Mam starter z drożdży lagerowych namnożonych i możliwie sterylnie "bankowanych" w lodówce opisaną na forum metodą przez 5 miesięcy. Smak umiarkowanie kwaśnawy, w zapachu też coś co kojarzy mi się z lekko kwaśnym kompotem ze śliwek (jak robiłem kwasy na L. plantarum był podobny zapach, tylko do potęgi). Starter 100 ml był na mieszadle ok. 48 h w ok. 24 stopniach. Obecnie przelałem go do litra brzeczki i dalej jest na mieszadle. Boję się, czy w jakiś sposób nie doszło do zakażenia lacto - mam miernik pH, myślicie że sprawdzenie startera za jakieś 2 doby może coś powiedzieć? Jaki poziom pH uznać za niepokojący?
Dodam, że dotąd raczej nie miałem infekcji, a drożdże były dodane do brzeczki sterylizowanej w szybkowarze (probówki etc. też), przelane koło lampy spirytusowej, z dbałością o higienę. Może jest też szansa, że ten zapach to estry z drożdży lagerowych (FM31) w takiej temperaturze? Z drugiej strony osad drożdżowy (?) jest podejrzanie jasny, kojarzy mi się z takim, który jest w stojącym w lodówce ginger bugu na piwo imbirowy, albo czasem w ogórkach kiszonych.