste czekające na rozlew butelki, kapslownica, kapsle itp. Poza tym piwo rozlane do butelek musi najpierw refermentować w ciepłym miejscu a piwo w kegu można od razu trzymać w piwnicy. Jeśli dodamy do tego mniej czasu i mniejszy bałagan przy rozlewie do kegów niż do butelek to wg mnie kegowanie wygrywa. Czyli jeśli ktoś może całkiem zrezygnować z butelkowania na rzecz kegowania, to nie będzie się bardziej ,,zagracał". Zalety to: mniej pracy z butelkowaniem, a przede wszystkim z organizacją butelek do rozlewu, możliwość spożywania piwa nawet 1-2 dni od rozlewu, efekt WOW dla piwa z kija w domu, i chyba nawet smaczniejsze piwo mam wrażenie. UWAGA: To moje subiektywne zdanie, ale nie polecam półśrodków. Albo butelki, albo pełnoprawne kegi (petainer, cornelius, kegi euro) z butlą co2 itd. Swego czasu napalałem się na rozlew piwa z party kegów. Myślałem, że to będzie takie super i w ogóle. Jeśli już ktoś chce się przekonać to polecam opróżnić jedną puszkę niemieckiego marketowego piwa z 5l beczułki, i dokupić do tego jakąś tanią ręczną pompkę. Całe szczęście jak zacząłem się rozglądać po sklepach piwowarskich za sprzętem to kupiłem na targu za 8 zł taką pompkę. A miałem już skompletowane zamówienie na kran z zasobnikiem na naboje co2, chyba 4 puszki, parę zaworów jakiś ociekacz. Wszystko miało kosztować bagatela około 250 zł. Może i tak bym się rozmyślił, ale nie wiadomo. Dla porównania zestaw do wyszynku o którym niżej kosztował niecałe 500, a efekt jest totalnie lepszy. Z tej 5l puszki skorzystałem chyba 2 razy. Tam trzeba było robić refermentację, szybko ten keg spijać, niskie wysycenie, wbicie tej sztycy = rozchlapanie pół piwa, zero efektu WOW ;-), te puszki nie są nierdzewne mimo, że na stronach sklepu tak piszą. Zdecydowanie nie polecam. Może gdybym rozlał z 10 takich puszek to bym się z nimi bardziej oswoił, ale na 99% tak by się nie stało. To taka mała dygresja. 2. Co jest potrzebne? a. Kegi. Petainery można dostać za darmo w multitapach ponieważ są to dla nich ,,jednorazówki". Jak nie mamy dostępu to można kupić używane w internecie za 10-15zł. Najczęściej są 30 litrowe, ale istnieją też mniejsze. Ewentualnie jeśli plastikowe kegi nam się znudzą to do naszego zestawu będziemy mogli sobie sprawić kegi nierdzewne. Muszą mieć one fitting pasujący do naszej płaskiej głowicy Flach A. A pasują do niej kegi z: Tyskie, Warka, Lech, Leżajsk, Carlsberg, Perła, Okocim, Amber (za Beerservice) b. butla Co2. W zależności od potrzeb wybieramy odpowiednią wielkość. Chyba najczęściej używane to takie ok 1,5kg. Mi butla 1,5kg wystarczyła na robienie testów na wodzie na początku, i na nagazowanie i wyszynk 4-5 kegów piwa. W kegach było po 20-25l piwa, i wszystkie wyszły mi przegazowane. Czyli przy większym ogarnięciu tematu pewnie starczy na 6-7 kegów. Przed zakupem warto zrobić rozeznanie gdzie będziemy mogli taką butlę napełnić. Ja najbliższy punkt jaki znalazłem mam 45km od domu. Pytałem w punktach z butlami dla spawaczy, ale prowadzą tam tylko wymianę tych dużych butli. Czytałem też, że w sklepach akwarystycznych można nabić butlę. U mnie nie można. Mój kegerator stoi w jednym miejscu, więc gdybym miał teraz wybierać to może pokusiłbym się o większą butlę, ale ta jest ok. Starcza na wystarczająco długo i daje możliwość wzięcia jej w teren. c. Reduktor Co2. Tu nie chcę się wgłębiać w szczegóły, bo jest o tym osobny poradnik (TU) Wynika z niego, że nawet te tanie z internetu się nadają. Ja trafiłem na używany, na taki sam jak ma Tomek z Browar Gdynia. Musi on oczywiście pasować gwintem do naszej butli. Reduktor daje na możliwość ustawienia stałego,zmniejszonego przepływu gazu. Zazwyczaj ma 2 zegary. Jeden (ten u mnie z lewej) pokazuje jakie jest ciśnienie w butli, on w zasadzie nas nie interesuje. Górny zegar pokazuje jakie ciśnienie jest podawane do kega, jakie jest na wylocie przy tym zaworze zamykającym. Jeśli wiemy, że rozlew tylko jednego rodzaju piwa jednocześnie to będzie dla nas za mało to można od razu zrobić: a. Kupić reduktor podwójny, potrójny czy ile tam chcemy. Wtedy możemy go przykręcić do 1 butli i jeśli mamy np reduktor potrójny to mamy 3 pokrętła regulacji gazu na 3 wylotach. Możemy wyszynkować 3 piwa o różnym stopniu wysycenia jednocześnie. b. Z jednego reduktora zrobić rozgałęzienie do np 3 kegów. Ale wtedy mamy to samo ciśnienie na każdym wylocie i ogranicza to nasze możliwości. Nie używałem żadnej z tych metod. Rysunek poglądowy. d. Głowica płaska Flach A. Są różne rodzaje głowic, które pasują do różnych rodzajów beczek. Nas interesuje Flach A. W tej grupie głowic też są różne z wyglądu. (Np w (TYM) filmie jest flach A, z zaworami zamykającymi) Głowica ma wajchę, wajcha w górze przypływ gazu i piwa zamknięty, wajcha w dół przepływ otwarty. Wewnątrz są 2 zaworki wrotne. Od gazu. Umożliwia on wpływanie gazu do kega gdy głowica jest ,,otwarta" (wajcha w dół) Zaworek od piwa. Umożliwia on wypływanie piwa z beczki i zapobiega jego powrotowi. Jeśli kupujemy głowicę używaną to najlepiej od razu z króćcami. Choć można je zawsze dokupić, lub zastąpić popularnymi złączkami John Guest. Ja tych złączek nie mam, więc się nie wypowiem, ale wiem, że ułatwiają one pracę, jak wszystkie szybkozłączki. Warto mieć dwie głowice. Jedna do wyszynku a jedna do nalewania piwa do kega. Petainery można otworzyć, ale jest to dość uciążliwe i fitting się trochę niszczy, można go też połamać przy tej operacji. Dlatego warto mieć głowicę. Nakłada się głowicę na fitting i przez nią wlewa się do środka piwo. Taka głowica do rozlewu może być nie kompletna, nie potrzeba do rozlewu króćców, i tych zaworków wrotnych w środku. Kompletna głowica wygląda tak. e. kran. Tu nie ma większej filozofii. Kran musi mieć kompensator. Pozwala on na regulowanie szybkości przepływu piwa. Jest to taka mała wajcha z boku kranu widoczna na którymś zdjęciu poniżej. Najpopularniejsze/najczęstsze to krany Celli. Jest jeszcze plastikowy kran picnic taki jak na filmiku, ale nie wiem jak się sprawdza. f. wąż zbrojony do piwa i do gazu. Ok 3m przewodu piwnego, zaciski do węży. Polecam tego sprzedawcę (w zasadzie jedyny na allegro). Min 1,5m tego przewodu piwnego do piwa i kawałek do gazu, zależy gdzie będzie stała butla. g. podstawka, uchwyt na butlę co2 Cokolwiek, żeby nam się butla nie przewracała. Sama w sobie jest wywrotna a jak ją jeszcze ściąga reduktor i wąż to już całkiem. Jak widać na zdjęciach poniżej. Ja sobie zbiłem taki koszyk z deseczek. Cały zestaw