Czy ktoś robił na tych drożdżach stouta?
Edit po czasie: Zrobiłem na nich serię i jestem bardzo zadowolony, chociaż były też pewne problemy (siarka i dofermentowywanie):
1. Dry stout - wyszedł bardzo wytrawny; w pewnym momencie pojawiła się siarka, która jednak się ulotniła; problemy z pianą - albo przez przefermentiwanie dekstryn, albo raczej przez stres drożdży - być może za niskie temperatury fermentacji; mimo to byłem z niego bardzo zadowolony
2. West Coast IPA (z gęstwy po pierwszym) - znowu byłem bardzo zadowolony z efektu, ale bardzo wolno dofermentowywało, do tego stopnia, że jedna butelka pękła (jedyny raz, kiedy mi się to zdarzyło), ale poza brettami nie miałem doświadczenia z drożdżami fermentującymi dekstryny. Odtąd wiem, by dać im jeszcze trochę czasu i przy podniesionej temperaturze. Dodatkowo trochę za szybko chmieliłem na zimno, przez to fermentacja wydmuchała trochę za dużo aromatu.
3. Mango Gose (na gęstwie) - robione metodą kettle sour, było sporo siarki, prawdopodobnie przez stres drożdży przy niskim pH (ok. 3.25). Zostawiłem na jakieś 3-4 tygodnie na cichej z owocami w temperaturze ok. 22 stopni i jestem bardzo zadowolony. Siarka na granicy wyczuwalności, po chwili ulatuje bez śladu (mocno nasycone).
4. Wheatwine (na gęstwie) - odfermentowało z 24 do 5 blg, ale było w zasypie trochę słodów karmelowych. Bez "gorących" alkoholi w odczuciu, finisz półwytrawny. Dopiero zabutelkowane (kilka tygodni na cichej w temperaturze pokojowej). Efektem jestem pozytywnie zaskoczony, bo piwo nawet nienasycone jest fajnie pijalne.
Estry "brzoskwiniowe" są, ale bardziej w starterze niż gotowym piwie, być może przez to, że raczej fermentowałem w niższych temperaturach (18-20, 22 stopnie). Odfermentowanie miałem często niższe niż zakładane, ale w przypadku Stouta i Wheatwine to też nie dziwi przy ich zasypie. Myślę, że można śmiało fermentować w wyższych temperaturach, być może by nie było problemów z siarką. Do szczepu na pewno będę chciał wrócić.