Skocz do zawartości

Ununul

Members
  • Postów

    330
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Ununul

  1. Zgadzam się. Cream ale to było pierwsze moje piwo zacierane. Górna fermentacja jest łatwiejsza od dolnej. O dolnej Ci nic nie powiem, bo na razie ja tylko górną robię. Cream ale wyszło bardzo fajnie (niestety, nieco za mało ciała, ponieważ niska temperatura zacierania). Polecam na początek zasyp pale ale 100%, jak chcesz, żeby było delikatne to z płatkami owsianymi, błyskawicznymi (nie za dużo, bo zaklei Ci filtratcję). Możesz spróbować osiągnąć ekstrakt 10 - 11 stopni BLG. Poza tym nie musisz sypać tyle chmielu na goryczkę (albo dać go później po prostu). US-05 czy S-04 fajne jest, by rozpocząć przygodę z piwowarstwem. Nawet zebrać raz gęstwę i zrobić potem na nich drugą warkę. "Wyczuć" fermentację. Ja po kilku (około 10) warkach dalej się uczę jak tam z tą temperaturą poczarować. Nawet na górnej jest czego się uczyć. Nawet obczaić taką głupią rzecz jak dezynfekcja sprzętu - czym co dezynfekować oczywiście też w zależności od warunków domowych. Czym przelewać, jak myć butelki itd. Generalnie ja lubię obserwować proces i dlatego też kupiłem sobie I-spindla. Mogę śledzić na bierząco szybkość fermentacji oraz temperaturę w środku. Bardzo fajna sprawa i w sumie polecam początkującym, bo dzięki temu nie ma pokusy zaglądania do wiadra co chwilkę. Zauważyłem, że masz mało tego piwa w dużym wiadrze. Czemu się zdecydowałeś na tak desperacki krok? Trochę to marnowanie przestrzeni . Ja za pierwszym razem miałem spore straty (uczyłem się zlewać wężykiem znad osadu i tego, żeby zamknąć kranik oczywiście :P). Przy miodach pitnych np. nie powinno się zostawić tak dużo przestrzeni we wiadrze, bo można go utlenić. Reasumując, można zrobić dobrego, łagodnego górniaka, który nie zieje chmielem i jest to łatwiejsze niż dolna. Powodzenia
  2. Sprzeciw! Ale warunkowy... Jeżeli gęstwa nie wali fekaliami (siarą) to można ją rozrobić z wodą, zasypać mąką i zobaczyć po ~12 h czy zaczyn ruszy. Jeżeli tak to można zrobić na tym całkiem dobry chlebek. Naprawdę, nie wiem po co wyrzucać dobrego drożdża, nawet jeżeli nie nadaje się do zrobienia piwa. Co w istocie ma miejsce. Sam zrobiłem chleb po gęstwie S-04 ekstrakt 30 BLG (gęstwa użyta 4 razy, a co ). Chleb wyszedł bardzo dobry, z tym, że ciemny, co dodaje jeszcze uroku. Do ciemnego pieczywa polecam dodać ziarna słonecznika lub pokrojoną, suszoną śliwkę. Swoją drogą, muszę zrobić w końcu temat o robieniu chleba z niekochanej gęstwy, bo jak czytam o tym waszym wylewaniu jeszcze w sumie dobrych do chleba drożdży to mnie serce boli ? Pozdrawiam
  3. Zacieranie i warzenie jest fajne, pytanie jak duże warki wchodzą w grę. 1) Jeżeli chcesz bardziej robić piwka więcej to wtedy warki większe (20 - 23 l). I tutaj ja bym się nie zastanawiał tylko od razu szedł w kociołek elektryczny + pompka. Mam ten co wyżej podlinkowany z pompką właśnie i sprawdza się bardzo dobrze. Może i jest problem z gęstością zacieru, ale generalnie to można i zacierać w lodówce turystycznej -> do fermentora z filtratorem -> do gara warzelnego i jest spokój. Minus taki, że dużo mycia, plus to na początku trzeba trochę wprawy, żeby odpowiednio gęsty był zacier, odpowiednio grubo ześrutowany słód oraz odpowiednio regulować przepływ pompy. To akurat nie jest problem, po 3 warce dokupiłem zawór kulowy, pasujący na gwint, na tłoczeniu pompy i da się ładnie zdławić. Ale trzeba trochę doświadczenia no i, przynajmniej na razie mam takie wrażenie, że nie mam pełnej kontroli nad gęstością ekstraktu, kontrolą temperatury zacierania, przeciwnie niż jak zacierałem w garnku. Jeszcze muszę to dopracować. 