i jego połączenie wygląda tak. 3. Jak wlać piwo do kega? Piwo do kega można wlać na 2 sposoby. a. Można ściągnąć fitting i przez dziurę wlać piwo z wiadra. Jeśli dojdziemy do wprawy to ściąganie fittingu nie będzie bardzo uciążliwe. Jednak każde takie otwieranie trochę niszczy keg. Lepiej przez głowicę. b. przez głowicę. Tak jak wcześniej pisałem najlepiej mieć osobną głowicę (nawet niekompletną) do rozlewu. Wajchę głowicy dajemy do góry, nasuwamy głowicę na fitting, i dajemy wajchę w dół. Przez górny otwór wlewamy piwo. Przy odrobinie wprawy staje się to tak proste jak zlanie piwa z wiadra do wiadra. Mówi się, że prawidłowo powinno się jeszcze najpierw ,,przedmuchać keg" dwutlenkiem węgla. Czyli zanim wlejemy piwo przepuszczamy przez kega gaz z butli. Lub napełniamy keg gazem a dopiero po chwili gdy ten opadnie na dno (jest cięższy od powietrza) to wypuszczamy powietrze z góry. Minimalizuje to nam kontakt piwa z powietrzem. Jeszcze tego nie stosowałem, więc nie wiem czy daje to jakieś efekty, ale teoretycznie ma to sens, więc warto mieć to na uwadze. 4. Jak nagazować piwo w kegu? Czytałem, że można robić refermentację dając odpowiednio 2x mniej, lub jeszcze mniej cukru niż byśmy dawali do refermentacji w butelkach. Nie próbowałem tak robić, z większości wypowiedzi wynikało, że lepiej nagazowywać gazem z butli. Jak więc nagazować gazem z butli? Bardzo trudne pytanie i nie umiem na nie jednoznacznie odpowiedzieć. Dlatego ten punkt będzie się wydawał dość chaotyczny. Co piwowar to inny sposób, inne liczby, inny czas nagazowywania. Czytając wiele wypowiedzi, i oglądając filmy doszedłem do wniosku, że nikt tego nie wie ? , nie ma jednego matematycznego wzoru, kalkulatora i każdy po paru kegach wypracowuje swoją metodę. Jest taka tabelka, która daje jakiś ogląd, ale z nią też podobno bywa różnie. Z lewej odczytujemy temperaturę jakie ma nasze piwo, z wiersza wybieramy interesujący nas stopień nagazowania i u góry odczytujemy jakie ciśnienie powinniśmy podawać z butli (z górnego zegara). I keg z podłączoną butlą (gaz cały czas może wlatywać do kega) zostawiamy na 1-2 tygodnie i powinno być ok. Zmienne, od których zależy poziom nagazowania: Temperatura piwa - im zimniejsze tym co2 łatwiej i szybciej się rozpuszcza. Jeśli zaś piwo w kagu nam się przegazuje to dla łatwiejszego jego odgazowania warto je ogrzać do temperatury pokojowej. Gaz będzie się wtedy łatwiej uwalniał z cieczy. Czas i mieszanie - jeśli mieszamy gaz rozpuszcza się szybciej, jeśli nie mieszamy wolniej. Ilość wolnego miejsca w kegu - jeśli mamy keg zalany do pełna to możemy dać więcej gazu z butli (i więcej tzw strzałów )(jednak nie dajemy więcej niż 3bar !!! dla bezpieczeństwa. ), bo ta mała ilość nie da nam dobrego nagazowania. Jeśli mamy 20l piwa w 30l kegu, to gazu jest dużo i łatwiej i szybciej się on rozpuści w piwie. Ilość dostarczonego co2 - wiadomo Jedną z zalet kegowania jest to, że po zlaniu piwa z wiadra do kega już nawet na drugi dzień możemy robić wyszynk nagazowanego dobrze piwa. Dlatego chyba najczęstszym sposobem na nagazowywanie piwa jest robienie tzw strzałów z co2 i mieszanie piwa w kegu, bujanie kegiem. Dlatego na tym się skupię. (wiele info jest TU) Zakładając, że ustalimy sobie z tabeli, że do naszego piwa w kegu powinniśmy podawać 0,9bar, przez te 1-2 tygodnie i będzie ok. Można przyspieszyć ten proces, ale nie mamy wtedy dużej kontroli nad końcowym nagazowaniem piwa. Robi się to tak (UWAGA WARTOŚCI SĄ PODANE ORIENTACYJNIE): Podpinamy keg do butli jak na zdjęciu. Kupujemy zaślepkę, do środka dajemy np 20gr by ją doszczelnić, zakręcamy na wyjście piwne w głowicy (nie potrzebny piwny zaworek wrotny). Wąż od gazu wkręcamy w odpowiedni otwór w głowicy (zaworek powinien być w głowicy). Zaworek skręcamy śrubokrętem (u mnie w lewo) tak aby szło mało gazu. Odkręcamy butlę, odkręcamy czarny zawór na dole i regulujemy zawór śrubokrętem tak aby zegar pokazywał 1,5-3 bar. Regulujemy od niskich wartości do większych. Jeśli w kegu jest ponad 28l piwa to ok 2,3-2,9 jeśli ok 20-22l to 1,7-2,2. Czekamy, aż gaz przestanie wlatywać do kega. W kegu mamy określone ciśnienie. Zaczynamy mieszać kegiem z odkręconą butlą. Będzie słychać, że z butli wlatuje nam ciągle nowy gaz a to dlatego, że ten który był wcześniej już się rozpuszcza w piwie. Mieszamy tak kilka, kilkanaście minut. Niektórzy mieszają chwilę odstawiają na parę minut i znów mieszają i tak ze 3 razy. Zakręcamy czarny zawór, zakręcamy butlę. Wajcha głowicy do góry i ściągamy ją z fittingu. Można owinąć czymś keg, bo zazwyczaj troszkę piwa uleci. Wycieramy fitting, dezynfekujemy go najlepiej, bo może nam tam coś urosnąć. I w zasadzie keg jest gotowy do przechowywania i do wyszynku. Tak nabity keg można przechowywać w piwnicy tak jak piwo w butelce. Jeśli wszystko zrobiliśmy poprawnie powinno być ok. Te wartości bar, które napisałem są orientacyjne, takie jakie ja uważam mniej więcej za stosowne. W moich pierwszych kegach robiłem podobnie z tym, że dla ,,pewności'' dobijałem jeszcze trochę na drugi dzień, a nawet na trzeci, bo piwo wydawało mi się jakieś takie bez gazu a naczytałem się, że można pić na drugi dzień. Dlatego teraz będę nabijał jedną wartość bar, 1 strzał z jednoczesnym mieszaniem, zamknąć i do piwnicy. Lepiej mieć piwo niedogazowane, niż potem ma lecieć sama piana i będzie konieczne odgazowywanie. Jeżeli mamy taką potrzebę to po tygodniu możemy sprawdzić jakie mamy ciśnienie w kegu. Powinno być już na mniej więcej odpowiednim poziomie, czyli takim jakie nam wyszło z tabelki. Podpinamy wszystko tak jak na zdjęciu wyżej. Skręcamy zaworek śrubokrętem na zero, odkręcamy zawór butli i zawór na głowicy. Kręcimy śrubokrętem zawór, podnosimy ciśnienie w kegu. Jak usłyszymy syczenie wlatującego gazu to już dalej nie zwiększamy przepływu, patrzymy ile wskazuje górny zegar i takie mamy ciśnienie w kegu jak w chwili syknięcia. Powinno być powiedzmy ok 1 - 1,3 bar. 4a) Jak odgazować piwo w kegu? Jeśli mamy już podpięte piwo jak do wyszynku i okazuje się, że w kegu jest ponad 1,5-2bar, a z kranu leci sama piana to musimy najprawdopodobniej odgazować nasze piwo. (chyba, że przyczyna tego, ze leci sama piana leży gdzie indziej). Wtedy tak: a) Wajcha (nr 1 ze zdjęcia) do góry b) Odcinamy dopływ gazu z butli do kega. c) odkręcamy śrubunek (nr 2) d) dajemy wajchę nr 1 powoli w dół, jak zaczyna z dziury po śrubunku nr 2 wylatywać gaz to wypuszczamy cały gaz z kega. W zależności od tego na ile nasze piwo było przegazowane to robimy jedną z opcji: - wypuszczamy cały gaz skręcamy zestaw z powrotem i szynkujemy piwo. - wypuszczamy gaz, wajcha w górę, mieszamy kegiem i po chwili znowu wajcha w dół i wypuszczamy gaz. - Możemy tak powtarzać te operacje kilka razy, ale wg mnie 3 w zupełności wystarczą. - Warto pod ten wylot gazu podłożyć chusteczkę, bo czasem wylatuje nieco piwa. Ja miałem w kegach zazwyczaj 2,5-2,8 bar po kilku tygodniach a nawet miesiącach od rozlewu. Wtedy 3 krotne upuszczenie gazu załatwiało sprawę. Ciśnienie schodziło niemal do zera po 1 dniu od upuszczeniu gazu. Potem dobijałem sobie 0,8 bar i piwo lało się ładnie. 