Witbier jak najbardziej do powtórzenia, trochę trzeba powalczyć ale można przez to przebrnąć. Boje się tylko żytniego, bo podobno z nim jest jeszcze gorzej, a nie chciałbym się znaleźć w sytuacji kiedy filtracja zatnie się całkiem i będę miał problem. W ogóle miałem dziwną sytuację podczas tej filtracji. W pewnym momencie odkręciłem kranik i zaczęło lecieć pełną mocą w całej objętości rurki, potem musiałem zakręcić i po ponownym odkręceniu znowu szło ciurkiem. O co w tym mogło chodzić?
Spróbowałem sobie wczoraj rozlanego tydzień temu ESB. Wiem, że tydzień to niewiele ale miałem niepełną butelkę, którą nalałem jako ostatnią przez niezdezynfekowany lejek, bo mi wąż nie chciał ssać resztek to się z nią rozprawiłem. Jestem niestety średnio zadowolony - przede wszystkim, zdecydowanie przekombinowałem z nagazowaniem, miało być nisko w stylu angielskich, a jest prawie bez gazu, może z czasem się jeszcze coś poprawi, ale na wiele nie liczę. Poza tym za dużo paloności i za mało goryczki no i zerowa piana ale to w dużej mierze pewnie konsekwencja nagazowania.
Na przyłość: więcej chmielu, więcej glukozy, mniej pale chocolate i będzie świetnie piwko.
Na plus - pozbyłem się całkowicie dziwnego posmaku, który towarzyszył mojemu pierwszemu piwu (cała pierwsza strona tego tematu o tym jest), z perspektywy czasu i po złapaniu trochę doświadczenia nie tylko w warzeniu ale w degustacji wielu piw dochodzę do wniosku, że ten posmak to był nadmiar diacetylu.
No i S-04 to naprawdę świetne drożdże. Idealny, czysty profil smakowy, świetny zwarty osad.