2) Jeżeli chcesz się pobawić i powarzyć różne piwka to moim zdaniem lepiej nastawiać się na warki 10l. Wtedy odchodzi problem dużego gara, grzania dużą mocą, ogólnie dużego wszystko. Można nawet sobie z chłodziarką mniejszą poradzić, bo mniejsze wiaderko wejdzie w więcej miejsc. Nawet ostatnio w większej chłodziarce mieszczę na raz dwa wiaderka 12 l. Ale nawet można budżetowo pojechać z torbą z Uber Eats + butelki z lodem. Do garnka 12 - 15 l jesteś w stanie wkręcić żonę, że jak przyjdą goście to będzie można zrobić duży rosół (mi się to udało, chociaż akurat gar kupowałem z myślą o serowarstwie). Rosół był gotowany w garze raz ;p. Do tego sądzę, chociaż nie próbowałem, kuchenka polowa na naboje butanowe powinna wystarczyć, żeby taką ilość zagotować. I od razu można przenieść się na balkon/podwórko i znika problem unoszących się zapachów. Dodatkowo, małą warkę jest stosunkowo prosto schłodzić, nawet wkładając gar do komory zlewozmywaka z butelkami z lodem. Ostatecznie można, żeby dochłodzić rozcieńczyć brzeczkę lodowatą wodą mineralną. Powiem tak. Na początku miałem obawy, że mi się szybko znudzi, więc nie chciałem za bardzo inwestować w sprzęt. Po prostu spróbować. I dlatego robiłem małe warki 8 - 12 litrów. Żona to przełknęła, trochę nauczyłem się procesu, co można spieprzyć (cały czas się uczę). Jak się trafiła oferta na giełdzie forumowej zakupiłem kociołek i jestem bardzo zadowolony, bo to pozwala na warzenie już większej ilości (albo 2 x małej warki). P.S. Jeżeli posiadasz balony szklane z dużym otworem to bardzo dobrze się one sprawują przy fermentacji - łatwo je umyć, wydobyć wszystko z dna. Poza tym odejdzie Ci trochę kosztów. Tak naprawdę, jeżeli chcesz zacząć od małych warek to przy sprzęcie winiarskim to zostaje Ci do kupienia: 2 wiaderka bez kranika, jedno z kranikiem, wężyk do WC w charakterze filtratora, torba Glovo/Uber Eats/podobna, garnek ze stali nierdzewnej 12 - 15 litrów z grubym dnem i ewentualnie jak nie masz możliwości warzenia na kuchence to ta kuchenka turystyczna, kapslownica (ale może masz), termometr taki, żeby dobrze działający w zakresie 50 - 80 stopni. Sądzę, że z tym można się zamknąć w okolicach 500 - 600 ziko. Przy czym z dużą dozą prawdopodobieństwa gar przyda się także do innych rzeczy (np. pasteryzowania albo dużych dań typu bigos lub rosół) P.S.2. Dla mnie cała frajda jest z obserwowania procesów, zmian temperatury i operacji mechanicznych. Dlatego tutaj bardziej podoba mi się warzenie w garze i filtracja w filtratorze itd. Niestety, kociołek częściowo odbiera tą frajdę, chociaż z drugiej strony, nikt Ci nie broni przenieść kosza z młótem do fermentora z filtratorem i przeprowadzić filtrację w sposób tradycyjny. Albo zacierać od razu w zaizolowanym filtratorze. Niemniej jednak kociołek to na pewno oszczędność czasowa. Skraca pracę nawet o 2 godziny.
  4. Robiłem cydr z soku z kartona. Takiego najtańszego z koncentratu. Cydr wyszedł i był dobry. Najlepiej jest robić cydr jak ma się jabłonkę. Zbierasz jabłka, płukasz, wyciskasz sok, dodajesz drożdże, fermentujesz i masz cydr. Jabłka też można kupić też są tanie, ale: 1) Trzeba się babrać, obierać, wyciskać sok, a nie każdemu się chce. Oczywiście cydr z jabłek wyjdzie lepszy, smaczniejszy, ale cydr z soku z kartona też będzie dobry, robiłem i nie tylko ja robiłem. Zobacz sobie: Jednym słowem to jest ścieżka dla leniuchów. I powiem tyle, że wolę zrobić sobie w tydzień taki cydr niż kupować jakieś sommersby albo inne tego typu świństwo ?