4 b) Wnioski po kegowaniu piwa w sezonie 18/19r. Wszystkie kegi wyszły mi przegazowane. Dobijałem 2,5-2,8 bar, mieszałem i potem na drugi dzień powtarzałem procedurę. W kegach było 22-25l. Po leżakowaniu w kegu było 2,5-2,8 bar nawet. W tym sezonie (raczej w 2020r.) będę lał też 22-25l i będę dobijał 1,5-1,8 bar, chwila mieszania z ciągłym dopływem gazu na tym poziomie i keg będę uważał za gotowy do leżakowania. Zobaczymy jak to wyjdzie może uda się wypracować jakiś sposób. 5. Ile czasu przechowywać? Nagazowane odpowiednio piwo w kegu możemy przechowywać tyle ile przechowujemy piwo w butelkach. Czyli z technicznego punktu widzenia długo, ale oczywiście tak jak z butelkami jeden powie, że po pół roku nie da się pić bo utlenione, a drugi (np ja ? ) wypije lekkiego ale'a na amerykańskim chmielu po prawie dwóch latach w butelce i będzie ok, najwyżej lekko miodowe (tak, piłem takie ostatnio ;-)). Z racji tego, że kegi są plastikowe staram się i będę się trzymał tego, żeby nie trzymać w nich piwa dłużej niż pół roku. Piwo można podpiąć do wyszynku, rozlać kilka litrów na jakiejś okazji a potem odstawić na dalsze leżakowanie. W miejsce piwa do beczki dostaje się neutralny co2, więc nic złego się nie będzie działo. Teoretycznie można mieć z 10 kegów, polać po 1 piwie z każdego, i tak skakać między beczkami. Nic nie powinno się dziać z piwem w środku. 6. Jak prowadzić wyszynk. Jeśli mamy już nagazowane odpowiednio piwo w piwnicy, powiedzmy, że w kegu jest 20l piwa i ciśnienie 1,2bar. Podłączamy wszystko jak na zdjęciu. Butla zakręcona, nasuwamy głowicę. Upewniamy się przed nasunięciem i zsunięciem głowicy na fitting, że wajcha jest w górze. Ineczej można uszkodzić fitting. Odkręcamy zwór główny butli, zaworek skręcamy na zero, odkręcamy zawór na dole. Wajcha głowicy w dół (zworki w głowicy obecne i ustawione jak na zdjęciach wcześniejszych). Odkręcamy śrubokrętem zaworek do momentu aż zacznie z butli lecieć gaz. Jeśli w kegu mieliśmy 1,2bar to odkręcamy zawór aż będzie 1,4 bar (mówi się, że wyszynk zawsze prowadzimy na ciśnieniu o 0,2bar większe niż mieliśmy w kegu). Kran pociągamy do siebie i lejemy piwo. Nie zrażamy się jeśli 1-2 kufle to będzie dużo piany, lub sama piana. Regulujemy tempo przepływu piwa kompensatorem w kranie. Jak już znajdziemy odpowiednie ustawienie po 2-4 kuflach to do końca beczki powinno się lać dobrze. Jeśli nadal leci piana to wtedy szukamy przyczyn. Z tematów wyczytanych na forum wynika, że najczęstszą przyczyną tego, że leci sama piana jest to, że piwo po prostu jest przegazowane, nawet jeśli sądzimy, że daliśmy mało gazu. Warto sprawdzić szczelność połączeń przy wężu od piwa. Jeśli jest gdzieś nieszczelność to może to być przyczyna, że zasysane jest powietrze z zewnątrz. Wąż od piwa powinien mieć średnicę min 0,8cm i długość min 1,5m. Tak się mówi. Jeśli chcemy rozlewać swoje piwo na jakiejś imprezie to koniecznie trzeba je sprawdzić ze 2-3 dni wcześniej, żeby mieć czas na ewentualne jego odgazowanie. Jeśli zostało nam 5-10l w beczce, można zacząć zmniejszać w niej ciśnienie poprzez skręcenie zaworka. Niektórzy w ogóle zakręcają pod koniec butlę, bo piwo i tak zostanie wypchnięte tym gazem który jest nad taflą piwa. 7. Mycie kega. Tak jak z nalewaniem. Można zdjąć fitting i myć, można też myć przez naszą głowicę do rozlewu, lub przez tę do wyszynku, bo i tak mamy ją odkręconą. Wyciągamy zaworki z głowicy, wajcha w dół i wlewamy do środka wedle uznania, bo tak jak przy butelkach tak tu każdy ma swoje sposoby. Odradzam tylko wyprażanie w piekarniku ? Ja postępuję tak jak z butelkami. Świeżo po opróżnieniu płuczę ciepłą wodą, potem oxi, i płukanie wodą i gotowe. Potem przed rozlewem znowu płukanie w oxi. Jeśli ktoś nie używa w swoim browarze w ogóle NaOH to dla kegów polecam go kupić (najlepiej razem z oxi na allegro). Butelki szklane można potraktować szczotą, ryżem, piekarnikiem, wrzątkiem itp. Tu dla mocniejszych, zaschniętych zabrudzeń mamy w zasadzie tylko NaOH do dyspozycji. Najlepiej najpierw rozrobić roztwór w innym naczyniu, a jeśli nie to pamiętamy żeby sypać NaOH do wody a nie odwrotnie. Środek ten powoduje dość mocne miejscowe nagrzanie się wody i można uszkodzić/ odkształcić keg. Oczywiście dbamy też o czystość całej linii. Co jakiś czas myjemy kran, węże, głowice, ociekacz. Kran rozkręca się na czynniki pierwsze, więc dobrze się go myje. Można np mieć oxi, starsan w jednym kegu i sobie go od czasu podpiąć pod głowicę i butlę z co2 i zrobić wyszynk tego płynu tak jak byśmy lali piwo. Takie doraźne czyszczenie. 8. Koszt zestawu. To oczywiście zależy, na co trafimy na aukcjach. Generalnie to nie elektronika, nie ma się co tam za bardzo zepsuć, więc polecam kupować rzeczy używane. Dla przykładu podam moje koszta (z dostawą) butla co2 - nowa 134zł (143) głowica - 50zł (65) wężę i zakucia (opaski) do nich - 18zł (30) reduktor co2 - 59 (75) kran - ok 60 (70) kegi - za darmo Razem 321zł (z dostawami 383 zł) To taka podstawa, to co niezbędne, z jedną głowicą, bo potem dokupiłem drugą dla wygody. Czyli wyszłoby ok 450zł z dostawami. A można trafić te rzeczy taniej np w komplecie. Kwestia czasu i szczęścia. 