Skocz do zawartości

Reters

Members
  • Postów

    824
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Odpowiedzi opublikowane przez Reters

  1. I z korkami jest git. Tylko przed samym rozlewem jeszcze coś tam z nimi podziałaj. Tutaj pewien kolega jakiś czas temu poradził mi, żeby np. myć butelki na max kilka godzin przed rozlewem. Z wiadomych przyczyn. I dla mnie to jest bardzo dobra rada.

     

    Tynio powiem Ci tak. Jak nie spieprzymy jakoś bardzo piwa(a to paradoksalnie jak znasz podstawy jest dość trudne;)) To koncerniaki z jakością i smakiem naszego piwa, nie mają szans?

     

    Będzie Ci się ono "układać" w butelkach, wiele styli dopiero po 2-3 miesiącach nabiera swoich odpowiednich posmaków.

     

    Widzę, że ogólnie łapiesz o co biega w tych najważniejszych zasadach. Więc sądzę, że się w to wkręcisz. I tego Ci życzę. Ja po swoim pierwszym piwie z brewkitu i pierwszym spróbowaniu po 2 tygodniach od rozlewu, miałem w głowie jedną wielką nie wiadomą;) Czy to w ogóle będzie pijalne itp;)

     

    I wiesz co? Jak kilka łyków się napiłem, mówię do siebie. Dobra to już warzenie piwa, pewnie zostanie ze mną na lata całe? Nie ma porównania z chemią koncernową.

  2. Gumeczki już zostaw w spokoju. Wrzątek(na chwilę) i oxi swoje zrobiły. Tylko ja bym te kroki z nimi robił przed samym rozlewem a nie około 2 tygodnie wcześniej. O reszcie niech Ci koledzy z forum podpowiedzą. Bo w wyglądzie brzeczki i smaku piwa dopiero co po burzliwej jeszcze za dobry nie jestem;) Wiem tylko, że jak uwarzyłem z brewkitu coopersa piwo Dark Ale na Voss Kveik to około 2 tygodni po butelkowaniu było kwaskowe. Kwaskowość zniknęła po około miesiącu. Po 3 miesiącach nie było po niej śladu w piwe?

     

    Apropo klarowania masz jeszcze żelatynę.

  3. Sam napisał Ci chłopak, że zrobił kilka piw i było wszystko okej. Miałem na myśli dodawanie wody z kranu a nie ze słuchawki prysznicowej. Bo tam rzeczywiście, może być większe ryzyko infekcji. W warzeniu piwa podstawy pewne zasady są stałe jak zajęcie dbanie o drożdże, czystość, temperatury fermentacji itp. Jednak jeden może przykładać np do czystości laboratoryjne podejście, drugi może trochę wyluzować i nie będzie np. szorował butelek kilka godzin. Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi. Jak nie, to trudno.

     

  4. Widzisz. Ilu ludzi tylko różnych sugestii. Ja znów mam dostęp do wody źródlanej z ujęcia głębinowego. W moich okolicach od lat uznawana za świetną wodę. 20L jak dolewam z baniaków po 5l to dolewam ją surową. 3 piwa tak uwarzyłem i zero infekcji. Mało tego smak dzieki tej wodzie jest taki "rześki" wyrazisty. Jak mają w Norwegii dobrą wodę w kranie, ja bym się nie przejmował. Jednak to moje nastawienie:)

  5. Ja na ta chwilę po jednym teście. Rezygnuje z chmielenia na zimno w woreczkach. Zastępuję to herbatką chmielową. Dodaję ją na kilka dni przed rozlewem. Tylko kilka podstaw trzeba zachować. Smak chmielu dłużej pozostaje w gotowym piwie. Tylko herbatkę robię z odlanej brzeczki. Nic się jej nie stanie. A nie rozwadniamy piwa wodą. Na 10l odlewam 0,5l na 20 l odlewam 1litr. Sporo czytałem o tym na forum homebrew, a tam są też świetni piwowarzy. Sugeruję po testować i sobie samemu wybrać ulubioną metodę. Luzem chmielu nie wrzucam do brzeczki, bo to odfiltrować później, nie jest takie proste.

