Warki z serii "infekcyjnej" (#24, #25, #26, #,27) rozłożyły się dziwnie. Najwyraźniejsze oznaki infekcji były w pierwszej warce, druga była w miarę ok, trzecia znowu wydawała się mocniej trafiona, czwarta praktycznie bez oznak. Dziwne, bo spodziewałem się że problem będzie narastał jeśli dzikusy przenosiły się przez gęstwę i sprzęt.
Pozytywne zaskoczenie jeśli chodzi o TnT użyty w LaBomba. Do blendów podchodziłem z dystansem, ale w tym przypadku efekt bardzo dobry.
Sprzęt zdezynfekowany, seria belgijska mam nadzieję będzie lepsza. Dziś rozlewałem warkę startową (#28). Aromat przyjemny, piwo wytrawne, goryczka dość przyjemna. Drożdże żarłoczne jak crittersy, ale potrzebują czasu. Po dwóch tygodniach zlewałem na cichą żeby odzyskać gęstwę i z 13 zeszły do 2. W drugim fermentatorze jeszcze się trochę namnożyły (sądząc po warstwie na dnie) i zeszły do 1 blg. Mam nadzieję że nie zabutelkowałem tego piwa za szybko.
Zastanawiam się jak długo w tej sytuacji trzymać mocniejsze piwa.