  5. Ja używałem Idaho-7. Zarówno na goryczkę i aromat. Jak otworzyłem paczkę to tak walnął aromat, że żona, która wróciła z pracy parę godzin po warzeniu powiedziała, że wali chmielem w całej chacie. A dodam jeszcze, że warzyłem na balkonie.
  6. Ununul

    Pompa do zacieru

    Zostaje tylko pompa perystaltyczna i to o dużym przepływie. Np.: https://www.pompydozujace.com/pompa-perystaltyczna-seri-153-0-4-2200mlmin-z-silnikiem-krokowym-12-24v-dc-p-337.html Przepływ można regulować szybkością pracy silnika oraz średnicą wężyka - specjalny wężyk trzeba dobrać w zależności od temperatury, patrz w dokumentacji. Jak przepływ za mały to można dokupić dodatkowe głowice i złączyć wężyki za pomocą trójników.
  7. Osobiście polecam też I-Spindla do śledzenia przebiegu fermentacji. Ja kupiłem w sklepie piwo.org
  8. Kup sobie areometr i mierz gęstość brzeczki
  9. Normalne. Fermentacja trwa w najlepsze, drożdże produkują CO2. Moim zdaniem przy S-04 dopóki piana jest na powierzchni nie ma sensu nawet robić pomiaru, bo to te bąbelki CO2 będą Ci wypychały spławik do góry (inaczej jest przy US-05, gdzie czapę piany będziesz miał na górze cały czas). Zostaw, nie rusz. Daj drożdżom tak tydzień wakacji od swoich wścibskich łapek i niecierpliwych białek ocznych. W tym czasie kup sobie książkę o piwowarstwie i czytaj. Zobacz za tydzień jak piana na powierzchni (najlepiej nie otwierając), zmierz baling, spróbuj czy idzie w dobrą stronę. Piwo dalej będzie lekko kwaskowe i może mieć jeszcze trochę rozpuszczonego gazu - nie będę Ci mówił z czego to może wynikać - przeczytasz o tym w książce przez ten tydzień i będziesz wiedział. Powodzenia
  10. Na sędziowaniu się nie znam, ale jeżeli chcesz dokładnie wiedzieć czy były tam estry czy fenole to zadzwoń czy by Ci nie zrobili badań (np. krakowski UR, ul. Balicka). W ten sposób możesz to zweryfikować. Landrynki (octan izoamylu), rozpuszczalnik (octan etylu) uzyskasz wskutek niekontrolowanej fermentacji w fazie burzliwej.
  11. Ununul

    Kadź zacierna

    Widziałem coś takiego: Instalacja samoróbka chyba na ~ 3 hl. Tak naprawdę to już taki samodzielny browar, wielkości restauracyjnych. Wygląda imponująco.
  12. Można i robiłem tak. Gęsty zacier to trochę proszenie się o problemy przy zacieraniu. Ale w sumie to zacierać możesz w zaizolowanym fermentatorze z wężykiem. Spuszczasz do gara brzeczkę i warzysz. Wodę najlepiej dolać zimną z lodówki to wtedy Ci szybciej schłodzi się brzeczka. Z chmielem nie ma tak liniowego przelicznika, ale w sumie to co z tego? Zależy Ci koniecznie na przeliczeniu wszystkiego od linijki? Jak będziesz miał za niską goryczkę to zawsze możesz zrobić herbatkę chmielową. A jak smak to na zimno dosypać.
  13. Osad będziesz miał, bo trzeba nagazować piwo. Jak nie chcesz mieć osadu to trzeba nagazowywać sztucznie w kegu. Później są jakieś techniki do przelewania już nagazowanego piwa do butelek, ale ja się na tym nie znam. Jak nie chcesz mieć osadu w piwie refermentowanym cukrem to najlepiej drożdże silnie flokulujące (jak S-04) i przy spożyciu przelewaj do szkła.