  6. Podobnie działam z kranikiem jak wizi podpowiedział. Po każdym jego użyciu(zlanie do próbki, rozlanie do butelek) spryskuje rozstworem alkoholu, następnie po kilku minutach przelewam go z góry letnią przegotowaną wodą. Obracam w dół, żeby woda się wylała i zakrywam folią, żeby kurz się nie dostawał. Tylko rozlewam i warzę piwo w jednym fermentorze. Po rozlaniu wszystko demontuje i kranik moczy się u mnie przez kilka godzin w letniej wodzie z dodatkiem oxi. Ale oczywiście może też być NaOH. Następnie wszystkie części przepłukuje letnią wodą i tyle. Apropo kranika. Na ten moment taki schemat się się super sprawdza. Nie używam wrzątku do kranika.

  7. Czy się czepiają czy nie to akurat olej. Tu chodzi o to że część ludzi podważa Twoje odczucia i co Ty czułeś jak np. piłeś świetne piwa lata temu. A co najlepsze właśnie oni z nimi zazwyczaj nie mieli żadnej styczności.

     

    Tacy właśnie "domowi piwowarzy" Jak ktoś neguje piwa z lat 90-tych które były zajebiste, naturalne które się piło litrami i człowiek nie miał zgagi jak teraz po większości piw z koncernów, chodzi mi szczególnie o kilka naszych Polskich klasyków, to dla mnie nie są to osoby które znają się na piwie. Pisząc jeszcze, że ekstrakt z chmielu czy wyciąg z szyszek chmielowych to super sprawa i nic złego, to aż ręce opadają.

     

    Część osób tutaj to świetni znawcy tematu, jednak część to tylko pozery i ludzie którzy chcą na siłę komuś coś udowadniać.

  8. Łachim dobrze Ci radzi. Ja chmieliłem raz na zimno 60g na 10l brzeczki w małym woreczku muślinowym. Zdecydowanie w samym środku chmiel nie "popracował" i było go troszkę za mało. Następnym razem polecę 80 gr na 10l i dwa woreczki muślinowe po 40gr w każdym. Oraz jakaś piłeczka szklana taka mała do dociążenia woreczka. Bo mi trochę napuchł i bardzo mocno pływał na powierzchni brzeczki.

  9. 2 godziny temu, wizi napisał:

    Pasteryzacja bez miodu, aby ubić drożdże i inne mikroorganizmy. Sam miód dodany do kega i nagazowanie z butli CO2.

     

    W plebiscycie browar.biz i to w czasach piwnej pustyni. Wtedy dodatek miodu robił efekt wow. Na bezrybiu i rak ryba, stąd tak dobrze wspominasz.

     

    Nie do końca. Browary mają wieloletnią tradycję w zastępowaniu części słodu ekstraktem g-f. To, że nie było na etykiecie, nie znaczy, że nie było go w składzie. W przypadku piwa prawo wymaga podawania jedynie alergenów.  W niektórych stylach jest nawet porządany. Zwiększa odfermentowanie. W domu prościej dodać cukru.

     

    W skrócie tak, choć więcej sprzętu potrzeba. Spróbuj opcji z ekstraktem bursztynowym i miodem. Może to być dobry kompromis i dać ciekawy efekt. Pewnie lepszy niż stary Ciechan.

     

    Jakie efekty? Zapewnie niewyczuwalne przy takiej ilości.

    Tak przypuszczałem z tą pasteryzacją apropo ubicia tych zadziornych drożdży?

     

    Daniel tutaj się z Tobą po prostu nie zgodzę. To piwo miodowe było dla mnie najlepsze jakie piłem. Przez ostatnich kilka lat piłem uwierz mi różne piwa miodowe. Większość nie ma szans do starego tego najlepszego Ciechana Miodowego. Jednak już nawet nie chcę kogokolwiek przekonywać, zresztą zawsze nie było to moim priorytetem.

     

    Wygrywało bo na to zasługiwało. I teraz jak by identyczne ktoś uwarzył(tylko oryginał prawdziwy) też by zamiotło. Smak był niepowtarzalny, specyficzny.