9. Budowa kegeratora. Cały ten zestaw do wyszynku można trzymać w stanie ,,surowym" i będzie fajnie. Ale jeśli kogoś przeraża hasło budowa kegeratora i jego koszta to zupełnie niesłusznie. Jeśli już będziecie mieć skompletowany zestaw i nauczycie się z nim obchodzić, to 95% roboty zrobione i większość kosztów poniesiona. Chyba, że marzą się Wam takie cacka jak np. TU , TU lub TU. Wtedy jest sporo roboty i koszta mocno idą w górę. To wtedy tak. Ale, jeśli zadowolicie się po prostu posiadaniem ciągle schłodzonego piwa z kija, i macie miejsce to niewiele Wam brakuje. Wystarczy kupić lodówkę i wywiercić 1 dziurę w drzwiach. I to wszystko. Ja akurat lodówkę dostałem kiedyś, bo ktoś wymieniał na nowszy model i mam teraz coś takiego jak na zdjęciu poniżej. (to na dole to miał być składany stojak na ociekacz, ale okazał się zbędny) Kupno używanej i w miarę nowoczesnej to też nie są krocie. Jeśli chodzi o koszt prądu to nie wiem jak to dokładnie wychodzi, zależy od lodówki. Warto pamiętać, że o odróżnieniu od lodówki domowej, kegerator można postawić w piwnicy, na ganku itp, a nie w kuchni gdzie jest ciepło, i kegerator jest cały czas praktycznie zamknięty, bo kran wystaje na zewnątrz a to też swoje robi. I to chyba tyle. Jeśli czegoś brakuje lub są jakieś pytania może błędy to proszę pisać. Może uda się zrobić dobry poradnik. Sam jeszcze zajrzę do filmów i tematów na forum, bo pisałem to trochę późno. Jeszcze raz uprzedzam, że opis jak nagazować piwo w kegu zawiera orientacyjne wartości ciśnienia w barach. 10. Przydatne linki Tematy na forum: Keg PET firmy Petainer Reduktor CO2 - cała prawda Otwieranie jednorazowych kegów Petainer Tu tylko dodam, że ja nie stosowałem tego ostatniego kroku, o rozbieraniu fittingu i wyciąganiu czegokolwiek. Gdzieś wyczytałem, że były kegi z białym kółkiem w środku fittingu i tam trzeba było to robić, a w fittingu z czerwonym kółkiem nie. Tutorial autorstwa Mariusz_CH Nagazowanie piwa w kegu Mycie i Dezynfekcja. Najpopularniejsze środki chemiczne używane w piwowarstwie. - jeśli ktoś jeszcze nie czytał. Filmy: Protipy Laboratorium #1:Jak wykorzystać Petainer w domu Protipy Laboratorium #3: Petainer - mycie, wyszynk, nagazowywanie Słowo o petainerze plus Black Jack z Browaru Hopkins Jak zdjąć fitting z beczek keg Keg Pet w praktyce - feat. Szymon Milczarek z Beer Bros Co prawda o Corneliusach, ale wiele rzeczy jest zbieżnych więc linkuję System Cornelius cz 1 [Cornelius] Nagazowanie Co2 nagazowanie cornelius
-
Witam. Jak w temacie, czy ktoś z Was używał suszu wędzonego wigilijnego do piwa? Jakieś doświadczenia? Jak go dodawać? Konkretnie to uwarzyłem rauchbocka do którego miałem dać 3 kg steinbacha wędzonego (łącznie na 7,1kg słodów), ale okazało się, że mam tylko 1kg. Postanowiłem więc, że dam na cichą wędzony susz, bo już od jakiegoś czasu chodził mi po głowie ten dodatek. Piwo na razie sobie fermentuje, susz mam zamiar dodać po przelaniu na cichą. Nie jestem wielkim fanem wędzonych piw, chciałbym, aby nie było to zbyt nachalne. I teraz pytania: 1. Dodać bezpośrednio? Bez żadnych zabiegów dezynfekujących? Ekstrakt to 16blg, więc chyba można zaryzykować? 2. Ile tego dodać? Kupiłem 2 zestawy czyli 500g. Tyle bym obstawiał, ale może za mało? Wklejam recepturę z zapisków. Warka 78 17,12,2018r. Rauchbock 15,5blg 23l 26 IBU. - pilzneński 2,5 - Steinbach wędzony 1 - Pszeniczny 1 - jęczmienny jasny (z nieopisanego worka, raczej pilzneński lub pale ale) 1 - pale ale 0,6 - płatki owsiane błyskawiczne 0,4 - karmelowy 600 0,3 - Caraaroma 0,3kg. + Marynka 15g + Warrior 10g + Cascade Pl 25g * gęstwa w34/70 z warki 75. Zasyp i chmielenie w tym piwie jest mocno resztkowe. Myślałem, że wśród starych kupionych słodów miałem 3kg Steinbacha i pod to miała być robiona ta warka, aby zużyć ten nietypowy dla mnie słód. Okazało się, że mam tylko 1kg, a nie chciałem do tego piwa sypać słodów których będę potrzebował do grodziskiego. Planuję dać na cichą wędzone suszone ,,wigilijne'' owoce, które są teraz dostępne w sklepach. Zacieranie - 22l wody 68°C wsypałem słód 62°C/ 1h i 10' 72°C/ 15' 78°C - jakoś tym razem zapomniałem o zrobieniu wygrzewu. Filtracja - po raz pierwszy używałem dziś filtratora ,,sprężynowego" z piwoszarni. Poszło nieźle, chyba za szybko chciałem wysładzać (miałem ponad 1l na minutę) i raz mi się przytkała filtracja. Zobaczymy jak będzie dalej. Sraczwężyka nie wyrzucam. Całkowicie osuszyłem młóto. W kotle 26l - 14,5blg. Gotowanie - 60' Trochę za słabo odparowałem, mogłem mocniej. Tak litr mniej wysładzania i litr więcej odparowania i byłoby super. Trochę mi nie pykło. + Marynka 15g i Warrior 10g w 20' + Cascade PL 25g w 50' Chłodzenie do 14°C, whirpool + zlewanie resztek przez sitko z pończochą. Fermentacja - Podczas whirpoola zlałem do wiadra z kranikiem na rozlew warkę nr 75. I do wiadra z drożdżami od razu zlałem dzisiejszą brzeczkę napowietrzając. Dodatkowo napowietrzyłem łygą. Wiadro stoi na ganku w 5°C na razie.
- 1 odpowiedź
-
- szusz wigilijny
- susz
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nawzajem ☺️
-
Ja tylko dodam, że też ostatnio coraz częściej robię warki 40-45l i wysładzam nadal w wiadrze 33l. Są to warki do 12blg max. Max 9,5 kg słodu + ok 25-27l wody i idzie dobrze. A piwa typu AIPA, Porter, RIS, Koźlak itp i tak warzę w objętości 20-25l, bo są mniej chodliwe piwa. Więc jeśli masz podobną sytuację to może zmiana sprzętu nie będzie konieczna. Choć trzeba przyznać, że mimo, iż idzie dobrze to jest to trochę ograniczające, bo zacier musi być nieco gęstszy niż bym robił normalnie.
-
Nie kupilem, bo mam ;-). Napisalem Tylko jako ciekawostke
-
Akurat byłem dziś na Targu i wpadł mi w oczy taki zepsuty ekspander. Byłoby 6 filtratorów pewnie za jakieś 5 zł. ;-) choć to chyba nie nierdzewka.
-
-
To osuszenie młóta to taki mój skrót myślowy. Chodzi o to, że bardzo dobrze trafiłem z ilością wody do wysładzania. Kiedyś często wlewałem za dużo wody pod koniec wysładzania i po osiągnięciu zakładanej objętości w wiadrze filtracyjnym zostawało kilka litrów wody. Teraz staram się tak nie robić i właśnie ,,całkowicie osuszać młóto". Nie jest to, zasługa filtratora. A filtrator mam konkretnie taki http://piwoszarnia.pl/filtrator-do-piwa-typu-spirala-maly-100-cm-p-862.html i póki co niewiele mogę o nim powiedzieć. Przede wszystkim myślałem, że ta sprężyna będzie sztywniejsza. Jak się ją zagnie to bo bokach robią się rozszczelnienia większe na pewno niż w sraczwężyku (zrobię potem zdjęcie) . Ale mimo to w brzeczce przedniej żadnych cząstek słodu nie było. Filtracja szła szybko dopóki się nie zatkała ;-). Ale to tak jak pisałem, chyba za szybko chciałem puścić, młóto mocno się zbiło, a dolewkę wody robiłem późno, bo był rzadki zacier i nie miałem okazji wzburzyć trochę młóta. Jak trochę pogmerałem łygą to potem już poszło i dalej szło dobrze. W ogóle to kupiłem ten filtrator sprężynowy, bo ostatnio coraz częściej warzę warki ponad 40l. Wężyk z oplotu dawał sobie z nimi bardzo dobrze radę, ale przy okazji zamówienia w DDD sobie zamówiłem ten. W każdym razie powodem zakupu nie była awaria mojego świetnego, wiernego sraczwężyka ;-) .
