Zasadniczo Browar #88: Enkel.
Po kilku grisette i wariacjach na temat grisette na drożdżach nie do saisona przyszedł czas na bardziej prawilne podejście do trapist enkel. Z pomocą przyszło BYO, na których przepisie opieram swój. Drożdże chcę później wykorzystać do BPA. Skoro wczoraj skończyłem ok. 2 w nocy, dzisiaj zaczynam od 8 rano
Zasyp:
4,5 kg pilzneński zero Viking
+20 litrów wody
Zacieranie:
55°C - 10 minut
63°C - 40 minut
70°C - 10 minut
76°C - 10 minut
Filtracja i wysładzanie:
11 litrów wody, ok 78°C.
uzyskałem ok. 27 litrów o ok. 9 Brix
Chmielenie granulatem - 90 minut:
na 60 minut - 25 g Iunga 9,4%AA
na 30 minut - chłodnica
na 10 minut - 25 g Sybilla 4,3%AA, mech
na 2 minuty - 25 g Sybilla 4,3%AA
Chłodzenie:
do 25°C chłodnicą zanurzeniową, zlane do fermentora, przez wymoczoną w Starsanie siateczkę na warzywa z Biedronki
W fermentorze wylądowało ok. 22 litrów ok. 11 BLG. Zniosłem do piwnicy na dochłodzenie. Plan jest taki, żeby dzisiaj na noc przynieść już wiadro do kuchni, zadać drożdże w tych 16-17°C i zostawić swobodnie w otoczeniu ok. 20°C
Drożdże:
Fermentis BE256 saszetka rozsypana po powierzchni
Fermentacja:
kuchnia 20°C otoczenia
Parametry (Wort Pro 70% wydajności) -> zaobserwowane:
V=20 l -> 22 l
OG=12,2 -> 11
FG=3,1
ABV=4,8
IBU=33
Zacząć warzyć wcześnie jest spoko, szkoda tylko, że wczoraj skończyło się tak późno. No ale coś za coś. Podłoga i blaty w kuchni umyte, graty się myją nadwęglanem (kocioł, sito, chłodnica), sporo do posprzątania zostało jeszcze. Etykietkę ukręciłem nawet!
edit 30.10: pomiar BLG. Spławik AlLlaFrance pokazał ok. 2, refraktometr około 6Brix. Po przeliczeniach wychodzi poniżej 4,5ABV. Nie wiem, zostawiać czy butelkować. Jak znam siebie zabutelkuję dopiero 11-12.11. Próbka smakuje dość szorstko, nie wiem czy to kwestia Iungi czy Sybilli w każdym razie brak jest tej taniczności, której boję się coraz to bardziej.
edit 13.11: w butelkach jakieś 20 litrów z syropem z ok.150 g cukru białego i 1 l wody. Nagazowanie na 2,5 jednostek. Nie sprawdzałem odfermentowania, nie próbowałem jak smakuje. Podczas przelewania ostatnich 3-4 litrów wyskoczył mi wężyk i zlałem żywcem z wiadra. Trochę więcej drożdży niż zwykle w toni się znalazło.
Generalnie, przekonuję się, że to jednak nie jest dobre hobby do małych metraży i rodzin z dziećmi. Ech.