Widziałem w innym temacie, jak pisałeś o zadawaniu drożdży w 25 stopniach(edit: dla dokładności, drożdże uwodnione w 25 stopniach do brzeczki, sorry za brak precyzji). Jeśli to są Twoje "kanony", to z mojej strony end of topic, bo nie ma z czym dyskutować.
Niech każdy sobie wybierze autorytety, których chce słuchać. Ja wolę Jamila Zainascheffa i Chrisa White'a, ktoś inny może usera @Hary86
kierującego się nieujawnionymi szerokiemu gronu tajemniczymi kanonami, rzecz jasna niewiadomego pochodzenia.
Tak, warzę od półtora roku (ani to tajemnica, ani odkrycie, bo rok założenia mam wpisany w profilu), zrobiłem te swoje kilkadziesiąt warek, nie wstydzę się, że to co wiem lub uważam to nie moje odkrycia, tylko to co wyczytałem/słyszałem (kilka książek i kilkaset godzin podcastów) i sprawdziłem. To, że Ty warzysz parę lat nie znaczy, że masz rację, zwłaszcza że nie napisałeś nic sensownego, tylko krytykujesz bez argumentów, a w zderzeniu z nimi przechodzisz do wypowiedzi ad personam, jakby to była kłótnia podwórkowa.
Jak tak, to ja Tobie życzę dalszego, znacznego doświadczenia, odkrywania Ameryki i wyważania otwartych drzwi.
Ja nikomu nie narzucałem, co ma robić, napisałem, jak to wygląda u mnie. Proponuję, żeby każdy robił po swojemu, byle jemu i "szwagrowi" smakowało.
Z mojej strony koniec dyskusji.
Edit: @Krzyżak jasne, rozumiem, mam na myśli to, że przerwy w chłodzeniu na maksa pozwalają temperaturom w wiadrze i lodówce wyrównać się w skali np. całej nocy. Jeśli jest cały czas na max, to zanim w środku wiadra, gdzie mam sondę będzie to 7 stopni, na brzegach może być 6 lub mniej. Przy cyklicznym włączaniu zdąży się wymieszać i wyrównać.