Skocz do zawartości

Ununul

Members
  • Postów

    340
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Ununul

  1. Tu może wtrącę swoje dwa grosze, bo nieco się na tym znam. Procesy zachodzące pod wpływem promieniowania, nazywamy procesami fotochemicznymi. Proces fotochemiczny zajdzie tylko wtedy, gdy kwanty promieniowania posiadają odpowiednio dużą energię by spowodować proces. Często jest to kwant promieniowania z zakresu UV. Mechanizm procesu możemy podzielić na następujące etapy: 1) Inicjacja Cząsteczka + kwant promieniowania (zazwyczaj UV) --> wzbudzona cząsteczka 2a) utlenienie wzbudzona cząsteczka --> przemiana chemiczna 2b) terminacja wzbudzona cząsteczka wolny rodnik --> cząsteczka + wypromieniowana energia o niższej mocy Przeciętny czas wzbudzenia zależy od wielu czynników - struktury chemicznej, możliwości oddania energii na inny sposób. Zazwyczaj czas te szacowany jest od nanosekund do kilku mikrosekund. Czasami w przemyśle stosowane są specjalne fotoinicjatory, których struktura umożliwia długi czas trwania wzbudzonej cząstki przez to może on "zarażać" inne cząsteczki o powodować serie reakcji. Jest jeszcze jedna ważna zasada -> jeden kwant promieniowania może spowodować przemianę jednej cząsteczki. Zatem szybkość utlenienia zależy wprost od dostępu promieniowania UV. Teraz o promieniowaniu Generalnie, w skład spektrum światła słonecznego wchodzą 3 główne części: Promieniowanie podczerwone - zbyt mała energia, żeby spowodować reakcję, długoścć fali powyżej 750 nm Promieniowanie widzialne - tylko w pewnych okolicznościach może spowodować przemianę fotochemiczną, długość fali pomiędzy 400 a 750 nm Promieniowanie UV - około 5% całej mocy spektrum i to jest promieniowanie o najwyższej energii i ono może spowodować przemianę, długość fali poniżej 400 nm Zanim to promieniowanie dopłynie do piwka musi oczywiście pokonać bariery. Tą barierą w przypadku fermentorów jest najczęściej polipropylen, rzadziej politereftalan etylenu (czyli popularny PET). Z czego macie swój fermentor możecie sprawdzić po oznakowaniu. Na każdym opakowaniu z tworzywa w trójkącie jest liczba. Liczba 1 oznacza PET, liczba 5 - PP itd. Teraz kwestia transparentności dla poszczególnych kwantów energii. Do tego celu posługujemy się krzywą transmitancji, czyli właśnie % przepuszczalności światła i tak np. dla PP: https://www.researchgate.net/figure/UV-vis-transmittance-spectra-for-PP-and-PP-composite_fig4_360072210 Jak widać na wykresie, PP jest materiałem, który przepuszcza promieniowanie UV, w pewnym ograniczonym stopniu. Natomiast promieniowanie słoneczne zanim dopłynie do fermentora musi przebrnąć np przez szybę szklaną, która już tak chętnie promieniowania UV nie przepuszcza. Natomiast zakres potencjalnie niebezpiecznego światła widzialnego jest również ograniczony, także nie ma tutaj bardzo dużego niebezpieczeństwa. Jeżeli już prowadzicie fermentacje w fermentorze bez izolacji to potrwa ona kilka tygodni, więc jest mało prawdopodobne, że ta przemiana fotochemiczna realnie wpłynie na utlenienie w fermentorze. Raczej obstawiał bym tutaj głównie utlenienie pochodzące od niedojedzenia resztek przez drożdże lub niezamierzonej infekcji. Dla PET (wykres a): https://www.researchgate.net/figure/UV-Vis-spectra-from-undoped-PET-films-a-Rare-earths-doped-PET-films-bf_fig2_270595660 Tutaj widać wyraźnie, że w części zakresu UV oraz światła widzialnego