Troszkę doświadczenia mam, to też się wypowiem i mam nadzieję jakoś pomogę.
Moim zdaniem przy 10km nie ma co szaleć i jeść normalnie, tzn. tak jak zwykle i produkty co do których masz pewność, że nie spowodują żadnych przykrych niespodzianek na trasie. W zasadzie tę zasadę powinno się stosować przed każdym biegiem, z tym że przy dłuższych dystansach nie każdy posiłek zapewni nam odpowiednią ilość energii.
Przed każdym startem niezależnie od dystansu na śniadanie wjeżdża pieczywo z miodem.
Czasami jakiegoś snickersa, czy cuś, ale to raczej zachciewajka. Do picia izotonik. Co do uzupełniania węgli po biegu, jest to wskazane, tak jak pisał Tomek do 30min po zakończeniu biegu. Latem najlepiej (nie licząc piwa - niezalecane i niezdrowe ) strzelić zimny koktajl owocowy. Później dobrze jest wchłonąć coś bogatszego w białko celem regeneracji.
Przy 1/2M sprawa jest już poważniejsza. Ja 2 dni przed startem zaczynam ładować węgle, czyli makaron, makaron, makaron.
Odżywianie w dniu biegu zasadzie jak na dyszkę, czyli lekkie śniadanie - chleb z miodem, jakiś baton/banan, izotonik. Na trasę zabieram też 1 żel energetyczny, który wchłaniam mniej więcej w połowie dystansu. Nawadnianie na trasie - do połowy woda, w drugiej części izo. Jak jest skwar życie ratuje też wylewanie wody na kark, czworogłowe, głowę. O ile Pan Toboła nie zabroni - Tomek wie o co chodzi. Po biegu, jak najszybciej węglowodany, później białko. Dobrze po biegu sprawdza się mleko czekoladowe. Najsampierw na mecie, oczywiście piwo (wciąż niezdrowe i niedobre dla zdrowia od razu po wysiłku )
Maraton to już starannie zaplanowany plan żywieniowy. Makaron wjeżdża już jakieś 4 dni przed i jem go na okrętę. Czasami nawet 4 razy dziennie (przed maratonem solidarności w ramach testu dzień przed jadłem makaron 6 razy/ dzień sił nie brakło)
Nawadnianie solidne też jakies 2-3 dni przed startem. Dobę przed to już nic tylko leżenie i jedzenie. Pochłaniam wszystko, co ma węgle. Jadąc na zawody wyglądam jakbym jechał na basen w czasach szkoły podstawowej. Żelki, ciastka, mleko czekoladowe, izotonik, makaron. Trzeba tylko pilnować, żeby zjeść na tyle wcześnie, żeby do rana to wszystko strawić. Przed startem tradycyjnie chleb z miodem, izotonik, banan.
Na trasie żel co 10km, woda do połowy dystansu, od połowy izotonik. Na mecie chcę tylko piwo! Po maratonie możesz jeść i pić wszystko