-
Warka 78 17,12,2018r. Rauchbock 15,5blg 23l 26 IBU. - pilzneński 2,5 - Steinbach wędzony 1 - Pszeniczny 1 - jęczmienny jasny (z nieopisanego worka, raczej pilzneński lub pale ale) 1 - pale ale 0,6 - płatki owsiane błyskawiczne 0,4 - karmelowy 600 0,3 - Caraaroma 0,3kg. + Marynka 15g + Warrior 10g + Cascade Pl 25g * gęstwa w34/70 z warki 75. Zasyp i chmielenie w tym piwie jest mocno resztkowe. Myślałem, że wśród starych kupionych słodów miałem 3kg Steinbacha i pod to miała być robiona ta warka, aby zużyć ten nietypowy dla mnie słód. Okazało się, że mam tylko 1kg, a nie chciałem do tego piwa sypać słodów których będę potrzebował do grodziskiego. Planuję dać na cichą wędzone suszone ,,wigilijne'' owoce, które są teraz dostępne w sklepach. Zacieranie - 22l wody 68°C wsypałem słód 62°C/ 1h i 10' 72°C/ 15' 78°C - jakoś tym razem zapomniałem o zrobieniu wygrzewu. Filtracja - po raz pierwszy używałem dziś filtratora ,,sprężynowego" z piwoszarni. Poszło nieźle, chyba za szybko chciałem wysładzać (miałem ponad 1l na minutę) i raz mi się przytkała filtracja. Zobaczymy jak będzie dalej. Sraczwężyka nie wyrzucam. Całkowicie osuszyłem młóto. W kotle 26l - 14,5blg. Gotowanie - 60' Trochę za słabo odparowałem, mogłem mocniej. Tak litr mniej wysładzania i litr więcej odparowania i byłoby super. Trochę mi nie pykło. + Marynka 15g i Warrior 10g w 20' + Cascade PL 25g w 50' Chłodzenie do 14°C, whirpool + zlewanie resztek przez sitko z pończochą. Fermentacja - Podczas whirpoola zlałem do wiadra z kranikiem na rozlew warkę nr 75. I do wiadra z drożdżami od razu zlałem dzisiejszą brzeczkę napowietrzając. Dodatkowo napowietrzyłem łygą. Wiadro stoi na ganku w 5°C na razie. Po ok 1-2 tygodniach przeniosłem do 13°C 20,01,2019r. Zlałem na cichą i dodałem niecałe pół kilo wędzonego suszu wigilijnego. Niestety kupiłem go jeszcze przed świętami, bo obawiałem się, że później już go nie dostanę. Dziś okazało się, żę niektóre śliwki są lekko spleśniałe. Stąd niecałe pół kilo. Zaryzykowałem, wybrałem te zepsute a resztę dałem do piwa bez żadnego gotowania itp.. Zeszło do 3 blg. W smaku i zapachu już jest trochę wędzone od samego słodu. 31,01,2019r. ROZLEW. Dałem 90g cukru rozpuszczone w 0,6l wody. Jest ok 22l do rozlewu. Zapowiada się dobrze. Fajna wędzonka w smaku, taka lekko popiołowa i pojawia chwilę po przełknięciu. Ciekawy efekt. Refermentacja w 20°C. 15,02 Wyniosłem do piwnicy. Wczoraj próbowałem pierwszą butelkę. Gaz jest lekki, pianka niezła. Piwo wędzone w aromacie i smaku. Smak ok, ale aromat jakiś taki mdły jakby. Ciężko wyrokować po 2 tygodniach. Mam nadzieję, że wędzoność spadnie i coś się spoza niej wyłoni, bo na razie wędzonka dominuje. Trochę chyba brakuje też ciała temu piwu. Chodzi o to, że poza wędzonką jakby nic dalej się nie dzieje, bo to, że dominuje to nie jest problem. Źle, że póki co niewiele poza wędzonością się w ogóle dzieje. 05,03 Druga próba, butelka oznaczona jako ,,zlewki" czyli butelka z tym co było na dnie wiadra + chyba nawet to co zlałem z próbówki po pomiarze blg, więc nie robię pełnej degustacji. Piwo jest mocno wysycone, ale to właśnie pewnie ze względu na swój ,,zlewkowy" charakter, trochę ciał stałych tam pływało. Generalnie wniosek jest taki, że piwo jest już lepsze, z przyjemnością wypiłem całą butelkę, nie męczyłem się czyli idzie to w dobrą stronę. Tyle na razie wniosków. 27,10,2019r. Wygląd - typowy koźlak wg mnie. Głęboki rubin, klarowne, ładna pianka górą, dołem ze średnimi oczkami. Piana zostawia lacing. Piwo jest piękne. Aromat - Stonowany wędzony aromat na pierwszym planie. Spod niego nieśmiało wychodzą nuty chlebowe, karmelowe. Wędzonka jest w charakterze takich podkładów kolejowych. Smak - Gładkie, nisko wysycone jak już piję, bo się trochę odgazowało przy wlewaniu. Fajna ta tekstura jest. W smaku też dominuje wędzoność. Wychodzi ona przede wszystkim w posmaku. Na początku przy łyku czuć trochę takich opiekanych posmaków, a potem już wędzonka wchodzi wyraźnie. A wraz z nią palona goryczka i kwaśność. Ogólnie - Piwo jest specyficzne, ale jak dla mnie dobre, eksperyment uważam za udany. Czas zdecydowanie podziałał na jego korzyść. Dla mnie 7/10. Porównując to co było na początku z tym co jest teraz to zmiana jest ogromna. 15,11,19r. Jak wyżej. Może nieco inne odczucia, bo piję prawie prosto z piwnicy w której jest 7°C. Przechodziłem dziś w Aldiku koło tego suszu wędzonego wigilijnego i tak ładnie zapachniało, że naszła mnie chęć na rauchbocka ? Zastanawiam się na ile to piwo się ułożyło a na ile ja po prostu się oswoiłem z tego typu wędzonką (?) Myślę, że na poprawę odbioru tego piwa w 80% wpływu ma ułożenie piwa a 20% to moje przywyknięcie. Bardzo dobre piwo. 28,03,2020r. Jak wyżej. Bardzo dobre piwo. Specyficzne, ale mi smakuje coraz bardziej i coraz bardziej je doceniam, choć nie jest to piwko do picia codziennie, raz na jakiś czas przychodzi na nie ochota. 19.05.20r. Zdjęcie z dzisiaj. Piwo nadal dobre, jak wyżej. 26,08,2020r. Bez oznak przegazowania, piwo specyficzne, ale bardzo dobre od czasu do czasu. Generalnie odczucia jak wyżej. 05,11,2020r. Wędzonka powoli jakby zaczynała ustępować nutom śliwki w aromacie. W smaku wędzonka jeszcze dominuje dość wyraźnie, ale też już do głosu dochodzi śliwka, nieco popiołek paloność ogólnie. Zaczyna się robić taka wędzona śliwka trochę. Piwo nadal bardzo dobre. Już ułożone, uładzone, super. 16,02,2021r. Trzyma poziom. Wędzonka dominuje, jest nieco tej śliwki i chleba i karmelu też trochę. Bardzo dobre, nadal mocno specyficzne. 28,09,2021r. Wygląd- czarne na pierwszy rzut oka, ogólnie brązowe, koźlakowe, pod światło wyraźne rubinowe przebłyski. Piana szybko zredukowała się do obrączki. Piwko ma 14°C. Zero oznak przegazowania. Aromat - już przy nalewaniu uniósł się ładny, łagodny aromat wędzonki. Ewidentnie ten aromat co susz wigilijny. Do tego lekkie aromaty koźlakowe, przypieczona skórka chleba. Smak - po wzięciu łyka lekka słodycz. Po chwili dochodzi palona goryczka i takie lekkie wysuszanie jakby. Dzieje się, posmak zostaje długo, ale odczucie w ustach jakby szybko ulatuje, odczucie jakiejś pełni itp, bo posmaki zostają. Kwaśność na normalnym dla tego typu piwa poziomie. W smaku występują: posmak wędzony, śliwka, paloność, lekki popiołek nawet, gorzka czekolada, ogólnie suszone owoce. Ciemna skórka chleba. Ogólnie - To piwo się tak pięknie starzeje. Zero przegazowania, jeśli utlenienie to w dobrym kierunku. Alkoholu zero. Bardzo dominująca wędzonka sprowadzona do fajnie dominującej, charakternej, ale tak nie nachalnie. Z tego co widzę to zostało jeszcze 6 butelek. Super, bo piwko stało się sztosem wg mnie a nie jestem fanem wędzonek. I zachęciło mnie do zrobienia ponownie czegoś wędzonego na dłuższy leżak. W tej chwili dla mnie w swojej wędzonej kategorii - 9,5/10 ze względu na słabą pianę. Wygląd TOP, aromat TOP, smak TOP: ułożony, zbalansowany, ciekawy, dużo się dzieje a jednocześnie jest dobrze pijalne. 21,12,2021r. Jak wyżej. Z tym, że piany bym teraz tak surowo nie ocenił. Do końca trzyma się obrączka, więc jest ok. I wg mnie tym razem jeszcze więcej popiołu. Może to kwestia tego, że piję chyba zimniejsze niż ostatnio to i odczucia mogą się lekko zmienić. Super piwo. 03,11,2022r. Jedna z ostatnich butelek. Zostały chyba dwie. Piwo od warzenia ma już prawie 4 lata. Wygląd - pełny klar, barwa jak na foto, piana jak na foto. Zero oznak przegazowania, leje się świetnie. Piana trzyma się do końca. Aromat - Wytrawny aromat, czysty aromat wędzonki, może nieco słodyczy. W zasadzie to odczucie jest jakbym wąchał tę wędzoną wigilijną mieszankę suszonych owoców. Do tego może nieco słodyczy, skórki chleba takiej przypieczonej. No i trochę skojarzenia z podkładami kolejowymi. Smak - tylko delikatna słodycz, od razu wchodzi palona goryczka, wyraźna popiołowość i palona kwaśność na poziomie średnim. Wszystko to jest fajnie skomponowane. Choć raczej piwo w odbiorze jest wytrawne. W smaku po prostu paloność, popiół, mocno spieczona skórka chleba/ ziemniaka. Do tego posmak wędzonki, podkłady - choć to już bardziej odczucie z aromatu. Ogólnie - jak na to jak piwo smakowało na początku to zestarzało się kapitalnie. Szkoda, że nie mam teraz 15 sztuk. Świerkowe z warki 41 i Rauchbock to chyba 2 piwa, które przeszły najlepszą metamorfozę. Od ciężkiego, mało pijalnego - do bardzo ciekawego i fajnie złożonego. Chociaż rauchbock od początku był ciekawy i dobry to jednak zbyt agresywny dla mnie. Pamiętam, że kiedyś na spotkaniu piwowarów miał kilku mocnych zwolenników. Ja musiałem na nie poczekać trochę. Teraz jest super. 17.12,2023r. Przedostatnia buteleczka niestety. Chyba wezmę ostatnią na spotkanie piwowarów domowych 🙂 Wygląd - pełny klar, barwa jak na foto, piana jak na foto. Zero oznak przegazowania, leje się świetnie. Piana trzyma się do końca. Wygląda pięknie. Aromat - jak wyżej, więc kopiuję Wytrawny aromat, czysty aromat wędzonki, może nieco słodyczy. W zasadzie to odczucie jest jakbym wąchał tę wędzoną wigilijną mieszankę suszonych owoców. Do tego może nieco słodyczy, skórki chleba takiej przypieczonej. No i trochę skojarzenia z podkładami kolejowymi. Smak - też jak wyżej. Może bym dziś napisał, że nieco więcej akcentów słodowych. Ciemna skórka chleba, przypieczone ciasto ze śliwką, trochę takiej mniej spieczonej skórki chleba. Chodzi o to, że piwo jest wytrawne, ale tego ciała słodowego też tu trochę jest a po wcześniejszym opisie wynika jakby było go bardzo, bardzo mało. Ale generalnie jest jak wyżej. Ogólnie - jak wyżej. Dla mnie jest super. Wyraziste, złożone, pijalne. Wędzonka dominuje ale zajmuje ona tak z 50% całości. Na początku to było jej z 90% tak bym to określił.