materiał jest praktycznie transparenty, więc efekt utlenienia może być istotnie wyższy, ale trudno to stwierdzić, bo trzeba by wyeliminować inne czynniki utleniające, na przykład niedokończona fermentacja albo niepożądane metabolity. Szkło, te popularne, to jest szkło bromokrzemowe, jest przepuszczalne dla promieniowania widzialnego. Natomiast barieruje promieniowanie UV, czyli to szkodliwe. Barwienie szkła, powoduje, że przepuszcza ono tylko część promieniowania i tak np. butelki zielone, są zielone, dlatego, że pochłaniają promieniowanie częściowo czerwone (o niższej energii) oraz niebieskie (o wyższej energii), jednak zostaje promieniowanie o średniej energii i ono nie jest do końca bezpieczne. W przypadku butelek brązowych, a najlepiej czarnych pochłaniana jest również część promieniowania "zielonego" i o tyle bezpieczniejsze są butelki brązowe od zielonych. Jest jeszcze szkło krzemionkowe, ono jest praktycznie wzorcowo materiałem transparentnym i jednocześnie drogim, także nie sądze, żeby ktoś z was prowadził fermentacje w bańce ze szkła krzemionkowego. No i oczywiście, jeżeli przetrzymujemy butelki w miejscu zaciemnionym to utlenienie fotochemiczne nie nastąpi, bo odetniemy dopływ promieniowania. I tutaj im dłuższe narażenie na światło tym bardziej proces może być zaawansowany, czyli możemy odczuć jego efekty. Tyle od strony fizyki, jest jeszcze kwestia chemii, czyli jak te procesy zachodzą i co jest efektem utlenienia fotochemicznego. Czyli, czy rzeczywiście wskutek reakcji otrzymamy związki chemiczne powodujące jakieś wady w piwie. I czy będzie ich na tyle dużo, że będą wyczuwalne sensorycznie.
  2. Możesz rozważyć zakup pompy perystaltycznej. Tam nie ma takiego problemu z transportem gorących i agresywnych mediów. A tak z ciekawości: w jakim celu chcesz przenosić gorącą brzeczkę? Czy chodzi o dopływ do wymiennika? Jeżeli tak to możesz po prostu zalać wymiennik grawitacyjnie, a pompkę dać dalej na ssaniu za wymiennikiem, gdzie brzeczka jest już schłodzona. Wydaje mi się jednak, że celowe jest schłodzenie wstępne brzeczki w garze zanim przelejesz, na przykład w celu usunięcia części osadu:
  3. Jeżeli to jest tylko chwilowy kwasek na języku to na etapie młodego piwa możesz mieć jeszcze trochę aldehydu octowego. Jest możliwe, że jeszcze podczas refermentacji resztki drożdży w butelce dożrą ten aldehyd i posmak zniknie. Przy balingu 15 po dwóch tygodniach trudno spodziewać się, że drożdże skończyły robotę. https://wiki.piwo.org/Aldehyd_octowy
  4. Mam to. Kupiłem używkę na giełdzie. Cena była ta sama, tylko, że z pompką dodatkowo i wężami. Robiłem na razie jedną warkę i bez zarzutów. Dałem wody do zacierania 4l/ 1 kg. Trzeba się trochę oswoić ze sprzętem, ale jestem generalnie zadowolony. Wydajność wyższa niż zakładałem. Mogłem trochę więcej wysłodzić, no ale cóż. Ale z tym chłodzeniem z prędkością błyskawicy to trochę przesada. Chłodzi się w miarę szybko. Ja akurat z wiaderka z zimną wodą z powtykanymi butelkami z lodem. Spływ grawitacyjny i dało radę. Chociaż tak naprawdę mogłem tą pompkę podpiąć, co ją mam. Jedna rzecz, o której poinformował mnie użytkownik, że wskazania temperatury na sterowniku oraz w młócie są różne. Dlatego warto włożyć termometr w młóto albo jakąś gilzę zamontować z termometrem. Nawet jeśli jest cyrkulacja, ponieważ raczej nie osiągnąłem stałej temperatury w złożu, sądząc po odfermentowaniu.