     

    Jeszcze najlepsza jest akcja taka, że jakiś czas temu przeglądałem sobie forum piwne zagraniczne i był temat o miodowym. Jeden gościu napisał coś w rodzaju, byłem we Wrocławiu z moją dziewczyną, kupiliśmy tam dwa piwa miodowe z Polskiego browaru Ciechan. To było najlepsze miodowe jakie ja i moja dziewczyna piliśmy w życiu? Taka zabawna anegdota;)

     

    Nie ma sensu negować, czegoś co było prawdą. I zawsze będę o tym głośno mówił.

     

    Widzisz, dla mnie dodatki jak syrop glukozowo-fruktozowy, wyciąg z szyszek chmielowych, czy ekstrakt z chmielu przekreślają piwo. Mam swoje powody, żeby tak twierdzić. I wiem, że takiego pseudo piwa nie kupię. Tylko żeby teraz przypadkiem Anteks nie napisał, że bzdury piszę, bo to już by było po prostu śmieszne. Takie składniki to substytuty tych prawdziwych nie zmodyfikowanych piw. Zauważyłem, że te paskudne koncernowe piwa(tak z 95% na rynku) mają właśnie w składzie wyciąg z chmielu czy tam ekstrakt chmielowy. To jest wtedy taka jak by "sztuczna gorzkość" jak ktoś się zna na dobrym piwie. Nie spojrzy nawet na takie coś. Nie mówiąc już o piciu tego.

     

    To wszystko są zagrywki wielkich koncernów do których jest tak zrażony i będę głośno o tym mówił. Nawet jakiś czas temu napisałem do Żywca czy jakoś tak, że zniszczyli smaki wielu świetnych polskich piw. Niech wiedzą, że nie wszystko uchodzi na sucho.

     

    Danielku, na razie bastuje z tym miodem. Nie mam ani kegu ani tam jakieś butli z co2?

     

    Mimo to bardzo wam dziękuję za dyskusję i cenne informacje

  10. 2 godziny temu, Łachim napisał:

    Jeśli zależy Ci na nierozmieszanym, prawdziwym miodzie w piwie, to naprawdę najprostszą metodą jest dodanie miodu do szklanki.

     

    Dodanie go do piwa w wiadrze nie daje przy takim założeniu żadnych korzyści, bo ani to wygodniejsze (bo trzeba by pasteryzować, pomijając niepewność efektu i to, że trudno sprawić, by miód był równo rozprowadzony po butelkach), ani to żaden "duch kraftu". Chcesz piwo z miodem, to dodaj miodu do piwa. Wtedy sztuką jest przede wszystkim zrozumieć ile dodać miodu i jaka powinna być baza, czyli piwo, do którego miód chcesz dodać,  a eksperymenty w tym zakresie będą proste.

     

    Nieidealne metody pasteryzacji w warunkach domowych przy prostych, nieprzefermentowanych cukrach to ryzyko wybuchających butelek przy najmniejszym błędzie w imię próby kopiowania domniemywanego procesu browaru, który musi stawiać sobie zupełnie inne cele niż piwowar domowy - i to wcale nie znaczy,  że efekty tego procesu będą lepsze. Browar raczej nie może sobie pozwolić na produkt, który po kilkunastu godzinach się przegazuje albo nie nadaje się do transportu.

     

    Zwykle w domu, pod warunkiem posiadania wiedzy i sprzętu, jest łatwiej, a nie trudniej zrobić dobre piwo niż w browarze, tylko ze skali wynikają problemy, które browary muszą rozwiązać, a których nie ma żadnego sensu kopiować w domu. Pasteryzacja to typowy przykład. Nawet wśród piw rzemieślniczych nieraz trzeba się naszukać niepasteryzowanych (i niefiltrowanych), a w domu prawie nikt tego nie robi, bo i po co.