-
Podbijam temat. Może ktoś robi jakieś świąteczne porządki? ☺️ I jeszcze tak mała uwaga gdyby ktoś chciał sobie coś podobnego zrobić. Te kapsle na dole opisane były markerem do płyt CD. Jak wyszła na nich wilgoć to wszystkie osuszyłem i spryskałem lakierem w sprayu. Po spryskaniu spora część napisów zrobionych markerem spłynęła. Na szczęście dało się to po chwili zetrzeć całkowicie i będzie można je opisać od nowa. Ta sytuacja skojarzyła mi się z kalsykiem ;-)
-
Ja widziałem/czytałem pierwszą i drugą, trzeciej nie znam. Na prezent dla laika polecałbym jednak tę pierwszą. Książka Lehra jest niemiecka i z tego co pamiętam to sporo metod, sprzętów jest rzadko, albo wcale nie spotykana w polsce (np tu na forum). Choćby to, że nie ma tam (chyba) nic o fermentacji w wiadrach, nic o tzw sraczwężyku itp. Trochę inne realia. Rozważyłbym na Twoim miejscu jeszcze książkę Kopyra. Co prawda nie jest tylko o warzeniu, ale zawiera podstawy i ma odnośniki do filmów z jego kanału. Przy użyciu apki tap2c robisz zdjęcie obrazowi na danej stronie i odnosi Cię do filmiku na dany temat. Wiem, że Kopyr niektórych odstrasza, ale dla mnie przy pierwszym warzeniu najważniejsze były jego filmiki na yt, bo żadna książka wg mnie nie da więcej niż zobaczenie tego procesu na filmie. A co do pytań: Czy pierwsza zawiera informację o budowie aparatury? - Jest trochę o sprzęcie, ale tylko podstawy, które w zasadzie możesz przeczytać na stronach sklepów piwowarskich. Będzie po jej przeczytaniu w stanie zbudować prowizoryczny sprzęt - ciężko będzie, ale chyba tak. 100x więcej jest na forum. , zakupić skadniki i uwarzyć pierwsze piwo? - jest tam kilka gotowych receptur, więc chyba tak. Ta książka Banachowicza to w sumie taka wiki.pwo.org w formie drukowanej trochę.
-
Warka 77 06,12,2018r. Porter Bałtycki 20l 22blg 34IBU 8,7% alk. - pale ale 4,5 - monachijski 3,5 - karmelowy 150ebc 0,8 - cukier biały 0,5 - karmelowy 600 0,3 - Carafa I 0,3kg + Marynka 35g + Sybilla 30g * cała gęstwa W34/70 (+ jest tam fiolka FM31, które nie ruszyły) z warki 73 B) Brzeczkę dzisiejszą zlałem prosto do wiadra z drożdżami, które zostały tam po przelaniu warki 73B) na rozlew. Zacieranie - 27l wody 68°C wsypałem słód 63°C/ 1h 40' Tak wyszło, nie było problemów z zatarciem. 72°C/ 15' tak dla pewności, bo już zatarte i tak. 77°C/ 3' i filtracja. Filtracja - poszło wg mnie bardzo dobrze. Całkowicie osuszyłem młóto. Zawróciłem ok 4l brzeczki. Do wysładzania zużyłem ok 8-9l wody. Mimo to w kotle 26l - 16blg. Czyli słabo. Postanowiłem dłużej gotować, a pod koniec postanowiłem też dodać cukru, którego nie było w planach. Albo coś poszło nie tak podczas warzenia, albo podczas ważenia (słodów) Gotowanie - 2h i 15' + Marynka 35g w 40' (95' gotowania) wrzuciłbym później, ale przedłużyłem gotowanie,bo miało być 90' + Sybilla (2016r.) w 120' (15' gotowania) Chłodzenie do 14°C, whirpool standard plus zlewanie końcówki przez sitko z pończochą. Fermentacja - Zlałem napowietrzając + napowietrzanie łygą. Wiadro stoi w piwnicy w 4°C, zapowiadają ocieplenie, więc powinno się w piwnicy ocieplić stopniowo do może 6-7°C. A potem pójdzie do 12°C. 07,12 Już ładnie pracuje, na dworze 9* a w piwnicy 8°C, elegancko. 16,12 W piwnicy 3°C, fermentacja zwolniła, więć przenoszę do piwnicy w której jest 13°C. 31,01,2019r. Zlałem na cichą. Zeszło do 5blg (a nawet do 4,9) Zapowiada się dobrze. Jest trochę alkoholowe, konsystencja fajna, dość gęsta jak na takie odfermentowanie. Będzie to taki porter z gatunku tych łagodniejszych. 15,02 ROZLEW 69g cukru rozpuszczone w ok 0,4 - 0,5l wody. Łącznie ok 18,5l piwa do rozlewu. Wszystko poszło w butelki 0,33l. Pewnie część zalakuję jak już się nagazuje. Refermentacja w 18-20°C. Na tą chwilę zapowiada się dobrze. 26,02 Pierwsza próba. Było syknięcie, ale wysycenie słabiutkie, piana znikoma. Jest klarowne. Potrzymam jeszcze trochę w cieple a potem do piwnicy. Póki co jest już całkiem nieźle. Mam wrażenie, że już jest lepiej a na pewno tak samo jak w porterze z warki 50. Mniej alkoholu nawet tu jest, chyba lepszy aromat. Będzie wg mnie bardzo dobre to piwo. 02,03 Przeniosłem do piwnicy w której jest obecnie ok 5°C. 19,03 jest syknięcie, jest bardzo małe nasycenie, piany w zasadzie zero. Za to jest klarowne. Chyba się układa, bo ciężko cokolwiek na tę chwilę powiedzieć. Zmarnowana butelka, bo jakoś nie chce mi się tego dopijać, nijakie jest. Wiadomo, że to jeszcze nie czas na nie, ale jest chyba słabiej niż ostatnio. Ale będzie lepiej. 22,05,2019r. Z racji deszczowego dnia zrobiłem porównanie porterów z warek nr 26, 50 i 77. Wg mnie jest to na tę chwilę najlepszy porter bałtycki z tych trzech piw. Ogólnie wygrało piwo nr 26, ale oceniając w stylu wybrałbym to mimo wszystko. Klarowne, niezła piana, po dłuższej chwili redukuje się do obrączki. Aromat stonowany, niezbyt intensywny i niezbyt ciekawy. Takie rozedrgany trochę. Trochę czekolady, trochę alko i jakby kapkę wiśni/ śliwki. Za to smak jest w porządku. Głębsze odfermentowanie niż warki 26 i 50, dzięki temu piwo jest bardziej zbalansowane. Lekka słodycz fajna goryczkowa kontra. Delikatne wyklejanie i takie troszkę uczucie wytrawnego osuszania po przełknięciu. Alkohol lekko rozgrzewa, nie jest on nieprzyjemny w smaku. Nie jest to rozpuszczalnik czy jakieś fuzle. Troszkę jeszcze mu brakuje do likieru czy alko z bombonierki, ale jest w porządku, nie odrzuca a jest dopełnieniem całości. Jest ok, piwo zdecydowanie najmłodsze z tych trzech a trzyma dobry poziom. Na zimę powinno być jak znalazł. Dla mnie na tę chwile to takie 7/10, z potencjałem na dużo więcej. 19,08,19r. Klarowne w butelce, po nalaniu wlewa się nieco osadu i jest lekko mętne. Piana szczątkowa, tylko obrączka z racji niskiego wysycenia. Aromat słodki, lekko palony, czekoladowy i śliwkowy. Ładnie pachnie, alkoholu nie czuć. Smak - słodko, gęsto potem wychodzi wyraźna goryczka o palonym charakterze i lekka palona kwaśność. Alkohol czuć delikatnie, na poziomie dopełnienia smaku, jak w kukułkach. Piwo smakuje gorzką czekoladą z domieszką śliwek suszonych i kawy zbożowej. Ogólnie - jest dobrze. Jako, że jest to dość młody porter to może się jeszcze ułożyć. Dałbym mu teraz takie 6,5/10. 