  14. Zostaw jeszczcze na 2 tyg przynajmniej w butelce. Nie pożałujesz.
  15. Tu może wtrącę swoje dwa grosze, bo nieco się na tym znam. Procesy zachodzące pod wpływem promieniowania, nazywamy procesami fotochemicznymi. Proces fotochemiczny zajdzie tylko wtedy, gdy kwanty promieniowania posiadają odpowiednio dużą energię by spowodować proces. Często jest to kwant promieniowania z zakresu UV. Mechanizm procesu możemy podzielić na następujące etapy: 1) Inicjacja Cząsteczka + kwant promieniowania (zazwyczaj UV) --> wzbudzona cząsteczka 2a) utlenienie wzbudzona cząsteczka --> przemiana chemiczna 2b) terminacja wzbudzona cząsteczka wolny rodnik --> cząsteczka + wypromieniowana energia o niższej mocy Przeciętny czas wzbudzenia zależy od wielu czynników - struktury chemicznej, możliwości oddania energii na inny sposób. Zazwyczaj czas te szacowany jest od nanosekund do kilku mikrosekund. Czasami w przemyśle stosowane są specjalne fotoinicjatory, których struktura umożliwia długi czas trwania wzbudzonej cząstki przez to może on "zarażać" inne cząsteczki o powodować serie reakcji. Jest jeszcze jedna ważna zasada -> jeden kwant promieniowania może spowodować przemianę jednej cząsteczki. Zatem szybkość utlenienia zależy wprost od dostępu promieniowania UV. Teraz o promieniowaniu Generalnie, w skład spektrum światła słonecznego wchodzą 3 główne części: Promieniowanie podczerwone - zbyt mała energia, żeby spowodować reakcję, długoścć fali powyżej 750 nm Promieniowanie widzialne - tylko w pewnych okolicznościach może spowodować przemianę fotochemiczną, długość fali pomiędzy 400 a 750 nm Promieniowanie UV - około 5% całej mocy spektrum i to jest promieniowanie o najwyższej energii i ono może spowodować przemianę, długość fali poniżej 400 nm Zanim to promieniowanie dopłynie do piwka musi oczywiście pokonać bariery. Tą barierą w przypadku fermentorów jest najczęściej polipropylen, rzadziej politereftalan etylenu (czyli popularny PET). Z czego macie swój fermentor możecie sprawdzić po oznakowaniu. Na każdym opakowaniu z tworzywa w trójkącie jest liczba. Liczba 1 oznacza PET, liczba 5 - PP itd. Teraz kwestia transparentności dla poszczególnych kwantów energii. Do tego celu posługujemy się krzywą transmitancji, czyli właśnie % przepuszczalności światła i tak np. dla PP: https://www.researchgate.net/figure/UV-vis-transmittance-spectra-for-PP-and-PP-composite_fig4_360072210 Jak widać na wykresie, PP jest materiałem, który przepuszcza promieniowanie UV, w pewnym ograniczonym stopniu. Natomiast promieniowanie słoneczne zanim dopłynie do fermentora musi przebrnąć np przez szybę szklaną, która już tak chętnie promieniowania UV nie przepuszcza. Natomiast zakres potencjalnie niebezpiecznego światła widzialnego jest również ograniczony, także nie ma tutaj bardzo dużego niebezpieczeństwa. Jeżeli już prowadzicie fermentacje w fermentorze bez izolacji to potrwa ona kilka tygodni, więc jest mało prawdopodobne, że ta przemiana fotochemiczna realnie wpłynie na utlenienie w fermentorze. Raczej obstawiał bym tutaj głównie utlenienie pochodzące od niedojedzenia resztek przez drożdże lub niezamierzonej infekcji. Dla PET (wykres a): https://www.researchgate.net/figure/UV-Vis-spectra-from-undoped-PET-films-a-Rare-earths-doped-PET-films-bf_fig2_270595660 Tutaj widać wyraźnie, że w części zakresu UV oraz światła widzialnego materiał jest praktycznie