  5. Dołączam się do zdania kolegów: 1) Dowieź tą warkę spokojnie do końca - przetrzymaj w baniaku nawet do trzech tygodni. Nawet jeśli nic by się miało z tym nie dziać. Na S-04 zrobiłem trochę piwek i schemat fermentacji zawsze jest taki, że pierwsze 2 doby łubudu na całego, później ekstrakt spada ~0,2 blg na dobę, ale cały czas dożera. Jak masz szklane albo przeźroczyste naczynie to widzisz lustro fermentującego piwka. Kiedy piana zaniknie praktycznie do 0 to wtedy ZAZWYCZAJ jest po wszystkim. Większość drożdży też już powinna być na dnie, ponieważ S-04 ładnie flokulują. Zazwyczaj tak około po 2 - 3 tygodniach, w zależności od temperatury jest koniec. No chyba, że był gęsty zasyp. 2) W tej wolnej fazie można nieco podnieść temperaturę, ale 1 - 2 stopnie. W moich dotychczasowych obserwacjach i tak niewiele to zmienia. Skoro to Twoja pierwsza warka to bym zostawił wiaderko na 2 - 3 tygodnie w spokoju, w tych 18 st, nie otwierał i czekał. Później przelanie i do butelek. Cukier do refermentacji. W butelkach, w zależności od mocy piwka, uważam, że 2 tygodnie to minimum. Nie ma sensu wcześniej degustować, chyba, że jedną butelkę sprawdzić jak z nagazowaniem. Masz mało piwa, więc na początek zrób sobie butelki 0,33 to będziesz miał więcej do poczęstowania. 3) Co do ilości chmielu, to wydaje mi się, że to jest kwestia już większej wprawy, żeby po smaku brzeczki albo młodego piwa zaraz po fermentacji określić czy chmielu wystarczająco. Doznania smakowe, aromatyczne (kwasowość, aromat, smak piwa, klarowność) mogą znacznie odbiegać od finalnego produktu na etapie tuż po fermentacji. Dlatego proponuję taki schemat na początek: a) robisz piwo od początku do końca b) degustacja już finalnego produktu c) na podstawie degustacji korygujesz recepturę w następnej warce(ilość chmielu na goryczkę i smak). Oczywiście półprodukty zalecam też próbować i robić sobie notatki - (zacier po filtracji, brzeczka po uwarzeniu, zapach chmielu, młode piwo za każdym razem kiedy robisz pomiar). Później pomoże Ci to we wnioskowaniu, czy chmielu było odpowiednio dużo, czy zasyp dobry (np czy filtracja się nie zakleiła), czy odpowiednie nagazowanie itd. i jak się to ma do finalnego produktu. Bo, ja przynajmniej tak uważam, że jak się czegoś uczyć to oczywiście ostrożnie, bo piwa wylać szkoda, ale świadomie. Koledzy piszą o lodówce ze sterownikiem, chmieleniu na zimno itd., ale najważniejszą rzeczą, która jest potrzebna na początku, żeby zrobić smaczne piwo jest cierpliwość. Zatem życzę Ci powodzenia i przede wszystkim cierpliwości
  6. Dobrze mówi kolega wyżej, ale z tym chmieleniem to musisz sobie sam zobaczyć jak Ci będzie smakowało. Jak poczujesz, że za mało gorzkie albo za mało aromatu to możesz następnym razem dorzucić albo zawsze można dorzucić na cichą, albo herbatkę. Gorzej jak przesadzisz z goryczką to wtedy już nie odchmielisz tego. Ewentualnie można piwo z sokiem pić - jak ktoś lubi. Btw. Ja wrzucam chmiel na smak już podczas chłodzenia, a nie na gotowanie, ale to różnie ludzie robią.
  7. Tym zdaniem dokonam niesamowitych wyczynów szpadlem, ale pomysł na koncept etykiet + nazwy masz po prostu niesamowite. Przejrzałem wszystkie i leżę ze śmiechu! Pozdrawiam.
