Możesz zrobić na tym stout tak jak mówisz. Mocnej kwasowości nie powinno być przy takim zasypie, ale to jeszcze kwestia jaką masz wodę, itd.
IPA zostawić do końca fermentacji i aż drożdże po sobie sprzątną, czyli przy tym ekstrakcie sugeruję na jakieś 20 dni (zakładając, że fermentujesz w sensownych temperaturach). Po tym dodać owoce. Ja z reguły owoce zostawiam na około miesiąc. Oddadzą wszystko co trzeba i jest pewność, że przefermentują, choć nie wykluczam, że być może po robocie jest już wcześniej, ale mi się nigdzie nie spieszy. Na ostatnie 3-5 dni nachmielić na zimno. Tak naprawdę możesz to wszystko zrobić w jednym wiadrze bez żadnej cichej. Dopiero przy butelkowaniu przelać do fermentora rozlewczego oddzielając od owoców, drożdży i chmielin. Chmiele z 30-45 zdecydowanie lepiej dać na 0-15 minut. Oblicz w jakimś programie ile IBU Ci wyjdzie z samego chmielenia na aromat i uzupełnij chmielem goryczkowym na 60min do pożądanego IBU. Z tych co masz na goryczkę bym dał chyba Chinooka.
No i jeszcze a propos owoców to pamiętaj, że trzeba je albo jakoś zatopić albo maksymalnie odciąć dopływ tlenu, bo inaczej zaczną pleśnieć, a wtedy masz piwo do wywalenia. Stosunkowo często też na nich są dzikie drożdże, na szczęście często dosyć neutralne, ale jak Ci coś tam wyrośnie to potem trochę strach używać takiego fermentora. Ogólnie bawienie się w owoce przy 2 czy 3 warce to trochę skok na głęboką wodę, ale do odważnych świat należy.