25,10,2019r. Wygląd jak typowy porter, czarne z rubinowymi przebłyskami pod światło. Klarowne, może lekko opalizujące. Piana to w zasadzie obrączka, ale jest ok. Aromat - jak wyżej. Wszystko to jest na niskim poziomie, mało intensywne, ale przyjemne. Po upiciu połowy wyszło trochę więcej aromatu. Smak - palone, gładkie lekko wyklejające i nisko wysycone. Bardzo fajna jest ta tekstura. Przede wszystkim czuć paloność, lekka słodycz i wyraźna właśnie palona goryczka. Pod koniec też lekka kwaśność. W smaku czuć gorzką czekoladę, taka 90% kakao, tak gorzka, że aż kwaśna. Alkohol na minimalnym poziomie. Ogólnie - 23 i 24 piłem Porter od trzech kumpli i Grodziski porter. Wg mnie mój nie odstaje, jest chyba najmniej porterowy, bo przez tę paloność bardziej podchodzi pod RISa. Dla mnie to jest dobre piwo. 7,5/10. 27,08,2020r. Generalnie jak wyżej wszystko. Wcześniej pisałem, że aromat mało intensywny, tym razem aromat normalny, a wręcz dość intensywny. Bardzo dobre piwo, i tak jak wcześniej tak teraz też wpada mi nieco w risa, ale myślę, że mieści się w stylu mimo wszystko. Komes porter i Żywiec Porter są wg mnie w podobnym palonym klimacie. 20,04,2021r. #77 kontra #50 Wygląd - #50 jak kola, mocne przebłyski rubinowe pod światło #77 ciemniejsze, lekkie przebłyski. Piana w obu podobnie słaba, szybko redukuje się do cienkiej warstwy. Mimo wszystko lepsza w #77 Aromat - #50 ładny. Czekolada mleczna, śliwka przypieczone ciasto, chyba nieco alkoholu w tle. Aromat taki wytrawniejszy, kanciasty bardziej. #70 intensywniejszy, ładniejszy nieco, ale charakter podobny. Też czekolada i przypieczone ciasto ale słodsze, alkoholu zero, tu jest jeszcze skojarzenie z cukierkami kukułka. Smak - #50 słodko, gęsto i wyklejająco na początku. Potem wychodzi wyraźna goryczka palona, na koniec kwaśność to tylko minimalna, standardowa dla ciemnych piw. Fajnie smak się rozchodzi dłuższą chwilę. Jest tam gorzka czekolada, ciasto przypieczone owoce suszone ogólnie, nie typowo śliwka. No i jest alkohol w maku. Taki w sumie nieco kukułkowy, ale jednak wytrawniejszy, ogólnie w smaku nie ma bezpośredniego skojarzenia z tymi cukierkami. Alkohol w normie, ale jak na tak długo leżakowane piwo to jednak jest dość wyraźny. Jak dla mnie akceptowalny poziom. Edit: ten alkohol nie jest chamski, ale jest na tyle wyraźny, że na dłuższą metę zaczyna przeszkadzać. Jest taki spirytusowy, czysty, trochę jak w nalewce. #77 słodziej, gęściej wyklejanie podobne. Potem też wyraźna goryczka i kwaśność standardowa dla ciemnych piw. W smaku czekolada gorzko mleczna, też ciasto przypieczone i też suszone owoce, ale jednak z większym naciskiem na śliwkę. No to piwo bardziej mi się kojarzy z kukułkami, jeszcze mniej alkoholu no i taki słodko gorzki palony posmak kukułek. Ogólnie - Jak dla mnie #77 jest lepsze pod każdym względem. Pod każdym po trochę, choć piwa są generalnie dość podobne. #50 wytrawniejsze, bardziej kanciaste, ostrzejsze poprzez alkohol. Jest to i tak najlepsza wersja tego piwa. Byłem dziś mile zaskoczony. Zwłaszcza to kilkusekundowe rozchodzenie się smaku, było ciekawe. # 77 bardziej deserowe, okrągłe, ułożone, ale też wyraziste. W zasadzie zero alko. W odniesieniu ogólnie do stylu i wszystkich zdegustowanych porterów: #50 6,5/10 To piwo ma tendencję wzrostową, za 10 lat będzie sztos :-). #77 7,5/10 Dupy nie rwie, jest ok, przyjemnie się to pije. Wczoraj piłem wyleżakowane Książęce Porter. Wg mnie #77 lepsze, ale #50 gorsze niż koncerniak. Książece takie mocno karmelowe, owocowe a mało palone. Ale pijalne. 05,08 Wygląd - czarne, przebłyski pod mocne światło. Cienka warstwa piany w zasadzie po chwili jest obrączka, która zostaje do końca. Klarowne. Aromat - Delikatny, słodki, lekko gorzka czekolada, dużo śliwki i nieco skojarzenia z sosem sojowym. Czekolada jeśli gorzka to tak 40% kakao max. Jest też trochę skojarzenie z ciastem czekoladowym, śliwką w czekoladzie nawet bardziej. Smak - gładkie, wyklejające trochę. Słodkie, słodkie dopiero po chwili wychodzi goryczkowa kontra i na koniec lekka palona kwaśność. Profil raczej słodki ale goryczka bardzo fajnie to równoważy. W smaku palone, czekoladowe, śliwkowe, i nieco alkoholowe jeszcze. Ten alkohol taki fajny, nie chamski, ale jednak nieco go jest. Odpowiednio do voltażu po prostu. W smaku jest jeszcze taka mocno przypieczona skórka chleba. Ogólnie - Dobry porter. Jest deserowość a jednocześnie nie ulep, dobra pijalność. Trochę aromat mało intensywny jakby. Wygląd ładny. W smaku ok, alkohol występuje, ale generalnie dobrze wkomponowany w całość. We wcześniejszych wpisach pisałem, że jest mocno palone, gorzkie i wpada w RISa. Teraz tak bym nie napisał. Może dlatego, że z 3h wcześniej piłem właśnie RISa i mam prawie bezpośrednie porównanie. Na teraz jako porter - 7,5/10 18,09,2021r. Ogólnie jak wyżej, z tym, że tego dnia nie piłem RISa, za to inny porter owszem. I faktycznie nie wchodzi w RISa, jest słodko, gorzkie. Paloność nie dominuje. Piłem dość ciepłe bo jakieś 15°C. W aromacie w pierwszym niuchu mocny sos sojowy, który potem się jakby ulotnił i przeszedł w skojarzenie śliwkowe. A może tylko nos się przyzwyczaił, ale buchnięcie było mocne. Ogólnie jest ok, 7,5/10. 06,11,21r. Porównanie bezpośrednie #26 #50 #77 Wygląd - Na pierwszy rzut oka wzszystkie takie same. Czarne z obrączką z piany. Pod światło rubinowe, ładne przebłyski, z tym, że w #50 wyraźniejsze. Ta warka jest najjaśniejsza. Piana mimo wszystko najładniejsza w #26, lekko brązowa, drobna. W #50 #77 wymuszana obrączka, średnio pęcherzykowa. Aromat - #77 śliwka, czekolada, lekko słodko. Tu chyba najlepiej, jest balans. #50 mało śliwki, więcej czekolady, bardziej gorzkiej, taki wytrawniejszy, surowszy aromat. Tu najsłabiej. #26 ogólnie jest najintensywniej, śliwka, lekkie skojarzenie z sosem sojowym, trochę czekolady. Tu jest z kolei tak rześko od śliwki. Tu balans w stronę śliwki mocno, Nieco owocowej kwaśności nawet. Już po spróbowani pachnie inaczej. Nie tak jednowymiarowo. Pewnie retronosowo coś doszło i odbiór jest inny. Smak - #77 gęste, lekko wykleja. Lekka słodycz, po chwili kontra goryczkowo kwaśna. I to tak pół na pół. Kwaśność taka śliwkowa nie jakaś zła. I to tej kwaśności jest tyle samo a może nawet więcej niż goryczki. W smaku wychodzi sporo śliwki, owoców a mało paloności. Jest owocowo, suszone owoce jabłko, śliwka, rześko jak na porter od tych smaków. #50 gęste, lekko wykleja. Nieco słodyczy na początku, po chwili wyraźna kontra goryczki palonej. Kwaśność na niskim poziomie pod koniec. W smaku śliwka wyszła fajnie, do tego czekolada gorzka. Jest chyba nieco alkoholu w tej goryczce i w pieczeniu delikatnie w przełyk. Bo w smaku nie jest on odpychający czy coś, jest ok. Podoba mi się to, że wyszła śliwka w smaku i pewnie retronosowo w aromacie się ją wyczuło. Smak lepszy niż w #77 wg mnie. #77 jest łatwe w odbiorze. Tu jest stonowanie, trudniejsze piwo, bardziej dostojne. Ktoś inny mógłby napisać, że miałkie, ale to nie to chyba. Aromat stonowany, czakolada, w