  8. Używałem Bayanusów do miodów pitnych i jakkolwiek są mocarne, to powiem Wam, jednak zostawiają pewien charakterystyczny posmak, nazwał bym go wódkowym. Chyba, że się go przykryje jakimś mocnym aromatem. Jednak jeżeli mają ruszyć z 11% to trzeba będzie robić powolny restart. Na "zaprzyjaźnionym" forum opisane jest jak go zrobić: http://wino.org.pl/forum/showthread.php?tid=8430
  9. Jeżeli robisz od razu kolejne piwo to możesz zalać gęstwę następną brzeczką. To najprostszy sposób. Ja gęstwę zbieram zdezynfekowaną łyżką do wyparzonego słoika. To, co zostaje na dnie wytrzącham z wodą (kranówą), przelewam do miski, robię zaczyn z mąką, odstawiam, aż drożdże ruszą i robię chleb. Jak masz gęstwę po ciemnym piwku to dostaniesz ciemny chlebek. Możesz jeszcze wcześnij zaparzyć w wodzie trochę zmielonego, palonego jęczmienia to będzie jeszcze ciemniejszy.
  10. Rozpuszczalnik pachnie octanem etylu. Musiała w baniaku skoczyć bardzo temperatura, na początku bardzo burzliwej fermentacji. Mimo stabilnej temperatury w otoczeniu, tak jak kol. wyżej wspominali, ciepło procesu może lokalnie przegrzać fermentującą brzeczkę. Wyższa temperatura - szybsza praca drożdży i produkowanie większej ilości ciepła. To taka samo napędzająca się pętla. Ja nie mam lodówki i wiaderko wkładam do torby termoizolacyjnej, na przykład takiej: https://www.olx.pl/d/oferty/q-torba-glovo/ Dodaję butelki z lodem i utrzymuję temperaturę (sonda przymocowana do ścianki wiaderka) na około 18 stopni (czasem nawet 17). Na początku butelki trzeba zmieniać 2 x na dzień. Widać, że temperatura przez 12 h może pójść nawet 1-2 stopnie. Jeżeli nie masz lodówki to jest świetna opcja. Po kilku dniach jak drożdże się wyżyją temperatura nie będzie już tak wzrastać i wtedy można spokojnie pozostawić fermentację w otoczeniu (18 - 19 st), albo jak ja cały czas dokładać małą butelkę 2 x na dzień. Uważam, że inwestycja w torbę (można dostać nawet po 50 ziko) + sondę (20 ziko) jest opłacalna, jeżeli nie ma się lodówki lub nie ma miejsca na lodówkę. Jest duża zmiana, mimo, że temperatura może oscylować 1 - 2 stopnie to na pewno jakaś kontrola nad procesem jest lepsza niż żadna.
  11. Robiłem tylko kilka warek, ale właśnie w garnku 10 l. W ~8l wody zacierałem nawet około 3-3.5 kg słodu. Jeszcze na indukcji. Powiem tak, da się, ale 1) wydajność bierze w łeb niesamowicie, 2) jest ogromny problem z utrzymaniem jednorodnej temperatury, a później ogrzewaniem tej lepkiej masy. Później po gotowaniu uzyskiwałem około 4 - 5 litrów bardzo gęstej brzeczki, schładzałem w zlewozmywaku, wypełnionym zimną wodą do około 70 stopni. Wrzucałem chmiel, później szybciutko schładzałem do około 40 stopni i dolewałem lodowatej wody mineralnej z lodówki. Uzyskiwałem w ten sposób pomiędzy 9 a 12 gotowej brzeczki. Na brak goryczki nie narzekałem. Czy można? Wszystko można, ale teraz jestem po zakupie kociołka i będę w nim warzył. Za 20 litrowe warki jednak bym się nie zabierał w ten sposób, tylko jeżeli już to jak Panowie wyżej pisali. Zaizolowany fermentor z filtratorem. I po filtracji gotowanie. Zimną wodą zawsze na koniec będziesz mógł skorygować baling, jeżeli będzie za wysoki. A jeżeli będzie za niski to można dodać puchę.
  12. Z tego, co widzę to zwyczajny błąd składni. Trzeba otworzyć plik w katalogu craftbeerpi3/modules/__init__.py i w linijce 50 zamienić: print "INIT DB" Na: print("INIT DB") Zapisać i spróbować. Może istnieją inne błędy, bo widzę, że tutaj bardzo stara wersja pythona jest.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.