transparenty, więc efekt utlenienia może być istotnie wyższy, ale trudno to stwierdzić, bo trzeba by wyeliminować inne czynniki utleniające, na przykład niedokończona fermentacja albo niepożądane metabolity. Szkło, te popularne, to jest szkło bromokrzemowe, jest przepuszczalne dla promieniowania widzialnego. Natomiast barieruje promieniowanie UV, czyli to szkodliwe. Barwienie szkła, powoduje, że przepuszcza ono tylko część promieniowania i tak np. butelki zielone, są zielone, dlatego, że pochłaniają promieniowanie częściowo czerwone (o niższej energii) oraz niebieskie (o wyższej energii), jednak zostaje promieniowanie o średniej energii i ono nie jest do końca bezpieczne. W przypadku butelek brązowych, a najlepiej czarnych pochłaniana jest również część promieniowania "zielonego" i o tyle bezpieczniejsze są butelki brązowe od zielonych. Jest jeszcze szkło krzemionkowe, ono jest praktycznie wzorcowo materiałem transparentnym i jednocześnie drogim, także nie sądze, żeby ktoś z was prowadził fermentacje w bańce ze szkła krzemionkowego. No i oczywiście, jeżeli przetrzymujemy butelki w miejscu zaciemnionym to utlenienie fotochemiczne nie nastąpi, bo odetniemy dopływ promieniowania. I tutaj im dłuższe narażenie na światło tym bardziej proces może być zaawansowany, czyli możemy odczuć jego efekty. Tyle od strony fizyki, jest jeszcze kwestia chemii, czyli jak te procesy zachodzą i co jest efektem utlenienia fotochemicznego. Czyli, czy rzeczywiście wskutek reakcji otrzymamy związki chemiczne powodujące jakieś wady w piwie. I czy będzie ich na tyle dużo, że będą wyczuwalne sensorycznie.
  16. Możesz rozważyć zakup pompy perystaltycznej. Tam nie ma takiego problemu z transportem gorących i agresywnych mediów. A tak z ciekawości: w jakim celu chcesz przenosić gorącą brzeczkę? Czy chodzi o dopływ do wymiennika? Jeżeli tak to możesz po prostu zalać wymiennik grawitacyjnie, a pompkę dać dalej na ssaniu za wymiennikiem, gdzie brzeczka jest już schłodzona. Wydaje mi się jednak, że celowe jest schłodzenie wstępne brzeczki w garze zanim przelejesz, na przykład w celu usunięcia części osadu:
  17. Jeżeli to jest tylko chwilowy kwasek na języku to na etapie młodego piwa możesz mieć jeszcze trochę aldehydu octowego. Jest możliwe, że jeszcze podczas refermentacji resztki drożdży w butelce dożrą ten aldehyd i posmak zniknie. Przy balingu 15 po dwóch tygodniach trudno spodziewać się, że drożdże skończyły robotę. https://wiki.piwo.org/Aldehyd_octowy
  18. Mam to. Kupiłem używkę na giełdzie. Cena była ta sama, tylko, że z pompką dodatkowo i wężami. Robiłem na razie jedną warkę i bez zarzutów. Dałem wody do zacierania 4l/ 1 kg. Trzeba się trochę oswoić ze sprzętem, ale jestem generalnie zadowolony. Wydajność wyższa niż zakładałem. Mogłem trochę więcej wysłodzić, no ale cóż. Ale z tym chłodzeniem z prędkością błyskawicy to trochę przesada. Chłodzi się w miarę szybko. Ja akurat z wiaderka z zimną wodą z powtykanymi butelkami z lodem. Spływ grawitacyjny i dało radę. Chociaż tak naprawdę mogłem tą pompkę podpiąć, co ją mam. Jedna rzecz, o której poinformował mnie użytkownik, że wskazania temperatury na sterowniku oraz w młócie są różne. Dlatego warto włożyć termometr w młóto albo jakąś gilzę zamontować z termometrem. Nawet jeśli jest cyrkulacja, ponieważ raczej nie osiągnąłem stałej temperatury w złożu, sądząc po odfermentowaniu.