smaku wychodzi śliwka i to fajnie zaskakuje. Smak kojarzy mi się też z kukułką. Nie tak ewidentnie jak to nieraz bywało, ale taka kukułka z ograniczoną słodyczą to jest. W #77 wszystko jest na raz. #26 najgęstsze, lekko wykleja. Lekko słodkie na początku, po chwili spokojnie przechodzi w goryczkę lekko paloną. Na koniec nieco kwaśności tylko. W smaku pojawia się śliwka, czekolada mleczna raczej. Kakao tak ze 30% powiedzmy. Ale paloności nieco też jest a nawet lekkiego popiołu. Wyraziste, super ułożone, dobry balans między śliwkowym aromatem, lekką śliwką potem w smaku i dawce też nie nachalnej paloności. Bardzo duże zaskoczenie na plus, najlepsza forma tego piwa. Jest śliwka, są akcenty palone, czekoladowe, nutka kwaśności dosłownie, super balans, nic nie nachalnego, alkohol zero. Ogólnie - Wszystkie są ok. Spodziewałem się innej klasyfikacji a na dziś jest: #26 - 9/10, #50 - 7/10, #77 - 6,5/10 Gdybym miał tak oceniać na notę. Jakbym miał prognozować to #26 jest w najlepszej dla siebie formie, #50 jeszcze się poprawi a co do #77 to nie wiem. Myślałem, że wygra a dziś to najsłabszy porter dla mnie. Tak ogólnie jak sobie jeszcze teraz próbuję to jest fajny. Tam ta goryczka i paloność siedzą chyba schowane za tymi owocami i kwaśnośćią, rześkością. Jak wyjdą bardziej na wierzch to będzie super. Porter z warki #50 jest taki dziwny, tajemniczy. Z jednej strony mało intensywny. Z drugiej to jego zaleta. Mam wrażenie, że to jakaś przejściowa faza i po niej nastąpi coś lepszego. Tak czy siak też jest to chyba najlepszy dotąd egzemplarz z tej warki. Co do warki # 26 - sztos. Wszystko mi tu gra. Ogólnie to fajnie się robi takie porównania. Widzę, że we wcześniejszym wpisie warka #77 wygrała pod każdym względem zwarką #50. Teraz warka #77 wg mnie wygrywa aromatem, smakiem już nie. EDIT: patrzę na zapiski warki #26 a tam wpis sprzed dwóch lat i porównanie tych samych warek i tam też wygrało #26. Także tego, jakoś tak z kiedyś ta warka #26 mie się tak słabo kojarzyła, ale potem już było lepiej. Teraz jest super. 01,01,2022 Wygląd - typowy porter, czarne, pod światło rubinowe przebłyski, klarowne. Piana skąpa, obrączka, nie jakaś super ładna trochę wymuszana. Aromat - słodko gorzka czekolada. Kukułka trochę. Pachnie fajnie nie tak nachalnie. Dostojnie. Smak - gładkie, lekko wyklejające. Słodkie, palona goryczka, pewnie w 10-20% też alkoholowa jednak, Kwaśność na końcu średnia dla piw ciemnych. Widzę, że w bezpośrednim porównaniu napisałem, że dużo śliwki spora kwaśność i mało paloności. Teraz mam inne wrażenia. Śliwka jest, kwaśność lekka owszem, ale paloność też, palona goryczka. Ogólnie - fajne, smakuje mi i podoba mi się, że nie jest takie oczywiste. Np. mój porter #26 jest mega śliwkowy. Ten jest taki niejednoznaczny, złożony. 23,09,2022r. Wygląd - typowy porter. Klar, rubinowe przebłyski pod mocne światło. Piana to malutka obrączka. Aromat - Jakoś godzinkę wcześniej piłem starego RISa, więc to piwo nie powala aromatem. Jak wyżej, gorzka czekolada, kukułka i śliwka. Przypieczona mocno skórka chleba. Smak - słodko, po chwili palona goryczka i średnia palona kwaśność. Goryczka jest wyraźna, kojarzy mi się z Żywcem Porter, bo on zazwyczaj był konkretniej palony wśród koncernowych porterów. W smaku gorzka czekolada, paloność, palony słód, posmak kwaśności palonej, Kukułka trochę i śliwka. Ogólnie - Bardzo dobry porter. Wyrazisty, nawet jak na styl to może goryczka z wysoka. Przypomina mi dobry egzemplarz Żywiec Portera. 10,11,2022r. Ogólnie - tym razem piję osobno, nie po RISie. Aromat fajny, przyjemny i dość intensywny. Mleczna czekolada, trochę gorzkiej. Sporo śliwki nutka sosu sojowego w pierwszym niuchu. Pralinka, śliwka w czekoladzie. Do tego skojarzenia z kukułkami. Nie no pachnie na prawdę bardzo dobrze. Reszta jak wyżej. Bardzo dobry porter. Jednak próbowanie po RISie trochę zaburzyło obraz. 15,03,2023r. Wygląd - jak wyżej. Aromat - słodko, śliwka i trochę sosu sojowego, czekolada, lekkie skojarzenia z kukułkami, paloność, przypieczona mocno skórka chleba. Wpada nieco w RISa jak dla mnie. Smak - słodko, wyklejająco nie ulep. Wysycenie niskie. Słodko, palona goryczka średnia, nieco alkoholowa. Kwaśność palona średnia, może do nieco wyższej. Odbiór jest półsłodki skontrowany goryczką. W smaku śliwka w czekoladzie, gorzka czekolada, paloność, śliwka. Ogólnie - Jak wyżej. Jest dobrze. Dużo się dzieje, dużo dobrego. Zaskakuje mnie to, że jest nieco alkoholu, może nieco za dużo kwaśności. 02,12,2023r. Z piwnicy czyli zimne, bo zima w tym roku fest jak na tę porę w roku. A postało w sieni może z 15' Wygląd - typowy porter. Klar, rubinowe przebłyski pod mocne światło. Piana to malutka obrączka. Aromat - słodko gorzka czekolada, śliwka i nuta sosu sojowego. Pachnie tak gęsto. Jest też kukułka i spieczony chleb. Bardzo ładnie pachnie, dostojnie. Smak - lekko gęste i wyklejające. Wysycenie niskie. Słodko po chwili wyraźna palona goryczka, średnio - wysoka, kwaśność średnia, palona. W smaku czekolada gorzka z nutą mlecznej, śliwka w czekoladzie, trochę kukułka też ale nie za mocno. Paloność, przypieczony chleb. Ogólnie - Jest bardzo dobrze. Intensywnie, dość pijalnie, Trochę może za dużo palonej goryczki. I jest też chyba ciut alkoholowa. Ale generalnie jest fajny balans, dużo się dziej dobrego. Ta goryczka też z biegiem czasu powszednieje, że tak powiem. 25,01,2024r. Ogólnie - jak wyżej. Jest bardzo bardzo dobrze. Czekolada, kukułka, śliwka nutka sosu sojowego. Nie jest za gorzkie. 01,11,2024r. Wygląd - 100% klar, znikoma piana, czarne pod światło rubinowe przebłyski. Piwo ma 12°C. Aromat - bardzo ładny. Słodko, domieszka gorzkiej czekolady, śliwka, nieco skojarzeń z sosem sojowym. Śliwka w czekoladzie. Czuć taką gęstość w aromacie, adekwatnie to ilości blg. Smak - gęste i wyklejające, ale bez przesady. Słodko, dalej wyraźna dawka palonej goryczki na końcu lekka palona kwaśność. Bardziej gorzkie i wytrawnie niż wskazuje aromat. W smaku gorzka czekolada, kukułka, leciutki popiołek, śliwka, mocno spieczone ciasto, skórka chleba. Wydźwięk raczej wytrawny, ale słodyczy też nie brak na początku. Ogólnie - Jest bardzo dobrze. Intensywnie, pijalne, złożone, dobrze zbalansowane z lekkim naciskiem na wytrawność. Dziś dla mnie za dużo goryczki nie ma, jest w punkt. Alkoholu też zero. Może odrobinka likierowatego alkoholu, albo takiego jak w kukułkach. Czyli lekka nuta uzupełniająca całość, zero przeszkadzania.
-
Susza była fest, więc może to dlatego. Ja chyba tak czy siak zamówię w piwoszarni, bo mają po 79zł a 5 grudnia biorą udział w akcji darmowa dostawa.