    Dzięki za dokładnie wytłumaczenie. I ponownie w życiu mi się potwierdziło, że czasami nie jest to wszystko takie proste jak się myśli. Jak zaczynałem swoją przygodę z warzeniem piwa kilka miesięcy temu, to sądziłem,  że jeśli warzymy w domu piwo, nie będzie najmniejszego problemu zrobić piwo miodowe. Szczerze, sądziłem, że to będzie najprostsze. Tzn. Nastawiam lekkiego lagera np jakiś brewkit, brzeczka w fermentorze, biorę słoik 900ml miodu dobrej klasy, rozpuszczam go np w 2 litrach odlanej brzeczki, łączę wszystko wsypuje drożdże, lekko mieszam, zamykam i za około miesiąc rozlewam do butelek. I mam super pełny smak miodowego piwa.

     

    Jak się od was dowiedziałem, że przy takiej opcji to wyjdzie, ale piwo które nie ma posmaku miodu tylko alkohol i nie małe ilości, to mówię o kurde... Jak człowiek ma mało wiedzy o czymś, to wielu spraw zupełnie nie jest świadomy.

     

    Z tego co piszecie. Podstawa to nie składniki ale proces warzenia. Skupię się w najbliższych miesiącach na mini zacieraniu puch, używaniu chmieli w różnych opcjach dodania do brzeczki itd. Miodowe na razie odpuszczam. Bo to nie jest takie chop siup. A miód też nie kosztuje 5 zł. Szczególnie że interesuje mnie miód w pełni naturalny od pszczółek a nie znów jakaś beznadziejna chemia jakiej wszędzie jest multum.

  11. Dzięki Daniel za zainteresowanie się tematem. Nie czytałem tego linku od Anteks z wiadomych względów? Jak by normalnie jak człowiek odpisał, to pewnie że bym sobie poczytał.

     

    Aczkolwiek teraz po Twoich sugestiach trochę wiary mi wróciło w możliwość chodź po części odwzorowania starego miodu z tego browaru. Sentyment szczerze Ci powiem akurat ja mam gdzieś. Wychodzę z założenia, że jak coś było dobre, a się zepsuło nie ma mowy o sentymentach. Nawet jak bym coś wybitnie lubił? Jak spojrzałem dzisiaj w internecie na nowy skład Ciechana Miodowego to brak słów. Tyle Ci powiem? I dokładnie tak jest jak piszesz. Zaczęli sobie lecieć w wiadomo co apropo podstawy o naturalnym miodzie nie wspominając. Tam już nie idzie żaden naturalny miód. Sukinkoty oszczędzają i z tego jest w składzie syrop glukozowo-fruktozowy. Lata temu nie do pomyślenia. Piwo na konkursach z tego co pamiętam kilka razy skosiło 1 miejsce.

     

    Jednak to nie wyjątek. Wiele browarów zeszło z jakością bardzo znacząco i to jest po prostu przerażające jak pieniądze i czasy wielkich koncernów zniszczyły rynek. Nie tylko piwny.

     

    "Pasteryzowany po dodaniu miodu" ciekawa sprawa. Czyli rozumiem, że zabicie wszelkich drożdży i podgrzanie do określonej temperatury już z miodem? To dlatego został zablokowany proces refermentacji, dobrze kumam?

     

    Więc w warunkach domowych z opcją by miód był po np miesiącu od zabutelkowania na dnie butelki i piwo było już nagazowane to tylko pasteryzacja i nagazowanie taką butlą z CO2? Czyli system jak kiedyś mój dziadek miał syfon z nabojami CO2. Nalewał wodę ze studni do syfonu, wkręcał nabój taki metalowy i za jakiś czas miał wodę mineralną. Dobrze wnioskuje?

  12. Za bardzo do siebie bierzesz wszystko. Nie zrozumiałeś mojej aluzji, która zupełnie nie była negatywnie nacechowana względem Ciebie.

     

    Właśnie taki poziom swoimi śmiesznymi podsumowaniami wprowadza Anteks i nie tyczy się to tylko mnie. Więc jeszcze raz powtórzę, bzdury to czasami on wypisuje i tutaj jest ten właśnie malinowy poziom. Czy jak to nazwałeś. Temat zakończony. Przez gościa który zrobił zamieszanie w temacie teraz jest chora bez sensowna kłótnia. Zasada powinien właśnie jemu zwrócić uwagę bo on zaczął i to jest jego wina a na pewno nie mojej osoby. Tyle w tej kwesti

     

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.