  19. Dołączam się do zdania kolegów: 1) Dowieź tą warkę spokojnie do końca - przetrzymaj w baniaku nawet do trzech tygodni. Nawet jeśli nic by się miało z tym nie dziać. Na S-04 zrobiłem trochę piwek i schemat fermentacji zawsze jest taki, że pierwsze 2 doby łubudu na całego, później ekstrakt spada ~0,2 blg na dobę, ale cały czas dożera. Jak masz szklane albo przeźroczyste naczynie to widzisz lustro fermentującego piwka. Kiedy piana zaniknie praktycznie do 0 to wtedy ZAZWYCZAJ jest po wszystkim. Większość drożdży też już powinna być na dnie, ponieważ S-04 ładnie flokulują. Zazwyczaj tak około po 2 - 3 tygodniach, w zależności od temperatury jest koniec. No chyba, że był gęsty zasyp. 2) W tej wolnej fazie można nieco podnieść temperaturę, ale 1 - 2 stopnie. W moich dotychczasowych obserwacjach i tak niewiele to zmienia. Skoro to Twoja pierwsza warka to bym zostawił wiaderko na 2 - 3 tygodnie w spokoju, w tych 18 st, nie otwierał i czekał. Później przelanie i do butelek. Cukier do refermentacji. W butelkach, w zależności od mocy piwka, uważam, że 2 tygodnie to minimum. Nie ma sensu wcześniej degustować, chyba, że jedną butelkę sprawdzić jak z nagazowaniem. Masz mało piwa, więc na początek zrób sobie butelki 0,33 to będziesz miał więcej do poczęstowania. 3) Co do ilości chmielu, to wydaje mi się, że to jest kwestia już większej wprawy, żeby po smaku brzeczki albo młodego piwa zaraz po fermentacji określić czy chmielu wystarczająco. Doznania smakowe, aromatyczne (kwasowość, aromat, smak piwa, klarowność) mogą znacznie odbiegać od finalnego produktu na etapie tuż po fermentacji. Dlatego proponuję taki schemat na początek: a) robisz piwo od początku do końca b) degustacja już finalnego produktu c) na podstawie degustacji korygujesz recepturę w następnej warce(ilość chmielu na goryczkę i smak). Oczywiście półprodukty zalecam też próbować i robić sobie notatki - (zacier po filtracji, brzeczka po uwarzeniu, zapach chmielu, młode piwo za każdym razem kiedy robisz pomiar). Później pomoże Ci to we wnioskowaniu, czy chmielu było odpowiednio dużo, czy zasyp dobry (np czy filtracja się nie zakleiła), czy odpowiednie nagazowanie itd. i jak się to ma do finalnego produktu. Bo, ja przynajmniej tak uważam, że jak się czegoś uczyć to oczywiście ostrożnie, bo piwa wylać szkoda, ale świadomie. Koledzy piszą o lodówce ze sterownikiem, chmieleniu na zimno itd., ale najważniejszą rzeczą, która jest potrzebna na początku, żeby zrobić smaczne piwo jest cierpliwość. Zatem życzę Ci powodzenia i przede wszystkim cierpliwości
  20. Dobrze mówi kolega wyżej, ale z tym chmieleniem to musisz sobie sam zobaczyć jak Ci będzie smakowało. Jak poczujesz, że za mało gorzkie albo za mało aromatu to możesz następnym razem dorzucić albo zawsze można dorzucić na cichą, albo herbatkę. Gorzej jak przesadzisz z goryczką to wtedy już nie odchmielisz tego. Ewentualnie można piwo z sokiem pić - jak ktoś lubi. Btw. Ja wrzucam chmiel na smak już podczas chłodzenia, a nie na gotowanie, ale to różnie ludzie robią.
  21. Tym zdaniem dokonam niesamowitych wyczynów szpadlem, ale pomysł na koncept etykiet + nazwy masz po prostu niesamowite. Przejrzałem wszystkie i leżę ze śmiechu! Pozdrawiam.
  22. Używałem Bayanusów do miodów pitnych i jakkolwiek są mocarne, to powiem Wam, jednak zostawiają pewien charakterystyczny posmak, nazwał bym go wódkowym. Chyba, że się go przykryje jakimś mocnym aromatem. Jednak jeżeli mają ruszyć z 11% to trzeba będzie robić powolny restart. Na "zaprzyjaźnionym" forum opisane jest jak go zrobić: http://wino.org.pl/forum/showthread.php?tid=8430
  23. Jeżeli robisz od razu kolejne piwo to możesz zalać gęstwę następną brzeczką. To najprostszy sposób. Ja gęstwę zbieram zdezynfekowaną łyżką do wyparzonego słoika. To, co zostaje na dnie wytrzącham z wodą (kranówą), przelewam do miski, robię zaczyn z mąką, odstawiam, aż drożdże ruszą i robię chleb. Jak masz gęstwę po ciemnym piwku to dostaniesz ciemny chlebek. Możesz jeszcze wcześnij zaparzyć w wodzie trochę zmielonego, palonego jęczmienia to będzie jeszcze ciemniejszy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.